Perspektywa Ann
Otworzyłam drzwi od domu, resztkami
sił. Te sesje mnie wykończą.
-O Ann. Jesteś wreszcie.- przytulił
mnie Andy.
-Taak. Idę się położyć, bo padam.-
wyjęczałam, wlokąc się po schodach.
-Zaraz obiad.- dobiegł mnie głos
Purdy'ego.
-Ash, błagam cię.- rzuciłam mu
ciężkie spojrzenie.
-A jadłaś chociaż śniadanie? Pewnie
nie.- skierował się za mną, do jego pokoju.
-Jadłam.- mruknęłam, siadając na
łóżku i ściągając buty.
-Wyglądasz, jak trup.- stwierdził.
-Dzięki. A teraz nie męcz mnie już.
Nie mam na nic siły.- westchnęłam, wtulając się w poduszkę.
-Weź, a ja tu liczyłem, na jakąś
kłótnię.- posmutniał.
-Potem Ashley. Potem.- przymknęłam
powieki. W sumie, nie wiem czemu jestem taka padnięta. Przecież to
nie była moja pierwsza sesja w życiu.
-Kociaku, wstawaj.- usłyszałam czyjś
głos. Tylko jedna osoba mnie tak nazywa.
-Odpoczywam. Nie leżę nawet 5 minut.-
burknęłam, nakrywając głowę poduszką.
-5 minut?- dobiegł mnie chichot
Purdy'ego. -Spałaś dwie godziny, wiewiórko.
-Co?! W ogóle jak mnie nazwałeś?-
usiadłam gwałtownie.
-No ruda jesteś, tak? Z twoim
charakterkiem, czasem przypominasz mi wiewiórkę ze wścieklizną.-
wyszczerzył się.
-Ze wścieklizną?! Ja ci zaraz pokażę
wściekliznę!- rzuciłam w niego poduszką.
-Ej! Ja tu w pokojowych zamiarach
przyszedłem. Jedz.- podał mi tacę z obiadem.
-Co ty masz z tym jedzeniem? Ciągle
coś we mnie wmuszasz!
-Jakbyś jadła normalnie, to nie
musiałbym tego robić. No już, chyba, że mam cię pokarmić.
Wiesz, że nie jestem delikatny.- uniósł brew. Taaak. Zdążyłam
to zauważyć.
-Dooobra. Jak tam rodzice Sam?-
zaczęłam pochłaniać posiłek.
-Ty wiesz, że nieźle? Steven gadał
ze mną o baseball'u.- Ashley spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jak jeszcze kiedyś, kiedykolwiek,
będziesz miał wątpliwości, co do moich umiejętności, to
dostaniesz po pysku.- pogroziłam mu widelcem.
-Okej. Zrozumiałem. Serio, jesteś
wiedźmą.- pokręcił bezsilnie głową.
-No raczej.- przewróciłam oczami.
-Ludzie! Mam pomysł!- wparował do
pokoju Andy. Za nim kroczyła reszta BVB.
-Już się boję.- mruknęłam.
-No ej! Ja to nie Ash czy CC.- oburzył
się wokalista.
-Spierdalaj!- odezwali się chórem ci
dwaj.
-Co to za pomysł?- nabrałam na
widelec kolejny kęs.
-W środę jest premiera teledysku, co
nie?- uniósł brew.
-Nie! Nie zgadzam się! Nie kończ
nawet!- przerwałam mu gwałtownie, mało się przy tym nie plując.
-W myślach też czytasz?- jęknął
Andy.
-Nie. Po prostu cię znam, Biersack.
Proszę, żebyś nie kończył.- odparłam zimno.
-Bo wiesz, że jak powiem głośno, to
wszyscy się zgodzą.- zmrużył oczy.
-Pff. Ale to ja tu jestem od myślenia
i bronienia was, przed waszą własną głupotą.- skrzyżowałam
ramiona na piersi.
-Ej! Możecie nas oświecić łaskawie?-
zirytował się Jinxx.
-Ja jestem na nie!- warknęłam.
-Wymyśliłem, żebyśmy z okazji
premiery zrobili imprezkę. Małą. W kameralnym gronie.- wyjaśnił
Andy.
-Małą? Ty zawsze tak mówisz, a potem
się okazuje, że mamy dom pełen ludzi.- zaśmiał się Jake.
-To Ash i CC ich zapraszają, nie ja!-
fochnął się wokalista.
-Ja zawsze zapraszam tylko kilka
panienek. Dla ozdoby, oczywiście.- wyszczerzył się Purdy.
-Nie chcę tego słuchać.-
zaoponowałam.
-No ale z racji tego, że teraz masz
dziewczynę, twoje koleżanki odpadają. Czyli to będzie naprawdę
mała imprezka.- bronił się Biersack.
-Dziewczyny zawsze mogę się
pozbyć.-powiedział beztrosko Purdy.
-Ty się lepiej zamknij. Ona ma widelec
w ręku. To też może zrobić krzywdę.- uprzedził go Jeremy.
-Ja tam zawsze jestem za. Dobrych
imprez, nigdy mało.- wtrącił CC.
-W sumie, to dawno nie byliśmy na
żadnej. Co nam szkodzi?- spytał Jake.
-Serio?! Nawet ty przeciwko mnie?!
Okej! Róbcie. Ale od razu uprzedzam, że nie ręczę za siebie, gdy
ktoś mnie wkurwi.- burknęłam.
-Będziemy cię pilnować.- obiecał
żarliwie Jeremy.
-Ja pierdolę, impreza w środku
tygodnia. Takie cyrki to tylko w show biznesie.- mruknęłam pod
nosem.
