Zamarłam
w bezruchu. Ja pierdole, przede mną stoi całe BVB! I ja mam z nimi
pracować! O matko, Anka! Uspokój
się, nie panikuj, oddychaj... JAK JA MAM KURWA NIE PANIKOWAĆ?!?!?!?
-Hej,
jestem Andy, najlepszy wokalista na świecie- uśmiechnął się
Biersack, podając mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Christian,
dla przyjaciół CC.- odezwał się perkusista.
-Jake,
miło mi.- przedstawił się gitarzysta. Następnie moją dłoń
porwał do pocałunku basista.
-Ashley
Purdy, najseksowniejszy, najprzystojniej...
-Tak,
tak, tak, wszyscy to wiemy- przerwał mu brutalnie Jinxx.
-Jeremy
albo jak wolisz Jinxx, ten odpowiedzialny- puścił mi oczko
gitarzysta. Taak, odpowiedzialny, przekonamy się. Dobra, muszę
udawać, że ich widok w
ogóle mnie nie rusza.
NO WCALE.
-Anna,
lub Ann, ale mówcie na mnie jak chcecie- przedstawiłam się
poważnym tonem. -W takim razie, może usiądziemy i omówimy naszą
współpracę?- zapytałam, przenosząc wzrok na Jona, twardo
omijając spojrzeniem zespół.
-Świetny
pomysł- odpowiedział mi Jonathan. Tak więc spoczęliśmy na
kanapach w przypadku chłopców, a w moim na fotelu. Zaczęliśmy
rozmowę o wspólnych celach, planach na najbliższą przyszłość
itp. Trochę ciężko było mi się skupić, bo ciągle czułam na
sobie przeszywające spojrzenia Ashley'a i Andy'ego. Ten pierwszy
patrzył się na mnie jakby chciał mnie zjeść, w jego zamyśle
było to chyba seksowne spojrzenie. No cóż, nie wyszło mu.
Natomiast wzroku Biersack'a nie umiałam rozszyfrować, co mnie
zmartwiło, bo zwykle świetnie odczytuję takie rzeczy. W końcu,
już nieźle poddenerwowana, przerywając wypowiedź Jonathan'a,
wypaliłam:
-Andy,
czemu mi się tak przyglądasz?
-Ja?
Um, przepraszam.- odpowiedział zaskoczony wokalista- Po prostu...
Przypominasz mi kogoś. Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?-
zapytał.
-Uuu
Andy, jak mogłeś zapomnieć tak piękną dziewczynę?- wtrącił
się Ash. Zignorowałam jego słowa, kierując się do Andy'ego -Nie,
jestem pewna, że widzimy się po raz pierwszy.
-Kurczę,
dałbym sobie rękę uciąć, że gdzieś już cię widziałem.
-Hm,
może na jakimś zdjęciu w gazecie czy coś. Pracuję też jako
fotomodelka.- odparłam.
-No,
możliwe, zresztą, nieważne.- powiedział Andrew. -To może
opowiesz nam coś o sobie?- spytał. Uh, nienawidzę tego.
-Okej,
co chcielibyście wiedzieć? -spytałam wstając, żeby nalać sobie
wody.
-Na
przykład, jakie masz zainteresowania?
-Masz
chłopaka???- wypalił, oczywiście Purdy.
-Ashley!-
ochrzanił go któryś, podejrzewam, że Jinxx.
-No
co! Tak pytam tylko...
-Lubisz
spać?- o to zapytał CC.
-Batman
czy Superman?- poważnym tonem pytał Andrew.
-Grasz
na czymś?- pytanie Jake'a. Dobra, takie pytania mogą być.
Myślałam, że wymyślą coś gorszego. Jestem introwertyczką, nie
znoszę się zwierzać.
-
No to tak, moje hobby to spanie, jedzenie i słuchanie muzyki.
