Przekopywałam szafkę w poszukiwaniu
bluzki. Oczywiście miałam do wyboru pomiędzy skąpą, a bardzo
skąpą. W końcu wzięłam pierwszą z brzegu. Założyłam czarne
rurki, teraz artystycznie ozdobione przez Andy'ego. Nudziło się
dziecku ostatnio, więc wyciął mi mnóstwo dziur w prawie każdych
spodniach. Stałam przed lustrem umieszczonym na drzwiach i powoli szlag mnie trafiał. Zabiję Ashley'a, za te wszystkie ciuchy. Teraz to
ja miałam piersi prawie na wierzchu. Przy gwałtowniejszych ruchach
było mi widać koronkę stanika. No kurwa! Serio wyglądam jak jedna
z jego dup. Westchnęłam ciężko i zeszłam na dół. Ash na mój
widok wyszczerzył się, jak debil. Jego wzrok od razu powędrował
na mój biust.
-Chcesz w ryj?- spytałam retorycznie.
-O co ci chodzi? Moja wina, że tak się
ubrałaś?- uniósł brew, wciąż uśmiechając się jak idiota. Zaraz mu skóra trzaśnie na policzkach...
-Twoja, bo sam kupiłeś mi takie
ciuchy.- zauważyłam.
-To był jeden z moich lepszych
pomysłów w życiu.- powiedział pewny siebie. -Idziemy?
-Tak.- westchnęłam, wychodząc z
busa. Purdy objął mnie, zawieszając rękę na moim ramieniu i tak
doszliśmy do grupy. Starałam się uśmiechać, ale ciężko mi to
szło. Na szczęście był jeszcze CC, który rozbawiał towarzystwo.
Przenieśliśmy się w jakieś spokojniejsze miejsce, gdzie można
było swobodnie usiąść. Oczywiście Purdy był cały czas
przyklejony do mojego boku. Wkurwiało mnie to, ale co mogłam
zrobić? Musimy udawać. Nie ma innej opcji.
-Jak to się stało, że się w sobie
zakochaliście? To znaczy, Ashley zawsze bardziej preferował luźne
podejście do życia i imprezy.- powiedziała Kina. Mam wrażenie, że
ona coś sprawdza. Z opowiadań chłopaków wiem, że z tymi
imprezami to tak nie do końca. Nie wierzy, że Purdy mógłby
związać się z kimś takim, jak ja. W sensie, normalną laską w
dodatku gówniarą...
-Cóż, może przyszedł czas, żeby
poważniej podejść do życia?- uniósł brew CC.
-Póki co, mam i to i to. Z Ann
świetnie godzimy imprezy ze zwykłym, spokojnym życiem.- uśmiechnął
się Ash.
-Chłopaki, przy was to nie można mieć
spokojnego życia.- zauważyłam.
-Ale za to nie jest nudno.- puścił mi
oczko Andy.
-No fakt.- mruknęłam.
-A co u ciebie?- Purdy skierował się
do Kiny.
-Świetnie. Dostałam kilka fajnych
kontraktów reklamowych. Poza tym, razem z James'em pracujemy nad
projektem kolejnego hotelu.- uśmiechnęła się. Spojrzałam
niepewnie na basistę.
-James to chłopak Kiny.- wyjaśnił mi
szybko. To ona ma faceta???
-Tak, ma sieć hoteli
czterogwiazdkowych. Ma dość konkurencyjne ceny, jak na ten
standard, ale dzięki temu więcej klientów.- spojrzała na mnie.
Rany, czy ona musi mieć na twarzy taką tapetę? No tak. Wtedy
byłoby dla mnie za idealnie. Siedzieliśmy tak jakiś czas, ale
stwierdziłam, że muszę iść dopilnować ekipy i ustalić
szczegóły z organizatorem. Kazałam Andy'emu ustawić budzik w
telefonie, bo jak go znam, znowu się zagapi, a potem będzie mi
szlochać, że ma niedopracowany make up. Zawsze malował się na końcu...
Chodziłam w tę i z powrotem, załatwiając wszystko i wisząc na telefonie. Na szczęście Frank chyba zauważył, że Tony się na mnie uwziął, bo teraz Adams wciąż był zajęty. I bardzo, kurwa, dobrze! Podobno praca człowieka uszlachetnia. Jak się zmęczy, to nie będzie mieć czasu na głupoty.
Chodziłam w tę i z powrotem, załatwiając wszystko i wisząc na telefonie. Na szczęście Frank chyba zauważył, że Tony się na mnie uwziął, bo teraz Adams wciąż był zajęty. I bardzo, kurwa, dobrze! Podobno praca człowieka uszlachetnia. Jak się zmęczy, to nie będzie mieć czasu na głupoty.
-Co tam Ann?- kurwa! Czy ja mówiłam,
że on ma dużo pracy? Cofam to.
-Pracuję, jak widać.- burknęłam,
uzupełniając dokumenty. Jak zwykle: ubezpieczenia od wypadków,
ewentualnych incydentów itd.
-A gdzie zgubiłaś Ashley'a?- dalej
dopytywał Adams.
-Nie mam pojęcia, ostatecznie jest
dużym chłopcem. Raczej się nie zgubi.- mruknęłam, po czym nagle
mnie olśniło. Spojrzałam na chłopaka powstrzymując irytację.
-Za to ty pewnie wiesz, co robi i zaraz mnie oświecisz.
-Cóż, skoro tak bardzo nalegasz...
Przypadkiem przechodziłem obok i widziałem go, jak rozmawiał z
jakąś blondyną. Wyglądali, jakby byli w bardzo dobrych
relacjach.- odpowiedział kąśliwie.
-Ahh, czyli nic się nie zmieniło,
odkąd zostawiłam ich pół godziny temu. Wiesz, interesujesz się
jego zajęciami bardziej ode mnie. Zakochałeś się w nim, czy co?-
uniosłam brew, posyłając mu wredny uśmieszek.
-No wiesz co? Nie jestem gejem!-
oburzył się.
-Naprawdę? Po twoim zachowaniu mam
pewne wątpliwości. Jakby co, uprzedź mnie wcześniej. Muszę
wiedzieć o ewentualnej konkurencji.
-Ty jesteś taka ślepa, czy tylko
udajesz?- prychnął.
-Ale o co ci chodzi, bo zgubiłam już
wątek?- spytałam.
-O to, że taki ktoś jak... on, nie
potrafi być wierny jednej dziewczynie. On cię skrzywdzi!
-Twoja troska jest wzruszająca. Nikt
cię nie uprzedzał, że nie lubię, gdy ktoś wpierdala mi się do
życia?- warknęłam, posyłając mu jedno z moich najstraszniejszych
spojrzeń. Podziałało. Lekko zbladł i się cofnął.
