Oczywiście nie muszę mówić, że nic mi nie wypadło? Czemu całe życie muszę mieć pecha, noo? A teraz siedziałam w poczekalni przychodni, przed gabinetem jakiegoś doktorka. Purdy towarzyszył
mi i uspokajająco ściskał moją dłoń. A raczej to ja wyłamywałam mu
palce. Jeśli to go bolało, to nie dał po sobie poznać.
-Rany, długo jeszcze?- jęknęłam, coraz bardziej przerażona. Nienawidzę lekarzy.
-Cierpliwości. Zaraz twoja kolej. W ogóle, to wejść z tobą?- spytał.
-Nie. Tyle już dam radę.- westchnęłam. W tym momencie otworzyły się drzwi. Teraz ja.
-Spokojnie.
To tylko zwykła wizyta. Dasz radę, maleńka.- Ash pocałował mnie w
czoło, po czym stanowczo wepchnął do gabinetu. Spojrzałam na doktora. To ten sam, który przyszedł do domu, gdy basista się rozchorował.
-No więc, co cię do mnie sprowadza?- lekarz uśmiechnął się do mnie ciepło, wskazując mi krzesło.
-Kazali mi przyjść, to jestem.- burknęłam, siadając...
Perspektywa Ashley'a
Widziałem po
małej, że się boi. Szczerze, to jak można bać się lekarza? No ale Ann
jest inna, to może się bać i innych rzeczy. Po dość krótkim czasie
wypadła z gabinetu, mijając mnie bez słowa. Na moje pytanie co
powiedział lekarz, bąknęła tylko, że najpierw kazał jej zrobić badania, po czym zamilkła. I nie odezwała się nawet przez całą drogę do domu Ronnie'go. Taak, w końcu ten ćwok kupił sobie dom pod Los Angeles. Właściwie każdy z nas mieszkał w innej części. Ja najbliżej miałem do CC'ego i Andy'ego. Jake mieszkał w pobliżu osiedla Ann, a Jinxx jeszcze gdzie indziej. Ronnie znalazł dom w takiej dzielnicy, że do Ann i Andy'ego miał mniej więcej tyle samo kilometrów.
-Ann, żyjesz?- złapałem ją za kolano. Zero reakcji. Okeej. -Ann!!!
-Co? Tak, żyję. Zamyśliłam się tylko.- westchnęła.
-Aha. Już dojeżdżamy.- poinformowałem ją. Wolałem nie naciskać, co jej jest. Będzie chciała, to sama powie, a jak nie, to Ronnie i tak się dowie. Chyba...
Zaparkowałem na podjeździe i wysiedliśmy z auta. Objąłem małą opiekuńczo ramieniem. Sam się dziwiłem, że tak ją traktuję, ale nie panowałem nad tym.
Zaparkowałem na podjeździe i wysiedliśmy z auta. Objąłem małą opiekuńczo ramieniem. Sam się dziwiłem, że tak ją traktuję, ale nie panowałem nad tym.
-Raaany,
ile on się wlecze do tych drzwi?- ruda jęknęła, opierając się o mnie.
Od dobrej chwili trzymała rękę na dzwonku. Chwilę później otworzyły się
drzwi.
-Chcesz, żebym ogłuchł?!- Ronnie powitał ją „wylewnie”, przy okazji odklejając jej dłoń od przycisku.
-Już bardziej głuchy nie będziesz.- burknęła, wchodząc do domu. Radke spojrzał na mnie zdziwiony. Pokręciłem głową, dając mu do zrozumienia, żeby odpuścił.
-No więc witajcie w moich skromnych progach.- Ronnie zgiął się w pół, zapraszając nas dalej.
-Skromnych? Widzę właśnie.- rozejrzała się. Zrobiłem to samo. Taaak. Skromne to to na pewno nie jest. Ann wróciła wzrokiem do wokalisty FIR. -Zawsze miałeś słabość do złotego koloru i przepychu.
-Ej, stać mnie!- bronił się mężczyzna.
-Ooo hej, gołąbeczki!- wydarł się CC. Ja pierdolę, czy on nie umie się nie drzeć?! Wykończy mnie ten człowiek.
-Cześć.- An opadła na kolana Jinxx'a i Andy'ego.
-Zrobić wam coś pić?- spytał nasz gospodarz.
-Herbatę. A potem pokaż mi mój pokój.- przeciągnęła się jedyna kobieta w towarzystwie.
-Twój pokój?!- Andy, CC i Jake powiedzieli chórem. Ja tylko spojrzałem zdziwiony.
-Tsaa. Po tylu latach obcowania z tym ćwokiem wiem, że na pewno ma dla mnie pokój.- wskazała palcem Ronnie'go.
-Racja. I śpisz tutaj w weekend.- założył ręce na piersi.
-Zobaczymy. To jak?- mała uniosła brew.
-Trzecie drzwi na lewo.- westchnął Radke. Ann poleciała biegiem na górę.
-I co powiedział lekarz?- spytał mnie Andy.
-Wyciągnąłem z niej tylko, że ma zrobić badania.- rozłożyłem szeroko ręce.
