Siedziałam na swoim łóżku i
starałam się nie myśleć o Purdy'm. Nie rozumiem tego człowieka.
Naprawdę. Zjadłam ostatni kawałek pizzy i zabrałam się za
uczenie geografii. Była dopiero 20. Po jakimś czasie do pokoju
wszedł Ashley. Twardo czytałam podręcznik. Usiadł na swoim łóżku.
Czułam, że się na mnie patrzy. Po chwili przesiadł się obok
mnie.
-Przepraszam.- powiedział cicho.
-Wiem, jak mogłaś odebrać moje słowa. Po prostu ja... czasami nie
myślę.
-Czasami?- mruknęłam.
-Okej. Nigdy nie myślę.- poprawił
się.
-Nie no, czasem ci się zdarza.-
powiedziałam od niechcenia.
-An, postaram się bardziej nad sobą
panować. Już i tak dostaję od chłopaków burę, za każdy twój
gorszy dzień.- westchnął.
-Ashley, to nie o to chodzi, żebyś ty
się starał. Po prostu masz z czymś problem, ale zamiast mi to
powiedzieć, zachowujesz się... inaczej.- szukałam odpowiednich
słów.
-Nie umiem się zwierzać.
-Zauważyłam. Pod tym względem
jesteśmy podobni. I do twojej wiadomości: Kina nie powiedziała mi
o tobie nic, czego bym już nie wiedziała.- prychnęłam.
-To znaczy...- zaczął, ale mu
przerwałam.
-To znaczy, że niepotrzebnie się
uniosłeś. Ale teraz nie gadajmy już o tym.
-Wiesz, że cholernie mnie wkurzasz?-
spojrzał na mnie.
-Wiem.- z powrotem zajęłam się
nauką. Ashley przeniósł się do siebie. Po chwili przyszedł CC i
zaczęli grać w karty.
Następny dzień.
Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie
coś do jedzenia. Od rana nie robiłam nic innego, jak wkuwałam
anatomię człowieka. Mięśnie i kości. Wzięłam z lodówki jogurt
i wcisnęłam się obok wyłożonego na kanapie Purdy'ego. Jak zwykle
robił coś na telefonie. Po raz setny próbowałam ogarnąć
lokalizację tych pierdolonych mięśni, gdy wpadł mi do głowy
pewien pomysł. Ja jednak jestem genialna. Wyszczerzyłam się jak
psychopatka, odzywając się do basisty:
-Zdejmuj koszulkę.
-Coo???- spojrzał na mnie zszokowany.
-To, co słyszałeś. No już!-
ponagliłam go.
-Po co? Chcesz mnie zgwałcić?- uniósł
brew.
-Nie. Raczej pomacać.- odpowiedziałam
szybko.
-Okeej.- uśmiechnął się cwaniacko,
ściągając koszulkę. On chyba myśli, że ja tego nie zrobię.
-Świetnie. A teraz odwróć się do
mnie plecami. Możesz wrócić, do tego, co robiłeś wcześniej.-
wyjaśniłam, ściągając buty i siadając po turecku za nim.
Rozłożyłam sobie na kolanach podręcznik, jednocześnie wodząc
palcami po plecach Ashley'a.
-Eem, właściwie to o co chodzi?-
spojrzał na mnie przez ramię.
-Muszę wykuć anatomię.- odparłam.
-Uuuu, lubię anatomię. W ogóle,
biologia to mój ulubiony przedmiot. Co tam masz?- zaciekawił się.
-Mięśnie i kości.
-Nuuda. Myślałem, że coś lepszego.-
westchnął smutny.
-Układ rozrodczy?- uniosłam brew.
-Przykro mi, że cię rozczarowałam.
-Co do kości, to Andy jest świetnym
kościotrupem. Możesz się na nim nauczyć. Sam szkielet obleczony
skórą.- zaśmiał się.
-Świetnie. A teraz buzia w kubeł, bo
próbuję się uczyć.
-Maruda.- burknął obrażony. Tak
bardzo skupiłam się na nauce, że gdy Ashley lekko się poruszył,
drgnęłam przerażona.
-Nie wierć się!- fuknęłam.
-To mnie nie łaskocz!- odszczeknął.
W tym momencie, do busa weszła reszta ekipy, a także Kina z
koleżankami.
-Eee, co wy robicie?- uniósł brew
Andy.
-Kociak uczy się anatomii.- odparł
Ash.
-Aha, a czemu na tobie?- zaciekawił
się CC.
-Bo on ma tu największe mięśnie.-
przewróciłam oczami. -Teraz obróć się przodem.
Perspektywa Ashley'a.
Rozmawiałem z Kiną i jej koleżankami,
próbując nie zwracać uwagi na dotyk małej. Nic nie poradzę na
to, że jestem tylko facetem. W dodatku już tyle czasu żyję w
celibacie. Noo, nie do końca, bo jednak tak się nie da, ale seksu
nie uprawiałem już kilka dobrych miesięcy. Trzeba sobie jakoś
radzić. Obserwowałem An, próbując się nie roześmiać. Jej
skupienie było takie urocze. Ona chyba nie za bardzo teraz
kontaktowała ze światem. Co jakiś czas machinalnie poprawiała
pasemko, które po chwili znów wpadało jej do oczu. Zaśmiałem się
pod nosem, zakładając jej włosy za ucho.
-Co?- spytała, patrząc na mnie
zaskoczona.
-Nic. Ucz się dalej.- uśmiechnąłem
się do niej lekko. Kurwa! Naprawdę starałem się być dla niej
oschły i wredny, ale ostatnio w ogóle tego nie potrafiłem. Nie
umiałem przy niej być tym Ashley'em, za którym szaleją kobiety.
Co się ze mną dzieje?
-Ashley! Ash! Słyszysz?- dotarł do
mnie głos Kiny.
-C-co?- zająknąłem się.
-Pytałam się o coś, ale jesteś tak
wpatrzony w Ann, że na nic nie reagujesz.- uśmiechnęła się do
mnie lekko. Ja pierdolę! Czuję, jak zaczyna mi się robić gorąco
w policzki. Nie stary! Nie możesz się rumienić!
-Co się dziwisz? Zakochał się
chłopak.- zaśmiał się Jake. Tsaa, jasne. Spędziliśmy na
rozmowach jakiś czas, po czym musieliśmy się przygotować do
koncertu. W nocy jedziemy do kolejnego miasta.
Parę godzin później.
-I jak? Podobało ci się?- Andy spytał
Ann o wrażenia z naszego występu.
-Noo. Łatwiej powiedzieć, kiedy mi
się nie podobało.- westchnęła, ziewając.
-Tony cię nie zaczepiał?-
zainteresowałem się. W tym kolesiu było coś, co mnie wkurzało.
-Nie. Wszystko okej.- spojrzała na
mnie. Sam nie wiem, może przesadzam. Ale nic nie poradzę na to, że
ta mała wzbudza we mnie takie uczucia. Jestem jej opiekunem, fakt.
Jednak nawet gdybym nim nie był, czułem się za nią w pewien
sposób odpowiedzialny. Może mnie wkurzać, proszę bardzo, ale nie
chcę, żeby coś jej się stało.
-Patrzcie! Dostałem list miłosny!- CC
darł się tak, że słyszeli go chyba wszyscy w promieniu dwóch
kilometrów.
-Pokaż to!- Jinxx wyrwał mu kartkę.
-Ty, faktycznie!
-Pff, zazdrościsz i tyle.- Coma
wystawił mi język.
-Nieprawda! Ale każdy tutaj powie, że
jestem od ciebie sto razy przystojniejszy!- założyłem ręce na
piersi.
-Czyżby? Poza tym, nie czepiaj się.
