PIOSENKA NA DZIŚ
jest niżej, w tekście;) Żeby zbudować napięcie:P
jest niżej, w tekście;) Żeby zbudować napięcie:P
-Możesz mi wytłumaczyć, co się z
tobą, do cholery, dzieje?!- RJ naskoczył na mnie, ledwo zamknęłam
za sobą drzwi od mojej sypialni.
-Co masz na myśli?- udawałam idiotkę.
-To, że zachowujesz się inaczej, niż
zwykle!
-A skąd ty możesz wiedzieć, jak
zachowuję się na co dzień?! Nie było cię rok, Ronnie. Rok!-
syknęłam.
-Oh, a więc o to chodzi, tak? Masz do
mnie żal, że cię zostawiłem.- spojrzał na mnie chłodno.
-Nie! Przecież wiesz, że tak nie
myślę. Ale sam przyznasz, że trochę się zmieniło. Ja się
zmieniłam.- westchnęłam.
-Właśnie widzę. Na gorsze. Czemu nie
powiesz chłopakom czegoś o sobie?- spytał.
-Wiedzą tyle, ile muszą. Poza tym,
powiedziałam im przecież o wypadku.- wzruszyłam ramionami.
-Szkoda, że tylko o jednym. Ale okej,
wyjawiłaś im jedną z twoich największych traum. Wobec tego, czemu
nie powiedziałaś im więcej o swoim dzieciństwie? Przecież to nie
jest aż tak straszne, jak ten ostatni wypadek. Wyobraź sobie moje
zaskoczenie, gdy powiedzieli mi, że twoja matka się o ciebie
troszczy.- prychnął.
-Bo troszczy. Przypomniała sobie, że
niedługo będę dorosła, więc postanowiła poświęcić ten jeden
rok, na wychowywanie mnie.- burknęłam.
-Szkoda tylko, że tak późno. Dziwię
się, że po tym wszystkim utrzymujesz z nią kontakt.
-To, że z nią rozmawiam, nie oznacza,
że jej wybaczyłam. Znasz ją. Gdy jestem dla niej oschła, to jest
w szoku, że tak ją traktuję, bo przecież ona nic mi nie zrobiła.-
zaśmiałam się gorzko.
-Nigdy nie zrozumiem tej kobiety.-
westchnął Radke.
-Ja też nie. Na szczęście, niedługo
będę dorosła i będę mogła zamieszkać gdzie chcę.- zauważyłam.
-Masz jakieś konkretne plany?- RJ
spojrzał na mnie ostrożnie.
-Jeszcze nie. A teraz, czy możemy
wrócić do reszty?- poprosiłam.
-Tak. Ale kiedyś wrócimy do tej
rozmowy.- pogroził mi. Aha. Po moim trupie. Zeszliśmy na dół, do
salonu, gdzie siedzieli chłopcy.
Jakiś czas później.
Siedziałam na kolanach RJ'a sącząc
swojego drinka. Chłopaki nawijali, jeden przez drugiego i ogólnie się wygłupiali.
Wszyscy, oprócz Ashley'a. Ten tylko wgapiał się w swoją szklankę, ewentualnie mordował mnie wzrokiem. Co ja mu znowu zrobiłam? W ogóle, ostatnio serio jest dziwny. Stał się dla mnie opryskliwy. Unika mnie i tak dalej. Próbowałam być miła, nawet nie szło mi to tak opornie. O co chodzi?
Wszyscy, oprócz Ashley'a. Ten tylko wgapiał się w swoją szklankę, ewentualnie mordował mnie wzrokiem. Co ja mu znowu zrobiłam? W ogóle, ostatnio serio jest dziwny. Stał się dla mnie opryskliwy. Unika mnie i tak dalej. Próbowałam być miła, nawet nie szło mi to tak opornie. O co chodzi?
-Młoda, co jest?- Ronnie skubnął
wargami płatek mojego ucha, obejmując mnie mocniej.
-Nic.- mruknęłam, nalewając sobie
więcej alkoholu.
-To nad czym się tak zamyśliłaś?-
drążył. (PIOSENKA)
-Nad życiem, RJ. Nad życiem.-
potarmosiłam go po włosach, wymuszając uśmiech. Następnie
wstałam, kierując się na taras. Wieczór był zimny (w końcu to
grudzień), ale nie przeszkadzało mi to. Oparłam się wygodnie o
ścianę. Od pewnego czasu coraz częściej odpływałam gdzieś
myślami. Czułam, że moja psychika powoli wysiada. To wszystko mnie
przerasta. Purdy miał rację. Powinnam się cieszyć, że znowu mam
przy sobie RJ'a. Tylko jakoś nie potrafię. Co ze mną jest nie tak?
-Liczysz, że dostaniesz zapalenia
płuc?- spytał zgryźliwie Ashley, dołączając do mnie.
-Na nic nie liczę.- wzruszyłam
ramionami.
-Czemu nie siedzisz z resztą? Źle się
bawisz?- uniósł niewinnie brew.
-Bo nie mam ochoty. I owszem, bawię
się źle.- mruknęłam obojętnie.
-Serio? Odniosłem inne wrażenie.-
prychnął.
-To znaczy?- westchnęłam zmęczona.
Naprawdę miałam dość.
-Że ty i RJ jesteście w swoim
świecie. Pięknie razem wyglądacie. Jak para.- powiedział
złośliwie.
-Ja i RJ? Parą? Idąc tu, uderzyłeś
się w głowę, czy zaszkodził ci alkohol?- roześmiałam się.
-Mówię tylko, jak to wygląda z boku.
Poza tym, nie zdziwiłbym się, gdybyś kiedyś z nim kręciła. Bo
teraz, jesteś na to zbyt zimna.- rzucił mi dziwne spojrzenie.
-Ashley, o co ci chodzi?! Nigdy nic
mnie z nim nie łączyło. RJ jest moją daleką rodziną. Traktuję
go, jak brata. Jak Andy'ego.- syknęłam. Coraz bardziej nie podobała
mi się ta rozmowa.
-Czemu ci nie wierzę? Ah, tak. Już
wiem. Bo jesteś fałszywa! Ciągle kłamiesz! Nie tylko mnie, ale
chłopaków też. Nic nam nie mówisz!- warknął, podchodząc do
mnie bliżej.
-Jakim prawem oskarżasz mnie o
kłamstwo, sam udając? Nie jesteś święty, więc odpierdol się
ode mnie! Mam ci przypomnieć, co mi obiecałeś? Że ograniczysz
alkohol. A znów do tego wróciłeś. Najpierw spójrz w lustro, a
dopiero potem czepiaj się mnie!- warknęłam.
-Nie prowokuj mnie!- przyparł mnie
agresywnie do ściany.
-Bo co?! Prawda w oczy kole. Piłeś,
balowałeś i dalej to robisz. I będziesz robić. Nic się nie
zmieniło. Ty się nie zmieniłeś!
-Ale ja tego nie ukrywam! Za to ty,
zgrywasz świętą. Już tyle razy minęłaś się z prawdą, może z
tym dziewictwem też ściemniasz?- Ash uniósł brew.
-Czyli teraz uważasz, że w
przeszłości puszczałam się na prawo i lewo? Świetnie! Co
jeszcze? No dalej!- zaczynałam tracić nad sobą panowanie.
-Ty to powiedziałaś. Ja podałem
tylko przykład. Mogę zrozumieć, że nam nie ufasz, ale chyba
mogłaś coś więcej napomknąć o swoim dzieciństwie? O tym, ze
miałaś problemy. Tymczasem ty, jak zwykle udajesz, że nic się nie
stało, a my musimy wszystko od RJ'a wyciągać!- powiedział Purdy.
-No tak, mogłam się domyślić, o co
ci chodzi. Moja przeszłość, to nie jest wasza sprawa! A RJ
przesadza, cokolwiek wam powiedział.- odparłam zimnym tonem.
-Nie sądzę. Jemu na tobie zależy. No
i on nie ma w zwyczaju kłamać.- zaśmiał się basista.
-Ja kłamię, ty kłamiesz. Norma. Ale
wytłumacz mi jedno. Skoro od początku masz problem z tym, co mówię,
to po co ta cała szopka, że niby mnie lubisz? Po co udawałeś
troskę, kiedy i tak nie wierzyłeś w to, co ci mówiłam?-
ściszyłam głos.
-Naprawdę myślałaś, że próbuję
być dla ciebie miły, żeby ograniczyć nasze kłótnie?- prychnął.
Po plecach przebiegł mnie zimny dreszcz. O czym on mówi? Chyba nie chcę znać
zczegółów...
-Wobec tego mnie oświeć! No, dalej!-
powiedziałam lodowatym tonem, kompletnie sobie zaprzeczając.
-Jesteś pewna, że chcesz to
wiedzieć?- spytał powoli. Nie. Nie chciałam.
