piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 6

(klik)
-Co tu się dzieje?- przed nami stała jakaś szatynka, wręcz mordując mnie spojrzeniem. Ah, chyba się domyślam kto to...

-Skarbie? Wróciłaś? Kiedy?- odezwał się zszokowany wokalista.

-Niedawno. Ale pytałam o coś. Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego przytulasz jakąś dziewczynę?- tak, to była Juliet. Przyglądałam się całej scenie w milczeniu.

-Przedstawię was. To moja dziewczyna, Juliet, a to Anna, nasza managerka. Przytulałem ją, bo jest cała zimna. Tyle.

-Tak, faktycznie jest mi zimno. Ann, miło mi.- uśmiechnęłam się, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.

-Juliet. Mam nadzieję, że rzeczywiście było tak jak mówicie.- przyglądała mi się badawczo.

-Proszę cię. Ja i Andy? Jakoś tego nie widzę. Wy pasujecie do siebie o niebo lepiej.- postanowiłam jakoś udobruchać dziewczynę Andy'ego.- Idę do środka, dołącz do nas.-zaproponowałam Juliet, po czym wróciłam do lokalu. Usiadłam koło Jinxx'a, który od razu spytał:

-Gdzie zgubiłaś Andy'ego?

-Spotkaliśmy Juliet, rozmawiają na zewnątrz.- gdy tylko skończyłam to mówić, Andy i Juliet weszli do środka. Po przywitaniu ze wszystkimi, dziewczyna usiadła koło mnie Pewnie nie chce, żeby wokalista był blisko mnie. W sumie, nie dziwię się jej. Pewnie też byłabym zazdrosna. Nie przejęłam się zbytnio jej obecnością i rozmawiałam z Jinxx'em o jego żonie. Właściwie niedawno wzięli ślub. Jeremy stwierdził, że na pewno się polubimy. Jeśli Sammi okaże się taką kobietą, jak Jinxx ją opisuje, to rzeczywiście jest bardzo sympatyczna. Po jakimś czasie stwierdziłam, że muszę się bliżej zapoznać z JuJu, więc zaczęłyśmy rozmawiać. Gdy przestała się na mnie patrzeć, jakby chciała mnie zabić, okazała się bardzo miła. Przy okazji napomknęłam jej, że Andy wzbudza we mnie tylko siostrzane uczucia. Nie kłamałam. Naprawdę, znam go dopiero drugi dzień, a zaczynam traktować jak starszego brata. Moja lekka fascynacja nim, minęła jak ręką odjął, gdy tylko miałam okazję z nim dłużej pogadać. Czyli jednak nie będę miała żadnego przystojnego chłopaka. Ehh, życie jest nie fair. Siedzieliśmy tak razem do północy, po czym stwierdziłam, że muszę już wracać do domu. Byłam cholernie śpiąca. Pożegnałam się miśkiem z chłopakami, nawet z Ash'em, a z Juliet buziakiem i wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.



Następny dzień



Obudziłam się o 8. Do pracy miałam jeszcze 2 godziny, więc postanowiłam w końcu się rozpakować. Gdy skończyłam, weszłam na chwilę na fejsa, żeby popisać z Davidem. Dalej nie powiedziałam mu, że pracuję z Black Veil Brides. Może po części dlatego, że nie byłam pewna czy za miesiąc dalej będę mieć tą pracę. Jeśli każdy dzień ma wyglądać tak jak wczoraj, to dziękuję. Spojrzałam do terminarza, żeby zobaczyć, co czeka mnie dziś. Hmm, nie jest źle. Jakieś spotkanie z ekipą Monster Energy, a potem już tylko szkolenie pod okiem Jon'a. Dziś mam nauczyć się uzupełniać te wszystkie dokumenty, papiery itp. Musze jeszcze obgadać z nim jedną rzecz...



Parę godzin później.



