wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 59



Ashley postanowił oprowadzić mnie po terenie wokół domu. To było spore pole. Właściwie nie wiem, czy byliśmy na jakiejś farmie, czy ranczu. Jak dla mnie, to było to coś pomiędzy. Purdy był zachwycony, że wzięłam na ręce jakiegoś białego króliczka. Popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
-Czy ty myślisz, że ja w życiu nie widziałam wsi?- uniosłam brew.
-A widziałaś?- odpowiedział mi pytaniem, na pytanie.
-Tak. Moja babcia hodowała kury, gęsi, króliki, gdy byłam mała. Miała nawet świnie.- przewróciłam oczami. Na szczęście te czasy już dawno minęły.
-Super! To skoro masz doświadczenie, to pojedziemy obejrzeć konie.- pociągnął mnie za rękę do samochodu. On mnie wykończy. Jakbym chciała oglądać zwierzęta, to poszłabym do zoo.

Przyjechaliśmy do jakiejś stadniny. Przyznaję, w takim miejscu nie byłam. Ale konie widziałam już nie raz. Podszedł do nas jakiś wysoki chłopak. Na oko w wieku Ash'a.
-Purdy, chłopie! W końcu ruszyłeś dupę i odwiedziłeś stare śmieci!- wydarł się facet. Poklepali się po plecach. Patrzyłam na to z chłodną obojętnością. Wiedziałam, że nie mogę dać się w żaden sposób sprowokować. A w tym momencie mam bardzo mordercze myśli.
-Tylko na weekend. To moja dziewczyna, Ann. A to Mason. Mój kumpel ze szkoły i zarządca tego przybytku.- przedstawił nas sobie. Uśmiechnęłam się lekko, podając mu dłoń.
-Przyszliście się przejechać?- spytał, zacierając ręce. Pokiwałam przecząco głową.
-Na razie, to chciałem jej w ogóle pokazać konie.- wyjaśnił Ash. Mason zaprowadził nas do boksów. Konie rzeczywiście były śliczne. W pewnym momencie podeszliśmy do dużego, czarnego ogiera. Spojrzałam mu w oczy i poczułam ogromną sympatię. Jak nie lubię zwierząt, tak ten miał w sobie to coś. Wystawiłam do niego rękę, którą obwąchał. Jak pies... Pogłaskałam go po pysku.
-Ten jest prawdziwym diabłem. Uparty, mający swoje zdanie.- Mason dokonał prezentacji.
-Hah trafił swój na swego.- zaśmiał się Ash. Byłam tak wpatrzona w zwierzę, że kompletnie olałam jego słowa. Ten koń był cudowny. Kurwa! Gdybym mogła, wzięłabym go sobie.
-Masz coś dla niego?- spytałam Mason'a. Dał mi kilka kostek cukru.
-Polubił cię. Zwykle nie bierze słodyczy od obcych.- przyznał.
-Seeerio? Ty potrafisz owinąć sobie każdego wokół palca. Nawet konia! Wiedźma.- burknął Ashley.
-Nie bądź zazdrosny.- mruknęłam, nie przerywając dokarmiania. Chłopaki poszli dalej, a ja zostałam z nową miłością mojego życia. Był idealny... W końcu z niechęcią pożegnałam się z nim i zaczęłam szukać chłopców. Akurat Ashley jeździł na jakimś brązowym zwierzaku. Stanęłam obok Mason'a.
-Też ci jakiegoś osiodłać?- spytał.
-Mi?! Nigdy w życiu!- zaprzeczyłam gorąco.
-Czemu? Myślałem, że skoro nie boisz się koni, to umiesz jeździć.
-To źle myślałeś. Nie zamierzam się tego uczyć. Chybabym umarła.- pokręciłam głową.
-No ej! Spróbuj. To nic takiego.- koło nas pojawił się Ashley, wciąż siedząc w siodle. 


-Nie! Nie chcę. Wolę prowadzić samochód.- założyłam ręce na piersi.
-Nawet ze mną byś się nie przejechała? No Annie, nie daj się prosić.- uśmiechnął się Purdy.
-Odczep się. Nie i koniec.- twardo stałam przy swoim.
-A mam cię zmusić? Wiesz, że potrafię.- uniósł brew.
-Najpierw musiałbyś zejść z tego konia. Pamiętaj, że umiem boksować. Nie chcesz oberwać.- powiedziałam.
-I tak się przejedziesz.- wzruszył ramionami.
-Nie. Nie kombinuj.- warknęłam ostrzegawczo. Ashley wyszczerzył się, patrząc na coś za moimi plecami. Gdy chciałam się odwrócić, poczułam czyjeś dłonie na biodrach, po czym zostałam podniesiona i podana basiście, który posadził mnie bokiem przed sobą. Pisnęłam przerażona.
-Pojebało was?! Ściągnijcie mnie z tego czegoś!- zaczęłam panikować. -Mason! Zabiję cię!
-Uspokój się, bo zdenerwujesz Lindę.- zaśmiał się Purdy.
-Co kurwa? Ja nie chcę! Ashleeey!- złapałam go kurczowo za koszulkę.
-Nic ci się nie stanie. Usiądź jak Ash.- podpowiedział mi Mason, trzymając mnie za kostki.
-Niby jak?!- warknęłam.
-Normalnie. Po prostu się przekręć. Będę cię trzymał. Spokojnie.- Ash złapał mnie za biodra, zmuszając do zmienienia pozycji. Odetchnęłam ciężko, próbując przełożyć nogę. Zaraz walnę to biedne zwierzę i jeszcze mnie zrzuci w akcie zemsty. W końcu mi się to udało. Z nerwów oblał mnie zimny pot. Purdy przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Super, nawet nie mam czego się trzymać!
-Jak spadnę i przeżyję to was zamorduję z zimną krwią!- jęknęłam. Ashley pokazał mi, gdzie mogę dać ręce. Boże! Właśnie przez takie wypadki, ludzie się nawracają!
-To powodzenia.- zaśmiał się Mason. Poczułam, jak powoli ruszyliśmy.
-Ashley, to coś się rusza!- powiedziałam spanikowana.
-To coś, to koń, kociaku. Ma na imię Linda, dla przypomnienia. I opanuj się. Nic nam nie będzie.- dał mi całusa w policzek. Wzięłam głęboki oddech, zamykając oczy. Czułam, jak przyspieszamy. Gdy już jako tako przyzwyczaiłam się do sytuacji, uchyliłam powieki. Byliśmy na jakiejś łące. Albo polu. Po czym, do kurwy, biegają konie?!
-W takich chwilach nabieram pewności, że umrę młodo.- odezwałam się grobowym głosem.
-Nie ma tak łatwo. Rozluźnij mięśnie, bo potem się nie ruszysz. W sumie, to i tak się nie ruszysz, ale przynajmniej szybciej ci przejdzie.- czułam, że się uśmiecha.
-Mówiłam ci już, że wzbudzasz we mnie sprzeczne uczucia? I pomyśleć, że proponowałam ci pomoc w przeżyciu celibatu. A żebyś tak jeszcze z 5 lat musiał się męczyć!- syknęłam.
-Nie życz drugiemu, co tobie niemiłe, mała.
-Jakoś to przeżyję. Nie mam potrzeby ciągłego bzykania się.
-No właśnie. Zastanawia mnie, czemu.- ożywił się.
-Jak mam mieć do dyspozycji takich debili, jak ty, to wolę iść do zakonu.- burknęłam.
-Haahah jeszcze kiedyś sama będziesz chciała. Co do sympatii, to jakoś cię przekupię.- odpowiedział pewnie.
-Czyżby?- burknęłam. Zauważyłam, że nabieramy coraz większego tempa. To się chyba nazywa galop. Kurwa mać! W poprzednim życiu to ja chyba musiałam mordować zwierzęta i noworodki, że teraz spotykają mnie takie koszmarne przygody. Zacisnęłam mocniej dłoń na ręce Ashley'a. Drugą trzymałam lejce, czy jak to się tam, cholera, nazywa. Zaraz umr. Czuję to. Przed oczami pojawiają mi się obrazki z dzieciństwa, a to niechybny znak. Za moment całe życie przeleci mi przed oczami. Ja chcę zejść!
-I jak tam, kociaku? Dalej twierdzisz, że mnie nie znosisz? Przyspieszyć jeszcze bardziej?- spytał Purdy.
-Wierz mi, jak znajdę się na ziemi, zginiesz.- syknęłam.
-Więc muszę nacieszyć się życiem.- zaśmiał się, przyspieszając. Czy ja spisałam już testament?

