piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 43


Parę dni później, środa.

Siedziałam zadowolona z siebie w gabinecie Jonathan'a. Oczywiście mieliśmy zebranie przed trasą.
-Dobra. Plan trasy znacie, oprócz dwóch kierowców jedzie z wami jeszcze 6 osób z ekipy. Tylko tym razem ma się obejść bez większych akcji. Ja naprawdę rozumiem, że jesteście młodzi i musicie się wyszaleć. Ale od tego są specjalne kluby. Dobrze zarabiacie, więc was stać. Poza tym, mamy niezły budżet na tą trasę, więc możecie wydać trochę pieniędzy. Jedyne o co proszę, to rozsądek.- Jon prowadził swój monolog. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. Był taki... miły! I uśmiechał się! Kurwa! O co tu chodzi?
-Jinxx, mógłbyś mnie uszczypnąć? Ale nie za mocno.- szepnęłam do chłopaka siedzącego obok mnie.
-A co? Widzisz to samo co ja?- ucieszył się, lekko szczypiąc mnie w rękę. Spojrzałam znów na naszego szefa.
-Tak. Dalej to samo. On coś ćpał?- mruknęłam.
-Mógłby się podzielić.- wtrącił CC, który siedział nad nami, na oparciu kanapy.
-Czy ja wam przeszkadzam?- uniósł brew Stevens.
-Nie! Masz nowe lekarstwa na wściekliznę?- uśmiechnęłam się.
-Nie. Po prostu jest ładna pogoda, więc mam dobry humor.- wzruszył ramionami. Nie zjechał mnie!
-Dobry humor to można mieć co najwyżej po zajebistym seksie.- zauważył Purdy.
-Zakochałeś się?!- krzyknęliśmy razem z Andy'm.
-Zejdźcie już ze mnie. A propos miłości. Nie wiem, czy macie świadomość, ale w trasie będziecie musieli udawać prawie 24 godziny, bo jedzie z wami trochę osób.- Jon wskazał na mnie i Ash'a.
-Joooon, nie martw się. Jesteśmy idealną, cudowną parą.- wykrzyknęłam, dając basiście buziaka w policzek. -Widzisz, jak go kocham?
-Dobrze się czujesz?- Jon zmierzył mnie spojrzeniem.
-O co ci chodzi? Sam tego chciałeś. Ja chcę normalnego buziaczka!- Ashley złapał mnie za podbródek i daliśmy sobie głośnego całusa w usta. Uśmiechnęliśmy się do siebie nieszczerze. Mina Jonathan'a była bezcenna.
-Okej. Wystarczy. Nie mogę na to patrzeć.- załamał się. Zaśmiałam się w duchu. -Możecie już jechać. Pod twoją nieobecność poszukam nowego pracownika na twojego asystenta. W trasie, jakby coś, pomoże ci koleś z ekipy.

Pożegnaliśmy się z Jonathan'em i skierowaliśmy się z naszym bagażem na lotnisko. Ashley ciągnął za sobą wielką walizkę. W końcu mieliśmy po części wspólny bagaż. Jeszcze dodatkowo na ramieniu miał torbę podróżną. Podobnie Andy. Ja miałam walizkę i średnią torbę. No przecież nie będę dźwigać, gdy mam pięciu chłopaków obok.
Pierwszy koncert miał być w Anglii. Tam też miał czekać na nas tour-bus. Oklejony tak samo, jak poprzedni, ale ten był większy. Musiał w końcu zmieścić tyle osób. No i miał też dwie łazienki. Na czternaście osób to i tak mało. Wróć. Piętnaście, bo na początku trasy dołączy do nas Juliet, która teraz koncertuje gdzieś w Europie. Andy nie mógł się już doczekać, aż się zobaczą i prawie unosił się nad ziemią z emocji. Oczywiście Purdy kazał mi założyć kowbojki i jakąś ładną bluzkę, ale go zgasiłam, że będzie mi zimno. Buty przeżyję, bo są naprawdę wygodne.
-Andy zamieniasz się w Batmana.- prychnął Jinxx, widząc podekscytowanego wokalistę.
-Zazdrościsz i tyle.- burknął obrażony. No temu to nie dogodzisz. Powiesz, że Batman jest głupi, obrazi się. Powiesz mu komplement, porównując do Batmana, obrazi się.
-Wystarczy. Ands, to co powiedział Jeremy miało być miłe.- westchnęłam. Jinxx próbował coś zaprzeczać, ale szybko uderzyłam go z łokcia. Jak ja tęskniłam za tym przedszkolem...

