-CZY WAS JUŻ DO RESZTY
POJEBAŁO?!?!?!?- znajdowaliśmy się teraz w kuchni. My, czyli ja,
Ash i CC. Na mój widok zaczęli zwiewać po całym domu, ale szybko
ich dorwałam. Zabiję! Zamorduję!! Najpierw potorturuję, a potem
zabiję z zimną krwią!!!!
-Ale Ann...- zaczął CC.
-Zamknij się idioto!!!!- wrzasnęłam,
wyciągając z szuflady wszystkie noże.
-Co ty chcesz zrobić?- spytał
niepewnie Purdy.
-Najpierw, zrobię wam kilka nacięć.
Następnie, kawałek po kawałku, zacznę obdzierać was ze skóry.
Potem odsączę krew. Wyjmę wasze wnętrzności i po kolei je
poukładam. Na końcu podzielę wasze ciała na kilkanaście
mniejszych kawałków i dam psom na pożarcie.- syczałam, układając
równo noże na stole. Oglądało się „Dexter'a” i kilka innych
seriali o psychopatach. Oczywiście, ja nigdy w życiu im tego nie
zrobię, ale jakoś muszą dostać za swoje.
-Eee... Żartujesz, prawda?- spojrzał
na mnie dziwnie Christian.
-Ja nigdy nie żartuję!- warknęłam,
rzucając w jego stronę nożem. Mało facet nie padł na zawał.
Siedzieli przy stole, a za nimi wysoko na ścianie znajdowała się
korkowa tablica. To w nią celowałam.
-Chłopaki!!!- wydarł się Ashley.
-Cicho!- syknęłam, rzucając kolejnym
nożem.
-Co tu się dzieje?!- do kuchni wpadła
reszta towarzystwa.
-Ta psychopatka chce nas zabić!-
miauknął wystraszony basista. Rzuciłam kolejnym nożem.
-Ann, co ty robisz?- zmarszczył brwi,
Andy.
-Ja?! Co JA robię?!?! Ty się lepiej
zapytaj, co ONI zrobili!- wskazałam ostrzem tych dwóch debili,
teraz bladych jak ściana. Zamachnęłam się, wbijając nóż w
tablicę.
-Dobra! Przestań, bo zaraz zemdleją.
Chłopaki! Co wy, do chuja, znowu odpierdoliliście, co?!- spytał
wściekły Jinxx...
Retrospekcja
Dwóch chłopaków ganiało się przed
domem.
-CC, pało! Oddawaj mój telefon!- darł
się Ashley.
-Spierdalaj! Trzeba było nie wysyłać
tych zdjęć do Lauren!- podbiegł do drzwi perkusista.
-Przecież ona wie, że to byłem ja!
Dawaj to, kurwa!
-Chuj mnie to obchodzi! Wyślę
wszystkim laskom z twojej książki sms'a, że je kochasz!- zaśmiał
się Christian.
-Ani się waż! Przecież jak ktoś się
o tym dowie, będę mieć przejebane!- pisnął basista.
-No to tak, jak ja! Zemsta jest
słodka!- wydarł się, wbiegając na piętro, do swojego pokoju.
-Coma otwieraj!!!!- Purdy załomotał
pięścią w jego drzwi.
-Pocałuj mnie w dupę!
-Jak otworzysz to to zrobię! No ej. To
nie jest śmieszne.- Ash odsunął się od drzwi, żeby zrobić
rozbieg i uderzyć o nie ramieniem. Jednak gdy już miał się z nimi
spotkać, one otworzyły się gwałtownie tak, że z impetem wpadł
na stojącego przed nim chłopaka. Obaj przewrócili się z hukiem na
podłogę.
-Uuu, mrrraśnie... Ashley'ku, ja wiem,
że brak ci seksu, ale wystarczyło poprosić. Nie musiałeś do tego
szukać pretekstu.- zamruczał Chris.
-Z chęcią bym się z tobą zabawił,
ale najpierw oddaj mój telefon!- sapnął Ash, łapiąc ostrzegawczo
za zamek od spodni perkusisty. -Mam ci coś „niechcący” zgnieść?
-Choć raz pozwoliłbyś mi być na
górze. Dominant z ciebie.- zaśmiał się CC, przekręcając tak, że
teraz to on leżał na basiście.
-Najpierw obowiązki, potem
przyjemności, misiaczku.- zmrużył oczy Purdy, gwałtownie
wyrywając swoją własność i zrzucając z siebie przyjaciela.
-Eeej! Ja liczyłem na jakieś
igraszki.- odparł żałośnie Coma.
-Za chwilę. Najpierw wyślę jeszcze
kilka zdjęć Lauren.- wyszczerzył się chamsko Ash, jednocześnie
uciekając przed wstającym Christian'em.
-Ashley nie! No przestań!- CC wpadł
za nim do jego łazienki, zanim ten zdążył się zabarykadować.
-Mówiłeś coś o zemście?
-Purdy, kurwa!- Christian oblał go
zimną wodą. W odpowiedzi na jego koszulce i twarzy wylądowała
pasta do zębów.
-I co? Łyso ci teraz?- założył ręce
na piersi, Ash. Coma nic nie odpowiedział, tylko wyleciał jak
oparzony do sypialni basisty, przypominając sobie, że kiedyś w
jednej szafce widział ciekawe skarby. Po chwili znalazł to, co
chciał i zaśmiał się szyderczo. Gdy Ashley zobaczył, co trzyma
perkusista, zaczął się ostrożnie wycofywać.
-Kici kici, kotku! Chodź do wujcia
Christian'ka.- zawołał CC, idąc za chłopakiem. Znów zaczęli się
ganiać po całym domu. Coma dodatkowo musiał uważać, żeby nie
wylać zawartości puszki na coś innego, niż Purdy. Miałby
przejebane. W pewnym momencie wpadli do sypialni Ann. Ashley rzucił
w niego poduszką, przez co Christian, żeby uniknąć ciosu,
odskoczył w bok. Jednak potknął się o dywan i część tego, co
trzymał, wylała się na walizkę Ann. Większa część...
-O KURWA!!!- powiedzieli razem, patrząc
na siebie.
-Debilu, co ty zrobiłeś?!?!- złapał
się za głowę przerażony Ash.
-To ty rzuciłeś we mnie poduszką!
Straciłem równowagę!- odbił piłeczkę perkusista.
-Kurwa. Kurwa! KURWA! Ona nas zabije.
Najpierw pobije, a potem zabije!- zawył jego towarzysz.
-Może nie zauważy?- odparł niepewnie
CC.
-Czego?! Że nie ma jej walizki z
ubraniami?! Po cholerę ruszałeś moją farbę do obrazów?!?!?!
-Bo mnie uwaliłeś pastą! O co ci
chodzi?! I tak to był brzydki odcień błękitu.- bronił się
Chris.
-Ja pierdolę! Jesteśmy ugotowani.-
miauknął Ashley. W tym momencie do pokoju weszła Ann. Zapadła
głęboka cisza. Dziewczyna patrzyła na nich, nie bardzo rozumiejąc,
co się stało. Jednak, kiedy to do niej dotarło, jej twarz
gwałtownie zaczęła zmieniać wyraz. Na zły. Bardzo zły.