Po jakimś czasie wróciliśmy do stadniny. Czekał już tam Mason. Ashley zadowolony zeskoczył z Lindy, po czym ściągnął mnie z niej.
-I jak się bawiliście?- zaciekawił się zarządca. Nie czułam tyłka. Super.
-Świetnie. Ann też się podobało, prawda?- spojrzał na mnie niewinnie Ash. Nic nie odpowiedziałam, zachowując kamienną twarz. Zaraz pokażę mu to inaczej.
-Okej. Idę odprowadzić Lindę.- uśmiechnął się Mason, łapiąc konia i kierując się z nim do boksów. Musiałam mieć ciekawą minę, bo Purdy zmrużył oczy, stając niepewnie.
-Co jest?- spytał.
-Uciekaj.- powiedziałam cicho.
-CO?!?!- zdziwił się.
-Uciekaj!- syknęłam, podciągając rękawy. Ashley zaczął się cofać. Puściłam się za nim biegiem. -Zabiję cię!!!
-Ale Ann! To tylko zabawa!- krzyczał, biegnąc przed siebie. Był szybki. Widać, że ćwiczy. Ale ja też byłam w niezłej formie. Dodatkowo napędzała mnie żądza zemsty. Uduszę go. Ukatrupię! Ganialiśmy się tak dobre kilka minut, aż w końcu go dopadłam i przewróciłam na trawę. Usiadłam mu na brzuchu, bijąc po wszystkim, co się dało.
-Ty idioto!!! Debilu! Przez ciebie mało tam nie umarłam!! Parszywa małpa! Dupek!!!- darłam się, okładając go pięściami po klatce i rękach. W pewnej chwili Ash złapał mnie mocno za nadgarstki i przekręcił tak, że teraz on leżał na mnie. Wystraszyłabym się, gdyby nie ogromna wściekłość, jaką teraz czułam.
-Jak jesteś zła, to spada ci technika.- zaśmiał się, umieszczając nasze ręce nad moją głową.
-Nie wkurwiaj mnie!!! Złaź ze mnie!- szarpałam się. Trzymał teraz moje nadgarstki jedną ręką, drugą podpierając się.
-Złość piękności szkodzi. No ej! Przecież było fajnie.- zaprotestował.
-Jak dla kogo.- burknęłam, przenosząc wzrok na niebo. Nie będę patrzeć na tego ćwoka.
-Annie, nie obrażaj mi się tutaj.- powiedział przymilnie. Nic nie zareagowałam. Usłyszałam jego westchnięcie, po czym położył głowę na moim ramieniu. Super. Jeszcze robię mu za materac. W sumie, nie był jakiś ciężki. Liczyłam, że mu się znudzi.
-Chcę wstać.- zauważyłam zimno. Ashley wstał, podciągając mnie za rękę. Odwrócił mnie, otrzepując mi ciuchy z trawy. Wróciliśmy do Mason'a, pożegnać się, po czym skierowaliśmy się do samochodu. Bolało mnie całe ciało.
-Babcia prosiła, żebyśmy kupili parę rzeczy. Pojedziemy do miasta.- poinformował mnie chłopak. Nie odpowiedziałam. Ash najwyraźniej postanowił wziąć na przeczekanie, bo tylko wzruszył ramionami, obserwując mój brak reakcji.

Chodziliśmy od sklepu do sklepu. Byłam zmęczona i nic mi się nie chciało, więc powiedziałam Ashley'owi, że zaczekam przy samochodzie. A on skoczy po ostatnią rzecz. Jak na listopad, to słońce nieźle przygrzewało. Albo to mi było tak gorąco. Spojrzałam po sobie. No tak, miałam kowbojki, a one nieźle grzeją. Odpięłam dwa górne guziki od koszuli. Stanik miałam, więc piersi nikt nie zobaczy hahah. Oparłam się o bok samochodu, nogę stawiając na oponie. Szukałam wzrokiem tej sieroty, obserwując wnętrze sklepu. Jedna ściana budynku była prawie cała oszklona, więc miałam idealny widok. W pewnym momencie zobaczyłam, jak Purdy gada z jakąś brunetką, szczerząc się jak idiota. Wow. A myślałam, że zna tylko blondynki. Przyjrzałam się dziewczynie. Miała mniej więcej tyle lat, co on. Widać, że byli w bliskich stosunkach. Pokręciłam tylko głową. Czy jestem jedyną, która nie daje mu się zbajerować? Westchnęłam ciężko, patrząc na nich. Niech ten debil nie zapomni, że ma dziewczynę. Usłyszałam czyjeś kroki, więc automatycznie odwróciłam się w tą stronę. Zbliżał się do mnie jakiś chłopak. Noo, przystojny to był. Cholera.