Parę godzin później.

Byliśmy już w Donington w Anglii. Chłopaki rozdawali autografy po występie, a ja pomagałam chłopakom od sprzętu. Jeden z nich, Anthony Adams, wyjątkowo starał się ze mną zaprzyjaźnić. Szło mu to opornie, bo ostatnio byłam cięta na mężczyzn.

-Ann, może później wypijemy po piwie, jak już będziemy w tour-busie?- spytał, opierając się nonszalancko o filar, obok którego stałam. Już miałam coś odpowiedzieć, gdy poczułam, jak ktoś ciągnie mnie do tyłu. Ashley. Oparłam się lekko o niego.
-Ann nie będzie dziś nic pić. Właśnie! Kociaku brałaś tabletki?- spytał, patrząc pewnie na Tony'ego (kazał się tak zdrabniać).
-Tak, zanim wsiedliśmy do samolotu.- ziewnęłam.
-Zaraz uśniesz na stojąco.- zaśmiał się.
-Trudno.- usiadłam na schodach od busa, czekając, aż ekipa zapakuje do końca sprzęt, a zespół skończy rozdawać autografy. Tony olał obecność Ashley'a i znów próbował do mnie zagadywać.
-Anthony, mam ci przypomnieć, że jesteś aktualnie w pracy?- uniosłam brew. Muszę być od początku stanowcza i surowa, bo wejdą mi na głowę. Na szczęście ludzie od sprzętu mieli swojego szefa, który podlegał po części mi. Dzięki temu nie muszę pilnować całej ekipy. Oparłam się wygodniej o drzwi tour-busa. Słyszałam, że chłopcy wrócili i teraz zaśmiewali się z czegoś, ale nie chciało mi się otwierać oczu.
-Annie, śpisz?- cichy głos Jake'a dotarł do moich uszu. Pokręciłam przecząco głową. Tak bardzo nie chce mi się wstawać. Gdy miałam już się wyprostować, poczułam jak ktoś mnie obejmuje i podnosi.
-Śpij. Przed nami dużo pracy.- Ashley zaniósł mnie do naszej „sypialni”. Po chwili poczułam, jak ściąga mi kurtkę i buty. Zostałam jeszcze przykryta kocem. Uśmiechnęłam się lekko. Nie wiem, ile tak leżałam, ale w pewnym momencie usiadłam na materacu, ściągając dżinsy i stanik. Zostałam w samej koszulce i majtkach. Rzuciłam się z powrotem na łóżko i parę minut później spałam, jak zabita.

Następny dzień.

