Perspektywa
Ashley'a.
Nie
mogę uwierzyć, że ta wariatka wywaliła mnie z samochodu. Mnie się
tak nie traktuje. No heloł, jestem Ashley Purdy! A ona nie dość,
że traktuje mnie jak debila, to jeszcze w ogóle nie robi na niej
wrażenia mój urok i wdzięk. Albo jest lesbijką, albo wiedźmą.
Innej opcji nie ma. Rozejrzałem się wokół, próbując ocenić,
gdzie zostałem porzucony. Czuję się taki samotny... Jeszcze słońce
grzeje jak pojebane. Usiadłem zrezygnowany na poboczu i poczułem
jak coś wrzyna mi się w mój seksowny tyłek. No tak, mój telefon.
Że też wcześniej na to nie wpadłem! Wybrałem numer Andy'ego i
czekałem, aż odbierze...
-Halo-
odezwał się Biersack.
-Andyyyś,
gdzie jesteście?- zapytałem.
-No,
jedziemy przecież za wami. Właśnie, co ty zrobiłeś Ann, że tak
szalała na drodze?
-JA?!?!
Dlaczego zawsze na mnie? Wyrzuciła mnie na środku drogi i pojechała
dalej.- odparłem żałośnie. -Zgarniecie mnie?
-Co
zrobiła? Wywaliła cię z auta? No, nieźle. Dobra, nie ruszaj się i
czekaj na nas.- powiedział Andy i rozłączył się. Taa, „nie
ruszaj się”, jakbym miał gdzie pójść. Spacerowałem w kółko
po poboczu i intensywnie myślałem o tej rudej. W sumie powinienem
być na nią wściekły, ale coś mnie w niej intryguje. Jest jakaś
taka... inna. Sam już nie wiem. Jeszcze to jej spojrzenie.
Zawodowego mordercy. Eh, teraz już wiem, czemu mówi się, że rude
są fałszywe. Farbowane też się do tego zaliczają. Ale ten jej
uśmiech, gdy z kimś rozmawia. Chciałbym, żeby do mnie się tak
uśmiechnęła. Ashley, Ashley, zejdź na ziemię. Ona cię
nienawidzi. Nawet gdyby udało mi się to zmienić, to taka
dziewczyna w życiu nie chciałaby ze mną być. Jest wiele lasek,
które na mnie lecą, ale tak naprawdę żadna mnie nie zna. Jedyne
co mnie w nich pociąga, to uroda. Nadają się właściwie tylko do
łóżka, a przecież nie pieprzylibyśmy się 24 godziny na dobę.
Czasem, chciałbym z jakąś pogadać o życiu, o pasjach itp. Tak,
ja, największy podrywacz na świecie, nie myślę tylko o seksie.
Chyba się starzeję... Taki Jinxx, ten to ma farta. Nie dość, że
Sammi jest ładna, to jeszcze inteligentna i sympatyczna. Normalnie
ideał. Szkoda, że nie ma siostry bliźniaczki, bo bym się za nią
brał. Chociaż, powiedzmy sobie szczerze, ja nie nadaję się do
stałych związków. Raz próbowałem i nie wyszło. Rozmyślałbym
nad tym wszystkim dalej, ale przyjechali chłopcy. Więc wsiadłem i
ruszyliśmy.
-Eeem,
Ashley?- zaczął Jinxx. Wiedziałem o co chce zapytać.
-No?
-Powiesz
nam co się stało?
-Nic.
Po prostu pokłóciliśmy się. Znowu. Najpierw próbowała nas
zabić, a potem kazała mi wysiąść. Tyle.- odpowiedziałem, siląc
się na spokojny ton głosu.
-Zabić?
To znaczy?- dopytywał CC.
-No
jechała jak wariatka, mało nie zderzyliśmy się z innym autem.
Potem, jak wysiadłem, to odjechała z piskiem opon. Ona jest jakaś
niezrównoważona.
-Ciekawe
co ją tak wyprowadziło z równowagi.- popatrzył na mnie znacząco
Jake. Już miałem rzucić mu jakimś niewybrednym tekstem, ale
przerwał mi Andy.
-Chwila!
Była zdenerwowana, a ty ją zostawiłeś w takim stanie???
-No,
przecież mnie wywaliła, to co miałem niby robić?- oburzyłem się.
