(klik)
-Co tu się dzieje?- przed nami stała jakaś szatynka, wręcz mordując mnie spojrzeniem. Ah, chyba się domyślam kto to...
-Co tu się dzieje?- przed nami stała jakaś szatynka, wręcz mordując mnie spojrzeniem. Ah, chyba się domyślam kto to...
-Skarbie?
Wróciłaś? Kiedy?- odezwał się zszokowany wokalista.
-Niedawno.
Ale pytałam o coś. Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego przytulasz
jakąś dziewczynę?- tak, to była Juliet. Przyglądałam się całej
scenie w milczeniu.
-Przedstawię
was. To moja dziewczyna, Juliet, a to Anna, nasza managerka.
Przytulałem ją, bo jest cała zimna. Tyle.
-Tak,
faktycznie jest mi zimno. Ann, miło mi.- uśmiechnęłam się,
wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.
-Juliet.
Mam nadzieję, że rzeczywiście było tak jak mówicie.- przyglądała
mi się badawczo.
-Proszę
cię. Ja i Andy? Jakoś tego nie widzę. Wy pasujecie do siebie o
niebo lepiej.- postanowiłam jakoś udobruchać dziewczynę
Andy'ego.- Idę do środka, dołącz do nas.-zaproponowałam Juliet,
po czym wróciłam do lokalu. Usiadłam koło Jinxx'a, który od razu
spytał:
-Gdzie
zgubiłaś Andy'ego?
-Spotkaliśmy
Juliet, rozmawiają na zewnątrz.- gdy tylko skończyłam to mówić,
Andy i Juliet weszli do środka. Po przywitaniu ze wszystkimi,
dziewczyna usiadła koło mnie Pewnie nie chce, żeby wokalista był
blisko mnie. W sumie, nie dziwię się jej. Pewnie też byłabym
zazdrosna. Nie przejęłam się zbytnio jej obecnością i
rozmawiałam z Jinxx'em o jego żonie. Właściwie niedawno wzięli
ślub. Jeremy stwierdził, że na pewno się polubimy. Jeśli Sammi
okaże się taką kobietą, jak Jinxx ją opisuje, to rzeczywiście
jest bardzo sympatyczna. Po jakimś czasie stwierdziłam, że muszę
się bliżej zapoznać z JuJu, więc zaczęłyśmy rozmawiać. Gdy
przestała się na mnie patrzeć, jakby chciała mnie zabić, okazała
się bardzo miła. Przy okazji napomknęłam jej, że Andy wzbudza we
mnie tylko siostrzane uczucia. Nie kłamałam. Naprawdę, znam go
dopiero drugi dzień, a zaczynam traktować jak starszego brata. Moja
lekka fascynacja nim, minęła jak ręką odjął, gdy tylko miałam
okazję z nim dłużej pogadać. Czyli jednak nie będę miała
żadnego przystojnego chłopaka. Ehh, życie jest nie fair.
Siedzieliśmy tak razem do północy, po czym stwierdziłam, że
muszę już wracać do domu. Byłam cholernie śpiąca. Pożegnałam
się miśkiem z chłopakami, nawet z Ash'em, a z Juliet buziakiem i
wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Następny
dzień
Obudziłam
się o 8. Do pracy miałam jeszcze 2 godziny, więc postanowiłam w
końcu się rozpakować. Gdy skończyłam, weszłam na chwilę na
fejsa, żeby popisać z Davidem. Dalej nie powiedziałam mu, że
pracuję z Black Veil Brides. Może po części dlatego, że nie
byłam pewna czy za miesiąc dalej będę mieć tą pracę. Jeśli
każdy dzień ma wyglądać tak jak wczoraj, to dziękuję.
Spojrzałam do terminarza, żeby zobaczyć, co czeka mnie dziś. Hmm,
nie jest źle. Jakieś spotkanie z ekipą Monster Energy, a potem już
tylko szkolenie pod okiem Jon'a. Dziś mam nauczyć się uzupełniać
te wszystkie dokumenty, papiery itp. Musze jeszcze obgadać z nim
jedną rzecz...
Parę
godzin później.