-To nie wszedłeś z nią do gabinetu?!- oburzył się Jake.
-Nie chciała! Poza tym, należy jej się trochę prywatności.- zaoponowałem.
-Przecież już raz byłeś z nią, gdy badał ją lekarz.- zauważył Jinxx.
-Ale to była inna sytuacja.- przypomniałem.
-Dobra, potem z nią pogadamy. Teraz niech mi któryś pomoże. CC zamówisz pizzę?- RJ wydawał rozkazy.
RJ... Bawi mnie ten skrót. I wkurwia Ronnie'go. Już wiem, jak będę go nazywać, gdy mi zajdzie za skórę hahaha.
Skierowałem się za nim, do kuchni i zacząłem przygotowywać picie. W
sumie, napiłbym się whisky, ale nie mogę, bo prowadzę. Do dupy. Najwyżej
odbiję to sobie w domu. Nalewałem wody, gdy poczułem czyjeś ręce na szyi i cichy głos przy uchu.
-Co robisz?- wystraszyła mnie Ann. Z wrażenia mało nie upuściłem szklanki.
-O rany, czy ty serio życzysz mi zawału?!- spojrzałem na nią przez ramię.
-Przepraszam. Myślałam, że mnie słyszałeś.- przykleiła mi się do pleców.
-Radke kazał mi zrobić chłopakom drinka bezalkoholowego.- mruknąłem, dolewając soku.
-A mi to nie?!- oburzyła się.
-Przecież ty chciałaś herbatę.- obróciłem się do niej przodem.
-Pff. Mógł chociaż zaproponować.- powiedziała wyniośle.
-Zrobić
ci, czy nie?- spytałem przymilnie, jednocześnie maskując irytację.
Wydawała mi się taka delikatna i krucha, choć z budowy w ogóle tak nie
wyglądała. No i wkurwiała mnie na maksa.
-Nie, dzięki. Czy ty coś ode mnie chcesz?- przechyliła głowę, przyglądając mi się uważnie.
-JA?!- zdziwiłem się.
-No. Jesteś przesadnie miły. To znaczy, ostatnio ogółem jesteś miły, ale dziś jeszcze bardziej.- zmrużyła oczy.
-Póki co, nic nie chcę. A zobaczymy, jak to będzie później.- wzruszyłem ramionami.
-Już się boję. Jutro muszę jechać na pobieranie krwi.- westchnęła.
-Jechać z tobą?- zaproponowałem. W końcu sam ją zaciągnąłem do tego lekarza. Czułem się za nią odpowiedzialny.
-Dam sobie radę. Ty masz wywiad. Poradzicie sobie beze mnie, nie?- uśmiechnęła się.
-Będzie ciężko, bo nie będę miał na kim zawiesić oka, ale jakoś przeżyję.- zrobiłem smutną minę.
-Nie mogę cię zawsze wspierać.- zaśmiała się, tarmosząc mnie po włosach.
-Za to zawsze musisz mi niszczyć fryzurę? Masz pojęcie, ile czasu poświęcam na ułożenie włosów?- jęknąłem, łapiąc ją za rękę.
-I właśnie dlatego to robię.- młoda pokazała mi język, wychodząc z kuchni. Super. A kto pomoże mi zanieść to wszystko?!
Kilkanaście dni później. 28 stycznia
Perspektywa Jake'a
Dziś były urodziny Ashley'a.
Oczywiście ten ćwok zaprosił nas wczoraj na ciasto, ale dla nas to za
mało. Musieliśmy zorganizować mu imprezę w jednym z klubów. Z tej okazji
nawet Kina zapowiedziała, że wpadnie ze swoim facetem, James'em. To będzie grubsza imprezka.
Stałem teraz przy naszej loży, rozglądając się. Powoli zbierali się
goście. W pewnym momencie obok mnie pojawiła się Ann. Wyglądała... Noo, seksownie.
-Annie ale z ciebie dupa.- uśmiechnąłem się lekko kpiąco, bo wiedziałem, jak nie lubi sukienek.
-Zamknij się. To twoja dziewczyna tak mnie urządziła!- syknęła. Od zawsze wiedziałem, że Ella ma dobry gust haha.
-Oj tam. Zrobisz ogromne wrażenie na naszym jubilacie.- puściłem jej oczko.
-O niczym innym kurwa, nie marzę.- przewróciła oczami. Albo ona sobie nie zdaje sprawy, że tak na niego działa, albo jest tak dobrą aktorką. Mimo wszystko, obstawiam to pierwsze...
-Luuudzie kiedy Andy przyprowadzi go w końcu?- jęknął CC.
-Niedługo. I nie marudź. Ciesz się, że załatwiłam tort.- Ann skrzyżowała ręce na piersi.
-No masz szczęście. Inaczej bym nie przyszedł.- fochnął się perkusista.
-Ale ty jesteś głupi! Olałbyś urodziny przyjaciela z powodu braku tortu?- Jinxx nie dowierzał. Po chwili jego dłoń spotkała się z jego czołem. Też chciałem to zrobić, ale miałem zajęte ręce.
