piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 49


Przekopywałam szafkę w poszukiwaniu bluzki. Oczywiście miałam do wyboru pomiędzy skąpą, a bardzo skąpą. W końcu wzięłam pierwszą z brzegu. Założyłam czarne rurki, teraz artystycznie ozdobione przez Andy'ego. Nudziło się dziecku ostatnio, więc wyciął mi mnóstwo dziur w prawie każdych spodniach. Stałam przed lustrem umieszczonym na drzwiach i powoli szlag mnie trafiał. Zabiję Ashley'a, za te wszystkie ciuchy. Teraz to ja miałam piersi prawie na wierzchu. Przy gwałtowniejszych ruchach było mi widać koronkę stanika. No kurwa! Serio wyglądam jak jedna z jego dup. Westchnęłam ciężko i zeszłam na dół. Ash na mój widok wyszczerzył się, jak debil. Jego wzrok od razu powędrował na mój biust.
-Chcesz w ryj?- spytałam retorycznie.
-O co ci chodzi? Moja wina, że tak się ubrałaś?- uniósł brew, wciąż uśmiechając się jak idiota. Zaraz mu skóra trzaśnie na policzkach...

-Twoja, bo sam kupiłeś mi takie ciuchy.- zauważyłam.
-To był jeden z moich lepszych pomysłów w życiu.- powiedział pewny siebie. -Idziemy?
-Tak.- westchnęłam, wychodząc z busa. Purdy objął mnie, zawieszając rękę na moim ramieniu i tak doszliśmy do grupy. Starałam się uśmiechać, ale ciężko mi to szło. Na szczęście był jeszcze CC, który rozbawiał towarzystwo. Przenieśliśmy się w jakieś spokojniejsze miejsce, gdzie można było swobodnie usiąść. Oczywiście Purdy był cały czas przyklejony do mojego boku. Wkurwiało mnie to, ale co mogłam zrobić? Musimy udawać. Nie ma innej opcji.
-Jak to się stało, że się w sobie zakochaliście? To znaczy, Ashley zawsze bardziej preferował luźne podejście do życia i imprezy.- powiedziała Kina. Mam wrażenie, że ona coś sprawdza. Z opowiadań chłopaków wiem, że z tymi imprezami to tak nie do końca. Nie wierzy, że Purdy mógłby związać się z kimś takim, jak ja. W sensie, normalną laską w dodatku gówniarą...
-Cóż, może przyszedł czas, żeby poważniej podejść do życia?- uniósł brew CC.
-Póki co, mam i to i to. Z Ann świetnie godzimy imprezy ze zwykłym, spokojnym życiem.- uśmiechnął się Ash.
-Chłopaki, przy was to nie można mieć spokojnego życia.- zauważyłam.
-Ale za to nie jest nudno.- puścił mi oczko Andy.
-No fakt.- mruknęłam.
-A co u ciebie?- Purdy skierował się do Kiny.
-Świetnie. Dostałam kilka fajnych kontraktów reklamowych. Poza tym, razem z James'em pracujemy nad projektem kolejnego hotelu.- uśmiechnęła się. Spojrzałam niepewnie na basistę.
-James to chłopak Kiny.- wyjaśnił mi szybko. To ona ma faceta???
-Tak, ma sieć hoteli czterogwiazdkowych. Ma dość konkurencyjne ceny, jak na ten standard, ale dzięki temu więcej klientów.- spojrzała na mnie. Rany, czy ona musi mieć na twarzy taką tapetę? No tak. Wtedy byłoby dla mnie za idealnie. Siedzieliśmy tak jakiś czas, ale stwierdziłam, że muszę iść dopilnować ekipy i ustalić szczegóły z organizatorem. Kazałam Andy'emu ustawić budzik w telefonie, bo jak go znam, znowu się zagapi, a potem będzie mi szlochać, że ma niedopracowany make up. Zawsze malował się na końcu...

Chodziłam w tę i z powrotem, załatwiając wszystko i wisząc na telefonie. Na szczęście Frank chyba zauważył, że Tony się na mnie uwziął, bo teraz Adams wciąż był zajęty. I bardzo, kurwa, dobrze! Podobno praca człowieka uszlachetnia. Jak się zmęczy, to nie będzie mieć czasu na głupoty.
-Co tam Ann?- kurwa! Czy ja mówiłam, że on ma dużo pracy? Cofam to.
-Pracuję, jak widać.- burknęłam, uzupełniając dokumenty. Jak zwykle: ubezpieczenia od wypadków, ewentualnych incydentów itd.
-A gdzie zgubiłaś Ashley'a?- dalej dopytywał Adams.
-Nie mam pojęcia, ostatecznie jest dużym chłopcem. Raczej się nie zgubi.- mruknęłam, po czym nagle mnie olśniło. Spojrzałam na chłopaka powstrzymując irytację. -Za to ty pewnie wiesz, co robi i zaraz mnie oświecisz.
-Cóż, skoro tak bardzo nalegasz... Przypadkiem przechodziłem obok i widziałem go, jak rozmawiał z jakąś blondyną. Wyglądali, jakby byli w bardzo dobrych relacjach.- odpowiedział kąśliwie.
-Ahh, czyli nic się nie zmieniło, odkąd zostawiłam ich pół godziny temu. Wiesz, interesujesz się jego zajęciami bardziej ode mnie. Zakochałeś się w nim, czy co?- uniosłam brew, posyłając mu wredny uśmieszek.
-No wiesz co? Nie jestem gejem!- oburzył się.
-Naprawdę? Po twoim zachowaniu mam pewne wątpliwości. Jakby co, uprzedź mnie wcześniej. Muszę wiedzieć o ewentualnej konkurencji.
-Ty jesteś taka ślepa, czy tylko udajesz?- prychnął.

-Ale o co ci chodzi, bo zgubiłam już wątek?- spytałam.
-O to, że taki ktoś jak... on, nie potrafi być wierny jednej dziewczynie. On cię skrzywdzi!
-Twoja troska jest wzruszająca. Nikt cię nie uprzedzał, że nie lubię, gdy ktoś wpierdala mi się do życia?- warknęłam, posyłając mu jedno z moich najstraszniejszych spojrzeń. Podziałało. Lekko zbladł i się cofnął.
-Noo, ktoś coś tam wspominał...- zaczął niepewnie.
-Więc ostrzegam cię Anthony! Nie rób czegoś, czego potem możesz żałować. Ze mną się nie zadziera! Może mam tylko 18 lat, ale nie masz pojęcia, do czego jestem zdolna! I wierz mi, nie chcesz tego sprawdzić!- syknęłam, zbliżając się powoli do niego. W końcu wylądował na ścianie. Patrzył na mnie, nerwowo przełykając ślinę.
-Ja chcę dobrze.- wyjąkał.
-Ale mnie to nie obchodzi. Pamiętaj, ostrzegałam cię!- rzuciłam mu lodowate spojrzenie, po czym skierowałam się znowu do organizatora. Jeśli to na niego nie podziała, to ja już nie wiem. Pozostanie mi tylko, zabicie go...

