Parę dni później, środa.
Siedziałam zadowolona z siebie w
gabinecie Jonathan'a. Oczywiście mieliśmy zebranie przed trasą.
-Dobra. Plan trasy znacie, oprócz
dwóch kierowców jedzie z wami jeszcze 6 osób z ekipy. Tylko tym
razem ma się obejść bez większych akcji. Ja naprawdę rozumiem,
że jesteście młodzi i musicie się wyszaleć. Ale od tego są
specjalne kluby. Dobrze zarabiacie, więc was stać. Poza tym, mamy
niezły budżet na tą trasę, więc możecie wydać trochę
pieniędzy. Jedyne o co proszę, to rozsądek.- Jon prowadził swój
monolog. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. Był taki...
miły! I uśmiechał się! Kurwa! O co tu chodzi?
-Jinxx, mógłbyś mnie uszczypnąć?
Ale nie za mocno.- szepnęłam do chłopaka siedzącego obok mnie.
-A co? Widzisz to samo co ja?- ucieszył
się, lekko szczypiąc mnie w rękę. Spojrzałam znów na naszego
szefa.
-Tak. Dalej to samo. On coś ćpał?-
mruknęłam.
-Mógłby się podzielić.- wtrącił
CC, który siedział nad nami, na oparciu kanapy.
-Czy ja wam przeszkadzam?- uniósł
brew Stevens.
-Nie! Masz nowe lekarstwa na
wściekliznę?- uśmiechnęłam się.
-Nie. Po prostu jest ładna pogoda,
więc mam dobry humor.- wzruszył ramionami. Nie zjechał mnie!
-Dobry humor to można mieć co
najwyżej po zajebistym seksie.- zauważył Purdy.
-Zakochałeś się?!- krzyknęliśmy
razem z Andy'm.
-Zejdźcie już ze mnie. A propos
miłości. Nie wiem, czy macie świadomość, ale w trasie będziecie
musieli udawać prawie 24 godziny, bo jedzie z wami trochę osób.-
Jon wskazał na mnie i Ash'a.
-Joooon, nie martw się. Jesteśmy
idealną, cudowną parą.- wykrzyknęłam, dając basiście buziaka w
policzek. -Widzisz, jak go kocham?
-Dobrze się czujesz?- Jon zmierzył
mnie spojrzeniem.
-O co ci chodzi? Sam tego chciałeś.
Ja chcę normalnego buziaczka!- Ashley złapał mnie za podbródek i
daliśmy sobie głośnego całusa w usta. Uśmiechnęliśmy się do
siebie nieszczerze. Mina Jonathan'a była bezcenna.
-Okej. Wystarczy. Nie mogę na to
patrzeć.- załamał się. Zaśmiałam się w duchu. -Możecie już
jechać. Pod twoją nieobecność poszukam nowego pracownika na
twojego asystenta. W trasie, jakby coś, pomoże ci koleś z ekipy.
Pożegnaliśmy się z Jonathan'em i
skierowaliśmy się z naszym bagażem na lotnisko. Ashley ciągnął
za sobą wielką walizkę. W końcu mieliśmy po części wspólny
bagaż. Jeszcze dodatkowo na ramieniu miał torbę podróżną.
Podobnie Andy. Ja miałam walizkę i średnią torbę. No przecież
nie będę dźwigać, gdy mam pięciu chłopaków obok.
Pierwszy
koncert miał być w Anglii. Tam też miał czekać na nas tour-bus.
Oklejony tak samo, jak poprzedni, ale ten był większy. Musiał w
końcu zmieścić tyle osób. No i miał też dwie łazienki. Na
czternaście osób to i tak mało. Wróć. Piętnaście, bo na
początku trasy dołączy do nas Juliet, która teraz koncertuje
gdzieś w Europie. Andy nie mógł się już doczekać, aż się
zobaczą i prawie unosił się nad ziemią z emocji. Oczywiście
Purdy kazał mi założyć kowbojki i jakąś ładną bluzkę, ale
go zgasiłam, że będzie mi zimno. Buty przeżyję, bo są naprawdę
wygodne.
-Andy zamieniasz się w Batmana.-
prychnął Jinxx, widząc podekscytowanego wokalistę.
-Zazdrościsz i tyle.- burknął
obrażony. No temu to nie dogodzisz. Powiesz, że Batman jest głupi,
obrazi się. Powiesz mu komplement, porównując do Batmana, obrazi
się.
-Wystarczy. Ands, to co powiedział
Jeremy miało być miłe.- westchnęłam. Jinxx próbował coś
zaprzeczać, ale szybko uderzyłam go z łokcia. Jak ja tęskniłam
za tym przedszkolem...
Parę godzin później.
Byliśmy już w Donington w Anglii.
Chłopaki rozdawali autografy po występie, a ja pomagałam chłopakom
od sprzętu. Jeden z nich, Anthony Adams, wyjątkowo starał się ze
mną zaprzyjaźnić. Szło mu to opornie, bo ostatnio byłam cięta
na mężczyzn.
-Ann, może później wypijemy po
piwie, jak już będziemy w tour-busie?- spytał, opierając się
nonszalancko o filar, obok którego stałam. Już miałam coś
odpowiedzieć, gdy poczułam, jak ktoś ciągnie mnie do tyłu.
Ashley. Oparłam się lekko o niego.
-Ann nie będzie dziś nic pić.
Właśnie! Kociaku brałaś tabletki?- spytał, patrząc pewnie na
Tony'ego (kazał się tak zdrabniać).
-Tak, zanim wsiedliśmy do samolotu.-
ziewnęłam.
-Zaraz uśniesz na stojąco.- zaśmiał
się.
-Trudno.- usiadłam na schodach od
busa, czekając, aż ekipa zapakuje do końca sprzęt, a zespół
skończy rozdawać autografy. Tony olał obecność Ashley'a i znów
próbował do mnie zagadywać.
-Anthony, mam ci przypomnieć, że
jesteś aktualnie w pracy?- uniosłam brew. Muszę być od początku
stanowcza i surowa, bo wejdą mi na głowę. Na szczęście ludzie od
sprzętu mieli swojego szefa, który podlegał po części mi. Dzięki
temu nie muszę pilnować całej ekipy. Oparłam się wygodniej o
drzwi tour-busa. Słyszałam, że chłopcy wrócili i teraz
zaśmiewali się z czegoś, ale nie chciało mi się otwierać oczu.