Nie
miałam pojęcia, że odwalanie biurokracji to taka harówka. W
sensie, że od 5 godzin siedzę mega skupiona, żeby wszystko w miarę
ogarnąć. Głowa mnie już od myślenia rozbolała, a ile podpisów
złożyłam, to już się pogubiłam. Na spotkaniu z Monster
występowałam w roli asystentki Jonathan'a. Okazało się, że dwóch
ludzi pojedzie z nami w trasę kręcić film. Krótkometrażowy, ale
jednak. No, mam nadzieję, że mnie tam nie będzie nawet przez
sekundę. W końcu Jon dał mi trochę luzu. Jednak zanim
gdziekolwiek poszłam, postanowiłam z nim pogadać.
-Słuchaj
Jonathan, musimy coś omówić.- próbowałam być stanowcza.
-Niby
co?- spytał?
-Moje
mieszkanie z Brides'ami.
-Ann,
tu nie ma co omawiać. Wiem, o co ci chodzi, ale od razu mówię, że
na mnie twój urok nie działa. Zamieszkasz z nimi i koniec. To
dorośli faceci. Mają dziewczyny. Przecież cię nie zjedzą.-
odparł kpiącym głosem.
-Hm,
no pewnie nie, ale w takim razie mam jedną prośbę i daję ci
spokój.- miałam szatański plan.
-Okej,
wszystko, bylebyś zostawiła już ten temat.- odetchnął z ulgą
Jon.
-Ty
sam, masz zakomunikować mojej mamie, że będę mieszkała z
chłopakami.- uśmiechnęłam się chytrze.
-Co?!
Ale Ann...- Jon patrzył się na mnie co najmniej jakby zobaczył
ducha. Wspominałam, że moją mamę ciężko czasem do czegoś
przekonać? Owszem, miała dość liberalne poglądy, ale teraz,
głęboko w duchu liczyłam, że jednak się nie zgodzi. Jakby nie
było, do osiemnastki troszkę mi brakuje...
-Nie
Jonathan. Ja JEJ tego nie powiem, bo od razu każe mi się spakować
i wracać, albo sama tu przyjedzie. Nie wiem, która opcja gorsza.
Skoro tak bardzo chcesz, żebym mieszkała z chłopakami, to sam masz
ją przekonać. To tyle. Idę się przejść. Na razie.- wyszłam,
nie dając mu dojść do słowa. Niech teraz sam kombinuje. Chodziłam
sobie po studiu nagraniowym, sama nie wiedząc właściwie co robić,
aż usłyszałam dźwięk gitary elektrycznej. Chłopcy mieli
przyjechać dopiero za godzinę... Weszłam cichutko do pokoju, z
którego słyszałam muzykę i zobaczyłam Jake'a. Postanowiłam mu
nie przeszkadzać, jednak gdy tylko zaczęłam się wycofywać,
oczywiście musiałam się potknąć i narobić hałasu. Jake
spojrzał w moją stronę.
-O,
hej Ann.- uśmiechnął się.
-Hej,
przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać.- ponownie zaczęłam się
cofać.
-Nie
przeszkadzasz, wchodź, siadaj. Chyba, że się gdzieś spieszysz.-
weszłam niepewnie do środka i usiadłam na kanapie.
-Mam
teraz trochę wolnego. A czy ty przypadkiem nie miałeś tu być
dopiero za godzinę?-spytałam.
-No
tak, tak ustaliliśmy, ale ja już przeniosłem swoje rzeczy do
naszego domu, więc z nudów przyjechałem wcześniej.
-Przeniosłeś
rzeczy? Nie rozumiem...
-Noo,
przywiozłem ubrania z mojego domu, reszta dalej się rozpakowuje.-
tłumaczył mi.
-Czekaj!
To wy macie własne domy? Ja myślałam, że zawsze mieszkacie
razem...- przerwałam, bo Jake zaczął krztusić się ze śmiechu.
-Ej!
Nie śmiej się ze mnie!- strzeliłam fochem.
-Przepraszam.
Serio, przepraszam. Annie no!- podszedł do mnie i przytulił się.-
Po prostu, nie sądziłem, że ktoś mógł pomyśleć, że zawsze
mieszkamy razem.
-Dobra.
Racja. Przecież macie dziewczyny i swoje życie. Sama nie wiem, co
mi się uroiło. Nieważne. Co robisz?- spytałam.
-Ćwiczę
nasze piosenki. Jak chcesz to mogę ci coś zagrać. Ale musisz
ładnie poprosić.-puścił mi oczko.