-Witaj w Hollywood, wiewiórko.- Ash
potarmosił mnie po włosach. Rzuciłam mu tylko wściekłe
spojrzenie...
Kilka godzin później.
Siedziałam w salonie, razem z Sammi,
jej rodzicami, Jinxx'em, Ellą i Ash'em.
-Współczuję wam. Zamiast cieszyć
się ze zbliżających się świąt, wy musicie pracować.-
powiedział Steven.
-No niestety. Ale robimy to, co
kochamy, więc nie zamierzamy narzekać.- uśmiechnął się Jeremy.
-To dobrze, że spełniasz się w
pracy.- odwzajemniła uśmiech, Elizabeth. Czy oni serio zaczęli
akceptować męża Sam? Zdumiewające... Bawiłam się sznurówką od
trampka. Dziwię się, że jeszcze się nie rozwaliły. Cóż, chyba
jutro będę musiała iść na zakupy.
-Cholera.- szepnęłam do siebie.
-Co się stało?- zmartwiła się Ella.
-Nic. Wychodzi na to, że jutro
wybieram się do sklepu. Muszę kupić kilka ciuchów.- jęknęłam.
-O! To ja idę z tobą! Też sobie coś
kupię.- ucieszył się Ash.
-Nie.- zaprotestowałam.
-Tak! I w ogóle, to się nie kłóć.-
odparł pewny siebie. Taak. Nawet sceny nie mogę urządzić, bo
udajemy. No kurwa! Foch na cały świat...
-Jinxx!!!!- dobiegł nas scream z góry.
Po chwili na dole znalazł się Biersack.
-Andy, ja nie wiedziałam, że ty
jeszcze tak potrafisz.- popatrzyłam na niego z uznaniem.
-Goń się. Jeremy, bo CC mi ukradł
moją maskę Batmana!- powiedział płaczliwie wokalista. Wymieniłam
z Fergusonem znaczące spojrzenia.
-Christian, pozwól na chwilę!-
zawołał Jerry. Zmieniłam zdanie. Oni się nie nadają do
przedszkola. Tam są poważniejsze dzieci.
-Co się stało?- przed nami stanął
Coma.
-Po co ci maska Batmana?- spytałam.
-Ten szczeniak już się poskarżył?
Zginiesz.- mruknął do Biersack'a.
-Nie odpowiedziałeś na pytanie.-
przewrócił oczami Jinxx.
-Chciałem sobie równo namalować
zarost.- odparł perkusista.
-Co zrobić?!- powiedzieliśmy chórem
razem z Andy'm, Jinxx'em i Ash'em. Rodzice Sam przyglądali się nam
z rozbawieniem.
-No zastanawiałem się, jak bym
wyglądał z brodą.- Christian wzruszył ramionami. Jinxx schował
twarz w dłoniach.
-Aha. A mogę wiedzieć, czym sobie
malowałeś tą brodę?- uniosłam brew, gdy doszłam jako tako do
siebie.
-Eeee, jednym z ołówków Ash'a.-
wyjaśnił niepewnie.
-Że co kur...?!- Purdy nie wytrzymał
i wstał, w ostatniej chwili gryząc się w język.
-DOBRA! Spokój. Chris, słuchaj.
Pójdziesz teraz na górę i oddasz Andy'emu jego maskę. Ołówki
też odłóż na miejsce. A następnym razem, jak wymyślisz coś
równie dziwnego, to przyjdź do mnie.- westchnęłam ciężko.
-Okeeej.- zwiesił głowę, kierując
się z powrotem na piętro.
-I tak jest zawsze?- spytała się
Elizabeth.
-Gorzej.- mruknął Jinxx. Ja naprawdę
kiedyś kogoś zabiję...
Następny dzień, poniedziałek
Rano pożegnaliśmy się z rodzicami
Sammi. Do teraz mam przed oczami minę Ash'a, gdy Elizabeth
przytuliła go. Steven nie był gorszy. Polubili nas. Wow. Weszłam
do pokoju chłopaków, którzy ustalali jakieś szczegóły. Byliśmy
w studiu.
-Chcieliście coś?- uniosłam brew,
opierając się o framugę.
-Annie, słoneczko ty moje
najcudowniejsze!- Jinxx podbiegł do mnie w podskokach, mocno do
siebie tuląc.
-Jeremy, dusisz.- wykrztusiłam,
próbując go delikatnie odepchnąć.
-Ojć, przepraszam. Mam u ciebie dług
wdzięczności, mała. Rodzice Sam byli zachwyceni tym weekendem u
nas, z 5 razy zapraszali mnie i was też, do nich. W ogóle, pełna
zgoda. I chciałbym teraz za to wypić.- wyciągnął zza kanapy
butelkę Daniels'a. Okeeej.
-Jerry, sorki, ale ja jadę do sklepu,
więc nie mogę.- westchnęłam ciężko.
-Pij. Zawiozę cię. I tak jedziemy
razem.- wtrącił Ashley.
-Nigdzie z tobą nie jadę.- syknęłam.
-Chwila! Stary, czy ty właśnie
odmawiasz napicia się z nami, twojego ukochanego Jack'a?!- spytał
CC.
-Owszem. Nie mogę prowadzić pod
wpływem.- wzruszył ramionami basista.
-CO?!- ryknęła cała czwórka. Mi
słów zabrakło. Serio, to jest podejrzane. On nie chce pić?!
-Rozchorowałeś się?- spytałam
zmartwiona.
-Nie. Nie mam ochoty pić. Poza tym
korzystaj, że pozwalam się napić tobie.- uniósł brew.