Wkurwiony. Ashley i CC wiedzieli, co oznacza jej spojrzenie. Trzeba
wiać!!!
koniec retrospekcji
-I to by było na tyle.- dokończyli
historię.
-Noo nieźle. Jesteście jebnięci.-
pokręcił głową Jake.
-Czy wy nic nie rozumiecie? Wszystkie
ciuchy na trasę, czyli większość moich ulubionych mam całe w
niebieskiej farbie!!!- krzyknęłam. -Co ja niby teraz zabiorę?
-Fakt. Chłopaki, jak zamierzacie to
naprawić?- spytał Jinxx.
-Zaraz zawieziemy je do pralni.-
odpowiedział szybko Christian.
-Debilu, czy ty masz pojęcie, jak
trudno zmywa się farbę, bez uszkodzenia tkaniny?!- warknęłam.
-Okej, nie ma czasu, jak wyschnie, to
będzie po sprawie.- pogonił ich Andy. -Ann, usiądź i się
uspokój.
-Jak ja mam, kurwa, to zrobić?-
syknęłam, opadając na krzesło. Biersack w tym czasie podszedł do
korkowej tablicy, wyciągając z niej noże.
-Zrobię ci drinka.- zaofiarował się
Jake.
-Wpadnę przez was w alkoholizm.-
westchnęłam oplatając się ramionami. Było mi tak przeraźliwie
smutno. Myślałam, że zaraz się rozpłaczę. To były moje
ulubione ubrania. Koszulki, dżinsy, piżamki. Jinxx usiadł obok i
posadził mnie sobie na kolanach. Za chwilę sączyłam już swój
alkohol. Zabiję ich. No rozszarpię na kawałki... Po drugiej
szklance zaczęło mi się robić trochę lepiej. Jezu, jeszcze nie
ma południa, a ja już tyle wypiłam. Wpadłam na jeden z moich
genialnych pomysłów i wyciągnęłam telefon. Szybko weszłam na
twitter'a i wrzuciłam swoje ogłoszenie:
*Sprzedam chłopaka. Mogę nawet
dopłacić. Umiejętności: świetna gra na basie i na nerwach.
Podobno umie śpiewać. Niezłe mięśnie. Przystojny. Wredny
charakter. Psuje wszystko, czego dotknie. W prezencie dorzucę
jeszcze perkusistę.*
Po chwili pojawiło się kilkadziesiąt
komentarzy od fanek, które chętnie zajęłyby się Ashley'em. Część
z nich pytała co się stało. Inne stwierdziły, że wspólne życie
z Purdy'm i Comą nie może być nudne. Fakt. Nudno nie jest. Tylko
czemu to ja zawsze najgorzej na tym wychodzę?
Godzinę później.
Leżałam obrażona na łóżku.
Puściłam sobie na cały regulator płytę Myslovitz, bo skoro mam
podły humor, to smutne piosenki idealnie pasują. Byłam w głębokiej
dupie, jak zwykle zresztą. Andy, Jinxx i Jake pocieszali mnie i
mówili, żebym się nie przejmowała, bo to nie mój problem, tylko
tych dwóch debili. Postanowiłam się zastosować do ich rady, poza
tym alkohol zaserwowany mi przez Jake'a trochę mnie znieczulił. Po
jakimś czasie, usłyszałam, jak ktoś skrada się w stronę mojego
łóżka. Po chwili poczułam, jak ta osoba lekko dotyka moich
pleców. Nagle muzyka została ściszona, a materac obok mnie się
ugiął.
-Nie udawaj, że śpisz.- szepnął mi
do ucha Purdy.
-Nie udaję. W ogóle spierdalaj ode
mnie.- zakryłam głowę, poduszką.
-Dobra. Nie mam czasu na cackanie się!
Spójrz na mnie, albo cię do tego zmuszę.- powiedział poważnie.
Nie zareagowałam. Niech się wali! Po chwili zostałam gwałtownie
odwrócona na plecy. Basista usiadł mi na udach, przytrzymując mi
jedną ręką nadgarstki, nad głową. Drugą złapał mnie mocno za
podbródek. Spojrzałam na niego wściekła.
-Złaź ze mnie!
-Widziałem twojego tweet'a. Właściwie,
powinienem się obrazić, że chcesz mnie oddać za friko, ale jako,
że stwierdziłaś, że jestem przystojny, puszczę to w niepamięć.-
wyszczerzył się.
-Musiałam jakoś skusić te
potencjalne klientki. Osobiście uważam inaczej.- burknęłam.
-Ciekawe... Okej. Plan jest taki:
podnosisz swój tyłek z łóżka i schodzisz na dół.- przejechał
palcem po moim policzku.
-Niby po co? I co z moimi ciuchami?-
uniosłam brew.
-Są w pralni i w tej chwili poddawane
są zabiegom czyszczącym. Nie ma dużych szans, że będą gotowe na
trasę. Wobec tego, jedziemy na zakupy, kupić ci inne ubrania.
-Chyba sobie kpisz!- zdumiałam się.
-Kociaku, naprawdę nie mamy za dużo
czasu, a w czymś musisz chodzić. Wiesz, ja osobiście byłbym
zadowolony, gdybyś była naga, ale reszta zespołu już
niekoniecznie. Pieprzone cnotki się znalazły.- westchnął Ash.
-Nie pojadę na żadne cholerne zakupy,
a już na pewno nie sama z tobą.- warknęłam.
-Potem dołączy do nas CC.
Podzieliliśmy się. On płaci za pranie, ja za ciuchy. Chodź już.
Chyba, że mam ci pomóc?- spojrzał pytająco. Tsaa. Nie miałam
wyjścia.
-Jak mam wstać, skoro na mnie
siedzisz?- zauważyłam.
-A co? Wolałabyś siedzieć na mnie?
Następnym razem, jak ładnie poprosisz, to ty będziesz na górze.-
uśmiechnął się chamsko, wstając. Wolałam nic nie odpowiadać,
żeby się nie denerwować. Zabrałam torebkę i zeszliśmy na dół.
Ashley wytłumaczył chłopakom, że jedziemy do galerii.
Stwierdzili, że może też tam dojadą później. Wsiedliśmy do
auta Purdy'ego i wyruszyliśmy na zakupy. To jest najgorszy dzień w
moim życiu.
Godzinę później.
Myślałam, że zgodzenie się na
związek z tym idiotą było najgorszą decyzją w moim życiu, ale
chyba zmienię zdanie. Równie głupie są wspólne zakupy. Chciałam
sobie kupić ciuchy podobne do tych, które zostały zniszczone, ale
Ashley stanowczo się temu sprzeciwił. Zrobił mi scenę na pół
sklepu, że skoro jestem jego dziewczyną to łaskawie mogłabym się
tak ubierać. Potem kazał mi się zamknąć i sam zaczął wybierać
mi ubrania. Stałam z założonymi rękami od 5 minut i tupałam nogą
czekając, aż skończy dyskutować z ekspedientką na temat tego,
czy sukienka, którą trzymał w rękach jest odpowiednio obcisła.