-Ej, za ile oni przyjdą?- dołączył do nas Jeff George.
-Następny kurwa.- Ann mruknęła pod nosem, a głośniej już powiedziała: -Wiesz, może zadzwoń do Andy'ego to się dowiesz!
-Ale ty to powinnaś wiedzieć.- drążył Jeff.
-Stary...- zacząłem, ale nie dane było mi dokończyć.
-JA?! Niby czemu?- młoda zdziwiła się.
-Może i jestem wiedźmą, ale nie jakąś pierdoloną wróżką, albo jasnowidzem!- młoda syknęła, mrużąc oczy.
-Jeff, weź zobacz, gdzie jest Danny.- wtrącił Jinxx.
-Przecież był obok baru.- George spojrzał na niego, nic nie rozumiejąc. No idiota.
-Jeff! Sprawdź jeszcze raz. To ważne!- posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie. Po chwili kiwnął głową. Chyba w końcu zajarzył. Maatko, z kim ja się zadaję? Na szczęście chwilę później gitarzysta stracił się z pola widzenia
młodej. Jeszcze by go skrzywdziła. Jedyną osobą, która mimo strachu,
zawsze starała się zapanować nad rudą, był Ash. Ale teraz nie ma go tu.
-Już tak serio, to rzeczywiście długo ich nie ma.- zastanawiał się Jeremy. Ann zacisnęła zęby. -Ale nie, że ja coś do ciebie! Ogółem mówię. Wiesz, że cię kocham.
-A nie pomyśleliście, że może są korki? Jest siedemnasta. Ludzie wracają z pracy.- obok nas pojawił się Radke.
-RJ z nieba mi spadłeś. Chyba tylko ty dziś tutaj myślisz!- Ann wtuliła się w chłopaka.
-Zdarza mi się, pączusiu.- pocałował ją w czubek głowy. Słodko razem wyglądali. W suuumie,
to widzę pewne podobieństwo w układzie twarzy. Czyli oni naprawdę są
rodziną? Cóż, jakby nie patrzeć, oboje są zdrowo walnięci. To chyba te
geny... Spojrzałem na zegarek. No rzeczywiście, tych ćwoków długo nie ma. Tak właściwie, to ta impreza nie będzie dla Ash'a
niespodzianką. Co roku wbrew jego woli organizowaliśmy mu jakieś party.
Tylko tym razem to było „trochę” większe. I to był ten element
zaskoczenia. Wiedział, że może spodziewać się nas, Harlot'ów
i ludzi z ekipy, ale nie miał pojęcia, że zaprosiliśmy więcej jego
znajomych. A raczej oni wpierdolili się na krzywy ryj. Np. ta Jazy
Berlin. Co ona tu w ogóle robi? Chociaż ona to jeszcze nic. Co tu robi
jej przyjaciółka i mentorka, Jessica? Właśnie, powinniśmy wywalić tą sukę, zanim coś odpieprzy. Akurat próbowałem się do niej przecisnąć, gdy dojrzałem Andy'ego, a za nim Ash'a. Za późno. Kurwa!
-Co masz taką minę?- poczułem łokieć Jinxx'a pod swoim żebrem.
-Ta podstarzała gwiazdka porno tu przylazła.- wskazałem delikatnie brodą kierunek.
-Seeerio? Lepiej miejmy na nią oko. Obecność tej kobiety zawsze zwiastuje kłopoty.- westchnął Ferguson.
-Mi to mówisz. Chodź do Ash'a.- skierowaliśmy się do naszych kumpli, którzy teraz ściskali basistę. Ann stała przy jego boku i udawała szczęśliwą dziewczynę. To już nawet nie było śmieszne...
Perspektywa Ann.
Kilka godzin później.
Impreza rozkręciła się na dobre. CC był zadowolony, bo tort. Andy był zadowolony, bo CC nie zrzędził, no i siedział obok Ronnie'go. Jake i Jinxx
byli zadowoleni, bo obok mieli swoje kobiety.
A Ash udawał, że jest zadowolony, bo uśmiechał się sztucznie. No nieźle. Podeszłam do niego i bez słowa złapałam za rękę, ciągnąc w stronę uchylonego okna.
A Ash udawał, że jest zadowolony, bo uśmiechał się sztucznie. No nieźle. Podeszłam do niego i bez słowa złapałam za rękę, ciągnąc w stronę uchylonego okna.
-Widzę, że nie bawisz się zajebiście dobrze, więc mów, o co chodzi.- oparłam się biodrem o parapet.
-Ślicznie
wyglądasz, kociaku.- Purdy przejechał opuszkami po moim odkrytym
obojczyku. Po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz, ale to
zignorowałam.
-Ashley.- powiedziałam znacząco. Basista tylko westchnął.
-Po prostu zastanawiam się, ile z tych osób przyszło tutaj tylko ze względu na sympatię do mnie, a ile dla lansu.- mruknął.
-No trochę na pewno. I popatrz, ja tu przyszłam dobrowolnie. Nie na pokaz.- przechyliłam lekko głowę.