-Hej. Co taka śliczna dziewczyna robi tu sama?- uśmiechnął się zalotnie.
-Stoi.- odwzajemniłam uśmiech. Ash mógł rozmawiać z przyjaciółkami, to ja też mogę.
-Nie masz akcentu. Skąd jesteś?- oparł się o maskę, obok mnie.
-Z daleka. Wiesz, nie jestem pewna, czy powinnam rozmawiać z nieznajomymi.- zmieniłam pozycję, stając do niego przodem.
-Ale przecież już się poznaliśmy. Jestem Logan.- podał mi dłoń.
-Świetnie, a ja jestem...
-Zajęta.- wtrącił Ashley, pojawiając się nagle za mną i przytulając od tyłu.
-Ooo cześć Ashley. Co tu robisz?- zdziwił się Logan. Wyrwałam zakupy basiście i przesunęłam Logan'a, otwierając drzwi. Przyklęknęłam na siedzeniu z tyłu, rzucając rzeczy na podłogę. Bagażnik był już zajęty. Gdy się wyprostowałam, rzuciłam im pewne spojrzenie. Natychmiast odwrócili wzrok. Wcześniej oczywiście gapili się na mój tyłek...
-Wpadłem na parę dni. Z dziewczyną.- powiedział powoli Purdy, znów przyciągając mnie do siebie.
-Aha. To pozdrów rodzinę. I na drugi raz nie zostawiaj tak pięknej dziewczyny, samej. Nigdy nie wiadomo, kto ją zaczepi.- puścił mi oczko Logan. Czułam, jak Ash napina wszystkie mięśnie. Uśmiechnęłam się promiennie do nowo poznanego mężczyzny.
-Tak. Ty swoją też. Na razie.- burknął Purdy. Obserwowaliśmy, jak chłopak odchodzi w nieznanym mi kierunku. Ashley pociągnął mnie za rękę w przeciwną stronę.
-To boli.- syknęłam, wyrywając mu się. Odetchnął głęboko, luzując uścisk. -O co ci chodzi?
-O nic. Czemu z nim gadałaś?- spytał.
-Bo podszedł do mnie. Swoją drogą, niezłe ciacho. Poza tym, czekałam cierpliwie, aż ty skończysz rozmawiać ze swoją przyjaciółką.- rzuciłam zimno.
-To moja była. Chodziliśmy ze sobą za czasów szkoły.- mruknął, uśmiechając się lekko. -A co? Jesteś zazdrosna?
-Nie. To raczej ty jesteś o Logan'a. Potraktowałeś mnie, jakbym była twoją własnością.- zauważyłam.
-Nie jestem zazdrosny. Po prostu nie podobało mi się to, jak na ciebie patrzył. Zwłaszcza, gdy pakowałaś zakupy. Następnym razem nie wypinaj się tak.- syknął.
-Okej. Kupię piłę mechaniczną, wytnę dziurę w dachu i tamtędy wrzucę torby. Tak ci pasuje?- prychnęłam.
-Mała nie prowokuj mnie. Wiem, że lubisz się ze mną drażnić, ale nie przesadzaj.- warknął, przyciągając mnie do siebie.
-Bo co mi zrobisz?- uniosłam zirytowana brew. W odpowiedzi mocno mnie pocałował. Gdy się ode mnie oderwał, spytałam: -Serio myślisz, że jakiś byle całus na mnie zadziała?
-Na ciebie nic nie działa!- mruknął zły.
-Bo nie umiesz i tyle.- wytknęłam mu, idąc dalej przed siebie.
-Jakoś z żadną nie mam problemu, tylko z tobą.- strzelił fochem.
-Jestem zdumiona. Podobno masz taaakie doświadczenie, a nie umiesz zbajerować byle gówniary.- wyszczerzyłam się.
-Jestem ciekaw, jak zbajerowali cię inni.- powiedział.
-To znaczy?- zmarszczyłam brwi.
-Noo co zrobili, że poszłaś z nimi do łóżka.- wzruszył ramionami, patrząc przed siebie. Zastanowiłam się nad jego słowami. Dopiero po chwili dotarł do mnie ich sens.
-Czekaj! Ty myślisz, że... że ja kiedyś...?- nie dokończyłam, bo ryknęłam śmiechem. Ash patrzył na mnie, nic nie kapując. Ja tymczasem rechotałam jak walnięta, aż ludzi się dziwnie patrzyli.
-Ale o co ci chodzi?- spytał niepewnie. Po chwili otarłam łzy, łapiąc oddech.
-Ashley. Ja jestem dziewicą.- wykrztusiłam, powstrzymując kolejny napad śmiechu.
-Czym?!- spojrzał na mnie tak zszokowany, jakby pierwszy raz usłyszał to słowo.
-No ja nigdy tego nie robiłam.- uśmiechnęłam się. W tym momencie zajarzył.
-CO?!?!?! Jesteś dziew...- zatkałam mu ręką usta, nie dając dokończyć, bo darł się tak, że wszyscy słyszeli.
-Ciszej! Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć!- syknęłam.
-Ale jak to?! Jakim kurwa, cudem?- stał z rozdziawioną buzią, będąc w szoku.
-Normalnie. Co cię tak dziwi?- spytałam.
-Noo, że ty... Ale czemu?! Przecież masz takie branie!- machał rękami, dalej nie rozumiejąc.
-Wiesz co, nie wiem z kim ty się zadajesz, ale generalnie większość dziewczyn w moim wieku, które znam ja, też takie są.- założyłam obrażona ręce na piersi. -Może mi powiesz, że to coś złego?!
-NIE!! Po prostu... nie spodziewałem się.- podrapał się po głowie.
-Ciekawa jestem, kiedy ty przestałeś być prawiczkiem.- burknęłam.
-W sumie, to tak mniej więcej w tym czasie. Kurwa!- wykrzyknął nagle.
-Co znowu?- przewróciłam oczami.
-Bo to jest cudowne! Teraz wszystko rozumiem!- ucieszył się.
-Ale co?
-Bo ja już się bałem, że straciłem swój urok, czar i w ogóle wdzięk. A to chodziło o coś zupełnie innego. Boże! Jestem taki szczęśliwy. Wręcz czuję, że życie mi wraca!!!- uniósł ręce do góry.
-Idiota. A co ma jedno, do drugiego?- uniosłam brew.
-Widać, że nie masz o tym pojęcia. Zaraz ci wytłumaczę. Bo to jest tak, że wszystko co na tobie próbowałem, działa. Tyle, że na doświadczone laski. A nie na dziewice. To nie mogło u ciebie zatrybić.- objął mnie ramieniem, uśmiechnięty od ucha, do ucha.
-Coo?- zmarszczyłam czoło.
-No ty jesteś inna! Zacząłem ze złej strony. Żeby cię podniecić, trzeba zrobić kompletnie co innego.- wyjaśnił szybko.
-Kurwa! Po co ja ci to mówiłam! Teraz będziesz na mnie ćwiczył, żeby dowieść mi, że masz rację i jednak jesteś znawcą.- załamałam się.
-Ohh nie przesadzaj. Spodobałoby ci się. Weź, zamiast korzystać, że możesz się czegoś nauczyć, mając takiego faceta, jak ja, to ty wciąż narzekasz.- westchnął ciężko.
-Bo myślisz, że jesteś nie wiadomo kim. I ciągle udajesz. Jak pokażesz mi się z prawdziwej strony, to przestanę narzekać.- powiedziałam.
-Przecież staram się nie udawać. Ty też miałaś przestać.- wytknął mi.
-Próbuję. Ale mi tego nie ułatwiasz.- syknęłam.
-Okej. Potem to omówimy. A teraz chodź, bo babcia zaraz zacznie wydzwaniać, czy się nie zgubiliśmy.- pociągnął mnie z powrotem do auta.

