niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 3

Zamarłam w bezruchu. Ja pierdole, przede mną stoi całe BVB! I ja mam z nimi pracować! O matko, Anka! Uspokój się, nie panikuj, oddychaj... JAK JA MAM KURWA NIE PANIKOWAĆ?!?!?!? 
-Hej, jestem Andy, najlepszy wokalista na świecie- uśmiechnął się Biersack, podając mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Christian, dla przyjaciół CC.- odezwał się perkusista.

-Jake, miło mi.- przedstawił się gitarzysta. Następnie moją dłoń porwał do pocałunku basista.

-Ashley Purdy, najseksowniejszy, najprzystojniej...

-Tak, tak, tak, wszyscy to wiemy- przerwał mu brutalnie Jinxx.

-Jeremy albo jak wolisz Jinxx, ten odpowiedzialny- puścił mi oczko gitarzysta. Taak, odpowiedzialny, przekonamy się. Dobra, muszę udawać, że ich widok w ogóle mnie nie rusza. NO WCALE.

-Anna, lub Ann, ale mówcie na mnie jak chcecie- przedstawiłam się poważnym tonem. -W takim razie, może usiądziemy i omówimy naszą współpracę?- zapytałam, przenosząc wzrok na Jona, twardo omijając spojrzeniem zespół.

-Świetny pomysł- odpowiedział mi Jonathan. Tak więc spoczęliśmy na kanapach w przypadku chłopców, a w moim na fotelu. Zaczęliśmy rozmowę o wspólnych celach, planach na najbliższą przyszłość itp. Trochę ciężko było mi się skupić, bo ciągle czułam na sobie przeszywające spojrzenia Ashley'a i Andy'ego. Ten pierwszy patrzył się na mnie jakby chciał mnie zjeść, w jego zamyśle było to chyba seksowne spojrzenie. No cóż, nie wyszło mu. Natomiast wzroku Biersack'a nie umiałam rozszyfrować, co mnie zmartwiło, bo zwykle świetnie odczytuję takie rzeczy. W końcu, już nieźle poddenerwowana, przerywając wypowiedź Jonathan'a, wypaliłam:

-Andy, czemu mi się tak przyglądasz?

-Ja? Um, przepraszam.- odpowiedział zaskoczony wokalista- Po prostu... Przypominasz mi kogoś. Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?- zapytał.

-Uuu Andy, jak mogłeś zapomnieć tak piękną dziewczynę?- wtrącił się Ash. Zignorowałam jego słowa, kierując się do Andy'ego -Nie, jestem pewna, że widzimy się po raz pierwszy.

-Kurczę, dałbym sobie rękę uciąć, że gdzieś już cię widziałem.

-Hm, może na jakimś zdjęciu w gazecie czy coś. Pracuję też jako fotomodelka.- odparłam.

-No, możliwe, zresztą, nieważne.- powiedział Andrew. -To może opowiesz nam coś o sobie?- spytał. Uh, nienawidzę tego.

-Okej, co chcielibyście wiedzieć? -spytałam wstając, żeby nalać sobie wody.

-Na przykład, jakie masz zainteresowania?

-Masz chłopaka???- wypalił, oczywiście Purdy.

-Ashley!- ochrzanił go któryś, podejrzewam, że Jinxx.

-No co! Tak pytam tylko...

-Lubisz spać?- o to zapytał CC.

-Batman czy Superman?- poważnym tonem pytał Andrew.

-Grasz na czymś?- pytanie Jake'a. Dobra, takie pytania mogą być. Myślałam, że wymyślą coś gorszego. Jestem introwertyczką, nie znoszę się zwierzać.

- No to tak, moje hobby to spanie, jedzenie i słuchanie muzyki. Batman, Clark Kent jest przereklamowany. Aktualnie nie mam chłopaka, a kiedyś przez 3 semestry uczyłam się grać na gitarze, także elektrycznej, ale miałam daremnego nauczyciela i stwierdziłam, że tego nienawidzę. Za to świetnie gram ludziom na nerwach- uśmiechnęłam się i dodałam- Czasem trenuję też boks.

