poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 63


Kilka dni później, środa.

Chłopcy ciężko pracowali na planie filmowym, a ja tymczasem jeździłam z wytwórni do szkoły i tak w kółko. Dodatkowo Jon chciał, żebym towarzyszyła mu na jakimś biznesowym spotkaniu. Które było dzisiaj... Oczywiście musiałam wyglądać, jak rasowa asystentka. Na szczęście spotkanie szybko się skończyło. Miałam trochę czasu, więc postanowiłam zobaczyć, jak idą prace nad filmem. Zgarnęłam ze sobą Jason'a. Niech patrzy i się przyzwyczaja. Jeszcze jakby tego było mało, zespół grał dzisiaj koncert. Była godzina 14, a ja już miałam dość. Od 7 siedziałam w szkole, potem załatwiałam papierkową robotę w związku z płytą, która była prawie gotowa. O 12.30 odbyło się to całe zgromadzenie szefów w wytwórni. A wieczorem na 20 koncert. Czyli spać pójdę koło północy. Kurwa! Jak ja wytrzymam do tej godziny?
-Jason powiedz, że na jutro nic nie mamy.- odezwałam się błagalnie do chłopaka, który siedział obok, na miejscu pasażera.
-Nic. Jutro tylko chłopaki dalej kręcą sceny, a wieczorem mają wpaść do studia, na ostateczne przesłuchanie płyty, po pierwszym masteringu.- wyrecytował. Starał się, to musiałam przyznać.
-Alleluja! Jeszcze kilka takich dni i padłabym trupem.- westchnęłam, skręcając w jedną z ulic.
-Co czeka nas dalej?- spytał Potter.
-Premiera singla, teledysku, filmu, a na końcu płyty. Singiel ma wyjść jakoś na samym początku grudnia. Teledysk, jeśli zdążą, 12 grudnia, film przed świętami, a płyta w przyszłym roku. Plus kilka koncertów teraz.- wyjaśniłam.
-Okeej. A ja się cieszyłem, że będę mieć trochę spokoju.- Jason zrobił facepalm.
-Spokoju?! Człowieku, odkąd ja z nimi pracuję, czyli jakieś kilka dobrych miesięcy, nie znam tego słowa. ZAWSZE coś się dzieje. Poza tym to, czego teraz doświadczasz, to nic w porównaniu z... choćby trasą.- machnęłam ręką.
-Serio?! To jak ty sobie z tym wszystkim radzisz?- zdziwił się.
-Mhm... Generalnie, w chwilach zwątpienia patrzę na chłopaków. Przez całą trasę muszą dawać występy na równym, wysokim poziomie, bo przecież żaden koncert nie może być gorszy. W takich momentach uświadamiam sobie, że mój wysiłek jest niczym w porównaniu do ich.- zamyśliłam się lekko, jednak po chwili dodałam: -Tylko nie waż się im tego mówić! Wyprę się wszystkiego! Jeszcze im się w głowach poprzewraca.
-Spoko. Będę trzymał buzię na kłódkę.- obiecał chłopak. Zaparkowałam na wolnym miejscu parkingowym i wysiadłam z auta. Skierowaliśmy się na plan zdjęciowy, który znajdował się niedaleko. Na obrzeżach LA były dzikie tereny, które z powodu dużych ilości piasku przypominały pustynię. Z daleka można było dostrzec kilkudziesięciu ludzi, kręcących się wokół. Nagrywali teraz sceny ze statystami. Podeszłam na paluszkach do chłopaków, którzy teraz siedzieli na krzesłach, koło kamer.
-I jak tam?- mruknęłam, stając za nimi.

-Dobrze.- odwrócił się w moją stronę Ashley. Zlustrował mnie z góry na dół, po czym złapał za nadgarstek i lekko przyciągnął do siebie, sadzając na swoich kolanach. Taa, mogłam się wcześniej przebrać, ale nie miałam kiedy. Siedziałam z grzecznie złączonymi kolankami, jak cnotka. Purdy uniósł mnie trochę, mocniej do siebie przytulając. Dzięki temu miałam więcej miejsca. W skupieniu oglądaliśmy, jak kręcą kolejne sceny. Po kilkunastu minutach przyszedł czas na chłopaków. Poszli z reżyserem w odpowiednie miejsce, żeby się ustawić, a ja tymczasem podsiadłam ich z Jason'em.

-W życiu nie byłem na planie filmowym.- zachwycał się chłopak.
-Taa. Ja też nie. To znaczy byłam, ale ominęło mnie kręcenie.- mruknęłam, przeglądając papiery. Codziennie przez moje palce przelatywały kilogramy makulatury. Bywało to nużące, ale jednocześnie dość łatwe, więc nie marudziłam. Jakoś nie lubię się przemęczać...

Nie wiem, ile czasu tak pracowaliśmy, ale czułam, że mam dość. Gdy zamykałam oczy, wciąż widziałam te wszystkie literki i cyferki. W końcu zbuntowałam się i wrzuciłam wszystkie papiery do torby. Poszukałam wzrokiem chłopaków. Nie mam pojęcia, co oni robili, ale powiedzmy, że pracowali. O ile stanie i śmianie się to praca...

Obserwowałam ich z założonymi rękami. Po pewnym czasie reżyser oznajmił, że na dziś koniec. Nareszcie!
-To co robimy?- spytał Jake, podchodząc razem z chłopakami do nas.
-Ja jestem głodny!- zawołał od razu CC.
-Ja też! Jedziemy na obiad?- zaklaskał w dłonie Biersack.
-Chcecie jechać w tej charakteryzacji?- uniosłam brew.
-A czemu nie?- wzruszył ramionami Ash.
-Okej. Ale jakby coś, to się do was nie przyznaję.- poddałam się.
-Małpa! Przecież ty nas kochasz, nie wyprzesz się.- objął mnie ramieniem Jinxx.
-Ej w sumie, Jeremy, ona ma rację. Wyglądamy trochę dziwnie. To znaczy ty. Jeszcze się ludzie wystraszą.- podrapał się po głowie Jake.
-Wal się Pitts! Będziesz się chciał poprzytulać!- warknął Ferguson, pokazując mu fuck'a. Zaśmiałam się, wyjmując z torby duże opakowanie chusteczek do demakijażu. Rzuciłam tym w nich.
-Doprowadźcie się do porządku, bo nie chcę się najeść wstydu. Idziemy.- zakomenderowałam i skierowałam się powoli w stronę aut. Nie chciałam mieć pełno piasku w butach... W pewnej chwili poczułam, jak się unoszę. Pisnęłam wystraszona. To Andy wziął mnie na ręce. Oplotłam go ramionami za szyję. Szliśmy tak kawałek, gdy nagle zakręcił nas dookoła. Zaczęłam się śmiać. -Andy postaw mnie głupku!
-Nie.- pokazał mi język, lekko mną podrzucając. CC z Ash'em też się wygłupiali.

-Jestem ciężka! Taki szkielet, jak ty, jeszcze zrobi sobie krzywdę!- zaprotestowałam.
-Ja magazynuję siłę w kościach.- Biersack wyszczerzył się do mnie. Na szczęście byliśmy już na parkingu, więc chwilę później zostałam postawiona z powrotem na ziemię. Odetchnęłam z ulgą.
-Chcesz prowadzić?- rzuciłam mu kluczyki od mojego auta, które złapał w locie.
-Jasne.- puścił mi oczko.
-Ej! Czemu on, a nie ja?!- oburzył się Ashley.
-Bo ty jesteś takim samym piratem drogowym, jak ja. Wolę nie ryzykować.- powiedziałam zgryźliwie.
-A ja ci moje auto dałem!- prychnął.
-Ale ja nie jestem tobą.- posłałam mu cwany uśmieszek.
-Okej. W takim razie siedzisz ze mną z tyłu.- złapał mnie za łokieć.
-Niby z jakiej racji?!- warknęłam.
-Bo chcę sobie pomacać.- odparł bez zająknięcia. Zespół wybuchnął śmiechem. W tym momencie najchętniej bym mu przywaliła, ale był przecież Jason... Przewróciłam zła oczami. Ash otworzył mi zadowolony drzwi, podając rękę. -Zapraszam madame.
-Mademoiselle, jak już.- mruknęłam, wsiadając. Gitarzyści i CC jechali samochodem Jinxx'a. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Z drugiej strony wyłożył się Purdy. Przyglądał się intensywnie moim nogom. Uniosłam brew, pytając cicho: -Co ty robisz?
-Podziwiam.- westchnął.
-To przestań.
-Czemu? Dotykać nie mogę, to niech się chociaż napatrzę.
-Jesteś walnięty.- powiedziałam.
-Nie. Jestem tylko facetem.
-Aha. To ja, jako kobieta co niby powinnam robić?- zaciekawiłam się.
-Hmm... Ciągle chcieć się przytulać i w ogóle na mnie wisieć.- odpowiedział po namyśle.
-Hahhaahaha to wychodzi na to, że pracuję z dziewczynami.- roześmiałam się. Purdy tylko burknął coś pod nosem, odsuwając się. Księżniczka strzeliła fochem.