Batman, Clark Kent jest przereklamowany. Aktualnie nie mam chłopaka,
a kiedyś przez 3 semestry uczyłam się grać na gitarze, także
elektrycznej, ale miałam daremnego nauczyciela i stwierdziłam, że
tego nienawidzę. Za to świetnie gram ludziom na nerwach-
uśmiechnęłam się i dodałam- Czasem trenuję też boks.
-
Uu ostra laska z ciebie- skomentował Ashley. Te jego teksty
zaczynają mnie już nieźle wkurwiać. W dodatku gołym okiem widać,
że jest na kacu. Nienawidzę ludzi nadużywających alkoholu. Po
prostu obrzydza mnie to. Coś czuję, że się nie polubimy.
-Ostra?
Skarbie, nie masz bladego pojęcia do czego jestem
zdolna.- odpowiedziałam wkurzona, mało nie zgniatając w dłoni
szklanki.
-To
już jesteśmy na Skarbie? Nieźle. Podoba mi się to, w jakim
kierunku podąża nasza znajomość, kotku.- Powiedział Ash,
podchodząc do mnie i obejmując mnie jednym ramieniem.
-Purdy,
nie przeginaj!- upomniał go ostrzegawczym tonem Jake. Jednak na Ash'u
nie zrobiło to wrażenia, bo uśmiechając się słodko, przyciągnął
mnie do siebie. Nie powiem, piękny ma ten uśmiech, ale to dla mnie
za mało. No cóż, najwyższy czas dać Panu Deviantowi lekcję.
Uśmiechnęłam się czarująco, jedną dłonią sunąc po jego
torsie i powiedziałam, starając się brzmieć seksownie -Widzisz
Ashley, muszę ci coś powiedzieć...Fakt,
że jesteś mężczyzną, to niestety za mało, żeby zrobić na mnie
wrażenie!-
dokończyłam, uderzając go w splot słoneczny.
-Auu!-
zawył, zwijający się z bólu Ash, a ja odsunęłam się z
uśmiechem, dodając słodkim głosikiem -Palant!
-
No stary, sam się o to prosiłeś- powiedział krztusząc się ze
śmiechu Jinxx.
-
Nie martw się, poboli i przestanie.-dodał Andy, poklepując kumpla
po ramieniu. Ashley nic nie odpowiedział tylko zmierzył mnie
wściekłym wzrokiem. Nic sobie z tego nie robiąc postanowiłam
zakończyć na dziś to spotkanie.
-Okej,
myślę, że na dziś wystarczy. Widzimy się jutro. Miło było was
poznać chłopaki. Muszę już lecieć. -Pożegnałam się z
Brides'ami, pomachałam Jonathan'owi i wyszłam z gabinetu.
Skierowałam się jeszcze do mojego biura, w którym będę pracować,
a potem udałam się do domku.
Pierwsze
kroki skierowałam od razu do kuchni, bo przypomniałam sobie, że
nie jadłam od jakichś, hm... 13 godzin. Otworzyłam lodówkę i co
ujrzałam? Światło. Przecież nie zrobiłam zakupów. Zamówiłam
więc pizzę, na szczęście podjechałam do banku i wyjęłam trochę
pieniędzy z konta. Wzięłam prysznic i przebrałam się w coś
wygodniejszego. Dobra, teraz mogę wszystko przemyśleć. Kurczę,
David nie uwierzy jak się dowie, że będę pracować z jego
idolami. Chociaż nie, jeszcze nic mu nie powiem, będzie mieć
niespodziankę. Ale chwila, oprócz pracy, mam z nimi mieszkać! No
kurwa, świetnie! Ja i pięciu dorosłych facetów. Jakoś sobie tego
nie umiem wyobrazić. W ogóle coś mi z tym mieszkaniem nie pasuje,
tylko jeszcze nie wiem co. Jonathan coś ściemnia. Bo niby od kiedy
manager, czy tam asystent managera ma mieszkać z zespołem? Hm, na
razie będę udawać, że wszystko jest ok. Prędzej czy później i
tak się dowiem. Może mama mi coś doradzi. KURWA! Jak ja jej mam to
powiedzieć? Wiesz, mamo muszę zamieszkać z 5 kolesiami, ale nie
martw się, to przecież nic takiego. Wcale. Na dodatek przypomniały
mi się jej słowa o tej całej bipolarności. To, że mam jakieś
problemy z psychiką wiem od dawna, ale żeby od razu bipolarność?