Ty masz tu swoją księżniczkę na miejscu. Masz się najlepiej. My
za to robimy za słomianych wdowców. Jak chcesz, to zawsze możemy
się zamienić. Ty dostaniesz list, a ja Ann.- puścił mi oczko,
przytulając małą.
-Łapy precz od mojego kociaka! Mogę
jej nie lubić, ale kłótnie z nią są warte więcej, niż jakiś
świstek.- próbowałem wyswobodzić An z uścisku perkusisty.
-Ej! Ja tu jestem! Puśćcie mnie obaj!
Kretyni.- pokręciła głową, wyrywając się nam i stając obok
Jake'a. Wyszliśmy na świeże powietrze, kierując się powoli do
tour-busa. Tam czekały na nas już 3 dziewczyny. Kina, Teddy i
Kelly.
-Chłopaki. Dziś wyjeżdżacie, więc
chciałyśmy się pożegnać.- uśmiechnęła się do nas Kelly. Było
nam trochę smutno, ale jeszcze nie raz się spotkamy.
-Ash, mogę cię prosić na słówko?-
pociągnęła mnie za łokieć, Kina.
-Jasne.- odeszliśmy trochę na bok.
-Cóż, cieszę się, że się
spotkaliśmy. Musimy to niedługo powtórzyć. Może wezmę ze sobą
James'a, a ty Ann?- zaproponowała.
-Dobry pomysł. Jak coś, to zgadamy
się telefonicznie.- uśmiechnąłem się lekko.
-Wieesz, Ann wydaje się sympatyczna.
Naprawdę do siebie pasujecie. My ze sobą nie potrafimy rozmawiać
na pewne tematy, ale proszę cię, chociaż na nią się nie zamykaj.
Najpierw sądziłam, że jest dla ciebie za młoda. Jednak zmieniłam
zdanie. To naprawdę wartościowa dziewczyna. Cieszę się, że
jesteś szczęśliwy.- uśmiechnęła się do mnie ciepło. Cholera!
Przecież jej nie powiem, że to lipa!
-Taak. Mam nadzieję, że to coś
poważnego.- starałem się brzmieć na zakochanego. Tylko jak,
kurwa, brzmi zakochany facet?!
-Trzymam kciuki. Okej, ja już idę. Do
zobaczenia. Mam nadzieję, niedługo.- przytuliliśmy się i
wróciliśmy do reszty. Kina pożegnała się jeszcze z Ann i
wsiedliśmy do tour-busa. Kilkadziesiąt minut później jechaliśmy
już do innego miasta...
Dwa dni później.
Byliśmy teraz w Santa Cruz. Koncert
odbył się wyjątkowo wcześnie, bo już o 18. Umówiliśmy się
więc, że pójdziemy do jakiegoś wypasionego klubu wydać trochę
pieniędzy. Poza tym, Jinxx musiał w końcu wypełnić zakład i
stawiać nam wszystkim drinki. Jake znalazł hotel z ekskluzywnym
klubem na dole. Była tam ostra selekcja, więc mogliśmy być pewni,
że nikt nie zrobi nam zdjęć. Stałem teraz przy oknie w sypialni,
którą dzielę z Ann. Okazało się, że dziś musimy też dzielić
łóżko. Zapinałem guziki od mojej czarnej koszuli. Zapiąłem ją
tylko do połowy, zostawiając odsłoniętą klatkę piersiową.
Kończyłem zawijać rękawy, gdy An wyszła z łazienki. Była w
skórzanych legginsach i czarnej bluzce na ramiączkach. Włosy miała
upięte w luźnego koka.
-Idziemy?- spytała.
-Tak.- przepuściłem ją w drzwiach.
Na korytarzu czekała już na nas reszta chłopaków. Przy bramce do
klubu było trochę zamieszania, bo wstęp był od 18 lat, a An
jeszcze tyle nie miała. Na szczęście szef ochrony był jakimś
kumplem Andy'ego i po szybkim wyjaśnieniu przybił jej
fluorescencyjną pieczątkę na nadgarstku. Skierowaliśmy się do
zarezerwowanej wcześniej loży. Po drugiej kolejce wszyscy byli już
w odpowiednich nastrojach.
Rozejrzałem się po ludziach i zamarłem.
Rozejrzałem się po ludziach i zamarłem.
-Kurwa!- warknąłem.
-Co jest?- spytała reszta.
-Miranda.- wycedziłem.
-Kto?- zmarszczyła brwi Ann.
-Jego była... znajoma. Za wszelką
cenę próbowała go usidlić, a gdy jej się to nie udało,
stwierdziła, że nigdy nie znajdzie ładniejszej od niej i w ogóle,
to laski widzą w nim tylko pieniądze.- wyjaśnił usłużnie CC.
-Szmata.- mruknęła Ann, przyglądając
się jej. -Chwila! No ja pierdolę! To jest jakiś cyrk!
-A tobie co?!- zdziwiliśmy się.
-Josh. Ten, który jest z tą Mirandą.
W zeszłym roku próbował mnie poderwać. Potem stwierdził, że
jestem żałosna i niekobieca. Się, kurwa, dobrali!- syknęła.
-Co teraz zrobimy? Na pewno, gdy mnie
dojrzy, to podejdzie i zacznie pierdolić, jak to nie wiem, co
straciłem.- westchnąłem.
-Trzeba jej zamknąć ryj. Jemu zresztą
też. Już ja mu pokażę, jaka niekobieca jestem.- gwałtownie
wstała.
-Co robisz?- spojrzeliśmy na nią
zaskoczeni.
-Jak to co?! Idę się przebrać! Czas
na zemstę! Bawcie się dalej. Ash, jak coś, to nie daj się
sprowokować. Mówiłeś, że ona uważa, że nie ma ładniejszej od
niej?
-Seksowniejszej.- uściśliłem.
-Okej. To się zdziwi. Wracam za
kwadrans.- Ann wypadła z klubu, jak torpeda. Co ona znowu wymyśliła?
Jinxx zamówił nam kolejne drinki.
Minęło 10 minut. Widziałem kątem
oka, że Miranda mnie poznała. Wypiłem od razu dwa shoty. Reszta
zespołu też poszła w moje ślady. Zauważyłem jeszcze, że lożę
obok zajęła nasza ekipa od sprzętu.
-Ashley Purdy. Znów się spotykamy.-
uśmiechnęła się złośliwie, podchodząc do mnie z tym całym
Josh'em. Odrażający typ.
-Też się cieszę, że cię widzę.-
spojrzałem na nią kpiąco.
-Ohh, dziś bez żadnych dup? Czyżby w
końcu wszystkie się na tobie poznały?- zaśmiała się.
-Jestem tu z dziewczyną.- wyjaśniłem.
-Tak? A gdzie ona jest? Bo jakoś jej
tu nie widzę.- rozejrzała się.
-Zapomniała czegoś z pokoju. Za
chwilę wróci.
-Pozwolisz, że zaczekamy? Chciałabym
ją poznać. Tak w ogóle, to jest Josh. Mój przyjaciel.
-Kolejna dojna krowa? Bo nie wierzę,
że poleciałaś na jego wygląd.- powiedziałem złośliwie.
-Pff, nie obrażaj go!- uniosła się.
-A co? Sam nie umie mówić?- uniosłem
brew.
-Umiem. Ale nie rozmawiam z facetami,
którzy wyglądają jak baba.- odparł.
-Cóż, mojemu kociakowi to nie
przeszkadza.- założyłem ręce na piersi. Boże, mam nadzieję, że
Ann mnie nie zawiedzie. Inaczej mogę już kończyć dzisiejszy
wypad.