- Uu ostra laska z ciebie- skomentował Ashley. Te jego teksty zaczynają mnie już nieźle wkurwiać. W dodatku gołym okiem widać, że jest na kacu. Nienawidzę ludzi nadużywających alkoholu. Po prostu obrzydza mnie to. Coś czuję, że się nie polubimy.

-Ostra? Skarbie, nie masz bladego pojęcia do czego jestem zdolna.- odpowiedziałam wkurzona, mało nie zgniatając w dłoni szklanki.

-To już jesteśmy na Skarbie? Nieźle. Podoba mi się to, w jakim kierunku podąża nasza znajomość, kotku.- Powiedział Ash, podchodząc do mnie i obejmując mnie jednym ramieniem.

-Purdy, nie przeginaj!- upomniał go ostrzegawczym tonem Jake. Jednak na Ash'u nie zrobiło to wrażenia, bo uśmiechając się słodko, przyciągnął mnie do siebie. Nie powiem, piękny ma ten uśmiech, ale to dla mnie za mało. No cóż, najwyższy czas dać Panu Deviantowi lekcję. Uśmiechnęłam się czarująco, jedną dłonią sunąc po jego torsie i powiedziałam, starając się brzmieć seksownie -Widzisz Ashley, muszę ci coś powiedzieć...Fakt, że jesteś mężczyzną, to niestety za mało, żeby zrobić na mnie wrażenie!- dokończyłam, uderzając go w splot słoneczny.

-Auu!- zawył, zwijający się z bólu Ash, a ja odsunęłam się z uśmiechem, dodając słodkim głosikiem -Palant!

- No stary, sam się o to prosiłeś- powiedział krztusząc się ze śmiechu Jinxx.

- Nie martw się, poboli i przestanie.-dodał Andy, poklepując kumpla po ramieniu. Ashley nic nie odpowiedział tylko zmierzył mnie wściekłym wzrokiem. Nic sobie z tego nie robiąc postanowiłam zakończyć na dziś to spotkanie.

-Okej, myślę, że na dziś wystarczy. Widzimy się jutro. Miło było was poznać chłopaki. Muszę już lecieć. -Pożegnałam się z Brides'ami, pomachałam Jonathan'owi i wyszłam z gabinetu. Skierowałam się jeszcze do mojego biura, w którym będę pracować, a potem udałam się do domku.