Nie miałam pojęcia, że odwalanie biurokracji to taka harówka. W sensie, że od 5 godzin siedzę mega skupiona, żeby wszystko w miarę ogarnąć. Głowa mnie już od myślenia rozbolała, a ile podpisów złożyłam, to już się pogubiłam. Na spotkaniu z Monster występowałam w roli asystentki Jonathan'a. Okazało się, że dwóch ludzi pojedzie z nami w trasę kręcić film. Krótkometrażowy, ale jednak. No, mam nadzieję, że mnie tam nie będzie nawet przez sekundę. W końcu Jon dał mi trochę luzu. Jednak zanim gdziekolwiek poszłam, postanowiłam z nim pogadać.

-Słuchaj Jonathan, musimy coś omówić.- próbowałam być stanowcza.

-Niby co?- spytał?

-Moje mieszkanie z Brides'ami.

-Ann, tu nie ma co omawiać. Wiem, o co ci chodzi, ale od razu mówię, że na mnie twój urok nie działa. Zamieszkasz z nimi i koniec. To dorośli faceci. Mają dziewczyny. Przecież cię nie zjedzą.- odparł kpiącym głosem.

-Hm, no pewnie nie, ale w takim razie mam jedną prośbę i daję ci spokój.- miałam szatański plan.

-Okej, wszystko, bylebyś zostawiła już ten temat.- odetchnął z ulgą Jon.

-Ty sam, masz zakomunikować mojej mamie, że będę mieszkała z chłopakami.- uśmiechnęłam się chytrze.

-Co?! Ale Ann...- Jon patrzył się na mnie co najmniej jakby zobaczył ducha. Wspominałam, że moją mamę ciężko czasem do czegoś przekonać? Owszem, miała dość liberalne poglądy, ale teraz, głęboko w duchu liczyłam, że jednak się nie zgodzi. Jakby nie było, do osiemnastki troszkę mi brakuje...

-Nie Jonathan. Ja JEJ tego nie powiem, bo od razu każe mi się spakować i wracać, albo sama tu przyjedzie. Nie wiem, która opcja gorsza. Skoro tak bardzo chcesz, żebym mieszkała z chłopakami, to sam masz ją przekonać. To tyle. Idę się przejść. Na razie.- wyszłam, nie dając mu dojść do słowa. Niech teraz sam kombinuje. Chodziłam sobie po studiu nagraniowym, sama nie wiedząc właściwie co robić, aż usłyszałam dźwięk gitary elektrycznej. Chłopcy mieli przyjechać dopiero za godzinę... Weszłam cichutko do pokoju, z którego słyszałam muzykę i zobaczyłam Jake'a. Postanowiłam mu nie przeszkadzać, jednak gdy tylko zaczęłam się wycofywać, oczywiście musiałam się potknąć i narobić hałasu. Jake spojrzał w moją stronę.

-O, hej Ann.- uśmiechnął się.

-Hej, przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać.- ponownie zaczęłam się cofać.

-Nie przeszkadzasz, wchodź, siadaj. Chyba, że się gdzieś spieszysz.- weszłam niepewnie do środka i usiadłam na kanapie.

-Mam teraz trochę wolnego. A czy ty przypadkiem nie miałeś tu być dopiero za godzinę?-spytałam.

-No tak, tak ustaliliśmy, ale ja już przeniosłem swoje rzeczy do naszego domu, więc z nudów przyjechałem wcześniej.

-Przeniosłeś rzeczy? Nie rozumiem...

-Noo, przywiozłem ubrania z mojego domu, reszta dalej się rozpakowuje.- tłumaczył mi.

-Czekaj! To wy macie własne domy? Ja myślałam, że zawsze mieszkacie razem...- przerwałam, bo Jake zaczął krztusić się ze śmiechu.

-Ej! Nie śmiej się ze mnie!- strzeliłam fochem.

-Przepraszam. Serio, przepraszam. Annie no!- podszedł do mnie i przytulił się.- Po prostu, nie sądziłem, że ktoś mógł pomyśleć, że zawsze mieszkamy razem.

-Dobra. Racja. Przecież macie dziewczyny i swoje życie. Sama nie wiem, co mi się uroiło. Nieważne. Co robisz?- spytałam.

-Ćwiczę nasze piosenki. Jak chcesz to mogę ci coś zagrać. Ale musisz ładnie poprosić.-puścił mi oczko.