Obudziłam się i rozejrzałam nieprzytomnie. Aha. Jestem w tour-busie. Przejechałam dłonią po twarzy i odsunęłam zasłonkę. Byłam sama. Rozejrzałam się. W tym pomieszczeniu były 4 łóżka. Jedno było puste. Spojrzałam na podpisy nad materacami. Ashley i CC. No i ja. Podpisana jako wiedźma. Ciekawe, kto mnie tak podpisał... Zabrałam ciuchy i skierowałam się do łazienki. Musiałam przejść przez sypialnię Jake'a, Jinxx'a i Andy'ego. Reszta ekipy miała pomieszczenia po drugiej stronie tour-busa. Szybko wzięłam prysznic i ubrałam się. Mam nadzieję, że Purdy nie będzie marudzić. Zostawiłam rozpuszczone włosy, bo były jeszcze wilgotne. Zeszłam powoli po schodach. Przywitałam się nieprzytomnie z ludźmi od sprzętu. Następnie skierowałam się do stołu, przy którym siedział zespół. Dojrzałam tam siedzącą szatynkę.
-Juliet!- krzyknęłam, rzucając się na nią. Ściskałyśmy się mocno, dopóki nie przerwał nam Biersack.
-Ej! To moja dziewczyna. Masz swojego chłopaka, to jego przytulaj.- udawał, że broni JuJu przede mną.
Roześmiałam się i usiadłam koło basisty, dając mu buziaka w policzek. W sumie, już się przyzwyczaiłam do tego cyrku.
-Chcesz? Ja już nie mogę.- wskazał głową swój talerz z kanapkami, obejmując mnie lekko ramieniem.
-Się pytasz! Dzięki.- wyszczerzyłam się na widok jedzenia.
-Pamiętasz, co mówił lekarz? Masz się zdrowo odżywiać.- pogroził mi palcem Jinxx.
-Pamiętam tato.- powiedziałam z pełnymi ustami. Ash oczywiście bawił się moimi włosami. Zmierzyłam go tylko złym spojrzeniem, ale siedziałam cicho. Przez tą trasę moja cierpliwość będzie wystawiana na wiele prób...