Jakiś czas później

Siedziałam na kanapie, robiąc bliźniaczkom jakieś fryzury. Chłopcy bawili się zabawkami, które przywiózł im z Los Angeles, Ash. Dziewczynki mieszkały gdzie indziej, ale z racji tego, że ich rodzice pracowali do późna, po szkole miały jechać do domu dziadków i prababci. Purdy przyglądał mi się cały czas.


Zaczynało mnie to wkurwiać, bo bałam się, co znowu wymyśli. Jeszcze serio zacznie sprawdzać co mnie podnieca. Ugh. Nie to, żebym nie chciała... Kurwa, co ja mówię?! Oczywiście, że nie chcę! Nie i już! O czym ja w ogóle myślę? 24 godziny tylko w jego towarzystwie i już mi gorzej.
-Ann słuchasz?- pociągnęła mnie za rękaw Sophia.
-Przepraszam słoneczko, zamyśliłam się.- odpowiedziałam machinalnie. Ash tylko uniósł brew.
-Pytałyśmy, czemu nie nosisz sukienek.- powtórzyła Genny.
-Bo zakładam je tylko na specjalne okazje.- mruknęłam, kończąc zaplatać kłosa. Serio, nigdy nie będę mieć dzieci. Wykończyłyby mnie psychicznie po tygodniu.
-Takie jak randka z wujkiem?- spytała któraś.
-Na przykład.- przewróciłam oczami. Na szczęście w tym momencie wrócili ich rodzice.
-Chodźcie do stołu.- zawołała nas babcia Ashley'a. Oni chyba lubią celebrować wspólne posiłki.

Po obiedzie, gdy przyszedł czas na deser, przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Jason'a. Koleś miał z czymś problem, a został sam na posterunku. Przeprosiłam towarzystwo i skierowałam się do góry. Okazało się, jak zwykle zresztą, że dzwonił do mnie z błahostką. Ale w sumie on mógł jeszcze tego nie umieć. A ja miałam go nauczyć. Wzięłam głęboki oddech i najmilej, jak umiałam, wytłumaczyłam mu co i jak. Słyszałam w jego głosie zdenerwowanie, więc starałam się nie warczeć po nim, tak jak zwykle. W końcu wszystko ustaliliśmy i zakończyłam rozmowę. Zeszłam na dół, lecz gdy kierowałam się do salonu, gdzie wszyscy siedzieli, zostałam lekko pociągnięta za ramię, do kuchni.
-Chuck! Czego chcesz?- burknęłam, wyszarpując mu się gwałtownie. Niech mnie nie dotyka!
-Pogadać.- uniósł dłonie do góry.
-Tak? Niby o czym?- uniosłam brew.
-Naprawdę kochasz mojego kuzynka?- oparł się o wyspę kuchenną.
-Taak. A co?- westchnęłam.
-Nic, nic. Po prostu jestem zdziwiony. Wciąż nie mogę uwierzyć, że chociaż jedna go kocha.- prychnął.
-O co ci chodzi? I co ma znaczyć „chociaż jedna”?- zmarszczyłam czoło.
-O to, że nie wszystkie były takie święte. Chociaż pewnie ty też kłamiesz. Na pewno nie chciałabyś spróbować, jak jest ze mną?- spytał.
-Co?! Serio? Mam zdradzić Ashley'a? I w dodatku z tobą? Powinieneś się leczyć. Nigdy go nie skrzywdzę.- syknęłam.
-Kina nie miała takich oporów.- rzucił od niechcenia.
 -Słucham?! Chcesz mi powiedzieć, że przeleciałeś Kinę? Nigdy w to nie uwierzę. Ona nie jest taka.- zaprotestowałam. Przecież była wobec mnie szczera. Za bardzo jej zależy na Purdy'm.
-Nie przeleciałem. Proponowała mi to, ale odmówiłem.- westchnął ciężko.