Pierwsze kroki skierowałam od razu do kuchni, bo przypomniałam sobie, że nie jadłam od jakichś, hm... 13 godzin. Otworzyłam lodówkę i co ujrzałam? Światło. Przecież nie zrobiłam zakupów. Zamówiłam więc pizzę, na szczęście podjechałam do banku i wyjęłam trochę pieniędzy z konta. Wzięłam prysznic i przebrałam się w coś wygodniejszego. Dobra, teraz mogę wszystko przemyśleć. Kurczę, David nie uwierzy jak się dowie, że będę pracować z jego idolami. Chociaż nie, jeszcze nic mu nie powiem, będzie mieć niespodziankę. Ale chwila, oprócz pracy, mam z nimi mieszkać! No kurwa, świetnie! Ja i pięciu dorosłych facetów. Jakoś sobie tego nie umiem wyobrazić. W ogóle coś mi z tym mieszkaniem nie pasuje, tylko jeszcze nie wiem co. Jonathan coś ściemnia. Bo niby od kiedy manager, czy tam asystent managera ma mieszkać z zespołem? Hm, na razie będę udawać, że wszystko jest ok. Prędzej czy później i tak się dowiem. Może mama mi coś doradzi. KURWA! Jak ja jej mam to powiedzieć? Wiesz, mamo muszę zamieszkać z 5 kolesiami, ale nie martw się, to przecież nic takiego. Wcale. Na dodatek przypomniały mi się jej słowa o tej całej bipolarności. To, że mam jakieś problemy z psychiką wiem od dawna, ale żeby od razu bipolarność? Czasem mi odwala, fakt, ale bez przesady. Z natury jestem raczej skrytą osobą, nie rozmawiam o swoich uczuciach, ba, ja chyba nawet ich nie posiadam. Nigdy nie umiałam wykrzesać z siebie odrobiny empatii czy współczucia dla drugiej osoby. Nigdy nie płakałam. Dopiero ostatnio... Nigdy się nie zakochałam, każdy związek kończył się po jakimś miesiącu i to z mojej winy. Zacznijmy od tego, że jakoś w ogóle nie byłam do tych związków przekonana, a potem najzwyczajniej w świecie mi się nudziło. Ci wszyscy kolesie zarzucali mi brak zaangażowania. I mieli rację. Z tego też powodu dalej jestem dziewicą i raczej szybko się to nie zmieni. W sumie, jakoś mi to obojętne. Mam ważniejsze rzeczy na głowie. Mianowicie muszę jakoś pogodzić naukę z dwiema pracami. Umrę z przemęczenia. Moje, jakże głębokie przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Przyjechało jedzonko. Po zapełnieniu żołądka, stwierdziłam, że jestem zmęczona i poszłam spać.



Następny dzień

Obudziłam się o 8, włączyłam na cały regulator płytę Bring Me The Horizon i poszłam pod prysznic. Następnie ubrałam się w mój kochany dresik. Ledwo zdążyłam rozczesać mokre włosy, usłyszałam, że ktoś wręcz dobija się do drzwi. "No tak, pewnie stoi pod drzwiami już jakiś czas, ale nic nie słyszałam przez muzykę"- pomyślałam, idąc do przedpokoju. Otworzyłam z rozmachem drzwi i w tym momencie obok mnie przeleciało coś dużego i z hukiem wylądowało na podłodze. To byli Andy i CC. Za nimi, już normalnie do mieszkania wepchnęła się reszta Black Veil Brides. Stałam lekko zdziwiona, ale ogarnęłam się i pomogłam tym dwóm sierotom wstać.

-Dzięki- odpowiedzieli i dali mi po buziaku. Byłam zaskoczona ich otwartością. W dodatku Jake i Jinxx przytulili mnie na powitanie. Tylko Ashley poszedł od razu do salonu.

-Nie martw się Ash'em, chyba boi się, że znów oberwie- uśmiechnął się do mnie CC. Zignorowałam jego słowa i spytałam:

-Co wy tu tak właściwie robicie?

-Przynieśliśmy ci śniadanko, licząc na wspólną kawę.- wytłumaczył mi Andy.

-Aha, okej. Mogę zrobić, tylko musicie mi powiedzieć jaką pijecie, bo ja się na tym nie znam. Wolę herbatę.

-To ja ci pomogę.- zaofiarował się Jinxx i razem przeszliśmy do kuchni. Przy okazji wyłączyłam muzykę. Po przygotowaniu wszystkiego, zawołałam resztę. Okazało się, że nakupili pączków, rogalików i ciastek. No, niezłe śniadanie, nie powiem.

-Bo wiesz, zastanawialiśmy się, od kiedy możesz u nas zamieszkać?- spytał Andy.

-Chłopaki, z tym mieszkaniem to w ogóle jakiś głupi pomysł. Jak wy to sobie wyobrażacie? Jedna laska i pięciu kolesi?

-Słonko, jak się tak boisz mieszkać sama z nami, to zawsze możesz spać ze mną. Jakby co, obronię cię. Poświęcę się.- uśmiechnął się cwaniacko Ashley.