Czasem mi odwala, fakt, ale bez przesady. Z natury jestem raczej
skrytą osobą, nie rozmawiam o swoich uczuciach, ba, ja chyba nawet
ich nie posiadam. Nigdy nie umiałam wykrzesać z siebie odrobiny
empatii czy współczucia dla drugiej osoby. Nigdy nie płakałam.
Dopiero ostatnio... Nigdy się nie zakochałam, każdy związek
kończył się po jakimś miesiącu i to z mojej winy. Zacznijmy od
tego, że jakoś w ogóle nie byłam do tych związków przekonana, a
potem najzwyczajniej w świecie mi się nudziło. Ci wszyscy kolesie
zarzucali mi brak zaangażowania. I mieli rację. Z tego też powodu
dalej jestem dziewicą i raczej szybko się to nie zmieni. W sumie,
jakoś mi to obojętne. Mam ważniejsze rzeczy na głowie. Mianowicie
muszę jakoś pogodzić naukę z dwiema pracami. Umrę z
przemęczenia. Moje, jakże głębokie przemyślenia przerwał
dzwonek do drzwi. Przyjechało jedzonko. Po zapełnieniu żołądka,
stwierdziłam, że jestem zmęczona i poszłam spać.
Następny
dzień
Obudziłam
się o 8, włączyłam na cały regulator płytę Bring Me The
Horizon i poszłam pod prysznic. Następnie ubrałam się w mój kochany dresik.
Ledwo zdążyłam rozczesać mokre włosy, usłyszałam, że ktoś
wręcz dobija się do drzwi. "No tak, pewnie stoi pod drzwiami już
jakiś czas, ale nic nie słyszałam przez muzykę"- pomyślałam,
idąc do przedpokoju. Otworzyłam z rozmachem drzwi i w tym momencie
obok mnie przeleciało coś dużego i z hukiem wylądowało na
podłodze. To byli Andy i CC. Za nimi, już normalnie do mieszkania
wepchnęła się reszta Black Veil Brides. Stałam lekko zdziwiona,
ale ogarnęłam się i pomogłam tym dwóm sierotom wstać.
-Dzięki-
odpowiedzieli i dali mi po buziaku. Byłam zaskoczona ich
otwartością. W dodatku Jake i Jinxx przytulili mnie na powitanie.
Tylko Ashley poszedł od razu do salonu.
-Nie
martw się Ash'em, chyba boi się, że znów oberwie- uśmiechnął
się do mnie CC. Zignorowałam jego słowa i spytałam:
-Co
wy tu tak właściwie robicie?
-Przynieśliśmy
ci śniadanko, licząc na wspólną kawę.- wytłumaczył mi Andy.
-Aha,
okej. Mogę zrobić, tylko musicie mi powiedzieć jaką pijecie, bo
ja się na tym nie znam. Wolę herbatę.
-To
ja ci pomogę.- zaofiarował się Jinxx i razem przeszliśmy do
kuchni. Przy okazji wyłączyłam muzykę. Po przygotowaniu
wszystkiego, zawołałam resztę. Okazało się, że nakupili
pączków, rogalików i ciastek. No, niezłe śniadanie, nie powiem.
-Bo
wiesz, zastanawialiśmy się, od kiedy możesz u nas zamieszkać?-
spytał Andy.
-Chłopaki,
z tym mieszkaniem to w ogóle jakiś głupi pomysł. Jak wy to sobie
wyobrażacie? Jedna laska i pięciu kolesi?
-Słonko,
jak się tak boisz mieszkać sama z nami, to zawsze możesz spać ze
mną. Jakby co, obronię cię. Poświęcę się.- uśmiechnął się
cwaniacko Ashley.