-W
zeszłym roku uczyłam się grać „the Legacy”. Ale nie wiem jak
zrobiłeś jeden riff. Pokażesz? Prooooszę.- serio, nie umiałam
przez to spać po nocach, bo kombinowałam, jakim cudem mu to wyszło.
-Uczyłaś
się naszej piosenki? Wow. To takie miłe. Pokażę ci, ale najpierw
sama zagrasz.
-Niee,
Jake. Proszę. Ja tak naprawdę nie lubię grać, tym bardziej przy
kimś...-speszyłam się.
-To
w takim razie, jak nauczyłaś się grać tą piosenkę? Bo nie
sądzę, żeby nauczyli cię jej w szkole muzycznej.
-Eeee,
ze słuchu. Nigdy nie ogarnęłam nut, tak więc wszystkiego uczę
się ze słuchu.
-Nauczyłaś
się TEJ piosenki ze słuchu???- wydarł się na mnie Jake'uś.
-Tak.
I co z tego?- spytałam.
-Musisz
mi pokazać ile umiesz, koniecznie!- wstał, wziął jedną z gitar,
po czym wrócił i mi ją podał. -Masz! I jedziesz bejbe, nie mamy
całego dnia.-odpowiedział gitarzysta. Zaczęłam się denerwować.
Co innego grać sobie to w domu, a co innego przy twórcy tej
piosenki. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam. Szło mi nawet
nieźle, nie za bardzo czułam gitarę, ale jakoś dawałam radę. W
pewnym momencie przerwałam i powiedziałam:
-No
i właśnie tu stanęłam. Co teraz?
-Ile
czasu zajęło ci nauczenie się tej piosenki?- zupełnie zignorował
moje pytanie gitarzysta.
-Bo
ja wiem, z jakieś 4 dni? A co?
-Dziewczyno!
Nauczyłaś się tej piosenki łącznie z połową mojego solo w
cztery dni ze słuchu? Jaja sobie robisz? Ja ogarniałem tylko solo
dwa dni, a sam to wymyśliłem! Jesteś jakąś wiedźmą, czy co?
Albo może jakąś heroską?- w tym momencie dziwnie się na mnie
popatrzył.
-Moi
znajomi często mówią, że jestem wiedźmą, ale to raczej z innego
powodu... To pokażesz mi co dalej, czy nie?- zaczęłam się już
niecierpliwić.
Ehh,
kobiety... Pokażę.- po czym przyniósł swoją gitarę. Gdy Jake
tłumaczył, to wcale nie było takie trudne, jak myślałam.
Powiedziałam mu to.
-Widzisz?
Twój nauczyciel naprawdę musiał być do bani. Już wiem, co będę
robić na starość. Zostanę nauczycielem haahahha- zaczął się
śmiać. -Skoro tak dobrze nam idzie, to może nauczę cię jakiejś
innej, hm? Może przekonasz się do gitary...- uśmiechnął się.
-Okej.
To teraz chcę Youth & Whisky.- odparłam.
-Czemu
akurat ta?- zaciekawił się Jake.
-Bo
jest zajebista. I jest o młodości. A jakby nie było, ja jestem
młoda i jeszcze długo taka będę.
-No
tak. Chwila, ile ty masz lat tak w ogóle?
-Kobiet
się o to nie pyta, ale jeśli tak bardzo upierasz się wiedzieć, to
za parę miesięcy skończę 18.
-ILE?!?!?!?!-
wrzasnął na cały budynek Pitts.
-Nie
drzyj się! Powiedziałam przecież, że 18.- zirytowałam się.
-O
kurwa! My z chłopakami obstawialiśmy, że tak z 20-21.- odparł
zszokowany.
-Dzięki!
Wiem, że nie wyglądam na swój wiek, ale żeby postarzeć mnie o 3
lata? Serio?
-Muszę
to powiedzieć chłopakom. Musze zobaczyć ich miny.- zaśmiał się.
-Aha.
Fajnie. To teraz będziesz to przeżywał jak mucha okres, czy jednak
wolisz mnie uczyć?
-Okej,
okej. Zrozumiałem aluzję. Poczekam z ekscytacją na chłopaków. To
zaczynamy.- ogarnął się w końcu Jake. Graliśmy tak sobie, dopóki
z hukiem nie wpadli chłopcy.