Niestety nie mogłam liczyć na jej wsparcie, bo stwierdziła, że w
tym wieku powinnam pokazywać trochę ciała. No jakbym słyszała
moją matkę „Skarbie, załóż w końcu jakąś ładną sukienkę
i odkryj nogi, bo jak nie teraz, to kiedy?!”. W końcu zostałam
zamknięta w przebieralni z górą ciuchów. Ekspedientka co chwilę
donosiła mi coś nowego. Nie muszę chyba mówić, że większość
z tych ciuchów była dość... mało skromna? Na szczęście po
przymierzeniu części bluzek, okazało się, że nie odkrywają
wcale tak dużo, jak na początku myślałam. Jedyny minus, że były
dość obcisłe. Najgorzej jednak było ze spodniami. O ile do
ciasnych rurek jestem przyzwyczajona, o tyle do króciutkich szortów
już nie. Większość ledwie zasłaniała mi pośladki. Okręciłam
się przed lustrem, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie widać mi
cellulitu. Zawsze byłam dość okrągłą osobą. Niektórzy mówią
na to „przy kości”. Liczyłam, że gdy zapiszę się na boks, to
coś się zmieni, ale niestety bardziej wyrobiłam sobie mięśnie
ramion, niż spaliłam tłuszczyk. Na szczęście fotomodelki nie
muszą mieć perfekcyjnej figury, bo załatwi to fotoszop. Dopiero
niedawno trochę schudłam. Ale to raczej przez stres, siłownię i
taniec. Nie byłam z tego zadowolona, bo szybkie chudnięcie jest
szkodliwe. Skóra nie nadąża z regeneracją i przez to człowiek
wygląda dość... osobliwie. Cóż, niektórzy może powiedzą, że
jestem gruba, ale przynajmniej mam cycki i tyłek. Grunt, żebym była
zdrowa. Jednak najbardziej nie lubiłam, gdy miałam jakieś napady
niejedzenia. Potrafiłam żyć przez dwa tygodnie tylko na wodzie,
czy herbacie. Oczywiście babcia podejrzewała mnie o anoreksję, bo
przecież nie jem. Tylko co ja poradzę, że gdy próbowałam coś
przełknąć, od razu wymiotowałam? Wtedy babcia zmieniała wersję
na bulimię. Cudowne uczucie, gdy ludzie wmawiają ci chorobę. Byłam
z tym u lekarza, robiłam badania. Wyszło, że jestem zdrowa, jak
koń. Nawet po takim czasie bez jedzenia wyniki miałam idealne.
Doktorek powiedział, że nic nie może mi na razie poradzić, bo nie
mam zachowań typowych dla tych dwóch chorób. Kazał mi tylko
zapisać sobie, okoliczności takiego napadu i pilnować wyników.
Chodziłam wtedy wkurwiona, bo w ogóle nie byłam głodna, a na
zapach jedzenia mnie mdliło. Ja, osoba najbardziej na świecie
kochająca jedzonko, nie miałam apetytu! Mama pukała się w głowę
zdziwiona. Od zawsze wiedziała wcześniej, że coś mnie bierze,
jeśli odmawiałam jedzenia. Ania nie chcąca jeść, to Ania chora.
W ciągu ostatnich dwóch lat miałam kilka takich akcji. Chodziłam
wtedy normalnie do szkoły, na boks, czasem sesje. Mama pilnowała
tylko, żebym nie zasłabła. Ale o dziwo, czułam się wtedy
wyśmienicie. Nawet duży wysiłek fizyczny nie sprawiał, że
odzyskiwałam apetyt. Trwało to tak tydzień, dwa, a potem wszystko
wracało do normy. Wychodzi na to, że od zawsze było ze mną coś
nie tak...
Perspektywa Ashley'a.
Ann przymierzała kolejne ciuchy, a ja
przeglądałem wieszaki. W końcu poszliśmy do mojego ulubionego
sklepu. Victoria's Secret haahah. Mała przymierzała jakieś
koszulki nocne, a ja byłem na dziale z bielizną. Kurczę, żeby Ann
chodziła w takich sexy stanikach. Marzenie... Chociaż? Może dałoby
się to załatwić. Ale ona za nic tego nie przymierzy. Poszukałem
wzrokiem sprzedawczyni, która zaniosła jej kilka ubrań. Po chwili
podeszła do mnie.
-Chciałbym zrobić mojej dziewczynie
niespodziankę i kupić jej coś seksownego. Myśli pani, że to by
pasowało?- pokazałem jej koronkowy komplet za 150 dolarów.
-Hmm, bez przymierzania może być
trochę ciężko, ale damy radę. Potrzebujemy tylko jej rozmiaru.-
uśmiechnęła się do mnie ciepło. Kiwnąłem głową i podszedłem
do przymierzalni.
-Kociaku jaki masz rozmiar stanika?-
spytałem niewinnie stojąc pod drzwiami.
-Po co ci to?- spytała podejrzliwie.
-Bo przeglądam koszule nocne i do
niektórych trzeba wiedzieć taki rozmiar.- starałem się brzmieć
na znudzonego.
-Ciekawe. 80B.- mruknęła. Wow!
Myślałem, że mniejszy. To nieźle się chowa w tych koszulkach.
Nie jest płaska. W sumie, za duże piersi też nie są fajne.
Najwyżej tylko na zdjęciach. No, ale przecież nikomu tego nie
powiem, bo to nie pasuje do Deviant'a. Wróciłem do ekspedientki i
przekazałem rozmiar. Trzymała w ręku jedną z koszulek, które
przedtem pasowały na Ann i teraz porównywała do nich staniki. Ja
wskazywałem na poszczególne modele. Oczywiście nie muszę mówić,
że dużo nie zakrywały... Wybrałem jeszcze kilka cholernie
seksownych piżamek. Kurczę, kocham ten sklep! Wiedźma kończyła
już przymiarki, więc szybko podleciałem do kasy.
-Chciałbym zapłacić za to osobno. I
jakby mogła to pani jakoś umiejętnie schować, żeby zauważyła
dopiero w domu.- powiedziałem z nadzieją. Sprzedawczyni mrugnęła
porozumiewawczo, zapakowując bieliznę. Za chwilę dotarła do nas
Ann.
-Padam na twarz.- burknęła.
-Już mało nam zostało.- uśmiechnąłem
się lekko. Jak można nie lubić zakupów?
-Oto państwa zakupy. Do zapłaty 1569
dolarów.- miła sprzedawczyni podała nam torby.
-ILE?!?!?! Tyle pieniędzy za bieliznę?
Przecież to jest ponad 5 tysięcy złotych!- Ann zbierała szczękę
z podłogi. Nie rozumiem, o co jej chodzi. To normalna cena.
-Przesadzasz.- wyciągnąłem z
portfela kartę.
-Ashley ciebie porąbało?! Ja tego nie
wezmę!- warknęła. Ja pierdolę, czy ona zawsze musi tak narzekać?
-Proszę sekundkę poczekać. Kociaku,
chodź!- szarpnąłem ją za rękę, odciągając trochę na bok i
spytałem cicho -Co ty wyprawiasz?!