-Czekaj. Mam uwierzyć, w taką głupotę, że Kina proponowała ci seks?! I ty jej odmówiłeś?! Niby czemu? Miałbyś świetną okazję, żeby dopiec Ash'owi.- założyłam ręce na piersi.
-Ale naprawdę tak było. Najpierw chciałem, ale potem... Wiedziałem, że ona by tego żałowała. A gdyby Ashley się dowiedział, zabiłby mnie.- Chuck podrapał się po głowie.
-Dlaczego mówisz mi o tym wszystkim?- zmrużyłam oczy.
-Mam swoje powody.- odparł.
-Ciekawe jakie. I tak ci nie wierzę.- odwróciłam się na pięcie, wychodząc.
-To już twój problem.- dobiegł mnie jego głos. Wróciłam do reszty. Kompletnie nie umiałam się skupić na rozmowach, bo wciąż miałam w głowie słowa Chuck'a. To niemożliwe. Kina by tego nie zrobiła. Bo po co? Kogo jak kogo, ale Ash'a raczej do seksu nie trzeba długo namawiać. Nie. Chuck musiał ściemniać. I tyle w tym temacie.
-Coś się stało?- spytała mnie zmartwiona Kathryn.
-Nie. Dlaczego?- zdziwiłam się.
-Bo w ogóle nie rozmawiasz z Ashley'em. Pokłóciliście się?
-Nie! Wszystko jest okej. Po prostu jestem zmęczona.- posłałam jej uspokajający uśmiech.
-Taak. Ashley chyba też. Od dłuższego czasu siedzi zamyślony.- spojrzałam na niego. Faktycznie.
-Hmm. Spróbuję to załatwić.- puściłam jej oczko. Ashley siedział na krześle przy stole, razem z innymi facetami. Kobiety zajęły kanapę i fotele. Podeszłam do niego po cichu i stanęłam za nim, obejmując za szyję. Spojrzał na mnie nieprzytomnie.
-Co się dzieje?- szepnęłam mu na ucho.
-Nic.- odparł obojętnie.
-Ash, proszę cię.- westchnęłam.
-To nie jest dobre miejsce na rozmowy.- bąknął, nie patrząc na mnie.
-To znajdź inne.- uniosłam brew. W końcu przeniósł wzrok na moją osobę. Był... dziwny. Wstał, ciągnąc mnie za rękę na korytarz.
-Idziemy się trochę przejść.- zakomunikował, po czym wypchnął mnie z salonu. Złapałam jeszcze swoją koszulę z kanapy. Na sobie miałam podkoszulek. Ashley zabrał swoją bluzę z wieszaka. Sam wciąż był w dżinsowej kurtce. Wyszliśmy na dwór. Słońce już zachodziło. Cóż, w końcu niedługo zima. Szłam grzecznie za nim. Zaciągnął mnie na jakąś łąkę. Chyba. Albo wzgórze... Albo łąka na wzgórzu. Był stamtąd piękny widok na niebo, drzewa i jakieś pastwiska. Że to pastwiska, poznałam po obecności krów, które teraz były zaganiane przez właściciela do domu.
-Dobra. O co chodzi?- straciłam cierpliwość.
-Nie chcesz mi o czymś powiedzieć?- spytał, patrząc na mnie intensywnie.
-Na przykład?- zaczęłam powoli.
-Może o czym rozmawiałaś z Chuck'iem?- uniósł wściekły brew. Przyjrzałam się mu. Nie, to nie była wściekłość. W jego oczach widziałam żal.
-Skoro wiesz o czym, to po co pytasz?- odezwałam się cicho. Trafiłam. Jego mina diametralnie się zmieniła. -Nie mówiłam ci, bo to nie moja sprawa. Poza tym to takie... naciągane.
-On mówił prawdę.- Ashley odezwał się po chwili, patrząc przed siebie.
-Co? Skąd masz taką pewność?- zdziwiłam się.
-Bo jest za głupi, żeby coś takiego zmyślić.- prychnął, przejeżdżając ręką po włosach.
-Ja...- zaczęłam, nie potrafiąc znaleźć słów. Bo niby co kurwa, mam mu powiedzieć? Zbliżyłam się powoli do niego.
-Nie pocieszaj mnie.- pokręcił głową.
-Nie zamierzam. Po prostu... może to tylko tak wygląda, a prawda jest inna?- zastanawiałam się głośno.
-Nie Ann.- mruknął. Widziałam, jak strasznie posmutniał. Albo się starzeję, albo właśnie coś poczułam. Bez słowa przytuliłam go. A raczej, z racji różnicy wzrostu, wtuliłam się w niego, obejmując w pasie. Po chwili odwzajemnił uścisk, oplatając mnie ramionami. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Uświadomiłam sobie, że mogłabym tak stać z nim wieki. Rany, co mi się dzieje? Nigdy w życiu nie miałam takich głupich myśli związanych z kimkolwiek. A tym bardziej facetem.
-Właściwie, czym ja się przejmuję? Przecież to już przeszłość.- powiedział nagle z twarzą w moich włosach. Odsunęłam się trochę od niego.
-Nic już do niej nie czujesz?- spytałam.
-Nie. Lubię ją, bo zawsze nam się dobrze gadało, ale to tyle. Chociaż... Są rzeczy, o których z nikim nie rozmawiam.- westchnął.
-Tak. Skąd ja to znam?- mruknęłam pod nosem...


**************
Noo, trochę się tu zadziało. Czytałam Wasze komentarze i muszę przyznać, że macie wyobraźnię, co do planów Ash'a. Jak widzicie, to tylko przejażdżka konno:) I jak wrażenia? Starałam się, żeby nie było AŻ TAK słodko. Żeby stara, dobra Ann miała pole do popisu. Wyszło, czy nie wyszło?
I tu takie małe sprostowania i wyjaśnienia:
MIW pojawili się już, ALE w kopiach roboczych;) Za kilka rozdziałów pojawią się i tu.
Trauma An niedługo także dobiegnie końca. Przynajmniej w stosunku do reszty BVB. Przecież Andy zaryczałby się chyba na śmierć;)
Na końcu wrzuciłam zdjęcie drzewa, bo kilka osób uświadomiło mi, że trochę im się to myli. W następnych też jeszcze je wrzucę.
I witam kolejne, nowe czytelniczki. Nie chcę mi się tu wypisywać nazw:P Fajnie by było, jakbyście napisały mały komentarz:D
Za życzenia dziękuję, a teraz lecę cieszyć się ostatnimi dniami, kiedy mogę powiedzieć o sobie, że mam naście lat:(
Aaa no i udanego Sylwka. Nie spijcie się za bardzo, bo kac-morderca to nic przyjemnego. See you in the New Year.
Jeszcze takie pytanie: Czy komuś jebie się Blogger? Bo znam jedną taką. Mi akurat jebie się Youtube...
ANKIETA SIĘ KOŃCZY!!!! 
EDIT: SĄ 22 Komentarze;)

!!! 26 komentarzy=Nowy !!!


P.S. Za jakieś błędy pseplasam.

31 komentarzy:

  1. Kurcze ja chce dalszą część bo nie zabardzo ogarniam o co Ann chodziło.
    Rozdział BOOOOOSKIIIII
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejoo <3
    Małe króliczki są takie słodkie.
    Konie nie wiem czy odważyłabym się na jakiegokolwiek wsiąść.
    ''Ty idioto!!! Debilu! Przez ciebie mało tam nie umarłam!! Parszywa małpa! Dupek!!!'' - Uwielbiam jej wyzwiska.
    Logan zawita na dłużej w życiu Ann?
    ''CO?!?!?! Jesteś dziew..'' - Reakcja bezcenna, ale taka w jego typie.
    ''Bo ja już się bałem, że straciłem swój urok, czar i w ogóle wdzięk. A to chodziło o coś zupełnie innego. Boże! Jestem taki szczęśliwy. Wręcz czuję, że życie mi wraca!!!'' - On czasami naprawdę zachowuje się jak idiota.
    Ja uwielbiam dzieci chociaż są czasami denerwujące to i tak je kocham.
    Nie wiem dlaczego, ale jak czytałam ostatnie zdania rozdziału to zachciało mi się płakać. Kurwa zrobiło mi się żal Ashley'a.
    Ja ostatnio miałam problemy z bloggerem ale dziś było już wszystko Ok. Yt też mi się jebie nie odtwarza mi wszystkich filmów i takie tam gówna.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam użyć Twoich słów, że Ashley czuwa nad internetami :-P

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle.. Cu-do-wny. <3 Jak zawsze poprawiłaś mi rozdziałem humor przez co ryłam się jak głupia.. Ale jak to Kina.. z Chuck'iem? ;_; Nie.. To nie prawda. ._. Nie zgadzam sie na to.. Ok. Dobra.. Życzę weny itp.. <3 A Wy.. Ruszcie tyłki do komentowania bo powybijam..