-Taak,
nie wątpię, że się o mnie zatroszczysz.. Tylko obawiam się, że
jednak nie spełniam twoich wymogów, nie jestem blondynką, nie mam
piersi o rozmiarze DD i w ogóle...- udałam smutek.
-Jakoś
to przeżyję, dla dobra zespołu jestem w stanie zrobić wszystko.
-Wszystko?
Ciekawe... Uważaj, bo jeszcze zechcę to sprawdzić.-
odpowiedziałam.
-Wystarczy,
nie kłóćcie się, błagam.- powiedział Jeremy.
-Ale
my się nie kłócimy!- zaprzeczyliśmy równocześnie.
-No,
to wam wyszło wyjątkowo zgodnie.- śmiał się Christian.
-A
tak poza tym, nie zawsze byłabyś jedyną kobietą w domu. Często
przyjeżdżają do nas nasze dziewczyny.- tłumaczył mi Andy.
-Okej,
okej. Muszę jeszcze to omówić z Jonathan'em.- odparłam.
-Właśnie,
jak to się stało, że zaczęłaś z nim pracować? Wspominałaś,
że tak naprawdę jesteś fotomodelką.- Chciał wiedzieć więcej
Jake.
-Cóż,
można powiedzieć, że po znajomości. Mam dalszą rodzinę w Las
Vegas, często spędzałam tam wakacje i ferie. Jonathan'a poznałam
przez mojego kumpla, który pracował w małej wytwórni w LV.
Dorabiałam sobie tam kilka godzin w tygodniu. Byłam osobą typu:
przynieś, podaj, pozamiataj. Jakiś rok, półtora temu, dostałam
propozycję pracy jako fotomodelka, na modelkę jestem za gruba.
Oferta ciekawa, był tylko jeden minus- przeprowadzka tutaj. Miałam
spędzać w Los Angeles każde możliwe wolne jakie miałam w szkole
i 2-3 tygodnie z przerwami podczas roku szkolnego. W Las Vegas
właściwie nic mnie już nie trzymało, więc się zgodziłam, a
koleś z wytwórni polecił mnie Jonathan'owi, żebym miała jakieś
dodatkowe utrzymanie. Tyle.- wytłumaczyłam.
-A
twoja rodzina i znajomi z LV?- spytał Andy.
-To
była dalsza rodzina. Kiedyś owszem była tam jedna, ważna dla
mnie, osoba, ale ona sama kazała mi zaryzykować i spróbować
czegoś nowego.
-W
sumie, jak tak na ciebie patrzę, ile jesz, to rzeczywiście nie
nadajesz się na modelkę.- zauważył Christian, za co oberwał od
Jake'a.- Tzn. ja nie chciałem cię urazić, ani nic...- zaczął się
tłumaczyć, ale mu przerwałam:
-Spoko,
rozumiem. Faktycznie, nigdy w życiu nie byłam na żadnej diecie,
chyba za bardzo kocham jedzenie. Do 15 roku życia byłam raczej
niezbyt szczupła, ale w końcu wzięłam się za siebie i teraz
wyglądam o niebo lepiej. Po prostu dużo ćwiczę.- uśmiechnęłam
się.
-Ooo,
to macie jakiś wspólny temat do rozmowy z Ash'em, on też dużo
ćwiczy, co nie?- zapytał basistę Andy.
-Dbam
o siebie i tyle.- wzruszył ramionami Ashley.
-Dobra,
chłopaki, musimy się już zbierać, za parę godzin mamy sesję, a
mamy jeszcze coś do załatwienia.- powiedział Jinxx, jednocześnie
żegnając się ze mną miśkiem. Gdy przytulałam się z Andy'm,
poczułam, że ktoś całuje mnie w policzek. To był Ash. Zanim
zdążyłam jakoś zareagować, był już za drzwiami. Po wyjściu
reszty, stwierdziłam, że pojadę tam, gdzie pierwotnie miałam
zamiar się udać, ale przyszli chłopcy. Założyłam to:
i
poszłam na parking. Włączyłam moją nową ulubioną, niemetalową piosenkę i
wyruszyłam w kierunku budynku, gdzie trenuję boks.