-Nie
wysiadać! W ogóle nie powinieneś jej pozwolić prowadzić w takim
stanie! A jak miała wypadek, czy coś?- poważnie zaczął się
denerwować Andy,
-Czy
ty nie przesadzasz? A tak poza tym, od kiedy ty się o nią tak
troszczysz? To ja jestem twoim przyjacielem. Może ona ci się
podoba? Przypominam ci, że masz dziewczynę.
-Pamiętam.
Po prostu się o nią martwię. To takie dziwne? Zadzwonię do niej.-
odpowiedział Biersack.
-Hm,
Andy ma trochę racji.- wtrącił Jinxx. -Była zdenerwowana, a w
takim stanie nie trudno o wypadek.
-Kurwa,
nie odbiera! Ode mnie by odebrała. Serio, zaczynam się martwić.-
panikował młody.
-To
co robimy?- spytał Christian.
-Myślę,
że powinniśmy dalej normalnie jechać na sesję. Jeśli Ann tam nie
będzie, wtedy zaczniemy się martwić.- stwierdził Jake. Poczułem
jak auto przyspiesza i w głębokiej ciszy jechaliśmy dalej.
Jakieś
pół godziny później dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do budynku
w którym ma być sesja. Wszyscy już są, ale po rudej ani śladu.
Cholera, sam zaczynam się martwić. Jeśli coś jej się stanie, to
będzie moja wina. Kurwa! Muszę się napić! Już wybierałem się
do sklepu, ale coś złapało mnie za ramię. Jinxx.
-A
ty dokąd?- spytał podejrzliwie.
-Eee,
noo, bo pomyślałem, że się przewietrzę, może Ann gdzieś tam
jest i nie wie, że jej szukamy...- zacząłem się idiotycznie
tłumaczyć. Chyba tego nie łyknął.
-Właśnie,
nie wiem o co się tak pożarliście i nie twierdzę, że to tylko
twoja wina, ale chyba powinieneś ją przeprosić. W końcu macie
razem pracować, prawda?- zapytał retorycznie Pan Rozsądny.
-Wiem
Jinxx, wiem. Głupio mi, że tak wyszło. Mam nadzieję, że ona
zaraz przyjedzie, cała i zdrowa. Inaczej Andy zaraz oszaleje...
Wiesz może co się z nim dzieje? Odkąd ją zobaczył dziwnie się
zachowuje.- spytałem.
-Ja?!
Yyy, wiem tylko, że on jest pewny, że gdzieś ją już widział.
Andy raczej z tobą rozmawia na takie tematy.
-Taa,
wiem tyle co ty. Ona twierdzi, ze mógł ją zobaczyć na jakimś
zdjęciu z sesji, ale on się upiera, że to było coś innego. W
sensie kojarzy mu się trochę inna, młodsza i w ogóle, ale Andy,
jak to Andy, ma postępującą sklerozę.- odpowiedziałem. Po chwili
koło mnie pojawiła się reszta BVB i razem czekaliśmy na Ann.
Perspektywa
Ann
Z
zamkniętymi oczami wciskałam hamulec, gdy usłyszałam huk. Sekundę
później poczułam jak auto gwałtownie skręca w prawo. Otworzyłam
oczy i zaczęłam kręcić kierownicą w lewo, jednak to nic nie
dało. Wpadłam w poślizg i zrobiłam efektownego „bączka” na
jezdni. Samochód zatrzymał się na żwirowanym poboczu. Siedziałam
jakieś 5 minut z całych sił ściskając kierownicę. Dopiero po
chwili dotarła do mnie cała sytuacja. Przypomniało mi się, co
zobaczyłam na drodze, zanim zaczęłam hamować. Na środku jezdni
stała mała sarenka. Kurwa! A jeśli jednak ją przejechałam???
Dobra, ogarnij się kobieto! Powoli otworzyłam drzwi i wysiadłam z
auta, rozglądając się. Na ulicy, oprócz mnie nie było żywej
duszy. Nieżywej zresztą też... Podeszłam do maski samochodu,
uważnie ją oglądając. Nie było żadnej krwi, sierści. Nawet
małego zadrapania. Czyli jej nie potrąciłam. Ufff!!! W takim
razie, co się do cholery stało? Obeszłam naokoło cały samochód
i szybko, wszystko stało się jasne. Prawa przednia opona. Przebita.