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jest genialny (zresztą jak zwykle)
    strasznie mi się podobała ta przejażdżka konno - a szczególnie to wkurzenie się Anki i gonienie Ashleya, tylko szkoda, że mu mocniej nie przyjebała ;p
    ale ta ostatnia scena była urocza *.*
    chciałabym, żeby Ania się zakochała w Purdym - a on w niej, ale jakby się o stalo to bym potem szczękę zbierała z podłogi przez tydzień (nie pasuje mi to do Twojego bloga xd)
    wgl jego zaciesz jak się dowiedział, że ona jest dziewicą - epickie
    tylko chciałabym wiedzieć co on takiego wymyślił? ;o
    i ogólnie rzecz biorąc dzieciaki są mistrzami xd nie wiem, czmeu wszyscy na nie tak marudzą (pomińmy fakt, że jakbym miała się jakimś opiekować to prędzej bym w buszu zamieszkała)

    cieszę się, że Ance się kończy faza uciekania przed wszystkimi facetami, bo stęskniłam się za jej braterstwem z Andym
    i jestem ciekawa jak wcisnęłaś tu MIW

    no dobra to na koniec
    życzę czasu, pomysłów, świetnej zabawy jutro i wgl szczęśliwego 2015 :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeej. Nie muszę pisać kolejny raz, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów? XD Wszystkie ostatnie rozdziały mi się podobają + te z PTV. Powtarzam się, tak wiem.
    Ann ci się jak najbardziej udała. Naprawdę, świetny rozdział i nie mówię tego z przyzwyczajenia...
    Mi się nic nie psuje. Wszystko działa bardzo dobrze.
    Podoba mi się moment, kiedy Annie wyzywa Ash'a, a potem się kłócą :D Nareszcie, czekałam na takie coś od kilku rozdziałów. Szkoda, że tak krótko, ale jest super :3
    Ashley smutny po rozmowie Chuck'a i swojej pseudo dziewczyny. Ciekawe. Szkoda (znowu), że tak szybko się pozbierał.
    Przestanę już narzekać,a powiem, że fragment w którym Purdy dowiaduje się, że Ann jest dziewicą mnie rozwalił. Normalnie siedziałam przy stole z telefonem, zaczęłam się śmiać jak wariatka, że aż siostra się mnie przestraszyła XD
    Rozpisałam bym się bardziej, ale wyżej wymieniona wydziela mi czas na pececie, a jest młodsza :| Gdyby nie poparcie mamy, siedziałabym całe dnie :P
    Życzę szczęśliwego nowego roku (ja nie chcę nowego roku ;-; Oddawajcie mi 2014 ;-;) i weny :D Niech limit się wypełnia :* /OpenWound

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, czas coś skrobnąć ;3.
    Początek - no proszę, konie xD. Rekacja Ann na fakt, że właśnie siedzi w siodle rozwala xD. Nawet ja tak nie panikowałam jak pierwszy raz wsiadłam na konia x.x... To, że koń się rusza to chyba normalne? :D
    ''CO?!?!?! Jesteś dziew..'' - Zrobiłam facepalma. Ja wiem, to mogło go zdziwić, ale żeby obwieszczać to całemu otoczeniu? xD
    Nigdy więcej nie piszę komentarza słuchając "New Year's Day" bo zamiast pisać to śpiewałam jak głupia. Zabić mnie to za mało...
    No i ten. Życzę szczęśliwego nowego roku... Nwm, no, upij się szampanem, czy coś xD. I do zobaczenia w następnym, może lepszym ;3.

    OdpowiedzUsuń
  7. Huhuhuhu *-*
    Konie <3 rozdział meega *-* jest stara Ann. *0*
    Czy mi się zdaje czy ona coś zaczyna czuć do Asha ^^
    Weny laska!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehh, ta piosenka <3
    Chociaż jednak wolę czytać bez podkładu, po co się dołować.
    Ok, gdyby Ash mnie zabrał na wieś, to nawet byłabym w stanie być dla niego miła i go tolerować. Kto wie, może nawet przekupiłabym go jakąś pandą albo hello kitty. W każdym razie - też tak chcę.
    Czemu widok Purdy'ego na koniu zawsze mnie bawi...
    "To coś się rusza" ahah. Dobra, koniec śmiechów, pewnie panikowałabym tak samo lub gorzej. To dopiero tragikomedia...
    Zaraz się popłaczę ze śmiechu :D Jeju, kocham Twoje pisanie. Chciałam zacytować najfajniejsze fragmenty, ale skopiowałabym pół tekstu.
    Zazdrosny Ashley jest taki zabawny. A jego reakcja na informacje Ann jeszcze bardziej.
    Dobra, może i mnie wkurwia, ale wolałabym mimo wszystko, żeby to Anka mu dopiekła, a nie żeby dowiadywał się takich rzeczy. I moje wątpliwości zostały rozwiane ^^
    Btw. ZBYNIU! :D
    No to ten..jest pięknie, cudownie, na szczęście nie za słodko. Idealnie. Czekam na MIW z wiadomych powodów.
    I na spoiler.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny. Ann się zmienia czyżby coś czuła do Ash'a ? Przejażdżka konna była dobrym pomysłem. Weny życzę ! Czekam na rozdział ! ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się pytam jak ona się może bać jeździć na konikach przecież koniki są zajebiste.Rozdział nie jest przesłodzony nie wiem nawet czy zaliczyłabym go do tych słodkich.Nie ten fragment gdy Ash mówi że Chuck jest za głupi aby coś takiego wymyślić mnie rozwalił ♥ Dobrej zabawy jutro :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jest za słodko, jest w sam raz, no!
    W ogóle ja tak czytam i jest ten moment, kiedy Ash dowiaduje się, że Ann jest dziewicą.. Pierwsze myślałam, że on już wie, bo wydawało mi się, że już to mówiła, ale jego reakcja była bezcenna :DD
    No i to okładanie pięściami na łące. Aż mi się go żal zrobiło, biedny Purdy, chciał dobrze i oberwał. Później się go rodzina będzie pytać skąd ma siniaki na całym ciele, haha.
    To jego zdjęcie na początku, wygląda tam jak te hiszpańskie tancerki... Nie wiem jak one się nazywają to dam link:

    http://img.bazarek.pl/10136/2637/2171900/18534847284d946cc184695.jpg

    Tak jakoś mi się kojarzy ahahah. Dobra, to życzę weny, czasu, komentarzy, szczęścia w nowym roku i nie szalej zbytnio na sylwestrze bo masz racje - kac morderca nie jest najlepszy na nowy rok ;)
    Czekam, trzymaj się! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha on wgl ma zadatki na różne zawody:D Mi też się tak kojarzy.