-Okej.- Jinxx nie tracąc czasu, rozlał
alkohol do szklanek, wciskając mi jedną.
-Wpędzicie mnie w alkoholizm.-
burknęłam.
-Pij, nie pierdol.- uciszył mnie Jake.
Oni są pojebani. Wypiłam zawartość szklanki, po czym poszukałam
wzrokiem torby.
-Fajnie chłopaki, ale ja serio się
zbieram. Muszę kupić te głupie trampki.- złapałam kurtkę.
-Bądźcie grzeczni.- Purdy pogroził
im żartobliwie palcem i pociągnął mnie za nadgarstek, na
korytarz.
-Serio. Tobie gorzej.- mruknęłam.
-Nie prowokuj mnie. I dawaj kluczyki.-
wystawił rękę w moją stronę.
-To o to ci chodziło! Chcesz się
przejechać moim autem!- oświeciło mnie.
-Zaskakuje mnie twoja bystrość. No
pospiesz się, nie mamy całego dnia!- przewrócił oczami. Z bólem
serca, o ile oczywiście je mam, oddałam mu kluczyki od mojego
maleństwa. Po chwili siedziałam już na miejscu pasażera,
obserwując podejrzliwie każdy, najmniejszy ruch basisty. Gdy
usłyszałam, jak uruchamia silnik, wstrzymałam oddech. No co ja
poradzę, że boję się o moje cudeńko? Powoli wyjechaliśmy na
ulicę. To będzie długa podróż.
Jakiś czas później.
Miałam kupić tylko trampki? Z Ash'em
to niemożliwe. Stałam właśnie w przymierzalni, zakładając
kolejną bluzkę. Miałam na sobie już szorty, które akurat
wyjątkowo mi się podobały.
-I jak?- usłyszałam głos Purdy'ego
za zasłonką.
-Za duża.- burknęłam, obracając się
wokół własnej osi.
-Jak to?! Przecież powinna pasować!
Schudłaś!- powiedział oskarżycielsko.
-Nie. To taka rozmiarówka.- broniłam
się, ściągając z siebie ciuch. Sięgałam po kolejną bluzkę,
gdy do przymierzalni wparował Ash sycząc pod nosem:
-Kurwa!
-Co ty odpierdalasz?!- warknęłam,
zasłaniając się rękoma.
-Cicho! Tam jest moja ekhem, jakby
była. I nie przesadzaj, widziałem cię w bikini.- przyciągnął
mnie do swojego boku, żebym mogła opuścić ręce.
-I co mnie to obchodzi, że spotkałeś
koleżankę?!- warknęłam.
-Nie rozumiesz! Ja jej nienawidzę!-
spojrzał na mnie zły.
-Kolejna, która twierdzi, że nic
lepszego oprócz niej, cię nie spotka?- uniosłam brew.
-Bawi cię to?- złapał mnie mocniej
za rękę. -Akurat ona poszła ze mną na imprezę, jako moja
partnerka, gdzie przelizała się z moim kumplem. Teraz to w sumie
już byłym.
-Wow. Niezła jest. Ale to nie zmienia
faktu, że nie będziemy tu stać wiecznie. Przynajmniej ja nie
zamierzam. W samym staniku.- zaznaczyłam ostatnie słowo.
-Dobra. Ubieraj się, wychodzimy. Może
nas nie zauważy.- podał mi koszulkę. Założyłam ją na siebie,
przy okazji wbijając mu łokieć w ramię. Nic nie poradzę, że to
była mała przymierzalnia.
-Mam udawać, że cię ubóstwiam, czy
mordować ją wzrokiem?- spytałam, odsuwając zasłonę.
-Ubóstwiasz. Zdecydowanie.- odparł
szybko. Kiwnęłam tylko głową, wtulając się w jego ramię.
Zadowoleni z życia, skierowaliśmy się do wyjścia. Kątem oka
widziałam jakąś laskę ze zdziwioną miną, ale twardo się nie
zatrzymywałam.
-Udało się.- odetchnęłam, gdy
odeszliśmy kilka metrów.
-Tak. W ramach tego, zabieram cię na
ciastko. Chodź mała.- pociągnął mnie w stronę kawiarni.
-Nie chcę.- jęknęłam.
-No proszę. Jeden, mały kawałeczek.-
zrobił proszące oczka.
-Dobra, tylko nie patrz się tak na
mnie!- syknęłam.
-Jak?
-Tak, jak teraz. Wyglądasz zbyt
słodko. Aż się rzygać chce.
-Ja słodko?!?! Ej, powinienem się
fochnąć.- zmarszczył czoło.
-To to zrób. I nie gap się!-
warknęłam, chowając mu się za plecy. Poszliśmy do tej cukierni,
czy jak to tam się nazywa.
-Ej, a może...- Ash odwrócił się
gwałtownie, przez co zderzyłam się z jego klatą..
-Au!
-Uuu lecisz na mnie, tak otwarcie?
Fajnie.- złapał mnie w pasie, pomagając zachować równowagę.
-Zamknij się! Błagam! Mam dość.-
jęknęłam.
-To dopiero początek, wiewiórko.-
mruknął mi na ucho. -Wracając, pomyślałem, że weźmiemy na
wynos. Chłopaki się ucieszą.
-Ty masz dziś jakiś dzień dobroci
dla zwierząt, czy co? Bo dzień dziecka za pół roku.- uniosłam
brew.
-Nie. Po prostu mam dobry humor.-
wzruszył ramionami.
-Tsaa, ciekawe czemu.- kiwnęłam
głową.