-Noo, ktoś coś tam wspominał...-
zaczął niepewnie.
-Więc ostrzegam cię Anthony! Nie rób
czegoś, czego potem możesz żałować. Ze mną się nie zadziera!
Może mam tylko 18 lat, ale nie masz pojęcia, do czego jestem
zdolna! I wierz mi, nie chcesz tego sprawdzić!- syknęłam,
zbliżając się powoli do niego. W końcu wylądował na ścianie.
Patrzył na mnie, nerwowo przełykając ślinę.
-Ja chcę dobrze.- wyjąkał.
-Ale mnie to nie obchodzi. Pamiętaj,
ostrzegałam cię!- rzuciłam mu lodowate spojrzenie, po czym
skierowałam się znowu do organizatora. Jeśli to na niego nie
podziała, to ja już nie wiem. Pozostanie mi tylko, zabicie go...
Godzinę później.
Koncert chłopaków trwał w najlepsze,
a ja stałam i podziwiałam te moje prywatne gwiazdy.
Z każdym występem coraz bardziej się w nich zakochiwałam. W ich koncertach było tyle energii. Naprawdę ich podziwiałam. Poznanie ich, nawet Ash'a, to była jedna z lepszych rzeczy, jakie mnie spotkały. No właśnie, Purdy. Cały czas się kłócimy, ale teraz jest coś innego. Czasem przyłapuję go, jak mi się przygląda zamyślony. Co najciekawsze, nie peszy się wtedy, tylko powoli odwraca wzrok. Nie wiem, o co mu chodzi. I szczerze, trochę się boję. Czuję z jego strony, pewnego rodzaju, zagrożenie. Mama od dłuższego czasu powtarza mi, żebym spróbowała komuś zaufać. Tylko, że ja nie potrafię. W ostateczności mogłabym zaufać RJ'owi. Ale jego tu nie ma. Nie boję się Ashley'a, że mnie skrzywdzi, nie wiem... fizycznie, czy coś. Po prostu odnoszę wrażenie, że on dobrze wie, co mi siedzi w głowie. To nie jest przyjemne uczucie. Może gdyby coś z tą wiedzą zrobił, ale on tylko patrzy. Nie wiem, czego mogę się spodziewać. Nienawidzę takiej niepewności. Moje inteligentne rozmyślania przerwała pewna osoba, która pojawiła się koło mnie.
-Możemy porozmawiać?- spytała Kina.
Kurwa! Powinnam się bać?
-Dobrze.- kiwnęłam głową.
-Długo jesteście razem?
-Niespecjalnie. Możesz przejść do
rzeczy? Jestem konkretną osobą.- uniosłam brew, starając się
brzmieć w miarę miło. Naprawdę muszę się poświęcać.
-Skoro Ash związał się z tobą, to
znaczy, że ci zaufał. Czyli daje ci się poznać w jakimś
stopniu.- zaczęła powoli. On mi zaufał. Hahah, dobry żart.
-I?- zaczęłam się niecierpliwić.
-On jest wrażliwy bardziej, niż się
wszystkim wydaje. Nie chcę, żebyś go skrzywdziła. Nie twierdzę,
że go nie kochasz, ale jeśli poleciałaś na jego sławę, albo
kasę, to zrób mi tę przysługę i odpuść.- wow. Zaskoczyła
mnie, to muszę przyznać.
-Wiem, że jest wrażliwy. Kasę mam, a
sława mnie nie interesuje. Tylko zastanawia mnie jedno.- spojrzałam
na nią.
-Tak?
-Prosisz, żebym go nie skrzywdziła. A
nie pomyślałaś, że może ty już to zrobiłaś?- spytałam.
-Ja? Przecież rozstaliśmy się w
przyjaźni.- zdziwiła się.
-Nie wierzę, że tam gdzie była
miłość, może być przyjaźń. Więc albo jednak się nie
kochaliście, albo wasza przyjaźń to lipa. Nie rozmawialiśmy za
dużo o waszym związku. Ashley obarcza was winą po równo. Ty
chciałaś czegoś innego, a on tego nie rozumiał. Wytłumacz mi
tylko: co ci się nie podobało, że przez to nie mogliście się
dogadać?
-Hmm, gdy się poznaliśmy, on jeszcze
nie był w Black Veil Brides, a ja dopiero zaczynałam karierę.
Imprezowaliśmy razem. Właściwie nasze życie, to była jedna
wielka impreza. Potem on spotkał Andy'ego i stworzyli zespół, a ja
dostawałam nowe kontrakty. Coś się zmieniło. Dalej dużo się
bawiliśmy, ale jednocześnie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. To
znaczy, Ash dalej mi się zwierzał i tak dalej, ale na znacznie
mniej poważne tematy. Poza tym, on nigdy nie był wylewną osobą.
Wyciągnąć coś z niego, to graniczy z cudem. Ja chciałam czasem
normalnie siąść i pogadać, a on ciągnął nas na kolejne
balangi. Gdy zwracałam mu uwagę, twierdził, że się czepiam, bo
przecież spędzamy czas razem. Myślę, że gwoździem do trumny
były nasze wyjazdy. Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu. Ja
liczyłam, że w jakiś sposób się ustatkujemy. Ash nie był na to
gotowy. W ciągu miesiąca widzieliśmy się raptem niecałe dwa dni.
Ufałam mu, ale wiedziałam, że na koncertach są fanki, piękne
dziewczyny i okazje do kolejnych imprez. Pewnego razu, po kolejnym
naszym wspólnym wypadzie na miasto, dotarło coś do mnie. Widziałam
wtedy, jak dostawia się do niego jakaś laska. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że nie byłam wcale zazdrosna. Jeśli w związku
nie ma ani grama zazdrości, to coś jest nie tak. Uświadomiłam
sobie, że przestałam go traktować, jak swojego partnera. Kilka dni
później usiedliśmy oboje przy stole i po długiej rozmowie
zdecydowaliśmy, że czas się rozstać. Nic już nas nie łączyło.
Każde prowadziło osobne życie...- spojrzała na mnie smutno.
Zatkało mnie. Normalnie zabrakło mi słów. Patrzyłam na nią
zszokowana.
-Ja... To znaczy... Hm, albo dobra. Nic
już z tego nie rozumiem.- westchnęłam.
-Słuchaj, ja widzę, jak on na ciebie
patrzy. Jeśli chcesz, żeby wam wyszło, to musisz sobie uświadomić
jedno. Czasem, dla dobra związku trzeba z czegoś zrezygnować. My
nie potrafiliśmy, każde myślało tylko o sobie.
-To nie jest takie proste. Ja też nie
jestem wylewna. Nie umiem się zwierzać.- powiedziałam gwałtownie.