Nie miałam złudzeń. Gdybym jej nie uszkodziła, byłoby po
sarence. Wjechałabym w nią jak nic, a tak rzuciło mnie w prawo.
Wszystko fajnie, tylko jak się DO CHOLERY zmienia koło???
Ehh,
kiedyś musi być ten pierwszy raz. Otworzyłam bagażnik, wyjęłam
wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałam się do roboty. Swoją drogą,
nie miałam pojęcia, że opona tyle waży. Dobrze, że dużo ćwiczę,
inaczej nie byłoby za wesoło. Wszystko przez Ashley'a! Mógł mnie
nie denerwować... A ja mogłam się tak nie denerwować... Nie
wydzierać się na niego... I nie wybierać drogi przez las... Dość
tego użalania się! Teraz muszę jakoś dojechać na tą sesję. A
później muszę się napić... Wsiadłam do auta i pojechałam do
studia. Teraz już zdecydowanie wolniej...
Perspektywa
Ashley'a.
Już
naprawdę wszyscy się zaczęliśmy denerwować. Andy chciał dzwonić
nawet na policję, ale w tym momencie do pokoju weszła Ann. Chłopaki
rzucili się na nią. Nawet jej współczułem.
-Gdzie
ty byłaś?
-Co
się stało?
-Nic
ci nie jest??
-Martwiliśmy
się...
-CHŁOPAKI!!
Może dacie jej coś powiedzieć?- postanowiłem jej pomóc, zanim
całkiem ją zamęczą. Ann przelotnie na mnie spojrzała, w jej
oczach widziałem... Wdzięczność? Przewidziało mi się pewnie.
-Nic
mi nie jest, po prostu złapałam gumę, musiałam zmienić koło, a
potem jechałam powoli, żebym przypadkiem kolejnej opony nie
przebiła.- wytłumaczyła nam ruda. Poczułem, że ktoś uporczywie
mi się przygląda i nawet nie musiałem podnosić wzroku, żeby
wiedzieć, że to Jinxx. Odsunąłem chłopaków od Ann i
powiedziałem:
-Dobra,
wiecie już wszystko to teraz zajmijcie się sobą. My musimy jeszcze
coś załatwić. Pozwolisz na moment?- zwróciłem się z pytaniem do
Ann, która tylko kiwnęła głową i oboje wyszliśmy z pokoju.
Stanęliśmy naprzeciwko siebie. Postanowiłem zacząć.
-Ann,
bo ja...
-Czekaj-
przerwała mi. -Gdzie masz alkohol?- zapytała.
-Co??-
no teraz to mnie zszokowała...
-Mówię
nie wyraźnie? Pytałam, gdzie masz jakiś alkohol. Bo, że masz,
tego jestem pewna. Muszę się napić.- Kurwa, ona serio jest jakąś
wiedźmą. Przecież nawet chłopaki nie zauważyli, że poleciałem
szybko do sklepu... Postanowiłem przestać robić z siebie idiotę i
się nie wypierać. I tak by nie uwierzyła.
-Chodź
za mną...
Perspektywa
Ann
Ledwo
weszłam do pokoju, rzucili się na mnie ci czterej wariaci. Ash
tylko stał i patrzył. W końcu, pomógł mi i się ode mnie
odczepili. Wow, Ashley Purdy zrobił coś dla mnie. Chyba muszę to
gdzieś zapisać... Chciał pogadać. Szłam za nim, ale jednocześnie
coś w środku mnie wyło i dygotało. Muszę się napić. I to
sporo... Tylko skąd ja wytrzasnę tutaj alkohol? Chwila! Purdy na
pewno coś ma. Nie byłby sobą, gdyby czegoś nie przemycił. Coś
mówił, ale mu przerwałam:
-Gdzie
masz alkohol?- spytałam.
-Co??-
Serio? Teraz będzie robił z siebie idiotę i udawał jak to niby
nic nie pije?
-Mówię
nie wyraźnie? Pytałam, gdzie masz jakiś alkohol. Bo, że masz,
tego jestem pewna. Muszę się napić.- Raany, niech on już mi da tą
butelkę i będzie święty spokój. Muszę jakoś odreagować.
Widziałam jak intensywnie nad czymś myślał. W końcu odezwał
się.