-JA?! Przecież to majątek! W ogóle,
kupiłeś już tyle ciuchów. Masz pojęcie, ile wydałeś na mnie?-
syknęła.
-To tylko pieniądze. Mam ich dużo.
Poza tym, była umowa. Ja płacę za zakupy, a CC za czyszczenie.
Więc przestań marudzić i weź te ciuchy.- pomasowałem się po
skroni.
-Nie. Nie chcę. Akurat bielizny
zniszczyło mi się najmniej.- ruda założyła ręce na piersi.
Dobra, nie chce po dobroci, to załatwię to inaczej.
-Wieeesz, są dwie opcje.- zacząłem.
-Jakie?
-Albo weźmiesz te ubrania, albo za
całą kwotę kupię zapas Jack'a Daniels'a na trasę i będę go
codziennie spożywać. Trochę tych butelek będzie.- uniosłem brew.
-Nie zrobisz tego! Przecież obiecałeś
coś Jonathan'owi. Nie odważysz się.- spojrzała na mnie poważnie.
Ona jest czasem taka naiwna. Oczywiście, że tego nie zrobię, ale
niech myśli inaczej.
-A chcesz się przekonać? Wiesz do
czego jestem zdolny. Poza tym w kontrakcie nic nie było o nie piciu.-
wyszczerzyłem się. Od początku naszej znajomości staram się jej
pokazywać z jak najgorszej strony.
-Świnia! Nienawidzę cię!- warknęła.
-Wmawiaj to sobie, kociaku.- cmoknąłem
ją lekko w policzek i pociągnąłem z powrotem do kasy.
-I jak?- uśmiechnęła się do nas
ekspedientka.
-Bierzemy.- podałem jej kartę. Co to
jest półtora tysiąca? O wiele więcej potrafiłem przepuścić w
jedną noc na dziwki i alkohol. Mała naprawdę nie ma jeszcze
pojęcia o życiu. Zabrałem wszystkie torby i wyszedłem za wściekłą
rudą.
-Gdzie teraz?- westchnęła.
-Po kilka sukienek i buty.- puściłem
jej oczko.
-Po cholerę mi w trasie sukienki?
-Kociaku, jedziemy do Europy. Tam jest
wiele dobrych miejsc na imprezę. Poza tym, będziesz mieć na
zapas.- uśmiechnąłem się. Nic już nie powiedziała, tylko z miną
cierpiętnicy skierowała się do butiku. To ja powinienem narzekać,
bo dźwigam jej zakupy. Zrozum tu kobietę...
Perspektywa CC'ego.
Zjebaliśmy na całego z tą farbą.
Jeszcze w pralni wcale nas nie pocieszyli, mówiąc, że są małe
szanse na doczyszczenie ubrań. I zajmie im to najmarniej tydzień.
Wobec tego wpadliśmy na genialny pomysł kupienia nowych. Ashley,
jako chłopak młodej, wziął to na siebie. Wszedłem właśnie do
galerii handlowej w poszukiwaniu naszej ślicznej parki. Znając
Ashley'a, zaciągnął ją do ekskluzywnych butików z seksownymi
ciuchami. W sumie, nie mam nic przeciwko. Ann ma ładną figurę,
jest młoda, więc może co nieco pokazać. Z tego, co zauważyłem,
ona właściwie nie ma nic przeciwko niektórym ciuchom, tylko
specjalnie robi na złość Purdy'emu. Dobrze jej to wychodzi, bo
facet jej szczerze nie znosi. Jedną wspólną trasę jakoś
przeżyli. Ta jednak będzie gorsza. Chyba nie zdają sobie sprawy,
że będą musieli udawać praktycznie 24 godziny, bo jedzie z nami
większa ekipa. Hahaha już nie mogę się tego doczekać. Tylko
kręcić filmiki, robić zdjęcia i dokumentować ich „płomienne
uczucie”.
W końcu znalazłem ich w jakimś
sklepie. Ashley siedział na fotelu przed przymierzalnią.
-I jak tam stary?- poklepałem go po
ramieniu, siadając obok.
-Spoko. Kupiliśmy większość rzeczy.
-Ann? Żyjesz jeszcze?- zaśmiałem się
w stronę drzwi.
-Chyba. Jak tu jesteś, to wejdź.
Pomożesz mi z zapięciem.- odpowiedziała. Szybko wszedłem do
przymierzalni. Mała stała w jakiejś czarnej kiecce.
-Wow. Pasuje ci.- przyznałem.
-Ej! To ja jestem twoim facetem, a nie
on!- wepchnął się do nas Ashley.
-I co z tego? Mam już ciebie dość.
Wolę Christian'a.- burknęła Ann, odwracając się do mnie plecami,
pokazując zamek. Zapiąłem go jej delikatnie.
-Kurwa! Od dzisiaj chodzisz tylko w
sukienkach.- Purdy przejechał dłonią po twarzy.
-Wal się! Na mnie w sukience to trzeba
zasłużyć.- pokazała mu język. Uwielbiałem na nich patrzeć, gdy
się kłócą. Nic, tylko brać popcorn i rozsiąść się wygodnie.
Lepsza rozrywka niż w kinie i to jeszcze za darmo.
-Ja już zasłużyłem tym, że jeszcze
żyjesz.- zauważył Ash.
-Hahha, jaja sobie robisz? Powinieneś
mi dziękować, że to ja nie zabiłam ciebie.- dźgnęła go
paznokciem w pierś.
-Ludzie, dajcie już spokój. Jesteśmy
w miejscu publicznym.- rozdzieliłem ich. Jeszcze rozwalą tą
przymierzalnię i znowu będzie na mnie. Usiedliśmy z Ashley'em w
fotelach i czekaliśmy, aż mała przymierzy resztę ubrań. Po
chwili wyszła, rzucając w Purdy'ego kilkoma rzeczami. Poszliśmy do
kasy, gdzie basista zapłacił za zakupy. Wcisnął mi do ręki kilka
toreb. W sumie szliśmy obładowani jak wielbłądy, bo przecież Ann
to kobieta. Miała tylko swoją torebkę. Zjechaliśmy na parking,
pakując rzeczy do bagażnika. Był prawie cały zapchany papierowymi
torbami. Aż zagwizdałem z wrażenia.
-Pojebało cię z tymi ciuchami.-
burknęła Ann, widząc ilość zakupów.
-Mój problem, nie twój. Dobra,
chodźcie, chłopaki pisali, że już czekają w jakiejś
restauracji.
-No wreszcie. Umieram z głodu.-
westchnąłem.
-Ty i Andy zawsze jesteście głodni.-
zauważyła młoda.
-To zupełnie tak, jak ty.-
wyszczerzyłem się.
-No wiem.- puściła mi oczko. Ashley
złapał ją za nadgarstek i wróciliśmy do galerii. Czy on nie może
jej normalnie wziąć za rękę? Zmierzaliśmy radośnie na obiad,
gdy zaczepiły nas fanki. Wśród nich był nawet jeden fan.
Podpisaliśmy się im na kartkach i zrobiliśmy kilka fotek. Ann
stała z boku i ukradkiem ziewała. Biedactwo, pewnie się zmęczyła.