-Seerio? Nie zrobiłaś tego tylko z powodu pewnej umowy?- prychnął.
-Nie. Jestem tu, bo tego chcę. Nawet mam dla ciebie prezent, ale nie dam ci go tutaj. Przy ludziach.- pokazałam mu język.
-Nie przy ludziach?! To co ty, chcesz mi striptiz zrobić?- spytał z nadzieją. Wybuchnęłam śmiechem.
-Niestety, nie tym razem. Choć nie powiem. Mam ładną bieliznę.- musiałam zrobić mu na złość.
-Pokaż!- zażądał.
-No chyba oszalałeś! Nie ma mowy.- oburzyłam się.
-Oszalałem już dawno. Mniej więcej wtedy, gdy podpisałem taki jeden cyrograf. Nie bądź taka. Nikomu nie powiem.- zrobił maślane oczka. On coś ćpał?!
-Ale co mam ci pokazać? Przecież nie zdejmę sukienki!- zauważyłam.
-No to chociaż kawałek stanika. Jaki kolor? Z czego? Koronkowy?- zasypał mnie pytaniami. Nabrałam głęboko powietrza w płuca. On naprawdę mnie wykończy.
-Przybliż
się!- syknęłam, zsuwając ramiączko sukienki. Opuściłam materiał trochę
niżej tak, że Ash miał teraz widok na połowę miseczki mojego stanika.
-Różowy!- zdziwił się, wyciągając rękę. Zasłoniłam się gwałtownie z powrotem.
-Wystarczy! Spełniłam twoją prośbę? Spełniłam. To teraz się odczep.- burknęłam.
-Mogłem jednak poprosić o ten striptiz.-jęknął teatralnie. Zdzieliłam go w łeb, by po chwili objąć ramieniem.
-Nie wykorzystuj tego, że dziś twoje święto. W ogóle to jak się czujesz, jako 26-latek?- zaciekawiłam się.
-Dobrze. Raczej różnica w tym wszystkim jest taka, że jesteś jeszcze większą gówniarą, niż wcześniej.- wyszczerzył się.
-Jak to? Mam 19 lat rocznikowo.- zmarszczyłam brwi.
-Rocznikowo. Ale miesiąc temu skończyłaś 18. To prawie 8 lat różnicy. Szczeniaku.- uszczypnął mnie lekko w bok.
-Odezwał się, dziadek.- strzeliłam fochem. Ash przewrócił oczami, przyciągając mnie do siebie.
-Rzeczywiście, to bardzo poważne.- zaśmiał się.
-Nie gadam z tobą.- burknęłam.
-No
ej! Serio?- uniósł brwi, jednak nie zareagowałam. Poczułam, jak unosi
mój podbródek. Niechętnie spojrzałam mu w oczy, z których i tak nic nie
potrafiłam odczytać. Ten słodki moment postanowiła nam przerwać jakaś
kobieta.
-Ashley!
Nie miałam okazji jeszcze złożyć ci życzeń.- pisnął jakiś podstarzały
plastik. No na pewno był po 30tce. To nie jest dużo, ale ten botoks i
toporny makeup zrobiły swoje. O silikonach nie wspominając...
-Ee no. Ten.- Ash rzucił mi spojrzenie, które wręcz krzyczało: POMOCY! Oplotłam go opiekuńczo ramieniem. No nie zostawię go chamsko przecież!
-No
więc mój drogi, zdrowia, szczęścia, mało zmarszczek i spełnienia
marzeń. Miłości nie będę życzyć, bo widzę, że już masz.- laska
przyjrzała mi się, ale po chwili zaczęła ściskać i całować w policzki basistę. Chciało mi się śmiać. Naprawdę.
-Taak, dzięki. No więc, to Ann, moja dziewczyna. A to Jessica. Moja... stara znajoma.- przedstawił nas sobie.
-Ohh, jesteś taka śliczna. Naprawdę.- zaćwierkał plastik.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się miło.
-Powinnaś zostać modelką. Albo aktorką.- strzeliła palcami.
-Jestem fotomodelką.- wyjaśniłam.
-Ale takiej urody nie można zmarnować! Wiesz, mam różne wtyki. Nie chciałabyś może spróbować sił w aktorstwie?- spytała.
-Aktorstwo?- uniosłam brew.
-Ann nie jest zainteresowana. W ogóle, to przepraszam, ale musimy iść do reszty gości.- warknął nagle Ashley. O co mu chodzi?
-Ohh jesteś pewna? Cóż, to moja wizytówka, jakbyś zmieniła zdanie. Naprawdę zrobiłabyś furorę.- wyszczerzyła się, lustrując mnie z dołu do góry.
-No tak. Pomyślę. Na razie.- pomachałam jej, bo czułam jak Purdy zaczyna mnie lekko, acz stanowczo popychać w innym kierunku.
-Tak. Do zobaczenia Jessica, dzięki, że przyszłaś.- Ash już się nie patyczkując odciągnął mnie jak najdalej od kobiety.
Dopiero, gdy straciliśmy się jej z widoku, wyszarpnęłam się.