-Tak. Chcę szczerości, Ashley.-
drążyłam. Będę tego żałować...
-Skoro nalegasz... Robiłem to
wszystko, bo chciałem cię przelecieć. Zaliczyć. Od początku
traktowałem to, jak wyzwanie. Wszystko zaplanowałem. Próbowałem
cię poderwać. I prawie mi się to udało. Naprawdę byłem blisko,
ale wtedy ty powiedziałaś, że jesteś dziewicą. Cały mój
misterny plan szlag trafił! Nie masz pojęcia, jak się wtedy
wkurwiłem. Jednak mimo wszystko, nie poddałem się. Wystarczyło
tylko zmodyfikować te plany. Od początku chodziło mi tylko o
seks.- wyjaśnił śmiertelnie poważnie. Z wrażenia, aż zabrakło
mi słów.
-Dobrze wiedzieć. Wobec tego, czemu
jednak mnie nie przeleciałeś? W końcu jesteś takim
„specjalistą”.- powiedziałam zgryźliwie. -Z łatwością
mógłbyś mnie zdobyć.
-I tu jest właśnie problem. Przez
cały ten czas myślałem tylko o jednym. A gdy już miałem
możliwość, odpuszczałem. Sam siebie nie rozumiem! Nie różnisz
się zbyt od tych wszystkich kłamliwych suk, a mimo to, nie
potrafię. Nie potrafię cię potraktować jak każdą! Zaliczyć i
porzucić! I to mnie właśnie wkurwia!- Purdy uderzył otwartą
dłonią w ścianę, obok mojej głowy. Stałam jak sparaliżowana,
analizując jego słowa.
-Wiesz, naprawdę jesteś w tym dobry.
Prawie się nabrałam, uwierzyłam, że jednak możemy się
przyjaźnić.- mruknęłam cicho.
-Ann pragnąłem cię. Cholernie.
Siedziałaś mi w głowie. Ale teraz mam już dość, odpuszczam. To
nie ma sensu. Cokolwiek bym nie zrobił i tak nie zaciągnę cię do
łóżka. Nie potrafię. Wcześniej byłem nastawiony na jeden cel, a
teraz... Nawet nie wiem, jak mam cię traktować. - westchnął
ciężko.
Przez chwilę przyglądałam mu się w
skupieniu. W głowie miałam jeden, wielki chaos. Muszę pobyć sama.
Jak najdalej od niego! Próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie
za łokieć.
-Twierdziłaś, że wolisz najgorszą
prawdę, więc nie miej teraz do mnie pretensji.- rzucił mi ostre
spojrzenie.
-Nie mam. Przecież mnie nie da się
zranić.- bąknęłam, po czym wyrwałam się z uścisku i wróciłam
do salonu. Tam uśmiechnęłam się sztucznie do chłopaków,
dolewając sobie alkoholu. Następnie bez słowa skierowałam się do
swojej sypialni.
Chwilę później zamykałam już za
sobą drzwi. Usiadłam na dywanie, plecami opierając się o ramę
łóżka. Próbowałam w jakiś sposób zapanować nad gonitwą
myśli, którą teraz miałam w głowie. Ashley chciał mnie
przelecieć. Udawał, żeby zaliczyć. Świetnie. Cudownie... Byłam
otępiała. Po kolei przypominałam sobie wspólne chwile spędzone
razem. Te złe, jak i te dobre. Naprawdę wszystkie jego gesty i
słowa były kłamstwem? To... Niemożliwe. A może jednak? Czy
właśnie teraz nie kłamał? Pogubiłam się. Właściwie, on nie
powiedział nic takiego. Mimo to, z każdą chwilą coraz bardziej
ogarniało mnie pewne uczucie. Gdy doszłam do wspomnień z naszego
wyjazdu do Missouri, poczułam ból. Chyba. Ale przecież, ja nic nie
czuję! Boże, co się ze mną dzieje? Byłam głupia, że mu
wierzyłam. Tak, wierzyłam mu... Kolejny raz zrobiłam z siebie
idiotkę. Doigrałam się. Sama chciałam, żeby powiedział prawdę.
Wszystkiego się po nim spodziewałam, tylko nie tego. A przecież
nie powinnam się dziwić, w końcu jest Deviant'em i wiele razy
powtarzał, że chodzi mu tylko o seks. Do dupy z tym wszystkim!
Czemu ja o o tym ciągle myślę? Mam to gdzieś. W końcu jestem
obojętna na takie rzeczy. Tak. To co czuję, to nie ból. Wydawało
mi się! Na pewno!
Nie wiem, ile tak siedziałam
zamyślona, ale z letargu wyrwał mnie dopiero wibrujący telefon.
Wzięłam go do ręki, żeby zobaczyć, kto mi przeszkadza. W tym
momencie na ekran upadło coś przezroczystego. Moja łza...
Przyglądałam się jej, jak zaczarowana. Błagam, niech to będą
tylko zwidy. Niepewnie dotknęłam dłonią prawego policzka. Był
cały mokry. Czy ja... Płaczę?! To niemożliwe! Ostatni raz
płakałam w zeszłym roku. Ale... to by znaczyło, że jednak
posiadam jakieś uczucia. Ugh, niech mnie ktoś zabije. Ja nie chcę!
Nie chcę czuć! Nie mogę! Inaczej wszystko się pokomplikuje. Ja
sobie nie poradzę. Już teraz nie daję rady...
Perspektywa Christian'a
Gadałem z chłopakami w najlepsze, gdy
do salonu wróciła Ann. Nie zwróciłbym na to najmniejszej uwagi,
gdyby nie jej mina. Wyglądała... dziwnie. Jakby zobaczyła ducha.
Strzeliła nam sztuczny uśmiech i w ciągu kilku sekund straciła
się. Chwile później wrócił też Ash. Wściekły, jakby użarła
go osa. Uniosłem zaciekawiony brew.
-Możesz powiedzieć, co się stało
Ann?- Jake rzucił zaciekawione spojrzenie Purdy'emu.
-Nic.- basista wzruszył ramionami.
-Czyżby? Widziałem jej minę.-
wtrąciłem.
-Jezu, no trochę się poprztykaliśmy.
To nie moja wina. Chciała szczerości, to jej powiedziałem, co o
niej myślę.- mruknął Ash.
-Czyli? Co dokładnie?- spytał powoli
Jinxx.
-No... Eee... Że jest fałszywa i
wszystkich oszukuje.- powiedział niepewnie basista, przygryzając
wnętrze policzka.
-Że co kurwa?! Ciebie chyba porąbało!
Jak mogłeś jej tak powiedzieć?!- krzyknął Radke.
-A niby nie jest tak?! Bronisz jej,
jakby była nie wiadomo kim! Nawet jej to nie ruszyło!- odszczekał
Purdy.
-Nie znasz jej! Nie masz o niczym
pojęcia! Ona też ma uczucia! Tylko ich nie okazuje! Módl się,
żeby nie zrobiła nic głupiego!- wysyczał przez zaciśnięte zęby,
Ronnie.
-To znaczy? Nic nam nie mówicie! Skąd
mam wiedzieć, co siedzi jej w głowie!- basista się bronił.
-Ej, ale Ash ma trochę racji. To
znaczy, mimo że znamy się pół roku, tak naprawdę nic o niej nie
wiemy.- zauważył Jake.
-To Ann powinna wam wszystko wyjaśnić.
Ale ok, trochę rozjaśnię sytuację, najwyżej mnie zabije.-
westchnął RJ, wstając i nalewając sobie whisky. Coś czuję, że to nie
będzie nic przyjemnego.
-Okej. Znam Ann jakoś od 6-7 roku
życia. Wcześniej była za mała, żeby przyjeżdżać do USA. Odkąd
pamiętam, była cichutka, spokojna i strasznie nieśmiała. Dużo
czasu zajęło mi otworzenie jej. Musiała mi zaufać, choć trochę,
z czym od zawsze miała problem. Okazała się mądrą dziewczynką,
tyle, że nie miała siły przebicia. Inne dzieciaki ze szkoły to
wyczuły. No cóż, za dużo przyjaciół, to ona nie miała. Myślę,
że dopiero w Las Vegas zrozumiała, że to nie z nią jest problem,
tylko z innymi dziećmi. Moje koleżanki ją ubóstwiały. Cieszyły
się, gdy zabierałem ją ze sobą, bo jak to baby, lubiły dzieci, a
swojego rodzeństwa nie miały. Potem nawet zacząłem to
wykorzystywać. Ale wracając, An nigdy nie czuła się dobrze w
Polsce. Tylko tu była sobą, wesołą, roześmianą dziewczyną.