Myślałem, że zachowa się, jak większość typowych kobiet i
zacznie marudzić, ale nie. Cierpliwie czekała, uśmiechając się
lekko. Nawet zamieniła kilka słów z dwiema fankami. Kurczę, ale
trafiły się nam dziewczyny. Lauren i reszta są takie same. Ashley
też mógłby sobie znaleźć jakąś w tym typie. Ale co ja się
łudzę. On woli udawać, jaki to wielce bezuczuciowy jest i jak to
seks jest dla niego najważniejszy. Większość ludzi się na to
nabiera, ale nie ja. Znam tego gościa już ponad dwa lata. Byłem z
nim w kilku trasach koncertowych, w studiu, na imprezach. Zdarzało
się, że spędzaliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. Wiem o nim
prawie wszystko. Prawie, bo są tematy, których w ogóle nie
porusza. Gdyby tak tylko dogadał się z młodą. W pewnych sprawach
są cholernie podobni. Tylko wolą się kłócić, zamiast normalnie
porozmawiać. Jak dzieci. O ile Ann można to jeszcze wybaczyć, bo w
sumie jest dzieckiem, o tyle Ashley ma już 25 lat. Czyli posiada
dowód osobisty od jakiegoś czasu. Chyba muszę przeprowadzić z
Purdy'm poważną rozmowę...
Perspektywa Ann
Wreszcie skończyliśmy te cholerne
zakupy i poszliśmy na spóźniony obiad. Reszta BVB zajęła już
stolik. Opadłam zmęczona na krzesło. Chłopcy na mój widok
uśmiechnęli się współczująco. Andy zaraz przysunął mnie do
siebie i dał buziaka, przytulając. Siedziałam teraz między nim, a
Ashley'em. Mam już dość zakupów na cały przyszły rok.
Parę godzin później.
Znów pakowałam swoją walizkę. Był
tylko jeden problem: mam za dużo ciuchów! Zrobiłam wstępną
selekcję, ale nie mogłam przesadzić, bo przecież jedziemy do
Europy. A październik i listopad na tym kontynencie są
nieprzewidywalne. W końcu włączyłam mózg i wykombinowałam, że
mogę sobie odpuścić większą ilość koszulek z krótkim rękawem,
bo przecież Andy na pewno weźmie ich sporo. Najwyżej sobie
pożyczę. Wzięłam do ręki kolejną torbę z zakupami i wysypałam
zawartość. Co to, kurwa, jest?! Koronkowy stanik, lekko
prześwitująca koszula nocna. Skąd tu się to wzięło? W tym samym
momencie przypomniało mi się pytanie Ash'a o rozmiar stanika. Ja go
kiedyś naprawdę skrzywdzę. Wybrał mi za moimi plecami bieliznę!
Zaraz tam pójdę i zrobię mu aferę! Albo nie? Przejrzałam jeszcze
raz te wszystkie staniki i koszulki. Cóż, były naprawdę śliczne.
Skąpe, ale jednak widziałam gorsze. Sama nigdy bym sobie takich nie
kupiła. Ale Purdy to facet. Wybrał to, co kręci połowę
populacji. W sumie, mogłabym skorzystać na naszej znajomości.
Uświadomiłby mi, co podnieca facetów. Jak na swój wiek, to i tak
miałam dość obszerną wiedzę na ten temat, ale zawsze może być
lepiej. Po jakimś czasie nareszcie jakoś to ogarnęłam, a resztę
rzeczy złożyłam ładnie i podniosłam, kierując się do pokoju
Ashley'a. Rzuciłam mu je na łóżko.
-Kupiłeś mi za dużo ciuchów i teraz
się nie mieszczą. Nie wiem, jak to zrobisz, ale mają się znaleźć
w twoim bagażu.- wzruszyłam ramionami.
-A co ja jestem, żeby udostępniać ci
moją walizkę?- uniósł brew, biorąc do ręki jedne z moich
spodni.
-No mój cudowny chłopak oczywiście.
Chcesz żebym wyglądała na „twoją” dziewczynę, to teraz
kombinuj. Dziękuję, do widzenia.- wyszłam zadowolona z sypialni.
To będzie jedno wielkie przedstawienie...
*****************
Nie miałam gdzie powciskać zdjęć:( Według mnie ten rozdział jest jednym z lepszych w mojej twórczości. Jakoś tak łatwo mi się go pisało. Cóż, mnie się podoba, nie wiem jak Wam:) I nacieszcie się na zapas, bo następne będą mega nudne. Anka-psychopatka:D Podoba mi się taka. No i jak widzicie, znowu jadą w trasę. I wiadome, że coś się w niej wydarzy. Ale to dojdziemy do tego. Chciałabym powitać nową czytelniczkę, o ile dobrze pamiętam, Black Rose:) Jeszcze taki mały detal na końcu: piszę sobie prywatnie z kilkoma czytelniczkami, więc jeśli ktoś chciałby ze mną pogadać, albo o coś spytać, poradzić itp. to jeśli macie konto google, to dodajcie mnie do kręgów i piszcie na hangout. Aha, jak pewnie większość z Was już wie, BVB przyjeżdża do Polski. Błagam, nie pytajcie się mnie nic na ten temat, ani się nie chwalcie, o ile jedziecie, gdyż ponieważ, mnie na tym koncercie nie będzie. Nie kopcie leżącego i Waszej kochanej autorki, proszę:(I z racji tego, że starałam się z tą pierdoloną retrospekcją, zróbcie mi tę przyjemność i skomentujcie rozdział. Nie umiem pisać w trzeciej osobie... :(
!!! 17 komentarzy=nowy !!!
mówiłam już, że Twoje opowiadanie to błogosławieństwo?
OdpowiedzUsuńno w każdym razie ten rozdział jest MEGA MEGA MEGA ZAJEBISTY!!!! i kropka
no więc tak twoja "pierdolona retrospekcja" jest spoko więc się jej nie czepiaj, bo to chyba mój ulubiony fragment w tym rozdziale xD
no oczywiście jeszcze to jak Anka wykorzystała basistę do przechowywania jej ciuchów hahaha ma facet za swoje xd
i skąd Ty bierzesz te zdjęcia? *.*
(znaczy CC bo Ash na tym selfie wygląda dziwnie ;o albo mi się wydaje ale dobra dziwna jestem trzeba z tym żyć xd)
aaa wiem o czym zapomniałam
"-Dobra. Nie mam czasu na cackanie się! Spójrz na mnie, albo cię do tego zmuszę.- powiedział poważnie. Nie zareagowałam. Niech się wali! Po chwili zostałam gwałtownie odwrócona na plecy. Basista usiadł mi na udach, przytrzymując mi jedną ręką nadgarstki, nad głową. Drugą złapał mnie mocno za podbródek. Spojrzałam na niego wściekła.
-Złaź ze mnie!