-Ja po prostu nie chcę, żeby on
cierpiał. Dużo w życiu przeszedł. Boję się, że kolejny cios go
załamie. Jesteś bardzo młoda. W sumie, zdziwiłam się, że
jesteście razem. Ale widocznie masz w sobie coś, co może mu pomóc.
Inaczej by się tak na ciebie nie patrzył. Nawet ze mną nie
potrafił utrzymać dłuższego kontaktu wzrokowego. Tymczasem
wpatruje się w ciebie, jak w jakiś obrazek.- Kina lekko się
uśmiechnęła. Ona ma jakieś zwidy, albo omamy. Niby kiedy on się
na mnie patrzył? To wszystko jest przecież na pokaz.
-Mówiłaś, że dużo imprezowaliście.
Zostało mu to do teraz.- wymsknęło mi się.
-Nie umie sobie poradzić z niektórymi
rzeczami, więc pije i balanguje. Jestem zaskoczona, że dziś nie
jest pod wpływem.
-Jako ich managerka, zabroniłam im
upijać się w trasie.- wyjaśniłam.
-Zakaz zakazem, zawsze można to jakoś
ominąć. Skoro cię posłuchał, to znaczy, ze masz nad nim pewną
władzę. Możesz to wykorzystać. Ale rób to mądrze.- ostrzegła
mnie.
-Taak. Nie chcę, żeby mu się coś
stało. Wiesz, muszę już iść. Zaraz kończy się występ, a ja
mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.- powiedziałam powoli.
-Okej. Mam nadzieję, że wam się uda.
Powodzenia.- przytuliła mnie lekko. Odwzajemniłam uścisk i szybko
skierowałam się do organizatora. W błyskawicznym tempie podpisałam
resztę dokumentów i wydałam dyspozycje Frank'owi.
Nie umiałam na niczym się skupić, bo
cały czas miałam w głowie rozmowę z Kiną. Jej słowa zupełnie
nie pasowały mi do wizerunku basisty, który stworzyłam w swojej
wyobraźni. Jaki on w końcu jest naprawdę? Wiem, że imprezując,
próbuje zapomnieć. Ale myślałam, że chce odciąć się od
związku z Kiną. A teraz wychodzi na to, że to trwa dłużej. Rany,
tyle pytań, a na żadne nie znam odpowiedzi. Przecież zawsze był
lubiany, nikt go nie prześladował, więc o co tu chodzi? Wstałam
gwałtownie i zaczęłam szukać Frank'a. Poprosiłam go, żeby mnie
zastąpił, bo sama się źle czuję. Wróciłam do tour-busa i
skierowałam się do naszego pokoju. Cisza panująca wokół mnie,
była dobijająca. Ale co się dziwić, przyzwyczaiłam się do
obecności chłopaków, a teraz byłam sama. Przebrałam się w
luźniejsze ciuchy, zwijając któremuś z chłopaków, koszulkę.
Rzuciłam się na łóżko i założyłam słuchawki. Na telefonie
miałam same smęty, ale lepsze to niż nic. Poza tym, nie miałam
ochoty na nic żywszego. Byłam zła na Ashley'a, bo widziałam w nim
część siebie. Co innego mieć jakieś problemy, a co innego
widzieć je u kogoś. To takie lustrzane odbicie, tylko, że
psychiki. Teraz widziałam kolejny minus naszego udawania. Skoro ja
to przeżywam, to jak z tym wszystkim on się czuje? Na pewno mu
ciężko. A jeśli to go w jakiś sposób załamie? Obydwoje udajemy
kogoś, kim nie jesteśmy. Ale kiedyś trzeba przestać. Co wtedy?
Już chyba do reszty zwariowałam. Jakbym miała za mało własnych
problemów. Jeszcze ta rozmowa z moim trenerem z Polski. Dobrze
wiedziałam, że mogę wrócić do profesjonalnego boksowania.
Fizycznie byłam sprawna. Ale psychicznie... Cóż, zawody
przypominały mi o czymś jeszcze. Chciałabym zakończyć pewien
etap w życiorysie, ale nie potrafię. Czemu życie musi być takie
trudne? Chciałabym się rozpłakać, bo to podobno pomaga, ale nawet
tego nie potrafię. Nie umiem płakać... Czy może być ze mną
jeszcze gorzej?
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś
siada obok mnie. Po zapachu perfum poznałam, że to basista. Wyjęłam
powoli słuchawki.
-Frank powiedział, że źle się
poczułaś. Chłopaki się martwią. Boli cię coś?- spytał.
-Możesz mnie przytulić?- powiedziałam
cicho.
-Skoro tak ładnie prosisz.- słyszałam,
jak zrzuca kowbojki. Po chwili wyłożył się obok mnie. Odwróciłam
się do niego przodem i wtuliłam w jego ciało. Objął mnie
ramieniem. Do czego to doszło, że sama go o to poprosiłam. Koniec
świata już blisko. Westchnęłam głęboko.
-Mała, co się stało?- odsunął mnie
od siebie na tyle, żeby spojrzeć mi w twarz. Nienawidzę jak się
na mnie gapi.
-Życie jest do bani.- mruknęłam,
patrząc na jego wisiorek. Oczywiście chwilę później zostałam
zmuszona do spojrzenia mu w oczy.
-To ustaliliśmy już dawno. Więc?-
uniósł brew. Co ja niby mam mu powiedzieć?
-Kim ty jesteś?- wymsknęło mi się.
Cholera!
-Ja? Największym dupkiem na świecie.
Chcesz mi powiedzieć, że leżysz tu i myślisz o mnie? Jakoś
ciężko mi w to uwierzyć. Chyba, że rozmyślasz nad moim boskim
wyglądem.- próbował zachować poważny wyraz twarzy.
-Nikt we mnie nie wzbudza tak
sprzecznych uczuć, jak ty.- przewróciłam oczami.
-Oh, to znaczy, że czujesz do mnie coś
więcej, niż nienawiść?- zdziwił się.
-Owszem. Czasem jesteś znośny.
Zwłaszcza, kiedy śpisz.
-Wtedy nic nie mówię.- prychnął.
-No i o to chodzi. Więc zamknij się i
przytul mnie porządnie. Ja nie jestem ze szkła.- zauważyłam.
Ashley tylko się zaśmiał, ale objął mnie mocno ramionami. Ugh,
nienawidzę przesadnej delikatności. Już prawie usypiałam, gdy CC
zrobił wejście smoka. Na nasz widok zamurowało go.
-Eee, co wy robicie?- spytał powoli.
-Nie widać?- burknął Ash.
-No widać, widać. Ej! Też chcę!
Rusz dupę, grubasie!- Coma popchnął na mnie bardziej basistę.