Przez to, że nie dogadywała się z innymi, jej złość zaczęła
narastać. W końcu czara goryczy się przelała i rzuciła się z
pięściami na chłopaka wyższego o głowę, który robił jej na
złość. Była wtedy niezła afera, ale jej wujek i o dziwo brat,
przekonali mamę, żeby zapisała ją na jakieś sztuki walki. Byli
zachwyceni, że pokazała się od tej strony. Ann zaczęła więc
chodzić na karate. Była w tym niezła, powoli zdobywała kolejne
pasy. W międzyczasie zainteresowała się boksem. Podobała się jej
ta agresja. W dodatku nie dopuścili jej do egzaminu na zielony pas.
Porzuciła więc karate. Od tamtej pory rozładowywała swoją złość
na ringu. Niedługo potem doznała pierwszej kontuzji. Przyjechała
wtedy do LV i zaczęła balować. Nie mogła się wyżyć, więc
znalazła inny sposób. Picie, palenie, czasem ćpanie. Kiedyś
straciła się na kilka godzin. Znalazłem ją nad stawem, wzięła
jakieś prochy. Sam wtedy zaczynałem się uzależniać, ale nie
chciałem, żeby szła moją drogą. Stwierdziła, że woli wziąć,
niż się np. ciąć, czy coś. Że nie jest na tyle odważna, by to
zrobić, ale sobie nie radzi. Błagałem ją, żeby przestała, że
jej pomogę. Nie posłuchała. Dopiero, gdy rozwaliła auto na
nielegalnych wyścigach, będąc pod wpływem, trochę się
przestraszyła. Załatwiłem jej wtedy robotę w wytwórni w Las
Vegas, żeby miała jakieś zajęcie. Wakacje się skończyły,
kontuzja minęła, wróciła więc do Polski i do boksu. Ale mimo to,
widziałem, że jest z nią coraz gorzej. Nie radziła sobie ze sobą,
ze światem, z uczuciami. Zamknęła się na nie lata temu. Do dziś
sądzi, że uczucia to oznaka słabości. Próbowałem ją chronić,
ale wtedy wydarzyła się ta cała strzelanina. Wiedziałem, że
pójdę do więzienia. Chciałem na niej wymusić obietnicę, że
będzie dzielna, że się nie podda. Że nie zrobi nic głupiego. Ale
nie udało mi się. Bałem się o nią i to cholernie. Przez cały
ten czas, codziennie prosiłem Boga, żeby ją pilnował, żeby jej
pomógł. Ja-ateista błagałem o to Boga! A teraz znowu mam ją przy
sobie. Tylko to już nie ta sama Ann. Moja Ann. Ta jest jeszcze bardziej zimna,
smutna i zdesperowana. W dodatku opanowała do perfekcji sztukę
udawania i nie umiem za bardzo rozpoznać, co się z nią dzieje.
Wiem tylko, że nie jest dobrze. Tylko patrzeć, aż coś odwali. A
ty Ash, nie pomagasz...- RJ skończył swój monolog ze łzami w
oczach.
Byłem w szoku. Zresztą, nie tylko ja. Zamurowało nas. Chyba nikt nie spodziewał się, że problem jest tak głęboki. Teraz ja też zaczynam się bać.
Byłem w szoku. Zresztą, nie tylko ja. Zamurowało nas. Chyba nikt nie spodziewał się, że problem jest tak głęboki. Teraz ja też zaczynam się bać.
-Cholera. Ja... Nie wiedziałem. Nie
chciałem. Ja po prostu...- plątał się Purdy. W końcu potrząsnął
głową i poszedł na górę.
-A jeśli ona w końcu sobie coś
zrobi?- wyszeptał Andy.
-Nawet tak nie mów! Nie pozwolimy na
to!- zaprzeczył Jake.
-Wiem jak to jest, gdy wszyscy są
przeciw tobie.- mruknął Biersack.
-Wiemy Andy. Ale teraz masz nas. I Ann
także. Kochamy ją i zawsze przy niej będziemy, czy tego chce, czy
nie.- Jeremy objął wokalistę ramieniem.
-Właśnie. Jest naszą siostrą, nie
pozwolę jej skrzywdzić.- powiedziałem pewnie. -Ronnie, masz jakiś
pomysł?
-Póki co, nie. Muszę od nowa wkupić
się w jej łaski. Widzę, że udaje, że jest wszystko okej. Dopiero
wtedy spróbuję od niej coś wyciągnąć. Inaczej zamknie się w
sobie jeszcze bardziej.- westchnął Radke.
-Okej. Trzeba coś wykombinować.-
mruknąłem, po czym wstałem, kierując się na piętro. Z Ash'em
też jest źle. I muszę z nim koniecznie pogadać. Ann wolałem nie
przeszkadzać. Jeszcze mi przywali.
Zapukałem do pokoju basisty, po czym
nie czekając na odpowiedź, wszedłem do środka. Siedział na
łóżku, chowając twarz w dłoniach. Usiadłem obok, zastanawiając
się, jak zacząć.
-Zostaw mnie. Chcę być sam.- mruknął
Purdy, wyręczając mnie.
-Najpierw mi powiedz, co się dzieje.-
zaprotestowałem.
-Ona... Chciała usłyszeć prawdę. A
ja... byłem wściekły. Więc nie wytrzymałem i powiedziałem, że
od początku chciałem ją tylko zaliczyć. Że udawałem.- wydukał
w końcu.
-Ja pierdolę, Ash... - załamałem
się. -A powiedziałeś jej, że teraz też skłamałeś?
-Co?- spojrzał na mnie zaskoczony.
-Czyli nie powiedziałeś. Stary, kiedy
ty się przestaniesz oszukiwać? Gdybyś naprawdę chciał ją tylko
zaliczyć, zrobiłbyś to na samym początku, albo odpuścił już
dawno. A ty tymczasem od kilku miesięcy zachowujesz się... inaczej.
Nie wiem, co jest między wami, ale widzę, że ona ci się podoba.-
stwierdziłem.
-Nie! Ann, mi? Nigdy! Poza tym, jest
dla mnie za młoda. Nie lecę na gówniary.- gwałtownie zaprzeczył.
-A co ma wiek do tego? Poza tym, skoro
chciałeś ją przelecieć, to znaczy, że ci się spodobała.-
podsumowałem.
-Nieee. To niemożliwe. Między nami
nic nie ma.- pokręcił głową.
-Stary, ja się nie wtrącam, ale widzę
jak się zachowujecie. Jak Ann się zachowuje. Jest dla ciebie miła,
czyli nie ma cię tak całkiem w dupie.
-Udaje. Od początku kłamie.-
powiedział zimno.
-A może właśnie teraz jest sobą?
Dlatego tak często zmienia jej się nastrój. Bo nie umie już tak
udawać. Zastanów się nad tym. I postaraj się jej nie ranić.-
poprosiłem.
-Ale... Ja nawet nie wiem, czy potrafię
się z nią przyjaźnić.- wyszeptał.
-Próbowałeś chociaż? Okej. Rób,
jak chcesz. Ale im szybciej przestaniesz sobie wmawiać, że chodzi
ci tylko o seks i zrozumiesz, że ona nie jest ci obojętna, tym
lepiej dla was obojga.- poklepałem mojego przyjaciela po ramieniu i
zostawiłem go samego. Ja nie będę myślał za niego. Wróciłem do
salonu, gdzie chłopaki siedzieli, jak na stypie.
-Byłeś u An?- uniósł głowę Andy.
-Nie. U Ash'a. Musiałem się
dowiedzieć, o co im poszło. No cóż, Purdy się nie popisał.-
westchnąłem ciężko.
-Kurwa, czy ten człowiek nie może
czasem pomyśleć? Przecież już się dogadywali.- jęknął Jinxx.
-Dogadywali? Raczej Ash wodził za nią
wzrokiem, próbując być złośliwy. Coś mu nie wyszło.- prychnął
Jake.
-O czym wy mówicie?- RJ zmarszczył
brwi.
-O tym, że między nimi coś jest. To
widać gołym okiem. Ale oboje nie zdają sobie z tego sprawy. An
udaje zimną i wredną, a Ash chamskiego podrywacza.- podsumował
Andy.
-Coo? Że niby Annie i Ash?! Hahaha
dobre sobie. Nigdy nie uwierzę, że mogliby coś ten... teges...-
rechotał Ronnie.
-Nie byłeś świadkiem tego, co my. Od
początku jest coś na rzeczy. Te ich przepychanki, kłótnie.
Udawaliśmy, że nic nie widzimy, bo to nie jest nasza sprawa. Ale
tylko głupi by nie zauważył.- Jeremy uniósł brew.
-Niech on ją tylko tknie, a go zabiję!
Znam go, jeśli o coś może mu chodzić, to tylko o seks.- warknął
wokalista Falling In Reverse.
-Żebyś się nie zdziwił.- mruknąłem
pod nosem.
-Co?!- rzucił mi ostre spojrzenie.