Dopiero, gdy straciliśmy się jej z widoku, wyszarpnęłam się.
-Co to miało być? Byłeś nieuprzejmy!- powiedziałam oburzona.
-I o to mi chodziło! Dawaj tą wizytówkę. Nie będziesz do niej dzwonić!- wyrwał mi karteczkę i potargał na drobne kawałeczki.
-Ty się dobrze czujesz?! O co ci chodzi?- wkurzyłam się.
-O nic. Po prostu nie chcesz być aktorką. A przynajmniej nie w takim filmie, o jaki jej chodziło!- burknął.
-Czyli?- zaplotłam ręce na piersi.
-Rany. Jessica to aktorka filmów erotycznych. A dokładnie porno.- wycedził. Spodziewałam się tego, ale postanowiłam jeszcze go powkurzać.
-I
ty uważasz, że ja się nie nadaję do takich filmów?! Niby czemu nie?
Może mi powiesz, że nie mam warunków?!?!- udałam zdenerwowanie.
-Nie, po prostu wiem, że po czymś takim ciężko byłoby ci spojrzeć na siebie w lustrze!- warknął.
-Skoro
ty dalej potrafisz, to ja też bym umiała!- nie wytrzymałam. Patrząc na
jego minę, powinnam ugryźć się w język. Cholera. No ale to nie musi mi
mówić, co mam robić.
-Skoro to wiesz, to wiesz
też, że gdybym nie musiał, nigdy bym czegoś takiego nie zrobił! A ty
nie musisz. Masz pracę i nie musisz pokazywać wszystkim swojego ciała. I
nie uważam, że nie masz warunków. Jesteś śliczna i zgrabna. Ale po
prostu nie chcę, żebyś kiedykolwiek zgodziła
się na takie coś. Żałowałabyś tego do końca życia.- patrzył mi się
intensywnie w oczy. Był taki stanowczy, ale też jakby... prosił? Nie
czaję go. A siebie i swoich reakcji jeszcze bardziej. Bo zamiast coś
powiedzieć, albo kiwnąć głową, to co ja zrobiłam? Przytuliłam go! Ze mną naprawdę jest źle. Ashley stał chwilę sztywno, ale w końcu się rozluźnił i też mnie przytulił.
-Nigdy bym nie wzięła udziału w takim filmie.- szepnęłam.
-Cieszę się.- pocałował mnie lekko w policzek. Odsunęłam się od niego, ścierając mu resztki szminki Jessiki z jego twarzy.
-Fajne masz koleżanki.- wyszczerzyłam się.
-Daj spokój. Nawet jej tu nie powinno być.- pokręcił załamany głową.
-Mimo to, przyszła. Okej. Wracajmy do reszty.- złapałam go pod ramię i wróciliśmy do naszej ekipy.
Coraz częściej przyłapywałam się na tym, że ja naprawdę ich lubię.
Wszystkich. I miałam wrażenie, że oni mnie też. Chyba pierwszy raz w
życiu czułam się akceptowana. Ciekawe, czy dalej tak będzie, gdy znowu
coś odwalę. A że odwalę, to pewne, bo z każdym dniem
czułam się gorzej. Ledwo panowałam nad emocjami. W środku byłam w
totalnej rozsypce. Mam tylko cichą nadzieję, że jak zacznie mi
odpierdalać, to w samotności. Wystarczy, że Jonathan widział mnie już w
złym stanie. Nie wiem skąd, ale wiedział, że może mi
coś opieprzyć. Nie był zdziwiony, gdy przyszło co do czego. Pewnego
wieczora miałam załatwić pewną prywatną sprawę w klubie. Jeden idiota
postanowił mnie zdenerwować. Jak dziś pamiętam to, co wtedy czułam.
Wściekłość. Ogromną wściekłość. Nawet nie pamiętam,
o co poszło. W jednej chwili staliśmy naprzeciwko siebie, a w drugiej
przyszpilałam go do ściany, dusząc. Pewnie w szale bym go zabiła, gdyby
nie czyjeś ramiona, które w końcu mnie odciągnęły. To Jon przylazł za
mną ze swoimi miśkami. Ziejącą ogniem zapakowali
do auta i wywieźli na środek pustyni. Tam pozwolili mi się wyżyć.
Zaczęłam biec przed siebie, kopiąc nie istniejące kamienie, by w końcu
upaść i zanieść się szlochem. Wręcz wyłam. Czułam rozdzierający ból w
klatce piersiowej. Po jakimś czasie mi to
minęło, więc grzecznie wróciłam do samochodu, a potem do domu. Jonathan
nic nie mówił. Tylko patrzył. Do dziś nie poruszyliśmy tego tematu.
Kilkukrotnie przychodziłam do pracy, czy na trening pod wpływem środków
odurzających. Tylko głupi by tego nie zauważył,
ale Jonathan nie zareagował. Tak jakby dawał mi czas, żebym sama się z
tym uporała. Chyba niespecjalnie mi to wyszło, biorąc pod uwagę, że
wróciłam do punktu wyjścia.