-Annie, śpisz?- cichy głos Jake'a
dotarł do moich uszu. Pokręciłam przecząco głową. Tak bardzo
nie chce mi się wstawać. Gdy miałam już się wyprostować,
poczułam jak ktoś mnie obejmuje i podnosi.
-Śpij. Przed nami dużo pracy.- Ashley
zaniósł mnie do naszej „sypialni”. Po chwili poczułam, jak
ściąga mi kurtkę i buty. Zostałam jeszcze przykryta kocem.
Uśmiechnęłam się lekko. Nie wiem, ile tak leżałam, ale w pewnym
momencie usiadłam na materacu, ściągając dżinsy i stanik.
Zostałam w samej koszulce i majtkach. Rzuciłam się z powrotem na
łóżko i parę minut później spałam, jak zabita.
Następny dzień.
Obudziłam się i rozejrzałam
nieprzytomnie. Aha. Jestem w tour-busie. Przejechałam dłonią po
twarzy i odsunęłam zasłonkę. Byłam sama. Rozejrzałam się. W
tym pomieszczeniu były 4 łóżka. Jedno było puste. Spojrzałam na
podpisy nad materacami. Ashley i CC. No i ja. Podpisana jako wiedźma.
Ciekawe, kto mnie tak podpisał... Zabrałam ciuchy i skierowałam
się do łazienki. Musiałam przejść przez sypialnię Jake'a,
Jinxx'a i Andy'ego. Reszta ekipy miała pomieszczenia po drugiej
stronie tour-busa. Szybko wzięłam prysznic i ubrałam się. Mam
nadzieję, że Purdy nie będzie marudzić. Zostawiłam rozpuszczone
włosy, bo były jeszcze wilgotne. Zeszłam powoli po schodach.
Przywitałam się nieprzytomnie z ludźmi od sprzętu. Następnie
skierowałam się do stołu, przy którym siedział zespół.
Dojrzałam tam siedzącą szatynkę.
-Juliet!- krzyknęłam, rzucając się
na nią. Ściskałyśmy się mocno, dopóki nie przerwał nam
Biersack.
-Ej! To moja dziewczyna. Masz swojego
chłopaka, to jego przytulaj.- udawał, że broni JuJu przede mną.
Roześmiałam się i usiadłam koło basisty, dając mu buziaka w
policzek. W sumie, już się przyzwyczaiłam do tego cyrku.
-Chcesz? Ja już nie mogę.- wskazał
głową swój talerz z kanapkami, obejmując mnie lekko ramieniem.
-Się pytasz! Dzięki.- wyszczerzyłam
się na widok jedzenia.
-Pamiętasz, co mówił lekarz? Masz
się zdrowo odżywiać.- pogroził mi palcem Jinxx.
-Pamiętam tato.- powiedziałam z
pełnymi ustami. Ash oczywiście bawił się moimi włosami.
Zmierzyłam go tylko złym spojrzeniem, ale siedziałam cicho. Przez
tą trasę moja cierpliwość będzie wystawiana na wiele prób...
Okazało się, że przez noc
dojechaliśmy do Holandii. Super. Dzięki temu mieliśmy tu zostać
cały dzień, czekając na występ i noc, bo następny koncert jest w
Niemczech, a tam dotrzemy w krótkim czasie. Wzięliśmy swoje bagaże
i przenieśliśmy się do hotelu. Na moje nieszczęście mieliśmy
pokój dwójkami. Chyba nie muszę mówić, z kim dzieliłam
sypialnię. Na szczęście nie łóżko, bo wszystkie sypialnie były
takie same, a nie wyobrażam sobie, żeby faceci spali razem. Tylko
CC był sam, bo docelowo dzielił pokój z Andy'm, ale ten pewnie na
noc pójdzie do sypialni JuJu. Siedzieliśmy sobie teraz wszyscy
razem w stołówce i spożywaliśmy wczesny obiadek.
-Jak ja się cieszę, że nie mam z
wami pokoju.- śmiał się CC wskazując na Andy'ego i Juliet. -Nie
będę musiał wysłuchiwać w nocy waszych miłosnych uniesień i
jęków.
-A my twojego chrapania.- odgryzł się
Biersack.
-Andy, mam nadzieję, że pamiętasz o
zabezpieczaniu. Ja na przykład nie chciałbym być dzieckiem
poczętym w trasie.- wyszczerzył się Ashley, podłapując temat.
-Stary, ty lepiej pilnuj siebie.
Prokurat ucieszyłby się, gdybyś zapłodnił nieletnią.- puścił
nam oczko wokalista. Spojrzałam na niego, jak na idiotę.
-Nie musisz się martwić. Będziemy z
kociakiem uważać. Poza tym, z moim doświadczeniem to mało
prawdopodobne.- Purdy odpowiedział pewnie, łapiąc mnie za udo.
Wzięłam go za rękę, stanowczo powstrzymując przed dalszymi
gestami. Jeszcze mnie macać będzie!
-Pytanie tylko, czy z Juliet mamy w
ogóle w planach dać wam to, czego oczekujecie.- puściłam
przyjaciółce oczko.
-Otóż to. Jesteście tacy pewni, że
będzie seks, ale nawet nie zapytaliście nas, czy chcemy.- udawała
fochniętą.
-Jak to?!- oburzyli się chłopcy.
-Tak to. Ja nie wiem, czy mam ochotę.
Jak tak bardzo jesteście w potrzebie, to idźcie na dziwki.-
mruknęłam.
-Gdzie ja ci znajdę rudowłosą
panienkę, która też jest wiedźmą i będzie umiała mnie
wyprowadzić z równowagi tak, jak ty?- Ash złapał mnie za rękę.
-Jak chcesz, to mogę ci załatwić.-
wtrącił zgryźliwie Anthony. O co mu, kurwa, chodzi? Cały czas ma
do nas jakiś problem.
-Dzięki, obejdzie się. Wolę Ann.
Później o tym podyskutujemy, kociaku.- Purdy spiorunował go
spojrzeniem, całując mój policzek.
-To znaczy, że jesteś ze mną tylko
dlatego, że cię wkurzam?- podpuściłam basistę.
-Oczywiście, że nie. Jestem z tobą,
bo cię, ekhem, kocham.- zakaszlał.
-Powiedziałbyś za co ją tak
kochasz.- podpowiedziała mu JuJu, nie zwracając uwagi na wściekłe
spojrzenia basisty.