Godzinę później.

Koncert chłopaków trwał w najlepsze, a ja stałam i podziwiałam te moje prywatne gwiazdy.

Z każdym występem coraz bardziej się w nich zakochiwałam. W ich koncertach było tyle energii. Naprawdę ich podziwiałam. Poznanie ich, nawet Ash'a, to była jedna z lepszych rzeczy, jakie mnie spotkały. No właśnie, Purdy. Cały czas się kłócimy, ale teraz jest coś innego. Czasem przyłapuję go, jak mi się przygląda zamyślony. Co najciekawsze, nie peszy się wtedy, tylko powoli odwraca wzrok. Nie wiem, o co mu chodzi. I szczerze, trochę się boję. Czuję z jego strony, pewnego rodzaju, zagrożenie. Mama od dłuższego czasu powtarza mi, żebym spróbowała komuś zaufać. Tylko, że ja nie potrafię. W ostateczności mogłabym zaufać RJ'owi. Ale jego tu nie ma. Nie boję się Ashley'a, że mnie skrzywdzi, nie wiem... fizycznie, czy coś. Po prostu odnoszę wrażenie, że on dobrze wie, co mi siedzi w głowie. To nie jest przyjemne uczucie. Może gdyby coś z tą wiedzą zrobił, ale on tylko patrzy. Nie wiem, czego mogę się spodziewać. Nienawidzę takiej niepewności. Moje inteligentne rozmyślania przerwała pewna osoba, która pojawiła się koło mnie.
-Możemy porozmawiać?- spytała Kina. Kurwa! Powinnam się bać?
-Dobrze.- kiwnęłam głową.
-Długo jesteście razem?
-Niespecjalnie. Możesz przejść do rzeczy? Jestem konkretną osobą.- uniosłam brew, starając się brzmieć w miarę miło. Naprawdę muszę się poświęcać.
-Skoro Ash związał się z tobą, to znaczy, że ci zaufał. Czyli daje ci się poznać w jakimś stopniu.- zaczęła powoli. On mi zaufał. Hahah, dobry żart.
-I?- zaczęłam się niecierpliwić.
-On jest wrażliwy bardziej, niż się wszystkim wydaje. Nie chcę, żebyś go skrzywdziła. Nie twierdzę, że go nie kochasz, ale jeśli poleciałaś na jego sławę, albo kasę, to zrób mi tę przysługę i odpuść.- wow. Zaskoczyła mnie, to muszę przyznać.
-Wiem, że jest wrażliwy. Kasę mam, a sława mnie nie interesuje. Tylko zastanawia mnie jedno.- spojrzałam na nią.
-Tak?
-Prosisz, żebym go nie skrzywdziła. A nie pomyślałaś, że może ty już to zrobiłaś?- spytałam.
-Ja? Przecież rozstaliśmy się w przyjaźni.- zdziwiła się.
-Nie wierzę, że tam gdzie była miłość, może być przyjaźń. Więc albo jednak się nie kochaliście, albo wasza przyjaźń to lipa. Nie rozmawialiśmy za dużo o waszym związku. Ashley obarcza was winą po równo. Ty chciałaś czegoś innego, a on tego nie rozumiał. Wytłumacz mi tylko: co ci się nie podobało, że przez to nie mogliście się dogadać?
-Hmm, gdy się poznaliśmy, on jeszcze nie był w Black Veil Brides, a ja dopiero zaczynałam karierę. Imprezowaliśmy razem. Właściwie nasze życie, to była jedna wielka impreza. Potem on spotkał Andy'ego i stworzyli zespół, a ja dostawałam nowe kontrakty. Coś się zmieniło. Dalej dużo się bawiliśmy, ale jednocześnie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. To znaczy, Ash dalej mi się zwierzał i tak dalej, ale na znacznie mniej poważne tematy. Poza tym, on nigdy nie był wylewną osobą. Wyciągnąć coś z niego, to graniczy z cudem. Ja chciałam czasem normalnie siąść i pogadać, a on ciągnął nas na kolejne balangi. Gdy zwracałam mu uwagę, twierdził, że się czepiam, bo przecież spędzamy czas razem. Myślę, że gwoździem do trumny były nasze wyjazdy. Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu. Ja liczyłam, że w jakiś sposób się ustatkujemy. Ash nie był na to gotowy. W ciągu miesiąca widzieliśmy się raptem niecałe dwa dni. Ufałam mu, ale wiedziałam, że na koncertach są fanki, piękne dziewczyny i okazje do kolejnych imprez. Pewnego razu, po kolejnym naszym wspólnym wypadzie na miasto, dotarło coś do mnie. Widziałam wtedy, jak dostawia się do niego jakaś laska. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie byłam wcale zazdrosna. Jeśli w związku nie ma ani grama zazdrości, to coś jest nie tak. Uświadomiłam sobie, że przestałam go traktować, jak swojego partnera. Kilka dni później usiedliśmy oboje przy stole i po długiej rozmowie zdecydowaliśmy, że czas się rozstać. Nic już nas nie łączyło. Każde prowadziło osobne życie...- spojrzała na mnie smutno. Zatkało mnie. Normalnie zabrakło mi słów. Patrzyłam na nią zszokowana.
-Ja... To znaczy... Hm, albo dobra. Nic już z tego nie rozumiem.- westchnęłam.
-Słuchaj, ja widzę, jak on na ciebie patrzy. Jeśli chcesz, żeby wam wyszło, to musisz sobie uświadomić jedno. Czasem, dla dobra związku trzeba z czegoś zrezygnować. My nie potrafiliśmy, każde myślało tylko o sobie.
-To nie jest takie proste. Ja też nie jestem wylewna. Nie umiem się zwierzać.- powiedziałam gwałtownie.