Kilka godzin później.

Załatwiałam papierkową robotę w klubie, czekając na występ chłopaków. Jason robił za mojego posłańca. Skierowaliśmy się do garderoby chłopaków. Od razu można było zauważyć, że im się nudzi.
-Ash? Co ty robisz?- spytałam powoli.
-Ogień.- zaśmiał się, psikając swoim lakierem do włosów w kierunku zapalonej zapalniczki. Musiał się już jakiś czas tak bawić, bo wszędzie śmierdziało lakierem i trochę dymem.

-Masz farta, że nie ma tu czujnika dymu. Skończ to, jutro zapiszę cię do przedszkola.- wyrwałam mu puszkę z ręki.
-Lepiej nie, tylko zdemoralizuje te biedne dzieci.- wyszczerzył się Jinxx, stojąc obok.
-A ty się przymknij. Przecież podobno jesteś taaaki odpowiedzialny, a na co im pozwalasz?- popukałam go paznokciem w pierś.
-Gdzie moja zapalniczka?- rzucał się Andy. Gorzej niż w zoo. Serio.
-Skończyliście już makijaż?- spytałam zmęczona, rzucając w wokalistę wcześniej wymienioną rzeczą.
-Prawie. Jeszcze tylko domaluję usta.- Purdy podniósł tyłek z kanapy, kierując się do kosmetyczki.
-Że ci się chce. Ja na twoim miejscu zatrudniłabym do tego jakąś fankę. Jarałaby się potem, że dała ci buziaka.- mruknęłam.
-Dobry pomysł, tylko taka małolata z wrażenia jeszcze by umazała, zamiast udekorować, mój policzek.- stwierdził, wyciągając pomadkę i pędzelek.
-To niech ci Andy da buziaczka.- wyszczerzyłam się.
-Ale właściwie, to czemu ty tego nie zrobisz? Przecież chodzicie ze sobą.- zwrócił się do mnie Jason.

Kurwa! Zapomniałam o jego obecności...
-Właśnie!!! Dlaczego nie?! Noo, kociaku?- uniósł brew Ash. Powstrzymałam się od popukania się w czoło.
-Ja nie umiem tak ładnie.- burknęłam, hamując wściekłość.
-Bo nie próbowałaś. Najwyżej potem się poprawi. Łap i jazda!- rzucił we mnie szminką, którą szybko złapałam w locie. Zacisnęłam zęby, podchodząc do dużego lustra. Jak ja nienawidzę facetów!!! Mocno i starannie pomalowałam usta krwistoczerwoną pomadką.
-Chodź tu!- syknęłam do basisty. Purdy podszedł do mnie, zadowolony z siebie, po czym lekko się pochylił, żebym nie musiała stawać na palcach. Złapałam w dłonie jago twarz i wycisnęłam mu na policzku soczystego buziaka, który z romantyzmem miał tyle wspólnego, co nic. Odsunęłam się po chwili, oceniając swoje dzieło. -Mówiłam, że nie umiem.
-Masz za pełne usta.- przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze, basista. Następnie odwrócił się w moją stronę, też dając mi buziaka. -Zaoszczędzisz na botoksie.
-Ja nie jestem jak twoje psiapsiółki, które wstrzykują sobie wszystko, gdzie się da.- warknęłam.
-Na szczęście.- usłyszałam jego ciche mruknięcie. Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie, ale kompletnie się na mnie nie patrzył. Co ten celibat z nim zrobił... Chłopcy musieli już iść zacząć koncert. Pozwoliłam Jason'owi popatrzeć na nich. Niech zrozumie, z kim pracuje. Sama wyłożyłam się na kanapie, ubrana w bluzę Ash'a. Garderoba była świetnie wyciszona, więc postanowiłam spróbować się przekimać. Miałam ponad godzinę dla siebie. Kilka chwil później już spałam.

Perspektywa Ashley'a.

Wpadliśmy po skończonym koncercie do garderoby. Szedłem za Jake'iem i mało się w niego nie wjebałem, gdy gwałtownie zahamował. Zajrzałem mu przez ramię. Na kanapie spała ruda. Ubrana w moją bluzę. Super. Wyminął nas Potter, kierując się do stolika. Zebrał stamtąd markery i najciszej, jak tylko umieliśmy, wyszliśmy z pokoju, kierując się do fanów. Na zewnątrz czekała już spora grupa. Na nasz widok fanki znowu zaczęły piszczeć. Ja pierdolę! Kiedyś pękną mi bębenki w uszach. Okej, potrafię zrozumieć, że nas kochają i tak dalej, ale czy te gówniary nie mogą się zachowywać, jak ludzie, a nie napalone hotki? Tym bardziej, że dopiero na koncertach dostawały małpiego rozumu. Na co dzień pewnie były normalne. I ja musiałem z nimi rozmawiać... To znaczy, nie narzekam, czy coś, bo było też wiele miłych dziewczyn, które miały mi do powiedzenia coś więcej niż „Kocham cię Ash. Ożeń się ze mną!”. Jeszcze tym piskliwym głosikiem. Brrr. Nie potrafiłbym się związać z taką fanką. Owszem, fajnie by było, gdyby moja dziewczyna lubiła Black Veil Brides, ale jednak bez przesady. Zresztą połowa z tych dziewczyn chciałaby mieć takiego Ashley'a, jaki jest na koncertach, czy w mediach, a nie tego na co dzień. Zawsze tak było. Laski mnie podrywały, proponowały różne rzeczy i wszystko było cacy, dopóki nie poznały mojej drugiej strony. Wtedy nagle się traciły. Jak za pomocą jakiejś czarodziejskiej różdżki... Z każdym koncertem robiłem się coraz bardziej nieufny. Bo jak wśród tych tłumów poznać tą odpowiednią? Wszystkie nowo poznane laski były tylko na jedną noc. Z jednej strony fajnie, bo miałem darmowy, całkiem niezły seks, ale z drugiej nie chciałem mieć za dziewczyny laskę, która od razu pakuje się obcemu facetowi do łóżka. O kobietę facet powinien się starać. W końcu o to chodzi w pierwszej fazie związku. Długie i zdeterminowane zdobywanie drugiej połówki. Kurwa! Co mnie tak wzięło na filozofowanie? To pewnie ten brak seksu. Tak stary. Okłamuj sam siebie. Wmawiaj sobie, że wcale nie chcesz prawdziwego związku. Właśnie. Prawdziwego. Z prawdziwą dziewczyną. Ann, choć kompletnie nie w moim guście, czasem wizualnie nawet pasowała. Gorzej z charakterem. Poza tym, była za młoda. A ja nie mam czasu na niańczenie... Przybrałem na twarz mój firmowy uśmiech i poszedłem podrywać fanki.
-Ashleey umówisz się ze mną?- spytała jedna z nich. Zlustrowałem ją spojrzeniem. Toż to dziecko!
-No wiesz, mam dziewczynę.- puściłem jej oczko. Bo niby co mam jej powiedzieć? Coś tam gadały, jedna przez drugą, ale niespecjalnie się w to wsłuchiwałem. Wszystkie teksty brzmiały podobnie. Przesunąłem się trochę w prawo, zapozowałem do zdjęć, podpisałem się na kartkach.
-Ash gdybyś mógł wypowiedzieć jedno życzenie, co by to było?- spytała kolejna. Spojrzałem na nią zaskoczony. Uśmiechnęła się delikatnie. Taak. To była ta „normalna” fanka.
-Chciałbym, żeby każdy człowiek był szczęśliwy.- odparłem po namyśle.
-I akceptowany przez społeczeństwo.- dodał Andy, pojawiając się obok.
-Ooo dobrze powiedziane.- kiwnąłem głową, obejmując go ramieniem.
-Okej. Miło was było spotkać, ale niestety musimy już iść.- powiedział smutno Andy.
-Nieee.- dobiegło nas chóralne jęknięcie.
-Serio. Padamy na twarz. Ale na pewno jeszcze nie raz się spotkamy. Trzymajcie się.- uśmiechnął się do nich Jinxx. Skierowaliśmy się z powrotem do garderoby. Ann nie poruszyła się na milimetr, ciągle śpiąc. Wzruszyłem ramionami, kolejny raz dzisiaj zmywając makijaż. Szybko się przebrałem w inne ciuchy.
-Ej, ktoś musi ją obudzić.- zauważył CC. Oczy wszystkich spoczęły na mnie.
-Niby czemu ja?!- syknąłem, korzystając z okazji, że nie ma tutaj Jason'a.
-Bo tylko ciebie nie bije.- wzruszył ramionami Jake. Jak nie umieją nikogo budzić, to co się dziwią. Westchnąłem ciężko, kucając obok kanapy.
-Mała, pobudka.- mruknąłem cicho, odrzucając jej włosy do tyłu. Powoli otworzyła oczy. Była taka słodka, gdy była zaspana. Podałem jej dłoń, pomagając wstać. Przeciągnęła się powoli, po czym zawołała Potter'a, który pojawił się znikąd.
-Załatwiłeś wszystko?- spytała, ziewając.
-Tak.
-Super.- kiwnęła głową, przekładając sobie torbę przez ramię. Następnie jak gdyby nigdy nic, wtuliła się we mnie. Zastygłem w bezruchu, zszokowany, ale szybko się ogarnąłem. Objąłem ją jednym ramieniem. Przecież mamy udawać szczęśliwą parkę. Staliśmy tak chwilę czekając, aż ogarnie się reszta. Następnie w ciszy, wciąż przytuleni, skierowaliśmy się do naszego busa. Tam An wyłożyła się na moim ramieniu i znów zasnęła. Chyba musiała być padnięta, bo w podróży zwykle zasypiała ostatnia, o ile w ogóle. Kierowca wysadził nas pod domem, a sam z Jason'em jechał pod wytwórnię. Nie chciałem kolejny raz budzić małej, więc wziąłem ją na ręce. Gdy niosłem ją do sypialni, miałem dziwne wrażenie, że jest ciut lżejsza, niż ostatnio. To znaczy, nie odczuwałem takiego wysiłku, jak zwykle. Hmm. Pewnie mi się zdaje. Ułożyłem ją delikatnie na materacu, ściągając wcześniej jej torbę i kowbojki. Przykryłem kocem i skierowałem się do siebie. Nie byłem głodny, za to padałem na twarz. Szybko wskoczyłem pod prysznic, próbując z siebie zmyć resztki makijażu i potu. Pierdolę, na następną trasę daruję sobie taki make up. Za dużo zachodu. I tak jestem przystojny bez. Założyłem jakieś krótkie spodenki i rzuciłem się na łóżko. Spać!