-Za uśmiech, za asertywność, za
pracowitość, za piękne ciało i za różne inne „umiejętności”.-
spojrzał na mnie zboczonym wzrokiem, mówiąc to wszystko na jednym
wydechu. Starałam się nie roześmiać. Ciekawe jak długo nad tym
myślał. Głupek. Podparłam głowę na dłoni i uśmiechnęłam
się. Jednak Andy postanowił mnie wkurwić.
-No Ann, teraz twoja kolej. Za co ty
kochasz Ashley'a?- spytał. Kurwa! Zabiję go! No zamorduję gołymi
rękami! Dobra. Oddychaj. Nie będę się denerwować. Ale
postanowiłam być szczera. Za co lubię i toleruję Purdy'ego?
-Hmm, za serce, które wkłada w swoją
pracę. Za to, jakim jest zdolnym basistą. Za codzienne kłótnie,
bo to moja ulubiona rozrywka. Za to, że się o mnie troszczy. Za
szereg jego pasji i za wnętrze. Poza tym, jest w końcu przystojny i
nie da się go nie kochać.- próbowałam rozładować atmosferę, bo
zrobiło się poważnie. Z tym wnętrzem trochę naciągałam, bo nie
wiem, jaki jest naprawdę. Na pewno inny niż pokazuje mi na co
dzień. Ale czy lepszy? Spojrzałam niepewnie na chłopaka.
Przyglądał się swoim dłoniom, jednak po chwili uniósł głowę i
nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego oczach tak jakby
niedowierzanie. I trochę... wstyd? Czyżby Ashley Abrocket Purdy się
zawstydził?! Seerio?
Resztę popołudnia spędziliśmy na
rozmowach i ogólnym zbijaniu bąków. Umówiliśmy się, że koło
17 pójdziemy do baru trochę się zabawić. Wyszłam na chwilę do
toalety, a gdy wróciłam, przy naszym stoliku była jakaś większa
grupa. Wzruszyłam ramionami, myśląc, że to fanki i skierowałam
się do barmana po sok. W pewnej chwili usłyszałam za sobą krzyk:
-Rude to wiedźmy!! Na stos z nimi!!-
zamarłam. Tylko jedna osoba zawsze tak się darła na widok
czerwonowłosych i rudych lasek. Odwróciłam się powoli.
-Preciado przestań drzeć tą głupią
mordę!- także krzyknęłam. Ludzie patrzyli na nas, jak na idiotów.
-Annie?- spojrzał na mnie zszokowany
basista Pierce the Veil, Jaime Preciado.
-Siema mordko!- przytuliliśmy się.
-Co ty tu robisz?- spytał.
-Stoję. Gdzie masz resztę?
-Spotkaliśmy Black Veil Brides. Chodź,
przywitasz się i ich poznasz.- pociągnął mnie za rękę.
Podeszliśmy do stolika.
-Patrzcie kto tu jest!- wydarł się,
żeby wszyscy go usłyszeli.
-Młoda!!!!- rzucili się na mnie Vic,
Tony i Mike.
-Możecie przestać zgniatać mi
dziewczynę?- zauważył Purdy. Momentalnie mnie puścili.
-CO?!?!?!?! To wy się znacie w ogóle?-
patrzyli to na niego, to na mnie.
-No. Jestem ich tour managerką.-
zaśmiałam się. -No i jego dziewczyną.
-O kurwa! Nasza Ann nam dorosła.-
chlipnął udawanie Mike.
-To fajnie, że jesteś z nimi i w
ogóle, ale o ile wiem, nie znasz za to tego pana.- Vic przyciągnął
za szmaty jakiegoś kurdupla.
-Jak cię znam, to pewnie ktoś sławny.
Z innymi się nie bujasz, Fuentes.- wyszczerzyłam się.
-To jest Kellin Quinn, a to Ann.
Powiedziałbym jej nazwisko, ale ma za trudne.- Mike stojący obok,
dopełnił prezentacji.
-Cześć.- uśmiechnął się do mnie
sympatycznie Kellin.
-Sam jesteś za trudny Mike.- puściłam
oczko nowemu koledze. -Co tu robicie?
-Mamy kilka wspólnych występów.
Kellin na co dzień gra w Sleeping with Sirens, ale ostatnio
nagraliśmy razem piosenkę i zrobiliśmy do tego teledysk.- wyjaśnił
szybko Jaime.
-Ej! Znam twój zespół! Jesteście
super.- ucieszyłam się. Wow ja znam jakiś inny młody zespół
oprócz BVB i PTV.
-Naprawdę? To bardzo mi miło.-
odpowiedział Quinn.
-Dobra, koniec pierdolenia. Mów! Jak
to się stało, że pracujesz z chłopakami?- przerwał nam Tony.
-No zgadnij! Jonathan mnie wkopał.-
westchnęłam.
-Jakie wkopał?! Przecież nas
kochasz.- oburzył się Jinxx.
-Nie powiedziałam, że tak nie jest.-
zauważyłam, tarmosząc go po włosach.
-Może tak łaskawie usiądziecie przy
stole?- wtrącił Andy. Z racji tego, że stolik nie był za duży,
zostałam pociągnięta na kolana Ashley'a. Usiadłam wygodniej,
opierając się o jego plecy. Ash objął mnie w pasie, brodę kładąc
mi na ramieniu. Juliet też tak siedziała. I Jake również...
Wjebał się Jinxx'owi na kolana. Czy oni na pewno nie są bi? W
ogóle, to chyba cała piątka powinna taka być.
-Same romanse dookoła.- mruknęłam
pod nosem, patrząc na nich.
-A co? Chciałabyś spróbować z
kobietą?- spytał cicho Purdy.
-Ty pewnie chciałbyś trójkącik.-
uniosłam lekko kąciki ust.
-Jakbym miał mieć w łóżku dwie
takie wiedźmy, jak ty, to dziękuję. Nie wytrzymałbym fizycznie.
-Coo?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wkurwia mnie ten cały Tony.- zmienił
temat.
-Czym?
-Że próbuje się do ciebie dostawiać,
mimo że jestem tu razem z tobą. I cały czas się gapi.- warknął,
przyciągając mnie bliżej.
-Znaczy, że co? Musimy się bardziej
postarać?- spytałam, nic nie kapując.
-Na to wychodzi. Czekaj, idę po
drinki. Trzeba trochę rozkręcić towarzystwo.- podniósł mnie i
posadził na krześle. Nie minęła minuta od jego zniknięcia, a
przy mnie już pojawił się ten palant Adams.
-I jak się bawisz?- uśmiechnął się
lekko.