-Naprawdę? To sama musi być bardziej
męska od ciebie.- zaśmiał się chamsko.
-Sam się przekonasz.- mruknąłem. W
tym momencie poczułem szarpanie za dół mojej koszuli. To był CC.
-Co jest?- zmarszczyłem brwi.
-A-Ann... Chyba idzie.- wyjąkał,
wskazując jakiś kierunek. Spojrzałem tam i zamarłem. O kurwa! To
ona?! Boże i tak wygląda??? Ja pierdolę! Chyba znowu się, ekhem... Fuck!
Perspektywa Ann.
Gdy tylko zobaczyłam Josh'a, to coś
we mnie wstąpiło. Przypomniały mi się te wszystkie chamskie
słowa, które wypowiedział pod moim adresem. Wkurwiłam się. I to
bardzo. Ale dość! Zobaczymy co teraz powie! Zresztą Ashley też
twierdził, że nie ubieram się tak, jak laski w jego typie. Na
szczęście coś mnie podkusiło, żeby wziąć jedną z sukienek,
kupionych mi przez basistę. W sumie, tę najbardziej obcisłą. Cóż,
teraz się przyda. Szybko zrzuciłam ciuchy. Wybrałam jeszcze
najbardziej skąpą bieliznę. Ubrałam tylko majtki, bo sukienka
była tak wycięta, że nie można było założyć do niej stanika.
Na szczęście materiał na piersiach był trochę grubszy, niż w
innych miejscach. Zmyłam makijaż i szybko pomalowałam się od
początku. Tym razem, dużo mocniej. Rozpuściłam też włosy. Raz
mogę się poświęcić. Teraz sięgały mi do połowy pleców.
Założyłam sukienkę. Kurwa mać! Spalę się tam ze wstydu!
Miniówa, ledwo zakrywająca tyłek, z dużym dekoltem i wyciętymi
plecami.
|
|
Zjechałam windą na dół i
skierowałam się do bramki klubu. Stała tam spora kolejka. Czułam
na sobie obleśne spojrzenia męskiej części. Okej. Anka, opanuj
się. Nic się nie dzieje. Pamiętaj, po co to robisz. Na szczęście
w tym momencie zmienili się bramkarze. Teraz stał tam znajomy
Andy'ego. Nie tracąc ani chwili, podeszłam do niego.
-O to ty! Przebrałaś się? Wow!
Ładnie wyglądasz.- uśmiechnął się, przepuszczając mnie.
-Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech,
mijając go. Dobra. Teraz spokojnie. Musze oddychać głęboko i iść
tak, żeby nie zaliczyć gleby w tych butach. Z daleka widziałam już Ashley'a
rozmawiającego z Mirandą i Josh'em. Nagle Ashley spojrzał na mnie.
Jego mina-bezcenna. Zamrugał gwałtownie, po czym zlustrował mnie
wzrokiem z dołu do góry. Odetchnęłam głęboko, przypominając
sobie moją rolę. Uśmiechnęłam się najbardziej uwodzicielsko,
jak tylko umiałam i podeszłam do nich.
-Kochanie.- złapałam Ashley'a pod
ramię.
-A to jest właśnie mój kociak.-
wyszczerzył się, obejmując mnie ramieniem.- Skarbie poznaj moją
znajomą, Mirandę i jej przyjaciela, Josh'a. To Ann.
-Ann?!- Josh patrzył na mnie, jakby
zobaczył ducha.
-Och, Josh, to ty. Dawno się nie
widzieliśmy.- uniosłam brew, następnie spojrzałam chamsko na
Mirandę. Jej wzrok wyrażał taką wściekłość, że gdyby nie to,
jaka jestem, wystraszyłabym się.
-Jak widzicie, jesteśmy tu ze
znajomymi. Muszę już was pożegnać.- powiedział Ash.
-Chodź Josh.- warknęła Miranda,
ciągnąć go za koszulę do ich loży. Opadłam na kanapę, a koło
mnie Purdy.
-Muszę się napić!- sięgnęłam po
kieliszek.
-Wow. Ann, wyglądasz...- Jake machał
rękami, szukając odpowiedniego słowa.
-Gorąco...- mruknął pod nosem Purdy.
-Może mi ktoś wyjaśnić, co tu robi
Tony?- spytałam.
-Pewnie też przyszedł się zabawić.
Nie zwracaj uwagi.- Jinxx podał nam kolejne drinki, trochę przy tym
rozlewając. Był już lekko wstawiony.
-Chodź, idziemy tańczyć.- Ashley
pociągnął mnie na parkiet. Byliśmy dobrze widoczni dla Mirandy,
Josh'a i Tony'ego.
-Ash, wiesz, że nie umiem. Jeszcze mam
obcasy.- zauważyłam.
-Dasz sobie radę.- przyciągnął mnie
do siebie tak, że między nami nie było nawet centymetra wolnej
przestrzeni. Zaczęliśmy tańczyć. Kołysząc się, wymuszał na
moim ciele takie same ruchy. Wodził dłońmi po moich odkrytych
plecach.
-Łaskoczesz.- zachichotałam.
-Przecież ty nie masz łaskotek.
Wiesz, należą ci się przeprosiny.- westchnął.
-Mi? Za co?- zdziwiłam się.
-Że twierdziłem, że nie jesteś
seksowna. Jesteś. I to bardzo! Wyglądasz tysiąc razy lepiej, od
tej idiotki.- zmierzył mnie zszokowanym spojrzeniem.
-Zaskoczony?- uniosłam brew.
-Trochę. Okej. Tony cały czas się
gapi.- Ash szybko mnie pocałował.
-Miranda i Josh też. Ja chcę zemsty
na tym debilu! Słuchaj, możemy się na coś umówić?- przyszło mi
coś do głowy.
-Na co?- zaciekawił się.
-Nie kłóćmy się dziś, tylko się
zabawmy. Tak naprawdę. Nie chcę ciągle myśleć o pracy i tak
dalej.
-Podoba mi się. Czyli co? Pijemy,
tańczymy i pokazujemy tym frajerom, że jesteśmy najlepsi?- upewnił
się.
-Tak. Dziś możesz ze mną robić, co
tylko zechcesz. Oczywiście w granicach rozsądku.- powiedziałam
ciszej.
-To znaczy, że pozwalasz mi na
wszystko?- zdziwił się.
-Owszem. Nigdy nie zrobiłeś mi
krzywdy, więc liczę, że teraz też tak będzie.
-I naprawdę mogę zrobić, co chcę?-
dopytywał.
-Tak.- przewróciłam oczami.
-A jeśli na przykład zechcę cię
pocałować?- spojrzał na mnie wyzywająco.
-To też możesz. I tak musimy udawać.
-Okej. Chodź.- pociągnął mnie z
powrotem do stolika. Chłopaki tak dobrze bawili się w swoim
towarzystwie, że nawet nie zauważyli, że wróciliśmy. Usiadłam
Purdy'emu na kolanach i sięgnęłam po kieliszek. Czułam
się cholernie wyluzowana. Może lekko wstawiona. Ale do reszty
zespołu było mi daleko. Cóż, w końcu siedzą tu i piją dłużej
ode mnie.
-Tony się patrzy.- mruknął mi do
ucha Ashley. Wypiłam kolejnego shota, wstając. Po czym poprawiłam
sukienkę i usiadłam chłopakowi okrakiem na kolanach.
-Pilnuj, żeby nie było widać mi
majtek.- puściłam mu oczko. Położył ręce na moich biodrach.
-Boooże, wy jesteście tacy piękni!
Jak... Jak... para królewska.- wyjęczał CC, kładąc głowę na
ramieniu Ash'a. On tymczasem jeździł ręką po moim odkrytym udzie,
co chwilę zahaczając o brzeg sukienki. Przez to, że siedziałam w
takiej pozycji, była jeszcze krótsza.