-No co? Nie co dzień, teściowie
twojego przyjaciela przestają cię nienawidzić.- uśmiechnął się
promiennie. Chyba wolę go takiego, jak zwykle. Czyli, zboczonego i
złośliwego...
Kilka dni później, środa.
Dziś odbyła się premiera teledysku
do „In The End”. Póki co, fanom raczej się podobało. Ciekawe,
co powiedzą na film. Leżałam właśnie na łóżku, przeglądając
twitter'a. Jonathan kazał nam wrzucić jakieś wspólne zdjęcie,
ale powiedziałam, żeby mnie pocałował... w nos. Nie ma takiej
opcji. Już i tak wystarczająco mnie wkurwia, że fani znają moją
nazwę na tt. Na szczęście, oprócz imienia, nic o mnie nie wiedzą.
Wprawdzie po sieci krążyło jedno zdjęcie, które zapozowaliśmy
jednej fance, ale mało kto miał pewność, że to ja na nim jestem.
Inna sprawa, że nie wyglądam tam tak, jak zwykle. Póki co, mój
wygląd, nazwisko i wiek pozostawały jedną, wielką niewiadomą.
Jakby nie patrzeć, to tylko bardziej zainteresowało dziennikarzy,
którzy próbowali zrobić mi zdjęcie. Na ich nieszczęście, zawsze
jednak miałam założone okulary na pół twarzy, albo kaptur.
Wiedziałam, że niedługo będziemy zmuszeni wrzucić nasze wspólne
zdjęcie, ale póki co, udawaliśmy, że Ash tak bardzo chroni swoją
prywatność. Tak, oczywiście. Moje przemyślenia przerwało pukanie
do drzwi.
-Mała, chodź nam pomóc.- kiwnął na
mnie Jake.
-W czym?!- zdziwiłam się.
-Szykujemy imprezę. Chodź.- no tak,
przecież dziś Andy robił „kameralną” imprezę. Zbiegłam po
schodach na dół. Wow. Okej. Trochę mnie to zaskoczyło. Chłopaki
przesunęli kanapę bliżej ściany, przez co automatycznie zrobiło
się więcej miejsca. Dodatkowo, całkowicie otworzyli dwuskrzydłowe
drzwi na taras. Przytargali też jakiś stół, na którym postawili
przekąski i szklanki.
-Co mam robić?- spytałam.
-Pomóż chłopakom w kuchni.-
skierowałam się do pomieszczenia, gdzie urzędowali już CC i Ash.
-Ooo. Powycierasz szklanki?- poprosił
mnie Coma.
-Jasne.- mruknęłam, łapiąc ścierkę.
-A ty czemu jeszcze nie przebrana?!-
wściekł się Purdy.
-Bo nie mam zamiaru się stroić?-
uniosłam brew.
-Nie interesuje mnie to. Nie musisz
koniecznie zakładać sukienki, ale bluza dresowa odpada.- powiedział
zimno.
-Jeszcze nie zaczął się ten cyrk, a
już mam cię dość! CC nalej mi czegoś!- wysyczałam.
-Uważaj, bo nie pozwolę ci nic wypić
potem.- zmrużył oczy Ash. To będzie ciężka noc. Lubiłam pić,
ale czasem nie zauważałam momentu, gdy należy przestać. Zwykle,
to RJ pilnował mnie na imprezach. Tu go nie ma, więc muszę sobie
radzić sama. I pilnować tych debili... Zdecydowanie potrzebuję
procentów. Ich laski wyjechały. Wszystko przeciwko mnie. Zanudzę
się na śmierć.
-Annie! Zaprosiłem kilku ludzi,
których musisz poznać. Jako moja siostra, po prostu musisz.-
zaćwierkał mi nad głową Andy.
-Kogo niby?- westchnęłam.
-A zobaczysz. Kilku kumpli. No i będzie
też Danny Worsnop. Pewnie przyjdzie z Jeff'em, ale to ich znasz.
Może jeszcze Bruno...- zastanawiał się Biersack.
-Dobra! Nie podoba mi się to
wszystko.- oparłam się o blat.
-Będzie fajnie, obiecuję.- przytulił
mnie lekko. Więc dlaczego mam wątpliwości? Czuję, no po prostu
czuję, że coś się stanie. Nie wiem, czy akurat na imprezie, no
ale niedługo. Rzuciłam ścierkę i skierowałam się z powrotem do
sypialni. Co by tu na siebie założyć? Na pewno nie będę się
pindrzyć. Szorty powinny pasować. Po chwili miałam już
skompletowany strój. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, rozpuściłam
włosy i byłam gotowa. Na dole rozbrzmiewała już muzyka. Co chwilę
też trzaskały drzwi, co znaczyło, że zaczęli się schodzić
goście. Uśmiechnęłam się sztucznie ostatni raz do odbicia w
lustrze i zeszłam na dół.
-Ooo Ann! No no, coraz to piękniejsza!-
porwał mnie w objęcia Worsnop. Następny był Jeff George.
-Dawno się nie widzieliśmy. Poznaj
naszego kumpla z którym mamy zespół, Bruna. Bruno, to jest Ann.
-Cześć.- kiwnął głową koleś
stojący przede mną.
-Hej.- uśmiechnęłam się lekko do niego. Bruno w odpowiedzi od razu mnie przytulił. Okeeej?
-Hej.- uśmiechnęłam się lekko do niego. Bruno w odpowiedzi od razu mnie przytulił. Okeeej?
-Te! Nie pozwalaj sobie! To moja
dziewczyna.- zaśmiał się Ashley, przyciągając mnie do siebie.
Ten to wie, kiedy się pojawić.
-Serio, dalej jesteście razem?-
zdziwiła się cała trójka.