Seerio? Jak on chce się zmieścić na JEDNOOSOBOWYM łóżku? Ashley
spojrzał na mnie zirytowany, ale jakoś przekręcił mnie tak, że
teraz on był przy ścianie, a ja w środku. Położyłam się na
boku, żeby zajmować jak najmniej miejsca. CC wrył się koło mnie.
Teraz wiem, jak czuje się parówka w hotdogu... Nie miałam nawet
pół centymetra wolnej przestrzeni. Z tyłu był przyklejony do mnie
Ash, a z przodu CC. Wytrzymałam tak kwadrans. Zaczynałam dostawać
klaustrofobii. Odepchnęłam od siebie lekko perkusistę i pokonując
przeszkodę w postaci jego ciała, stanęłam na podłodze. Złapałam
koszulkę i skierowałam się do łazienki.
Wróciłam po kilkunastu minutach. Nie
dość, że ci dwaj debile dalej leżeli na moim łóżku, to jeszcze
zasnęli! W ciuchach, niedokładnie zmytym makijażu. Super!
Wyciągnęłam spod Ashley'a swój telefon i zajęłam jego łóżko.
Dwa dni później.
Byliśmy teraz w Oakland. Chłopaki
mieli dziś wolne, ale ten czas mieli spożytkować na dokończenie
piosenek. Gdy już wszystko będą mieć przemyślane, wejdą do
studia. Siedziałam przed tour-busem i szukałam wymówki, żeby się
nie uczyć. Nagle przede mną pojawiła się Kina.
-Heeej Ann.- dała mi buziaka. Okeej.
-Co tam?
-Nic. Ja się uczę, a chłopaki tworzą
muzykę. Terminy ich gonią, a muszą zacząć nagrywać płytę.-
wyjaśniłam.
-Kuuurde. A nam z dziewczynami się
nudzi i chciałyśmy ich wyciągnąć na miasto. Ale może ty z nami
pójdziesz, co?- uśmiechnęła się zachęcająco.
-JA???- zdziwiłam się.
-No tak. Niedługo się rozstajemy.
Poza tym, widzę, że nie chce ci się uczyć. No nie daj się
prooosić.- westchnęłam w duchu. Ta kobieta mnie wykończy.
Widziałam w jej oczach, że nie odpuści. Co więc niby miałam
zrobić?
-Dobra. Chodź. Muszę się przebrać.
Nie pójdę jak metal.- będę tego żałować... Weszłyśmy do
tour-busa.
-Hej Kina.- przywitali się chłopcy.
-No hej. Ashley, porywam ci Ann na
trochę.- wyszczerzyła się do basisty, panna Tavarozi.
-CO?? Eee, to znaczy, dokąd?- patrzył
na nas zszokowany.
-Idziemy z dziewczynami na miasto i
chcemy An wziąć ze sobą. Okej. Miałaś się przebrać.-
skierowała się do mnie.
-A tak.- kiwnęłam głową, kierując
się na górę. Wybrałam jakieś normalniejsze ciuchy i szybko się
ubrałam. Andy wciąż przeżywał, że mamy inny rozmiar buta, przez co nie mógł sobie pożyczać moich trampek ahahha. Gdy wróciłyśmy na dół, wtrącił się Ash.
-Poczekaj, muszę się pożegnać z
moim kociakiem.- puścił oczko Kinie, ciągnąc mnie do kuchni.
Stanął tak, ze nie było nas widać.
-Co to ma być, do cholery?! Umawiasz
się z Kiną?- warknął wściekły.
-Nie umiałam jej zbyć! A co, boisz
się, że powie mi o tobie coś, czego nie powinnam wiedzieć?-
uniosłam brew.
-Raczej o to, że ty możesz powiedzieć
coś, po czym wyjdzie, że udajemy.
-Nie musisz się o to martwić. Jestem
świetną aktorką. Czy ty myślisz, że jesteś moim pierwszym
udawanym chłopakiem?- zirytowałam się.
-Jak to? Robiłaś to już wcześniej?-
zdziwił się.
-W zasadzie to tak.- mruknęłam.
-Ale... Ja myślałem...To znaczy, ze
masz już w tym niezłą wprawę.- powiedział lodowatym tonem.
-Wiem, co sobie teraz pomyślałeś.
Ale to nie było tak.- spojrzałam na niego.
-Nie? A jak?!- syknął zły.
-Mogę ci to wytłumaczyć, ale
później. To chyba nie jest odpowiedni moment, prawda?- uniosłam
brew.
-Musimy jeszcze o czymś porozmawiać.
A teraz idź. Tylko pilnuj się.- westchnął.
-Taak, inaczej jeśli ona się domyśli,
to będę musiała ją zabić.- powiedziałam pod nosem.
-Co???
-Rany, żartowałam.- przewróciłam
oczami, opuszczając kuchnię. Wyszłyśmy z Kiną na zewnątrz,
gdzie czekały już jej koleżanki. Jakaś Teddy i Kelly. Ale co mnie
zaskoczyło, miały na buzi lekki makijaż. Noo, jak na nie, to był
lekki... Kina zresztą też.
Wyglądały teraz, jak większość dziewczyn w tym mieście. Tyle, że wszystkie były blondynkami.
Wyglądały teraz, jak większość dziewczyn w tym mieście. Tyle, że wszystkie były blondynkami.
Skierowałyśmy się do centrum miasta.
Usiadłyśmy w jakiejś kawiarni i zamówiłyśmy coś do picia.
-Wieesz.- zaczęła Teddy. -Zawsze
zastanawiałam się, jak to jest być w związku z Ashley'em.
-Hmm. Nudno nie jest.- uśmiechnęłam
się.
-No ale powiedziałabyś coś więcej.-
zaciekawiła się Kelly. Kina też się przysłuchiwała.
-Cóż, obydwoje mamy dość
skomplikowane osobowości. Często się kłócimy i przedrzeźniamy,
ale to nie jest na serio. To taka nasza... forma rozrywki.-
uśmiechnęłam się lekko.
-Kłócicie się dla zabawy?- zdziwiła
się Teddy.
-No co ty, taka niedzisiejsza? Lepszym
pytaniem jest, jak się potem godzą.- puściła mi oczko Kelly.
-Jesteś niewyżyta. Okej, przestańmy
może gadać o chłopakach, co?- wtrąciła Kina. Ochoczo jej
przytaknęłam. Wolałam zmienić temat, zanim za bardzo puszczę
wodze fantazji odnośnie mojego „chłopaka”... Bałam się, że
nie będę miała wspólnych tematów do rozmów z dziewczynami, ale
na szczęście nie było tak źle. Starałam się uśmiechać i mieć
miły ton głosu, co było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nigdy nie
byłam sympatyczną osobą. Zawsze zimne spojrzenie, obronna postawa,
małomówność. Taak. To byłam ja. Dopiero, gdy już poznałam
kogoś bliżej, stawałam się gadułą. Przy chłopakach jeszcze się
kontroluję, choć nie zrobili nic, co mogłoby mi sprawić
przykrość.