-Para królewska?- uniosłam brew.
-No co? Przecież jesteś księżniczką,
a ja księciem. Dobrze mówi.- zaśmiał się Purdy, obserwując
Christian'a, który teraz śpiewał z Jake'iem jakieś zboczone
piosenki. Alkohol nieźle działa.
-Mówiłaś, że mogę zrobić
wszystko?- jeszcze raz spytał poważnie Ashley. Spojrzałam na
niego. W jego oczach było coś dziwnego. Zło, niebezpieczeństwo
i... dobra zabawa. Cholera, raz się żyje! Przecież nic mi nie zrobi. Prawda?
-Tak. Podtrzymuję to.- kiwnęłam
niepewnie głową.
-Nie bój się mnie.- mruknął, po
czym gwałtownie wpił się w moje usta. Drgnęłam, zaskoczona.
Jednak po chwili postanowiłam odwzajemnić pocałunek. Ashley
przyciągnął mnie mocno do siebie. Jedną rękę trzymał na moim
karku, a druga oplatał mnie w pasie. To był inny pocałunek, niż
zawsze. Ten był agresywniejszy. Ale cholernie mi się to podobało.
Gdy przejechał językiem po mojej dolnej wardze, poczułam ucisk w
podbrzuszu. Wiedziałam, co to oznacza. Cholera! Z wrażenia
uchyliłam lekko usta, co Ashley natychmiast wykorzystał, żeby
pogłębić pocałunek. Jednak teraz, trochę zwolnił. Nasze języki
co chwilę się splatały, ale czułam, że Purdy się powstrzymuje.
On naprawdę nie chce zrobić mi krzywdy! Przejechałam dłonią po
odkrytym fragmencie jego klatki piersiowej. Następnie wplotłam
palce w jego włosy, za które lekko pociągnęłam. Ashley zamruczał
mi w usta, łapiąc mocniej za udo. Chwilę później poczułam, jak
wkłada rękę pod sukienkę, dotykając mojego biodra. W tym
momencie poczułam delikatne uderzenie w plecy. Gwałtownie oderwałam
się od basisty.
-Ludzie. Pijcie, zanim Jinxx zostanie
bankrutem.- wydukał Andy, podając nam kieliszki. Był tak narąbany,
że nawet nie zauważył co dzieje się pomiędzy mną, a Purdy'm. Za
to Tony widział wszystko. Spojrzałam na niego przelotnie, wypijając
zawartość swojego kieliszka. Był wściekły. Dobrze mu tak!
Poprawiłam się trochę na kolanach mojego „chłopaka”, który
teraz całował moją szyję. Po chwili dotarł ustami do mojego
ucha, lekko przygryzając jego płatek.
-Tony jeszcze nie oszalał ze złości?-
szepnął mi do ucha rozbawiony.
-Już prawie. Miranda zresztą nie
reaguje inaczej.- spojrzałam na blondynę. Gdyby wzrok mógł
zabijać, leżałabym trupem.
-Gdybym wiedział, że to na nich tak
podziała, już dawno bym to zrobił.- mruknął, zsuwając mi trochę
ramiączko.
-A o mnie mówisz, że jestem wredna.-
prychnęłam, odchylając na bok głowę, dając mu większy dostęp
do szyi.
-Bo jesteś.- uśmiechnął się
cwaniacko, lekko ciągnąc mnie za włosy. Przejechał palcami po
moim obojczyku, zostawiając za sobą gęsią skórkę. Chryste, czy
on musi być w tym tak dobry?! Aż boję się pomyśleć, co by było
gdyby... Dość! Przecież to tylko na pokaz.
-Idziemy tańczyć?- spytałam. Jeśli
dalej tak będę z nim siedzieć, to przestanę nad sobą panować.
-Skoro ty proponujesz, to nie mogę
odmówić.- postawił mnie na podłodze, obciągając mi sukienkę.
Uśmiechnęłam się promiennie, idąc na parkiet. Zaczęliśmy
tańczyć. Teraz, po kilku kieliszkach czułam się dużo pewniej.
Ashley obrócił mnie tak, że jego klatka stykała się z moimi
plecami. Objął mnie w pasie, wodząc dłońmi po moich biodrach i
nogach. Byliśmy teraz jednym ciałem. Cóż, czas przestać udawać
cnotkę. To, że jestem dziewicą, nie oznacza, że kompletnie nie
mam doświadczenia. Ocierałam się zmysłowo o basistę, co chyba mu
się spodobało, bo po raz kolejny tego wieczoru, przyssał się do
mojej szyi. Nie wiem, ile tak tańczyliśmy, ale straciłam rachubę
czasu. Co jakiś czas wracaliśmy do stolika, napić się i sprawdzić
czy chłopaki jeszcze żyją. Potem znów szliśmy tańczyć. W
pewnym momencie puścili wolniejszą piosenkę. Ashley przyciągnął
mnie do siebie. Wtuliłam się w niego, ręce splatając na jego
karku. Czułam jego dłonie nisko na plecach. Poruszaliśmy się
delikatnie w rytmie muzyki. Purdy spojrzał mi w twarz. Zawsze peszył
mnie jego wzrok. Tym razem też tak było. Przygryzłam dolną wargę,
odwracając lekko głowę, W tej samej chwili złapał mnie za
podbródek i zmusił do spojrzenia mu w oczy.
-Chyba coś ustaliliśmy. I nie
przygryzaj wargi.- powiedział dziwnym głosem. Próbowałam
utrzymywać z nim kontakt wzrokowy, co nie było dla mnie łatwe.
Przez to znów zagryzłam wargę. Ash cicho warknął, uwalniając ją
szybko i wpijając mi się w usta. Napierał na mnie ciałem,
zmuszając do zrobienia kilku kroków w tył. Nagle zatrzymałam się,
gdyż za sobą poczułam ścianę. Purdy popchnął mnie na nią,
przysuwając się bliżej. Wciąż nie przestawał mnie całować,
jednocześnie stając się coraz brutalniejszy. Wtargnął językiem
do wnętrza moich ust. Z każdą chwilą coraz bardziej podobało mi
się to, co robił, więc oddawałam pocałunki. Oderwał się na
chwilę ode mnie, by przenieść się z ustami na mój dekolt. Złapał
mnie mocno za nogę, by po chwili ją podnieść i ułożyć sobie na
biodrze. Oplotłam go mocniej ramionami, żeby nie stracić
równowagi. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Jego wzrok wręcz mnie
palił. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że stoimy tak,
że jesteśmy niewidoczni dla tej trójki debili.
-Ashley wiesz, że oni nas nie widzą?-
spytałam powoli. Rozejrzał się wokół.
-Wiem. Przeszkadza ci to?- wrócił
spojrzeniem na moją twarz.
-Nie.- odpowiedziałam.
-To dobrze, bo mi też nie.- uśmiechnął
się lekko i znów mnie pocałował. Odepchnęłam go lekko po
chwili, żeby zaczerpnąć powietrza. Pogłaskał mnie delikatnie po
policzku.
-Musimy zobaczyć, co z chłopakami.-
zauważyłam.
-Fakt. Chodź.- złapał mnie w pasie i
wróciliśmy do naszej loży, która teraz była pusta. Wyszliśmy z
klubu, natrafiając na, teraz już naszego, znajomego bramkarza.
-Ooo. To wy. Wasi kumple przed chwilą
wyczołgali się ze środka.
-Wiesz, gdzie poszli?- spytał Ashley.
-Do wind. Widać było, że mieli już
dość.- zaśmiał się. Odetchnęłam z ulgą. Chociaż oni nic nie
odpierdalają po pijaku.