-Chodź
za mną...- Ha! Wiedziałam! Zaprowadził mnie do innego
pomieszczenia, było tam pełno ciuchów i rzeczy chłopaków. Zaczął
grzebać w tych ubraniach i po chwili odwrócił się w moją stronę
z litrową butelką Jack'a Daniels'a w ręce. Może być. Wzięłam
ją i szybko odkręciłam, po czym wypiłam duszkiem 1/4. Kurwa! Nie
miałam pojęcia, że to takie mocne! Lekko się skrzywiłam, chociaż
w środku wszystko mnie paliło, po czym oddałam mu butelkę.
-Dzięki.
To o czym chciałeś pogadać?- jakoś dziwnie mi się przyglądał,
ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi.
-Chciałem...
Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem mówić tego, co
powiedziałem w aucie. Nie chciałem krzyczeć i w ogóle. Trochę
mnie poniosło, przepraszam.
-Okej.
Ja też przepraszam, nie powinnam się tak zdenerwować. Cóż,
czasem tak mam. No sorry, że wywaliłam cię z samochodu. Dałam się
ponieść emocjom. Słuchaj, obydwoje działamy sobie na nerwy i
raczej to się nie zmieni. Możemy się nie lubić, możemy się
kłócić, nawet codziennie. Ale też musimy ze sobą pracować. Więc
przynajmniej czasami starajmy się ze sobą porozmawiać jak ludzie.
Ale mam jedną prośbę. Ogranicz trochę alkohol. Nie chodzi tu o
moje widzimisię, tylko o ten zespół. Jesteście naprawdę dobrzy.
Wiem, że pewnie nie skorzystasz, ale jakbyś chciał pogadać z kimś
„z zewnątrz”, albo coś, to możesz do mnie przyjść albo
zadzwonić o każdej porze.- spojrzałam na niego.
-Okej.
Zapamiętam. Co do alkoholu nie obiecuję, ale postaram się. Mi
naprawdę zależy na chłopakach. A teraz chodź, bo jak ich znam,
już zdążyli coś odpierdolić.- powiedział, po czym wróciliśmy
do reszty. To, co tam zastaliśmy, przechodziło ludzkie pojęcie.
Ashley miał rację. Nie można ich samych na 5 minut zostawić. Jake
ganiał Jinxx'a z różowym eyeliner'em w ręce, CC ubrany w kieckę
tańczył z parasolem w ręku, śpiewając Rihannę, a Andy kłócił
się ze stylistą i fotografem. Powiedziałam: kłócił? To złe
słowo, oni się na siebie wydzierali. Stałam tak zszokowana, gdy
obok siebie usłyszałam śmiech. To Ashley skręcał się ze
śmiechu, filmując całe przedstawienie telefonem.
-Skończyłeś
już?- spytałam zmęczonym głosem.
-Noo,
dobra mam. Muszę to wrzucić do internetu hahaha.
-Wstrzymaj
się jeszcze chwilę. Idę ich jakoś ogarnąć.- powiedziałam, po
czym wyszłam na środek i krzyknęłam jak najgłośniej umiałam:
-Co
tu się kurwa dzieje?!?!?!- wszyscy stanęli i zamilkli. Następnie
zaczęli mówić, każdy naraz.
-CISZA!
Dobra. Jake, dlaczego gonisz Jinxx'a?- spytałam.
-Bo
chciał obciąć mi włosy!- odpowiedział z wyrzutem gitarzysta.
-Aha...
Oddaj mi ten eyeliner i stańcie obok. CC, co ty odpierdalasz?
-Jak
to co? Tańczę i śpiewam. Nie widać?- wytłumaczył mi jak
jakiemuś dziecku, CC.
-Widać.
Zdejmij to z siebie i stań obok chłopaków. Andy?- spytałam.
-To
ja się ciebie pytam, o co tu chodzi? Ta kobieta każe założyć nam
jakieś obciachowe ubrania. Ja TEGO nie założę- tłumaczył
obrażony, wskazując na stylistkę trzymającą jakieś ubranie.
-Dobra,
Carla, pokaż mi te ciuchy.- wyciągnęła kilka różnych zestawów.
No nie powiem, trochę nie pasowały do całej koncepcji. Czy ja
wszystko muszę robić sama? Wybrałam kilka koszulek i rzuciłam
nimi w chłopaków każąc im się w to wbić. Byli ubrani na czarno,
więc postanowiłam, że w sesji użyjemy kilku ich prywatnych
ciuchów. W końcu wszyscy byli zadowoleni. Odetchnęłam z ulgą.