-Nic, nic. Po prostu, nie oceniaj go za
szybko. Po tym niedoszłym gwałcie, tylko jemu dała się dotknąć.-
stwierdziłem.
-Czy ta dziewczyna zawsze musi mieć
pod górkę w życiu? Idę do niej.- Ron podniósł się z kanapy...
Następny dzień
Perspektywa Ann
Obudził mnie jakiś hałas. Otworzyłam
powoli oczy. Co ja robię na łóżku? O ile pamiętam, siedziałam
na dywanie. Okej. Przekręciłam się na drugi bok i mało nie
spadłam z materaca. Tuż obok mnie leżał Ronnie. W samych gaciach.
Prychnęłam cicho pod nosem, na co się obudził.
-Oo hej Annie.- uśmiechnął się do
mnie zaspany.
-Hej.- mruknęłam, siadając.
-Eeej, czemu uciekasz? Nie poprzytulamy
się? Kiedyś to lubiłaś.- jęknął.
-Kiedyś.- zauważyłam, po czym
wstałam z łóżka.
-Maruda.- złapał mnie, wyciskając mi
na policzku całusa. Bez słowa poszłam do łazienki, gdzie szybko
się umyłam i przebrałam. Związałam włosy i wróciłam do
sypialni. Była pusta. I dobrze. Nie mam ochoty na niczyje
towarzystwo. Z niechęcią powlokłam się do kuchni, na śniadanie.
No bo przecież, jeśli im nie pokażę, że coś zjadłam, gotowi są
tu przyjść i siłą mnie nakarmić. Z kim ja muszę mieszkać...
-O Ann, wstałaś. Siadaj.- Jake dał
mi buziaka.
-No.- burknęłam, zajmując miejsce
pomiędzy Andy'm, a Ash'em. Przemyślałam wczoraj wszystko i
najlepiej, jeśli będę udawać, że nic się nie stało. Andrew
objął mnie ramieniem, proponując kanapkę. Wzięłam jedną i
zaczęłam ją powoli przeżuwać.
-A tobie co? Może brzuch cię boli?-
prychnął RJ przyglądając mi się.
-Owszem. Ale nie martw się, zjem to.
Nie dam ci tej satysfakcji karmienia mnie siłą.- powiedziałam
złośliwie.
-Dobra, przestańcie. Ej, za nieco,
ponad tydzień, są święta. Ja generalnie ich nie obchodzę, ale
może zorganizujemy coś w tym roku?- spytał Andy.
-Obchodzimy, czy nie, prezenty muszą
być!- CC zaklaskał w dłonie.
-Róbcie, co chcecie, ale ja równo za
7 dni mam samolot do Polski. Mama nie wybaczyłaby mi, gdybym nie
przyjechała.- zauważyłam.
-Noo to może zrobimy taką świąteczną
obiadokolację dzień wcześniej? W sobotę? Co wy na to?-
zaproponował Jinxx. W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami.
Nienawidzę świąt.
-Okej, to ustalone. Pozapraszajcie
dziewczyny. Ronnie, ty też czuj się zaproszony.- wyszczerzył się
Jake.
-Ja nic nie gotuję, od razu mówię!-
szybko wtrąciłam.
-Ja też.- odezwał się Ashley.
Niedoczekanie moje, żeby jeszcze mnie do garów zagonili.
-Spoko. Jakoś damy radę. Co chcecie
pod choinkę?- zaciekawił się CC.
-Opakowanie noży, tabletki na
uspokojenie i terapię u psychiatry.- wymieniałam po kolei.
-Hahaha Ann ma takie poczucie humoru.
Nie słuchajcie jej. Dopóki nie kupicie jej żadnych figurek i
innych pierdół, to będzie dobrze.- zaśmiał się sztucznie RJ.
-Masz coś do mojej listy prezentów?-
uniosłam brew.
-Tak i to sporo.- rzucił mi wyzywające
spojrzenie.
-To masz problem. Okej. Zjadłam. Idę
się zająć czymś twórczym.- westchnęłam, wstając. Wrzuciłam
jeszcze talerz do zmywarki i zaczęłam wspinaczkę po schodach, na
piętro. Już sięgałam dłonią do klamki, gdy coś pociągnęło
mnie do tyłu.
-Musimy pogadać. I to już.- warknął
Ash, wpychając mnie do swojego pokoju. Posadził mnie siłą na
łóżku, a sam zaczął krążyć w tę i z powrotem.
-Dobrze się czujesz?- spytałam
niepewnie. Po nim można się wszystkiego spodziewać...
-Nie. Chodzi o wczoraj.- zawiesił
głos.
-Nie wracajmy do tego. Powiedziałeś
mi to, co chciałam wiedzieć i okej.- zauważyłam zimno. Nie
chciałam użyć takiego tonu, bo przecież miałam udawać
obojętność, ale i tak mi nie wyszło.
-To nie tak! Ja... okej, myślałem
tak, ale teraz już nie. Trochę przesadziłem. Po prostu nie umiem
zrozumieć, że nic nam nie mówisz. Ale jednocześnie wiem, że nie
mam prawa tego od ciebie wymagać. Jesteś... specyficzna. Inna, niż
wszystkie dziewczyny, które znam. Nie potrafię cię rozgryźć, ani
spojrzeć na świat twoimi oczami. Ale nie chcę, żebyśmy byli
wrogami. Jeszcze trochę musimy razem popracować.- spojrzał na mnie
poważnie.
-Tylko... Ty miałeś rację. Okłamuję
was. Masz prawo tak myśleć.- powiedziałam powoli. Ash uklęknął
na dywanie, chwytając mnie za dłonie.
-Nie mogę cię oceniać. Nie bierz do
siebie moich słów.- poprosił.
-Ashley, zdecyduj się, co jest w końcu
prawdą, a co nie!- podniosłam zdenerwowana głos.
-Prawdą jest, że cię pragnąłem!-
krzyknął. -I dalej tak jest. Tylko, że inaczej.
-Inaczej?- prychnęłam.
-Ja pierdolę... Nie widzę w tobie
tylko obiektu seksualnego. Widzę ładną i fajną dziewczynę.-
usiadł obok mnie.
-Teraz to dojebałeś.- załamałam
się. -Weź może idź do klubu, jakąś przeleć, bo bredzisz.
-Nieprawda. To nic nie da. Tak już
jest i tyle. Nie dorabiajmy do tego żadnej ideologii.- uniósł
brew.
-Dobra, zakończmy ten temat raz, na
zawsze! Nie obchodzi mnie, czy chcesz mnie przelecieć, czy mnie
nienawidzisz, czy coś innego. Pracujemy razem i tego się
trzymajmy.- syknęłam. Naprawdę mam już dość. Całej tej
sytuacji, Black Veil Brides i ludzi. Z każdym dniem czułam się
coraz gorzej psychicznie. Boję się. Po prostu boję...
**********
Ten rozdział dedykuję mojej wspaniałej i cudownej Karinie Szalonej, która pomogła mi napisać scenę "szczerości" Ann i Ash'a, po tym, jak caluteńki rozdział szlag trafił i musiałam pisać od nowa. Dziękuję kochana♥ Tsaa, czuję dumę, że udało mi się to napisać zupełnie od początku. Bo z pierwszą wersją coś się stało i się zakodowała. A miałam prawie cały skończony. :(
Ash "Specjalista". Nie, nic :D
No i debil Purdy, przerażony Andy, mądry CC i rozczulający Ronnie. Ja chyba jestem dla Was za dobra, że tyle emocji macie.
I teraz ta mniej fajna część. Otóż, oddaję laptop do serwisu, więc nie wiem, czy przed tym zdążę dodać następny rozdział, nawet jeśli limit się spełni. Mam gorszy problem... JAK JA BĘDĘ PISAĆ?!?! Umrę. Jak nic, umrę. Jeszcze spróbuję ogarnąć blogger na tablecie, ale to dziadostwo, więc nie wiem, jak mi to wyjdzie. Osobiście, na szczęście albo nieszczęście nie piszę w tej aplikacji. No ale postaram się przygotować kilka rozdziałów, jako kopie robocze, w razie, gdyby naprawa miała być dłuższa. No i też nie wiem, jak to będzie z tą częstotliwością potem, bo mam dużo roboty, a wakacji już nie mam. Ale tym będziemy się martwić kiedy indziej.
Ash "Specjalista". Nie, nic :D
No i debil Purdy, przerażony Andy, mądry CC i rozczulający Ronnie. Ja chyba jestem dla Was za dobra, że tyle emocji macie.