-Ann znowu się wyłączyłaś.- dźgnął mnie lekko w brzuch Ronnie. Zamrugałam kilkukrotnie, wracając do rzeczywistości.
-Przepraszam.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-O czym myślałaś?- zaciekawił się.
-O tobie.- wyćwierkałam.
-Bo ci uwierzę. Kłamczucha.- RJ zaśmiał się. Rozejrzałam się po ludziach.
-Gdzie jest Ash?- zmarszczyłam brwi, gdy nigdzie nie dojrzałam basisty, który dosłownie przed chwila stał obok mnie.
-A nie wiem. Pewnie z kimś rozmawia. A co, już się stęskniłaś?- Andy puścił mi oczko.
-Ale śmieszne! Pójdę go poszukać, bo potem znowu będzie marudzić, że o nim nie pamiętam.- przewróciłam oczami.
************************
Limit w końcu został spełniony, a ja powtarzam: nie patrzcie na liczbę komentarzy, tylko sami je policzcie.
Druga sprawa jest taka, że jak zapewne część z Was już wie, nie zobaczycie więcej postów podpisanych przeze mnie, na fanpejdżu BVB, na fejsie. Wyszło, jak wyszło. Bywa. Ale zawsze znajdziecie mnie i N na naszym asku. Chyba, że pokłócimy się ostrzej niż zwykle hahah. Postaram się też zachować jakiś kontakt z innymi dziewczynami, które odeszły, więc luzik;)
P.S. Znowu zjebałam czcionkę O.o
P.S. 2 Porno Ann i Ash'a... To się nie może udać.
30 komentarzy oznacza nowy rozdział.
Pierwsza? ♥
OdpowiedzUsuńSorki, musiałam :D Często ostatnio mi się to nie zdarzało.
UsuńOh, nowy rozdział, cudowna piosenka do rozdziału i już wiadomo, że to będzie udany wieczór :)
Akurat strach przed lekarzami nie jest czymś niezwykłym.. W ogóle sama atmosfera w takich miejscach jest...uh.
Ok, uwielbiam troskliwego i kochanego Asha, ale niech znów pokaże różki :D Za dużo tego dobrego.
Niepokojąca reakcja Ann...bardzo. Mam nadzieję, że to jej sposób radzenia sobie z sytuacją, a nie coś gorszego. Czemu ja zawsze doszukuję się strasznych rzeczy?
Jaaaaki fajny gif <3
Czemu na wspomnienie chaty RJ'a zaczęłam nucić "Gangsta's paradise"? Nevermind.
Jak uroczo! Aż mnie naszło na wspomnienia jak na początku wyglądały relacje między nimi. Robią postępy :D
Ahah "ten ćwok". Chyba też tak zacznę go określać.
Tylko nie ten człowiek znowu....
Nie no, perspektywa Jake'a genialna. Śmiechłam.
Ahahhaha Ash. No idiota xD
I ten odwieczny dylemat jak liczyć wiek...
O cholera.....Bardzo. Na całą końcówkę. No wiedziałam, że coś za spokojnie jest.
Jest pięknie, cudnie i w ogóle. Kocham.
Znów zapomniałam, co miałam napisać...
LUDZIE KOMENTOWAĆ! Lenie jedne. Ja chcę już następny rozdział nooooo :c
Pokaże różki... Ale w jaki sposób? Ma się schlać, przelecieć aktorkę porno? :D
UsuńCieszę się, że w końcu postanowiłaś dodać rozdział. Czekałam na niego meeeega długo. Mam nadzieję,że ludzie będą komentować, bo twój blog jest świetny. Piszesz wspaniale.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie było "sceny" u tego lekarza i tak na prawdę nie wiadomo co on jej właściwie powiedział, wiadomo tylko tyle, że Ann musi iść na badanie krwi. Ja sama boję sie lekarzy, ale nie tak bardzo jak ona. To takie urocze, że Ash się o nią martwi. Ona wie, że coś do niego czuję, że czuje coś do wszystkich, ale nie chcę sie z tym pogodzić. Tylko dlaczego?
Chciało mi się śmiać jak podeszła do nich ta gwiazdka porno :D
W następnym rozdziale będzie się pewnie działo biorąc pod uwagę, jak skończył się ten rozdział. Jest wspaniały piękny i wgl. Ale niech Ash też troche sięogarnie, bo jest taki potulny jak baranek XD
Ludzie komentować, bo ona na to zasługuje! Nie widzicie ile wkłada serca w tego bloga?