-Ja po prostu nie chcę, żeby on cierpiał. Dużo w życiu przeszedł. Boję się, że kolejny cios go załamie. Jesteś bardzo młoda. W sumie, zdziwiłam się, że jesteście razem. Ale widocznie masz w sobie coś, co może mu pomóc. Inaczej by się tak na ciebie nie patrzył. Nawet ze mną nie potrafił utrzymać dłuższego kontaktu wzrokowego. Tymczasem wpatruje się w ciebie, jak w jakiś obrazek.- Kina lekko się uśmiechnęła. Ona ma jakieś zwidy, albo omamy. Niby kiedy on się na mnie patrzył? To wszystko jest przecież na pokaz.
-Mówiłaś, że dużo imprezowaliście. Zostało mu to do teraz.- wymsknęło mi się.
-Nie umie sobie poradzić z niektórymi rzeczami, więc pije i balanguje. Jestem zaskoczona, że dziś nie jest pod wpływem.
-Jako ich managerka, zabroniłam im upijać się w trasie.- wyjaśniłam.
-Zakaz zakazem, zawsze można to jakoś ominąć. Skoro cię posłuchał, to znaczy, ze masz nad nim pewną władzę. Możesz to wykorzystać. Ale rób to mądrze.- ostrzegła mnie.
-Taak. Nie chcę, żeby mu się coś stało. Wiesz, muszę już iść. Zaraz kończy się występ, a ja mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.- powiedziałam powoli.
-Okej. Mam nadzieję, że wam się uda. Powodzenia.- przytuliła mnie lekko. Odwzajemniłam uścisk i szybko skierowałam się do organizatora. W błyskawicznym tempie podpisałam resztę dokumentów i wydałam dyspozycje Frank'owi.
Nie umiałam na niczym się skupić, bo cały czas miałam w głowie rozmowę z Kiną. Jej słowa zupełnie nie pasowały mi do wizerunku basisty, który stworzyłam w swojej wyobraźni. Jaki on w końcu jest naprawdę? Wiem, że imprezując, próbuje zapomnieć. Ale myślałam, że chce odciąć się od związku z Kiną. A teraz wychodzi na to, że to trwa dłużej. Rany, tyle pytań, a na żadne nie znam odpowiedzi. Przecież zawsze był lubiany, nikt go nie prześladował, więc o co tu chodzi? Wstałam gwałtownie i zaczęłam szukać Frank'a. Poprosiłam go, żeby mnie zastąpił, bo sama się źle czuję. Wróciłam do tour-busa i skierowałam się do naszego pokoju. Cisza panująca wokół mnie, była dobijająca. Ale co się dziwić, przyzwyczaiłam się do obecności chłopaków, a teraz byłam sama. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy, zwijając któremuś z chłopaków, koszulkę. Rzuciłam się na łóżko i założyłam słuchawki. Na telefonie miałam same smęty, ale lepsze to niż nic. Poza tym, nie miałam ochoty na nic żywszego. Byłam zła na Ashley'a, bo widziałam w nim część siebie. Co innego mieć jakieś problemy, a co innego widzieć je u kogoś. To takie lustrzane odbicie, tylko, że psychiki. Teraz widziałam kolejny minus naszego udawania. Skoro ja to przeżywam, to jak z tym wszystkim on się czuje? Na pewno mu ciężko. A jeśli to go w jakiś sposób załamie? Obydwoje udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Ale kiedyś trzeba przestać. Co wtedy? Już chyba do reszty zwariowałam. Jakbym miała za mało własnych problemów. Jeszcze ta rozmowa z moim trenerem z Polski. Dobrze wiedziałam, że mogę wrócić do profesjonalnego boksowania. Fizycznie byłam sprawna. Ale psychicznie... Cóż, zawody przypominały mi o czymś jeszcze. Chciałabym zakończyć pewien etap w życiorysie, ale nie potrafię. Czemu życie musi być takie trudne? Chciałabym się rozpłakać, bo to podobno pomaga, ale nawet tego nie potrafię. Nie umiem płakać... Czy może być ze mną jeszcze gorzej?
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś siada obok mnie. Po zapachu perfum poznałam, że to basista. Wyjęłam powoli słuchawki.
-Frank powiedział, że źle się poczułaś. Chłopaki się martwią. Boli cię coś?- spytał.
-Możesz mnie przytulić?- powiedziałam cicho.
-Skoro tak ładnie prosisz.- słyszałam, jak zrzuca kowbojki. Po chwili wyłożył się obok mnie. Odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam w jego ciało. Objął mnie ramieniem. Do czego to doszło, że sama go o to poprosiłam. Koniec świata już blisko. Westchnęłam głęboko.
-Mała, co się stało?- odsunął mnie od siebie na tyle, żeby spojrzeć mi w twarz. Nienawidzę jak się na mnie gapi.
-Życie jest do bani.- mruknęłam, patrząc na jego wisiorek. Oczywiście chwilę później zostałam zmuszona do spojrzenia mu w oczy.
-To ustaliliśmy już dawno. Więc?- uniósł brew. Co ja niby mam mu powiedzieć?
-Kim ty jesteś?- wymsknęło mi się. Cholera!
-Ja? Największym dupkiem na świecie. Chcesz mi powiedzieć, że leżysz tu i myślisz o mnie? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Chyba, że rozmyślasz nad moim boskim wyglądem.- próbował zachować poważny wyraz twarzy.
-Nikt we mnie nie wzbudza tak sprzecznych uczuć, jak ty.- przewróciłam oczami.
-Oh, to znaczy, że czujesz do mnie coś więcej, niż nienawiść?- zdziwił się.
-Owszem. Czasem jesteś znośny. Zwłaszcza, kiedy śpisz.
-Wtedy nic nie mówię.- prychnął.
-No i o to chodzi. Więc zamknij się i przytul mnie porządnie. Ja nie jestem ze szkła.- zauważyłam. Ashley tylko się zaśmiał, ale objął mnie mocno ramionami. Ugh, nienawidzę przesadnej delikatności. Już prawie usypiałam, gdy CC zrobił wejście smoka. Na nasz widok zamurowało go.
-Eee, co wy robicie?- spytał powoli.