-Żeby tylko. Miłość kwitnie.-
dołączył do nas CC, witając się z chłopakami.
-Ej chwila! Wy macie jakiś zespół?
Przecież macie inne projekty.- wróciłam do słów Jeff'a.
-Tak. Założyliśmy zespół, We Are
Harlot. Ashley! Czemu jej nic nie puściłeś?!- oburzył się Danny.
-Miałem jej pokazać to demo nagrane
po pijaku?- zaśmiał się Purdy.
-Eem, no nie. Dobra. Wyślemy ci coś
przy okazji, mała.- machnął ręką Worsnop. Co oni mają z tą
małą?! Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym skierowałam się do
kuchni. Złapałam jakąś szklankę i nalałam sobie soku. Nie
miałam siły, na to całe udawanie. Nie to, że nie dogadywałam się
z Ash'em. Wyrobiliśmy już u siebie pewne, automatyczne gesty. Po
prostu nie lubiłam imprez. Musiałam się wtedy uśmiechać, udawać
szczęśliwą i tak dalej. A raczej szczęśliwa nie byłam. Co jest
ze mną nie tak, do cholery?!
-Co jest?- obok mnie, pojawił się
Purdy.
-Nic.- pokręciłam głową.
-Daruj sobie.- uniósł mój podbródek.
-Po prostu nie mam nastroju.-
wzruszyłam ramionami, uwalniając twarz z jego dłoni.
-A mam cię przekonać?- uniósł brew.
-Spróbuj.- prychnęłam. Ash bez słowa
odwrócił mnie do siebie tyłem, przyciągając do swojej klatki
piersiowej. Następnie zmusił mnie do skierowania się do salonu.
Stanęłam przy stole, na którym była nienapoczęta butelka
jakiegoś alkoholu. Purdy otworzył ją i nalał nam trochę do
szklanek.
-To proponuję wypić za... Może za
to, że jeszcze obydwoje żyjemy?- uśmiechnął się do mnie lekko.
-To jest niewątpliwy cud.- stuknęliśmy
się szkłem. Opróżniłam swoją szklankę, krzywiąc się. To było
ohydne.
-Chodź tu.- Ashley przytulił mnie.
Odwzajemniłam uścisk. To było akurat całkiem przyjemne.
-E! Gołąbeczki! Zróbcie sobie
przerwę!- dobiegł nas głos Biersack'a. Niechętnie oderwałam się
od basisty.
-Co się stało?- spytałam, podchodząc
do niego.
-Przyjechał mój kumpel. Przyjaciel. I
koniecznie muszę was ze sobą poznać. Trochę mu o tobie nagadałem
no i chciał cię w końcu zobaczyć.- zaśmiał się Andy, ciągnąc
mnie za rękę.
-Mam nadzieję, że za bardzo go nie
wystraszyłeś.- powiedziałam głośniej, przeciskając się przez
ludzi. Podeszliśmy do grupki chłopaków. Stała tam reszta BVB i
kilka innych osób.
-Okej. Ann poznaj mojego dobrego
przyjaciela, Ronnie'go Radke. Ronnie, to jest moja siostra, Ann.- na
dźwięk nazwiska chłopaka, skamieniałam. Miałam wrażenie, jakby
muzyka nagle ucichła, a świat stanął w miejscu. Tępo wpatrywałam
się w mężczyznę, który teraz obrócił się w moją stronę.
Nie. To się nie dzieje naprawdę. To jest, kurwa, jakiś dowcip!
Ronnie przyglądał mi się z ogromnym zaskoczeniem. Momentalnie jego
uśmiech przygasł. Czułam, jak robi mi się gorąco i sucho w
ustach. Wiedziałam, że chłopcy nie rozumieją, co się dzieje, ale
nie to było teraz najważniejsze. To osoba stojąca przede mną,
skupiała całą moją uwagę. Jeśli to jest sen, to niech nikt mnie
nie budzi. Radke zamrugał gwałtownie.
-Pączek?- wykrztusił w końcu, przełykając
nerwowo ślinę.
-RJ.- szepnęłam...
*************
P.S. Ktoś mnie pytał, czemu nie reklamuję bloga. To odpowiem: za leniwa jestem. Ale jak komuś się nudzi, to proszę bardzo;)
!!! 28 komentarzy=nowy !!!
"-Pączek?- wykrztusił w końcu, przełykając nerwowo ślinę.
OdpowiedzUsuń-RJ.- szepnęłam..."
No tego to się nie spodziewałam :o Przez cb teraz będę żyła w niepewności :/
W jakiej niepewności? Wyjaśniło się, kto jest RJ'em? Wyjaśniło:P
UsuńOmg! RJ to Radke?! O masaka tego się w życiu nie spodziewałam :o hyhyhyh wiewiórka serio? podoba mi się :3 nie wiem czy wypada zapytać ale z jakiego zespołu jest Bruno? po za tym rozdział był mega śmieszny choć nie ukrywając końcówka przynajmniej była szokująca! /Nat .
OdpowiedzUsuńWe Are Harlot ;)
UsuńZa cholerę bym się nie domyśliła że Radke jest RJ'em. Czytałam ten fragment chyba 3 razy zanim zrozumiałam o co chodzi.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi brakuje tych kłótni Ann i Asha.
Życze weny i wgl. :D
Cieszę się, że Was zaskoczyłam.
UsuńKurde, się dzieję. Cóż Ronniego sie nie spodziewałam, ale przynajmniej będzie ciekawie. Genialny rozdział... 69 hy hy... Czekam na nexta ^^
OdpowiedzUsuńjak mogłaś przerwać w takim momencie !! /black bitch
OdpowiedzUsuń69 rozdział a Ashley akurat przystopował ze swoimi zboczonymi uwagami :)
OdpowiedzUsuń"-Po co ci maska Batmana?- spytałam.