4
godziny później:
Auuu!-
krzyknęłam, do mojego trenera, kiedy zakładał mi bandaż. Tak,
bandaż, elastyczny. Zamiast skupić się na trenowaniu, ja
odpływałam myślami w stronę BVB. Miałam dziwne przeczucie, że
coś jest nie tak. A teraz przez to, mało nie zwichnęłam
nadgarstka.
-Trzeba
było walczyć, a nie myśleć o niebieskich migdałach. No, chyba,
że myślałaś o jakimś przystojniaku, hm?- puścił mi oczko
trener, Matt.
-Hahaha,
zabawne, ja nie...- chciałam coś jeszcze dodać, ale przerwał mi
mój telefon. Dzwonił Jinxx. Teraz już byłam pewna, że coś jest
nie w porządku.
-Co
się stało?- zapytałam.
-Yyy,
hej Ann, a skąd taki pomysł, że coś się stało?- zapytał
gitarzysta.
-Bo
wiem. Dobra, mów, zanim się zacznę denerwować.
-Okej,
za 2 godziny mamy sesję i jest problem...
-Jaki?-
zrobiłam się podejrzliwa.
-Yyyy,
no, tak jakby... Ehh. Ashley zaginął.
**********************************************************************
Lipa, jedna wielka lipa. O nudzie nie wspomnę. No, ale cóż...
"-Ashley Purdy, najseksowniejszy, najprzystojniej... -Tak, tak, tak, wszyscy to wiemy- przerwał mu brutalnie Jinxx" haha :D znowu się z tego śmiałam jak nienormalna. Jaka lipa, co?! Jaka nuda?! To jest świetne. Ciągle siedziałam z bananem na twarzy pomimo, że już raz to czytałam :D OBY TAK DALEJ <3 + ej, jak przeczytałam, że ten trener ma na imię Matt, od razu wyobraziłam sobie Nichollsa wiążącego jej te bandaże i nie mogę jakoś sobie uświadomić, ze ten Matt to nie Nicholls haha >.<
OdpowiedzUsuńHahaha Nicholls trenerem boksu. O tym nie pomyślałam:D
UsuńNie jest nudno,jest ciekawie,oby tak dalej i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń~pola
Szukałam właśnie jakiegoś fajnego bloga i moje poszukiwania się opłaciły B)
OdpowiedzUsuńZaczyna się naprawdę obiecująco i jestem ciekawa jak akcja się dalej potoczy.
Nuda? Lipa? No nie żartuj sobie ;)
Wszystko jest świetne. Lubie główną bohaterkę za 'skrzywdzenie' Ashley'a. Z niewiadomych przyczyn moment w którym go uderzyła strasznie mnie rozbawił XD
Dobra, kończę się już rozpisywać.
Dodaje bloga do obserwowanych i oczywiście czekam na następny
Milutkiego dnia! ❤ xx
Taaak, Ania i Ashley jakoś za sobą nie przepadają:D I to się chyba szybko nie zmieni... Chociaż, wszystko jest możliwe:)
UsuńDzisiaj odkrylam to opowiadanie i powiem ci , ze jest zajebiste !!! Cudo , a twoje teksty mnie powalaja ;*, mam nadzieje ze miedzy Ann a Andym cos bedzie ;) czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Dziękuję, to naprawdę miłe:) Ale niestety, muszę cię rozczarować:(. Nie będę w tym opowiadaniu rozbijać związków. Noo, przynajmniej taki mam zamiar. Mam pewien plan, czegoś takiego jeszcze nigdy nie czytałam, a chciałabym to umiejscowić tutaj. Z resztą, wszystko w swoim czasie. Ania nie jest uczuciową osobą. Jeśli miałaby się z kimś związać, to raczej z osobą podobną do siebie:) Po północy powinnam dodać next, o ile będę mieć internet, a tam więcej wyjaśnię w notce.
OdpowiedzUsuń