No to już nie ode mnie zależy, w jakim czasie spełnicie limit ;) Sceny u doktorka nie dawałam, bo najciekawsze, to dopiero ma nadejść hahah. Wraz z końcem LHEO coraz więcej się wydarzy. A Ash... Cóż, jeszcze nie raz będzie potulny, ale ma w tym swój cel ;)
UsuńJEEEE NOWY ROZDZIAŁ, DZIĘKI XDD
OdpowiedzUsuńBoże, nareszcie kolejny rozdział *-* Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogłam się doczekać by go przeczytać :DD Ash ciągle taki milutki... ciekawe jak długo tak wytrzyma xD Zastanawiam się co lekarz powiedział Ann oprócz tych badań. Mam nadzieję że tej wiedźmie nic się nie stanie. A jeśli już by się coś stało to Ash zawsze może ją pocałować i wtedy Ann by wyzdrowiała (nie pytaj co ja ćpałam bo sama nie wiem xDD). A i na koniec, ja już chce wiedzieć co za prezent Ann da Ashley'owi *-* No dobra nie przedłużając (nawet zbytnio nie umiem przedłużać ;-;) CUDOWNY ROZDZIAŁ. Czekam na kolejny. Oby limit szybko się wypełnił.
OdpowiedzUsuńNo co ja mam mówić, lol.
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty jak zawsze :D. Ann taka milusia dla Asha haha :D. Cieszę się, że w końcu wiadomo co takiego się stało kiedyś z Ann, przynajmniej to się wyjaśniło :D #tajemniczaAnn. Nie wiem co mam ci pisać... Zajebiście, zajebiście no i zajebiście xD. Ash w końcu 26 <3.
Ale czekaj, czekaj... Ash i ten porno-plastik?! hahahahahahahah niezła akcja się szykuje widzę xDD. Teraz spekulacje co się wydarzy xD Czy Ann zrobi coś suce dla zabawy haha czy Ash zainterweniuje? xD Nie mogę się doczekać haha :D <3
Czekam z niecierpliwością na nowy, który mam nadzieję, że pojawi się niedługo :D KOMENTOWAĆ NOO!!!
DLA LUDZI, KTÓRZY NIE UMIEJĄ CZYTAĆ ALBO NIE SĄ TAK OSTRZY W MYŚLENIU. TO, ŻE JEST POWIEDZMY 30 KOMENTARZY NIE OZNACZA, ŻE LIMIT SIĘ SPEŁNIŁ, PONIEWAŻ 1 KOMENTARZ OD 1 OSOBY JEST LICZONY JAKO 1, NIE 5 OD JEDNEJ OSOBY JAKO 5. 1 OSOBA = 1 KOMENTARZ DO LIMITU, WIĘC NIE WKURZAJCIE WIĘCEJ TYLKO POMYŚLCIE I POLICZCIE, ŻEBYM NIE MUSIAŁA ZNOWU TEGO TŁUMACZYĆ CO NIEKTÓRYM.
I do osoby wyżej.. mega długo na ten rodział? Em.. ok miesiąc... bywało, że limit nie był spełniany przez dłużej z tego co pamiętam ale never mind xd
Wiem że limit czasem nie był spełniany przez dłuższy okres czasu. Po prostu gdy czytam jeden rozdział i czekam na kolejny, czas jakoś tak mi się dłuży. A to że napisałam że nie mogłam się doczekać to jest prawda :') Kocham tego bloga i każdego dnia z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, modląc się przy tym by ci co nie komentują a czytają, wreszcie się ogarnęli i napisali jakiś komentarz :'))
UsuńCo do Ash'a to powinien być mi wdzięczny, że tu go odmłodziłam haha. Jednak nie chcę robić z niego pedofila, co leci na w sumie jeszcze dziecko. A co do tempa dodawania, to rozumiem Wasz ból, bo sama kiedyś czytałam ff. No ale to już nie ode mnie zależy :(
UsuńDługo czekałam na ten rozdział oj dłuuugo. Ale cieszę się że limit w końcu się wypełnił ^^ Ja niestety również boję się lekarzy. Ta atmosfera w przychodniach czy szpitalach. Zawsze jest mi niedobrze i czuje że zemdleję T_T Tak więc ten fragment z Ann odczułam jak w realu. Kocham kocham momęty Ash'a i Ann. Ale jakoś nie wyobrażam sobie ich gdyby mieli być razem czy scena porno... Nie poprostu tak się nie da ^^ Nadal jestem ciekawa jaki prezent dla Asha ma Ann :3 Miałam nadzieję że ich relacja wreszcie się ustabilizowała a tu BAM! Ash obściskuje się z jakąś gwiazdą porno T_T Szkoda mi poprostu Ann i tego że wszystko się cały czas komplikuje. No ale przecież wtedy byłoby nudno. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się sprawy dalej i mam nadzieję że do końca opowiadania jeszcze daleko a jeśli nie to że będzie kolejna część <3
OdpowiedzUsuńZaloguje się później
My nightmare
Ja też sobie tego nie wyobrażam. Co równa się, że nie umiem opisać:D A co do prezentu... Nie tylko od Ann dostanie prezent hahahaha. Ah serio lubię następny rozdział, pod tym względem. Do końca już bliziutko hahaha. Przynajmniej na to liczę, bo jestem już zmęczona.
UsuńRozdział jak zawsze wyśmienity i zajebisty *,* kocham Twojego bloga uwielbiam go czytać ciekawe co wydarzy się w następnym rozdziale co wyniknie z wizyty Ann u lekarza i z tego że na Ash'a rzucił się ten plaży kim. I prezent Ann dla Ash'a zaciekawiłaś mnie tym..... Nie mogę się pogodzić że za niedługo już koniec tak wspaniałego bloga ehhh weny życzę i pozdrawiam /Klaudia
OdpowiedzUsuńRozdział na który czekałam niecierpliwie jest świetny.