-Widziałem twojego tweet'a. Właściwie, powinienem się obrazić, że chcesz mnie oddać za friko, ale jako, że stwierdziłaś, że jestem przystojny, puszczę to w niepamięć.- wyszczerzył się."
padłam jak czytałam xD
no dobra krótko ale musisz się tym zadowolić bo nie mam weny na komentarz ;c
no to tak jak zawsze: weny i czasu <3
Zdjęcia oczywiście z internetu. A raczej jego czeluści:D Dziękuję bardzo:)
UsuńP.S. Dla mnie Purdy zawsze dziwnie wychodzi:P
Hejoo <3
OdpowiedzUsuńCC i Ashley sobie nagrabili. Jednak idiotą trzeba się urodzić :-P
''Najpierw, zrobię wam kilka nacięć. Następnie, kawałek po kawałku, zacznę obdzierać was ze skóry. Potem odsączę krew. Wyjmę wasze wnętrzności i po kolei je poukładam. Na końcu podzielę wasze ciała na kilkanaście mniejszych kawałków i dam psom na pożarcie'' przez pewien moment wydawało mi się, że czytam horror.
Jeżeli cena Ashley'a nie była by zbyt duża z pewnością bym go kupiła nawet nikt nie musiałby mi dopłacać.
Na świecie jest bardzo mało facetów którzy lubią chodzić po sklepach.
Rozdział jak zwykle świetny najlepsza jak dla mnie była scena z nożami, znając mnie i moje możliwości za pewne zrobiła bym komuś krzywdę.
Aż tak nudne to chyba one nie będą, mam nadzieję, że choć troszkę się pośmieję.
Pozdrawiam i czekam na kolejny <3
Ja bym Ash'a też wzięła. Oj już ja bym mu znalazła zajęcie. Dla mnie te z trasy, póki co są okropne. Poprawiałam je już kilka razy, no ale trudno. Trzeba przeczekać. Dziękuję♥
UsuńJezu :O
OdpowiedzUsuńWłaśnie retrospekcja była zajebista <3 :)
Fajnie się czyta o tym, co ci dwaj debile odwalają. I ta Ann rzucająca nożami w tablice korkową. Od razu wyobraziłam to sobie z moją tablicą w moim pokoju :D
Dobra Ash taki hojny; "To tylko pieniądze".Fajnie, a ja myślałam, że wydałam dużo, jak płaciłam 5 zł za loda włoskiego na mieście. Wcale nie był jakiś specjalny więc nadal uważam że pojebało wszystkich z tymi cenami... Boże i co to ma do rzeczy to ja nie wiem.. nieważne, hahah.
Kurde, ale z drugiej strony to ja bym korzystała z tego że Purdy stawia. "Jak dają to bierz, jak biją to uciekaj" :D
Świetny pomysł z farbą, chłopaki gratuluję wam! *owacje*
Ja bym chyba poważnie zabiła. Zaczęłabym w nich rzucać wszystkim co mi wpadnie pod rękę.
Dobra, życzę weny, czasu, słoneczka bo już coraz chłodniej, komentarzy, dobrych pomysłów, obyś jednak jakimś cudem dała radę pojechać na ich koncert (ja na owf nie dałam rady więc wiem jak się czujesz kiedy wszyscy bawią się z Twoim ulubionym zespołem a Ty siedzisz w domu ;_;), no i czego tam potrzebujesz. Czekam i trzymaj się! <3 :)
Ja z natury jestem cholernie skąpa. Zostałam już zareklamowana wszystkim sąsiadkom jako maszyna do oszczędzania pieniędzy na zakupach. Potrafię je wybitnie obrzydzić człowiekowi:D Ej dziś jak jechałam na kursy, to szłam w samym podkoszulku♥ Koncert odpada. Termin mi nie pasuje:( Dziękuję♥
Usuńkurde tak siedze i myśle że ja nie umiem pisać komentarzy ;__; kiedy zaczynam pisać pojawia sie pustka i nie wiem co napisać ,ale to już mój problem :D auu niebieska farba ?! no nie źle tego sie nie spodziewałam . świetny rozdział i nie moge sie doczekać kolejnych w sumie to ja bym chciała codziennie nowy rozdział ale wiem , że sie tak nie da ;< 3maj sie ,do następnego C;
OdpowiedzUsuń~Nat.
Uwierz, też bym chciała codziennie nowy:D Dziękuję bardzo:)
UsuńNo cześć ^__^
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie mogłam się tego rozdziału doczekać. Siedziałam w szkole jak na szpilkach i praktycznie co godzinę sprawdzałam powiadomienia z konta :D.
Nieźle ich Anka nastraszyła z tymi nożami. Uwielbiam takie psychopatyczne sceny... ^__^. Chciałabym się tak nauczyć nożami rzucać, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie da mi noża do rzucania do ręki ;). W każdym razie wielkie wrażenie na mnie zrobiła ta scena, podziwiam. No i to jest reakcja kompletnie na miejscu, ja bym chyba zamordowała...
Świetna retrospekcja. Fajnie wiedzieć, co się tam działo przed tym całym ambarasem... Ash + CC = kłopoty zawsze i wszędzie. ogólnie nadal trzęsę się ze śmiechu, jak sobie przypomnę tę ich całą batalię. Ciekawi mnie, dlaczego wpadli do pokoju Ann? Było najbliżej? Bez powodu, przez przypadek? Czy może coś specjalnego ich tam przyciągnęło?
No i te odzywki... Piszesz tak naturalnie, żaden tekst nie wydaje się sztuczny, przekleństwa pasują na swoim miejscu, cud, miód i orzeszki *__*
Reakcja reszty zespołu bardzo przyjemna. Miło, że troszczą się o swoją managerkę i jej zdrowie psychiczne :D. I rozpijanie nieletnich tu widzę... Ale ja też potrzebowałabym po tej całej akcji czegoś mocniejszego, więc tutaj całkowicie się zgadzam. Tylko szkoda, że Ash nie zrobił jej drina na przebłaganie za grzechy... Chociaż, nie, to już by było za bardzo naciągane.
Cieszy mnie fakt, że chłopcy podeszli poważnie do zadośćuczynienia. Wiem, że są mega dzieciakami, jak na te swoje dwadzieścia- parę lat (chociaż w sumie facet dojrzewa do 16 roku życia, a potem się tylko starzeje :D)...
Zakupy Młodej z Ashley'em to arcydzieło, naprawdę. Bardzo mi się to podoba ta scena. Mogłabym się na ten temat rozpisywać długo i obszernie, i z przyjemnością bym to zrobiła, gdyby nie referat o terroryzmie, który nade mną wisi jak ostrze gilotyny. O wiele bardziej wolałabym pisać na temat Twoich rozdziałów, serio xD.
W każdym razie, zakupy na wielki, wielki plus. I "kociaku" *__*. Aww, jak uroczo :D.
Perspektywa CC'ego mnie zaskoczyła. O wiele bardziej ogarnięta, niż się spodziewałam. Ale serio, to ja Comę mam za takie wielkie, nieogarnięte dziecko, więc może przez to. No i jeśli on zapinał Rudej sukienkę, a nie jej ukochany chłopak, no to na miejscu Purdy'ego pierdalnęłabym focha :P. Ale ok, niech już mu będzie.
Hahah, jestem ciekawa tej trasy, chcę to przeczytać xD. Jak oni się tam nie pozagryzają, to będzie dobrze. Chociaż zadziwiająco dobrze znoszą swoją obecność (pomimo kłótni, które w ich przypadku są po prostu na porządku dziennym).