-Taak, nie wątpię, że się o mnie zatroszczysz.. Tylko obawiam się, że jednak nie spełniam twoich wymogów, nie jestem blondynką, nie mam piersi o rozmiarze DD i w ogóle...- udałam smutek.

-Jakoś to przeżyję, dla dobra zespołu jestem w stanie zrobić wszystko.

-Wszystko? Ciekawe... Uważaj, bo jeszcze zechcę to sprawdzić.- odpowiedziałam.

-Wystarczy, nie kłóćcie się, błagam.- powiedział Jeremy.

-Ale my się nie kłócimy!- zaprzeczyliśmy równocześnie.

-No, to wam wyszło wyjątkowo zgodnie.- śmiał się Christian.

-A tak poza tym, nie zawsze byłabyś jedyną kobietą w domu. Często przyjeżdżają do nas nasze dziewczyny.- tłumaczył mi Andy.

-Okej, okej. Muszę jeszcze to omówić z Jonathan'em.- odparłam.

-Właśnie, jak to się stało, że zaczęłaś z nim pracować? Wspominałaś, że tak naprawdę jesteś fotomodelką.- Chciał wiedzieć więcej Jake.

-Cóż, można powiedzieć, że po znajomości. Mam dalszą rodzinę w Las Vegas, często spędzałam tam wakacje i ferie. Jonathan'a poznałam przez mojego kumpla, który pracował w małej wytwórni w LV. Dorabiałam sobie tam kilka godzin w tygodniu. Byłam osobą typu: przynieś, podaj, pozamiataj. Jakiś rok, półtora temu, dostałam propozycję pracy jako fotomodelka, na modelkę jestem za gruba. Oferta ciekawa, był tylko jeden minus- przeprowadzka tutaj. Miałam spędzać w Los Angeles każde możliwe wolne jakie miałam w szkole i 2-3 tygodnie z przerwami podczas roku szkolnego. W Las Vegas właściwie nic mnie już nie trzymało, więc się zgodziłam, a koleś z wytwórni polecił mnie Jonathan'owi, żebym miała jakieś dodatkowe utrzymanie. Tyle.- wytłumaczyłam.

-A twoja rodzina i znajomi z LV?- spytał Andy.

-To była dalsza rodzina. Kiedyś owszem była tam jedna, ważna dla mnie, osoba, ale ona sama kazała mi zaryzykować i spróbować czegoś nowego.

-W sumie, jak tak na ciebie patrzę, ile jesz, to rzeczywiście nie nadajesz się na modelkę.- zauważył Christian, za co oberwał od Jake'a.- Tzn. ja nie chciałem cię urazić, ani nic...- zaczął się tłumaczyć, ale mu przerwałam:

-Spoko, rozumiem. Faktycznie, nigdy w życiu nie byłam na żadnej diecie, chyba za bardzo kocham jedzenie. Do 15 roku życia byłam raczej niezbyt szczupła, ale w końcu wzięłam się za siebie i teraz wyglądam o niebo lepiej. Po prostu dużo ćwiczę.- uśmiechnęłam się.

-Ooo, to macie jakiś wspólny temat do rozmowy z Ash'em, on też dużo ćwiczy, co nie?- zapytał basistę Andy.

-Dbam o siebie i tyle.- wzruszył ramionami Ashley.

-Dobra, chłopaki, musimy się już zbierać, za parę godzin mamy sesję, a mamy jeszcze coś do załatwienia.- powiedział Jinxx, jednocześnie żegnając się ze mną miśkiem. Gdy przytulałam się z Andy'm, poczułam, że ktoś całuje mnie w policzek. To był Ash. Zanim zdążyłam jakoś zareagować, był już za drzwiami. Po wyjściu reszty, stwierdziłam, że pojadę tam, gdzie pierwotnie miałam zamiar się udać, ale przyszli chłopcy. Założyłam to:
i poszłam na parking. Włączyłam moją nową ulubioną, niemetalową piosenkę i wyruszyłam w kierunku budynku, gdzie trenuję boks.