      Usuń
  12. super.roszdział.czekam.na.nexta.>>>Noele.

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha nie mogę
    Jebne
    Zajebiste
    Oczy mnie strasznie bola wiec napisze dłuższy komentarz później albo następnym razem przepraszam

    Akustyk

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam Cię od niedawna i to jest genialne D: Kocham twojego Ashleya <3 Pozdrawiam i udanego Sylwestra ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Bosze, zajebisty rozdzial...
    A TERAZ SIE SPIESZE
    BARDZO XD
    TO CZEKAM NA NASTEPNY XD

    OdpowiedzUsuń
  16. O.M.G. Kocham twojego bloga, jest cudny i nie przesłodzony. Czasem z liczba postów opowiadania stają się nudne a twój przeciwnie jest co raz bardziej ciekawy i wciągający. Czekam na NEXT. Udanego Sylwestra ;***

    OdpowiedzUsuń
  17. Reakcja Ashley'a, na to, że Ann jest dziewicą mnie rozwaliła xD Czytając ten rozdział co chwilę się śmiałam a matka z siostrą patrzyły na mnie jak na uciekiniera z psychiatryka :D
    Nie mam weny na długi komentarz, przepraszam :c

    Życzę szczęścia w nowym roku, oby był lepszy od poprzedniego

    ~Nothing

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć ^_^
    Zresetowałam połączenie internetowe i jestem :). Spóźnione sto lat (tak, wiem, że niezbyt lubisz urodziny, przyjmijmy, że to po prostu wczesne życzenia noworoczne :D). Ash trzyma rękę na plusie, ja się dziwię, że mi jeszcze normalnie skype i facebook działają...
    Khem, to zdjęcie z kwiatkiem... Nie ogarniam, co wyraża jego spojrzenie, ale chyba nie chcę wnikać w szczegóły. Co do zdjęcia Purdy'ego w siodle, to mój Tatuś, jak to-to zobaczył, to stwierdził, że on jest ewidentnie na tym zdjęciu pijany i nawet pionu nie umie utrzymać. O ile kojarzę, następne zdjęcie to jest zestaw Ann... No więc za takimi zakolanóweczkami to ja przeszłam całe miasto i pół galerii, ale znalazłam :3. I ta jeansowa koszula (kurtka?) też mi się bardzo podoba ^__^. Co do tego znajomego Ashley'a (jak mu tam było? Logan, czy jakoś takiego?)- jak dla mnie, nic specjalnego. Ale ja mam skrzywione poczucie estetyki... And the next one, Ash z dzieciakami. Hmmm, chyba miałabym lekkie obawy, żeby zostawić go sam na sam z bandą kilkulatków, no ale dobra, niech już mu będzie. Chuck przyprawił mnie o mdłości, a za drzewko serdecznie dziękuję, teraz wszystko jest jasne i nie muszę wysilać mózgownicy <3. No i piosenka... Nie dość, że ostatnio mam bzika na punkcie PTV, to Fuentes bije na głowę Marsa. To jest rzadki przypadek, gdzie cover podoba mi się o wiele bardziej od oryginału. No i New Year's Day... Przypomniał mi się nasz angielski, tłumaczymy sobie nazwy świąt, pada ten zwrot, ja patrzę na Purdy Girl, ona na mnie i obie mamy zaciesza :D.
    Ekhem, no dobra, bo się rozgadałam kompletnie nie na temat. Przejdźmy do szczegółów.
    Króliczki kocham, żona kuzyna ma w domu jednego, więc jak tam wpadam, to sobie biorę tego biedaczka na ręce (ma niewładną jedną łapkę) i męczę go przez dobrych kilka chwil :3. I ten facet naprawdę kiedyś porządnie oberwie od Ani za to targanie jej wszędzie i ogólnie, za całokształt. Oj, jak ja bym chciała to widzieć xD.
    Ogólnie bardzo podoba mi się ten moment w stadninie, gdzie Mała podchodzi do tego czarnego konia. To jest genialne. I ten tekst "Chłopaki poszli dalej, a ja zostałam z nową miłością mojego życia. Był idealny...”- rzuciłaś mnie tym na kolana.
    Sam moment wsadzania Rudej na konia i przejażdżka z Purdy’m rozbawiły mnie do łez. „Mówiłam ci już, że wzbudzasz we mnie sprzeczne uczucia? I pomyśleć, że proponowałam ci pomoc w przeżyciu celibatu. A żebyś tak jeszcze z 5 lat musiał się męczyć!”- ja jebie xD. To jest świetne <3. I tyle gróźb...
    „Wierz mi, jak znajdę się na ziemi, zginiesz.”… Miód na me serce ^__^. Jedzie z nim, aż miło. I to lubię :D. Tekstami sypie, jak z rękawa, a ja się praktycznie kładę ze śmiechu. Dziękuję ^__^.
    A jak zsiedli z konia, to wysiadłam. Dobrze tak wrednej małpie! Powinien jeszcze mocniej w zęby oberwać. To co, że rodzinka zadałaby miliony pytań, powinien dostać i już. I foszek był słuszny :)
    Ta cała akcja z Loganem mi się nie podoba… Znów jestem przewrażliwiona, albo to wkurwiło Purdy’ego bardziej, niż powinno. I za to szarpanie Anki też powinien w ryja dostać. Za gapienie się też. Wiem, że ona ze szkła nie jest, ale tak dla zasady :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „-Na ciebie nic nie działa!- mruknął zły.
      -Bo nie umiesz i tyle.”- cały ten spacerek jest genialny. I to zdziwienie Deviant’a... Nosz, jakbym mogła, to bym mu naprawdę krzywdę zrobiła xD.
      „-Bo to jest cudowne! Teraz wszystko rozumiem!- ucieszył się.
      -Ale co?
      -Bo ja już się bałem, że straciłem swój urok, czar i w ogóle wdzięk. A to chodziło o coś zupełnie innego. Boże! Jestem taki szczęśliwy. Wręcz czuję, że życie mi wraca!!!- uniósł ręce do góry.” Hahah, no nie mogę. Nie dość, że zapłon ma cholernie opóźniony, to jeszcze sobie wlewa. Jak on sobie będzie z niej robił lalkę doświadczalną, to ja chcę to widzieć!
      „Nie to, żebym nie chciała...” uuuu, coś ciekawego się szykuje :3.
      Dzieciaki zadają bardzo ciekawe pytania czasami. Te tutaj jeszcze się aż tak nie popisały, ale też jest ok :).
      No i podziwiam za cierpliwość do Jason’a. Grzecznie mu wszystko wytłumaczyła, normalnie nie nasza Anka, podmienił ktoś!
      Chuck mnie ewidentnie wkurwił. Nosz kurrrrr... Co za świnia! + Jakoś wcale a wcale nie chce mi się wierzyć w to, co jej naopowiadał. Ale wydaje mi się, że Ashley go nie docenia, że chłopak nie jest taki głupi i z tego jeszcze będą kłopoty.
      No i ten spacerek na końcu... On zawsze znajdzie jakieś ciekawe miejsce, no. To mu trzeba oddać. I jaki skrzywdzony... Czyżby Anka serio coś poczuła, czy chodzi tu generalnie o współczucie czy coś w tych klimatach? I taki słodziutki przytulasek *.*
      No dobra, to chyba na tyle. W ogóle, strasznie przepraszam za tyły w komentowaniu, blogger mnie nienawidzi z całego serca. Postaram się jakoś z tym dupkiem przetrwać przyszły rok, a jak mnie wkurwi, to Ci będę komentarze w wiadomościach wysyłać.
      Yyyy, coś jeszcze mi się przypomniało. Wyłapałam kilka literówek, ale to tak tylko na marginesie.
      Tak więc w nadchodzącym Nowym Roku życzę Ci tony cierpliwości, uśmiechu na co dzień, Weny i czasu na pisanie, pomysłów na historię (oby ciągnęła się jak najdłużej), żeby Purdy Cię nie wkurwiał i załatwił Ci wizę, stosu komentarzy pod każdym rozdziałem, pozytywnych ludzi wokół i ogólnie spełnienia marzeń.
      Pozdrawiam <3
      CZYTAM = KOMENTUJĘ (jeśli mi się blogger nie jebie -.-)
      P. S. miałam wstawić to wczoraj, ale zagadałam się na skype i nie zdążyłam wstawić...