OdpowiedzUsuńTylko trochę Ash jest dziwny, bo jest za miły dla Ann :D ale z tego co czytałam w twoich odpowiedziach na komentarze to podobno Ash jeszcze pokaże rożki i bardzo dobrze.
W sumie to sie cieszę, że nie będzie pornola z Ash'em i Ann.
Ogólnie uwielbiam to jak piszesz, bo w tym ff jest to takie tajemnicze (?) chodzi mi o to tak jak teraz z tym lekarzem, że dowiemy sie potem itp.
Wiem, wiem nie umiem pisać komentarzy i nie jestem tutaj od samego początku wręcz przeciwnie znalazłam twój ff całkiem niedawno.
Powiem jeszcze tyle, że czekam niecierpliwie na wypełnienie limitu i kolejny rozdział :)
Wiesz co, to nie będą takie różki, jak kiedyś, bo jednak Panda się zmienia. Raczej miałam na myśli to, że jeszcze nie raz podniesie ciśnienie Ann. Teraz czeka Was trochę uśmiechu, bo będzie kilka dość sympatycznych akcji, a to, przez co próbuję przebrnąć, pokazuje go z jeszcze innej strony. Mam wrażenie, że z tej bardziej prawdziwej. A Ash jest miły dla rudej, bo próbuje ją udobruchać. Do końca już na szczęście blisko, choć pewnie za koniec mnie zabijecie, noo ale.
Usuń1. Jessica to suka
OdpowiedzUsuń2. Ash to niewyżyty głąb, ale i tak go uwielbiam
Rozdział jak zwykle wspaniały. Nie ma do czego się przyczepić. Do następnego <3
A i jeszcze jedno: KOMENTOWAĆ LUDZIE!!!
Cóż, Jessica miała mieć inaczej na imię, ale potem jednak zmieniłam zdanie, a teraz choć to już nie istotne, mogłabym wrócić do poprzedniej osoby, ale już wolałam nie robić akcji hejterskich ahahah Może zrób akcję razem z innymi, o komentarze hahah :D
UsuńJessica jest nikim innym jak suka! Masakra jak można być takim kimś!? Nigdy tego nie ogarnę ...
OdpowiedzUsuńHah ta z stanikiem i striptizem mnie rozwaliło ;)
W sumie ja na miejscu Asha teRz bym się nie cieszyła z takiej imprezy na ale cóż... życie
Coraz bardziej obawiam się o Ann :/ jeszcze do tego ta nie wiedza... mianowicie co powiedział jej lekarz??
No cóż pozostało mi czekać ;)
Do następnego I weny życzę :*
Uspokoję Cię. Ann będzie żyć :D Przynajmniej na razie.
UsuńMam nadzieję, że Anka da w mordę jemu i jej nie zależnie czy to jego wina czy nie, i tak mu się należy.
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział zajebisty czekam na kolejny z niecierpliwością.
Przepraszam, że tak późno ale nie miałam czasu. 😁
Fajny rozdział może jestem dziwną ale chcę żeby An straciła nad sobą kontrolę. Kocham tego bloga i ciesze się że go piszesz ♥♥♥♡♡♡
OdpowiedzUsuńWróciłam, przeczytałam. Pozytywnie zaskoczona! Ale podobnie jak u ciebie ostatnio u mnie ciężko z weną soo...sama rozumiesz laska ;*
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM WSZYSTKICH NA NOWY ROZDZIAŁ REBEL YELL
http://rebelyellbvb.blogspot.com/
Nie wiem czemu zdziwiło mnie to ze Ann ma swój pokój u Radke xD
OdpowiedzUsuńDalej sadze ze Ann i Ash są lepsi jak się kloca, jest wtedy śmieszniej haha. Tzn w tym rozdziale było mega jak Jeff dojebał, aż się w środku załamałam. Ale to było takieeee zabawne hahahah. Fajnie Ash zareagował na propozycje tej laski, żeby Ann miała grac w 'filmach' buahah.
Wgl stwierdziłam ze skoro jest biba to będzie coś ostrego się działo, ale końcówka mnie nie powaliła. Jestem teraz ciekawa co Ann zrobi, no bo może i z jednej strony jej to zwisać, tylko czuć się dziwnie ale musi udawać przed ludźmi wiec spodziewam się ze zrobi jakąś ostra scenę haha (ja bym tak zrobiła) albo zapytała czy się mogę dołączyć hahaha Vixen, jestem ciekawa co żeś tam dalej naskrobała :p
Ja też chcę mieć takiego Radke ! :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co lekarz jej powie. Rozdział świetny. Z niecierpliwością czekam na next'a.
Pozdrawiam :)
S.
BOSZEEE 24 kom. ja chce nowy rozdział :ccc
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńJa też nie widzę Anki z Purdym w erotykach xD
OdpowiedzUsuń