-Nie widać?- burknął Ash.
-No widać, widać. Ej! Też chcę! Rusz dupę, grubasie!- Coma popchnął na mnie bardziej basistę. Seerio? Jak on chce się zmieścić na JEDNOOSOBOWYM łóżku? Ashley spojrzał na mnie zirytowany, ale jakoś przekręcił mnie tak, że teraz on był przy ścianie, a ja w środku. Położyłam się na boku, żeby zajmować jak najmniej miejsca. CC wrył się koło mnie. Teraz wiem, jak czuje się parówka w hotdogu... Nie miałam nawet pół centymetra wolnej przestrzeni. Z tyłu był przyklejony do mnie Ash, a z przodu CC. Wytrzymałam tak kwadrans. Zaczynałam dostawać klaustrofobii. Odepchnęłam od siebie lekko perkusistę i pokonując przeszkodę w postaci jego ciała, stanęłam na podłodze. Złapałam koszulkę i skierowałam się do łazienki.
Wróciłam po kilkunastu minutach. Nie dość, że ci dwaj debile dalej leżeli na moim łóżku, to jeszcze zasnęli! W ciuchach, niedokładnie zmytym makijażu. Super! Wyciągnęłam spod Ashley'a swój telefon i zajęłam jego łóżko.

Dwa dni później.

Byliśmy teraz w Oakland. Chłopaki mieli dziś wolne, ale ten czas mieli spożytkować na dokończenie piosenek. Gdy już wszystko będą mieć przemyślane, wejdą do studia. Siedziałam przed tour-busem i szukałam wymówki, żeby się nie uczyć. Nagle przede mną pojawiła się Kina.
-Heeej Ann.- dała mi buziaka. Okeej. -Co tam?
-Nic. Ja się uczę, a chłopaki tworzą muzykę. Terminy ich gonią, a muszą zacząć nagrywać płytę.- wyjaśniłam.
-Kuuurde. A nam z dziewczynami się nudzi i chciałyśmy ich wyciągnąć na miasto. Ale może ty z nami pójdziesz, co?- uśmiechnęła się zachęcająco.
-JA???- zdziwiłam się.
-No tak. Niedługo się rozstajemy. Poza tym, widzę, że nie chce ci się uczyć. No nie daj się prooosić.- westchnęłam w duchu. Ta kobieta mnie wykończy. Widziałam w jej oczach, że nie odpuści. Co więc niby miałam zrobić?
-Dobra. Chodź. Muszę się przebrać. Nie pójdę jak metal.- będę tego żałować... Weszłyśmy do tour-busa.
-Hej Kina.- przywitali się chłopcy.
-No hej. Ashley, porywam ci Ann na trochę.- wyszczerzyła się do basisty, panna Tavarozi.
-CO?? Eee, to znaczy, dokąd?- patrzył na nas zszokowany.
-Idziemy z dziewczynami na miasto i chcemy An wziąć ze sobą. Okej. Miałaś się przebrać.- skierowała się do mnie.
-A tak.- kiwnęłam głową, kierując się na górę. Wybrałam jakieś normalniejsze ciuchy i szybko się ubrałam. Andy wciąż przeżywał, że mamy inny rozmiar buta, przez co nie mógł sobie pożyczać moich trampek ahahha. Gdy wróciłyśmy na dół, wtrącił się Ash.
-Poczekaj, muszę się pożegnać z moim kociakiem.- puścił oczko Kinie, ciągnąc mnie do kuchni. Stanął tak, ze nie było nas widać.
-Co to ma być, do cholery?! Umawiasz się z Kiną?- warknął wściekły.
-Nie umiałam jej zbyć! A co, boisz się, że powie mi o tobie coś, czego nie powinnam wiedzieć?- uniosłam brew.
-Raczej o to, że ty możesz powiedzieć coś, po czym wyjdzie, że udajemy.
-Nie musisz się o to martwić. Jestem świetną aktorką. Czy ty myślisz, że jesteś moim pierwszym udawanym chłopakiem?- zirytowałam się.
-Jak to? Robiłaś to już wcześniej?- zdziwił się.
-W zasadzie to tak.- mruknęłam.
-Ale... Ja myślałem...To znaczy, ze masz już w tym niezłą wprawę.- powiedział lodowatym tonem.
-Wiem, co sobie teraz pomyślałeś. Ale to nie było tak.- spojrzałam na niego.
-Nie? A jak?!- syknął zły.
-Mogę ci to wytłumaczyć, ale później. To chyba nie jest odpowiedni moment, prawda?- uniosłam brew.
-Musimy jeszcze o czymś porozmawiać. A teraz idź. Tylko pilnuj się.- westchnął.
-Taak, inaczej jeśli ona się domyśli, to będę musiała ją zabić.- powiedziałam pod nosem.
-Co???
-Rany, żartowałam.- przewróciłam oczami, opuszczając kuchnię. Wyszłyśmy z Kiną na zewnątrz, gdzie czekały już jej koleżanki. Jakaś Teddy i Kelly. Ale co mnie zaskoczyło, miały na buzi lekki makijaż. Noo, jak na nie, to był lekki... Kina zresztą też.


Wyglądały teraz, jak większość dziewczyn w tym mieście. Tyle, że wszystkie były blondynkami.
Skierowałyśmy się do centrum miasta. Usiadłyśmy w jakiejś kawiarni i zamówiłyśmy coś do picia.
-Wieesz.- zaczęła Teddy. -Zawsze zastanawiałam się, jak to jest być w związku z Ashley'em.
-Hmm. Nudno nie jest.- uśmiechnęłam się.
-No ale powiedziałabyś coś więcej.- zaciekawiła się Kelly. Kina też się przysłuchiwała.
-Cóż, obydwoje mamy dość skomplikowane osobowości. Często się kłócimy i przedrzeźniamy, ale to nie jest na serio. To taka nasza... forma rozrywki.- uśmiechnęłam się lekko.
-Kłócicie się dla zabawy?- zdziwiła się Teddy.
-No co ty, taka niedzisiejsza? Lepszym pytaniem jest, jak się potem godzą.- puściła mi oczko Kelly.
-Jesteś niewyżyta. Okej, przestańmy może gadać o chłopakach, co?- wtrąciła Kina. Ochoczo jej przytaknęłam. Wolałam zmienić temat, zanim za bardzo puszczę wodze fantazji odnośnie mojego „chłopaka”... Bałam się, że nie będę miała wspólnych tematów do rozmów z dziewczynami, ale na szczęście nie było tak źle. Starałam się uśmiechać i mieć miły ton głosu, co było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nigdy nie byłam sympatyczną osobą. Zawsze zimne spojrzenie, obronna postawa, małomówność. Taak. To byłam ja. Dopiero, gdy już poznałam kogoś bliżej, stawałam się gadułą. Przy chłopakach jeszcze się kontroluję, choć nie zrobili nic, co mogłoby mi sprawić przykrość.
-Wiesz już, co chcesz robić w przyszłości?- zaciekawiła się Kina. Rany, czy wszyscy muszą o to pytać?
-Na razie skupiam się na skończeniu szkoły. Mam kilka różnych opcji.- powtarzam ten tekst do znudzenia...
-Ale zostaniesz w Los Angeles? Wiesz... Z Ash'em.- spojrzała na mnie poważnie.
-Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat. Staramy się żyć dniem dzisiejszym. Jednak myślę, że mogłabym się przenieść do LA na stałe. Mam tam swoje mieszkanie od kilku lat. Zobaczymy, jak to będzie.
-Jak tak na was patrzyłam, to ładnie razem wyglądacie.- powiedziała Kelly.
-Dużo osób nam to powtarza, czyli coś musi w tym być.- zaśmiałam się. Następną godzinę spędziłyśmy na rozmowach o filmach, kosmetykach i innych pierdołach. W sumie, nie było tak źle.