Ciekawe, jak będzie rozwiązana sprawa spakowania rzeczy Ann. Matko, tyle niedokończonych myśli, że mnie ciekawość zeżre!
Wybacz, że znów krótko i bez większego ładu i składu. Nie mogę się na niczym skupić, robię milion pięćset różnych rzeczy, a komentarz piszę od przeszło godziny. Wybacz :C
Czekam na kontynuację.
Życzę Weny i czasu. Pozdrawiam ciepło w chłodny jesienny wieczór. Trzymaj się <3
Eeem, no tak. Roztrzepana Nikt zawsze o czymś zapomni. Kocham ofertę sprzedaży zamieszczoną przez Ann na twitterze. Boskie! <3
UsuńCzyżbym miała psychofankę?:P Zaspokoję Twoją ciekawość, wpadli do jej pokoju bez powodu. Latali po całym domu, a ona zostawiła otwarte drzwi. Terroryzm- ja jestem terrorystką:D Comę też mam za dzieciaka, ale za nic nie umiałam tego opisać. Może to dlatego, że ja nawet nie chcę wiedzieć co jemu siedzi czasem w głowie... Dziękuję♥
UsuńŚwietny :) niemartw się ją też nie jadę. -,-
OdpowiedzUsuńNiemogę się doczekać następnych rozdziałów, widzę że opowoadanie się coraz bardziej rozkręca i widzę że opowiadanie jest coraz bardziej zajebiste :D a tak przy okazji to co sądzisz o nowej płycie BVB ???
Gdzieś się już chyba wypowiadałam na temat płyty. Najpierw jarałam się tylko Devil In The Mirror i Drag Me To The Grave, ale słuchałam jej już tyle razy, że podobają mi się wszystkie piosenki. Kocham tę płytę. I wcale nie dziwię się chłopakom, którzy stwierdzili, że to jest ich najlepsza płyta, bo oddaje każdego z nich po trochu. Słychać, że wszyscy razem pracowali nad nią:D Dziękuję bardzo:)
UsuńSpokojnie.. Ja też nie wiem czy pojadę.. :c Anka-psychopatka hyhy xDDD Słodko <3 ;3
OdpowiedzUsuńProszę.. <3 Pisz dalej.. Świetnie Ci to wychodzi <3
UsuńAnn rzucała nożami, kurwa nożami!!! Hahah dobre, już wyobrażam sobie ich przerażone miny. Chciałabym to zobaczyć :). I opowiedzenie im z dokładnością jak zginą - nieziemskie - Ann psychopatka.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się scena z zakupami. Żeby t mój facet chciał tak chodzić i nie narzekać! I wybierać stroje i za mnie płacić :P bajka! Jeśli Ann nie chce to ja Ashleya przygarnę z jego kartą kredytową :D. Jestem ciekawa reakcji Ann na komplet bielizny... I jaki chętny do rozpięcia sukienki :D
Biedny Ash, musiał poświecić swoją część walizki, dla dobra stylu Ann :D.
Do następnego <3
http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
Ashley chciał, żeby Ann wyglądała jak jego laska, to musi cierpieć. Pech. Taaak, to z nożami tez bym chciała zobaczyć:D Dziękuję♥
UsuńCoś czuję, że Ann będzie się nad nim pastwiła na trasie :D hahah. Wiesz co kobieto, daj mi namiary na twojego dilera, też chcę takie rzeczy pisać :D
UsuńPrzestałam słodzić i wgl ograniczyłam cukier. Może to dlatego .
Usuńrozdział świetny, jak zawsze :))) nie umiem pisać komentarzy.... eh... musisz przeżyć :/ w każdym razie weny, czasu i do następnego ;)
OdpowiedzUsuń/Katek
Dziękuję bardzo:)
UsuńMEGA MEGA MEEEEEEGA!!!! *0*
OdpowiedzUsuńTo z nozami takie zajebiste xD
I to chodzenie po sklepach *-*
I bielizna xDD
Ja jak skonczylam czytac ten rozdzial zorientowalam sie, ze leze na podlodze...XD
Czekam na next :3
Żebyś sobie tylko krzywdy nie zrobiła:P Dziękuję bardzo:)
UsuńZ karzdym postem krzyczą do siebie więcej...
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i nie mogę się doczekać co będzie się działo na trasie...
I zaczynam współczuć po mały Purdiemu...
Powinni być dla siebie aut milsi bo strasznie do siebie pasują...
Napiszesz co działo się z An przed tym jak została fotomodelka, bardzo cię proszę ;)
No z komętem wysiliłam się bardziej niż zwykle, kocham to opowiadanie ;*
Wszystko w swoim czasie. Po kolei będę opisywać jej życie przed BVB. Dziękuję bardzo:)
UsuńNajlepszy rozdział ever! No po prostu sie zakochałam *.*
OdpowiedzUsuń1.Ten plan Ann jak zabić chłopaków.Wcale mi ich nie szkoda.Nie zasłużyli na współczucie.Ja sie dziwie że ruda tak perfekcyjnie rzuca nożami.Ja znając życie zabiłabym któregoś bo nie mam cela.Ale nie nie jednak odrobine mi ich szkoda bo siedzieli tam tacy przerażeni.No ale i tak sądze że zasłużyli na gorszą karę.Taką jak tam Ania im opisywała.Psychopatka po prostu.
2.Retrospekcja po prostu świetna.Ja myślałam, że w szafce u Purdy'ego można znaleźć tylko jedno *wiesz co mam na myśli* a tu farba.Farba do malowania obrazów.Ashley malarzem? Co to sie tu porobiło? On jest normalnie jakiś szczególnie uzdolniony.Super opisałaś te ,,amory" chłopaków.Jeju leże i nie wstaje.Tak mraśnie :D Zboczeńcy wszędzie ale po nich można sie było tego spodziewać.
3.To ogłoszenie, które zamieściła Ann na twitterze. Za odpowiednią cenę kupiłabym ich sobie.Sprzątaliby za mnie i Ashley by mi gotował i ech marzenia.Takie nierealne.
4.Zakupy z Ashleyem Purdym *.* Jeśli on by płacił to mogłabym kupić dosłownie wszystko.On wybiera swojemu kociakowi *mam słabość jak on tak do niej mówi* tylko sexy,obcisłe ciuchy.Biedna Ann.I ta bielizna.On ją uczy co podnieca mężczyzn.Rozwalił mnie ten tekst.
5.Chłopcy są tacy kochani *.* Jak prawdziwi starsi bracia.Dbają o Anie, uspokajają ją.Macie wpierdol za upijanie młodej.Przez was jeszcze popadnie w nałóg.
6.Panie Purdy zauważyłam iż pan coraz bardziej zaczyna dostrzegać w rudej następny obiekt swoich łóżkowych uniesień.
7.Niezwykle dojrzała ta perspektywa Christiana.Jak nie jego.Byłam zdziwiona tym wielce.Czyżby chciał się bawić w swatkę i połączyć Ashleya z Ann tak na poważnie? Spokojnie to moje tylko nie trafne przypuszczenia.Chociaż ostatnio udało mi się zgadnąć kawałek z następnego rozdziału.Czemu mi sie zdaje że Ania podoba sie Comie?