-Dobrze. Z Ashley'em nie da się
inaczej.- powiedziałam specjalnie. Przez twarz chłopaka przebiegł
grymas złości.
-Naprawdę jesteś z nim szczęśliwa?-
spytał.
-Owszem. Inaczej nie byłabym z nim.
-Gdzieś słyszałem takie coś, że
udajecie, żeby wypromować zespół.- przyjrzał mi się uważnie.
-A Black Veil Brides nie jest już
wypromowane?- spojrzałam na niego zimnym wzrokiem. Wytrzymał. Dobry
jest. Zaraz spróbujemy to pogłębić.
-Czekaj, chodzą takie ploty?- wtrącił
się CC.
-Noo, ktoś tam coś gadał.-
niechętnie powiedział.
-Hahaha, no nie wierzę.- perkusista
ryknął śmiechem. -Stary, najlepszym potwierdzeniem, że to plotka,
jest to, że Ashley nigdy w życiu nie byłby w udawanym związku,
bez możliwości bzykania.
-Ale zawsze mogło być tak, że mamy
układ, że udajemy i się bzykamy.- puściłam mu oczko.
-Ann, kto jak kto, ale ty byś na to
nie poszła. Za mądra na szczęście jesteś.- Coma dał mi buziaka.
-Na co za mądra?- wrócił do nas
Purdy z drinkami.
Spojrzałam na resztę, byli już trochę
wstawieni. CC wziął swój kieliszek. Wypiłam zawartość mojego.
-Tony usłyszał, że chodzą plotki,
że udajecie. I stwierdziliśmy, że Ann jest za mądra, żeby się
na to zgodzić. Okej. Ja idę do Mike'a.- CC skierował się do
jednego z Fuentes'ów.
-Ktoś ma niezłą wyobraźnię.- Ash z
powrotem posadził mnie sobie na kolanach. Anthony zajął się
rozmową z resztą ekipy, ale ciągle nam się przyglądał. Jego
wzrok sprawiał, że wciąż zmieniałam pozycję, bo było mi
niewygodnie. W pewnej chwili usłyszałam ciche warknięcie i
poczułam mocny uścisk na biodrach. Próbowałam nie zwracać uwagi
na Adams'a i skupić się na rozmowach, ale było za dużo tematów i
robił się coraz większy bełkot. Chłopaki nie byli pijani, ale
nieźle wstawieni. Założyłam nogę na nogę.
-Kurwa! Nie wierć się.- Ashley syknął
mi zdesperowany do ucha, po czym oparł załamany głowę o moje
ramię. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Przepraszam. Robię ci krzywdę?-
spojrzałam na niego.
-Nie wiem, czy to krzywda.- westchnął,
błądząc wzrokiem po wszystkim.
-To znaczy?- serio, nic nie rozumiem.
-Brak seksu, ty wiercąca mi się na
kolanach. Brzmi znajomo?- spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Nigdy
go takim nie widziałam. Dopiero po chwili dotarło do mnie wszystko.
Znieruchomiałam.
-Eee, to to nie jest telefon?- spytałam
niepewnie. Jezu! Podnieciłam Ashley'a! Ja pierdolę!
-No nie jest...
-O kurwa!- szepnęłam. -Muszę się
napić.
-Stój!!! Nie waż mi się ruszać!
CC!- Ash krzyknął do kumpla, żeby przyniósł nam więcej
alkoholu. Powiedziałam, żeby załatwił całą butelkę. Nalałam
nam do szklanek.
-To przez Tony'ego. Cały czas się
patrzy. Ja nie wiem, czy on sprawdza, czy udajemy, czy co.-
spojrzałam w tamtym kierunku. Wciąż się gapił.
-Tsaa. Zaraz mu udowodnimy. Napij się.
Do dna. Będzie łatwiej.- Purdy podał mi drugą szklankę. Nie
miałam pojęcia o czym on znów gada, ale posłusznie wszystko
wypiłam. Ledwo odstawiłam szkło, a Ashley przyciągnął mnie do
siebie, wpijając mi się w usta. Zaskoczona, odruchowo złapałam
się go mocniej i zamknęłam oczy. Ash całował mnie chwilę dość
lekko (w końcu to tylko na pokaz), po czym odsunął się trochę.
-Patrzy się?- spytał.
-Przestał.- spojrzałam w tamtą
stronę.
-Okej. Ale nie ruszaj się. Najlepiej,
to się przytul.- wtuliłam się w niego i tak siedzieliśmy. Ja
pierdolę! Purdy mnie pocałował! Wiadomo, że to udawane no i bez
języczka, ale kurwa! To nie był zwykły buziak. Z zamyślenia
wyrwała mnie jego ręka na moim udzie. Spojrzałam na niego
nieprzytomnie, ale rozmawiał właśnie z Kellin'em. Oceniłam na
chłodno jego zachowanie. Głaskał mi odruchowo nogę, ale jednak
bliżej kolana. Okej. Czyli to jeszcze mogę zaakceptować. Nalałam
sobie trochę alkoholu.
-Tylko nie przesadź kociaku. To
dopiero początek trasy. Pamiętasz zalecenia lekarza?- zauważył
Ash.
-To już ostatni. Jestem zmęczona.-
mruknęłam. Serio, nie miałam w ogóle siły. To się chyba nazywa
jet lag.
-Zaraz pójdziemy do pokoju.- pocieszył
mnie.
-Zmęczona, yhy, jasne. Pewnie ledwo
zamkniesz drzwi, a się na ciebie rzuci.- zaśmiał się CC do
Purdy'ego. Zboczeniec.
-Nie mam nic przeciwko. Okej, serio
idziemy.- wyszczerzył się basista. Widziałam, że też był
zmęczony. Szybko się pożegnaliśmy ze wszystkimi. Reszta BVB też
pomału zbierała dupy. Obiecałam chłopakom z Pierce the Veil, że
zadzwonię do nich i skierowaliśmy się z moim „chłopakiem” do
windy. Po chwili znaleźliśmy się w pokoju.
-Idź pierwsza do łazienki, ja muszę
zadzwonić.- puścił mnie. Zaczęłam przekopywać walizkę w
poszukiwaniu piżamy. O dziwo, znalazłam tylko te najbardziej skąpe.
Pewnie ten debil schował mi resztę. Byłam jednak zbyt padnięta,
na kłótnie. Szybko wzięłam prysznic i wskoczyłam w koszulkę
nocną. Umrę kiedyś ze wstydu. Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam
z łazienki.