Wróciłam do tour-busa zmęczona, jakbym pracowała kilka godzin fizycznie. Chłopcy siedzieli przy stole w ciszy. Wyglądali jak jakieś figury woskowe. Kompletnie bez życia. Klapnęłam obok Jinxx'a. Nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Okej. To jest dziwne.
-Chłopaki? Żyjecie?- spytałam cicho.
-Już niedługo.- westchnął ciężko CC. Patrzyłam na nich, nic nie kapując.
-To znaczy, że... skończyliście?- dopytywałam się.
-Taa.- lekko kiwnął Jake. Rany, z nimi naprawdę jest źle. Kombinowałam, jakby tu ich wspomóc. W końcu przyszło mi coś do głowy.
-Hm. Fajnie. To kto chce pizze?- uniosłam brew.
-JAAA!!!!- od razu ocknęła się cała piątka. Pokręciłam tylko głową. Chłopcy to prawdziwi pizzożercy. Mogliby ją jeść codziennie. Jednak teraz był taki mały, malutki problem. Ci idioci nie potrafili ogarnąć obsługi piekarnika w tour-busie. Uczyłam ich po kolei, ale oni są jacyś niereformowalni. Jak im zaproponowałam, żeby odgrzali ją w sobie w mikrofali, to naskoczyli na mnie, jakbym powiedziała jakąś totalną herezję. Wyjęłam 3 pizze z zamrażarki i włączyłam ten, jakże trudny w obsłudze, sprzęt. Miał aż dwa pokrętła. Taka filozofia... Nastawiłam jeszcze sobie budzik w telefonie i wyszłam na zewnątrz, trochę się przewietrzyć. Nie minęło kilka minut, a obok mnie pojawił się Ash. Opierałam się plecami o ścianę busa, a on stanął przede mną, tak, że teraz mierzyliśmy się na spojrzenia.
-Jak tam wypad z dziewczynami?- zaczął.
-Męczący.- burknęłam.
-To znaczy?
-Cały czas pilnowałam się, żeby za dużo o nas nie opowiadać.- westchnęłam.
-To dobrze. A Kina... Mówiła coś?- drążył Purdy.
-Teraz nie. Ale wczoraj odbyłyśmy ciekawą rozmowę.- uniosłam brew.
-W jakim sensie ciekawą?
-Opowiedziała mi trochę o waszym związku.- powiedziałam powoli.
-Tobie? Niby po co?- prychnął.
-Chciała mi coś uświadomić. Ja za to musiałam udawać, jak to bardzo cię kocham.
-Przecież podobno już kilka razy udawałaś. To dla ciebie chleb powszedni.- odparł złośliwie.
-Nie musisz być wredny! To nie było takie udawanie, jak z tobą.- syknęłam.
-Ohh, czyli ze mną to jest jakieś specjalne? Mam więcej bonusów?- patrzył na mnie zły.
-Dużo więcej. Im nie pozwoliłam na macanie się!- warknęłam.
-Zaskakujące. A może pozwoliłaś mi, bo sama tego chciałaś?!
-Pewnie! Od razu najlepiej prześpijmy się ze sobą! Wiesz co? Próbuję się z tobą dogadać, ale zawsze, jak już jest dobrze, to ty musisz coś odpierdolić. Myślisz, że nie wiem, czemu to robisz? Choćbyś nie wiem, jak bardzo próbował, nie potrafisz być taką świnią, na jaką pozujesz.- przecisnęłam się koło niego i wróciłam do tour-busa. A to był taki spokojny dzień...
 ******
Ok. Na początek dziękuję za komentarze, fajnie Wam to idzie misiaczki moje♥ Dałam trzy różne stroje, z czego podoba mi się tylko ten ostatni hahah. Taaak, ktoś spyta, czemu Batman, a nie Panda. Otóż ogłaszam wszem i wobec, że mam dość Pand. Wczoraj spędziłam cudowne popołudnie z moim Słoneczkiem Call. Tyle pand, co ja się z nią naoglądałam, to starczy mi na całe życie:( Seeerio. Mam awersję teraz. Wszechobecne gwiazdki (z moją czapką włącznie), Hello Kitty, Batmany przeżyję. Ale jak do tego dodamy te biedne zwierzątka, to wychodzi jakaś masakra. Btw. już wiem, czemu nienawidzę zakupów. Teraz nawiązanie do następnego, pięćdziesiątego już, rozdziału. Otóż ja uważam, że jest niezły, czy świetny, to same ocenicie. Imperfecta ma pewną wiedzę na ten temat, więc może się teraz wypowiedzieć, czy jest dobry, czy nie. Ale uprzedzam: seksu, czy wyznań miłości tam nie uświadczycie, więc proszę się nie nastawiać. Możecie mi wierzyć, da się zrobić coś ciekawego bez takich rzeczy:P Ale popcorn, czy czipsy mile widziane. I jeszcze chciałam odpowiedzieć pannie Nikt: tak. To jest bardzo chamskie:D Aż mam ochotę rozwinąć jego wątek:P  To chyba tyle. Buziaki PseudoBlack xxx

!!! 21 komentarzy=Nowy !!!

40 komentarzy:

  1. Wo! Dzisiaj spokojniutko! :o Naprawdę jestem pod wrażeniem! <3 W ogóle weź mi odpowiedz na jedno pytanie. Ostatnio paczałam sobie na tą Kinę i..kim ona do cholery jest z zawodu? (Bo ja bym obstawiała na gwiazdę porno, ale ok). W ogóle robi się tak słodziutko pomiędzy Ash'em i Ann. Tak sobie myślę, że po tych prawie 50 rozdziałach oni są praktycznie tacy sami i będą świetną parą, a naciskiem słowa na BĘDĄ! :3 Aj, nie mogę pisać bo mnie naszła wena na twojego jednoparta! :* Buziaki, weny i w ogóle kc mocno! <3
    http://rebelyellbvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kina to modelka bielizny. To pisz go, pisz!♥ Dziękuję.