-Eee,
sorry. Nie chcieliśmy wam przeszkodzić, myśleliśmy, że jesteś
sam. Tak w ogóle, hej Ann.-uśmiechnął się Jinxx, po czym wszyscy
się ze mną przywitali.
-Co
robicie?- spytał Andy.
-Okazało
się, że Ann umie grać jedna naszą piosenkę. Teraz doucza się
reszty. Ale wiecie, siadajcie, pogadamy sobie itp.- uśmiechnął się
do chłopaków, podejrzanie miło, Jake. Chłopcy rozwalili się na
kanapie, ja przeniosłam się na fotel, naprzeciwko. CC częstował
mnie ciastkami z kremem i czipsami, bo twierdził, że tylko ja go
rozumiem jego upodobania do mieszania smaków. Widziałam, że coś
kombinuje i na efekty nie musiałam długo. W pewnym momencie rzucił
ciastkiem w Andy'ego, ale ten zrobił unik i cały krem wylądował
na koszulce robiącego coś na telefonie, Ashley'a.
-CC
kurwa! Popierdoliło cię do reszty? To moja ulubiona koszulka z
Hello Kitty!- zaczął się wydzierać na biednego perkusistę,
Purdy. Swoją drogą, dzięki Christianowi, ta kotka na koszulce
miała teraz na głowie afro z kremu. Nie wytrzymałam i zaczęłam
się śmiać.
-A
ty z czego się niby śmiejesz, co?- popatrzył na mnie wściekle
Ash.
-Z
ciebie oczywiście, sieroto!- wydukałam, ocierając łzy, po czym
znowu zaczęłam rechotać, reszta chłopaków też poszła w moje
ślady.
-CC,
nie żyjesz!- dalej wkurzał się basista.
-Oj
Ashley, ty nic nie rozumiesz. Ja to zrobiłem po to, żebyś miał
pretekst do ściągnięcia koszulki i zaprezentowania Ann swojej
pięknej klaty.- wyszczerzył się Coma. Po jego słowach zaczęłam
jeszcze głośniej się śmiać, zjeżdżając jednocześnie z
fotela.
-Słoneczko,
jeśli chcesz podziwiać moje ciało, wystarczy, że poprosisz, nie
musisz w to mieszać Christiana.- uśmiechnął się cwaniacko Ash,
zdejmując jednocześnie koszulkę. -Wiesz, że ja zawsze jestem
chętny na różne... zabawy.- popatrzyłam się na niego jak na
idiotę. Już miałam coś odpowiedzieć, ale wtrącił się Jake.
-Ashley,
na twoim miejscu dokładnie zastanowiłbym się nad propozycjami,
które rzucasz Ann. Mogą nieść poważne emm, konsekwencje-
wyszczerzył się.
-Co
masz na myśli?- popatrzył się w moją stronę podejrzliwie Purdy,
po czym przeniósł wzrok na Jake'a. -Chodzi ci o to, że jest
wiedźmą i może zamienić mnie w żabę? To już wiem od dawna.
-Pierdol
się Purdy!- warknęłam.
-Ale
tylko z tobą, kociaku.- na to już nic nie odpowiedziałam. Za to
znów odezwał się Jake:
-Ann,
może powiesz im kiedy się urodziłaś?- wiedziałam o co mu chodzi,
ale postanowiłam nie dać mu tak łatwo tej satysfakcji.
-29
grudnia.- wyszczerzyłam się.
-Ooo,
popatrz, ja 26! Czyli, jak rozumiem, robimy razem urodziny, co
nie?-odezwał się Andy.
-Miałaś
powiedzieć też którego roku.- popatrzył na mnie z wyrzutem.
-To
zostawiam tobie. - umiechnęłam się wrednie. -Chłopaki, ile wy mi
dajecie lat, co? Ale tak szczerze.
-Hm,
z jakieś 20? -odpowiedział niepewnie Jinxx.
-Moooże
21? - to już Andy.- No, w życiu nie uwierzę, że miałabyś mieć
tyle co ja!- w tym momencie Jake nie wytrzymał i zaczął się
śmiać.
-Ej
ludzie! Ona w grudniu będzie mieć osiemnastkę.
-Co?!?!?-
ryknęli chórem, plus CC jeszcze przy okazji oblał się piciem.
-No
właśnie to. Nasza przyjaciółka nie jest jeszcze nawet
pełnoletnia.- tłumaczył Pitts.