Tym razem udało mi się załagodzić sytuację, ale to był czysty
fart. Mówiłam Jonathan'owi, że się do tego nie nadaję, ale się
uparł. Parę godzin później, było już po sesji. Wszyscy byliśmy
zmęczeni. Andy zaproponował wspólny wypad na pizzę. W sumie nie
miałam nic lepszego do roboty, więc się zgodziłam. Wsiedliśmy do
aut. Ze mną jechali Jake i Jinxx. Właściwie nie wiem dlaczego
wpakowali się do mojego samochodu. Przecież spokojnie zmieścili
się przedtem w aucie Andy'ego. Dobra, nawet ich o to nie zamierzam
pytać. I tak tego nie ogarnę...
CC
obiecał, że zabierze nas do najlepszej pizzerii na świecie. Miał
rację. Siedzieliśmy sobie w szóstkę na kanapach. Chyba umrę z
przejedzenia. I chyba nie ja jedna, reszta też trzymała się za
brzuchy i miała dziwne miny. W końcu, stwierdziłam, że mam dość.
-Chłopaki?
Idę się przewietrzyć, zanim umrę.- powiedziałam.
-Czekaj!
Pójdę z tobą, muszę zapalić.- odezwał się nie kto inny, jak
Andy. Wyszliśmy przed lokal i usiedliśmy na pobliskiej ławce.
Panowała cisza, jednak jakoś nam to nie przeszkadzało. Biersack
palił papierosa, a ja siedziałam z zamkniętymi oczami i
delektowałam się chłodnym powietrzem. W końcu odezwał się
wokalista:
-Więc,
ty i Ashley...
-Co:
ja i Ashley?- spytałam ostrożnie.
-No,
pogodziliście się? Tzn. rozmawiacie ze sobą i w ogóle?
-Nie
Andy. Tak, przeprosiliśmy się nawzajem, ale nie będziemy
najlepszymi przyjaciółmi. Przynajmniej nie teraz. Za bardzo
działamy sobie na nerwy. Tak więc, przygotuj się na nasze częste
kłótnie.- tłumaczyłam.
-Jak
to? To już zupełnie nie będziecie ze sobą rozmawiać?- zdziwił
się.
-Ustaliliśmy,
że w poważnych sprawach zawodowych, będziemy się starali jakoś
komunikować. Nie martw się, to nie wpłynie na naszą współpracę.
Nie zamierzam was wciągać w nasze spory.- odpowiedziałam,
okrywając się szczelniej moją bluzą. Zaczynało się robić
chłodno.
-Zimno
ci? Może wejdziemy do środka?- zmartwił się Andy.
-Troszkę,
ale jeszcze chwilę posiedzę. Nie zamarznę.
-Zamarznąć
nie, ale się przeziębisz. Pożyczyłbym ci kurtkę, ale zostawiłem
w środku. To
musi
ci wystarczyć.- powiedział i przytulił mnie lekko do swojego boku.
-Dzięki.
Zwykle nie jest mi zimno, to ja wszystkich grzeję, ale dziś chyba
jestem zmęczona. - odparłam, opierając głowę na jego ramieniu.
-Taa,
miałaś dziś ciekawy dzień.- zaśmiał się Andy, głaszcząc mnie
odruchowo po włosach.
-A
wszystko przez jednego faceta. Nigdy nie byłam tak wkurwiona jak
dziś. Muszę to przyznać, zdolny ten wasz basista.- zaczęłam się
śmiać. Przestałam na głos pewnej osoby stojącej przed nami:
-Co
tu się dzieje?
*****************************************************************************
To
tak. Rozdział dedykuję hellomydarkparadise za to, że czyta ten mój
mały badziew. W końcu masz ten swój 5 rozdział:P. Oprócz tego
dziękuję wszystkim, którzy czytają, a najbardziej kochanym
dziewczynom, które komentują. To naprawdę wiele dla mnie znaczy...
Dalej czekam na propozycje związane z epizodycznym wątkiem związku
Ann. A teraz bardzo proszę o szczere opinie, przemyślenia,
przypuszczenia i co tam jeszcze może być. Chciałabym poznać Wasze
zdanie, bo jestem ciekawa jak odbieracie te wszystkie wydarzenia.