-Wiesz już, co chcesz robić w
przyszłości?- zaciekawiła się Kina. Rany, czy wszyscy muszą o to
pytać?
-Na razie skupiam się na skończeniu
szkoły. Mam kilka różnych opcji.- powtarzam ten tekst do
znudzenia...
-Ale zostaniesz w Los Angeles? Wiesz...
Z Ash'em.- spojrzała na mnie poważnie.
-Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten
temat. Staramy się żyć dniem dzisiejszym. Jednak myślę, że
mogłabym się przenieść do LA na stałe. Mam tam swoje mieszkanie
od kilku lat. Zobaczymy, jak to będzie.
-Jak tak na was patrzyłam, to ładnie
razem wyglądacie.- powiedziała Kelly.
-Dużo osób nam to powtarza, czyli coś
musi w tym być.- zaśmiałam się. Następną godzinę spędziłyśmy
na rozmowach o filmach, kosmetykach i innych pierdołach. W sumie,
nie było tak źle.
Wróciłam do tour-busa zmęczona,
jakbym pracowała kilka godzin fizycznie. Chłopcy siedzieli przy
stole w ciszy. Wyglądali jak jakieś figury woskowe. Kompletnie bez
życia. Klapnęłam obok Jinxx'a. Nikt nawet nie zwrócił na mnie
uwagi. Okej. To jest dziwne.
-Chłopaki? Żyjecie?- spytałam cicho.
-Już niedługo.- westchnął ciężko
CC. Patrzyłam na nich, nic nie kapując.
-To znaczy, że... skończyliście?-
dopytywałam się.
-Taa.- lekko kiwnął Jake. Rany, z
nimi naprawdę jest źle. Kombinowałam, jakby tu ich wspomóc. W
końcu przyszło mi coś do głowy.
-Hm. Fajnie. To kto chce pizze?-
uniosłam brew.
-JAAA!!!!- od razu ocknęła się cała
piątka. Pokręciłam tylko głową. Chłopcy to prawdziwi
pizzożercy. Mogliby ją jeść codziennie. Jednak teraz był taki
mały, malutki problem. Ci idioci nie potrafili ogarnąć obsługi
piekarnika w tour-busie. Uczyłam ich po kolei, ale oni są jacyś
niereformowalni. Jak im zaproponowałam, żeby odgrzali ją w sobie w
mikrofali, to naskoczyli na mnie, jakbym powiedziała jakąś totalną
herezję. Wyjęłam 3 pizze z zamrażarki i włączyłam ten, jakże
trudny w obsłudze, sprzęt. Miał aż dwa pokrętła. Taka
filozofia... Nastawiłam jeszcze sobie budzik w telefonie i wyszłam
na zewnątrz, trochę się przewietrzyć. Nie minęło kilka minut, a
obok mnie pojawił się Ash. Opierałam się plecami o ścianę busa,
a on stanął przede mną, tak, że teraz mierzyliśmy się na
spojrzenia.
-Jak tam wypad z dziewczynami?- zaczął.
-Męczący.- burknęłam.
-To znaczy?
-Cały czas pilnowałam się, żeby za
dużo o nas nie opowiadać.- westchnęłam.
-To dobrze. A Kina... Mówiła coś?-
drążył Purdy.
-Teraz nie. Ale wczoraj odbyłyśmy
ciekawą rozmowę.- uniosłam brew.
-W jakim sensie ciekawą?
-Opowiedziała mi trochę o waszym
związku.- powiedziałam powoli.
-Tobie? Niby po co?- prychnął.
-Chciała mi coś uświadomić. Ja za
to musiałam udawać, jak to bardzo cię kocham.
-Przecież podobno już kilka razy
udawałaś. To dla ciebie chleb powszedni.- odparł złośliwie.
-Nie musisz być wredny! To nie było
takie udawanie, jak z tobą.- syknęłam.
-Ohh, czyli ze mną to jest jakieś
specjalne? Mam więcej bonusów?- patrzył na mnie zły.
-Dużo więcej. Im nie pozwoliłam na
macanie się!- warknęłam.
-Zaskakujące. A może pozwoliłaś mi,
bo sama tego chciałaś?!
-Pewnie! Od razu najlepiej prześpijmy
się ze sobą! Wiesz co? Próbuję się z tobą dogadać, ale zawsze,
jak już jest dobrze, to ty musisz coś odpierdolić. Myślisz, że
nie wiem, czemu to robisz? Choćbyś nie wiem, jak bardzo próbował,
nie potrafisz być taką świnią, na jaką pozujesz.- przecisnęłam
się koło niego i wróciłam do tour-busa. A to był taki spokojny
dzień...
******
Ok. Na początek dziękuję za komentarze, fajnie Wam to idzie misiaczki moje♥ Dałam trzy różne stroje, z czego podoba mi się tylko ten ostatni hahah. Taaak, ktoś spyta, czemu Batman, a nie Panda. Otóż ogłaszam wszem i wobec, że mam dość Pand. Wczoraj spędziłam cudowne popołudnie z moim Słoneczkiem Call. Tyle pand, co ja się z nią naoglądałam, to starczy mi na całe życie:( Seeerio. Mam awersję teraz. Wszechobecne gwiazdki (z moją czapką włącznie), Hello Kitty, Batmany przeżyję. Ale jak do tego dodamy te biedne zwierzątka, to wychodzi jakaś masakra. Btw. już wiem, czemu nienawidzę zakupów. Teraz nawiązanie do następnego, pięćdziesiątego już, rozdziału. Otóż ja uważam, że jest niezły, czy świetny, to same ocenicie. Imperfecta ma pewną wiedzę na ten temat, więc może się teraz wypowiedzieć, czy jest dobry, czy nie. Ale uprzedzam: seksu, czy wyznań miłości tam nie uświadczycie, więc proszę się nie nastawiać. Możecie mi wierzyć, da się zrobić coś ciekawego bez takich rzeczy:P Ale popcorn, czy czipsy mile widziane. I jeszcze chciałam odpowiedzieć pannie Nikt: tak. To jest bardzo chamskie:D Aż mam ochotę rozwinąć jego wątek:P To chyba tyle. Buziaki PseudoBlack xxx
!!! 21 komentarzy=Nowy !!!