Ash spojrzał na mnie nieprzytomnie, ale zaraz
zlustrował mnie z góry na dół. Przyglądał mi się z uniesioną
brwią. Olałam go i zaczęłam przekopywać walizkę w poszukiwaniu
ciuchów na jutro. Po chwili chłopak zakończył rozmowę i bez
słowa poszedł się myć. Zauważyłam, że gdzieś za oknem się
błyska. Nie, błagam! Tylko nie burza! Próbowałam się opanować i
układałam dalej ciuchy, ale w środku zaczynałam się bać. W
pewnym momencie jednocześnie nastąpił błysk i głośny huk.
Pisnęłam cicho, odruchowo robiąc krok w tył. Mało nie dostałam
zawału, gdy wpadłam niechcący na półnagiego basistę.
-Hej! Spokojnie. Nie bój się. To
tylko burza.- złapał mnie w pasie, zanim zdążyłam się wywalić.
Szybko się do niego przytuliłam.
-Ale ja nie lubię. Ja się boję.-
miauknęłam, mocniej się wtulając. Odwzajemnił uścisk.
-Nie masz czego. Jesteś bezpieczna.-
pogłaskał mnie po plecach.
-To mnie nie przekonuje.- mruknęłam
niewyraźnie.
-Aha. I zamierzasz tak ze mną stać,
dopóki to się nie skończy?- słyszałam w jego głosie lekką
kpinę. W tym momencie znów gdzieś uderzył piorun. Cała się
spięłam.
-Tak!- odparłam histerycznie.
-Ty się naprawdę boisz.- zdziwił
się, mocniej oplatając mnie ramionami. Nic nie odpowiedziałam. Po
chwili poczułam, jak się unoszę.
-Co robisz?- spytałam.
-Cóż, nie chce mi się tyle stać.
Dlatego się położymy.- ułożył mnie na materacu, po czym do mnie
dołączył.
-Mamy razem spać?- byłam mocno
zszokowana.
-Wolisz się trząść ze strachu? W
samotności? Całą noc?- przyciągnął mnie do siebie.
Przeanalizowałam jego słowa.
-Nie. Niespecjalnie.- powiedziałam
cicho.
-No widzisz. Poza tym, przecież już
raz spaliśmy razem.- wciągnął mnie na siebie tak, jak wtedy. Znów
leżałam na nim. Z dolną połową ciała między jego nogami i
głową na klatce piersiowej.
-Jestem za ciężka.- zauważyłam.
-Jak będzie mi za ciężko, to cię
zrzucę. O to się nie martw.- prychnął Purdy. Podciągnęłam się
odrobinę wyżej i ułożyłam ręce po bokach jego ciała.
-Żebyś ty zawsze był taki miły.-
westchnęłam, lekko sztywniejąc na odgłos grzmotu.
-To byłoby za piękne, kociaku.-
zaśmiał się, dłońmi sunąc po moich plecach, aż w końcu
zatrzymał się na pośladkach.
-Czy ty mnie właśnie macasz?-
spytałam retorycznie.
-Może troszkę. No weź, też chcę
mieć coś od życia w tej trasie.- odezwał się prosząco.
Zastanowiłam się, co robiłam z moimi kumplami, udając ich laskę.
Okeeej...
-Ale masz być w miarę delikatny.
Inaczej ci przywalę. Chciałabym jakoś usnąć.- uniosłam trochę
głowę.
-Serio? Dobra. Raz w życiu się
postaram.- puścił mi oczko, a ja opadłam z powrotem na jego ciało.
Czułam, jak jedną ręką mocno oplatał moje ciało, a drugą
głaskał lekko moje pośladki. W sumie, nie wiem, czy to były
pośladki, czy raczej ich okolice. Mniejsza. Dobrze, że byliśmy
przykryci, bo jakby wpadli chłopcy, to nie daliby nam żyć hahah.
Chociaż, co ja mówię. Jakby nas w jednym łóżku znów zobaczyli
to już byłaby afera. Leżałam tak, starając się nie myśleć o
burzy i skupić na bliskości drugiego człowieka. Po pewnym czasie,
zasnęłam.
******************
Trochę zaszalałam z tymi zdjęciami. Tak w ogóle rozdział dedykuję kochanej Purdy Girl, za te wszystkie boskie zdjęcia♥ Wprowadziłam nowego bohatera, jak już pewnie zauważyliście:D Jak wam się podoba? I jestem superekstra szczęśliwa, dzięki Waszym komentarzom. Poprawiły mi humor, który zresztą dziś znów mi się zepsuł. Dziękuję^_^ Głupota ludzka czasem boli:(
P.S. Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego najfajniejsze zdjęcia ciuchów są z modelkami? Ehh, nikt nie myśli, że ja nie chcę oglądać jakichś bab...
!!! 18 komentarzy=nowy !!!
Jak mi miło dziękuję bardzo <3 Jak już mówiłam uwielbiam wysyłać ich zdjęcia więc do mnie to żaden problem. Jestem zawsze do usług.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek nie mam nastroju do pisania. Ale dla Ciebie wszystko
Rozdział jak zwykle mi się podobał.
Gdy jest burza to zawsze przykrywam głowę poduszką, chociaż to nic nie daje :-P
''Ja na przykład nie chciałbym być dzieckiem poczętym w trasie'' zawsze by było co wspominać ale to tylko moje zdanie :D
''Podnieciłam Ashley'a!'' niedługo poczuję się jak w erotyku, ale to chyba dobrze (jestem bardzo zboczona)
Abrocket nazwę tak mojego syna a co mi tam.
Widzę, że znów został podniesiony limit.
Kończę już nie chcę Cię zanudzać.