      Usuń
  2. Pizzożercy! Haha, nasza wczorajsza pizza, towarzyszące muszki i zajebiście wydane 5 zł w grosikach XD Ej no ja chcę już następne nasze spotkanie :D Tęsknię kotek za tobą ♥ Biedne pandzie ;(( Jeszcze moja pandzia na tapecie (czyt. Ashley XD) :*
    A TERAZ ROZDZIAŁ:
    Kina jaka się poważna zrobiła, kurde o.O Ann dasz radę udawać, nie poddawaj się! Boże gadam jak jebnięta XD CC debilu! A tak było słodko jak się przytulali! *_* Ja też tak chcę :( Załatwiaj tą wizę szybciej! XD Ash jaki wkurwiony był, nie spodziewałam się tego po nim, ani trochę ;/ Tony jebany spierdalacz się do wszystkiego debil ;-; Anka z plastikami na mieście! Hahahahaahh :D Nie chciałbym tego widzieć XD
    Dziękuję ci bardzo za wczoraj, było cudownie, najlepszy dzień ever :* Kooochaaam cię!!!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się bałam, że będę musiała targać te drobniaki. No ale pani w kiosku się ucieszyła:D Kina taka sympatyczna hahah.Też cię kocham♥

      Usuń
  3. czysta zajebistość po prostu <333 W końcu jakiś blog gdzie Kina nie jest wredną, chamską suką. Cieszy mnie bardzo taka odmiana :D Ciekawe jak to w końcu będzie z naszą cudowną parką XD Tak się zastanawiam jakim cudem oni się zmieścili we trzech na tym łóżku hahah :D Tony taki wkurzający, no ale zawsze się taki upierdliwy człowiek znajdzie inaczej było by nudno XD wszystko świetnie czekam na następny :) /Topazek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam, jak oni się tam zmieścili:D Dziękuję.

      Usuń
  4. Pierwsze, co zobaczyłam po wejściu na bloggera, to gif z Ashem :D A nie tylko Ciebie ostatnio prześladują pandy, gwiazdki i inne taki...Wszystko już się kojarzy... Niedługo z lodówki wyskoczy jak Kurek z monte.
    Tony jakie oburzenie. Pff. Jest psycholem, a się wkurwia, że ktoś nazwał go gejem, fuck logic. Aczkolwiek realna wersja też taka podejrzana...ale to nie temat na komentarz, no i lepiej nie niszczyć sobie mózgu bardziej xD
    Jeszcze jak ten dupek stwierdził, że to Ash ją skrzywdzi...No zatłukłabym. A myślałam, że po Drew gorzej nie będzie.
    Ann powinna go już wtedy ukatrupić i byłby spokój :D
    Czekam na ten moment, kiedy Anka w końcu komuś zaufa, a tym bardziej Pandzie. W gruncie rzeczy nie wszyscy ludzie są źli. A jak już trafi się na kogoś, kto potrafi zrozumieć, to trzeba to wykorzystywać :) Czyli kolejny interesujący wątek. Ludzie to skomplikowane istoty jednak.
    Ale jest światełko w tunelu, nutka optymizmu, jeszcze trzeba to z fikcji przenieść na rzeczywistość.
    Eh, nevermind, bredzę. Wracając do tematu...
    Właśnie rozkminiałam ostatnio, że zapomniałam Cię powypytywać, kiedy RJ się pojawi. Więc kiedy? Może akurat uda mi sie go polubić w końcu...:)
    Kina w miłej i inteligentnej wersji...Tak dla równowagi po niedawnych zdjęciach (brrrr....ok, nie oceniamy po pozorach, no ale...)
    Ann w pewnym sensie prosi o wsparcie...naprawdę świat się kończy :D Ale to dobrze, już jakiś kroczek do przodu. Tym bardziej w obliczu nadchodzących wydarzeń...huehue, ale o tym później.
    Kolejny powód, żeby ją podziwiać. Zwariowałabym na spotkaniu z plastikami. Uciekła z piskiem lub najchętniej nawet nie szła. A tu proszę, "nie było tak źle" :D
    No i kłótnia na koniec! Jak ja za tym tęskniłam :o

    To już następny! Ojejku <3 Tak, zdecydowanie jest świetny! Ale w sumie...każdy taki jest. Tylko z różnych powodów :D
    Dwoje bohaterów, żadnego seksu, żadnych pseudogłębokich monologów a i tak potrafisz zachwycić i zaciekawić. Jeszcze dać tym samym do myślenia. Miszczu. Nagroda Ci się należy :)
    Dobra, kończę moje bredzenie, bo zaraz powiem za dużo i nie będą miały niespodzianki ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę jednak Kurasia. NIE LUBISZ RJ'A??? Cóż, w opowiadaniu jest bodajże 23 października, a RJ ma się pojawić jakoś tak w grudniu. W sumie, już niedługo. Chociaż z moim rozpisywaniem się, to nic nie wiadomo. Ok to ja cem nagrodę:P Dziękuję.

      Usuń
  5. "Pozostanie mi tylko, zabicie go..."
    "-Taak, inaczej jeśli ona się domyśli, to będę musiała ją zabić.- powiedziałam pod nosem."
    Tyle morderstw ile byłoby już dokonanych w tym opowiadaniu przechodzi ludzkie pojęcie, haha :D.
    Dodatkowo poprawił mi humor ten moment z pizzą. Jeju śmiałam się na głos. Dobrze, że byłam sama w pokoju.

    Andy mi też może UDEKOROWAĆ spodnie. Nie obrażę się. Może polecieć nawet po krótkich :D
    Dobra, życzę weny, czasu, komentarzy i oczywiście słoneczka (Zawsze te same życzenia sooł życzę jeszcze np. hmm szczęścia). Czekam na następny i to niecierpliwie :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na czarnej liście jeszcze jest Ash i CC, za ciuchy, Jonathan za całokształt no i Drew:D To dopiero byłoby opowiadanie. Druga część: Ann morderczynią:P Ja nie wiem co Andy ma z tym dekorowaniem. Te jego wycięte koszulki. Może niech zacznie współpracować z Ash'em? Dziękuję.

      Usuń
  6. Aww.. Jak zwykle cudownie <3 Czemu musieli się pokłócić no? :c Okropnaś.. :c Pisaj dalej ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kłótnie, to najważniejsza część bloga:P Temu. Dziękuję.