-O
kurwa...- powiedział cicho Ashley. Jakoś dziwnie zbladł. W ogóle
zrobiła się cisza.
-Chłopaki...
Dobrze się czujecie?- spytałam.
-Ale...
Ty jesteś... Taka młoda!- otrząsnął się już lekko z szoku,
Jeremy.
-Tak,
ale czy to ma jakieś znaczenie?- spytałam.
-Dla
Ashley'a ma.- wyszczerzył się Christian. -Ash, przykro mi stary,
ale nie poru...em, nieważne- przerwał, bo oberwał od Andy'ego. I
tak wszyscy wiedzieliśmy co miał na myśli. Jednak oni wszyscy są
zboczeni.
-Spierdalaj
Coma!- syknął Ash. I ja mam z nimi mieszkać. Chyba sobie kupię
jakiś pas cnoty, czy coś...
Perspektywa
Ashley'a
Ja
pierdolę. Ona nie ma jeszcze 18 lat? Między nami jest 7 lat
różnicy. Dobrze, że o niej nie marzyłem po nocach, byłby teraz
niezły przypał. Nie chodzi mi o to, że mi się nie podoba, wręcz
przeciwnie. Jest całkiem, całkiem. Tylko jej wredny charakter
skutecznie ostudził mój zapał. Teraz poczułem się staro... Moje
rozmyślania przerwał Andy. Mieliśmy zacząć próbę. Nie umiałem
się zbytnio skupić, ale na szczęście nikt tego nie zauważył.
Przećwiczyliśmy też piosenkę na nową płytę. Mamy już kilka
napisanych, Jake stworzył do nich muzykę, teraz jeszcze ja i CC
musimy dodać coś od siebie. Resztę tekstów Andy ma napisać w
trasie i najwyżej skończyć po powrocie. Przez jesień i część
zimy będziemy nagrywać w studiu, bo chcemy żeby płyta wyszła
jakoś w lutym, albo w marcu. Po próbie pożegnaliśmy się z Ann i
pojechaliśmy do naszego wspólnego domu. Kupiliśmy go po wydaniu
„Set the World On Fire”. Każdy z nas mieszka w innej części
Los Angeles i zmarnowalibyśmy mnóstwo czasu na dojeżdżanie do
wytwórni czy studia. Szedłem zamyślony do auta i prawie wpadłem
na Jinxx'a.
-Stary,
uważaj trochę.- zwrócił mi uwagę nasz „tatuś”.
-Sorry,
zamyśliłem się.
-No
właśnie widzę, o co chodzi?- wsiedliśmy do samochodu.
-O
Ann. Nie miałem pojęcia, że ona jest taka młoda. Kurczę, to
prawie dziecko.- odpowiedziałem.
-Całkiem
nieźle wyposażona jak na „dziecko”.- wtrącił Jake.
-Ej,
uważaj, to ja tu jestem Deviantem! Ja powinienem tak mówić.-
wkurzyłem się lekko.
-Ale
nie mówisz. W ogóle o niej nie mówisz. Każdą obgadujesz, ale nie
ją.- zauważył Andy. -Pytanie tylko, czy to dlatego, że tak jej
nie lubisz, czy tak ci się podoba...
-Oczywiście,
że to pierwsze! Nie jest brzydka... Ma raczej niezły biust i tyłek,
ale jest wiedźmą. A ja się z wiedźmami nie zadaję.- odparłem,
dumny, że udało mi się jakoś wybrnąć. Nigdy w życiu im się
nie przyznam, że ona coraz bardziej mnie kręci. Jednak, im bardziej
mi się podoba, tym bardziej mnie wkurza. Nigdy nie zrozumiem
kobiet...
*****************************************************************************
No i kolejny już za nami. Bardzo dziękuję za te 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie, jak poprawiło mi to humor<3 Chyba wszyscy domyślili się, że na początku występuje Juliet:D Ania nie chce mieszkać z Brides'ami. Dziwna jest, ja na jej miejscu w jeden dzień bym się wprowadziła:):):) Ashley dalej się z nią przekomarza i nie zapowiada się, że kiedyś przestaną. Jeśli ktoś czytał zakładkę z Bohaterami, domyśla się, że planuję uprzykrzyć im życie jeszcze bardziej...