Pożegnaliśmy się z mężczyzną i
też wsiedliśmy do windy. Cały czas trzymałam się basisty, żeby
przypadkiem się nie wyjebać na tych cholernych szpilach. Oparłam
się o ścianę windy, a Ashley stanął naprzeciwko mnie. Odgarnął
mi włosy z ramienia i wodził po nim palcami, nic nie mówiąc. Jego
dotyk cholernie mnie podniecał. Bawiłam się guzikiem jego koszuli.
Po chwili drzwi windy się rozsunęły i wyszliśmy na korytarz,
kierując się do naszej sypialni. Purdy otworzył kartą drzwi i
przepuścił mnie w progu. Zdążyłam tylko rzucić torebkę na
stolik, gdy zostałam gwałtownie pociągnięta za łokieć.
Wylądowałam w jego ramionach. Już miałam coś powiedzieć, gdy
poczułam usta Ashley'a na swoich. Podniósł mnie i rzucił na
łóżko. Zdjęłam szpilki. Kontynuowaliśmy pocałunki. Ash oparł
się na ręce, wisząc nade mną. Włożył kolano między moje nogi,
jednocześnie lekko ciągnąc zębami za moją wargę. Odgarnęłam
mu włosy z twarzy. Przejechał wolną dłonią po moim brzuchu,
żebrach, kierując się do piersi. Jednak ominął je i wsunął mi
rękę pod plecy. Przyciągnął mnie do siebie, jednocześnie
przekręcając się na bok. Nie zauważył jednak, że kończy się
materac i z hukiem wylądował na podłodze, a ja na nim. Podparłam
się szybko na łokciach, pytając:
-Nic ci nie jest?- w odpowiedzi Purdy
ryknął niekontrolowanym śmiechem. Pokręciłam tylko głową,
uśmiechając się. Zeszłam z niego, siadając na podłodze obok.
Robiłam się coraz bardziej senna.
Po chwili Ash usiadł i spojrzał na
mnie z uśmiechem.
-Idziemy spać?- spytał, łapiąc
pasemko moich włosów.
-Uhm. Tylko muszę jeszcze znaleźć
jakąś piżamę.- mruknęłam, obserwując jak rozpina koszulę.
Ściągnął ją i rzucił gdzieś w kąt, po czym obrócił się i
sięgnął po inną, leżącą na fotelu.
-Masz to. To jedyne, co jest na
wierzchu. Miałem ją przedtem założyć.- podał mi inną czarną
koszulę. Tyle, że ta miała jakiś delikatny wzorek.
-Dzięki. Zamknij oczy.- poprosiłam,
podciągając sukienkę. Przecież byłam bez stanika.
-Jestem dla ciebie stanowczo za miły.-
westchnął, wstając i ściągając spodnie. Odwrócił się
grzecznie tyłem. Szybko zrzuciłam sukienkę i założyłam koszulę.
-Już.- mruknęłam, zapinając guziki.
-Super. A teraz chodź.- pociągnął
mnie za rękę na środek łóżka, zanim zdążyłam zapiąć
koszulę do końca. Miałam zapięte raptem 4 guziki.
-Ej! Jeszcze nie skończyłam!-
fuknęłam.
-Piersi ci nie widać, a chyba o to ci
chodzi, prawda?- uśmiechnął się cwaniacko.
-Jakby mi było widać, to i tak byś
mi nie powiedział.- uniosłam brew, poprawiając poduszkę.
-Jak ty mnie dobrze znasz, kociaku.
Dobranoc.- położył się na boku, jedną rękę kładąc na moim
ciele. Przekręciłam się na brzuch.
-Dobranoc Ashley.
*******************
TAAA DAAAAM! Ta legendarna 50! PurdyGirls mam nadzieję, że są usatysfakcjonowane:D Doceńcie to, bo tak właściwie nie miałam tego w planach, ale tak mnie błagacie o ich momenty, że postanowiłam się przemóc. W ogóle to właśnie Wam dedykuję ten rozdział, moim fankom hahah♥♥♥ Nie wiem, o co chodzi z komentarzami, trochę Wam zajęło spełnienie limitu. Dlatego teraz z racji, że wcisnęłam tą scenę dla WAS, skomentujcie. Nie patrzcie na to, ile osób już to zrobiło. Napiszcie chociaż słowo czy dwa. To mnie mobilizuje, a ostatnio coś ciężko mi idzie.
!!! 21 komentarzy=nowy !!!
P.S. Tak wieem, że większość by chciała, żeby skończyli imprezę inaczej. Ale się nie da. Nie bijcie. Tłumaczyłam na samym początku, że to nie jest ff o miłości i innych obrzydlistwach... :P
Jeju.. xDD Uwielbiam Cię za to ^^ Więcej taki scen! <3 xDDD Złość Tony'ego i tej blondynki omgg xDDD Poprawiłaś mi humor xDD <3 Pisz daleej <3 xDDDD
OdpowiedzUsuńjako (chyba) Purdygirl jestem baaaardzo usatysfakcjonowana *.*
OdpowiedzUsuńwielbię Cię za ten rozdział xDD
uczenie się na Ashleyu rozłożenia mięsni? albo na Andym kości *.*
chyba bym wreszcie polubiła biologię znaczy anatomię, bo biola nie jest aż taka zła xDDDD
wgl ta akcja w klubie chłopacy nie będą pamiętać takich pięknych scen, to takie smutne
w sumie podoba mi się to, że całowali się mimo, że ta powalona trójka nie patrzyła
Ash chyba już bardzo potrzebuje bliższego kontaktu z kobietą
a może jednak się do siebie przekonują? mam nadzieję, że tak :)
ogólnie rzecz biorąc Ashley był niesamowity
mimo że go bierze chcica to i tak się troszczy o Anke i nie zrobił niczego, czego by nie chciała
to było tak piękne, że prawie nierealne ;p
dobra koniec zanim się rozmarzę
uwielbiam ten gif z Andym za każdym razem jak mi smutno, to oglądam ten gif i jak CC i Andy czytają 50 twarzy greya
nie wiem czy to mówiłam czy nie, ale bardzo mi się podoba to jak piszesz
masz do tego talent i Ci go zazdroszczę
więc życzę dużo weny i czasu do pisania <3
no i oczywiście cierpliwości do nie komentujących osób (które tak btw mogłyby się ruszyć i napisać parę słów w zamian za to genialne opowiadanie)
Ashley jest tu stanowczo nierealny. Wyśmiałby mnie, gdyby wiedział, co ja piszę. Tak, ten wywiad cały jest świetny. Dziękuję.
UsuńMamo...
OdpowiedzUsuńSerce mi bije tak, że nie wiem czy zaraz nie zejdę na zawał.
Kij z zawałem, czytam jeszcze raz XD
Tak czy inaczej, cieszę się, że nie zrobili JESZCZE nic 'takiego'. To nadaje temu blogowi charakter, którego nie mają inne. Dlatego jest taki wyjątkowy.
Ciekawe czy te wydarzenia wpłyną jakoś na relacje między Ann a Ash'em. Szczerze, to nawet nie mam pojęcia jakbym chciała. Ale wszystko wskazuje na to, że akcja się nieźle rozwinie...
Spojrzałam na twój post na grupie, na godzinę i mało co nie rozwaliłam peceta, zanim go włączyłam XD
Pisz sobie spokojnie, nikt cię nie pogania. Po prostu nikt nie może doczekać się, dalszego rozwoju akcji :) /OpenWound, Moja Sala Koncertowa FB
Hahaha właśnie, gdyby teraz się przespali, to całą moją fabułę, którą buduję krok po kroku, szlag by trafił. To ma być realna historia, a nikt mi nie wmówi, że taka skryta osoba, jak Ann, w dodatku dziewica, tak o, poszłaby do łóżka z jakimś facetem, jeszcze tyle starszym. To nie sci-fi. Dziękuję.