Następny dzień, czwartek. 15 listopada.

Obudził mnie jakiś huk na dole. Pewnie Andy znowu się o coś wyjebał. Muszę mu powiedzieć, żeby się ubezpieczył od nagłych, nieszczęśliwych wypadków. Odwróciłem się na drugi bok i mało nie padłem na zawał. Obok mnie spała Ann! W dodatku, przytulała misia. Mojego misia. Kurwa! Skąd ona go wytrzasnęła?! Taak. Mam własną maskotkę. Nie śpię z nią. Po prostu ją mam. Zresztą, jak reszta zespołu. Załamałem się. Już słyszę jej przytyki. Ja pierdolę! Mogłem to lepiej schować. Usłyszałem kolejny huk. Okej. Teraz wstał CC. Przy okazji budząc małą. Rozejrzała się nieprzytomnie po pokoju, po czym uśmiechnęła się do mnie. O fuck! Ona się uśmiechnęła! Szczerze! Do mnie! Widać, że jeszcze niezbyt kontaktuje. Inaczej nie wykonałaby dobrowolnie takiego gestu w moją stronę.
-Hej.- mruknęła, wtulając się bardziej w poduszkę.
-No hej. Co ty tu robisz?- spytałem. W nocy raczej burzy nie było.
-Miałam koszmar. Ale na szczęście nie musiałam cię budzić. Znalazłam zastępstwo.- wskazała na maskotkę.
-Aha.- kiwnąłem niepewnie głową.
-Nie wiedziałam, że masz swojego pluszaka.- uśmiechnęła się lekko. Zaraz się zacznie.
-No mam. Ale nie używam.- wzruszyłem ramionami.
-Ma ładne oczka. I w ogóle jest milusi. Ja mam w swoim domu kilka maskotek, ale żadnej ze sobą nie przywiozłam.- pogłaskała po pyszczku misia. Chwila! Nie śmieje się?! Rozchorowała się czy co?
-Masz maskotki?- zdziwiłem się.
-Owszem. Czasem fajnie się do czegoś przytulić.- spojrzała na mnie poważnie.
-Taaak. Okej. Idę się myć, trzeba sprawdzić czy ci dwaj co się tak tłukli, jeszcze żyją.- podniosłem się z materaca. Musiałem dorwać chłopaków, przed Ann. Mieliśmy dla niej tak jakby niespodziankę, a jeszcze nie ustaliliśmy szczegółów...

Perspektywa Ann.

Kilka godzin później.

Siedziałam w salonie, ucząc się. Chłopaki nagrywali film, a ja miałam wolne. Dopiero potem miałam pojawić się w studiu. W pewnym momencie zadzwonił domofon. Zwlokłam się z kanapy, wychodząc na korytarz. Po chwili na progu pojawił się Joe Flanders. Kuzyn Ands'a. Kręcił coś w stylu filmu dokumentalnego, pokazujący zespół podczas nagrywania płyty. Zaczęli to, zanim ich poznałam.
-Joe? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się, zapraszając go do środka. To było nasze drugie spotkanie w życiu.
-Kończę już nagrywanie filmu i chciałem ci pokazać poszczególne sceny, bo nie wiem, czy się nadają.- odparł, rozsiadając się na kanapie.

Przyniosłam mu sok.
-Aha. Ale ja się na tym nie znam.- zauważyłam.
-Wiem, tylko po prostu musi to ktoś przejrzeć przed zmontowaniem, bo nie wiem, czy nie nagrałem czegoś, co ma pozostać tajemnicą.- wyjaśnił.
-Aaa. O to chodzi. To pokaż, co tam masz. Mam nadzieję, że mnie nigdzie nie ma!- rzuciłam mu zaniepokojone spojrzenie.
-Niee. Przecież obiecałem. Zostało jeszcze kilka scen do zrobienia, ale jak coś, to cię ominę.- uspokoił mnie. To miał być dokument o chłopakach. Nie o mnie. Już i tak zrobiłam się bardziej popularna przez mój „związek”. Wrzucam sobie tweet'a do moich znajomych, a tam kilkadziesiąt komentarzy od fanek BVB. Nienawidzę, jak ktoś mi się wpierdala do życia. Przez to muszę teraz dwa razy myśleć, zanim coś napiszę. Przy okazji dorobiłam się własnych hejterów. Teksty, że nie zasłużyłam na Ash'a są na początku dziennym. Taaak. Gdyby tylko te dziewczyny znały prawdę. I prawdziwego Ashley'a. Oboje jesteśmy siebie warci.
-Ahaha to jest dobre! Czemu ja tego nie widziałam? Muszę zacząć spędzać z nimi więcej czasu.- śmiałam się, oglądając fragmenty filmu.
-Ej słyszałem, że macie na cały dzień jechać do Malibu.- powiedział w pewnym momencie Joe.
-No dziś dowiem się na 100%, czy to prawda. Nie mogę im nic powiedzieć, póki nie będę pewna.- podrapałam się po głowie.
-Zastanawiałem się, czy tam nie dokręcić końcówki.- chłopak spojrzał na mnie.
-Dobry pomysł. BVB na urlopie. To zadzwonię ci potem. Albo w sumie, możesz jechać ze mną do studia.- wzruszyłam ramionami.
-Okej. To co, jedziemy już teraz?
-Dobra. Chłopaków jeszcze tam nie ma, ale to najwyżej zamówimy sobie pizze.- wstałam.
-A oni będą zdychać z głodu!- ucieszył się Flanders.
-Niee no, bez przesady. Zrobię im dzień dziecka i też zamówię. Napiszę do Jason'a, żeby mi dał cynk, jak już będą kończyć.- spakowałam swoje rzeczy do torby i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na wszystkie zamki, włączyłam alarm i wsiadłam do auta Joe'go.

Leżałam na kanapie w moim biurze. Joe zajął miejsce za biurkiem, bo stwierdził, że chce się poczuć „jak szef”. Z tym to raczej do gabinetu Jonathan'a, a nie tu... W pewnej chwili drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadli Brides'i.