Ten dodałam szybko, bo potem szykuję się na imprezę. Następny dodam w poniedziałek, chyba, że zrobicie mi taką piękną niespodziankę (ładnie proszę:D) i znów dodacie mnóstwo komentarzy, a nawet jeszcze więcej. Wtedy zrobię wszystko, żeby dodać w niedzielę koło południa... No nic, czekam na wasze przemyślenia i do, mam nadzieję, niedzieli.
Nienawidzę Bloggera. Nie dość, że kilka razy nie umiałam dodać komentarza, to jeszcze nie mogłam dodać przycisku Obserwuj. Nerwicy z kurwicą idzie dostać:(:(:(
Nienawidzę Bloggera. Nie dość, że kilka razy nie umiałam dodać komentarza, to jeszcze nie mogłam dodać przycisku Obserwuj. Nerwicy z kurwicą idzie dostać:(:(:(
No ciekawie się zapowiada wątek z Ann i Ashley'a,mam nadzieję że Ty też zrobisz niespodziankę i dodasz szybciej, bo nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńWeny! :3
Dzięki. Ann i Ashley. Nie wiem, które z nich jest gorsze. Ich relacja zawsze będzie skomplikowana. A przynajmniej, dopóki mi się nie znudzi ten wątek. Postaram się dodać jutro, o ile zdążę.
Usuńjej *-----* slodko XDDD
OdpowiedzUsuńJuż niedługo... Teraz czas na poważniejsze rozdziały. Przynajmniej mi się tak wydaje.
UsuńReakcja chlopakow była bezcenna :) ale ja chce kurde zeby Andy i Ann byli razem no !!!-.-
OdpowiedzUsuńSkarbie, ja cię nie chcę załamywać, ale ja ich nie widzę jako pary. Oni się sobie w ogóle nie podobają. Tzn. na początku miałam taki pomysł, ale to, jak sama postrzegam Andy'ego, sprawiło, że nie pasuje do bohaterki...
UsuńSPAM
OdpowiedzUsuńMeadow i Andy`ego niegdyś łączyła jedynie wzajemna fascynacja. Nie pozwalając sobie na uczucia żyli ze sobą, razem przeciw światu. Jednak z czasem wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. Niechciane uczucia wtargnęły do ich życia zakłócając wszystko co mieli. Mea uciekła, a Andy został i oboje starali się zapomnieć.
Kilka lat po ich romansie przypadkowo wpadają na siebie w klubie i właściwie nie byłoby to nic strasznego, gdyby nie to, że palące pragnienie nadal nie daje im spokoju.
zapraszam na clausis-oculis.blogspot.com
Jeej ^^ "Masz! I jedziesz bejbe, nie mamy całego dnia" niee. Wcale nie miałam skojarzeń :D. Rozdział jak zwykle - ŚWIETNY. Ciekawa jestem, jak ułoży się Ashowi i Ann... Nie wiem po kogo jestem stronie. W sensie Andyego, czy Devianta. Obaj są jacyś tacy eh. Ten pierwszy jest całkiem miły, zabawny i potrafi się czasem ogarnąć (w przeciwieństwie do tego drugiego), ale zarazem jest taki tajemniczy (nie pytaj. Nie wiem skąd u mnie takie przypuszczenia) i oczywiście ma Juliet... Ash jest taki ooooo <3 kochany, ale czasem przesadza. Albo nie. Czasem nie przesadza. Rrghreghiuregvoebro nie wiem, co o tym myśleć, ehh. WSTAWIAJ MI TU SZYBKO NASTĘPNY I TYLE (:
OdpowiedzUsuńW tym akurat momencie nie miałam skojarzeń, ale miałam w innym. Btw. my obie jesteśmy lekko zboczone, więc mnie już nic nie zdziwi... Zrobię ci spoiler. Między Ann a Ash'em będzie zawsze dziwnie, bo obydwoje są dziwni i siebie warci, a z Andy'm nic nie będzie, bo różnica charakterów i wgl. Andy ma za słabą psychikę dla Ani:D:D:D Jeszcze by go w depresję wpędziła.
UsuńJa się nie jej nie dziwię, że ona nie chce z nimi mieszkać :D Tak swoją drogą to niezłą niespodziankę mieli :)
OdpowiedzUsuńTaa, liczyli na fajną laskę w domu, darmowe widoki, a tu się okazuje, że dostali prawie dziecko, które trzeba czasem przypilnować:D Chociaż, jeszcze zobaczymy kto kogo będzie niańczył...
Usuń