      Usuń
  7. Witajże ^__^.
    Dziękuję za zaspokojenie głoda- poważnie, byłam tak zdesperowana, że już miałam sięgać po „Pana Tadeusza”…
    Ten gif jest fajniutki *__*. Widziałam ten wywiad kilka razy, ale i tak mi się morda cieszy, jak go widzę :D.
    Co do Jon'a... Wybacz, Kochana, nie wiem, co do niego mam. Po prostu jakieś dziwne przeczucie, o. (Mówię o przeczuciu w odniesieniu do historii narracyjnej- brawa dla mojej głupoty =D).
    Dobra, przejdźmy do sedna, bo jak tak dalej pójdzie, to w godzinę się z tym komentarzem nie wyrobię -.-
    Tia, problem z doborem stroju pod presją czasu i okoliczności- masakiera. A jak jeszcze dorzucisz do tego dziecko z nożyczkami (czyt. Biersack'a) i brakiem zajęcia, to mogą wyjść ciekawe rzeczy i niejednemu ciśnienie pójdzie w górę.
    No i oczywiście Ashley nie byłby sobą, gdyby jego wzrok nie zawędrował w okolice, w które zawędrował. I jaki skubaniec z siebie dumny- jeden z najlepszych pomysłów w moim życiu... A pfi!
    Ten cały cyrk na użytek publiczny przy braku humoru to kiepska sprawa. Ale od czego jest wujcio CC i jego wiecznie uśmiechnięty pyszczek?
    Huhuh, Tavarozi zaczyna zadawać pytania... No i odpowiedzi zostały zgrabnie ominięte ;).
    Co do nastawiania budzika- Andrzej zawsze wydawał mi się roztrzepany, ale, w moim wyobrażeniu, wygląd sceniczny to jest sprawa wysokiej wagi, coś, czego by raczej nie olał... Z drugiej strony, to jest banda wielkich dzieciaków, nie ma się co dziwić xD.
    Ugh, a już myślałam, że ktoś znalazł Adamsowi takie zajęcie, które zagwarantuje Ance spokój. Ale, w sumie, ładnie sobie z nim poradziła- bardzo podoba mi się jej reakcja, zachowanie, teksty i te groźby ^__^.
    Emm, te rozkminy w czasie koncertu też świetne. To słodkie, że uznała poznanie chłopaków za najlepszą rzecz w życiu (czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie, jak to ujęłaś). I ten fragment, gdzie pojawia się tekst, że Rudej wydaje się, że Ash wie, co jej siedzi w głowie... Zatkało mnie, przyznam szczerze.
    Sam-na-sam z Kiną... Ogólnie, dużo jej tu. Zdziwił mnie fakt, że ta lala troszczy się o uczucia Purdy'ego. No ale okeeej, może jednak przyjaźń damsko- męska w niektórych przypadkach jest możliwa... I ten opis ich związku podrzucił istotny fakt- to, o czym stara się zapomnieć basista, było jeszcze przed Kiną. Hmmm... I rozwaliło mnie to stwierdzenie, że Ann ma władzę nad Ash'em i ma ją dobrze wykorzystać. Czyżby panna T. widziała więcej, niż wszyscy wokół? W końcu zna go najdłużej z nich...
    Tiii, z tą „ucieczką” (z braku lepszego określenia) to fajnie napisane. Bardzo fajnie ^__^. I znowu rozkminy... Ciekawe, skąd taka skłonność do refleksji?
    No i przychodzi sobie Purdy i sypią się interesujące teksty: „Życie jest do bani”, „Kim ty jesteś”, „Nikt nie wzbudza we mnie tak sprzecznych uczuć, jak ty”. Jeeej, Młoda jednak ma uczucia. I poprosiła o przytulasa *__*.
    Ej, ja bym na jej miejscu nie narzekała na leżenie między Ashley'em i Comą. Chyba, że ma naprawdę silną klaustrofobię... I ja też chcę spać w ich koszulkach!
    Ta propozycja wyjścia od Kiny mnie zszokowała bardziej niż basistę i Rudą razem wziętych o.O...
    I ktoś tu rzuca tyłkiem, że nie jest pierwszym i jedynym udawanym partnerem. Uuuu, czyżby zazdrość? A może urażona z jakiegoś powodu męska duma?
    I to przepytywanie na mieście -.-. A najbardziej rozkładające na łopatki jest to pytanie o przyszłość. Ale zgrabne odpowiedzi, Ann nie traci zimnej krwi :3.
    Hahah, zastanawiałam się, czemu pizza tak na nich działa. Wczoraj oglądałam, jak Jake robił taką na kalafiorze i praltycznie mu ślinka ciekła xD.
    I ta kłotnia na końcu... No dobra, może nie kłótnia, drobna sprzeczka. Ale i tak zostawiłaś mnie z niedosytem...
    CZYTAM= KOMENTUJĘ, doceniajmy pracę autorki (i moje marne pokłady cierpliwości, ja chcę już 50.!)
    Pozdrawiam, życzę Weny, czasu, inspiracji, mnóstwa pomysłów i reszty czynników, które przyczyniają się do powstawania tej historii <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Tadzio^_^ Ann zaczyna się poooowoli zmieniać. Tylko jeszcze sama o tym nie wie:D An nie kocha chłopaków tak, jak my:( Dziękuję.

      Usuń
  8. rozdział nowy rozdział awww *-* mega pozytywny . ahaahha w trójkę na jednoosobowym łóżku ?! no nieźle ja sama na jednoosobowym ze sobą walcze grr ;_; ah i ta troskliwa Kina ..no bo jak Ann mogłaby skrzywdzić Ashleya no jak ?! za każdym razem jak w rozdziale nasi kochni bohaterowie coś jedzą zawsze mam ochotę na to ... dziś padło na pizze byłam w takim kryzysie ,że aż sie zastanawiałam czy sobie nie zamówić :D nie mogę sie doczekać 50 rozdziału ,bo w sumie już teraz nie wiem co przygotowałaś ,skoro wykluczamy seks i wyznania miłości ;( życzę weny i do następnego :) /Nat .