I teraz ta mniej fajna część. Otóż, oddaję laptop do serwisu, więc nie wiem, czy przed tym zdążę dodać następny rozdział, nawet jeśli limit się spełni. Mam gorszy problem... JAK JA BĘDĘ PISAĆ?!?! Umrę. Jak nic, umrę. Jeszcze spróbuję ogarnąć blogger na tablecie, ale to dziadostwo, więc nie wiem, jak mi to wyjdzie. Osobiście, na szczęście albo nieszczęście nie piszę w tej aplikacji. No ale postaram się przygotować kilka rozdziałów, jako kopie robocze, w razie, gdyby naprawa miała być dłuższa. No i też nie wiem, jak to będzie z tą częstotliwością potem, bo mam dużo roboty, a wakacji już nie mam. Ale tym będziemy się martwić kiedy indziej.
!!! 30 komentarzy= kiedyś (liczę, że szybko) nowy rozdział!!!
Ha, pierwsza! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOk, zacieszam jak małe dziecko :D Cóż...to chyba już uzależnienie. Załóżmy klub LHEOholików, co?
UsuńRJ...chyba przemilczę, bo za dużo go się tu nachwaliłam. I znów tajemnice, niedomówienia...jeden z pierwszych powodów, dla których pokochałam tę historię. Chociaż moje ciekawska natura tupie nóżką i chce wiedzieć WSZYSTKO :D
*okejka co do piosenki, bardzo okejka*
Jak dziewczyna dziwnie się zachowuje, to zaraz się nabijają, że ma okres. A Ash? Kryzys wieku średniego czy co...
Ej. Czekaj. Czy to jest TO? :o
Tak to to...*leży i nie wstaje* BĘDZIE AKCJA!
Ok. Ash zachował się jak dupek. I o ile wkurwia mnie jak ją potraktował tak...czemu takie jego oblicze mi się odrobinkę podoba? What the hell is wrong with me?!
Dla mnie ta scena i tak jest zajebista. Mimo Twoich wątpliwości. Chociaż życzę Ci, aby teraz już wszystko szło zgodnie z Twoim planem, bez ingerencji złośliwego losu.
A nasza Panda może sobie wmawiać co chce, ale dobrze wie, że Ann nie jest "każdą" i różni się od jego dotychczasowych zdobyczy. Pff. Bujać to my, ale nie nas. W grę wchodzą uczucia i sprawy się komplikują :)
Eh..i co Ty ze mną robisz? Niemal się wzruszyłam, znowu. "Przecież mnie nie da się zranić." czyli najbardziej łamiący serduszko moment w rozdziale. Ok, cofam, dalej jest gorzej. UGH! Jak ja mam napisać rozsądny komentarz, jak zaraz na oczy nie będę widzieć, hę?
ASH DEBILU! Jak ona ma teraz komuś ufać...no jak. (Sorka, poniosło mnie).
Czytam fragmenty po dwa razy i nie mogę wyjść z zachwytu...
(Ok, jak bardzo to nienormalne, że niemal wystraszyłam się na słowo "osa"? Mam traumę!)
Yay, wyznania Ronniego część...oh nieważne która. Nareszcie <3
Ok..ja...nawet nie wiem co napisać. Przecież ma dopiero 18 lat. Za dużo jak na jedną osobę, szczególnie tak młodą. To nie tak, że te wszystkie fakty są czymś, czego się nie spodziewaliśmy. No ale.. oj wiesz o co mi chodzi.
(Brawa dla mnie za umiejętność wysławiania się -,- jak ja maturę zdałam?)
Co do wyładowywania emocji i takich tam...uważam dokładnie odwrotnie niż Ann :D
Ashley, Ashley...taki stary, taki głupi. Ale od czego ma się kumpli? CC zachowujący się czasem jak pięcioletnie dziecko kolejny raz zaskoczył inteligencją i spostrzegawczością.
Jeżu, to takie bez sensu. Udają i okłamują się nawzajem, ale też siebie samych. Wszystko, żeby tylko nie czuć i nie cierpieć. A efekt jest odwrotny, bo ranią drugą osobę, ale i wyrządzają krzywdę sobie. A tymczasem mogliby być dla siebie wsparciem, bo nikt ich nie zrozumie tak dobrze, jak oni siebie nawzajem.
Tak nie powinno być, ale myślę, że to dość częsty odruch u ludzi. Taki odruch samoobrony, który do niczego nie prowadzi. nie zawsze najlepszą obroną jest atak. Emocje i psychika ludzka to okropnie ciekawy, ale też skomplikowany temat.
(Tsa..poniosło mnie z tymi wywodami-,-)
Wow, Ash, w końcu.
I też się o nią boję. Bo każdy ma jakiś limit. I o ile plusem jest, że nie jest sama, tak ludzie jej jeszcze bardziej dowalają... no cóż, zobaczymy, co z tego wyniknie.
"specjalista"...ekhm ekhm.
Dziękuję ♥ Za rozdział, za to, że mnie uprzedziłaś i w końcu mogłam na czas skomentować i przede wszystkim za Twoje nieświadome wyczucie czasu, że zawsze pojawia się, kiedy potrzebuję czegoś, do odwrócenia mojej uwagi. I tak ogólnie za wysłuchiwanie moich bredni (patrz to w nocy...mam nadzieję, że nie miałaś koszmarów?). Brzmi to jak jakaś mowa pożegnalna....Whatever.
Czasu (mimo tego nieszczęsnego braku wakacji), ładnej pogody, dobrego humoru, bezproblemowego znajdowania zdjęć w internecie^^, zdjęć Ricka trochę lepszych niż te z gitarą..., powrotu Kubiaka do JW, tradycyjnie braku kłopotów z technologią i powodzenia z innymi projektami (jak się schrzani laptop, zawsze możesz pisać ręcznie, potem rękopisy będą fortunę kosztować na allegro :D)
Tak, tak, zaczynam bredzić xD
Ok. To chyba tyle. Reszta tradycyjnie na fb/gg, trzeba nabijać statystyki rozmów xD
(A miałam się uczyć...ehm.... Nie muszę mówić, że chemia organiczna wypada lekko mówiąc marnie w porównaniu z LHEO. Są priorytety. )
Pozdrawiam :*
O jaaa, ale się rozpisałaś:D Widzisz, ja powinnam korki z pisania komentarzy dawać chyba :D. I Ash w tej złej wersji też mi się podoba. Bo powiedział szczerze, co mu leży na wątrobie. No psychika to trudny temat, zwłaszcza tutaj. Specjalnie napisałam o specjaliście hahaha. Ty już wiesz, co mi chodzi po głowie. Koszmarów nie miałam, inaczej bym Cię zabiła. Ten filmik będzie idealny za parę lat. Ohh Kubi♥ Tsa, rękopisy. Nikt by się nie rozczytał. + miałabym rękę na bvb wysilać? hahah. NIE. Chemia... Tu też masz chęmię:P Pomiędzy Ann i Ashem haah. :*
UsuńJebnełam ci taki długi komentarz i wszystko szlag trafił ;(
OdpowiedzUsuńStrasznie zaskoczyła mnie scena szczerości i to, że Ash tak wprost to powiedział i tego nie przemyślał :/ Ale coś go męczy, kto wie może kiedyś ... z Ann. No i nic o tym to pewnie się przekonam w następnych rozdziałach.
Lepiej ogarnij bloggera na tablecie, bo nie wytrzymam bez twojej twórczości pewnie tak jak każdy czytający tego bloga!!!
Haha muszę jeszcze jakoś nauczyć się tam pisać. To będzie trudne. No ktoś ma układy z Bloggerem, niestety.
UsuńOkej jak dla mnie to rozdział taki sobie, za dużo emocji jak dla mnie haha tzn jakby to byly pozytywne emocje no to tak, ale jak negatywne to się później dziwnie czuje i po prostu nie lubię czytać takich rzeczy. Jak może przeczytałaś na konfie scena szczerości mnie szczególnie nie zaskoczyła, co do Ann to spodziewałam się czegoś takiego (mowie o jej przeszłości) a ogólnie to trochę przerysowana jest dla mnie (hejty za 3..2..1..). Uczuciowy Ash mnie irytuje trochę ale tu akurat taki był tego cel wiec się nie czepiam. + za piosenkę bo jest fajna ^^ No i nasunęło mi się jedno pytanie które ci zadam na priv bo mnie to ciekawi XD Komentarz krotki ale nie mam nic specjalnego do dodania i jakos nie mam nastroju do filozofowania, wiec musisz poczekac na moje natchnienie XD //nightmoore
OdpowiedzUsuńNo jest przerysowana i taka miała być. Gdybym chciała opisać jej prawdziwą psychikę, to bym książkę pisała, a nie bloga hahah. Ash mnie ciągle irytuje, soo.