UsuńTAK!!!!!! Wkońcu doczekałam się takie długiej sceny.Boski rozdział czekam na next>>>Noele
OdpowiedzUsuńSpecjalnie dla Was, miśki. Dziękuję.
UsuńBoski ,boski ... tyle miłości staje sie co raz bardziej poważnie :o mimo tego banan towarzyszył cały rozdział :D ah i to przygryzanie wargi , nie wiem czemu ale mi sie skojarzyło od razu z Greyem O_o ahahha "-Boooże, wy jesteście tacy piękni! Jak... Jak... para królewska.- wyjęczał CC, kładąc głowę na ramieniu Ash'a. " omf no normalnie brak słów :P ah i Ann taka sekszi ,bardzo ładna sukienka no nic życzę kolejnych 50 fantastycznych rozdziałów i weeny .do zobaczenia /Nat .
OdpowiedzUsuńRany, Wam to się już wszystko z Grey'em kojarzy :O. Dziękuję.
UsuńAaaaaaw, genialne było.
OdpowiedzUsuńJak widać, nie tylko ją lubie być wredna, ale Ann i Ash też. Wyszło, naprawdę super......Loading Ann się n uczy Biologi,czekaj......JEZUS ją mam, jutro sprawdzian z biologi . Kocham cię *zaraz zacznie biegać i szukać podręcznika*
zapraszam 3 demoniczna-melancholia.blogspot.com
UsuńAhaha Ann ma wredność po mnie. Tyle, że ja jestem jeszcze gorsza. Na bloga wpadnę, jak znajdę chwilę czasu, bo nad tym trzeba się skupić;) Dziękuję.
UsuńWspaniały! Nie wiem czemu ale byłam taka szczęśliwa czytając te sceny z nimi <3 Nie mogę się doczekać co będzie w następnym =) Życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSuper. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńI ♡ UNICORNS
Dziękuję.
UsuńO Kurwa!!
OdpowiedzUsuńAleż mi się podobało.
Też chcę się tak uczyć biologi, chociaż w ekonomie mi to nie potrzebne, ale to co :-)
Jaka byłaby z nich fajna para.
No nie wiem co mam jeszcze napisać. Ale jeszcze raz powiem, że to było zajebiste. Ja jestem bardzo usatysfakcjonowana.
Pozdrawiam <3 <3
A ja musiałam się uczyć anatomii na sobie:( To takie nie fair. Eee tam, para. Blee. Dziękuję.
UsuńCzuję się spełniona.Boniu jaka musi z nich być piękna para.Życzę weny.Czekam na następny.Scenka super.Mam takie wrażenie że Purdy czuje do Ann ,,to coś''.Dobra mykam bo ja tu sie nielegalnie włamuje na komputer tylko po to żeby przeczytać nowy rozdział u ciebie.Buziaczki ;*
OdpowiedzUsuń-Melody
Hahahah Purdy raczej zaczyna ją lubić. No ej, to jest 25latek. I od kilku miesięcy nie miał seksu. Jeszcze trochę, a podejrzewam, że poleci na wszystko. Uuu, miło mi. Dziękuję.
UsuńTen rozdział jest po prostu epicki, zajebisty, i nie wiem jeszcze jaki po prostu świetny
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdzialik ;) ;*
Dziękuję.
UsuńNadeszła długo wyczekiwana chwila <3
OdpowiedzUsuńEkhm...czemu ja ucząc się do matury z bio nie miałam takiego przykładu...? Uczenie się anatomii i poszerzanie wiedzy o pandach w jednym. Ale z drugiej strony...Prawdopodobnie dostałabym napadu śmiechu i tyle by wyszło z nauki..:c
Ash jak na specjalistę przystało bardzo zainteresowany biologią..huehue.
Ale...CZY ON SIĘ ZARUMIENIŁ? :o Innego końca świata nie będzie...:D
Mądrze gadająca Kina wciąż mnie zadziwia..
(ten gif z Pandym *__*)
"O kurwa! To ona?! Boże i tak wygląda??? Ja pierdolę! Chyba znowu się, ekhem... Fuck!" AHahah cudowna reakcja :D Szok i niedowierzanie. Wkurwiona Ann i wiadomo, że będzie się działo! :) Ale jej poświęcenie się opłacało przynajmniej. Dobrały się dwie wredoty ^^
I TA scena <3
To chyba jedyny ff (a na przynajmniej jedyny o Ashley'u), w którym czekałam na momenty XD
I ja rozumiem, że bohaterowie nie wyszli tacy, jak zakładałaś, że to żyje samo, ale nigdy nie waż się mi mówić, że źle opisujesz tego typu sceny! Wiadomo, że każda autorka ma swój styl i wychodzi zawsze inaczej. Ale to jest przecież zajebiste :o I uwaga, to obiektywna opinia, bo teraz specjalnie skupiałam się na sposobie pokazania, a nie samej akcji. Jak już może Ci wspominałam, cholernie to działa na wyobraźnię, co wcale nie jest oczywiste. Do tego nie wyszło ckliwe i przesłodzone. A fakt, że nie wylądowali w łóżku (w wiadomym znaczeniu), jest tylko zaletą.
Zaraz będzie, że słodzę itp itd, ale jak dla mnie to jest genialne. I nie wmówisz mi, że nie.
To ten.. na koniec życzę spokoju, cierpliwości, czasu, weny, chęci do pisania i przede wszystkim, żebyś była z tego zadowolona :)
Twoje pierwsze zdanie pasuje na początek pięknej przemowy:D. Nabrałabyś jeszcze wtedy opanowania w nietypowych sytuacjach;). Specjalista... Ekhem, no. Taaak się namęczyłam z tą głupią sceną:( DOBRA! Nie chce mi się kłócić. Dziękuję.
UsuńTen rozdział był no... brak mi słów ( oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu).Ash w tym rozdziale jest taki taki no ♥ An udowodniła,że jest sexowna huh.Czytając twoja notkę pod ostatnim rozdziałem przyswoiłam sobie,że nie będzie żadnych scen łóżkowych itp. itd. ale czytając ten rozdział miałam nadzieję,że jednak coś się wydarzy a tu dupa.Ale to oczywiście nie oznacza,że ten rozdział jest zły ( co napisałam już na początku) bo jest po prostu meega.Już 50 rozdział kurde,ale to szybko zleciało.Życze weny i następnych 50 rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJa dotrzymuję słowa;) Tak, 50 rozdziałów i zero seksu:D Dziękuję.
UsuńO kurwa coooooo. Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że czytałam to z szeroko otwartymi oczami? A na końcu nawet usta mi się uchyliły z szoku. Tego to się po młodej nie spodziewałam. Ona zawsze taka uparta, nigdy nie dopuszcza za blisko siebie Ash'a a tu nagle lądują w łóżku. No fuck.
OdpowiedzUsuńŻułam gumę i prawie ją wyplułam na klawiaturę, hahah. Nie no, ale dobrze w sumie, że skończyło się to tak a nie... inaczej. Chyba. Nie wiem. Kurde no. >.<
W ogóle to zdjęcie Mirandy. Tak na nie patrzę i pierwsza myśl - "Ashley Tisdale i Ashley Purdy? No nieźle by się dobrali", haha :D
No może czipsów, ani popcornu nie było, ale masz rację - rozdział wymaga zaopatrzenia.