Zakończę ten iście bezsensowny komentarz.Życzę duuuużo pozytywnego humoru.Niech rozpiera cie energia a ja nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
P.S.Bardzo jestem ciekawa jak będzie wyglądała trasa.
Spokojnej nocy :)
Kiedyś próbowałam rzucać nożem:D Ash jest z wykształcenia grafikiem i umie rysować, czyli malować pewnie też. Purdy ma chcicę, a jeszcze lepiej będzie, jak An zacznie się ubierać jak jego ideał. I Twój komentarz nie jest bezsensowny! Dziękuję♥
UsuńKocham Ann jako psychopatkę :) ale tyle ciuchów, tyle wygrać, ja też chcę :( kolejny świetny rozdział, co tu mówić...kocham i czekam na następny <3 trzymaj się / Topazek
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńWchodze sobie na bloggera a u Ciebie tyyyle rozdziałów do nadrobienia. Zazdroszcze takiej weny!
OdpowiedzUsuńDobra, a co do rozdziału...
Ann psychopatka? Lubie psychopatów. Uwielbiam. Nie pogardze jeśli Anula będzie zachowywać się jak psychopatka częściej.
Ashley i CC jak zwykle mają inteligentne pomysły i jak zwykle musieli sprawić biednej Ann kłopot.
Pewnie zareagowałabym tak samo, gdyby ktoś zniszczył moje ubrania. Borze, zabiłabym...
Ale cała akcja była zabawna i szczerzyłam się do monitora jak nienormalna (czyli w sumie jak zwykle).
Rozumiem też Anie z tymi zakupami. Też nienawidze zakupów i strasznie się wkurwiam jak ktos ciągnie mnie po sklepach. Ugh, przecież jest tyle lepszych sposobów na spędzenie czasu a nie zakupy ;_;
Btw Andy jest to taki kochany braciszek, no jejku assdfgasfa ❤️
I przepraszam Cię słoneczko, że pisze komentarze raz na ruski rok. Postaram się poprawić. Teraz będę wchodzić częściej na bloggera i będę wszystko czytać i komentować na bierząco c:
+Geez, ja też nie jade na koncert BvB. Musiałam wybrać pomiędzy Gerardem a nimi, no i stanęło na moim rudym szczęściu. Łącze się z tobą w bólu, możemy popłakać razem :cc
Oki, życzę dużo weny no i trzymaj sie tam. Kc ❤️
Właśnie postaram się, żeby Ann miała częściej jakieś jazdy. Ja bym ich zabiła, a potem siebie. Co do zakupów to high five:D No widziałam, że Way ma koncert w PL. W sumie, pojechałabym^_^ Jak go spotkasz, to spytaj się, jaką farbą traktował swego czasu włosy, że mu się ta czerwień za bardzo nie zmyła. Mi schodzi po półtora tygodnia:( Dziękuję♥
UsuńPrędzej udławie się łzami szczęścia niż odezwe się do niego pełnym zdaniem i spytam o coś w miare sensownego.
UsuńA czym farbujesz? Może ja Ci pomoge c':
Jak ja ci zazdroszcze talentu !!!! Piszesz rewelacyjnie a to jest kolejny świetny rozdział:) Dobija mnie fakt że tyle ludzi pisze książki blogi itp.. a ja niepotrafie marnego komentarza napisać :( Też chce na takie zakupy z Ash'em :P Czekam na nexta >>> Noele
OdpowiedzUsuńTo nie talent, tylko zjebana psychika:D. Dziękuję bardzo:)
UsuńAnn agresywna! Kocham!
OdpowiedzUsuńSzczerze też nie chciała bym tyle chodzić po sklepach. No ile można?! Owszem Lubie czasem sobie kupić coś nowego no ale bez przesady. Więc jej współczuję.
No rozdział życzywiście lepszy od poprzedniego! Kobieto ty mnie zadziwia!
Po raz kolejny (i na pewno nie ostatni :D)
mówię ci jesteś genialna! Po prostu cudnie piszesz! <3
Do następnego i weny życzę!
Ahahah, Dziękuję bardzo:)
UsuńNo to tak mogłabym się zacząć tłumaczyć czemu nie skomentowałam tamtego rozdziału,ale raczej nie mam zamiaru bo wyszło by to cholernie żałośnie,ale nie ważne.Ja też nie jadę na koncert do Wawy huh za daleko.Przechodząc do rozdziału An rzucająca nożami jest zajebista .Zastanawia mnie tylko skąd Ash miał farbę do obrazów ale OK.A potem jeszcze zakupy według mnie Ashley wydal na nią w chuj pieniędzy ale no.Życzę weny i czego tam jeszcze chcesz :*
OdpowiedzUsuńAshley to artysta^_^. Według mnie też przesadził z kasą, skoro podałam cenę samej bielizny, a gdzie reszta ciuchów. No ale to Ash, jemu nie zabronisz:P Dziękuję bardzo:)
UsuńNa wstępie przepraszam, że tak późno. Problemy techniczne (czyt. internet mi spierdolił). Jak napisałaś mi, że dodałaś nowy, to już chciałam podłączać się pod szkolne wifi i czytać po zajęciach na telefonie, ale jednak z tego pomysłu zrezygnowałam. Prawdopodobnie zaczęłabym się śmiać jak głupia do siebie i tym samym przyspieszyła swój nieuchronny pobyt w pokoju bez klamek.
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy.
Eh chłopcy...no tacy starzy, a tacy głupi :D Cholera, chyba mam za dużą wyobraźnię..Cóż, te podteksty w rozmowie Ashley'a z CC...nie nic.
A Ann moją idolką :D Serio wyszedł Ci spoiler idealny :o Ten moment był GENIALNY <3 I jeszcze ogłoszenie..cóż, zaryzykowałabym xD
Ashley szantażysta..o_o O dziwo lubię jego perspektywy. Sama nienawidzę zakupów, przydałby się ktoś, kto by to taszczył i doradzał...aczkolwiek jakoś ciuchów "w jego guście" bym nie chciała.
CC mądrze mówi (nie żeby mnie to dziwiło czy coś)
Nie dziwię się, że Ci się ten rozdział podoba :D Chociaż ostatnio rzadko jesteś zadowolona :P Ale w te "nudne" jakoś nie wierzę.
Nie. Przypominaj. O. Koncercie.
Dziękuję, pozdrawiam, do następnego (albo raczej gg).
I tak prędzej czy później wylądujemy obie w tym pokoju:D Cieszę się, że spoiler przypadł do gustu:) Nie podobają, bo są zjebane. Tyle. Dziękuję♥
UsuńOjej, dziękuję, że o mnie wspomniałaś :o
OdpowiedzUsuńHah, rozdział cudowny <3
Ciekawe jak będzie w tej trasie :)))))
Ploooose, rób więcej Ann psychopatki to takie biste XD
////Black Rose
Rozdział super :) pomysł z retrospekcja bardzo mi sie podoba i wyszło bardzo fajnie :D lecę czytac następny.
OdpowiedzUsuńSosik