    OdpowiedzUsuń
  9. jej *.* dodałaś jaram sie xD tym bardziej że wreszcie płyta mi doszła
    ale dobra
    co do rozdziału:
    Andy taki kochany brat nie wspomniał nic o nowych ciuchach Anki xd
    Kina aż ja kurde polubiłam ;o ta rozmowa o tym, że chce dla Asha jak najlepiej *.*
    (wymyśliłaś to wszystko czy jest w tym krztyna prawdy?)
    wgl Ash się jakiś strasznie dociekliwy zrobił kiedy dowiedział się o tym spotkaniu z Ann i Kiny... wkurzył mnie tym trochę no ale...
    a to jak Anka poprosiła Ashleya o przytulenie -> moja szczęka przywitała się z podłogą, serio xd
    iii co raz bardziej zastanawia mnie to opowiadanie z perspektywy Ashleya xD to by było na prawdę bardzo ciekawe i dużo by wytłumaczyło na pewno
    wgl stwierdziłam, że Johnatan mnie wkurza (tak dopiero teraz jestem szybka xDD)

    weny i czasu <3
    PS
    sory dzisiaj nie mam weny na pisanie komentarzy ;c

    PPS
    dodaj szybko 50 bo się nie mogę doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeej, generalnie, to ja Kiny nie znam, ale powiedzmy, że póki co, jest miła i troskliwa:D Ashley boi się, że An odkryje, jaki on jest naprawdę. Z perspektywy Ash'a byłoby ciekawie, ale jednak ja nie umiem tego opisać. Za mało o nim wiem, ale nie lubię wymyślać osobowości bohaterów. Już się z An namęczyłam. Dziękuję.

      Usuń
  10. Jak zwykle genialnie, zaczynam lubić Kinie.
    Czekam na 50, pozdrawiam i weny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział. Strasznie podobał mi się ten moment co Ash i Ann leżeli na jej łóżku i wparował do nich CC. Leżałam ze śmiech dosłownie czytając to =) Końcówka też wciągająca. Czekam na następny! Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Sorry,że tak późno,ale złe oceny = brak internetu.Ta rozmowa An z Kiną mnie zaskoczyła huh.Choć ja tam od początku przeczuwałam ( jak pewnie większość osób tutaj ),że aż Ash tylko udaje skończonego dupka.Mam nadzieję,że Tony wreszcie odpierdoli się od An bo jak nie to go znajdę i osobiście wykastruję.I to jak leżeli razem z CC'im w łóżku aż ich sobie wyobraziłam i dostałam głupawki.Nie mogę się doczekać 50 :*

    OdpowiedzUsuń
  13. supeer :) Ta rozmowa Kiny z Ann zaskoczyła mnie pozytywnie:P I ta końcowa kłótnia... nie wiem czemu ale lubię je(kółtnie) czekam na next>>>Noele

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejka <3
    O czym by tutaj napisać.
    Nie dziwię się Ann, że nie chciała gadać z Kiną, sama nie umiałaby odnaleźć się w takiej sytuacji gdyby mój facet miał taki dobry kontakt z byłą.
    Zakochałam się w tym gifie <3 <3
    Tony, nie wiem o co chodzi temu kolesiowi, ale mnie wkurwia mam nadzieję, że nie odkryje całej prawdy. Niech Ashley mu przyjebie może się w końcu odwali. Aczkolwiek jestem ciekawa jakby potoczyła się historia gdyby wszystko wyszło na jaw. Może ta dwójka zrozumiałaby że jednak są dla siebie stworzeni.
    Trzy osoby na jednoosobowym łóżku, wyspanie liczy się tu z cudem.
    Przedstawiłaś Kinę jako bardzo miła i przyjazną osobę, być może jest taka ale kto wie, zmierzam do tego, po cichu myślałam, że powie coś więcej o Deviancie.
    Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg historii.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. An raczej nie chciała z nią gadać, bo nie ma siły już udawać. Jest po prostu zmęczona i wszystko ją przerasta. Eee tam, stworzeni, phi. Nie wiem, co mogłaby o nim powiedzieć, czego An jeszcze nie wie;). Dziękuję,

      Usuń
  15. Podoba mi się ten pierwszy strój: spodnie i buty (mam takie tylko, ze na obcasie <3), bluzka genialna, choć, dużo odsłania. Jestem szczupła, mogę nosić wszystko: dekolt, mini itd., ale do gołego brzucha mam awersje :D.
    Niech Andy poszarpie mi wszystkie spodnie jak pies! Hahah
    Tony kurde giń!!!
    Podoba mi się rozmowa z Kiną; taka intymna i szczera.
    I później skórzane portki Ann <3
    Och, i tuli tuli z Ash’em. A później wpieprzył się CC hahah. Słiiit.
    „Andy wciąż przeżywał, że mamy inny rozmiar buta, przez co nie mógł sobie pożyczać moich trampek ahahha.” Ja pierdolę hahah. Dziwie się, że Andy marzył o jej butach, a nie koszulce z Batmanem!!!!
    Pobyt z Kiną i jej koleżankami, myślałam, że będzie tragicznie :P.
    I kłótnia na końcu. Niby ich kłótnie są często. To ta była inna, wcześniej są one wredne, a ta była… Nie wiem jak to ująć, mój mózg już nie pracuje po kilku godzinach w pracy :P.

    Czekam na następny <3
    http://heartoffire-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszulkę pewnie jej już wcześniej podbierał;) Ta kłótnia była inna:D Nie śmieszna, o. Dziękuję.

      Usuń
  16. Tuli tuli z Ashem *-*
    Sooooooł słit <3
    Ale sa takie osoby jak cc.
    Ktore sie niepotrzebnie wpierdalaja do
    tuli tuli.
    Eh.
    Huhu, Ann i Kina takie best frendy hyhy xd
    Jest wzmianka o kontuzji...
    Fuck yeah xd
    NIE WSPOMINAJ O TYM 50 ROZDZIALE BO JEBNE ;-;
    JA JUZ GO CHCEM ;-;
    Dobra, zycze weny xd
    Poczekam ;-;
    XD

    OdpowiedzUsuń
  17. Odpowiedzi
    1. Telefon mi się chrzani i klawiatura się nie chciala włączyć, ale jest ^^
      Rozdział jak zwykle świetny, potrafisz trzymac w napięciu :D
      Pamiętaj, że nikt cię nie popedza ;) /OpenWound, Moja Sala Koncertowa FB

      Usuń
  18. Super rozdział, hah <3
    Dzisiaj krótki kom, nie mam zbytnio czasu...
    Życze weny, szczęście itp. :)
    ////Black Rose

    OdpowiedzUsuń
  19. piszesz genialnie
    dopiero znalazlam twojego bloga ale jest chyba najlepszym z tych ktore czytalam o bvb
    .alamakota

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny, przepraszam że tak późno piszę ale jestęm chora -,-

    OdpowiedzUsuń