UsuńOmg dziewczyno ja przez cały czas prawie płakałam. Rozdział bisty (jak każdy zresztą). Na początku byłam wkurwiona na Asha po tym jak potraktował Ann ale podczas rozmowy z CC brzmiał jak zbity piesek i tak mi się go żal zrobiło :'(. I wgl cieszę się że do Asha doszło że tak naprawde kocha Ann i odrazu jej to powiedział. Mam nadzieje że Ann też to w końcu zzrozumie. Byliby zawalistą parą *.*. I jeszcze Ronnie taki opiekuńczy. No poprostu rozdział mega.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
~Natalka
Tam nic o miłości nie było. Po prostu doszło do niego że mu zależy, ale miłością to ja bym tego nie nazwala. //nightmoore
UsuńNo właśnie, miłości między nimi nie ma:D Do niego po prostu dotarło, że nie ma jej w dupie. Zacznie ją traktować jak reszta chłopaków. Po prostu możeee w końcu się jakoś zaprzyjaźnią. Ash nie chce czuć pozytywnych uczuć do jakiejś laski, a Ann nie chce czuć wgl :D Zobaczymy, jak to będzie, bo mam dwie opcje haha.
UsuńNie no naprawdę tera to pojechałaś stara! Na maxa!!! Tyle emocji! To chyba najlepszy rozdział jaki napisałaś!!! Kocham, kocham, kocham :****** SUPER! No i oczywiście muza... <3
OdpowiedzUsuńHahah serio? Dla mnie dobry, ale są lepsze. Wolę te śmieszniejsze hahah
UsuńAle się smętnie zrobiło jak mi z słuchawek poleciało to "tumtutututum..." i tak poważnie...
OdpowiedzUsuńWyznania, emocje.. co tu się porobiło.. chyba jeszcze w żadnym rozdziale tyle tego nie było :)
W sumie spodziewałam się, że dzieciństwo Ann wyglądało tak jak je RJ opisał, ale miło było w końcu o tym przeczytać i potwierdzić przypuszczenia ;)
Ash jak zwykle musiał coś odpieprzyć, ale przecież inaczej nie byłby sobą.
Ehh po co oni tak walczą z tymi uczuciami..? Biedactwa się psychicznie powykańczają ;) Ale wychodzi na to, że w końcu coś zaczyna do nich docierać i może się ogarną (prędzej czy później)
Święta, święta.. jak ja nie lubię świąt ;x dobrze, że nas w najbliższym czasie nic takiego nie czeka xd Choć skoro rzeczywiście zorganizują jakieś świąteczne spotkanie to im ta aura dobrze na mózgi wpłynie i przestaną się tak okłamywać.. :) cóż, okaże się
Wracam do mojego udawania, że się uczę a Tobie życzę, żeby naprawa szybko poszła, dużo weny i byś miała możliwość pisania, żebyś nam nie umarła :) No i niech komentarze się szybko zbierają :D
Do następnego! //Wera
no z jej dzieciństwem celowo przesadziłam hahah. Uczysz się? HA MAM COŚ DLA CIEBIE! Patrz, co mi się na fb wyświetliło.
Usuńhttp://zaskakujaca-wiedza.co.pl/img/maturzysto.php
:D :D :D
Hahahaha te streszczenia są takie prawdziwe (wspaniałe podsumowanie Zbrodni i Kary) :D W sumie wychodzi na to, że co druga lektura to "rozpierducha" xd A dzisiaj to już chillout u mnie :p //Wera
UsuńJa wciąż szaleję, no i pisze trzecie story. Połowy tych lektur nie czytałam. A te, co czytałam, to były TAK GŁUPIE, że masakra.
UsuńSzalej jak masz okazje :D
UsuńJa całe życie na streszczeniach szczegółowych jadę :p Jak kiedyś przyda mi się znajomość Pana Tadeusza w życiu to osobiście postawię Mickiewiczowi pomnik ;3 (krzyżówki się nie liczą) //Wera
To ja dziś odwiedziłam stronę internetową mojej podstawówki i teraz mi tak smutno. Wróciłabym tam. To było życie. Taka 5 klasa np. ^_^
UsuńWtedy wszystko było takie proste <3 Choć w podstawówce pani od polskiego mnie przerażała... Miała zęby niczym koń, dodatkowo wysunięte do przodu i zawsze upieprzone szminką... dziwna kobieta ;x W gimnazjum nauczyciele lepsi byli, ale za to klasa walnięta :P //Wera
UsuńJejku ale się tu emocji nazbierało - takiej ilości się nie spodziewałam ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście cieszę się z kolejnych szczegółów na temat przeszłości Ann - oby pojawiało się ich coraz więcej :) No i Ann przejawiająca jakieś emocje... szkoda, że negatywne, ale zawsze coś :)
Ashley niezłą gadką pojechał... na szczęście został uświadomiony, że wcale tak nie myśli
No i na koniec Ann wracająca do udawania, że ma wszystko gdzieś.. zastanawia mnie ile czasu tak jeszcze pociągnie ;)
Jak dla mnie robi się coraz ciekawiej - więcej szczegółów, więcej emocji - lubię to :p
Mam nadzieję, że następny rozdział mimo wszystko pojawi się szybko :) Czekam na niego z niecierpliwością ;p
Pytanie, czy Ann będzie umiała tak udawać. Nie zawsze pójdzie po jej myśli. Postaram się dodać, ale nie obiecuję.
Usuńnie zły rozdział weny i powodzenia z lapkiem i ogarnianiem na tablecie /BlackBitch
OdpowiedzUsuńhyhyhy dostałam dedykację ^-^
OdpowiedzUsuńkocham Cię normalnie, +10000 do szczęścia dzisiaj <3
no ale do rzeczy:
po pierwsze - zaczepista piosenka (potem zapomnę, a to ważny szczegół xDD), chyba zatrudnię Cię do robienia mi playlist ;p
dalej... nie znoszę Radke przez te wszystkie opowiadania, nie wiem, why, ale tutaj też go nie znoszę, wtrynia nos we wszystko, no ok, chce pomóc Ann i się o nią troszczy, ale mnie wkurwia, no ale to nieważne xd
dalej moja ulubiona część, czyli Ashley tępa dzida bez mózgu ;3
co on sobie kurna myślał? ja go mam za inteligenta a nie złamasa... no helloł ja wiem, że Anka niby nie ma tych uczuć, ale w życiu nie posądziłabym go o bycie takim sykinsynem... oj Ash Ash grabisz sobie grabisz... z drugiej strony poszedł do niej, żeby ją przeprosić (jakoś mu już nie współczuję ;p)
btw CC mądrala i swatka <3
kocham Cię Chris, ale tym, że Ash coś do Ann to mnie rozwaliłeś haahahahaha
(chooooociaż z drugiej strony miałam nadzieję, że ktoś takie coś palnie :3)
no i dalej nareszcie coś o przeszłości Ann
trzy słowa: RJ to idiota
serio... nie trawię gościa jakoś... ;c
ale współczuję Ann dzieciństwa, to jakaś masakra jest....
aaa właśnie Ann płakała - nareszcie zaczyna do niej docierać, że ma emocje hip hip huraaaa!
tylko niech teraz zrobi z tego użytek i pozwoli sobie pomóc (nawet ta ciota Ashley może być)
noooo i to by było chyba na tyle ;3
rozdział oczywiście mi się podoba i mam nadzieję, że niedługo coś wrzucisz xDD
PS dlaczego mam wrażenie, że gadam/piszę jak naćpana? ;o
PPS przepraszam once again za brak komentarzy ;c <3 <3
PPPS weny, czasu i wiedzy, który projekt ciągnąć xDDD <3
Ale ciśniesz tu po nich ahah. CC mój miszcz♥ Ty pisz swoje, jak jesteś naćpana haha.
Usuńwłaśnie teraz do mnie dotarło jak ich zjechałam hahahaha <3
UsuńJej, ile ja to rozdziałów musiałam nadrobić?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam, ale po prostu... nie czytałam. Musiałam odpocząć od internetu. Już niedługo koniec roku, a z matmy mi wychodzi 4+ ;-; 5 musi być, bo będę plewić zioła przez całe wakacje XD
Sądziłam, że rozdział, w którym pojawił się Ronnie, był takim przełomowym, dopóki nie przeczytałam tego. Dobrze, że dzisiaj zdecydowałam się przerwać tę całą 'przerwę' XDD
W sumie kiedyś wierzyłam, że Ann będzie z Ash'em. Ale teraz mi to całkiem nie pasuje. Może to przez zmianę mojego stosunku do tego zespołu?
Annie pociekła łezka... nie spodziewałam się tego, ale wiedziałam, że kiedyś będzie musiała okazać uczucia. I sądzę, że gdy RJ wrócił jej podatność na okazywanie uczuć wzrosła.
To dobrze, że wrócił. Namieszał trochę, bo wygadał się chłopakom i tu takie efekty XD
Ciężko mi komentować zachowanie Ashley'a. Zachowuje się trochę jak taki dzieciak, który wmawia sobie, że jest wiecznym bad boy'em [?] i niepotrzebna mu inna dziewczyna, niż ta do seksu.
Gdy skończysz tę historię, wydaj to, nakręć film albo coś : D Albo nie... Tu jest tyle wątków ważnych. Ile ja bym w kinie musiała siedzieć? XD
Wszystko mnie rozprasza i nie mogę się skupić na pisaniu czegokolwiek. Tak działa na mnie wiosna, za którą nigdy nie przepadałam ;-; [i anime, które kocham].
Życzę weny do... hm... nie potrzebujesz weny do pomysłów, bo już masz, co nie? Także weny do życia? Pisania? *za dużo mówię* Po prostu weny XD
Sayonara! /OpenWound
Szkoda, że Ci przeszła faza na nich. :(
UsuńRany tyle emocji o.O
OdpowiedzUsuńTen rozdział był super . . . smutny, rozczulający, przygnębiający
(przynajmniej dla mnie)
Czytając go ani razu nie oderwałam wzroku od tekstu, ani się nie uśmiechnełam, do tego jeszcze ta muzyka :")
Mistrzostwo, jest to pierwszy blog na którego kolejne rozdziały czekam z niecierpliwością i wywołuje on u mnie emocję <3
,,-Ann pragnąłem cię. Cholernie. Siedziałaś mi w głowie. Ale teraz mam już dość, odpuszczam. To nie ma sensu. Cokolwiek bym nie zrobił i tak nie zaciągnę cię do łóżka. Nie potrafię. Wcześniej byłem nastawiony na jeden cel, a teraz... Nawet nie wiem, jak mam cię traktować. - westchnął ciężko. "
Tekst jak z rzewnego romansidła, ale i tak wspaniały :')
No dzisiaj wyszło mi tak trochę inaczej niż zwykle, no ale never mind
~Twisted Sister
Starałam się buhahah.
UsuńKurcze no..chce żeby Ash i Ann jakoś byli razem. Niech w końcu obydwoje przejrzą na oczy. Przecież oni są w sobie zakochani ;-;
OdpowiedzUsuńBlagam o następny rozdział :-:
I życzę dużo dużo dużo weny moja droga
To Ty tak sądzisz, z tą miłością :D
UsuńMówiąc szczerze no to działo się! I bardzo dobrze. Taa szczerość Asha i co?! Nagle okazuje się , że Ann ma uczucia ! ;D Nie no zawsze coś ! ;D Czekam na następny rozdział !! <3
OdpowiedzUsuńCzułam że okaże się iż Ann i Ash maja uczucia..ale kurcze..dlavzego oni jeszcze nie sa razem? Ja wiem to ma swoja hierarchie i wgl....aleee....NIECH ONI KURDE PRZEJRZĄ NA OCZY I BEDA RAZEM AGHHHH / Czekająca
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak to będzie
UsuńJak juz wczoraj wspomniałam - świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńTyle emocji, tyle się dzieje, wow
Ann jest strasznie wrażliwą osobą. Kruchą, delikatną i najwyraźniej zagubioną.
Duszenie w sobie emocji jest tak niezdrowe, że często bywa destrukcyjne i to ją w końcu zniszczy (o ile to już się nie stało). Na szczęście jest RJ, który zapewnie Rudej zrozumienie, a przynajmniej taką mam nadzieje.
Kiedy czytałam ten rozdział zastanowiło mnie jedno...mimo tego jaka jest Ann, mimo jest charakteru i faktu, że jest niezwykle skomplikowana, ma ona przy sobie ludzi, którzy się od niej nie odwrócą. W realnym świecie to chyba nie byłoby możliwe, przynajmniej ja w to nie dowierzam. Ludzie nie są tacy. nie są empatyczni i nie brudzą rąk w sprawie, która nie przyniesie im korzyści. Chyba, że to jest właśnie ta 'miłość' o której opowiadają szklane ekrany i kolorowe pisemka dla nastolatek.Ta bezwarunkowo, pełna oddań. Ona naprawdę istnieje? Nie wiem, nieważne
Zszłam trochę z tematu...
Wydaje mi się, że Ash jest równie skomplikowany, co Ann. Oboje są siebie warci, poprostu.
Mam ochotę napisać jeszcze wiele, ale nie chce Ci tu stworzyć bezsensownych treści na temat psychiki i tego co siedzi w mojej chorej głowie*chociaż chyba już to zrobiłam*
Cóż, życzę weny i mam nadzieje, że w miarę szybko pojawi się następny rozdział. xxoxo
Ja się nie będę wypowiadać na temat miłości hahaha. Noo lepiej nie. JA lubię nasze przemyślenia na temat ludzkiej psychy :D
UsuńNa początku byłam wściekła na Asha ....
OdpowiedzUsuńSmutno mi się zrobiło jak Radke opowiadał o Ann...
Czieszy mnie to że Ash przeprosił i może znowu będzie normalnie...
Przepraszam że ostatnio nie napisałam komentarza ale to było z nie mojej przyczyny....
Postarał się od teraz komętować każdego posta ;-)
Bardzo fajny rozdzial czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial tyle sie dzieje duzo emocji czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog czekam na ciąg dalszy ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze! ;) Uwielbiam Twoje opowiadanie, tu można się naczytać i pomyśleć nad problemami tej dziewczyny, a nie jak w większości ff poznają się, zakochują się w sobie i od razu gromadka dzieci i małżeństwo. U Ciebie można rozpatrzeć wiele problemów dręczących Ann , ale również przemyśleć jak wygląda nasze życie, bo być może niektórzy też odbiegają od problemów tak jak ona. Mimo to, to wcale nie jest rozwiązaniem , ale nie zgłębiam się w to, bo wyjdzie z tego monolog o życiu. To jest to jedno z opowiadań , które czytam nawet od nowa i zawsze pałam emocjami tak samo jak po pierwszym czytaniu. Masz talent do pisania i nie wierz gdy mówią , że jest inaczej. Szkoda , że oddajesz laptop do naprawy, ale mam nadzieję, że Ci go szybko naprawią i damy radę wyrobić się z limitem. ;) Czytając ten rozdział rozczuliłam się nad tym, że być może przyjdzie taki czas, w którym ,,Młoda" sobie nie poradzi, ale Ashley masz jej pomóc. ( I tak tymi słowami mało zdziałam , ale muszę to napisać). Więc na tym kończę swój komentarz, życzę weny, szybko naprawionego laptopa! :D Oraz pozdrowienia! :) ~ Rose.
OdpowiedzUsuńPod tym względem ja też je lubię :D Ja nigdy nie słucham innych. Poza tym, chyba żadna moja bliska koleżanka nie wie, że piszę, no i tak to zostawię. Jeszcze by odróżniły prawdę od fikcji hahah. Ale nikt mnie nigdy nie skrytykował, a jeśli już, to tylko konstruktywna krytyka jest. Noo właśnie się wkurzyłam o kilka kom, ale życie. ;)
UsuńJeden z lepszych rozdziałów jakie kiedykolwiek czytałam! Nawet nie wiem, czy nie najlepszy ;).
OdpowiedzUsuńTa historia jest tak zajebiście rozbudowana i genialnie napisana, że... no nie mam słów xD. Rany... ile ja bym dała za kogoś takiego jak RJ... Ile ja bym dała za przyjaciółkę! :'). Jest taki miły i bardzo troszczy się o Ankę...
Nie mogę zrozumieć Ashleya... To co on wreszcie ma na myśli? Ahh... Ta szczerość była mega :D. Nie wiem dlaczego, ale przy czytaniu tego fragmentu mimowolnie się wyszczerzyłam (?).
No cóż... Jak zwykle nie mam czasu. Dlaczego zawsze przy Twoich rozdziałach mam coś do zrobienia? Nevermind.
Rozdział jak już pisałam jest boski! Napisałaś naprawdę idealnie. Więc pozostaje mi życzyć Ci weny i szybkiej naprawy laptopa :D. Czekam na nexta!
Vixuuu, wybacz, ja muszę. To do Ashley'a.
OdpowiedzUsuńPURDY, TY STARA P*JEBANA K*RWO DO R*CHANIA BEZ SERCA. SK*RWIELU TY ISTNY, CH*JU Z*ASRANY BEZ MANIER, JAK TYŚ Z*SRAŃCU KOBIETĘ POTRAKTOWAŁ. JA CIĘ Z*AJEBIĘ, OBIECUJĘ! VIXEN DODAJ MNIE TAM, TYLKO WPADNĘ I MU Z GLANA PRZ*PIERDOLĘ W K*TASA AŻ MU Z D*PY ODLECI.
Przepraszam Vixuu, bardzo. Nie mogłam się powstrzymać. Ale zagwiazdkowałam. Więc się nie gniewaj, dobrz? ღ
Ty wiesz, że ja się wzruszyłam? JA?
CC taki słodki psycholog. ♥ Ale i tak powinien mu wjebać pałeczką. Albo od razu bębnem.
Piszesz tu takie niby-romanse, niby się kochają. A ja wiem, że i tak ich nie skumasz. Jeszcze pewnie na wszystkich zrzucisz bombę atomową. Albo ich dasz na kemping i ich Slender zeżre. Ale jeżeli jednak przeżyją to znajdź rudej partnera, błagam. MOŻE TO BYĆ NAWET JONATHAN. *klęka* Prosz, prosz, prosz.
Powodzenia w kontynuacji. (Naserduszkuję Ci!XD)
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Nie pisz do mnie Vixu, BŁAGAM. Kojarzy mi się z lekarstwem. I dlaczego twierdzisz, że tak dramatycznie zakończę? Preferuję happy endy. CZYLI NIKT NIE UMRZE.
UsuńKurde piszę komentarz już chyba piąty raz i nie chcę się dodać. Wszystkie blogi jakie czytam ostatnio wariują.
OdpowiedzUsuńNo nic nie ważne. Wiesz o tym, że Cię uwielbiam? Tak? To dobrze. XD
Czekam na ciąg dalszy!
Ps. Aplikacja bloggera jest w sumie całkiem spoko, łatwa w obsłudze i w ogóle. :)
Teraz już wiem haaha. Co do bloggera, to nie piszę w aplikacji dlatego, że nie pokazuje ilości zapisanych stron, a staram się je dawać jednej długości. Inna sprawa, że Ash od dawna jest dogadany z tą apką i regularnie próbują mi przeszkodzić w dodawaniu rozdziałów. :)
UsuńLubię takie pełne emocji rozdziały :D
OdpowiedzUsuńMimo że Ashley zachował się jak gnojek to mu wybaczę, bo i tak go lubię xd (w sumie to ja ich wszystkich wielbię) Zresztą w przypływie emocji człowiek różne rzeczy mówi..
Jeśli Radke tak dalej będzie zdradzał co kryje Ann to niedługo będziemy mogły napisać jej całą biografię :D
Czekam na następny ;) ~Lannwit
A tak na marginesie to fajna piosenka :P
A ja oczywiście zapomniałam o skomentowaniu ;-;
OdpowiedzUsuńNo tak, skończyła się sielanka u Ann i Ash'a.
Pfff.
Ann wraca na święta do domu. Mam przeczucie, że tym razem miło je spędzi, ale pewnie się mylę ;-;
Nie lubię osobiście Radke i jakoś nietoleruję go w tym opowiadaniu.
Ale to dobrze, bo muszę mieć bohatera, który mnie wkurza.
No nic czekam na następny i ja chcę kurde pogodzoną rudą z Purdy'm.
~Elise
Mam problem z logowaniem, jak fajnie:)))
Nie wierzę, że w końcu dowiadujemy się aż tyle o Ann ! To wszystko zmienia :D
OdpowiedzUsuńAsh skurwiel , Ann jednak uczuciowa , Ronnie przyjacielski.
Co tu się dzieje Vixen ?!
Oby jak najszybciej nowy rozdział bo nie mogę się doczekać co się stanie w sprawie Asha i Ann :D. Oby się pogodzili a on nawrócił bo nie spodziewałam się, że chodzi mu tylko o seks.. Jakoś tak miałam wrażenie, że jednak mu na niej zależy chociaż trochę w pewnym sensie, tak się zachowywał.. ale nie wiem już sama zrobiłaś niezłe zamieszanie dziewczyno !
Życzę ogromnej weny i pisz jak najwięcej dla nas !
LHEO zaczyna się wyjaśniać xD Co to się dzieje.. // Maddie
Haha no lubię mącić i mieszać :D LHEO musi się kiedyś skończyć, no i już bliżej, niż dalej;)
UsuńNieee !!! Nie kończ.. :(
UsuńOczywiście rozumiem, że chcesz zakończyć albo po prostu już nie masz weny lub masz jakiś inny projekt ale trudno się z tym pogodzić ;/
Mam nadzieję, że jeszcze nieźle namieszasz :D ale także pozytywnie !
Życzę weny Vixen :) // Maddie
Ohh jeszcze trochę się zadzieje. +pewnie za końcówkę 3/4 będzie chciało mnie zabić, no ale cóż. Rozglądam się za polisą ubezpieczeniową.
UsuńAsh zachował się jak profesjonalny dupek, ale w sumie to długo wytrzymał i kiedyś musiał wybuchnąć :)
OdpowiedzUsuńMówią, że baby to plotkary a to RJ ciągle zdradza jakieś szczegóły z życia Ann... przynajmniej możemy się w końcu o niej czegoś więcej dowiedzieć :D
Ciekawi mnie jak to będzie z Anką i Ashley'em... będą razem, zostaną przyjaciółmi, wrogami, będą dla siebie obojętni czy po prostu się pozabijają... xd
Cóż.. pożyjemy to zobaczymy :D
Póki co czekam na ciąg dalszy /orzi
Nie mam słów... Ten rozdział zwalił mnie z nóg!
OdpowiedzUsuńAsh zachował się beszczelnie wobec Ann!
Martwię się o nią tyle w życiu przeszła a teraz terz ma problemy i nie może sb z nimi poradzić :(
Szczerze ja też nie dałabym rady.
kocham cie za ten rozdział :*
Znalazłam tę perełkę dziś w nocy i czytam do teraz. Dziewczyno! To opowiadanie jest cudowne, takie inne, oryginalne. Ann mnie intryguje. Cały czas się zastamawiam czy między nią a Ashem coś w końcu będzie, ale nieważne.
OdpowiedzUsuńAshley wkurwił mnie w tym rozdziale, serio, Ann mu tego nie zapomni.
No nic, zwykle nie piszę długich komentarzy, ale nie pozbedziesz się mnie stąd.
Zapraszam do mnie, opowiadanie z Oliverem Sykesem, ale jestem otwarta na nowe propozycje :)
http://just-to-lose-control.blogspot.com
Weny kochana!
Nie przepadam za Oli'm haha, ale kiedyś na pewno wpadnę, jak znajdę chwilę wolnego, gdzie dodatkowo mój mózg będzie pracować. A to nie idzie mi zbytnio w parze;) Jak możesz, to wrzuć link do spamu, bo tam mi się nie zgubi.
UsuńRozdział jest idealny tak jak wszystkie inne.Czytając cały czas się zastanawiałam czy Ash jest skończonym idiotą czy jednak nie i dalej nie wiem echh.Współczuję Ann nie miała lekko w życiu,mam nadzieję,że teraz z chłopakami wyjdzie na prostą Uwielbiam te zdjęcie Andy'iego ♥ Do następnego i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna masz różne uczucia co do Ash'a:D
UsuńNaprawdę fajny rozdział. Ash sobie wreszcie coś uświadomił? Co za szok! Szkoda mi Ann bo jej życie było naprawdę ciężkie i w sumie nadal jest. Nie powinno być czegoś takiego. Jednak ucieczka od uczuć to nie dobre rozwiązanie. Czekam na dalsze losy i weny! I żeby CI szybko naprawili komputer. Pozdrowienia! ~ Broken Angel.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam kiedy oddać laptopa nawet :( No Ann to mogłaby biografię pisać, bo jej się przydarzyło chyba wszystko :D
UsuńTrochę późno dodaje ale trudno ;/
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Ashley to pierdoła do kwadratu. Jakbym tylko miała możliwość to zjechałabym go po całości :3 Ale nie mam więc mu się poszczęściło.
Po drugie: Nadal nie ogarniam Radke jako RJ'a, ale cóż cała ja. Jednak dobrze, że wgl jest ktoś taki jak on bo nie wiadomo co by Ann zrobiła. I czy tylko ja mam wrażenie, że to taki drugi Jinxx? XD
I po ostatnie: Rodział ciekawy, zwłaszcza ta rozmowa o Ann :) Czekam na nexta ;*
Rozdział fajny, bo emocjonujący a ja lubię jak się dzieje ;p
OdpowiedzUsuńKtoś musiał w końcu wytknąć Ance to ukrywanie prawdy, nie mówienie o sobie zbyt wiele itd i padło na Ashley'a :) Jakby nie patrzeć ta rola pasowała do niego idealnie, bo kto ma się doczepić do Ann jak nie Ash...?
Gdybym to ja miała kuzyna jak RJ, który by tyle o mnie mówił innym to prawdopodobnie by długo nie pożył :P Ale dobrze, że gada, bo byśmy prawie nic o Ann nie wiedziały :)
Dużo weny życzę! /Cherry
Kiedy nowy rozdział ? ;)
OdpowiedzUsuńA masz świadomość, że wgl nie patrzę na anonimowe komentarze? Więc nie powinnam Ci odpisywać. Nie mam ani czasu, ani sprzętu do pisania.
UsuńDodawaj nowy rozdzial dziewczyno bo ja tu szalejenenenenenenenenene
OdpowiedzUsuń