4 godziny później:

Auuu!- krzyknęłam, do mojego trenera, kiedy zakładał mi bandaż. Tak, bandaż, elastyczny. Zamiast skupić się na trenowaniu, ja odpływałam myślami w stronę BVB. Miałam dziwne przeczucie, że coś jest nie tak. A teraz przez to, mało nie zwichnęłam nadgarstka.

-Trzeba było walczyć, a nie myśleć o niebieskich migdałach. No, chyba, że myślałaś o jakimś przystojniaku, hm?- puścił mi oczko trener, Matt.

-Hahaha, zabawne, ja nie...- chciałam coś jeszcze dodać, ale przerwał mi mój telefon. Dzwonił Jinxx. Teraz już byłam pewna, że coś jest nie w porządku.

-Co się stało?- zapytałam.

-Yyy, hej Ann, a skąd taki pomysł, że coś się stało?- zapytał gitarzysta.

-Bo wiem. Dobra, mów, zanim się zacznę denerwować.

-Okej, za 2 godziny mamy sesję i jest problem...

-Jaki?- zrobiłam się podejrzliwa.

-Yyyy, no, tak jakby... Ehh. Ashley zaginął.
**********************************************************************
Lipa, jedna wielka lipa. O nudzie nie wspomnę. No, ale cóż...

7 komentarzy:

  1. "-Ashley Purdy, najseksowniejszy, najprzystojniej... -Tak, tak, tak, wszyscy to wiemy- przerwał mu brutalnie Jinxx" haha :D znowu się z tego śmiałam jak nienormalna. Jaka lipa, co?! Jaka nuda?! To jest świetne. Ciągle siedziałam z bananem na twarzy pomimo, że już raz to czytałam :D OBY TAK DALEJ <3 + ej, jak przeczytałam, że ten trener ma na imię Matt, od razu wyobraziłam sobie Nichollsa wiążącego jej te bandaże i nie mogę jakoś sobie uświadomić, ze ten Matt to nie Nicholls haha >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha Nicholls trenerem boksu. O tym nie pomyślałam:D

      Usuń
  2. Nie jest nudno,jest ciekawie,oby tak dalej i czekam na kolejny :)
    ~pola

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukałam właśnie jakiegoś fajnego bloga i moje poszukiwania się opłaciły B)
    Zaczyna się naprawdę obiecująco i jestem ciekawa jak akcja się dalej potoczy.
    Nuda? Lipa? No nie żartuj sobie ;)
    Wszystko jest świetne. Lubie główną bohaterkę za 'skrzywdzenie' Ashley'a. Z niewiadomych przyczyn moment w którym go uderzyła strasznie mnie rozbawił XD
    Dobra, kończę się już rozpisywać.
    Dodaje bloga do obserwowanych i oczywiście czekam na następny
    Milutkiego dnia! ❤ xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, Ania i Ashley jakoś za sobą nie przepadają:D I to się chyba szybko nie zmieni... Chociaż, wszystko jest możliwe:)

      Usuń
  4. Dzisiaj odkrylam to opowiadanie i powiem ci , ze jest zajebiste !!! Cudo , a twoje teksty mnie powalaja ;*, mam nadzieje ze miedzy Ann a Andym cos bedzie ;) czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, to naprawdę miłe:) Ale niestety, muszę cię rozczarować:(. Nie będę w tym opowiadaniu rozbijać związków. Noo, przynajmniej taki mam zamiar. Mam pewien plan, czegoś takiego jeszcze nigdy nie czytałam, a chciałabym to umiejscowić tutaj. Z resztą, wszystko w swoim czasie. Ania nie jest uczuciową osobą. Jeśli miałaby się z kimś związać, to raczej z osobą podobną do siebie:) Po północy powinnam dodać next, o ile będę mieć internet, a tam więcej wyjaśnię w notce.

    OdpowiedzUsuń