Jeszcze raz dziękuję <3
Ja staram się nie przelewać tutaj mojego zboczenia, bo rozdział byłby, ekhem, no. Lepiej nie. Abrocket ahahah. Ja już się dziwię, jak można chłopcu dać na imię Ashley, bo to damskie imię, ale ok. Ty mnie nigdy nie zanudzasz! Dziękuję♥
Usuńmmmmm dziecko poczęte w trasie XD Słodka końcówka <3 rozdział jak zawsze cudowny (od niedawna zaczęłam czytać tw bloga ale w ciągu 1 dnia przeczytałam cały aż do 42 i prawdopodobnie teraz dostane 1 z ang ale ciii) Czekam na kolejny rozdzialik i życzę weny <3 /Nat
OdpowiedzUsuńJak się nauczycielka spyta, czemu się nie nauczyłaś, to możesz zwalić na mnie:D Dziękuję:)
UsuńWiesz co, zabije cie za to, ze sie skonczylo w tym momencie ;-;
OdpowiedzUsuńALE AWWWW *0* ANN PODNIECA ASHA *0* ON JA MACA W LOZKU PO CZTERECH LITERACH *0* ONI SPIA W JEDNYM LOZKU! *0* CHCE WIECEJ *0*
Dobra koncze bo mi odpierdala xD
Czekam na next :3
No czo? Wolałabyś końcówkę trzymającą w napięciu? Skończyła się akcja, to skończył się rozdział:P Dziękuję:)
UsuńHej ^__^
OdpowiedzUsuńKobieto, jesteś genialna! Ten rozdział jest... Określenie zajebisty chyba najbardziej oddaje Twoją świetną robotę. Prawie przykleiłam się do monitora, czytając. Nie często potrafię się aż tak wciągnąć w czytanie.I Ty śmiesz twierdzić, że rozdziały z trasy są nudne?
Tia, Purdy Girl ma sporo zdjęć, hahah xD. Czasami też się przyczyniam do powiększenia tej kolekcji, jak tylko uda mi się znaleźć coś, czego Ona jeszcze nie widziała. ;)
No dobra, mniejsza o szczegóły, przejdźmy do konkretów *zaciera ręce*.
Miły Jon to coś, co się praktycznie nie zdarza. Tym bardziej pogłębia się moje wrażenie sprzed kilku rozdziałów. Może to głupie, ale wydaje mi się, że ten facet ma coś za uszami. Wie coś więcej od nich, albo coś kombinuje. W każdym razie, mam przeczucie, że nie ma czystej karty i tyle. Chętnie to z Tobą przedyskutuję, jeśli masz ochotę ;)
Aem, to przedstawienie w jego biurze też mnie się podoba. Uwielbiam tę bandę, jak w realu, tak i jako Twoich bohaterów literackich. Tekst Pudry'ego jest tak dla niego typowy i tak oderwany od kontekstu, że padłam ze śmiechu. Ogólnie dużo się śmiałam, więc dziękuję za ciut lepszy humorek. U made my day! <3 No i ta akcja między Ash'em i Ann. Chyba się już do tego teatrzyku przyzwyczaili. I lubią wkurzać Jonathan'a, rzecz jasna :D
Trasaaa! *__*
Andy i Juliet to taka urocza parka <3. I obsesja tego głupka na punkcie Batmana. Awwww *__*
Coś mnie się wydaje, że nie polubię Adams'a. Ba, ja już go nie toleruję. Nosz następny natręt się znalazł! I, przeskakując kilka wątków, do których wrócę, skąd on wie o tym, że udają? W sensie, gdzie o tym usłyszał? Podsłuchał kogoś? Ktoś ma za długi język? Jestem tak podminowana, że wszystko mnie irytuje i najchętniej odstrzeliłabym zbędne elementy otoczenia...
Dobra, wracając do momentu, w którym przerwałam... Nieźle im to udawanie wychodzi. Wczuli się w swoje role. Ogólnie rozczula mnie to, jak czytam, że chłopcy tak się troszczą o Annie. Chociaż jakaś odmiana od szarej rzeczywistości, cieplej się człowiekowi na sercu robi. Chyba, że ja po prostu jestem na takie szczególiki nadwrażliwa...
Podobają mi się stroje, jakie dobierasz Rudej. Przyznaję, ciężko jest znaleźć fajny ciuch bez modelki, Trochę szkoda... Ale cóż, i tak sobie radzisz :D
Te teksty i akcje przy śniadanku mnie kompletnie rozłożyły na łopatki. Ktoś z zewnątrz na pewno widzi to jako czystą, rodzinną prawie że sielankę. Tak trzymać ^__^.
Ej, Młoda się już do tego udawania przyzwyczaiła :D. W sensie, może sobie do basisty czuć, co chce, ale do jego obecności, zachowań i tego całego teatrzyku przywykła :D. W sensie... Ugh, brakuje mi słów! Będzie tracić cierpliwość, ale to jej wejdzie w nawyk :P. Fajnie, fajnie ^__^.
Ta rozmowa o pokojach xD. Coś czuję, że ten rozdział będę czytała jeszcze kilka razy, tak na poprawę humoru. Te teksty są mistrzowskie, tak bardzo do nich pasujące. I Dziewczyny ich nieźle zgasiły :D.
Wybacz, nie zmieściłam się w jednym -_-
UsuńEhkem, za co się kochają? Mało nie spadłam z krzesła jak to czytałam. Podziwiam Cię za to, że umiesz pisać takie ciekawe scenki, które mi w ogóle by na myśl nie przyszły. No i niemożliwe, czyżby jedyny i niepowtarzalny Deviant się zawstydził? Ja chcę wiedzieć, czemu! Ciekawość mnie kiedyś zabije, serio.
Co do baru i incydentów z nim związanych...
Znajomi Anki są do tyłu z informacjami. Nieźle do tyłu. Te reakcje, hahah, ja nie mogę... No i znów gra aktorska na poziomie mistrzowskim. Chociaż, co mnie się wydaje, że oni się coraz mniej do tego zmuszają.No i tę scenkę przy stole przeczytałam raz, przetarłam oczy, uszczypnęłam się, i przeczytałam ponownie.
Nie dziwi mnie to, że Jinxx i Jake coś odpierdalają, co dziwne, przeszłam już z tym do porządku dziennego. Ale akcja pomiędzy Ann i Purdy'm. Oszkurwa. Brak sł.ów. Świetnie napisane. I ogólnie bardzo mi się podoba ta idea. Buziaki, siedzenie na kolankach, przytulanie, mizianie... Ktoś poważniej ode mnie podchodzący do życia może rzygać tęczą, ale ja tylko się będę uśmiechała pod nosem, bo uwielbiam takie scenki.
No i tu wychodzi, jak bardzo Ash'owi doskwiera brak seksu. I jak działa na niego Ruda. Myryryry, normalnie odjazd :D ^__^.
Hahah, no i back to the hotel room. Ash ma wszystko wykalkulowane. I ta burza... Biedna Anka, ja bym nie wyrobiła z takim strachem przed tym żywiołem.
I ta końcówka, na którą nie mogę znaleźć słów... Po prostu bajka.
Dobra, kończę już te moje bezsensowne wywodu, bo pewnie i tak nie chce się tego nikomu czytać.
Apel do czytelników: CZYTAM = KOMENTUJĘ!