-Ten szczeniak już się poskarżył? Zginiesz.- mruknął do Biersack'a.
-Nie odpowiedziałeś na pytanie.- przewrócił oczami Jinxx.
-Chciałem sobie równo namalować zarost.- odparł perkusista." Hahahah pozdrawiam z podłogi :D no i Ronnie to RJ? Za cholerę bym nie wpadła :)
Czekam na więcej :) Zostawanie w takiej niepewności kiedyś mnie zabije ;3 Pozdrawiam //Wera
No to mnie zaskoczyłaś ! :o Nie domyśliłabym się, że RJ to będzie akurat Radke. Czekam na ciąg dalszy bo strasznie mnie zaciekawiłaś :D Oby jeszcze w tym tygodniu wpadł nowy ! I dlaczego pączek ? :p Musisz szybko wyjaśnić dlaczego stracili kontakt skoro byli takimi przyjaciółmi bo te tajemnice mnie zżerają :D
OdpowiedzUsuńZ tym kontaktem, to wyszło mi idiotycznie :D
UsuńNo nieźle
OdpowiedzUsuń,,-Mam udawać, że cię ubóstwiam, czy mordować ją wzrokiem?- spytałam, odsuwając zasłonę.
-Ubóstwiasz. Zdecydowanie.- odparł szybko.''
Rozdział bardzo, bardzo, bardzo fajny.
RADKE TO RJ!! siedziałam przed kompem z miną w stylu ,,WTF!?"
Za każdym razem, kiedy wchodzę żeby sprawdzić, czy wstawiłaś nowy rozdział, masz większą liczbę wyświetleń. To chyba znaczy, że blog jest na tyle popularny, że nie trzeba go już reklamować XD
No ogólnie wszystko pięknie, ładnie i czekam na next >>>>
~Twisted Sister
No jeśli wchodzisz, to wiadome, że będzie mieć więcej wyświetleń, bo liczy każde wejście.
UsuńO fuck, pisz szybko nowy rozdział bo zaraz sfermentuję :3
OdpowiedzUsuńRadke to RJ... w życiu no gratuluje dawno nikt mnie tak nie zaskoczył. Wiewiórka hehehe. Pączek genialny rozdział z resztą też :) Andy i te jego pomysły wygrywają. Czekam na następny !!!
OdpowiedzUsuńO ja pierdole, Vixen teraz to mi dopiero pojechałaś po psychice...
OdpowiedzUsuńRadke to RJ? Przynajmniej już wiem kim on jest. I w ogóle posram się zaraz, ja chcę nowy. Już sobie wyobrażam co się będzie dziać, aż się boję...
Dobra, zmieniając temat, czyli wracając do rzeczywistości. Ashley podejrzany, on kiedykolwiek ma dobry humor? Myślałam, że tylko po dobrym seksie/kłótni z Ann..No to się myliłam, po nim się wszystkiego spodziewać można. Hmm, zapewne to ten jeden z nielicznych tygodni, gdzie Anka nie na apetytu, prawda? Czy może coś się stało...STOP! Wolę się nie martwić.
Życzę weny i żegnam.
69 ♥ buahah
OdpowiedzUsuńSerio, foch na blogger. Jeszcze trochę i bym przegapiła i jeszcze miała do Ciebie pretensje... Ugh.
"Wiewiórko" aww. Słooodko. Poza tą wścieklizną.
Nie dziwię się Ann, też się obawiam, gdy Andy oznajmia, że ma pomysł. To się różnie może kończyć. Z ich zdolnościami... Jakby nie patrzeć jednak przebywanie z nimi wymaga nie tylko anielskiej cierpliwości, ale też zaufania.
JINXX ♥ (Twoja wina)
Dzieciaczki. Nie lubię dzieci. Chociaż krzyków Andy'ego mogłabym posłuchać, why not. CC przeszedł sam siebie (dalej mi wstyd za moją niewiedzę ;c)
Misja przekonać do siebie teściów Jinxxa i wmówić im bzdury zakończona sukcesem :D
Już dawno mówiłam, że wpędzą ją w alkoholizm. Ale że Ashley z jakichkolwiek powodów odmawia to już dziwne.
Ogólnie to ja też strzelam fochem. O, FOCH. Nie podoba mi się co ze mną robisz. Nie lubię nie wiedzieć, co myślę. Czyli w skrócie jak to Ash doprowadza mnie do szału.
+ fajne zdjęcie (taa, raczej nikt poza Tobą tego nie przeczyta, więc ostrzegam - to zostaje między nami, jak coś to się wyprę)
Wiedźmowate moce się sprawdzają. Nie sądzę tylko, żeby przypuszczała, że to coś będzie TYM.
Eh te zdjęcie Bruna, kiedy jeszcze myślałam, że będą z niego ludzie.
I nowy projekt...eh, dobra, nie kontynuuję tematu, nie o to tu chodzi. Wróćmy do BVB itp.
NARESZCIE TEN WYCZEKIWANY MOMENT <3
Ha, a ja wiedziałam, że to on:D Jeeeeju ta końcówka taka piękna.
Rozdział cudny, ale to wiadomo.