Teraz pozostaje myśleć, co Ann i Ash będą rano myśleć o tej całej sytuacji... i czy chłopcy sobie nie zaczną nagle przypominać wieczoru w stylu; "Ej a czy Ann nie siedziała przypadkiem okrakiem na Ash'u wczorajszej nocy?" :D
Dobra, czekam na kolejny rozdział. Będzie ciekawie, wiem to, hihi.
Życzę weny, czasu, komentarzy, dobrej pogody, humoru, kolejnych wspaniałych rozdziałów itd itp (nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń ugh.) No to czekam, trzymaj się! <3 ^^ :)
Co do Tisdale, miałam dać inną osobę, ale nie miała żadnych wspólnych zdjęć z jakimś "przystojniakiem". Noo fakt, będzie ciekawie, zależy jak na to spojrzeć, ale będzie. Dziękuję.
UsuńTo jest kurwa zajebiste!!
OdpowiedzUsuń„Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Od rana nie robiłam nic innego, jak wkuwałam anatomię człowieka. Mięśnie i kości. „ – po tym wiedziałam co nastąpi i miałam rację. A Ash tak zdziwiony, że zamiast się od razu rozebrać to było „cooo?” xD. Geniusz.
I jaki Purdy oburzony, że CC dostał list. Biedactwo, trzeba było mu kupić lizaczka :D.
Ann zaszalała z tą kiecką :D. że oni wszyscy nie zemdleli z wrażenia, o dziwo.
I kurwa, poszli na całość!
„-Boooże, wy jesteście tacy piękni! Jak... Jak... para królewska.- wyjęczał CC, kładąc głowę na ramieniu Ash'a.” hahaha leżę, kocham CC.
I się całowali i to nie byle jak. Namiętnie!
Musiało im się bardzoooo podobać, bo się rozpędzili. I z pokazu, przeszli dalej xD.
Purdy, ha, zachciało mu się turlać i bęc! Hahah.
Zapowiadało się na seks, ale nie wyszło. Może to i dobrze :). Następnym razem :P
Czekam na następny!
http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
Ash był w szoku na taką propozycję haha. Wiesz, specjalnie ich wcześniej trochę spiłam, ale tylko CC umiał coś z siebie wydusić na jej widok;) CC mój miszcz. Tak, to mogę powiedzieć, podobało im się. W sumie, mi chyba też by się podobało, aczkolwiek ciężko mi to sobie wyobrazić:D Dziękuję.
UsuńMeega!
OdpowiedzUsuńSzczena mi opadła!
Oni mają byc razem i koniec!!!!
Czekam na nastepny!!!
Weeeny laska! Weeny!!!:*:*:*<3
Do ewentualnego ich "związku", czego nie widzę, jeszcze dłuuuuuga droga. Dziękuję.
UsuńZajebisty :*****
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńHey ^_^
OdpowiedzUsuńZabieram się do tego komentarza po raz któryś z rzędu, przepraszam, że tak późno :C.
No i jest długo wyczekiwana pięćdziesiątka <3. Gratuluję wytrwałości i życzę, żebyś dociągnęła to opowiadanie do końca!(Niech się ciągnie jak najdłużej ^_^)
No to tak podsumowując pierwsze wrażenie: oszkurwa, no nieźle... Siedziałam w autobusie i wracałam do domku, czytałam sobie rozdział i co chwilę prychałam, a Purdy Girl pyta się, z czego się tak cieszę.
Ogólnie gorąco, aż mi się ciepło zrobiło xD. Te sytuacje tak bardzo pasujące do osobowości Deviant'a, że no ja nie mogę...Genialne zdjęcia i ten gif... Miód na me serce <3.
Okay, no to teraz przejdźmy do rzeczy...
Szczerze mówiąc, wątpię, żebym potrafiła się przy tej bandzie skupić do tego stopnia, żeby się uczyć. Ciągle bym sprawdzała, czy żaden niczego nie odstawił...
No a w szczególności w obecności Purdy'ego po tej sytuacji z końca poprzedniego rozdziału. Zszokowało mnie to, że z ust wielkiego basisty wypłynęło słowo "przepraszam"... Jestem pod wrażeniem.
Eeeej, jak ona się takiej anatomii uczy, to je też chcę! Normalnie marzenie ^__^. Zajebisty pomysł :D. I ten jego szok- bezcenne xD. Ktoś tu nie uwierzył, że Anka jest zdolna do macania? :P. I jaki posłuszny, no niemożliwe...
Nieźle mała działa na Pudry’ego *__*. Myryryry ^__^. Czyżby zapowiedź dalszego otwierania się przed sobą? Mam taką nadzieję :D.
Tej, czy pozostałą czwórkę to już nie rusza, że oni w takim stopniu zażyłości są, czy po prostu przy ludziach się nie odzywają?
Eeeej, on się zarumienił! No niemożliwe! W sumie, bardzo mi się ta reakcja podoba, ponieważ mam nadzieję, że powoli, powolutku zaczynasz ich do siebie zbliżać i ich ze sobą zwiążesz... Nawet, jeśli nie, to pomarzyć zawsze można, prawda? Ahjoooo...
I tez zaciesz Comy, że dostał list... + pamiętam ten wywiad, z którego jest to zdjęcie. Śmiałam się z tego absurdu jak chora na umyśle ;)
Awww, i Purdy docenił Ankę <3. W sensie, uświadomił sobie, że kłótnie z nią( a więc pośrednio przebywanie z nią), sprawiają mu przyjemność :3. Nie ma kradnięcia Rudej!
Tiii, i ta rozmowa z Kiną... Tak się poważenie na momencik zrobiło. "Tylko jak, kurwa, brzmi zakochany facet?!" hahah, padłam xD.
+ Jak już panna Tavarozi mówi, że do siebie pasują, to naprawdę jest coś na rzeczy i to ewidentnie po nim widać...
Jeeej, imprezka! Ferguson ma okazję zostać bankrutem :3.
I już wiem, po co Ci były zdjęcia tej blondyny... Ogólnie sytuacja raczej typowa. I reakcja Anki też mnie nie zdziwiła. Ale to, w co ją ubrałaś... Myryryry, jak fajnie, jak Ash’owato xD. Na chłopakach zrobiła spore wrażenie, czyli jest, jak ma być :3.
Pustej laleczce przeszkadza, że basista jest dla niej nieosiągalny? Ojeeej, jakże mi przykro z tego powodu. Nieźle jej nosa utarli 3: ). I uwielbiam to, jak Purdy mówi o Rudej „kociak” bądź tak się do niej zwraca <3
Na szczęście „intruzi” po delikatnej sugestii dali sobie spokój. Tylko, oczywiście, jakby mogli, to by wzrokiem dziury w plecach jej wypalili. I oni, i Adams. Że też się musiało takie stado przyplątać... Z drugiej strony, to oni spowodowali, że przedstawienie trwało dalej, a potem nawet przestało być przedstawieniem ^_^.
UsuńNo no no, ktoś tu się nieźle bawi w doborowym towarzystwie... Alkohol, muzyka, żyć nie umierać :D. I jeszcze taniec... Świetne! I Purdy znowu przeprasza... To działanie alkoholu, celibat, czy jeszcze co innego? Tylko oburza mnie jego zaskoczenia tym faktem :P.
Ej, podobają mi się te ich układy, za każdym razem wychodzi z nich coś ciekawszego ^__^.
Noooo, i tu się zaczyna robić gorąco! Bardzo mi się podoba ta część rozdziału. Ogólnie cały jest genialny, ale to- to jest po prostu nieziemskie!