      Usuń
  19. jestem jestem !! Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rodział, dosłownie śmiałam się jak debilkaXD Ann, czo ona tak panikuje na tych koniach, toż to najcudowniejsze zajęcie na świecie! :3 Reakcja Purdy:ego na to, ze Ann jest dziewicą bezcenna :D Ale chuck mnie ewidentnie wkurwil, No super no

    OdpowiedzUsuń
  21. Wooow. Jestem strasznie ciekawa co Ash wymyśli na Ann żeby do niej "dotrzeć" XD Dzieci to same zło, nie lubię ich strasznie ale gratuluję Ann że ma tyle cierpliwości do nich. Mam wielką ochotę przywalić Chuckowi -.- I to tak porządnie !!!! XD Rozdział jak zawsze genialny. A ostatnia scena poprostu była taka piękna ze prawie się popłakałam, serio.

    My nightmare

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej, jestem tutaj nowa i wpadłam na tego bloga za poleceniem My nightmare. Udało mi się przeczytać chyba w 6 godzin ^_^ Mój skromny rekord :P Osobiśie twierdze że jest bardzo fajny bo nie jest takim "romansidłem" jak większość, chociaż pare większych scen miłosnych fajnie by było gdyby się później pojawiły. Relacje Ashley+Ann, genialne, Ann taka "agresywna" a Ash jak zwykle czarujący i zboczony. Bardzo mnie ciekawi co Ash planuję na Ann (tak jak napisała My nightmare) by do niej "dotrzeć".
    Konta nie mogę założyć bo pisze z telefonu :(
    Przepraszam, ale chyba nie zaszkodzi jak będę pisać z anonima.
    Oczewiście będę się podpisywać:

    Black Daisy

    P.S Czekam z utęsknieniem na nexta ^_^ Fajnie by było gdyby limit szybko się wypełnił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 godzin... ŻE CI SIĘ CHCIAŁO!!! Jakie dokładnie "większe sceny miłosne" masz na myśli?:) Dopóki się podpisujesz, wszystko jest ok;) Też uważam, że fajnie by było, ale to nie zależy ode mnie.

      Usuń
  23. Świetny rozdział! :)
    Czekam na następny
    ////Black Rose

    OdpowiedzUsuń
  24. Po tym Sylwestrze nie mogę się w ogóle ogarnąć... Do tego w tym tygodniu napisałam zaledwie pół strony mojej pisaniny , czekam na wenę która kopnie mnie porządnie w dupę! Komentarz będzie skromny niż zawsze (nie żebym pisała wcześniej jakieś powieści :P).
    Rozumiem doskonale Ann! Nie lubię koni, one są takie wielkie i śmierdzą. Gdyby mnie posadzili na tym czymś, zareagowałabym tak samo. Jechałam raz na kucyku jak byłam mała i nigdy więcej!
    i to "Uciekaj" - Ann, nieziemska scena! Hahah.
    A ztym dziewictwem to on wcześniej nie wiedział? :O Poważnie? Możesz mnie zbić, ale myślałąm, że ten temat był wcześniej omawiany między nimi. Skleroza. Starość :P
    Jasny gwint! No kurcze pieczone i prosie no xD. Chrisa dajesz do bloga! Tzn. Logana (Ciasteczko z kremem, ah, Dominiko, ogarnij się!). Ostatnio leciał z nim film, i moja mama do taty "ej, wiesz kogo on grał w ostatnim filmie? Thora! Tego faceta co rzucał młotkiem" xD
    Chuck, ten koleś jest dziwny. n powiedział prawdę? Kina to sucz... ajć. Albo kuzynek kłamstwo opanował do perfekcji.

    Czekam na następny <3.

    PS. Miało być krótko, a wyszło lepiej. Ciekawe. Może powinnam Worda otworzyć i mnie olśni? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam weny. A co do dziewictwa, to widzę więcej wątpliwości. Jak nie zapomnę, to napiszę o tym w notce pod next'em. Taaak, Thor. Ja wolę Lokiego:D

      Usuń
  25. Kim bym była gdybym nie komentowała spóźniona? No z pewnością nie poisonem, ale postaram się poprawić.
    Biedny Ash, chciał zapewnić Ani rozrywkę i mu się oberwało.
    I ta reakcja Prudy'ego gdy dowiedział się, że Ann jest dziewicą - bezcenna.
    Ogólnie w pewnych momentach śmiałam się jak głupia i nawet mi się humor troszeczkę poprawił c":
    Dobra, czekam z niecierpliwością na następny. Weny! Xo

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow boskie!
    Sory że tak długo ale nie miałam neta i zaraz też nie bede miała wiec powiem tylko że post super!
    Weny życzę !

    OdpowiedzUsuń