Pozdrawiam cieplutko, Weny i czasu życzę. <3
Nie będę się odnosić do całego komentarza:P Owszem, możemy podyskutować na te tematy na hangout'cie:D Zajarzyłam, o co chodziło Ci z tym udawaniem. Lubię Twoje komentarze! Dziękuję♥
Usuńjprdl *.* kuźwa *.*
OdpowiedzUsuńsory ale ten rozdział jest zajebisty *.*
normalnie wyszedł poza skalę oceniania xd
(tak wiem moja zboczoność się odzywa, ale jestem spragniona erotyka)
Ashley ma chcice xDD będzie ciekawie xD
ta końcówka była świetna (w sumie spodziewałam się, że skończą razem w jednym łóżku ^^)
a tego Tonego (czy jak się palant zwie) to lubię bo gna Ankę i Asha do roboty xd
no więc dodawaj szybko następnego, bo chcę więcej *.*
weny, czasu, zajebistego humoru <3
Do erotyka to jeszcze co najmniej drugie tyle rozdziałów:P Dziękuję:)
Usuńdoszłaś już do tego z kim będzie Ann? *.*
UsuńDo tego z kim będzie następnym, to mam dwie opcje i kombinuję nad lepszą. Aczkolwiek, nie jest powiedziane, że z tą osobą skończę jej historię.
UsuńKobieto, kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńMoim numerem jeden jest:
" -Eee, to to nie jest telefon?- spytałam niepewnie. Jezu! Podnieciłam Ashley'a! Ja pierdolę!
-No nie jest..." - wyłam na głos, i do tego się popłakałam.
Ann i Ash w tym rozdziale są tacy oh i ah, pasują kurde do siebie jak nic!
A ten Anthony jest jakiś taki.... To szpieg jakiś czy coś? Mam złe przeczucia co do niego... mam nadzieję, ze on coś Ann nie będzie chciał zrobić.
Ann boi się burzy? Oh, ale Purdy znalazł sposób, Ann niech się przyzna że chodziło o mizianko. Nie wiem jak ona, ale ja bym tak nie usnęła, mam straszne łaskotki :).
Czekam na następny <3
http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
Ahahah, to z tym podniecaniem było chore:D Dziękuję:)
UsuńŚwietny ten rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie mnie co będzie rano u An i Asha się działo ;)
Dziękuję:)
UsuńCzytam ten rozdział i praktycznie cały czas banan na twarzy :D kurdupel Kellin hahaah padłam :) fajnie że wplotłaś tu sws i ptv ponieważ ich również bardzo lubię i ubolewam że nie będzie mnie na ich wspólnym koncercie w Berlinie ;-; wracając to opowiadania, uwielbiam jak Ann jest nazywana wiedźmą, to do niej tak pasuje :D tylko wkurza mnie ten cały Anthony ale Ann i Ash się tak łatwo nie dadzą :D świetna robota :) pozdrawiam i do następnego /Topazek
OdpowiedzUsuńKellin ma 172 cm. Co to jest u faceta, przy 170 Ann:D Staram się właśnie wrzucać epizody z innymi zespołami. Po to An ma taką, a nie inną fuchę. Dziękuję:)
UsuńKocham Cię za ten rozdział! <3 Strasznie poprawił mi humor :)
OdpowiedzUsuń"-Kurwa! Nie wierć się.- Ashley syknął mi zdesperowany do ucha, po czym oparł załamany głowę o moje ramię. Nie wiedziałam o co mu chodzi." Kurde, już wtedy podejrzewałam o co chodzi... i dobrze podejrzewałam :D
Jezu jak ryknęłam śmiechem wtedy to nawet sobie nie wyobrażasz. Ja rozumiem sytuacje Purdy'ego i niby nie ma się co dziwić, ale tak mi to humor poprawiło, haha :D
W ogóle to spanie wspólne... Ann taka ugodowa, pozwala na małe conieco, ale wydaje mi się że w następnym rozdziale już od początku będą kłótnie, bo przecież będzie musiała nadrobić ten "miły" dzień, haha :D
Kurde, powinnam to jakoś po kolei pisać, a nie tak z dupy, bez ładu i składu :--(
W ogóle irytuje mnie strasznie Tony... taka trochę kolejna wersja Drew, haha :D
I w ogóle jak zobaczyłam to ubranie rudej to się rozmarzyłam :D *-* Aż sama zachciałam takie kupić, co Ty robisz z ludźmi, haha.
Ale w sensie, nie te skąpe piżamy, tylko ten cały czarny zestaw, żebyś mnie źle nie zrozumiała, hahah.
Kurde 2. Mam teraz taki dobry humor przez Ciebie, że sama się do siebie uśmiecham... zasadniczo do laptopa ale ćśś.
Ej no i jeszcze jak zobaczyłam zdjęcie z Kellin'em. Pierwsze takie: WTF CO TU ROBI QUINN?! a później znowu zaciesz, że tyle tu wspaniałych postaci :D
I jeszcze to: "Vic przyciągnął za szmaty jakiegoś kurdupla." :DD
Dobra bo chyba się rozpisałam i coś za wesoło mi nagle, więc czuję, że ktoś mi zaraz spierdoli ten fajny humor :')
Życzę weny, czasu, pomysłów, komentarzy, słoneczka, dobrego humoru (może Ty sama zacznij czytać swoje opowiadanie, to Ci się od razu polepszy ^^), no i czego jeszcze tam potrzebujesz! Trzymaj się, czekam na kolejny <3 :)
Ej, moja pierwsza myśl, to że właśnie te piżamki chciałaś:D Jak doszłam do Twojego wyjaśnienia, to zaczęłam się śmiać jak idiotka. Prawie dziecko przez to obudziłam:D A uśpienie go zajęło mi jednak trochę czasu:P. Serio, próbowałam czytać swoje wypociny, ale stanęłam na 15 rozdziale i dupa. Nie umiem przebrnąć przez to wszystko. Dziękuję♥
UsuńRozdział jak zwykle świetny.. Poza tym.. Dziękuję za poprawę humoru rozdziałem akurat wtedy gdy coś się popsuło w Moim życiu.. Koocham Twoje opowiadania.. Pisz dalej <3 c:
OdpowiedzUsuńCieszę się, że troszkę Ci lepiej. Mi ciągle coś się pierdoli, tak na poważnie, więc znam ten ból. Dziękuję:)
UsuńNo u mnie to samo.. A Twoje rozdziały serio są świetne.. Pisz dalej <3
Usuńptv :O gdy ich tu zobaczyłam moja mina bezcenna :D super rozdział mogłam sie już doczekać praktycznie sprawdzałam co 2 godziny czy jest już nowy rozdział ,a potem mi weszło w nawyk i wchodzę tu tak bez powodu ! :D nie mogę się doczekać kolejnych ,bo naprawdę świetnie piszesz i w praktycznie w każdym rozdziale sie coś dzieje ! do następnego ;)
OdpowiedzUsuń~ Nat .