Wo! Dzisiaj spokojniutko! :o Naprawdę jestem pod wrażeniem! <3 W ogóle weź mi odpowiedz na jedno pytanie. Ostatnio paczałam sobie na tą Kinę i..kim ona do cholery jest z zawodu? (Bo ja bym obstawiała na gwiazdę porno, ale ok). W ogóle robi się tak słodziutko pomiędzy Ash'em i Ann. Tak sobie myślę, że po tych prawie 50 rozdziałach oni są praktycznie tacy sami i będą świetną parą, a naciskiem słowa na BĘDĄ! :3 Aj, nie mogę pisać bo mnie naszła wena na twojego jednoparta! :* Buziaki, weny i w ogóle kc mocno! <3
OdpowiedzUsuńhttp://rebelyellbvb.blogspot.com/
Kina to modelka bielizny. To pisz go, pisz!♥ Dziękuję.
UsuńPizzożercy! Haha, nasza wczorajsza pizza, towarzyszące muszki i zajebiście wydane 5 zł w grosikach XD Ej no ja chcę już następne nasze spotkanie :D Tęsknię kotek za tobą ♥ Biedne pandzie ;(( Jeszcze moja pandzia na tapecie (czyt. Ashley XD) :*
OdpowiedzUsuńA TERAZ ROZDZIAŁ:
Kina jaka się poważna zrobiła, kurde o.O Ann dasz radę udawać, nie poddawaj się! Boże gadam jak jebnięta XD CC debilu! A tak było słodko jak się przytulali! *_* Ja też tak chcę :( Załatwiaj tą wizę szybciej! XD Ash jaki wkurwiony był, nie spodziewałam się tego po nim, ani trochę ;/ Tony jebany spierdalacz się do wszystkiego debil ;-; Anka z plastikami na mieście! Hahahahaahh :D Nie chciałbym tego widzieć XD
Dziękuję ci bardzo za wczoraj, było cudownie, najlepszy dzień ever :* Kooochaaam cię!!!!! ♥
Tak się bałam, że będę musiała targać te drobniaki. No ale pani w kiosku się ucieszyła:D Kina taka sympatyczna hahah.Też cię kocham♥
Usuńczysta zajebistość po prostu <333 W końcu jakiś blog gdzie Kina nie jest wredną, chamską suką. Cieszy mnie bardzo taka odmiana :D Ciekawe jak to w końcu będzie z naszą cudowną parką XD Tak się zastanawiam jakim cudem oni się zmieścili we trzech na tym łóżku hahah :D Tony taki wkurzający, no ale zawsze się taki upierdliwy człowiek znajdzie inaczej było by nudno XD wszystko świetnie czekam na następny :) /Topazek
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiam, jak oni się tam zmieścili:D Dziękuję.
UsuńPierwsze, co zobaczyłam po wejściu na bloggera, to gif z Ashem :D A nie tylko Ciebie ostatnio prześladują pandy, gwiazdki i inne taki...Wszystko już się kojarzy... Niedługo z lodówki wyskoczy jak Kurek z monte.
OdpowiedzUsuńTony jakie oburzenie. Pff. Jest psycholem, a się wkurwia, że ktoś nazwał go gejem, fuck logic. Aczkolwiek realna wersja też taka podejrzana...ale to nie temat na komentarz, no i lepiej nie niszczyć sobie mózgu bardziej xD
Jeszcze jak ten dupek stwierdził, że to Ash ją skrzywdzi...No zatłukłabym. A myślałam, że po Drew gorzej nie będzie.
Ann powinna go już wtedy ukatrupić i byłby spokój :D
Czekam na ten moment, kiedy Anka w końcu komuś zaufa, a tym bardziej Pandzie. W gruncie rzeczy nie wszyscy ludzie są źli. A jak już trafi się na kogoś, kto potrafi zrozumieć, to trzeba to wykorzystywać :) Czyli kolejny interesujący wątek. Ludzie to skomplikowane istoty jednak.
Ale jest światełko w tunelu, nutka optymizmu, jeszcze trzeba to z fikcji przenieść na rzeczywistość.
Eh, nevermind, bredzę. Wracając do tematu...
Właśnie rozkminiałam ostatnio, że zapomniałam Cię powypytywać, kiedy RJ się pojawi. Więc kiedy? Może akurat uda mi sie go polubić w końcu...:)
Kina w miłej i inteligentnej wersji...Tak dla równowagi po niedawnych zdjęciach (brrrr....ok, nie oceniamy po pozorach, no ale...)
Ann w pewnym sensie prosi o wsparcie...naprawdę świat się kończy :D Ale to dobrze, już jakiś kroczek do przodu. Tym bardziej w obliczu nadchodzących wydarzeń...huehue, ale o tym później.
Kolejny powód, żeby ją podziwiać. Zwariowałabym na spotkaniu z plastikami. Uciekła z piskiem lub najchętniej nawet nie szła. A tu proszę, "nie było tak źle" :D
No i kłótnia na koniec! Jak ja za tym tęskniłam :o
To już następny! Ojejku <3 Tak, zdecydowanie jest świetny! Ale w sumie...każdy taki jest. Tylko z różnych powodów :D
Dwoje bohaterów, żadnego seksu, żadnych pseudogłębokich monologów a i tak potrafisz zachwycić i zaciekawić. Jeszcze dać tym samym do myślenia. Miszczu. Nagroda Ci się należy :)
Dobra, kończę moje bredzenie, bo zaraz powiem za dużo i nie będą miały niespodzianki ;p
Wolę jednak Kurasia. NIE LUBISZ RJ'A??? Cóż, w opowiadaniu jest bodajże 23 października, a RJ ma się pojawić jakoś tak w grudniu. W sumie, już niedługo. Chociaż z moim rozpisywaniem się, to nic nie wiadomo. Ok to ja cem nagrodę:P Dziękuję.
Usuń"Pozostanie mi tylko, zabicie go..."
OdpowiedzUsuń"-Taak, inaczej jeśli ona się domyśli, to będę musiała ją zabić.- powiedziałam pod nosem."
Tyle morderstw ile byłoby już dokonanych w tym opowiadaniu przechodzi ludzkie pojęcie, haha :D.
Dodatkowo poprawił mi humor ten moment z pizzą. Jeju śmiałam się na głos. Dobrze, że byłam sama w pokoju.
Andy mi też może UDEKOROWAĆ spodnie. Nie obrażę się. Może polecieć nawet po krótkich :D
Dobra, życzę weny, czasu, komentarzy i oczywiście słoneczka (Zawsze te same życzenia sooł życzę jeszcze np. hmm szczęścia). Czekam na następny i to niecierpliwie :D <3
Na czarnej liście jeszcze jest Ash i CC, za ciuchy, Jonathan za całokształt no i Drew:D To dopiero byłoby opowiadanie. Druga część: Ann morderczynią:P Ja nie wiem co Andy ma z tym dekorowaniem. Te jego wycięte koszulki. Może niech zacznie współpracować z Ash'em? Dziękuję.