-W zeszłym roku uczyłam się grać „the Legacy”. Ale nie wiem jak zrobiłeś jeden riff. Pokażesz? Prooooszę.- serio, nie umiałam przez to spać po nocach, bo kombinowałam, jakim cudem mu to wyszło.

-Uczyłaś się naszej piosenki? Wow. To takie miłe. Pokażę ci, ale najpierw sama zagrasz.

-Niee, Jake. Proszę. Ja tak naprawdę nie lubię grać, tym bardziej przy kimś...-speszyłam się.

-To w takim razie, jak nauczyłaś się grać tą piosenkę? Bo nie sądzę, żeby nauczyli cię jej w szkole muzycznej.

-Eeee, ze słuchu. Nigdy nie ogarnęłam nut, tak więc wszystkiego uczę się ze słuchu.

-Nauczyłaś się TEJ piosenki ze słuchu???- wydarł się na mnie Jake'uś.

-Tak. I co z tego?- spytałam.

-Musisz mi pokazać ile umiesz, koniecznie!- wstał, wziął jedną z gitar, po czym wrócił i mi ją podał. -Masz! I jedziesz bejbe, nie mamy całego dnia.-odpowiedział gitarzysta. Zaczęłam się denerwować. Co innego grać sobie to w domu, a co innego przy twórcy tej piosenki. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam. Szło mi nawet nieźle, nie za bardzo czułam gitarę, ale jakoś dawałam radę. W pewnym momencie przerwałam i powiedziałam:

-No i właśnie tu stanęłam. Co teraz?

-Ile czasu zajęło ci nauczenie się tej piosenki?- zupełnie zignorował moje pytanie gitarzysta.

-Bo ja wiem, z jakieś 4 dni? A co?

-Dziewczyno! Nauczyłaś się tej piosenki łącznie z połową mojego solo w cztery dni ze słuchu? Jaja sobie robisz? Ja ogarniałem tylko solo dwa dni, a sam to wymyśliłem! Jesteś jakąś wiedźmą, czy co? Albo może jakąś heroską?- w tym momencie dziwnie się na mnie popatrzył.

-Moi znajomi często mówią, że jestem wiedźmą, ale to raczej z innego powodu... To pokażesz mi co dalej, czy nie?- zaczęłam się już niecierpliwić.

Ehh, kobiety... Pokażę.- po czym przyniósł swoją gitarę. Gdy Jake tłumaczył, to wcale nie było takie trudne, jak myślałam. Powiedziałam mu to.

-Widzisz? Twój nauczyciel naprawdę musiał być do bani. Już wiem, co będę robić na starość. Zostanę nauczycielem haahahha- zaczął się śmiać. -Skoro tak dobrze nam idzie, to może nauczę cię jakiejś innej, hm? Może przekonasz się do gitary...- uśmiechnął się.

-Okej. To teraz chcę Youth & Whisky.- odparłam.

-Czemu akurat ta?- zaciekawił się Jake.

-Bo jest zajebista. I jest o młodości. A jakby nie było, ja jestem młoda i jeszcze długo taka będę.

-No tak. Chwila, ile ty masz lat tak w ogóle?

-Kobiet się o to nie pyta, ale jeśli tak bardzo upierasz się wiedzieć, to za parę miesięcy skończę 18.

-ILE?!?!?!?!- wrzasnął na cały budynek Pitts.

-Nie drzyj się! Powiedziałam przecież, że 18.- zirytowałam się.

-O kurwa! My z chłopakami obstawialiśmy, że tak z 20-21.- odparł zszokowany.

-Dzięki! Wiem, że nie wyglądam na swój wiek, ale żeby postarzeć mnie o 3 lata? Serio?

-Muszę to powiedzieć chłopakom. Musze zobaczyć ich miny.- zaśmiał się.

-Aha. Fajnie. To teraz będziesz to przeżywał jak mucha okres, czy jednak wolisz mnie uczyć?

-Okej, okej. Zrozumiałem aluzję. Poczekam z ekscytacją na chłopaków. To zaczynamy.- ogarnął się w końcu Jake. Graliśmy tak sobie, dopóki z hukiem nie wpadli chłopcy.