Przyjmę nawet krytykę, o ile będzie konstruktywna:) Jeśli chce
ktoś być powiadamiany o nowym rozdziale, proszę zaobserwować
bloga, bądź zostawić jakiś namiar na siebie. Rozdział 6 w
piątek. Jeśli macie jakieś pytania do mnie- walcie śmiało.
P.S. Co do stylu pisania, miałam lepszy, ale dłuuuga przerwa skutecznie obniżyła mój poziom:(
Ku***! Wiesz, co właśnie zauważyłam?! Że mój komentarz na osiem linijek do wcześniejszego rozdziału się nie dodał! Ku*** no! Więc napisze tu w skrócie. Najpierw do poprzedniego: gdy tylko przeczytałam, żeby proponować kandydatów, pomyślałam - Oli! Ale później przeczytałam, że nie mogą być z metalowych zespołów... ale Oli teraz śpiewa core! :D nie no. Wiem, o co chodzi, więc nominuje Tate'a z American Horror Story! On jest cudowny *-*... No a teraz ko,emtarz do tego rozdziału: Dziękuję za tę dedykację oooo <3 takie kochane. Właśnie się zastanawia, kto byłby lepszy dla Rudej... Bo Ash jest taki uroczy, ale czasem serio przesadza, a Andy jest... dziwny. Taki sobie Andy. :D nie wiem, jak to wytłumaczyć, no... Um... chyba nie mogę zdradzić, kto to powiedział na końcu, ale mam przeczucie, że to ta na sześć liter hehe >.< No. SZYBKO MI TU WSTAWIAĆ NEXTA. AMEN. A no i piszę kropkę " . " żebyś nie miała wątpliwości, czy czytam. Czytam i kropka. O patrz! Nawet wstawię większą - • . To znaczy, że " Bardzo czytam " :D
OdpowiedzUsuńLeżę! Kobieto, rozjebałaś system tym komentarzem:D Uwielbiam cię. Tate, mówisz? Pomyślimy. Next będzie dokładnie 22 sierpnia. Noo, chyba, że jakimś cudem skończę szybciej ten rozdział, który piszę. Mam już pół. A poza tym, liczę, że jeszcze ktoś sypnie jakąś propozycją bohatera, bo chciałabym go już wprowadzić, a nie mogę, nie wiedząc jak ma wyglądać:(
UsuńJa proponuje Damona z TVD,pasowali by do siebie z Ann,no i ja też czytam
OdpowiedzUsuń~pola
Zanotowałam, przemyślę:D
UsuńKurwa mać! Ja podobnie, miałąm naszykowany w chuj długi komentarz i mi się nie dodał! Gdzie jest na tym świecie sprawiedliwość, ja się pytam!
OdpowiedzUsuńRozdział jak i te poprzednie jest zajebisty i koniec. Nie radze się ze mną kłócić, bo i tak nie wygrasz. Zaglądam tu codziennie, czytam, to wiem. No i teraz co do bohaterów. Sama osobiście wyjebałabym Ashleya z samochodu, jakby mi się zaczął wydzierać. Wyjebałam koleżankę z roweru, jak mi zaczęła Biebera śpiewać do ucha, więc basista miałby przejebane. Andy.. będzie miał wpierdol od Juliet, ja to wiem! Przecież to oczywiste, że to ona, tyle że może ona być nie wiem, co ona może tam robić? Skad wiedział? Dwie wiedźmy w opowiadaniu? to mi sie podoba...
Andy jest tym chłopakiem z samego początku? Ciekawe, co by było, jakby Ruda to odkryła.. Podwójny wpierdol?
Scenka przed sesja rozwaliła mnie na łopatki. Szczególnie CC. Taki sobie pojeb.
dobra, bo zaczynam już pieprzyc od rzeczy.
A co do tego chłopaka, to... Niech to będzie Johnnie Guilbert, youtuber. Co ty na to? Tak mi jakoś wpadł do głowy.
I dam ci duuuużo kropek, żebyś wiedział, że czytam ..................................................................................
Dobra starczy Weny życze, czekam na nexta!