UsuńAww.. Jak zwykle cudownie <3 Czemu musieli się pokłócić no? :c Okropnaś.. :c Pisaj dalej ;_;
OdpowiedzUsuńBo kłótnie, to najważniejsza część bloga:P Temu. Dziękuję.
UsuńWitajże ^__^.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaspokojenie głoda- poważnie, byłam tak zdesperowana, że już miałam sięgać po „Pana Tadeusza”…
Ten gif jest fajniutki *__*. Widziałam ten wywiad kilka razy, ale i tak mi się morda cieszy, jak go widzę :D.
Co do Jon'a... Wybacz, Kochana, nie wiem, co do niego mam. Po prostu jakieś dziwne przeczucie, o. (Mówię o przeczuciu w odniesieniu do historii narracyjnej- brawa dla mojej głupoty =D).
Dobra, przejdźmy do sedna, bo jak tak dalej pójdzie, to w godzinę się z tym komentarzem nie wyrobię -.-
Tia, problem z doborem stroju pod presją czasu i okoliczności- masakiera. A jak jeszcze dorzucisz do tego dziecko z nożyczkami (czyt. Biersack'a) i brakiem zajęcia, to mogą wyjść ciekawe rzeczy i niejednemu ciśnienie pójdzie w górę.
No i oczywiście Ashley nie byłby sobą, gdyby jego wzrok nie zawędrował w okolice, w które zawędrował. I jaki skubaniec z siebie dumny- jeden z najlepszych pomysłów w moim życiu... A pfi!
Ten cały cyrk na użytek publiczny przy braku humoru to kiepska sprawa. Ale od czego jest wujcio CC i jego wiecznie uśmiechnięty pyszczek?
Huhuh, Tavarozi zaczyna zadawać pytania... No i odpowiedzi zostały zgrabnie ominięte ;).
Co do nastawiania budzika- Andrzej zawsze wydawał mi się roztrzepany, ale, w moim wyobrażeniu, wygląd sceniczny to jest sprawa wysokiej wagi, coś, czego by raczej nie olał... Z drugiej strony, to jest banda wielkich dzieciaków, nie ma się co dziwić xD.
Ugh, a już myślałam, że ktoś znalazł Adamsowi takie zajęcie, które zagwarantuje Ance spokój. Ale, w sumie, ładnie sobie z nim poradziła- bardzo podoba mi się jej reakcja, zachowanie, teksty i te groźby ^__^.
Emm, te rozkminy w czasie koncertu też świetne. To słodkie, że uznała poznanie chłopaków za najlepszą rzecz w życiu (czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie, jak to ujęłaś). I ten fragment, gdzie pojawia się tekst, że Rudej wydaje się, że Ash wie, co jej siedzi w głowie... Zatkało mnie, przyznam szczerze.
Sam-na-sam z Kiną... Ogólnie, dużo jej tu. Zdziwił mnie fakt, że ta lala troszczy się o uczucia Purdy'ego. No ale okeeej, może jednak przyjaźń damsko- męska w niektórych przypadkach jest możliwa... I ten opis ich związku podrzucił istotny fakt- to, o czym stara się zapomnieć basista, było jeszcze przed Kiną. Hmmm... I rozwaliło mnie to stwierdzenie, że Ann ma władzę nad Ash'em i ma ją dobrze wykorzystać. Czyżby panna T. widziała więcej, niż wszyscy wokół? W końcu zna go najdłużej z nich...
Tiii, z tą „ucieczką” (z braku lepszego określenia) to fajnie napisane. Bardzo fajnie ^__^. I znowu rozkminy... Ciekawe, skąd taka skłonność do refleksji?
No i przychodzi sobie Purdy i sypią się interesujące teksty: „Życie jest do bani”, „Kim ty jesteś”, „Nikt nie wzbudza we mnie tak sprzecznych uczuć, jak ty”. Jeeej, Młoda jednak ma uczucia. I poprosiła o przytulasa *__*.
Ej, ja bym na jej miejscu nie narzekała na leżenie między Ashley'em i Comą. Chyba, że ma naprawdę silną klaustrofobię... I ja też chcę spać w ich koszulkach!
Ta propozycja wyjścia od Kiny mnie zszokowała bardziej niż basistę i Rudą razem wziętych o.O...
I ktoś tu rzuca tyłkiem, że nie jest pierwszym i jedynym udawanym partnerem. Uuuu, czyżby zazdrość? A może urażona z jakiegoś powodu męska duma?
I to przepytywanie na mieście -.-. A najbardziej rozkładające na łopatki jest to pytanie o przyszłość. Ale zgrabne odpowiedzi, Ann nie traci zimnej krwi :3.
Hahah, zastanawiałam się, czemu pizza tak na nich działa. Wczoraj oglądałam, jak Jake robił taką na kalafiorze i praltycznie mu ślinka ciekła xD.
I ta kłotnia na końcu... No dobra, może nie kłótnia, drobna sprzeczka. Ale i tak zostawiłaś mnie z niedosytem...
CZYTAM= KOMENTUJĘ, doceniajmy pracę autorki (i moje marne pokłady cierpliwości, ja chcę już 50.!)
Pozdrawiam, życzę Weny, czasu, inspiracji, mnóstwa pomysłów i reszty czynników, które przyczyniają się do powstawania tej historii <3
Pan Tadzio^_^ Ann zaczyna się poooowoli zmieniać. Tylko jeszcze sama o tym nie wie:D An nie kocha chłopaków tak, jak my:( Dziękuję.
Usuńrozdział nowy rozdział awww *-* mega pozytywny . ahaahha w trójkę na jednoosobowym łóżku ?! no nieźle ja sama na jednoosobowym ze sobą walcze grr ;_; ah i ta troskliwa Kina ..no bo jak Ann mogłaby skrzywdzić Ashleya no jak ?! za każdym razem jak w rozdziale nasi kochni bohaterowie coś jedzą zawsze mam ochotę na to ... dziś padło na pizze byłam w takim kryzysie ,że aż sie zastanawiałam czy sobie nie zamówić :D nie mogę sie doczekać 50 rozdziału ,bo w sumie już teraz nie wiem co przygotowałaś ,skoro wykluczamy seks i wyznania miłości ;( życzę weny i do następnego :) /Nat .
OdpowiedzUsuńDasz radę:) Dziękuję.