Jeeej, dziękuję:)
UsuńAaaa kocham tę piosenkę <3
OdpowiedzUsuńJonathan taki miły :o Wcześniej Ann, teraz on...to podejrzane. Nawet Ash jakiś milszy. Wow.
Nowy kolega...huehue. Coś czuję, że się nie polubimy ;> Ale cholera, on tak bardzo pasuje do tej roli...:D
Eh...Andy i Juliet wywołują zbiorowe "awww" :) W sumie nasza "parka" podobnie. W tych rzadkich chwilach, kiedy nie udają i się nie kłócą.
Czy Ty wiesz jak ja jej zazdroszczę w tym momencie? Teoretycznie fikcyjnej postaci. Gorzej ze mną już całkiem xD No ale radocha, bo PTV. Hamuję fangirling do wiadomo kogo, bądź dumna.
Czytam "Kellin" a mój mózg przetwarza to na "Kellic". Znowu. Nie wnikam. (Hmm to chyba nie powinno być upublicznione, ale who cares:D)
"I Jake również... Wjebał się Jinxx'owi na kolana. Czy oni na pewno nie są bi?" Wspominałam już, że niszczysz mój mózg? -,-
Omg. To TEN moment!! "Eee, to to nie jest telefon?" I po tym zdaniu wybuchłam śmiechem, znowu. Askdhfsjfd :D
Serio ona w alkoholizm wpadnie przy nich.
Coraz bardziej podoba mi się te ich udawanie..huehue. Widać, że oni też coraz lepiej odnajdują się w swojej roli. Tym lepiej.
Z jednej strony współczuję jej tej burzy, bo to nic przyjemnego, szczególnie jeśli ktoś się boi. Ale z drugiej mając takiego pocieszyciela...:D
Ogólnie to rozdział zajebisty i ani mi się waż marudzić na przyszłość :P
I uwielbiam to, że wstawiasz tyle zdjęć <3
Tak na koniec to uratowałaś mi ten wieczór tym rozdziałem...Dziękuję.
Wroniasty wymiata. CHWILA! Czego Ty tak dokładnie jej zazdrościsz? Że ma takie układy z Ash'em, czy czego? W następnym postarałam się bardziej pokazać M.F. Taaak, spoilery everywhere:D Dziękuję♥
UsuńGorzej jak oglądając mecz zacznę go bez powodów wyzywać :P
UsuńNieee, bardziej kontaktów z zespołami :D
Ojejku ♥♥♥ Kocham Twoje spoilery. I rozdziały. I niespodzianki. Eh dobra, bo się za słodko zrobi XD
Przepraszam nie potrafie pisac komentarzy a rozdział jak zwykle super Ash i Ann razem w łóżku i ta scena w barze poprostu skisłam czekam na next>>>Noele
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTe twoje rozdziały są coraz lepsze! Kobieto jak ty to robisz? Ta końcowa scenka taka AWW *.* przeurocza.Nie no siedzę z takim wielkim uśmiechem na twarzy.Dziękuje ci za nowy rozdział i niewyobrażalną poprawę humoru.Rozdział czytałam łącznie 8 razy od wczoraj.No jest zajebisty! Za nic nie mogę się doczekać następnego.Życzę miłego dnia i dobrego humorku.
OdpowiedzUsuń8 RAZY??? Chciało Ci się tyle:O? Dziękuję:)
UsuńTeraz już 10 uwierz chce mi sie :)
UsuńAsh macający An.An,która nie ma nic przeciwko.Jak mocno ona się w łeb uwaliła?A może jej alkochol zaszkodził hmm.I jeszcze ten kawałek: Za co ty kochasz Ashley'a?- spytał. Kurwa! Zabiję go! No zamorduję gołymi rękami! Dobra. Oddychaj. Nie będę się denerwować. Ale postanowiłam być szczera. Za co lubię i toleruję Purdy'ego?
OdpowiedzUsuń-Hmm, za serce, które wkłada w swoją pracę. Za to, jakim jest zdolnym basistą. Za codzienne kłótnie, bo to moja ulubiona rozrywka. Za to, że się o mnie troszczy. Za szereg jego pasji i za wnętrze. Poza tym, jest w końcu przystojny i nie da się go nie kochać.- próbowałam rozładować atmosferę, bo zrobiło się poważnie. Z tym wnętrzem trochę naciągałam, bo nie wiem, jaki jest naprawdę. Na pewno inny niż pokazuje mi na co dzień. Ale czy lepszy? Spojrzałam niepewnie na chłopaka. Przyglądał się swoim dłoniom, jednak po chwili uniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego oczach tak jakby niedowierzanie. I trochę... wstyd? Czyżby Ashley Abrocket Purdy się zawstydził?! Seerio?- Normalnie miód i cukierki.Nie lubię Tony'ego nie mam pojęcia dlaczego ale mam ochotę go pieprznąć i to tak mocno.Nie daje mi spokoju czemu Jon był taki szczęśliwy ?Jak sie czegoś naćpal to mógłby mi trochę odpalić huh.
Ahahaha dziękuję:)
UsuńBoski!!! Ta scena pokazowy Ann i Asha swieeetna :D I jakie to było miłe z jego strony, ze ją przytulił :))) Nie moge sie doczekać następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńSosik :)
Dziękuję:)
UsuńKobieto, rzygam tęczą przez Ciebie :o
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ogromnie, naprawdę.
Może i dla Ciebie to wypociny, ale twój blog sprawia...Że wreszcie się uśmiecham. Moje życie od dawna nie ma sensu, nie mam przyjaciół...Całe noce mogę przepłakać.
Powiem jedno : DZIĘKUJĘ
////Black Rose
Tu jest więcej takich osób z problemami:) To raczej ja dziękuję za miły komentarz:)
UsuńHej, przepraszam że tak późno ale miałam mały kłopot z dodaniem komentarza. Rozdział jak zawsze zajebisty a jak zawsze nieumiem pisać komentarzy :/ czekam na następny :D weny i dobrego humoru :***
OdpowiedzUsuń