Ja wczoraj cztery razy pisałam jeden komentarz, także ten... Teraz wszystko kopiuję przed dodaniem. Andy chłopakiem z początku... Masz na myśli 1 rozdział? Mogę powiedzieć tyle, pierwsza scena była o Ann i pewnej osobie, ale o tym w swoim czasie. Mimo, że Andy myśli, że zna Anię skądś tam, to mogę was zapewnić, że poznali się wszyscy osobiście dopiero gdy została ich managerką. A gościa z youtuba nie znam, ale obczaję. Dzięki za wenę, przyda się:D:D:D
UsuńJa propozycji nie mam, ale jestem pewna, że co nie wymyślisz to i tak będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Momentami zabawny i bardzo intrygujący:D
Przez Ciebie mam przed oczami wizję Christiana przebranego za Rihanne, dzięki xD
CC śpiewający "Umbrella"... Właściwie nie wiem skąd mi się to uroiło, ale jakoś mi się tak samo napisało i już zostawiłam:D
UsuńOstatnio mam problemy z dodawaniem komentarzy, za każdym razem mi się usuwają ;__;
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tym razem się doda.
Zacznijmy od tego, że CC mnie rozwalił. Zresztą jak cała ta scenka z goniącymi się chłopakami i kłócącym się Andy'm xD
I ciekawe kim jest ta osoba, która odzywa się pod koniec rozdziału...Mam w sumie dwa podejrzenia, ale zostawię je dla siebie :>
Czekam na następny c: xx
W piątek się okaże:D
OdpowiedzUsuńsuuuuper!!! kocham tego bloga..już 5 rozdział..i główna bohaterka nie jest w ciąży, nie laduję z kimś w łóżku..bądź nie jest zakochana po uszy XDDDD Blog super pisany..akcja nie dzieje się z byt szybko ...i wciaga..zycze ci dużo weny ..a co do pytań pod 4 rozdziałe..to wole paring Ash-Ann ^^ czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKochana to czytaj, czytaj, bo między Ann i Ash'em zawsze coś się będzie dziać:D. Mają obydwoje charakterki. Ale na razie zwiążę ją z kimś innym, bo nie chcę, żeby potraktowała źle Ashley'a. Jakby już źle go nie traktowała...
OdpowiedzUsuńRozdział taki jak zawsze ;b czyli swietny. Chłopaki mnie rozwalili :b jak dzieci , kocham <3 Co do chłopaka proponuje Olivera Sykes lub Ronniego radke ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Kuźwa, żeś wybrała:D Akurat oni mogą się pojawić w innej roli. Poza tym, to ma być niemetalowy chłopak:) Im gorszy, tym lepszy... Najlepiej, jakby był dupkiem, hahah
OdpowiedzUsuńPierwsze co kiedy wchodzę do ciebie: CZCIONKA.
OdpowiedzUsuńTym razem piąty rozdział czytałam jeszcze później*4:30, czy ja kiedyś sypiam? >.<* i po prostu "Muszę ją pochwalić". Cieszę się, że rozpatrzyłaś moją czepliwą na temat zielonego.
Do rzeczy zanim znowu zacznę pierdolić wstęp dłuższy niż komentarz:
Podoba mi się jak otwierasz główną bohaterkę, z irytującej, poważnej nastolatki w wyluzowaną dziewczynę. Nareszcie.! I to jak osobiście mogę się z nią utożsamić: Sama na kopach wywaliłabym Ashley'a z samochodu gdyby tak darł ryj.
Po za tym urwany wątek na końcu, logicznie to Juliet albo wkurwiony Ashley?. Nie, Juliet- to najbardziej prawdopodobne. Oj, czuję, że Andy tak czy inaczej dostanie opieprz :D
Względem teko "kandydata" miałam propozycje identyczne jak w komach powyżej: OLI *-* Ale on przecież gra metal x.x So sad ;-;
Może Jayy Von Monroe? Albo Ronnie Radke: Taak, Ronnie by się nadawał jako patentowany skurwiel, tym bardziej łatwo go wkręcić w akcję, bo nagrywał z Biersack'iem.
Pozdrawiam i zachęcam do obserwacji naszego bloga.
PS Zamontuj przycisk do subowania, łatwiej cię znaleźć . c:
Kurwa mać znowu mi nie dodało tego jebanego obserwuj! Sorry za epitety, ale próbowałam ostatnio 3 razy. Spróbuję potem jeszcze raz... Oli i Ronnie niestety odpadają, ale Jayy... Zobaczymy. Jak będę miała chwilę, to zaobserwuję, ale póki co nie mam dostępu do kompa. Siedzę na telefonie i łapię wifi:(
Usuń