Tak serio, to jemu zaczyna doskwierać celibat, alkohol czy uczucia? Bo niby stara się być dla niej oschły (co zostało wspomniane gdzieś wcześniej w rozdziale), ale wystarczy, że ona jest blisko i on ma na horyzoncie dobrą zabawę i zaczyna się dziać. Matko, jakie moje myśli są nieogarnięte... Mam nadzieję, że załapiesz główny wątek :X.
Ja pierdziu, ta reszta bandy jest tak najebana, że ich nic nie rusza... Ile oni musieli wypić?! Portfel Jinxx’a baaaaardzo ucierpiał na tym zakładzie.
„Chryste, czy on musi być w tym tak dobry?! Aż boję się pomyśleć, co by było gdyby... Dość! Przecież to tylko na pokaz.” Oj, ewidentnie coś się dzieje! Nie dość, że on od niej praktycznie nie odrywa rąk (i ust też), to ona ma takie myśli...
Huhuh, rozpływałam się nad tym grzeczniejszym tańcem, a potem dotarłam do tego i szczęka mi opadła, seryjnie... Kontakt wzrokowy, ten zmieniony głos... Pomiędzy nimi jest takie napięcie, że dziwię się, że nie skaczą iskry, do jasnej cholery!
„-Ashley wiesz, że oni nas nie widzą?- spytałam powoli. Rozejrzał się wokół.
-Wiem. Przeszkadza ci to?- wrócił spojrzeniem na moją twarz.
-Nie.- odpowiedziałam.
-To dobrze, bo mi też nie.” – W tym miejscu oświadczam wszem i wobec, że ja jestem w 100% „za”! Cała ta sytuacja jest tak epicka, że brak mi słów.
Hahah, miałam rację, to bando przesadziło... Jak się czołgali do wind, to oni musieli wychlać, jak wielbłądy!
No i znów Ash nie może się odkleić od Ann... Szczerze, ten urywek od windy czytałam na wdechu i w momencie, kiedy spadli z łóżka, ryknęłam śmiechem. Niby taki doświadczony, mądrala, a łóżko mu się pod dupą skończyło xD.
Zresztą, za całą tę końcówkę Cię uwielbiam. I znów idą spać razeeem! ^__^
Ciekawe, co to będzie, jak wstaną... W sensie, jak szybko skojarzą fakty i jaka będzie ich reakcja. I czy pozostała część zespołu będzie pamiętać cokolwiek z tego wypadu? Jeśli zaczną sobie co nieco przypominać, to współczuję, bo bez przesłuchania się nie obejdzie...
No dobra, myślę, że napisałam wszystko, co chciałam. Przepraszam, że to jest tak nieogarnięte, nie mogę zebrać myśli -.-.
Weny życzę, Kochana, czasu, cierpliwości, inspiracji, nowych czytelników, mnóstwa pozytywnych reakcji. Pozdrawiam <3
CZYTAM = KOMENTUJĘ!
3 GODZINY szukałam tej kiecki. Nie powiem, w jakie odmęty internetu przy okazji spadłam. Same jakieś przyzwoite zdjęcia były pff. Banda jest trochę w szoku ich zachowaniem (np ta anatomia) i nie wie, co ma o tym myśleć. Im w życiu do głowy nie przyjdzie, że oni mogliby coś tego, bo przecież się nienawidzą. Ash zaczyna doceniać An za wnętrze, a nie jak zwykle za wygląd, a An zaczyna doceniać go za umiejętności:D Może i laska ma doświadczenie, kilku facetów za sobą, no ale jednak żaden z nich nie miał tyle lat i dup, co Ash:D Dziękuję.
UsuńOMG *.* Hot, hot, hot i jeszcze raz hot! Hah, nie ma to jak prawie cały rozdział o jednym! <3 Tak bardzo like! Uuuu...Purdy się zakochuje, Ann się zakochuje.To dopiero będzie galimatias! <3 W ogóle tak sobie myślę, że przydałby mi się chłopak...Tak, zdecydowanie, ale moje wymagania są ciężkie. Moje koleżanki twierdzą, że z nimi to ja nigdy chłopaka nie znajdęxD Pff.. Ha Tony! Masz ty sieroto! :D W ogóle Ashley i Efron ahaha..Ashley! To takie uniwersalne imię, chociaż muszę przyznać, że zanim odkryłam BVB to "Ashley" mi się kojarzyło tylko z Tisdale , a teraz to tylko z Purdy'm! ŚMIECHOWE:3 Buźki! :*
OdpowiedzUsuńhttp://rebelyellbvb.blogspot.com/
Chcesz mieć chłopaka?! Powaliło Cię:P Z takim to same problemy, lepiej być wolnym strzelcem;) Ok, ja lepiej nie będę Cię demoralizować. No mi też się tak kojarzyło. Gdzie te piękne czasy hahah. Dziękuję.
UsuńŁosz kurwa...
OdpowiedzUsuńJeden rozdział.
Tylko o jednym.
No prawie.
Tańczę.
Oł je.
Nie ma to jak najpierw się całować na łóżku, a potem z niego zlecieć.
Takie rzeczy umie tylko Purdy i Ann xD
A tak ogólnie to zajebisty ^^
Życzę weny :3
Hahahahha dziękuję.
UsuńDobra, nie bijcie.
UsuńNa spam malo osob wchodzi to tu sie reklamuje xd
Tak wiec wraz z przyjaciolka stworzylysmy bloga wlasnie o bvb :3
Dopiero jest prolog, ale sie rozkrecimy xd
http://storyofbvb.blogspot.com
Przez te przygryzanie wargi przypomniałaś mi Christiana Greya XD Boziu co to było!? *_* No po prostu zajebiste i tak! Myślałam, że będzie ruchanie no kurwaaa! Wiem, że to nie miłosne ff, ale chociaż pod wpływem by mogli!! :D Chciałabym to widzieć XD Aż mi się przypomniało co mi powiedziałam :3 Boże jak ja bym chciała tak całować Ash'a *_* Moja wewnętrzna psycho Purdy Girl się budzi XD Sooorki :D
OdpowiedzUsuńWeeny kotek ♥♥♥
Buziaaki :***
Hahaha wszyscy o tym Greyu:/ Nie mogli pod wpływem, bo Ash okazałby się świnią, a przecież on tu taki nie jest huehue (marzenie). Dziękuję.
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńTacy by mogli być zawsze!
Szkoda że nie skończyło się to inaczej bo by była pewnie niezła afera ( Lubie to!)
No ale ty to nie ja ;)
Do następnego!
Ahaha. Dziękuję.
UsuńWow. Wielkie wow
OdpowiedzUsuńCzegoś takiego się pomiędzy nimi nie spodziewałam, ale nie powiem, zaskoczenie było bardzo pozytywne.
Relacje pomiędzy Ann a Ashem z dnia na dzień robią się coraz ciekawsze. Ciekawe co z tego wszystkiego wyjdzie...
Och, i to juz 50 rozdział? Jak szybko to minęło. Dopiero co zaczynałaś pisać, a już tyle się wydarzyło. Cóż, życzę Ci dalszych powodzeń i wytrwałości w pisaniu!
+czy istniałaby możliwość bycia informowaną przez Ciebie o nowych rozdziałach? Bo na bloggera wchodzę raz na miesiąc, a chciałabym być na bierząco z twoim blogiem. c:
No nic, życzę weny i czekam na następny ♡
Mogę Cię informować, why not. Tylko podaj jakiś kontakt typu gg, mail. tt mam, ale kompletnie tego nie używam. Ograniczyłam portale społecznościowe;) Zawsze jeszcze, o ile byś się udzielała, możesz dołączyć do grupy na fb. To już jak wolisz. Dziękuję.
UsuńNie używam fb, na maila nie wchodzę, no to zostało gg. 51776728
UsuńDziękuję c: