niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 41

Perspektywa Ashley'a

Pojechaliśmy do Starbucks'a. Muszę się napić kawy, inaczej przez jedno głupie słowo tej wiedźmy jestem w stanie ją zabić. Ann poszła zająć stolik, a ja zająłem się naszymi zamówieniami. O ile dobrze pamiętam, młoda nie lubi kawy. Zastanawiałem się, co jej wziąć, żeby nie wybrzydzała za bardzo. Kiedy nadeszła moja kolej, podszedłem do kelnerki. Niestety mnie kojarzyła. Chyba już wszystkie mnie tutaj znają. Dwie nawet dały mi swój numer telefonu. W sumie, mógłbym je przelecieć, ale po takiej nocy byłbym tutaj spalony, a była to jednak fajna miejscówka. Ehh, przydałoby mi się trochę seksu. Miałem swoje potrzeby, a przez tą durną umowę nie mogłem się z żadną umówić. Podejrzewam, że gadać z nimi też nie powinienem. Ciężkie jest życie takiego przystojniaka, jak ja... Blondwłosa kelnerka uśmiechała się do mnie zachęcająco. Udawałem, że kompletnie tego nie widzę. Przecież w końcu jestem tu z kimś. Zamówiłem sobie białą kawę, a rudej jakieś Frappuccino. Przypomniało mi się, że ją obudziłem, czyli jeszcze nic dziś nie jadła. Wziąłem jej dwie kanapki i rogalika dla mnie. Kelnerka o imieniu Sandy powiedziała, że przyniesie do stolika, jak tylko będzie gotowe. Fajnie. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, przez co zarumieniła się. Seerio?
Usiadłem naprzeciwko Ann i złapałem ją lekko za nadgarstek. Podskoczyła wystraszona, chyba się zamyśliła. Spojrzała na nasze złączone dłonie i westchnęła.
-Może chociaż udawaj, że jesteś szczęśliwa.- uniosłem brew, widząc jej grobową minę.
-Nie za bardzo mam nastrój.- mruknęła, po czym na chwilę przymknęła oczy. Gdy je otworzyła, na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Była niezłą aktorką. Zaczęliśmy rozmawiać o muzyce i koncertach. To był jedyny temat, przy którym nie kłóciliśmy się zbytnio. Po chwili podeszła do nas ta sama kelnerka, przynosząc zamówienie. Uśmiechnęła się do mnie, w ogóle nie zwracając uwagi na obecność „mojej dziewczyny”. Twardo wpatrywałem się w Ann, żeby nikt nie pomyślał, że gapię się na inne.
-Co to jest?- ruda zmierzyła morderczym wzrokiem kanapkę. Nie zdziwiłbym się, jakby pod wpływem jej strasznego spojrzenia ten chleb zaczął lewitować...
-Kanapka. Nie jadłaś śniadania.- zauważyłem.
-Nie jestem głodna.
-Nie obchodzi mnie to. Zawsze mogę ci „pomóc” to zjeść.- wzruszyłem ramionami. Nigdy w życiu nie wepchnąłbym jej siłą do gardła jedzenia, ale ona nie musiała o tym wiedzieć. Wykrzywiła się, ale grzecznie zaczęła jeść. Ha! Ma się ten dar przekonywania. Obserwowałem ją w milczeniu. Nie była kompletnie w moim typie. Przede wszystkim za młoda. I to dużo. Czy była ładna? Uroda, to pojęcie względne. Miała duże, niebieskie oczy. Gdy się uśmiechała, była śliczna. Taka rozluźniona i spokojna. Jej oczy były wtedy takie żywe. Jednak to zdarzało się bardzo rzadko. Zwykle na twarzy miała uśmiech, ale wymuszony i najczęściej wredny. Zaś jej spojrzenie było lodowate i ostre. Gdyby jakimś cudem to się zmieniło, miałaby niezłe branie. Ale wydaje mi się, że ona sama nie chce tej zmiany. Naprawdę jej nie rozumiem. Chociaż, czy aby na pewno? Jak spojrzę w lustro, to zobaczę kogoś, kto też nie chce się zmienić. Pokręcone to wszystko.
Ann zjadła kanapki i teraz twardo wgapiała się w mój wisiorek na szyi.
-Spójrz na mnie.- powiedziałem ostrzej, niż zamierzałem. Powoli podniosła wzrok.
-Nie chcę, bo wtedy się denerwuję.- odpowiedziała złośliwie, patrząc mi pewnie w oczy. Może i miała wredną minę, ale jej spojrzenie było puste.
-Oczywiście.- prychnąłem. Kłamała.
-Dlaczego masz wisiorek w kształcie gwiazdy?- spytała nagle. Czy zawsze musi mnie tak zaskakiwać?
-Bo lubię gwiazdy. Ten przynosi mi szczęście.- wzruszyłem ramionami.
-Że niby taki amulet?
-Owszem.
-I to w ogóle działa?- spojrzała na niego z powątpiewaniem.
-Jeśli w to uwierzysz, zadziała.- zrobiłem kwaśną minę.
-Ja w nic nie wierzę.- chciała założyć ręce na piersi, ale wciąż mocno trzymałem jej nadgarstek.
-Zauważyłem. Nie wierzysz w miłość, przyjaźń, szczęście. Nie ufasz nikomu, ani nawet sobie. Musisz być bardzo nieszczęśliwa. Ah, nie. Zapomniałem. Przecież ty twierdzisz, że nie masz uczuć. Nie pozwalasz im nawet na chwilę wyjść na powierzchnię. Wieczna samokontrola.
-Tacy jak ja, muszą się kontrolować. Wolę nie mieć uczuć niż cierpieć i zamykać się w sobie.
-Cierpienie jest rzeczą ludzką. I co znaczy „tacy, jak ja”?- zainteresowałem się.
-Umiałbyś zabić, lub poważnie uszkodzić drugiego człowieka?- pochyliła się w moją stronę, ściszając głos. Jej ton był tak zimny, że prawie przeszły mnie ciarki.
-Zabić, to nie wiem. Uszkodzić owszem, a co?- udawałem pewnego siebie. Cóż, pobiłem już kilka osób.
-A umiałbyś to zrobić z zimną krwią i nie mieć potem wyrzutów sumienia?
-Nie mam pojęcia. Zależy od sytuacji. Prędzej, czy później, wyrzuty sumienia dopadają każdego.
-No mnie jakoś nie dopadły.- powiedziała, unosząc brew.
-Przecież ty nikogo nie zabiłaś... Prawda?- zacząłem się nad tym poważnie zastanawiać.
-Ale mogłabym to zrobić bez mrugnięcia okiem. A jeszcze łatwiej kogoś pobić do nieprzytomności. Dlatego cały czas jestem spokojna, zimna i nie daję się wyprowadzić z równowagi. Już parę razy mogłam mieć przez to kłopoty. Takie osoby, jak ja, muszą się ciągle pilnować. Uczucia tylko to komplikują.- wyprostowała się.
-Chcesz mi powiedzieć, że nie masz uczuć dlatego, że wtedy byłabyś nieobliczalna?- podsumowałem.
-Mniej więcej. Kiedyś to było łatwiejsze. Ale zmieniło się parę zasadniczych rzeczy. Zaczęłam czuć w najmniej oczekiwanym przeze mnie, momencie. I to mnie zgubiło. Nigdy więcej nie chcę dopuścić do takiego stanu. Wbrew pozorom, nie jestem masochistką.- oparła głowę na ręce.
-Jak na tak głębokie problemy z psychiką, dziwię się, że się nie tniesz.- mruknąłem pod nosem.
-To samo tyczy się ciebie. Oboje mamy inny sposób na „radzenie” sobie z problemami. Ty udajesz, a ja wyłączyłam uczucia.
-Wiesz, że to do niczego nie prowadzi?- spytałem retorycznie.
-Czyż to nie romantyczne? Oboje utoniemy w odmętach naszej pokręconej psychiki.- wyszczerzyła się.
-Masz dziwne poczucie romantyzmu.- pokręciłem głową.
-Tak właściwie, to w ogóle go nie mam. Nie znam się na tych ckliwych rzeczach.- podrapała się po głowie.
-Popatrz, kolejna rzecz, która nas łączy. Jak tak dalej pójdzie, za 20 lat zostaniemy przyjaciółmi.
-Marzyciel.
-Dobra. Ta rozmowa staje się zbyt dziwna. Idziemy gdzieś?- rozejrzałem się po kawiarni. Nie chce mi się tu tak siedzieć.
-Okej. Ale gdzie?- Ann wstała.
-Przed siebie.- puściłem jej oczko, chwytając za rękę. Zawsze łapałem ją bliżej nadgarstka, bo tylko w ten sposób wiedziałem, że mi się nie wyrwie. Nie żebym ją o to podejrzewał, ale nigdy nie wiadomo kiedy jej coś odpierdoli...
Szliśmy przed siebie, oglądając sklepowe wystawy, ale nie było nic ciekawego, więc zawróciliśmy do auta. W sumie spędziliśmy ze sobą dwie godziny. Jonathan powinien być zadowolony.

Perspektywa Andy'ego.

Dziś była taka piękna niedziela. Oczywiście chłopaki postanowili, że będą się opierdalać. Jakby kiedykolwiek robili coś innego... Mnie za to od rana roznosiła energia. Miałem ochotę skakać, biegać. Wszystko, tylko nie pisanie piosenek. Za dobry humor mam, żeby pisać o strachu, bólu i wszystkich tych rzeczach, które chciałbym, żeby pojawiły się na nowej płycie. Dlatego wpadłem na genialny pomysł i postanowiłem skosić trawę w ogrodzie. Prawda, że genialny? Andy Biersack, jesteś zajebisty! Ubrałem jakąś ładną, białą koszulkę, którą znalazłem u Ann na dnie szafy. Wcześniej ją trochę „podrasowałem”. Wyszedłem przed dom i zrobiłem kilka ćwiczeń rozciągających. Poprawiłem włosy i przejrzałem się w wyświetlaczu telefonu. Taaak. Niezła dupa z ciebie, stary. Jako, że już od trzech dni nie wrzuciłem na Instagrama żadnego zdjęcia, postanowiłem to nadrobić. Udawałem, że myślę o czymkolwiek i pstryknąłem sobie fotkę.
Okej. Może być. Skierowałem się do składziku, obok garażu i wyciągnąłem stamtąd naszą kosiarkę. Wyjechałem nią na trawę i uruchomiłem. A raczej próbowałem, bo nie działała. Co jest, kurwa?! Przecież ostatnio, jak nią kosiłem cztery miesiące temu, to było okej! To na pewno wina Christian'a!!! To on ostatni kosił trawę. Już miałem iść do niego, żeby go opierdolić, ale coś przykuło moją uwagę. Jakieś pokrętło na kosiarce. Oczywiście moja ciekawość wzięła górę i schyliłem się, żeby to obczaić. Pokrętło okazało się nakrętką. Waliło stamtąd benzyną. No przecież!
-Jaki ja jestem tępy!- uderzyłem się otwartą dłonią w czoło. Przecież nie wlałem benzyny, a na baterie to to nie jeździ. Śmiejąc się z własnej głupoty uzupełniłem bak. Teraz już wszystko było okej. Pogwizdując, zacząłem kosić tą śliczną, zieloną trawę.
Po 10 minutach miałem dość. Ja pierdolę, jak mi gorąco! Dobra, po tak ciężkiej pracy chyba należy mi się chwila odpoczynku, co nie? Postanowiłem to wykorzystać, na zrobienie nowego zdjęcia. Wyłączyłem kosiarkę i wyjąłem telefon. Wciąż trzymając rączkę, stanąłem na jednej nodze, przybierając pozycję „wyluzowanego ogrodnika”. Oparłem się wygodnie o kosiarkę, przenosząc część ciężaru mojego ciała z nogi, na rękę. Wyszczerzyłem się do telefonu i w momencie, kiedy miałem nacisnąć ekran, poczułem, jak kosiarka mi „ucieka”, a ja sam przechylam się w lewo. Zanim zdążyłem zareagować, huknąłem całym ciałem, o ziemię, twarzą do podłoża.
-AŁA!!!!!!!- wydarłem się. Nie minęło 30 sekund, a wszyscy znaleźli się w ogrodzie stając nade mną i skręcając się ze śmiechu.
-Ands, od kiedy jesz trawę?- śmiał się CC.
-Dlaczego ja tego nie widziałam? To musiało być widowiskowe.- wtórowała mu An. W końcu po chwili się ogarnęli i wreszcie doszli do wniosku, że wypadałoby mi pomóc. Jake i Jinxx próbowali mnie podnieść, ale tylko syknąłem z bólu. Nigdy nie byli delikatni, brutale... Przekręciłem się na plecy.
-Dobra, musimy cię opatrzyć.- Ann odgarnęła mi lekko włosy z policzka. Ashley przesunął ją na bok i pochylił się nade mną, biorąc mnie na ręce, jak dziecko.
-Oj Andy, Andy. Zawsze musisz sobie zrobić krzywdę? Nie można cię na chwilę samego zostawić. Jak z dzieckiem.- westchnął, niosąc mnie do domu.
-To tak, jak ciebie.- mruknąłem, wtulając się w niego.
-Cicho już!-zaśmiał się, dając mi buziaka w czubek głowy. Kocham tego faceta. Jest moim starszym bratem. A Ann młodszą siostrą.
Weszliśmy do kuchni, gdzie zostałem posadzony na krześle. Annie myła mi teraz twarz, a Ashley grzebał po szafkach wyciągając opatrunki.
-Boli?- spytała mała.
-Trochę. Najbardziej jednak boli mnie serce, bo się ze mnie śmialiście.- odparłem fochnięty.
-Aha. Chcesz mi powiedzieć, że jak ja bym była na twoim miejscu, to niby byś się nie śmiał?- uniosła brew.
-Eeee... Nie?
-Oczywiście, że nie. Tu są plastry.- Ashley podał wszystkie przybory Ann. Po chwili na moim lekko krwawiącym czole znajdował się maleńki plaster z podobizną Prosiaczka.
-Normalnych plastrów już w tym domu nie ma?- mruknąłem, przeglądając się w lustrze.
-One są magiczne! Poza tym, to tylko do jutra.- wzruszyła ramionami moja pielęgniarka.
-Wyglądam jak dziecko.- prychnąłem.
-Bo ty jesteś dzieckiem, maleńki.- Ashley popatrzył na mnie pobłaźliwie, psując mi jednocześnie fryzurę.
-Odezwał się ten starszy i mądrzejszy.- wtrąciła Ann.
-Ty się mała nie wcinaj, jak dorośli rozmawiają.- popchnął ją żartobliwie.
-Ooo, to teraz jestem nagle dorosły?- uniosłem brew.
-Przejęzyczenie.- wyszczerzył się Purdy. Popatrzyłem na tą dwójkę. Oni są niemożliwi.
-Kocham was.- przytuliłem ich mocno jednocześnie.
-Andy, dusisz. Ja nie chcę być blisko tego drugiego.- mruknęła młoda.
-Spadaj gówniaro.- odgryzł się Ashley, próbując ją pociągnąć za włosy, jednocześnie nie zmieniając pozycji.
-Andrew powiedz mu coś!- ruda miauknęła.
-Ashley mówię ci coś.- puściłem ich w końcu.
-Nie można liczyć na żadnego z was.- założyła obrażona ręce na piersi.
-Gdzie reszta?- spytałem, rozglądając się.
-Poszli dokończyć to, co zacząłeś.- wytłumaczył Ash.
-Trójkącik beze mnie? Jak tak można?!- oburzyłem się.
-Jak chcesz my też możemy się zabawić.- poruszał wymownie brwiami basista.
-Mój udawany chłopak zdradza mnie z moim bratem.- An pokręciła głową.
-Jak ty mnie zdradzasz z własnym bratem, to jest dobrze? Ba, to jest kazirodztwo. Wybaczę ci te zdrady, jak się nim podzielisz.- Ashley popatrzył na nią.
-Ej! A mnie zapytać o zdanie to nie łaska?- wtrąciłem.
-NIE!- odpowiedzieli obydwoje.
-Wiecie, nie wiem co gorsze. Jak się kłócicie, czy jak trzymacie wspólny front.- zacząłem się zastanawiać.
-Gdzie ty tu widzisz wspólny front?- zdziwiła się mała. -Okej, idę do siebie. Mam was dość.
-To co robimy?- uśmiechnąłem się zachęcająco do Purdy'ego, klepiąc go w tyłek.
-Idziemy do sypialni.- puścił mi oczko. Po czym śmiejąc się jak debile skierowaliśmy się do mojego pokoju. Nie, nie robiliśmy nic zdrożnego. Pisaliśmy piosenkę na nową płytę. Mieliśmy już część tekstów gotowych. Jake i Jinxx pisali teraz do nich muzykę. Ashley i CC osobno pracowali nad swoimi partiami. Jonathan narzucił nam tak mordercze tempo, że chyba uda nam się wydać płytę już w styczniu. W listopadzie i grudniu wchodzimy do studia nagrać już całość. To będzie zajebista płyta!

Perspektywa Ann

Tydzień później, piątek.

Dziś chłopcy mieli ostatni koncert w Los Angeles. Następne odbędą się już w Europie. To ostatni etap tej trasy koncertowej. Następna będzie w przyszłym roku, już po wydaniu płyty. Dziś też były urodziny David'a. Napisałam mu wiadomość, że załatwiłam nam bilety i że spotkamy się wcześniej przed klubem. Siedziałam z chłopakami i ekipą od sprzętu, którą w końcu zatrudnił Jon, w garderobie. Andy robił coś na laptopie, Ashley poprawiał makeup, a CC jak zwykle się wydurniał.
W sumie, też powinnam się pomalować, ale wolałam, żeby David mnie poznał. Już i tak byłam ubrana prawie cała na czarno. W pewnej chwili dostałam sms'a, że zaraz będzie pod klubem. Uciszyłam wszystkich i jeszcze raz powiedziałam co i jak. Następnie zarzuciłam na siebie bluzę i wyszłam przed klub, umiejętnie chowając się przed fankami. Cóż, nie wyglądałam dziś tak, jak zwykle na koncertach, no i zdjęłam z szyi akredytację, więc może mnie tak szybko nie rozpoznają. Stanęłam trochę dalej od głównego wejścia, pod którym była już imponująca kolejka. Założyłam na głowę kaptur, bo było chłodno i czekałam. Po chwili dojrzałam David'a, więc mu pomachałam.
-No cześć, Ann. Rany, dobrze wyglądasz.- przytuliliśmy się na powitanie.
-No tak, w końcu idziemy na koncert metalowy.- wyszczerzyłam się.
-Kurczę, za godzinę zobaczę ich na żywo! Wiesz, jak mi wali serce?!- przyłożył moją dłoń do klatki piersiowej.
-Wow. Tylko mi tu zawału nie dostań.- nie chcę wiedzieć, jak wysoki miał puls.
-Dopiero po koncercie. A propos, nie powinniśmy się ustawić w kolejce?- wskazał na tłum fanów.
-Słuchaj! Tak w ogóle, to wszystkiego najlepszego. Mam dla ciebie mały prezent.- uśmiechnęłam się niewinnie.
-Jeszcze jeden?! Rozpieszczasz mnie. Jaki?- zaklaskał w dłonie.
-Najpierw musimy tam wejść.- wskazałam na boczne wejście.
-Ale tam jest wejście dla ekipy.- zdziwił się.
-Oj tam! Nikt się nie skapnie. Spoko. Byłam tam już przedtem, schować prezent dla ciebie. To jak? Piszesz się?- uniosłam brew.
-No dobra. Czasem trzeba zaryzykować.- wzruszył ramionami.
-Podoba mi się twoje podejście. Ale najpierw muszę zasłonić ci oczy.- wyjęłam bandanę z logo BVB.
-Czemu?- spytał.
-Bo chcę żebyś miał niespodziankę. No proooszę. Zrób to dla mnie. W końcu ktoś załatwił bilety.- musiałam go trochę zaszantażować.
-Ehh. Okej. Ale jak się wywalę, to będzie twoja wina.- dał sobie zawiązać chustę z tyłu głowy.
-Będę cię trzymać.- obiecałam i powoli wprowadziłam go na korytarz.
-Co ty wymyśliłaś? Powinienem się bać?
-Owszem hahah. Nie no. Zaufaj mi troszkę. Nic ci się nie stanie.- mówiłam dość głośno, żeby chłopcy usłyszeli, że idziemy. Zza drzwi wyłonił się CC. Na nasz widok wyszczerzył się i na paluszkach wycofał do pokoju. Po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami, które lekko pchnęłam.
-Uważaj, już blisko.- mruknęłam do David'a.
-Wariatka z ciebie.- zauważył.
-Ktoś musi taki być, żeby reszta mogła być normalna.- zaśmiałam się, zatrzymując. Puściłam David'a i stanęłam obok tak, by widzieć jego minę. Zespół stanął kilka kroków przed chłopakiem.
-Co ty kombinujesz?- chłopak stał niepewnie.
-Nic. Dobra. Możesz zdjąć opaskę.- uśmiechnęłam się. David jednym ruchem zerwał ją z siebie, a w tym momencie chłopaki wydarli się:
-Niespodzianka!!!
-C-co...?- wykrztusił David, patrząc się na zespół jak na jakieś zjawy. Stał z otwartą buzią, niedowierzając.
-To właśnie mój prezent dla ciebie. Podoba ci się?- spytałam niepewnie. Chłopaki uśmiechali się do niego zachęcająco.
-Aaa-ale... Bo...- jąkał się.
-Oj, nie widzisz, że się nie spodziewał?- przejął pałeczkę, Andy. Podszedł do niego wyciągając dłoń. -Cześć. Jestem Andy Biersack. Wokalista. Miło mi cię w końcu poznać.
-Taak. W-wiem. Jestem David.- uścisnął mu niepewnie dłoń, chłopak. Patrzył się na mnie, to na nich. Chyba dalej nie wiedział, jak to załatwiłam. Chłopaki po kolei witali się z moim kumplem.
-Ja to CC. Ann trochę nam o tobie mówiła.- uśmiechnął się do niego ciepło perkusista. Nikt tak, jak CC nie potrafi rozładować atmosfery. To chyba ten jego wieczny uśmiech tak działa.
-Ja się nazywam Ashley Purdy. Jetem basistą i czasem śpiewam. No i jestem chłopakiem rudej.- wyszczerzył się, przyciągając mnie do siebie. Też się postanowiłam w końcu przedstawić.
-No a ja jestem Anna. Jeszcze tour-managerka chłopaków, nowa przybrana siostra Andy'ego i dziewczyna Ashley'a.- uśmiechnęłam się lekko.
-To ty?!- David spojrzał na mnie zszokowany.
-No ja. Sorry, że cię okłamałam, ale nie chciałam żebyś pisał ze mną, wiedząc kim jestem. Nie znałam cię i nie wiedziałam jak zareagujesz.- wyjaśniłam szybko.
-Kurczę! A ja ci tyle nagadałem, a ty to wszystko już dawno wiesz!- pokręcił głową.
-Dobra. Ja wam nie chcę przeszkadzać, ale świeczki zaczynają się topić.- przerwał nam Jinxx, podchodząc z małym tortem. W końcu obiecałam coś Andy'emu...
-Przygotowaliście tort?!
-Owszem. A teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.- uśmiechnął się Jake.
-Ale ja już nie mam więcej życzeń. Moje największe marzenie właśnie się spełniło.- powiedział oszołomiony David.
-Stary, ja ci z chęcią kilka podpowiem.- zaśmiał się Ash.
-Lepiej nie! Dla własnego zdrowia psychicznego wymyśl coś sam.- zatkałam buzię basiście.
-Hmm. Okej. Chyba mam.- David wziął głęboki wdech i zdmuchnął wszystkie świeczki. Chłopaki zaczęli mu bić brawo i odśpiewali „Happy Birthday”. CC pokroił tort, bo Purdy stanowczo sprzeciwiał się, żeby dać mi do ręki nóż. Prychnęłam tylko w odpowiedzi. Nie mogłam się jak zwykle z nim pokłócić, bo musieliśmy udawać przed David'em i kolesiami z ekipy. Chłopak siedział teraz pomiędzy Andy'm i Jake'iem, zagadywany przez nich na śmierć. Postanowiłam ten moment wykorzystać na zrobienie makijażu. Ashley stał obok mnie i układał włosy. W pewnej chwili zabrałam mu czapkę z gwiazdką na środku, w której miał dziś występować.
-Ej! To moje.- burknął, poprawiając grzywkę.
-I co z tego?- przymierzyłam ją. -I jak wyglądam?
-O dziwo, pasuje ci.- przełożył mi włosy na jedno ramię. -Powinnaś chodzić częściej w rozpuszczonych.
-Rozmawialiśmy już o tym. Niewygodnie mi.- przeglądałam się w lustrze.
-Ale wtedy jesteś prawie sexi.- szepnął mi do ucha, stając za mną i kładąc dłonie na moich biodrach. Spojrzałam szybko w bok. Jeden facet od sprzętu przyglądał się nam. Czyli trzeba odstawiać cyrk.
-Nie mogę być zbyt sexi, bo wtedy się jeszcze zakochasz.- uśmiechnęłam się słodko do naszego odbicia w lustrze.
-To niemożliwe, ale nie będę się z tobą kłócić. Jakby nie patrzeć, to całkiem ładna z nas parka.- oparł brodę o moje ramię.
-Byłaby ładniejsza, gdybym miała blond włosy, co nie?- mruknęłam wrednie.
-Nie można mieć wszystkiego. Rudy, czerwony kolor nie jest zły. Po prostu od razu kojarzy mi się z twoim charakterkiem.
-Twój nie jest lepszy.
-Ale też nie gorszy.
-Znamy się już ponad 3 miesiące i dalej żyjemy.- pokręciłam głową.
-To prawdziwy cud. Powinniśmy za to wypić.- podał mi puszkę energetyka. Roześmiałam się. Stuknęliśmy się puszkami i upiliśmy łyk. Ashley szybko cmoknął mnie w usta.
-A wy nic, tylko się migdalicie.- wtrącił CC.
-Coś trzeba robić.- Ash oparł się o stół, przyciągając mnie do siebie tak, że znajdowałam się między jego nogami.
-Nie mogę uwierzyć, że jesteś jego dziewczyną.- uśmiechnął się do nas David.
-Ja czasem też nie mogę.- odpowiedziałam, jednocześnie patrząc, jak Jinxx próbuje postawić sobie włosy.- Ferguson, bo zaraz skończy ci się lakier!
-Odwal się.- burknął w odpowiedzi.
Spędziliśmy na rozmowie jakiś czas, po czym chłopcy musieli już wyjść na scenę. Wypili jeszcze kilka shotów Jack'a Daniels'a i sprawdzili sprzęt.
Dałam im po buziaku i życzyłam powodzenia. Wyszliśmy z David'em zaraz po nich. Zaprowadziłam chłopaka do miejsca, skąd mieliśmy najlepszy widok i podziwialiśmy ich występ.

Parę dni później, poniedziałek.

Pakowałam w swojej sypialni ciuchy na trasę. Nie za bardzo umiałam się skupić, bo CC z Ashley'em znowu coś odpierdalali i ganiali się po domu, obrzucając wyzwiskami. Cały pokój był zawalony ubraniami. Część z nich musiałam jeszcze wyprasować. W pewnej chwili zauważyłam, że gdzieś posiałam trzy koszulki. Skierowałam się więc do naszej „pralni”. Muszą być gdzieś w stercie ciuchów, które leżały po praniu gotowe do sprzątnięcia. Przekopałam to wszystko i w końcu znalazłam. Uśmiechnięta od ucha do ucha, wróciłam do sypialni. To, co tam zastałam, wprawiło mnie w osłupienie. Przy łóżku stali ci dwaj idioci, umazani czymś kolorowym. CC trzymał w ręce jakąś puszkę. Na mój widok zastygli w bezruchu. Spojrzałam na nich nic nie kapując, następnie przeniosłam wzrok na moją walizkę z ciuchami. Były całe niebieskie. Po chwili mój mózg przetworzył obraz i zaczęłam się gwałtownie denerwować. Ja ich, kurwa, zabiję!!!!!!!!
**********
Ashley znowu coś nagadał Blogger'owi, bo od pół godziny próbuję dodać rozdział. Jak się znów nie doda, to coś rozwalę! Na początek scenę z kosiarką dedykuję Imperfekcie♥ Twój ulubiony moment. I jeśli komuś ten rozdział podobał się bardziej niż zwykle, to stwierdzam wszem i wobec, że następny będzie jeszcze lepszy. To będzie chyba mój ulubiony. Znowu wrzuciłam perspektywę Ashley'a. Nie specjalnie za to podoba mi się scena z David'em, no ale nie umiałam jej już zmienić. Pustka w głowie. Kocham Was. Black
!!! 17 komentarzy=nowy !!!
I jeszcze na koniec buziak dla Ciebie, Imperfecta, od Twojego ulubieńca:P 


46 komentarzy:

  1. Doczekałam się <3
    Przez Ciebie wyobrażam sobie latające kanapki...o_O Hm, to by było ciekawe.
    Wspominam to po raz kolejny, ale uwielbiam ich wynurzenia. Odkrywanie prawdy i psychiki bohaterów sprawia najwięcej frajdy w czytaniu :D Jak wiele może się kryć pod maską luzu czy obojętności...
    No i moja ukochana scena ♥ Dziękuję! Mogłabym to czytać ze 100 razy i by mi się nie znudziło. Andy mistrz :D Chyba bym się po trawie turlała ze śmiechu, gdybym takie coś zobaczyła. I jak uroczo ta trójka się sprzeczała. W takich chwilach zazdroszczę Ann. Mieć takich kumpli to jednak fajnie...Ok, bo się rozmarzę i znów będziemy rozpaczać, dlaczego ich nie znamy :D
    Eeej ja też chcę taką niespodziankę na urodziny jak David dostał. To nie fair :c
    Jeszcze jaka porcja zdjęć...Rozpieszczasz nas.
    Czy końcówka prowadzi do tego, o czym myślę? ^^

    Aww, dla mnie? Ojejku, jak miło ;') *ociera łezki wzruszenia* Nawet mu się normalnie na zdjęciu wyszło..;D
    Ten rozdział zdecydowanie uczynił ten dzień lepszym :)

    PS: masz dobry gust ubraniowy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pandy" rządzi:D Ann-psychopatka już czeka na swój moment na tym blogu^_^ Pochwaliłaś Jinxx'a:O!!!!!! Dziękuję♥

      Usuń
  2. Normalnie żygam tęczą po tej scenie z Ashem i Ann :D zajebisty jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham.. Kocham i jeszcze raz kocham...
    A na miejscu Ani zabiła bym tych debili za zniszczenie ubrań...
    Nie mogę doczekać się co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. *O* asdfghjkl Andy ogrodnik ♥
    Chłopcy tacy utalentowani, Andy ogrodnik, Ashley kucharz, nono :D
    Kurde nie wiem co napisać ;-;

    Dobra, zrobie to w punktach.
    ○ Urodziny David'a, aaaaa, też chce takie :D
    To się chłopak ucieszył, ohoho. I jeszcze ten tort. No oni tacy kochani ♥ ☻
    ○ Wypad do starbucks'a? jeju jak miło się czyta kiedy ktoś się dogaduje. Oczywiście kłótnie muszą być, ale jak normalnie rozmawiają to też jest fajnie ;)
    ○ Coś mi się ścięło i przeskoczyła mi końcówka jak zaczynałam ją czytać i przeczytałam ostatnie zdanie; "ja ich kurwa zabiję!!!!!!"... wiedziałam, że to będzie coś WOW, ale dalej nie wiem co mogło się stać, czym i w jakich okolicznościach ubrudzili ubrania Ann, haha ;D

    •Dobra, życzę weny, czasu, komentarzy, słoneczka (u mnie dziś strasznie świeci grr), dobrego humoru, no i trzymaj się tam <3 Czekam ♥ ;---)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego się dowiesz w następnym:D Dawaj mi to Twoje słońce tutaj! Dziękuję♥

      Usuń
  5. BOSKI,BOSKI,BOSKI... uwielbiam twój blog! :P andy kontra kosiarka extra! uwielbiam te słodkie kłotnie ash'a i ann :* czekam na nexta >>> Noele

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał mówisz że jeszcze lepszy no zastanawiam się jak to zrobisz bo ten jest bezbłędny! Kocham cię za tego bloga !
    Do następnego i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym lepszym rozdziałem, to moja subiektywna opinia, więc wiesz... Mam nadzieję, że pod następnym uświadomisz mnie, czy tak było rzeczywiście. Dziękuję:)

      Usuń
  7. awww Andyś ogrodnik :D kurde ,ale mam mi narobiłaś smaka na kawee :D rozdział super ! w sumie bardzo lubie twojego bloga , nie moge sie doczekać więcej rozdziałów ! <3
    ~Nat .

    OdpowiedzUsuń
  8. Mówiłam? Pewnie nie... Ale kocham perspektywę Asha i jego rozważania! Proszę o takie więcej :). I rozmowa Ann i Asha była taka... taka słodka, urocza,intymna, prawdziwa i przyjacielska. Oni są jak przyjaciele, którzy się tyrają :D

    Ash przestraszył małą, tak jak mnie podobnie wczoraj klient. Pracuję w sklepie, i facet tak mnie za rękę złapał, że pisnęłam i padłam prawie na zawał. A on zamiast mnie przeprosić, zaczął mnie bajerować, że jestem taaaaaka łaaaaadna.

    Andy. Muszę mu podać łapkę za geniusz :D. Ja wczoraj chowałam kubki do szafy i tak przygrzałam głową w szafę, że aż gwiazdy zobaczyłam. Nie wiem jak to zrobiłam, ale guza mam...

    I Andley hahahahah. Tutaj to połączenie mi się podobało :P.

    Niespodzianka dla Davida była była.... jestem zazdrosna! Daj mi numer do Ann, też taką chcę :P.

    No to ann będzie chodziła teraz jak smerf.

    Czekam na następny!

    http://heartoffire-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się wciskać jego perspektywę, jak i reszty, jak najczęściej się da, ale trochę ciężko mi to idzie, bo nie umiem się wczuć. Ten klient to jakiś dupek! Ja się potykam o własne nogi... Andley tutaj w takiej niewinnej fazie. Też chcę taką niespodziankę. Nawet przeżyłabym brak tortu. Dziękuję:)

      Usuń
    2. Ja tam mogę pisać jako facet bez problemu, automatycznie przestawia mi się styl pisania na "po chłopsku".
      Ja też się potykam, i dziwnym trafem częściej w płaskim butach niżeli na obcasie :).

      Usuń
    3. Ogółem jako facet mi idzie. Tylko wnętrze Purdy'ego jest dla mnie trochę skomplikowane:P

      Usuń
    4. Postaw przed sobą jack danielsa i wyobraź sobie, że jesteś Ashem na głodzie seksu i alkoholu :D.

      Usuń
    5. Nie! Lepiej nie, ja muszę jeszcze dokończyć dziś rozdział:P

      Usuń
    6. Rozdział? Rozdział? Słabo, ja mam taką wenę, że kończę dzisiaj kurwa drugi!! :D Aż mi mózg paruje.

      Usuń
    7. Robot nie człowiek... Ja dokończyłam poprzedni, a teraz robię drugi. A ile przeważnie stron zajmuje ci taki rozdział?

      Usuń
    8. Różnie, byleby zawrzeć wszystko co mam w planach. Czasami w trakcie wychodzi, że robią się dwa. Nie wiem, chyba jakoś +/- 8str. Wyobrażasz sobie dodawać rozdziały po 4000 znaków! To chyba wychodzi 1/2str. Wieki temu blogowałam na takim portalu o takim limicie, i to było straszne, zanim rozpoczęło się akcję, trzeba było kończyć...

      Usuń
    9. U mnie pół strony to nawet nie jest wprowadzenie do jednej z kilku akcji w rozdziale... Ej, czemu nie jesteś zalogowana tak wgl, hm?

      Usuń
    10. Przyzwyczajenie, lubię klikać button wyloguj :) chyba boje się ze wszystko mnie śledzi.

      Usuń
  9. kocham Cię <3 *.*
    ten rozdział jest GENIALNY!!!!
    od dawna tak mi się nie podobało nic, co czytałam xD
    jak następny ma być lepszy to chyba zniosę jajko czekając aż wstawisz *.*
    (oczywiście rozdział przeczytałam wczoraj ale blogger szuja mnie nie lubi ;c chlip chlip)
    no dobra ale wracając do rozdziału zwierzenia Anki i Asha *.* no po prostu ach i och uwielbiam takie szczere sceny *.*
    no ale w sumie trochę mnie zasmuciła ;c nie wiedziałam, że Anka tak się kryje z takich powodów to samo Ash ;c
    no ale dobra Andy miss kosiarki xD
    ryczałam przy tym ze śmiechu
    a to zdjęcie jest genialne w tym momencie xDDD
    no, co tam dalej?
    a urki kolegi Anki
    nie było źle więc mi tam nie marudź :*
    ale i tak najfajniejsza ta scena z mizianiem i tekst Asha: "Jakby nie patrzeć, to całkiem ładna z nas parka." no padałam xd
    (a tak btw nie chcę krakać ani nic tyle że czekam aż Ashley coś odwali no hallo facet nie ma seksu na pewno aż buzuje w środku xd)

    wgl uwielbiam te zdjęcia co wstawiłaś z tej garderoby xd
    a no i muzyka jak zawsze mi się podobała *.*
    jak Ty to robisz, że zawsze trafiasz z takimi piosenkami, które mi się podobają? xD
    no dobra kończę swój monolog
    więc weny czasu itd
    rozdział fajny i kropka
    (poprawiam swoje niedopatrzenie z kropką xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten następny, lepszy rozdział, to ocena subiektywna. Zobaczę, jak ocenicie to Wy. Ann ma poważniejsze problemy niż nam się wszystkim wydaje. Ale dojdziemy do tego... Co do zdjęcia Andy'ego, to właśnie jego Instagram mnie poniekąd zainspirował:D Czy Ash coś odwali, to nie wiem. Póki co, pewnie radzi sobie ręcznie z tym problemem. ahaha, cieszę się, że podoba Ci się muzyka. Taaak, kropka:P Dziękuję bardzo:)

      Usuń
  10. Hejka <3,
    Mam nadzieję, że mój dzisiejszy komentarz będzie w miarę ogarnięty.
    Ashley chyba się na nas obraził :D
    No więc tak.
    Andy i koszenie trawy, nie mogło się obejść oczywiście bez żadnego wypadku, jacy chłopcy są kochani w szczególności Ashley. Też chciałam sobie przykleić na ranę plaster ale z Kubusiem Puchatkiem :-P
    Jak już pisałam w poprzednim rozdziale bardzo ale to bardzo chciałabym żeby ich koncert odbył się w moje urodziny.
    Tort, uwielbiam a wręcz kocham słodycze i wszystkie słodkie rzeczy.
    ''Jakby nie patrzeć, to całkiem ładna z nas parka.- oparł brodę o moje ramię'' jak słodko uwielbiam takie scenki no ale oczywiście nie za często.
    Zabiłabym gdyby ktoś pobrudził moje rzeczy.
    No i to koniec. Tradycyjnie życzę mnóstwa weny.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za to dziś facebook powitał mnie dwoma fajnymi zdjęciami. Aż mnie z wrażenia wena naszła:D Okazuje się, że jak Purdy chce, to potrafi. Teraz tak myślę, że nie miałam dzieciństwa. Mi nikt nigdy takich plastrów nie przyklejał:( Ty byś zabiła, to wyobraź sobie, co zrobi taka psychopatka, jaką jest Anka:P Dziękuję♥

      Usuń
    2. To się cieszę. Dziś też nic mnie zaskoczyło na fb całe szczęście mam dość po ostatnich wydarzeniach. Mi w dzieciństwie też chyba nie przyklejali takich plastrów, ale koniec końców jestem dzieckiem więc takie plasterki mogą mi przyklejać :P

      Usuń
  11. no Andy kariery jako ogrodnik to raczej nie zrobi XDDD kurde też bym chciała taką niespodziankę jak David, ale nie można mieć wszystkiego :))) ale za to przeczytałam kolejny zajebisty rozdział :DD naprawdę świetnie piszesz oby tak dalej <333 /Topazek

    OdpowiedzUsuń
  12. Andy miss ogrodnik xD
    Zajebisty rozdzial *0*
    Jak nastepny ma byc lepszy to ja umre zanim opublikujesz nowy rozdzial xd
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę. Lepszy-w mojej ocenie. Jak Wy stwierdzicie, tego nie wiem. Dziękuję:)

      Usuń
  13. Witajże! ^_^
    Jakoś nie mogę się pozbierać do tego komentarza. Siedzę przed kompem od godziny, rozdział jest włączony i krzyczy o uwagę. Weny nie mam kompletnie, więc z góry przepraszam i za długość i za ogólny chaos, jaki tu zapewne zapanuje.
    Pewnie znudził Ci się już ten tekst, ale ubóstwiam zdjęcia chłopaków, które tu wrzucasz ^_^. Takie szłodziaki, że czasami ciężko oderwać wzrok.
    Aeeeem, o czym to ja?
    Aaaa. o jednym zapomniałam. Rozdział czytałam rano. Tak bardzo rano. A niedawno wróciłam ze szkoły, także ten...
    Może przejdźmy do szczegółów istotnych, bo zanim ja się ogarnę, to mnie wywalą stąd...
    Awww, perspektywa Ashley'a... Chociaż jeszcze nie do końca mi przeszło po jego popisach z Vegas, i tak cieszę się jak nie wiem co.
    Jestem zaskoczona, że Ash pamiętał o preferencjach Ann. Tak się miło na chwileczkę zrobiło, żeby potem... Bam! No ale przecież jesteśmy w psychice Purdy'ego, nikogo nie powinno to dziwić ;). No i chociaż znaleźli neutralne tematy... Mimo wszystko, zabrakło mi w tej scence tych typowych zachowań par, w sensie nie pokazali zbytnio, że są razem. Ale i tak był spacerek, więc chociaż coś. Doooobra, mniejsza o to, sama dzisiaj nie wiem, czego chcę. Muszę jeszcze raz to przeczytać na spokojnie.
    Chociaż, w sumie, jakby spojrzeć na to, że chociaż zwrócił uwagę na to, że " jego wiedźma" nie jadła śniadania, to są postępy, Przynajmniej się chłopak stara xD. No i kolejny mini- moment szczerości. ^__^. Like it!
    Chciałabym zobaczyć Biersack'a z tą kosiarką. I selfie... Komiczny widok :D. Dziwię się, że oni go tam śmiechem nie zabili, jak sobie biedny Andy ałka zrobił... I te teksty potem z Ash'em i Młodą.. No nie mogę, naprawdę. Epickie, powodują banana na twarzy :D.
    ' -To co robimy?- uśmiechnąłem się zachęcająco do Purdy'ego, klepiąc go w tyłek.
    -Idziemy do sypialni.- puścił mi oczko' - założę się, że w tym momencie większość zareagowała śmiechem :P.
    Co mogę powiedzieć o niespodziance? Podoba mi się ten pomysł, sama bym na takie coś nie wpadła (z perspektywy autora, a nie z perspektywy wymyślającego plan na super-prezent). Dziecinne reakcje chłopaków są tu całkowicie na miejscu :D
    CC z Ashley'em zawsze coś odpierdolą. Ale za to będą mieli piekło na Ziemi...
    Soł, to chyba wszystko. Jeszcze raz przepraszam za poziom nieogarnięcia tego komentarza. Pozdrawiam ciepło. Jak zawsze życzę Weny i czasu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wszystko ogarnęłam! Mogę Cię zapewnić, że CC i Ash długo zapamiętają lekcję, jakiej udzieli im An. co do udawania pary, trzymali się za rękę, co nie? Mnie by to brzydziło, gdyby jakaś para cały czas się migdaliła:D Dziękuję♥
      P.S. Rozdział napisałam zanim pojawiły się TE zdjęcia, więc rozumiesz.

      Usuń
    2. Rozumiem, rozumiem ;)
      oj, tak bardzo jestem ciekawa, jaką nauczkę dostaną... A żeby im w pięty poszło!
      Ano trzymali się. Ale, w sumie, jak nikt ich nie obserwował, to nie musieli przedstawienia odgrywać. Mnie też to brzydzi, jak się od siebie nie potrafią odkleić. Sama nie wiem, o co mi chodziło. Mój mózg jest dziwnyyyy...

      Usuń
  14. Było świetne. Jak zawsze nie wiem co nalisac :) Andy mnie rozjebał ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andy-Pandy rozwala tutaj system. Takie to do niego podobne. Dziękuje:)

      Usuń
  15. Świetnie jak zawsze.Kobieto jak ty piszesz i skąd ty bierzesz tyle weny ja sie pytam? Cudowny rozdział.Czekam niecierpliwie na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena? Ze zdjęć, teledysków, wywiadów, filmów, książek, historii z życia. Nawet z telenoweli jedno wzięłam :D Dziękuję:)

      Usuń
  16. Brawo, zyskałaś nową czytelniczkę haha :P
    Andrzej wyluzowany ogrodnik, rozwalasz mnie kobieto :D
    I ten słodki moment z Anią i naszym kochanym Deviantem *____*
    Świetnie piszesz, serio. Przeczytałam wszystko w nocy, a rano nie mogłam wstać, hah.
    Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że szybko się pojawi :))) ////Black Rose (tak będę się podpisywać, na razie nie mogę założyć konta :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, ja sama nie umiem przebrnąć przez moje wypociny. Szacun, naprawdę. I bardzo mi miło, że Ci się podoba. Następny będzie jutro, o ile będzie spełniony limit. Dziękuję:)

      Usuń
  17. Afsgghgh ^_^ jaki zajebisty :D Andy jako ogridnik , jestem za :D
    Haha genialny :) weny oraz dobrego humorku tobie życzę :) do następnego :***** /zuzia

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejciu :D ten rozdział rozłożył mnie na łopatki ;) tez chce taka niespodziankę :o nie moge sie doczekać następnego :D
    Sosik :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Haha.. Andy ogrodnik xDD Nie mogę no.. Słodkie.. Sceny z Ann i Ash'em urooocze 3 ^^ Pisaj dalej.. Czekam na kolejny rozdział <3 ;3

    OdpowiedzUsuń