-Eee, sorry. Nie chcieliśmy wam przeszkodzić, myśleliśmy, że jesteś sam. Tak w ogóle, hej Ann.-uśmiechnął się Jinxx, po czym wszyscy się ze mną przywitali.

-Co robicie?- spytał Andy.

-Okazało się, że Ann umie grać jedna naszą piosenkę. Teraz doucza się reszty. Ale wiecie, siadajcie, pogadamy sobie itp.- uśmiechnął się do chłopaków, podejrzanie miło, Jake. Chłopcy rozwalili się na kanapie, ja przeniosłam się na fotel, naprzeciwko. CC częstował mnie ciastkami z kremem i czipsami, bo twierdził, że tylko ja go rozumiem jego upodobania do mieszania smaków. Widziałam, że coś kombinuje i na efekty nie musiałam długo. W pewnym momencie rzucił ciastkiem w Andy'ego, ale ten zrobił unik i cały krem wylądował na koszulce robiącego coś na telefonie, Ashley'a.

-CC kurwa! Popierdoliło cię do reszty? To moja ulubiona koszulka z Hello Kitty!- zaczął się wydzierać na biednego perkusistę, Purdy. Swoją drogą, dzięki Christianowi, ta kotka na koszulce miała teraz na głowie afro z kremu. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.

-A ty z czego się niby śmiejesz, co?- popatrzył na mnie wściekle Ash.

-Z ciebie oczywiście, sieroto!- wydukałam, ocierając łzy, po czym znowu zaczęłam rechotać, reszta chłopaków też poszła w moje ślady.

-CC, nie żyjesz!- dalej wkurzał się basista.

-Oj Ashley, ty nic nie rozumiesz. Ja to zrobiłem po to, żebyś miał pretekst do ściągnięcia koszulki i zaprezentowania Ann swojej pięknej klaty.- wyszczerzył się Coma. Po jego słowach zaczęłam jeszcze głośniej się śmiać, zjeżdżając jednocześnie z fotela.

-Słoneczko, jeśli chcesz podziwiać moje ciało, wystarczy, że poprosisz, nie musisz w to mieszać Christiana.- uśmiechnął się cwaniacko Ash, zdejmując jednocześnie koszulkę. -Wiesz, że ja zawsze jestem chętny na różne... zabawy.- popatrzyłam się na niego jak na idiotę. Już miałam coś odpowiedzieć, ale wtrącił się Jake.

-Ashley, na twoim miejscu dokładnie zastanowiłbym się nad propozycjami, które rzucasz Ann. Mogą nieść poważne emm, konsekwencje- wyszczerzył się.

-Co masz na myśli?- popatrzył się w moją stronę podejrzliwie Purdy, po czym przeniósł wzrok na Jake'a. -Chodzi ci o to, że jest wiedźmą i może zamienić mnie w żabę? To już wiem od dawna.

-Pierdol się Purdy!- warknęłam.

-Ale tylko z tobą, kociaku.- na to już nic nie odpowiedziałam. Za to znów odezwał się Jake:

-Ann, może powiesz im kiedy się urodziłaś?- wiedziałam o co mu chodzi, ale postanowiłam nie dać mu tak łatwo tej satysfakcji.

-29 grudnia.- wyszczerzyłam się.

-Ooo, popatrz, ja 26! Czyli, jak rozumiem, robimy razem urodziny, co nie?-odezwał się Andy.

-Miałaś powiedzieć też którego roku.- popatrzył na mnie z wyrzutem.

-To zostawiam tobie. - umiechnęłam się wrednie. -Chłopaki, ile wy mi dajecie lat, co? Ale tak szczerze.

-Hm, z jakieś 20? -odpowiedział niepewnie Jinxx.

-Moooże 21? - to już Andy.- No, w życiu nie uwierzę, że miałabyś mieć tyle co ja!- w tym momencie Jake nie wytrzymał i zaczął się śmiać.

-Ej ludzie! Ona w grudniu będzie mieć osiemnastkę.

-Co?!?!?- ryknęli chórem, plus CC jeszcze przy okazji oblał się piciem.

-No właśnie to. Nasza przyjaciółka nie jest jeszcze nawet pełnoletnia.- tłumaczył Pitts.

-O kurwa...- powiedział cicho Ashley. Jakoś dziwnie zbladł. W ogóle zrobiła się cisza.

-Chłopaki... Dobrze się czujecie?- spytałam.

-Ale... Ty jesteś... Taka młoda!- otrząsnął się już lekko z szoku, Jeremy.

-Tak, ale czy to ma jakieś znaczenie?- spytałam.

-Dla Ashley'a ma.- wyszczerzył się Christian. -Ash, przykro mi stary, ale nie poru...em, nieważne- przerwał, bo oberwał od Andy'ego. I tak wszyscy wiedzieliśmy co miał na myśli. Jednak oni wszyscy są zboczeni.

-Spierdalaj Coma!- syknął Ash. I ja mam z nimi mieszkać. Chyba sobie kupię jakiś pas cnoty, czy coś...



Perspektywa Ashley'a



Ja pierdolę. Ona nie ma jeszcze 18 lat? Między nami jest 7 lat różnicy. Dobrze, że o niej nie marzyłem po nocach, byłby teraz niezły przypał. Nie chodzi mi o to, że mi się nie podoba, wręcz przeciwnie. Jest całkiem, całkiem. Tylko jej wredny charakter skutecznie ostudził mój zapał. Teraz poczułem się staro... Moje rozmyślania przerwał Andy. Mieliśmy zacząć próbę. Nie umiałem się zbytnio skupić, ale na szczęście nikt tego nie zauważył. Przećwiczyliśmy też piosenkę na nową płytę. Mamy już kilka napisanych, Jake stworzył do nich muzykę, teraz jeszcze ja i CC musimy dodać coś od siebie. Resztę tekstów Andy ma napisać w trasie i najwyżej skończyć po powrocie. Przez jesień i część zimy będziemy nagrywać w studiu, bo chcemy żeby płyta wyszła jakoś w lutym, albo w marcu. Po próbie pożegnaliśmy się z Ann i pojechaliśmy do naszego wspólnego domu. Kupiliśmy go po wydaniu „Set the World On Fire”. Każdy z nas mieszka w innej części Los Angeles i zmarnowalibyśmy mnóstwo czasu na dojeżdżanie do wytwórni czy studia. Szedłem zamyślony do auta i prawie wpadłem na Jinxx'a.

-Stary, uważaj trochę.- zwrócił mi uwagę nasz „tatuś”.

-Sorry, zamyśliłem się.

-No właśnie widzę, o co chodzi?- wsiedliśmy do samochodu.

-O Ann. Nie miałem pojęcia, że ona jest taka młoda. Kurczę, to prawie dziecko.- odpowiedziałem.

-Całkiem nieźle wyposażona jak na „dziecko”.- wtrącił Jake.

-Ej, uważaj, to ja tu jestem Deviantem! Ja powinienem tak mówić.- wkurzyłem się lekko.

-Ale nie mówisz. W ogóle o niej nie mówisz. Każdą obgadujesz, ale nie ją.- zauważył Andy. -Pytanie tylko, czy to dlatego, że tak jej nie lubisz, czy tak ci się podoba...

-Oczywiście, że to pierwsze! Nie jest brzydka... Ma raczej niezły biust i tyłek, ale jest wiedźmą. A ja się z wiedźmami nie zadaję.- odparłem, dumny, że udało mi się jakoś wybrnąć. Nigdy w życiu im się nie przyznam, że ona coraz bardziej mnie kręci. Jednak, im bardziej mi się podoba, tym bardziej mnie wkurza. Nigdy nie zrozumiem kobiet...
*****************************************************************************
No i kolejny już za nami. Bardzo dziękuję za te 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie, jak poprawiło mi to humor<3 Chyba wszyscy domyślili się, że na początku występuje Juliet:D Ania nie chce mieszkać z Brides'ami. Dziwna jest, ja na jej miejscu w jeden dzień bym się wprowadziła:):):) Ashley dalej się z nią przekomarza i nie zapowiada się, że kiedyś przestaną. Jeśli ktoś czytał zakładkę z Bohaterami, domyśla się, że planuję uprzykrzyć im życie jeszcze bardziej...
Ten dodałam szybko, bo potem szykuję się na imprezę. Następny dodam w poniedziałek, chyba, że zrobicie mi taką piękną niespodziankę (ładnie proszę:D) i znów dodacie mnóstwo komentarzy, a nawet jeszcze więcej. Wtedy zrobię wszystko, żeby dodać w niedzielę koło południa... No nic, czekam na wasze przemyślenia i do, mam nadzieję, niedzieli. 

Nienawidzę Bloggera. Nie dość, że kilka razy nie umiałam dodać komentarza, to jeszcze nie mogłam dodać przycisku Obserwuj. Nerwicy z kurwicą idzie dostać:(:(:(

11 komentarzy:

  1. No ciekawie się zapowiada wątek z Ann i Ashley'a,mam nadzieję że Ty też zrobisz niespodziankę i dodasz szybciej, bo nie mogę się doczekać.
    Weny! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ann i Ashley. Nie wiem, które z nich jest gorsze. Ich relacja zawsze będzie skomplikowana. A przynajmniej, dopóki mi się nie znudzi ten wątek. Postaram się dodać jutro, o ile zdążę.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Już niedługo... Teraz czas na poważniejsze rozdziały. Przynajmniej mi się tak wydaje.

      Usuń
  3. Reakcja chlopakow była bezcenna :) ale ja chce kurde zeby Andy i Ann byli razem no !!!-.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, ja cię nie chcę załamywać, ale ja ich nie widzę jako pary. Oni się sobie w ogóle nie podobają. Tzn. na początku miałam taki pomysł, ale to, jak sama postrzegam Andy'ego, sprawiło, że nie pasuje do bohaterki...

      Usuń
  4. SPAM

    Meadow i Andy`ego niegdyś łączyła jedynie wzajemna fascynacja. Nie pozwalając sobie na uczucia żyli ze sobą, razem przeciw światu. Jednak z czasem wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. Niechciane uczucia wtargnęły do ich życia zakłócając wszystko co mieli. Mea uciekła, a Andy został i oboje starali się zapomnieć.
    Kilka lat po ich romansie przypadkowo wpadają na siebie w klubie i właściwie nie byłoby to nic strasznego, gdyby nie to, że palące pragnienie nadal nie daje im spokoju.

    zapraszam na clausis-oculis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeej ^^ "Masz! I jedziesz bejbe, nie mamy całego dnia" niee. Wcale nie miałam skojarzeń :D. Rozdział jak zwykle - ŚWIETNY. Ciekawa jestem, jak ułoży się Ashowi i Ann... Nie wiem po kogo jestem stronie. W sensie Andyego, czy Devianta. Obaj są jacyś tacy eh. Ten pierwszy jest całkiem miły, zabawny i potrafi się czasem ogarnąć (w przeciwieństwie do tego drugiego), ale zarazem jest taki tajemniczy (nie pytaj. Nie wiem skąd u mnie takie przypuszczenia) i oczywiście ma Juliet... Ash jest taki ooooo <3 kochany, ale czasem przesadza. Albo nie. Czasem nie przesadza. Rrghreghiuregvoebro nie wiem, co o tym myśleć, ehh. WSTAWIAJ MI TU SZYBKO NASTĘPNY I TYLE (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym akurat momencie nie miałam skojarzeń, ale miałam w innym. Btw. my obie jesteśmy lekko zboczone, więc mnie już nic nie zdziwi... Zrobię ci spoiler. Między Ann a Ash'em będzie zawsze dziwnie, bo obydwoje są dziwni i siebie warci, a z Andy'm nic nie będzie, bo różnica charakterów i wgl. Andy ma za słabą psychikę dla Ani:D:D:D Jeszcze by go w depresję wpędziła.

      Usuń
  6. Ja się nie jej nie dziwię, że ona nie chce z nimi mieszkać :D Tak swoją drogą to niezłą niespodziankę mieli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, liczyli na fajną laskę w domu, darmowe widoki, a tu się okazuje, że dostali prawie dziecko, które trzeba czasem przypilnować:D Chociaż, jeszcze zobaczymy kto kogo będzie niańczył...

      Usuń