UsuńKocham mocno :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuńjej *.* dodałaś jaram sie xD tym bardziej że wreszcie płyta mi doszła
OdpowiedzUsuńale dobra
co do rozdziału:
Andy taki kochany brat nie wspomniał nic o nowych ciuchach Anki xd
Kina aż ja kurde polubiłam ;o ta rozmowa o tym, że chce dla Asha jak najlepiej *.*
(wymyśliłaś to wszystko czy jest w tym krztyna prawdy?)
wgl Ash się jakiś strasznie dociekliwy zrobił kiedy dowiedział się o tym spotkaniu z Ann i Kiny... wkurzył mnie tym trochę no ale...
a to jak Anka poprosiła Ashleya o przytulenie -> moja szczęka przywitała się z podłogą, serio xd
iii co raz bardziej zastanawia mnie to opowiadanie z perspektywy Ashleya xD to by było na prawdę bardzo ciekawe i dużo by wytłumaczyło na pewno
wgl stwierdziłam, że Johnatan mnie wkurza (tak dopiero teraz jestem szybka xDD)
weny i czasu <3
PS
sory dzisiaj nie mam weny na pisanie komentarzy ;c
PPS
dodaj szybko 50 bo się nie mogę doczekać *.*
Eeej, generalnie, to ja Kiny nie znam, ale powiedzmy, że póki co, jest miła i troskliwa:D Ashley boi się, że An odkryje, jaki on jest naprawdę. Z perspektywy Ash'a byłoby ciekawie, ale jednak ja nie umiem tego opisać. Za mało o nim wiem, ale nie lubię wymyślać osobowości bohaterów. Już się z An namęczyłam. Dziękuję.
UsuńJak zwykle genialnie, zaczynam lubić Kinie.
OdpowiedzUsuńCzekam na 50, pozdrawiam i weny.
Dziękuję.
UsuńWspaniały rozdział. Strasznie podobał mi się ten moment co Ash i Ann leżeli na jej łóżku i wparował do nich CC. Leżałam ze śmiech dosłownie czytając to =) Końcówka też wciągająca. Czekam na następny! Pozdrawiam i życzę weny ;3
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSorry,że tak późno,ale złe oceny = brak internetu.Ta rozmowa An z Kiną mnie zaskoczyła huh.Choć ja tam od początku przeczuwałam ( jak pewnie większość osób tutaj ),że aż Ash tylko udaje skończonego dupka.Mam nadzieję,że Tony wreszcie odpierdoli się od An bo jak nie to go znajdę i osobiście wykastruję.I to jak leżeli razem z CC'im w łóżku aż ich sobie wyobraziłam i dostałam głupawki.Nie mogę się doczekać 50 :*
OdpowiedzUsuńHahah dziękuję.
Usuńsupeer :) Ta rozmowa Kiny z Ann zaskoczyła mnie pozytywnie:P I ta końcowa kłótnia... nie wiem czemu ale lubię je(kółtnie) czekam na next>>>Noele
OdpowiedzUsuńKłótnie są w tym najlepsze. Dziękuję.
UsuńHejka <3
OdpowiedzUsuńO czym by tutaj napisać.
Nie dziwię się Ann, że nie chciała gadać z Kiną, sama nie umiałaby odnaleźć się w takiej sytuacji gdyby mój facet miał taki dobry kontakt z byłą.
Zakochałam się w tym gifie <3 <3
Tony, nie wiem o co chodzi temu kolesiowi, ale mnie wkurwia mam nadzieję, że nie odkryje całej prawdy. Niech Ashley mu przyjebie może się w końcu odwali. Aczkolwiek jestem ciekawa jakby potoczyła się historia gdyby wszystko wyszło na jaw. Może ta dwójka zrozumiałaby że jednak są dla siebie stworzeni.
Trzy osoby na jednoosobowym łóżku, wyspanie liczy się tu z cudem.
Przedstawiłaś Kinę jako bardzo miła i przyjazną osobę, być może jest taka ale kto wie, zmierzam do tego, po cichu myślałam, że powie coś więcej o Deviancie.
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg historii.
Pozdrawiam <3
An raczej nie chciała z nią gadać, bo nie ma siły już udawać. Jest po prostu zmęczona i wszystko ją przerasta. Eee tam, stworzeni, phi. Nie wiem, co mogłaby o nim powiedzieć, czego An jeszcze nie wie;). Dziękuję,
UsuńPodoba mi się ten pierwszy strój: spodnie i buty (mam takie tylko, ze na obcasie <3), bluzka genialna, choć, dużo odsłania. Jestem szczupła, mogę nosić wszystko: dekolt, mini itd., ale do gołego brzucha mam awersje :D.
OdpowiedzUsuńNiech Andy poszarpie mi wszystkie spodnie jak pies! Hahah
Tony kurde giń!!!
Podoba mi się rozmowa z Kiną; taka intymna i szczera.
I później skórzane portki Ann <3
Och, i tuli tuli z Ash’em. A później wpieprzył się CC hahah. Słiiit.
„Andy wciąż przeżywał, że mamy inny rozmiar buta, przez co nie mógł sobie pożyczać moich trampek ahahha.” Ja pierdolę hahah. Dziwie się, że Andy marzył o jej butach, a nie koszulce z Batmanem!!!!
Pobyt z Kiną i jej koleżankami, myślałam, że będzie tragicznie :P.
I kłótnia na końcu. Niby ich kłótnie są często. To ta była inna, wcześniej są one wredne, a ta była… Nie wiem jak to ująć, mój mózg już nie pracuje po kilku godzinach w pracy :P.
Czekam na następny <3
http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
Koszulkę pewnie jej już wcześniej podbierał;) Ta kłótnia była inna:D Nie śmieszna, o. Dziękuję.
UsuńTuli tuli z Ashem *-*
OdpowiedzUsuńSooooooł słit <3
Ale sa takie osoby jak cc.
Ktore sie niepotrzebnie wpierdalaja do
tuli tuli.
Eh.
Huhu, Ann i Kina takie best frendy hyhy xd
Jest wzmianka o kontuzji...
Fuck yeah xd
NIE WSPOMINAJ O TYM 50 ROZDZIALE BO JEBNE ;-;
JA JUZ GO CHCEM ;-;
Dobra, zycze weny xd
Poczekam ;-;
XD
Dziękuję.
UsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTelefon mi się chrzani i klawiatura się nie chciala włączyć, ale jest ^^
UsuńRozdział jak zwykle świetny, potrafisz trzymac w napięciu :D
Pamiętaj, że nikt cię nie popedza ;) /OpenWound, Moja Sala Koncertowa FB
Super rozdział, hah <3
OdpowiedzUsuńDzisiaj krótki kom, nie mam zbytnio czasu...
Życze weny, szczęście itp. :)
////Black Rose
piszesz genialnie
OdpowiedzUsuńdopiero znalazlam twojego bloga ale jest chyba najlepszym z tych ktore czytalam o bvb
.alamakota
Świetny, przepraszam że tak późno piszę ale jestęm chora -,-
OdpowiedzUsuń