Czuję się jakbym miała dzisiaj jakiś dzień dziecka ^^
Spokoju, wolnego czasu, cierpliwości, powrotu mocy i posłuszeństwa rzeczy martwych:) I dużo asdfgh zdjęć Twojego faceta :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny ♥
Pochwaliłaś jego zdjęcie:o Serio, coś jest nie halo. Bruno się zepsuł. Może pod choinkę kupimy mu golarkę? Zamiast zdjęć, to ja wolę faceta :P
UsuńReakcja Radke na małą mnie rozwaliła po prostu i że An z własnej nie przymuszonej woli przytula się do Asha to cud po prostu :) Bardzo wciągające to opowiadanie...
OdpowiedzUsuńDLACZEGO RONNIE? PRZECIEŻ ON JEST STARYM DZIADEM! D: Nieźle mnie zagięłaś. Byłam pewna, że to będzie jakiś Ryan. :|
OdpowiedzUsuńWg, oświecisz mnie Vixuś jak się czyta "RJ"? Bo cały czas czytam to "ryj". .-.
Btw, dodajesz zawsze rozdział jak mam robić coś do budy. Przypadek?
69... Zboczeństwa... Wiedziałam, że specjalnie pominiesz takie sceny. Chociaż Ash ją "podglądał" w przymierzalni, hyhyhy. : D
Oczywiście czekam na następny, weny. ♡
No bo on jest jej przyjacielem, a nie kochankiem:P Erdżej. :D
Usuńprzy fragmencie o masce wiłam się ze śmiechu na koleżanki łóżku a ona pytała się co ćpałam. A przy RJ'eju szczęka mi do ziemi opadła i dalej żuchwy szukam nie widział jej ktoś czasem??
OdpowiedzUsuńZnajdę Cię i zabiję,zakopię pod ziemią !! Najpierw to zdjęcie Andy'iego ♥ a potem to zakończenie.Ja przy tobie osiwieję XD Rozdział świetny jak zawsze,kocham te ich kłótnie są takie jedyne w swoim rodzaju ;) Nie umiem pisać sensownych komentarzy przepraszam.
OdpowiedzUsuńTo jak mnie zabijesz, to nie dowiesz się co będzie dalej :P
UsuńKomentarz pisany na bieżącą, nie odpowiadam za zamieszczone poniżej treści
OdpowiedzUsuńOkej, na wstępie padłam przez pierwsze zdjęcie Jinxxa. Ten wzrok, help. To chyba będzie moja nowa tapeta xD
" -Jinxx!!!!- dobiegł nas scream z góry. Po chwili na dole znalazł się Biersack.
-Andy, ja nie wiedziałam, że ty jeszcze tak potrafisz."
Zapalmy znicz dla screamów Andyego (*)
Albo i więcej zniczy (*)(*)(*)(*)(*)
Co do zarostu malowanego przez Christiana - mógł spróbować od taśmy klejącej! Ostatnio oglądałam nagranie, jak gerduń robi sobie makijaż i okleja mordke taśmą. Miał po tym takie równe kreski, że typowa gimbusiara mogłaby mu pozazdrościć! CC po takim zabiegu miałby zarost jak Sportakus z tej bajki, z Leniuchowa!
ps. musze to tu zostawić
http://photo1.ask.fm/482/657/108/-249996969-1so0d7h-2s5b0fb8a5defcf/preview/avatar.jpg
Ekhm, wracając do rozdziału...
Ronnie to RJ? Dlaczego jakoś mnie to nie zaskoczyło? ((śmieję się z tego pączka, nieważne))
Poza tym, tez miałam zamiar wprowadzić Radke do fabuły, ale szybko odeszłam od tego pomysłu, bo zaczął pojawiać się wszędzie xD
Ah, i poison nie byłby poisonem, gdyby nie napisał, że jak słyszy gadanie niektórych o 69, robi mu się niedobrze. Uważaj Vixen, żebys tu znowu nie miała komentarzy o treści "chcemy porno! 1!! 1!!" przykładowo od uzytkownika "olusia lat 12". Na bloggerze bywa niebezpiecznie
Okej, ten komentarz nie ma sensu, ale przynajmniej wstawiłam ładne zdjęcie Andy'ego z Gerdem.
Może lepiej już sobie pójdę, zanim zacznę pieprzyć jeszcze większe głupoty (chyba mam dziś zbyt dobry humor)
No więc, życzę weny, czasu, komentarzy, dobrego sprzętu, żeby laptop się nie buntował, no i milutkiego dnia/nocy/popołudnia, whatever.❤
Jinxx to Jinxx. Jest ponad każdym. OOO i z tymi zniczami to racja. Gerdzio robił takie coś?! HAhahahah i ej, z telefonu weszłam na luzie w ten link, a z lapka nie chce. Znowu Ash mi coś pieprzy. No na pornosy to raczej nie mają co liczyć, biedactwa :D :D :D
UsuńI eej, ja lubię Twoje komentarze, tak samo, jak lubię Ciebie♥
Radke?! Wow Supi
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga może nie o BvB ale jest xD:
OdpowiedzUsuńhttp://deathforlife7983.blogspot.com/2015/04/czesc-mam-na-imie-wiktoria.html?m=1
No oczywiście najlepszy moment i co ?! i koniec... No to tak rozdział świetny, Ash jakby stał się mięczakiem tak trochę. Bam bam.. i nagle takie cudowne spotkanie :D Ronnie! ;D
OdpowiedzUsuńTeraz będę myślała co może być dalej ! <3
Czekam na następny rozdział! ;*
Radke- Jak inni nie spodziewałam się, ze to on jest RJ'em.
OdpowiedzUsuńA oni oczywiście o imprezach :)
Ołówki Asha [*]
Nie umiem pisać komentarzy, wybacz.
Itakzgniniesz.blogspot.com
Wiedziałam, że to będzie RJ! Nie wiem skąd i jak, ale wiedziałam :D
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj rozdział jak najszybciej, bo nie wytrzymam!
PS. O co chodzi z tym "Pączkiem"? XD
UsuńPS. 2 Jak ona po takim czasie nie ogarnęła, że Ronnie to RJ? ;-;
W następnym Wam wyjaśnię, jakim cudem Ann jest idiotką haha
UsuńAndrzej ma pomysł? Uciekaj! Ale coś dobrego wyszło z tej imprezy - w końcu mamy tajemniczego RJ'a :D Tylko dlaczego koniec w takim momencie? ;__; wiem, wiem.. trzymanie w napięciu itd, ale to mnie kiedyś wykończy :P
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :D
Jak mogłaś skończyć w takim monecie?!
OdpowiedzUsuńCzytałam to kilka razy zanim zrozumiałam o co chodzi z RJ'em. Nigdy bym nie pomyślała że będzie nim Ronnie. Pisz szybko kolejny! Życzę dużo weny :D :3
Ej bo Tutaj jest "na dźwięk nazwiska chłopaka, skamieniałam." To znaczy że ona znała jego nazwisko?
OdpowiedzUsuńNo ona wiedziała jak nazywa się RJ, bo to jej kuzyn:P Ale zawsze mówiła o nim RJ i tyle.
UsuńNo to mnie zaskoczyłaś ale mega pozytywnie uwielbiam Radke !!! Rozdział dzięki temu zakończeniowi i nie tylko jest fenomenalny tak trzymaj życzę weny i czekam na nexta>>>Noele
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie kochana z tym RJ'em :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozśmnieszyły mnie przezwisko wiewiórka i pączek... po prostu bezbłędne!
Ugh terz nie lubię zakupów a szczególnie jak mam zły chumor wiec współczuję Ann :/
Do następnego :*
Ok, pisałaś, że RJ pojawi się NIEDŁUGO, ale nie spodziewałam się, że to NIEDŁUGO jest tak bardzo dosłowne :D Cieszę się, że w końcu wiem któż to jest :P Moja ciekawość została tak tyci tyci zaspokojona xd Mam nadzieję, że kolejny rozdział szybko się pojawi :) Duuuuuużo weny życzę! /orzi
OdpowiedzUsuńJestem pod takim wrażeniem, że nie wiem co napisać... Wow.
OdpowiedzUsuńBłagam pisz jak najszybciej możesz, umil mi ten czas życia w stresie przed egzaminami. XD
Uwielbiam Cię... :O
Życzę dużo weny! :')
Ann i Ash kolejne wspólne zakupy mają za sobą :D Ciekawe na ile byłych wpadnie jeszcze Purdy, bo pewnie ma ich sporo :P No i w końcu pojawił się RJ we własnej osobie :) Btw trochę zazdroszczę Ann.. mieszka i przyjaźni się z chłopakami z BVB, zna osobiście m.in BMTH i MIW a Ronnie Radke okazał się jej tajemniczym przyjacielem... też tak chcę :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział :) ~Lannwit
Ja też jej zazdroszczę :D
UsuńKuźwa nie wierzę...RJ to Ronnie, jak skumałam to wydarłam się na cały dom...SZOK! <3 Boże jaram się jak głupia. Serio to całkowite zaskoczenie nigdy bym nie wpadła na to że Ronnie to ten "słynny" RJ...
OdpowiedzUsuńWoooooooooooooooow
Dodaj szybko nowy! Bo za dużo myślę. A nie powinna. Wohoho tyle scenariuszy...
OdpowiedzUsuńUważam że najbardziej prawdopodobne będzie to że Ann rzuci się na rj'a i zacznie go bic i płakać jednocześnie krzycząc I HATE YOU!
Druga opcja to ta w której Ann płacze i rzuca się na rj'a i się tulą(mniej prawdopodobne ale żeby pokazać wreszcie tą inną stronę Ann która pojawia się tylko przy nim)
Trzecia opcja to... Będą sobie tak po prostu stać.
Cztery. Przez okna i drzwi zaczną wpadywac komandosi chcący zabrać rj'a i Ann rozwali ich wszystkich! Tak!
Oh OH OH. Jakże się nie mogę doczekać :-)
Znajoma samobójcy (akustyk)
Radke - RJ? :O
OdpowiedzUsuńAhaa! Bo on ma na drugie Joseph, nie? xD. Wow, jestem świetna.
Ogólnie rozdział suuper! Dużo lepsza akcja niż w poprzednim :). Nie chce mi się pisać czegokolwiek, więc tylko tradycyjnie weny i czekam na nexta. (:
Okej jestem, dotarłam na sam szczyt (69 rozdział XD). Wreszcie i niestety. Szybko mi się czytało a teraz jędzo będę musiała czekać łaskawie na następny. Gdyby nie ty to bym go wyłączyła przy jakimś 5 rozdziale hahaha ale potem jest fajnie i ciekawie. I boże, zatkało mnie RJ jako Ronnie? No błagam Cie. Ty to potrafisz zaskakiwać. I widziałam, czułam w kościach ze skończę na takiej scence. Eghh, nie lubię czytać/oglądać na bieżąco, a tym bardziej być zdana na czyjaś łaskę ;/ No ale niech Ci będzie XD ////nightmoore
OdpowiedzUsuń"Zapalmy znicz dla screamów Andy'ego (*)"
OdpowiedzUsuńPopieram, popieram tę akcję całym sercem ;-;
(*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*)
O, nareszcie RJ!
Ale zdjęcie Bruna to dałaś mrrrraśne ;) :3 xD