Rzucili się na kanapę, a że ja na niej byłam, wylądowali na mnie.
-Auu! Kurwa! Złaźcie ze mnie, grubasy!!!- wydarłam się, próbując ich z siebie zrzucić. -Bo nie dostaniecie pizzy!
-Pizza?! Gdzie?!- natychmiast się podnieśli.
-Za chwilę będzie. Siadajcie na dupie i się ogarnijcie!- syknęłam, rozmasowując sobie nogę.
-Joe?! Co ty tu robisz?- zdziwił się Andy. No szybko się skapnął...
-Siedzę. Omawiamy z Ann dokument o was.- wyjaśnił chłopak.
-Spoko. Gdzie ta pizza?- niecierpliwił się CC.
-Idź na dół zobacz. Może już w sekretariacie czeka dostawca.- podpowiedziałam. Perkusista z wokalistą wylecieli, jakby się kurzyło.
-Weź te nogi.- mruknął Ash. Podniosłam je posłusznie, by po chwili oprzeć je na jego kolanach. Z drugiej strony Jinxx lekko podniósł mnie do siadu i wrył się koło mnie. Usiadłam wygodniej, przytulając się do oparcia kanapy. Po chwili wrócili chłopcy, dumnie dzierżąc w rękach pudełka kartonowe. Rozdali je gitarzystom i zaczęli jeść. Ashley zrobił sobie stolik z moich nóg.
-Nie za wygodnie ci?- uniosłam brew.
-Jest okej. Ciesz się, przynajmniej ci ciepło w nóżki.- puścił mi oczko.
-Aha. Tylko, że mi wcale zimno nie było. To takie słodkie, jak się o mnie troszczysz.- westchnęłam teatralnie.
-Taaak. Chcesz gryza?- machnął mi przed twarzą kawałkiem pizzy.
-Nie dziękuję. Już jadłam. Ale ty jedz, bo jakoś ostatnio schudłeś.- stwierdziłam.
-To samo mogę powiedzieć o tobie.- rzucił mi zagadkowe spojrzenie.
-Nie wiem, o czym mówisz.- mruknęłam.
-Czyżby? Okej. To nie jest dobry moment, ale pamiętaj, że przede mną nic się nie ukryje.- wrócił do jedzenia. Kurwa! Czy on wszystko musi zauważyć? Co z tego, że schudłam? To pewnie ze stresu. Ostatnio nie miałam cudownych dni. Nie pierwszy i nie ostatni raz, gdy spada mi waga. Norma. Obserwowałam tych wariatów. Albo byli tak głodni, albo nie wiem. Brudzili się okropnie i jedli, jakby pierwszy raz w życiu robili to samodzielnie. Pokręciłam rozbawiona głową, gdy komisyjnie cała piątka poszła się myć. Śmiałam się razem z Flanders'em jak głupia. Po chwili wrócili, więc szybko się opanowałam.
-Ann! Bo mamy coś dla ciebie.- uśmiechnął się lekko Jake.
-Dla mnie?- zdziwiłam się.
-Owszem. Dziś jest pewnego rodzaju święto. I chcielibyśmy to uczcić.- puścił mi oczko Jeremy. Święto?! Kurwa! O czym znowu zapomniałam?!
**************
Rozdział i piosenka z dedykacją dla mojej kochanej Imperfecty. Nie sugeruj się tylko tytułem:P. Chciałam Ci jeszcze raz życzyć Wszystkiego Naj. I podziękować. Za wszystkie rozmowy, wsparcie, dyskusje, hejty i w ogóle za to, że Cię poznałam. Pamiętaj, jesteś cudowna i masz taka pozostać!

Co do rozdziału, to nie przejmujcie się końcówką, to nic takiego. Po prostu musiałam już przerwać. Jak widać, chłopaki w formie, wciąż mają dziwne pomysły.

Okej. Było miło, ale się skończyło. Jestem wkurwiona. I chyba każdy wie, dlaczego. Jedna osoba zrobiła mi spam i myśli, że ja jestem taka tępa, że tego nie widzę. Nie lubię, gdy robi się ze mnie idiotkę. Jeszcze jakby to chodziło tylko o mnie, ale Ty drogi anonimku oprócz próby oszustwa mnie, oszukujesz inne czytelniczki, które myślą, że skoro jest tyle komentarzy, to one już nie muszą pisać swoich. To druga taka sytuacja. Jeśli zdarzy się trzecia, to zrobię to, co chciałam zrobić od razu. Usunę bloga i nara. Bo ja go piszę dla siebie, nie dla Ciebie. Jest także możliwość zablokowania go, bądź komentarzy z anonima, ale to byłoby nie fair w stosunku do dziewczyn, które regularnie komentują, nie mając konta. Więc, jeśli pewnego pięknego dnia, nie znajdziecie tego bloga, wiecie komu dziękować.
Inna sprawa, ile razy mam powtarzać, że nie liczę komentarzy, które są bez podpisu? To takie trudne, czytać ze zrozumieniem? I nie pierdolcie, że nie wiecie jak się podpisać. Tak samo, jak komentarze typu: ok, nawet. Nie rozumiem sensu pisania czegoś takiego. Co to niby znaczy? Że się podobał? Czy był średni, ale "napiszę jej komentarz, żeby nie było". A może był do dupy? Tak ciężko to trochę uzasadnić? Jakoś w szkole nie macie problemu z pisaniem krótkich form wypowiedzi. A jeśli macie, to proponuję się cofnąć do początków podstawówki, bo tam tego uczą.
Jakiś anonim stwierdził, że nie rozumie, czemu pytam się ludzi o zdanie, skoro to mój blog. Grunt, że ja to rozumiem. Jakbyś nie zauważyła, nie pytam o jakieś ważne rzeczy. Powtórzę się po raz któryś, mam zaplanowaną tę historię już do końca. Od A do Z. A pytam się, bo chcę sprawdzić, czy odbieracie te rozdziały tak, jak sobie tego życzę. Co do pytań o zespoły, to lubię tu wsadzać różne epizody, które przedłużą to opowiadanie. Niestety większość, które ja słucham, tu się nie nadaje. To nie tak, że nie mam pomysłów. Bo mam ich setki. Tylko właśnie większość nie pasuje do tego fan fiction. Dlatego część oddaję koleżankom po fachu, aby mogły je użyć u siebie.
Dziś mam jakiś dzień żali, więc następną rzeczą, która mnie wkurwia (którą zresztą spowodował ten, co robił spam): narzekanie na długość rozdziałów i pytania o nowy. Mam propozycję. Znajdźcie mi 5 blogów o BVB, które mają tak długie rozdziały, jak u mnie, dodawane z taką częstotliwością. I ilością rozdziałów. Co do dodawania: wrzucałam na drugi dzień, po wypełnionym limicie. Jednak kilka osób uzmysłowiło mi, że jestem za dobra, bo wciąż wiele osób ma mnie w dupie. Wobec tego następny dodam, gdy będę miała taki kaprys. Mam swoje życie, kursy, problemy i inne projekty.
Jeśli ktoś poczuł się obrażony, to ma pecha. Może nie powinnam się przejmować byle czym, ale ten blog jest dla mnie ważny. Jak komuś coś się nie podoba, to niech spierdala. Wy nie musicie czytać, a ja publikować. I naprawdę, przestańcie mnie oszukiwać, bo ja prędzej czy później to zauważę. Jestem starsza od większości z Was, więc podejrzewam, że bystrość też mam lepszą.
Przypominam, jeśli komentujecie, to się PODPISZCIE!!! I zbudujcie jakieś poprawnie stylistycznie, zdanie. Kilkadziesiąt rozdziałów temu były takie osoby, które twierdziły, że nie potrafią pisać komentarzy. Cóż, teraz piszą jedne z dłuższych;) Czyli, jak się chce, to się da.
Na dzień dzisiejszy, to chyba wszystko. Nie próbujcie mnie prowokować. I nie sugerujcie się liczbą komentarzy, bo często jest tak, że ktoś napisze dwa, bądź ja komuś także odpiszę (niektóre osoby się z tego cieszą, że je tu zauważam). Czytam każdy komentarz. Naprawdę. Ale nie róbcie więcej spamu itp. bo nie mam czasu bawić się w moderatora.
Jeśli ktoś ma jakieś pytania, UZASADNIONE pretensje, może śmiało pisać.
MIW pojawi się za dwa rozdziały. Mój Rysiek razem z kolegami, już czeka na swój debiut♥ Będą uczciwe komentarze, będą nowe rozdziały. Proste.

!!! 27 komentarzy=nowy !!!

59 komentarzy:

  1. Rysiek z kolegami? Hmmm, nie wnikam xd
    Jejku, masz rację. Ten anonim to popierdolony jakiś...Ehh, czemu tacy głupi ludzie istnieją? W ogóle niektórzy potrafią być naprawdę wścibscy pytając cały czas kiedy rozdział. Ja to bardzo rozumiem, że jesteś starsza od większości czytelników twojego bloga i że masz dużo zajęć. Przykładowo ja Cię bardzo podziwiam i niezwykle dziękuję za prowadzenie tego bloga.
    Btw...Co do rozdziału.
    Ej, co Ann taka miła? O...o Czy ja to tylko zauważyłam?
    Ash schudł, to Anka też. Ahh, jacy oni podobni normalnie. Rozkminy Asha zawsze spoko, nie narzekam ^^
    Nie wiem jak inni, ale ja nadal śmieję się z Pottera xd Wiem wiem, jestem dziwna. Nie czepiać się ;_;
    A teraz ja będę rozkminiać, o co chodzi z końcówką ;_; Dziękuję...Ale z resztą mam ferie, przez co mam dużo czasu ^^ Dobra, troszkę się rozpisałam...I jeszcze rqz dziękuję Ci za prowadzenie tego bloga :)
    Życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, jak miło. To ja dziękuję♥ Potter to Potter;) Nie rozkminiaj! To tylko takie tam, wtrącenie. Rysiek? Nie wiem, czy znasz Motionless In White, ale jeśli nie, to obczaj sobie ich imiona. Sama tego nie wymyśliłam;) A to, że jest moim chłopakiem, zawdzięczam niejakiej Calley:D Miłych ferii.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To sobie długo poczekasz. I widać, że dokładnie przeczytałaś notkę u góry :)
      P.S. Wysiliłaś się BARDZO.

      Usuń
    2. Przepraszam ale ostatnio miałam szlaban na kompa i nie mogłam długo siedzieć przepraszam cię bardzo to się więcej nie powtórzy naprawdę świetnie piszerz i uwielbiam to opowiadanie bo mnie odpręża czytanie tej historii, ponieważ mogę oderwać się od codzienności, dziękuję ci za to... ;-)

      Usuń
  3. Nie dziwie ci się że tak się wkurzasz z powodu tych anonimów. Sama byłam bym nieźle wkurwiona. ALE PROOOOSZE NIE USUWAJ BLOGA BŁAAAAAGAM.
    Dobra, a teraz co do rozdziału: BYŁ SUPER (jak zwykle z resztą, ale to szczegół)
    Tylko o co chodzi z tym świętem ?? Musiałaś akurat teraz zakończyć ? Przez ciebie nie zasne bo będe się zastanawiać o co chodzi.(ty złą kobietą jesteś )
    Mam nadzieje że następny rozdział pojawi się szybko. Życze weny i wgl ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To święto, to nic takiego. Niechcący mi się napisało i już pociągnęłam itp. Nie miałam gdzie przerwać rozdziału;) Śpij spokojnie.

      Usuń
  4. Dzień dobry ^_^
    a właściwie nawet bardzo dobry. Odpadły mi 4 godziny przedmiotów zawodowych, a teraz rozdział :D. Dzięki :3
    Mam nadzieję, że mój internet się ogarnął i nie będę miała więcej problemów z wejściem i komentowaniem, bo, szczerze mówiąc, szlag jasny mnie trafiał.
    Komentarz piszę z telefonu, więc z góry przepraszam za błędy i długość (zapewne nie zaszaleję, historia sama do głowy nie wejdzie...).
    Więc może zacznę jak normalny człowiek, od początku? Chyba by wypadało ;).
    Co do zdjęć, każde z nich rozkłada na łopatki. Uwielbiam tych wariatów :3.
    Co do treści, to może być lekki chaos, ponieważ A) mam sklerozę i B) ciężko mi się ostatnio wyraża myśli.
    Pozwól, że zacznę od tych momentów, które najbardziej przyciągnęły moją uwagę (i tylko przez przypadek są to „słodkie” momenty Ann i Ash'a).
    Największe zdziwienie przeżyłam, jak Ash obudził się i zobaczył Ankę spokojnie śpiącą z jego pluszakiem. No bomba! Sama bym na coś takiego nie wpadła, ale baaaaardzo mi się podoba, aż mi się do teraz morda cieszy. Następny w kolejności jest moment, gdzie Ruda dobrowolnie oddaje kluczyki do samochodu i za namową Purdy'ego siada na tylnym siedzeniu. Tak to czytam i się zastanawiam, czy mięknie jej serce, czy była tak masakrycznie zmęczona. Stawiam na opcję drugą. Podziwiam Małą, bo cały czas jest w biegu, utrzymuje stałe, wysokie tempo, ogarnia szkołę i wszystko, co związane z zespołem (fakt faktem, to ma Potter'a do pomocy) i nic nie zawala. Szacuuuun, moje lenistwo nie pozwoliłoby mi na zrobienie połowy z tych rzeczy.
    No i ewidentnie fragment z pizzą był rozwalający. Trochę mi to do niej niepodobne, ale, w sumie, jak oni zeszli na dół, to oni płacili xD.
    Teraz pytanie za sto punktów: Ance coś jest, czy jest tak przemęczona? Tuli się do Ashley'a, nawet nie warczała, jak ją obudzili... Normalnie jak nie ona. Podoba mi się to, ale z drugiej strony brakuje mi tego charakterystycznego napięcia międy nimi i kłótni, które są zawsze świetnie przemyślane i zredagowane (chylę czoła).
    Co jeszcze mi się spodobało? Hmmm, na pewno całość akcji na planie filmowym, szczególnie w skojarzeniu z filmikiem wrzuconym na grupę jest nieziemska. I jeszcze mi się pewien gif przypomniał i dosłownie leżałam ze śmiechu.
    I wisienka na torcie, wygłupy w garderobie. Ilekroć patrzę na fotkę tych ciołków (Jinxx w paski ZAWSZE będzie mnie rozkładał na łopatki), to się cieszę jak nie wiem co. No i ten „soczysty” buziak na policzku basisty nigdy nie dawał mi spokoju, zawsze mnie zastanawiało, jak on się tam pojawia i skąd w ogóle taki pomysł. A jak jeszcze Mała zasnęła w bluzie Ashley'a, to się kompletnie rozpłynęłam. Chyba mam jakiś niedobór cukru, czy coś.
    I zostawiłaś mnie z dwoma zagadkami: co to były za hałasy w domu i co to za niespodzianka. I teraz będę umierać z ciekawości i głodu czytelniczego. Czekam na kolejny (ale absolutnie Cię nie pospieszam, doceniam fakt, że w ogóle publikujesz opowiadanie).
    Okej, w takim razie życzę wszystkiego dobrego, żeby akcja sama się pisała, mnóstwa pomysłów i czasu na ich realizację, wiernego grona czytelników.
    Pozdrawiam ciepło <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahha kocham Cię. Hałasy, to właśnie Andy i CC, dwie sieroty, potykające się o własne nogi. Andy ma tak podobno normalnie, a CC'ego dałam, bo mi pasuje. Niespodziankę to olej. Po prostu musiałabym tu wcisnąć jeszcze z jakieś półtorej strony. O którym filmiku i gifie mówisz, bo ja tez mam sklerozę. Trochę tego na grupie jednak jest;) Najwyżej wyślij mi to przy okazji na fb. Taak, podejrzewam, że Ance coś jest. Albo po prostu chce wykończyć nerwowo Ash'a swoją zmianą zachowania:D Ostatnio ich kłótnie coś mi nie idą:(

      Usuń
  5. Rozdział jak zwykle świetny. ;) Pluszak najlepszy przyjaciel człowieka...(słodko). Zakłopotanie Ash'a bezcenne! Wpadki chłopaków...norma !!! <3 Czekam na następny ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Terz mam swojego kochanego pluszaczka i w pełni się zgodzę z Ann że warto mieć coś do przytulenia ;)
    Ja współczuję Ani z całego serca, taki zabiegany dzień + wariaci to musiała być masakra...
    Rozwalił mnie moment w którym Andy i CC biegli po pizze :D
    I zgadzam się z Ann trzeba Asha wysłać do przedszkola (ale oczywiście nie samego resztę BVB terz ;)
    Weny życzę i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam kilka takich przytulanek, jeszcze z dzieciństwa. I nawet jak mój brat do mnie wpada, a ma prawie 3 dychy na karku, to też się do nich przytula:D

      Usuń
  7. Dobra teraz zacznę troszeczkę inaczej ( mam nadzieję że nie odbierzesz tego źle czy coś takiego),ale błagam was ludzie to co zrobiliście pod ostatnim rozdziałem było po prostu dziwne jak Black zawiesi bloga ( czy cokolwiek masz zamiar z nim zrobić ) to ja się psychicznie załamię bo to co piszesz jest wspaniałe i jest dla mnie odskocznią od tej pierdolniętej rzeczywistości.A przechodząc już do rozdziału jakoś tak łatwo jest mi wyobrazić sobie Ash'a z misiem :D I ja serio nie wiem co oni mają z tą pizzą ( jak to się w ogóle odmienia ?).Zgadzam się z Jeremy'im Ash zdemoralizowałby te biedne dzieci.Życzę weny i cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, wreszcie rozdział!! c:
    Nie mogłam się go doczekać.
    No i juz nie wiem, czy bardziej zazdroszczę Ann pracy z BvB, czy bardziej współczuję, że musi ich znosić xD
    Wydaje mi soę również, że Ann jest jakaś dziwnie miła, zbyt miła jak na nią...to wynik przemęczenia, czy może jest jakiś inny powód? Nie wiem, dzisiaj nie myślę(Udajmy, że kiedykolwiek to robie)
    Ogólnie rozdział mi się bardzo podobał, miło się go czytało i nawet się nie obejrzałam, a już go skończyłam. W moim przypadku to o tyle dziwne, że praktycznie zawsze czytam rozdziały kawałkami i często ciągnie się to dniami ;;;
    No i mam nadzieje, że nie usuniesz bloga, bo byłaby to wielka szkoda. Choć w pełni Cię rozumiem, takie akcje mogą zdenerwować.
    Cóż, zostało mi czekać na następny i życzyć Ci dużo weny Xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jej zazdroszczę:( Dla takiej roboty to mogłabym wiele poświęcić. Poza tym, ja się łatwo dostosowuję do danej sytuacji:D Kiedy ja myślę, to wtedy dzieją się straszne rzeczy. Więc tego nie robię:P

      Usuń
  9. No cześć. To jest mój pierwszy komentarz, (wiem, wiem 63 rozdział pośpieszyłam się) więc przepraszam za pewne niedociągnięcia :-)
    Dobra no to sprawa I - komentarze
    Mocno się zdenerwowałaś, ale nie dziwię Ci się, jednak postanowiłam przytoczyć króciusieńką historyjkę, dla uświadomienia paru rzeczy.
    Na pewno każdy z Nas spotkał się kiedyś z taką sytuacją, czy to w gimnazjum, czy w liceum, że siedzi sobie spokojnie na lekcji razem z resztą klasy i spokojnie pracują. Nagle jeden kolega zaczyna wariować. Nauczycielka już ie wytrzymuje i karze wszystkim pisać karną kartkówkę. Jako uzasadnienie podaje tz. ,,odpowiędzialność zbiorową". Nikt nie lubi tej nauczycielki, prawda?
    Mam nadzieję, że to wszystkim dało trochę do myślenia.
    Sprawa II - rozdział
    Fenomenalny! Ale, Ania jest troszeczkę za miła. Chora, czy co XD ? Co do niespodzianki, myślę, że chłopcy zbiorą ją do baru typu ,,Jesz ile chcesz" nwm takie skojarzenie z tym spadkiem wagi.
    I jeszcze tak na koniec do naszej blogerki ,,NEVER GIVE IN" <3
    /Twisted Sister ~ tak oto ja :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno, niż wcale;) Mogłabyś tak częściej komentować:P Taak, rozumiem puentę, ale sama powiedz, co ja mogę zrobić, skoro to już kolejny raz? Bo ktoś nie potrafi zrozumieć, że robi więcej szkody, niż pożytku. Mam dość proszenia. Jestem BARDZO cierpliwa, ale wszystko ma swój koniec. Haha piosenki BVB idealnie pasują do pewnych sytuacji, :D

      Usuń
    2. To ja mam jeszcze 2 malutkie pytanka.
      1.uchylisz może rąbka tajemnicy odnośnie rozdziału z MIW?
      2.Kiedyś przeczytałam, że planowałaś napisać bloga, gdzie akcja toczy się w rzeczywistości alternatywnej, czy to nadal aktualne?
      Z góry dzięki za odpowiedź
      /Twisted Sister

      Usuń
    3. 1. Zależy, o co dokładnie Ci chodzi:P Sprecyzuj;)
      2. Taak. Pomysł był, aczkolwiek raczej nie powstanie, bo nie mam na to siły i czasu. Powiedzmy, że to nie jest do końca upadła idea, bo troszkę to przerobiłam. Byłoby BVB, ale bohaterka nie związałaby się z żadnym z nich, nawet dla picu. No i różniłaby się chyba od An. Ale, czy to kiedykolwiek napiszę, tego nie wiem :)

      Usuń
    4. No ok, namówiłaś mnie :-)
      Sprecyzowanie:
      Czy pojawią się w więcej niż jednym rozdziale (jakoś tak niegramatycznie wyszło...) i czy będą z nimi odpały, czy bardziej tak na poważnie?
      /Twisted Sister

      Usuń
    5. Specjalnie dla Ciebie przekopałam się przez przyszłe rozdziały. Generalnie, to oni pojawią się pewnie z kilka razy jeszcze. Jeden, taki hmm większy wątek będzie w 65 rozdziale, a już malutki w 66. Skupiam się na dwóch moich ulubieńcach z MIW. Np. z mojego chłopaka Ryśka, zrobiłam taką trochę sierotę. Myślę, że poważnie nie będzie. Raczej, z tego, co mówiła mi koleżanka, która to czytała (miała ocenić) to będzie komicznie. Ale to jej opinia. Jeszcze chcesz coś wiedzieć? :D

      Usuń
    6. Już nie, dziękuje serdecznie :D
      /Twisted Sister

      Usuń
  10. OMG
    ROZDZIAŁ! Zobaczyłam info przed zajęciami i nie mogłam się doczekać, aż będę mogła wreszcie poczytać :D
    I OMG PIOSENKA! <3 (Taaak, nieprzewidywalna reakcja...)

    Współczuję jej. Taki zapierdol to nic przyjemnego. Dobrze, że chociaż towarzystwo wynagradza jej te męki (no, zazwyczaj). Jednocześnie zazdroszczę ogarnięcia... Jest dojrzalsza od większości znacznie starszych bohaterek.
    Patrzę tak na te zdjęcie i ich kamizelki, myślę, myślę i dalej nie wiem jaką super "moc" miałby mieć Deviant. Czy z nim zawsze muszą być jakieś problemy i niedomówienia?! Będzie mnie to męczyć.
    Wszystko wina Asha. WSZYSTKO :D
    "Wal się Pitts! Będziesz się chciał poprzytulać!" Czemu mnie to bawi? Moja wyobraźnia zaczyna mnie przerażać coraz bardziej. No ale z drugiej strony...kto nie chciałby się z nimi tulić xD
    Znów podteksty i docinki...jak ja to lubię ^^

    Perspektywa Asha jest świetna. I tak bardzo prawdziwy komentarz o fankach. Naprawdę czasami mnie przerażają... Serio za stara jestem na to wszystko :c
    Ogólnie Panda na razie robi miłe niespodzianki, jeszcze Ty go tak fajnie przedstawiasz i co? Jeszcze hejtować przestanę. Nie no dobra, nie przesadzajmy xD
    Ugh, nadwrażliwa ostatnio jestem skoro tekst o tym, że każdy powinien być szczęśliwy zrobił na mnie wrażenie.
    Ann mnie zadziwia, mamy się martwić? W sumie...jak zawsze.
    Oni nie mogą normalnie wstawać czy wchodzić, prawda? Zawsze musi być "wejście smoka" i wielki huk.
    I znów te zagadkowe końcówki... jeszcze kilka rozdziałów i będę najbardziej cierpliwym człowiekiem xD
    Może i wielkiej akcji z tego nie będzie, ale rozbudza ciekawość.

    Z jednej strony lubię Twój bulwers, bo jest uzasadniony, a i tak mało im się obrywa. Ale z drugiej...masz swoje życie i problemy i wkurwia mnie, że ktoś Ci jeszcze dowala takimi głupotami. Ale cóż...trudno tak po prostu spokojnie to traktować. Oby to się więcej nie powtórzyło.

    Czy Ty chcesz, żebym się wzruszyła? :')
    Jeju, dziękuję <3 Za wszystko, nie tylko za rozdział (który ratuje mi dzień) i życzenia. Ugh, nawet nie wiem, co sensownego na to napisać... Aż mi głupio :c


    status: w oczekiwaniu na MIW i RJ'a :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak. Ja też zazdroszczę jej tego ogarnięcia. Odpuściłabym po tygodniu. Ash może swój ekhem... urok? Dobra. Nie wiem. Przy moim prywatnym zboczeniu, to ja się dziwię, że te rozdziały są takie grzeczne:D Panda mnie zaskakuje, ale ciii, bo jeszcze coś mu się odwidzi. Sama wiesz, jak ostatnio zareagowałam, o zgrozo, na jego fotkę. Boję się siebie. Pandy i normalne wchodzenie... A te połamane żebra, zranienia, to tylko przypadek:P Taak, moje życie już może posłużyć na historię. NIE DZIĘKUJ! P.S. już niedługo;)

      Usuń
  11. Rozdział świetny. Zależy Ashley'owi na Ann bo m.in nie dostrzegałby drobnych zmian w niej. Noo reakcja Ann na pluszaka, była naprawdę spokojna. Myślałam, podobnie do Ash'a, a tu pozytyw.
    Jednym słowem przekichane ma, niejedna młoda osoba przy tylu obowiązkach by nie dawała rady, a ona radzi sobie dobrze.
    Pozdrawiam :)
    S.

    P.S. Co do anonima to szkoda Twoich nerwów, miejmy nadzieję, że się ogarnie i nie będziesz zmuszona do żadnych drastycznych środków. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem starsza i nie daję rady mając jeden obowiązek :D

      Usuń
  12. Na wstępie pragnę Cię przeprosić za to, że wcześniej nie komentowałam, ale po prostu ten blog wpadł mi niedawno w moje wirtualne łapiątka i musiałam wszystko nadrobić w te kilka dni.
    Więc przejdźmy do konkretów, huehue. Cudownie piszesz i strasznie przyjemnie i lekko się czyta. (Wiem, że Ashley w realu nie jest taki jak w Twoim opowiadaniu, ale i tak przez Ciebie prawie go polubiłam.)
    Potrafisz zaskoczyć i podoba mi się to potęgowanie napięcia poprzez urywanie w najciekawszym momencie pod koniec rozdziału (chociaż czasami naprawdę mam Cię ochotę przez coś takiego wyflaczyć). Czytanie Twojego dzieła w moim wykonaniu polega głównie na szczerzeniu się do ekranu, ale niestety nie dam rady przytoczyć tu moich ulubionych fragmentów(trochę tego by było).
    W każdym razie życzę weny i czekam na nexta (pod żadnym pozorem Cię nie popędzam, po prostu tak sobie piszę bo lubię). No i oczywiście błagam, nie usuwaj bloga, bo chyba osobiście Cię zamorduję (no tak, jakie to logiczne).

    P.S: no i oczywiście kropka: .
    Pozdrawiam
    ~ M. di Angelo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję, bardzo mi miło. Taaak, Purdy naprawdę powinien mi płacić, za to, że mu fanki załatwiam. Staram się nie kończyć tak drastycznie, ale to trudne;)

      Usuń
  13. Rozdział świetny :D Haha CC i Andy wieczne głodni :)
    Nie usueaj i nie zawieszaj bloga czy co ty tam z nim chcesz zrobić błagam!!!!!
    Dużo weny i do następnego :D :)

    OdpowiedzUsuń
  14. To chyba jeden z twoich 'żali' w notkach, które najbardziej mi się podobają.
    Piszę już drugi raz ten komentarz, więc nie zdziw się, jeśli będzie do dupy ;-; (nie pytaj -,-)
    Muszę się odzwyczaić od rodziny Ash'a XD Dziwnie mi się teraz czyta rozdziały bez nich.
    Czyżby Ann miała problemy zdrowotne? Niech zachoruje! Wiem, że powinnam mówić całkiem odwrotnie, ale tak będzie ciekawiej XD
    Ten rozdział nakłonił mnie do przemyślen na temat tego bloga. To pewnie przez twoją wzmiankę o jego usunięciu. Czytam go od dnia w którym dodałaś rozdział z Paryżem, dzień w którym główna bohaterka założyła sukienkę i spędziła miło czas z basistą na wierzy Ajfla (jestem głąbem, nie che mi się szukać pisowni, nie bij XD). Gdy zaczynam czytać bloga i jego fabuła bardzo mi się podoba, to czytam rozdziały po kilka razy. Bo za każdym razem można się w nich doszukać czegoś nowego. Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych, które kiedykolwiek przeczytałam. A było tego bardzo wiele, uwierz mi. LHEO jest w pierwszej dziesiątce u mnie na liście. Nie ma co się oszukiwać, ta historia jest po prostu piękna i nie ma innego określenia. Szkoda by było, żebyś to usunęła przez jakieś wygłupy i brak szacunku ze strony czytelników, ale to już twój wybór. Chcę, byś pamiętała, że masz nas - wierne czytelniczki. (Mówię jak moi rodzice do mnie, ale to pewnie dlatego, że dziś wywiadówka XD).
    Jeśli teraz zacznę pisać na powrót o rozdziale, to ten komentarz zrobi się jeszcze bardziej chaotyczny niż zwykle, ale będziesz zmuszona mi to wybaczyć XD Nie mogę się doczekać, aż dowiem się co takiego chłopcy mają dla Annie. I oczywiście MIW : 3
    To chyba byłoby na tyle. Nie mam pojęcia, co jeszcze mogłabym napisać, bo jak wcześniej wspominałam JA GENIUSZ piszę już to drugi raz. A to wszystko przez to, że nie nie wymieniłam baterii w myszce ;-;
    KOCHAM CIĘ, NIE OPUSZCZAJ MNIE. Nie, nie powinnaś się martwić, często takie rzeczy mówię każdemu XD
    Buziaki :* /OpenWound

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak btw. to Ann jest chora od zawsze. Na głowę:P Ja swoich rozdziałów nie umiem czytać, ale dziękuję. Doceniam. Ta niespodzianka to serio nic takiego. MIW już niedługo;) ♥

      Usuń
  15. nie bd się rozpisywać, po prostu powiem, że cudowny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj kiedyś się troszkę rozpisać;) Tak, marudzę..

      Usuń
  16. Hejka <3 <3
    Sorka, że biorę się za to dopiero dziś ale tak jakoś wyszło mam lenia poziom hard. No co ja mam Ci takiego napisać.
    Ich zdjęcia powalają mnie na kolana jak zawsze.
    ''Mhm... Generalnie, w chwilach zwątpienia patrzę na chłopaków. Przez całą trasę muszą dawać występy na równym, wysokim poziomie, bo przecież żaden koncert nie może być gorszy. W takich momentach uświadamiam sobie, że mój wysiłek jest niczym w porównaniu do ich.- zamyśliłam się lekko, jednak po chwili dodałam: -Tylko nie waż się im tego mówić! Wyprę się wszystkiego! Jeszcze im się w głowach poprzewraca.'' - jak fajnie o nich mówi, oni zawsze na występach starają się dać z siebie wszystko, aczkolwiek zawsze zastanawia mnie to czemu Jinxx jest taki mokry.
    Ich zabawa z ogniem mnie przeraża.
    Ann śpiąca z maskotką Ashley'a. Ja już od dawna nie mam swojej maskotki w moim łóżku.
    Ciekawa jestem co to za święto.
    Przepraszam bardzo za mój komentarz, mam nadzieję, że wybaczysz :-P
    Czekam na kolejny rozdział nawet jeżeli miałby się pojawić za dwa miesiące.
    No więc pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni naprawdę są świetni. Jinxx jest taki mokry, bo tam jest gorąco + światła. Wyjaśnię Ci to na priv, albo inaczej bo padam na pysk.

      Usuń
  17. Hmm no to tak. Po pierwsze to przyznaje ci racje co do tego co pisała. Prawdę mówiąc nie bardzo wiem o co chodzi w tej sprawie ze spamem, anonimem i tym jego wkurzaniem wszystkim, ale jest jeśli przez niego stracony tego bloga to go WYKASTRUJE lub jeśli to dziewczyna to WYSTERELIZUJE i nie ważne że się schowa czy huj. Dorwe.
    Co do sprawy komentarzy typu ok itd to mnie też niesamowicie wkurza choć nie prowadze żadnego bloga. Kiedyś pisalam i tez mnie to meczylo wiec wiem jak się czujesz. Jeśli chcesz to zbiore jakąś bandę i wpierdolimy im wszystkim ok? Tylko daj znać i zabiera się do roboty:-)
    Mozliwe ze ja tez cie zdenerwowalam. Nie wiem. Zgaduje bo jak juz mowilam nie bardzo ogarniam całą tą sprawę, ale przyznaję się ze pod ostatnim rozdziałem napisał am dwa komentarze. Ale to dlatego ze czasami drugi raz wejde na rozdzial i przeczytam drugi raz i DRUGI RAZ wpadnie mi cos do głowy. Także przepraszam za to. Powinna również przeprosic (w cholerę powtórzeń będzie w tym komentarzu aż cie pewnie oczy bolą) za hmm oh tak! Pytanie które prawdopodobnie należy do tej grupy którą przedstawilas jako bezsensowną. A no i mam pytanie. To tak przy temacie. Tylko zastanawiam się czy cie wkurze ale zaryzykuje. O co chodzi z tym MIW? Zdaje co ie sprawę z tego ze pewnie właśnie się upokorzylam ale nie czytam wielu blogów i nie wiem o co chodzi... Zgaduje ze to jakiś skrót ale nie wiem... Scena romantyczna? Wielka kłótnia? Nie wiem. I proszę nie złość się na moją głupotę.
    Co do rozdziału... Podoba mi się. Fakt faktem bywały lepsze ale nie jest zły. Podobało mi się kiedy ash haha z misiem. Urocze. Co do niespodzianki. Hmm nie mogę wymyślić o co chodzi. Znaczy ona ma chyba w grudniu urodziny ale chyba później... Nie pamiętam szczerze mowiac... Takie rzeczy nie siedzą długo w mojej głowie.
    Tak czy siak. Przepraszam przepraszam i gratuluje udanego rozdziału.

    Akustyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna osoba pod poprzednim rozdziałem napisała DUŻO komentarzy (czyt. spam). Nie zdenerwowałaś mnie:) Podpisujesz się, czyli po prostu oba kom zaliczyłam jako jeden. Co do pytań, to po to pozwalam je zadawać, żeby rozwiewać wątpliwości. MIW to Motionless In White, taki zespół. Mi się nawet podoba, aczkolwiek są różne gusta.

      Usuń
  18. Uch, jakie pociski lecą z twojej strony. Trzeba tępić hejterów i spamowników, szczególnie tych anonimowych. I tak szczerze to ja uważam, że nie piszesz tego bloga tylko dla siebie. Na pewno miło jest ci widzieć wszystkie komentarze i wyświetlenia, tak jak czytelnikom miło jest widzieć nowy rozdział! Ale z resztą się z tobą zgadzam. Anonimowy (niepotrzebny tak w ogóle) spam jest jak gówno.
    Nadrobienie tych wszystkich rozdziałów trochę mi zajęło, ale cieszę się, że to zrobiłam. Opowiadanie wciąga i nie wypuszcza aż do tego ostatnio dodanego rozdziału. No cóż, zostało mi tylko czekać na następny.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, miło mi:) Tak, komentarze cieszą. Ja wychodzę z założenia, że piszę dla siebie, a udostępniam dla Was. Pisanie to taka moja forma terapii. A jeśli choć jednej osobie te rozdziały poprawią humor, ja też będę zadowolona.

      Usuń
  19. Przepraszam,że nie skomentowałam wcześniej,ale już to naprawiam ;).
    Andy i CC wiecznie głodni >.<. Też nie rozumiem spamowania z anonimów,ale nie zawieszaj/usuwaj bloga! Jak jakiś niepoprawnierozumny człowiek znowu zaspami,to go znajdę, wywiozę do lasu, wykastruję i zostawię,żeby się wykrwawił (boję się sama siebie :D). Dla czytelników to sama przyjemność czytać rozdziały. A szczególnie długie :D. Nie wiem co mogę jeszcze tu zamieścić...Dziękuję Ci, że jednak wstawiasz dla nas te rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz to robić to weź to nagraj :D Będę miała jako bajkę przed snem:)

      Usuń
    2. Ale to będę musiała kogoś ze sobą wziąć,bo nie będę trzymać telefonu w zębach,jeszcze mi spadnie i koniec bajki :(

      Usuń
  20. Ostatniego rozdziału nie komentowałam za co przepraszam :c ale teraz wracając do tego rozdziału...
    oczywiście mi się podoba jak reszta :3
    CC wyczekujący na pizzę...Normalne xD Jednak nw czemu mnie zdziwiło to u Biersacka
    Ann śpiąca obok Asha oraz tuląca misia ,jakoś takie słodkie mi się to wydawało, bym chciała zobaczyć tą scenkę jednak wyobraźnia mi na to nie pozwala :c
    Ann faktycznie mogła się cieszyć że będzie jej cieplej w nóżki xD
    Hmmm...święto,święto ,święto...jakie kurwa święto? Może wcześniej było coś nawinięte co można się szybko domyśleć ale kurwa nie! Mój mózg mi na to nie pozwala! Nie pamiętam , chuj z tym dowiem się w następnym co to za święto będzie xD
    Jeszcze co do tego snu to co się śniło Ann? Ona o tym powie chłopakom czy raczej nie? Ok mniejsze z tym
    Czekam na następny , życzę weny i pomysłów :) Pozdrawiam ;*
    P.S sorry za krótki i do dupy komentarz jednak nie potrafię ich pisać, grunt że jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona stale ma koszmary związane z jednym wydarzeniem, jakim był wypadek i śmierć jej wujka.

      Usuń
  21. Halo halo, czekam na następny :D Nie będę się rozpisywać, bo napisałam ci już na priv, ale czekam na następny ;) /Aoi

    OdpowiedzUsuń
  22. YEEY jest nowy rozdział! Sorry że,tak późno ale złamałam rękę i dopiero dziś ogarnełam że,już dodałaś.Nie mogę doczekać się MIW (HIHIHIHI ja taka podjarana )stwierdzam że ze mną już jest gorzej.Tu muszę się z tobą zgodzić przeczytałam setki blogów i nie znalazłam takiego w którym rozdziały były wstawiane tak często i tak długie.Dobra życzę weny i czekam na next>>>Noele

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ała, współczuję:( No MIW będzie podobno nawet fajne. To nie moja opinia;) Mogę powiedzieć, że będą jakby dwa epizody. Tzn nie pamiętam, czy podzieliłam to na dwa rozdziały, ale chyba tak. No właśnie ja nie lubię, gdy ktoś dodaje raz na miesiąc, bo zapominam połowę wątków:( Zobaczymy, czy mi się tak nigdy nie zdarzy...

      Usuń
  23. Ahh, wreszcie mogę napisać normalny komentarz. :) Przepraszam Cię, ale nie miałam czasu, ponieważ musiałam się uczyć do ważnych testów :c
    Hm...Czy mi się wydaje, czy relacja Ann i Asha się polepsza? Albo po prostu mnie głowa boli. Jeej, Motionless in white w twoim opowiadaniu, tak się cieszę, bo bardzo ich lubię. ;)
    Życzę duuuużej weny, komentarzy i czekam na następny rozdział.
    ////Black Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nastawiaj mi się tak na MIW:D Oni tylko na chwilę:P

      Usuń
  24. Dobra.. Dawno nie komentowałam więc postaram się to nadrobić.. Cóż.. Możesz mnie zabić ale nie wiem czemu po prostu no.. ._. Rozdział jak zawsze poprawił mi humor i znów cieszyłam się do monitora jak głupia.. (Jak Ty to robisz? o.o) Cóż.. Na Twoim miejscu też byłabym wkurwiona gdyby spotkała mnie taka sytuacja jak z tym spamem.. Mam ochotę zajebać tego anonima.. ;// Aa.. Nie wiem co dalej pisać ;// Rozdział świetny.. Autorce jak zawsze życzę weny i obiecuję poprawę w pisaniu komentarzy i udzielaniu się na grupie bo ostatnio coś przestałam się udzielać ;// To troszkę Moja wina i Mojego lenistwa.. ;// Ale no.. Dziękuję za poprawienie mi humoru, czekam z utęsknieniem na następny rozdział bo jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej.. <3 Życzę weeeeeeeeeeny i żeby nie było więcej takich sytuacji jak z tym spamem.. Pozdrawiam i miłego popołudnia <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Dawno mnie tu nie było bo nie mam czasu, ale świetny rozdział.
    Przepraszam, że się nie rozpiszę.
    -Star

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, piszę ten koment już trzeci raz...zaraz się wkurwie...Anonimek mnie do szału doprowadza. Przepraszam że mnie nie było ale:
    1. Mam nowy telefon (stary...nie ważne co się z nim stało)
    2. Wyjechałam na tydzień...
    3. Przed wczoraj bliska mi osoba umarła (w urodziny Asha) jestem w rozsypce wcale miałam nie komentować nawet myślałam żeby skończyć z udzieleniem się w społeczeństwie i ogólnie z życiem...Nadal jest bardzo źle...
    Rozdział:
    Czy mi się wydaję czy Ann jest chora (fizycznie) ?

    Na razie to tyle...kiedy podniosę się psychicznie na tyle by móc normalnie komentować i chociaż czytać rozdziały dam znać...

    P.S Wcześniej podpisywałam się Black Daisy...

    OdpowiedzUsuń
  27. Aż jestem ciekawa co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  28. Jej ale mnie dawno tu nie byłu, musiałąm nadrabiać rozdziały ^_^
    Rozdział niesamowity! MIW...MIW...MIW...Boże kochany w którego nie wierzę JEST MOTIONLESS IN WHITE!!!!!!! JARAM SIĘ JAK POCHODNIA RATUNKU !!!!! CZEKAM NA NASTĘPNY ;)
    My nightmare

    OdpowiedzUsuń