Okazało się, że przez noc dojechaliśmy do Holandii. Super. Dzięki temu mieliśmy tu zostać cały dzień, czekając na występ i noc, bo następny koncert jest w Niemczech, a tam dotrzemy w krótkim czasie. Wzięliśmy swoje bagaże i przenieśliśmy się do hotelu. Na moje nieszczęście mieliśmy pokój dwójkami. Chyba nie muszę mówić, z kim dzieliłam sypialnię. Na szczęście nie łóżko, bo wszystkie sypialnie były takie same, a nie wyobrażam sobie, żeby faceci spali razem. Tylko CC był sam, bo docelowo dzielił pokój z Andy'm, ale ten pewnie na noc pójdzie do sypialni JuJu. Siedzieliśmy sobie teraz wszyscy razem w stołówce i spożywaliśmy wczesny obiadek.
-Jak ja się cieszę, że nie mam z wami pokoju.- śmiał się CC wskazując na Andy'ego i Juliet. -Nie będę musiał wysłuchiwać w nocy waszych miłosnych uniesień i jęków.
-A my twojego chrapania.- odgryzł się Biersack.
-Andy, mam nadzieję, że pamiętasz o zabezpieczaniu. Ja na przykład nie chciałbym być dzieckiem poczętym w trasie.- wyszczerzył się Ashley, podłapując temat.
-Stary, ty lepiej pilnuj siebie. Prokurat ucieszyłby się, gdybyś zapłodnił nieletnią.- puścił nam oczko wokalista. Spojrzałam na niego, jak na idiotę.
-Nie musisz się martwić. Będziemy z kociakiem uważać. Poza tym, z moim doświadczeniem to mało prawdopodobne.- Purdy odpowiedział pewnie, łapiąc mnie za udo. Wzięłam go za rękę, stanowczo powstrzymując przed dalszymi gestami. Jeszcze mnie macać będzie!
-Pytanie tylko, czy z Juliet mamy w ogóle w planach dać wam to, czego oczekujecie.- puściłam przyjaciółce oczko.
-Otóż to. Jesteście tacy pewni, że będzie seks, ale nawet nie zapytaliście nas, czy chcemy.- udawała fochniętą.
-Jak to?!- oburzyli się chłopcy.
-Tak to. Ja nie wiem, czy mam ochotę. Jak tak bardzo jesteście w potrzebie, to idźcie na dziwki.- mruknęłam.
-Gdzie ja ci znajdę rudowłosą panienkę, która też jest wiedźmą i będzie umiała mnie wyprowadzić z równowagi tak, jak ty?- Ash złapał mnie za rękę.
-Jak chcesz, to mogę ci załatwić.- wtrącił zgryźliwie Anthony. O co mu, kurwa, chodzi? Cały czas ma do nas jakiś problem.
-Dzięki, obejdzie się. Wolę Ann. Później o tym podyskutujemy, kociaku.- Purdy spiorunował go spojrzeniem, całując mój policzek.
-To znaczy, że jesteś ze mną tylko dlatego, że cię wkurzam?- podpuściłam basistę.
-Oczywiście, że nie. Jestem z tobą, bo cię, ekhem, kocham.- zakaszlał.
-Powiedziałbyś za co ją tak kochasz.- podpowiedziała mu JuJu, nie zwracając uwagi na wściekłe spojrzenia basisty.
-Za uśmiech, za asertywność, za pracowitość, za piękne ciało i za różne inne „umiejętności”.- spojrzał na mnie zboczonym wzrokiem, mówiąc to wszystko na jednym wydechu. Starałam się nie roześmiać. Ciekawe jak długo nad tym myślał. Głupek. Podparłam głowę na dłoni i uśmiechnęłam się. Jednak Andy postanowił mnie wkurwić.
-No Ann, teraz twoja kolej. Za co ty kochasz Ashley'a?- spytał. Kurwa! Zabiję go! No zamorduję gołymi rękami! Dobra. Oddychaj. Nie będę się denerwować. Ale postanowiłam być szczera. Za co lubię i toleruję Purdy'ego?
-Hmm, za serce, które wkłada w swoją pracę. Za to, jakim jest zdolnym basistą. Za codzienne kłótnie, bo to moja ulubiona rozrywka. Za to, że się o mnie troszczy. Za szereg jego pasji i za wnętrze. Poza tym, jest w końcu przystojny i nie da się go nie kochać.- próbowałam rozładować atmosferę, bo zrobiło się poważnie. Z tym wnętrzem trochę naciągałam, bo nie wiem, jaki jest naprawdę. Na pewno inny niż pokazuje mi na co dzień. Ale czy lepszy? Spojrzałam niepewnie na chłopaka. Przyglądał się swoim dłoniom, jednak po chwili uniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego oczach tak jakby niedowierzanie. I trochę... wstyd? Czyżby Ashley Abrocket Purdy się zawstydził?! Seerio?
Resztę popołudnia spędziliśmy na rozmowach i ogólnym zbijaniu bąków. Umówiliśmy się, że koło 17 pójdziemy do baru trochę się zabawić. Wyszłam na chwilę do toalety, a gdy wróciłam, przy naszym stoliku była jakaś większa grupa. Wzruszyłam ramionami, myśląc, że to fanki i skierowałam się do barmana po sok. W pewnej chwili usłyszałam za sobą krzyk:
-Rude to wiedźmy!! Na stos z nimi!!- zamarłam. Tylko jedna osoba zawsze tak się darła na widok czerwonowłosych i rudych lasek. Odwróciłam się powoli.
-Preciado przestań drzeć tą głupią mordę!- także krzyknęłam. Ludzie patrzyli na nas, jak na idiotów.
-Annie?- spojrzał na mnie zszokowany basista Pierce the Veil, Jaime Preciado.
-Siema mordko!- przytuliliśmy się.
-Co ty tu robisz?- spytał.
-Stoję. Gdzie masz resztę?
-Spotkaliśmy Black Veil Brides. Chodź, przywitasz się i ich poznasz.- pociągnął mnie za rękę. Podeszliśmy do stolika.
-Patrzcie kto tu jest!- wydarł się, żeby wszyscy go usłyszeli.
-Młoda!!!!- rzucili się na mnie Vic, Tony i Mike.
-Możecie przestać zgniatać mi dziewczynę?- zauważył Purdy. Momentalnie mnie puścili.
-CO?!?!?!?! To wy się znacie w ogóle?- patrzyli to na niego, to na mnie.
-No. Jestem ich tour managerką.- zaśmiałam się. -No i jego dziewczyną.
-O kurwa! Nasza Ann nam dorosła.- chlipnął udawanie Mike.
-To fajnie, że jesteś z nimi i w ogóle, ale o ile wiem, nie znasz za to tego pana.- Vic przyciągnął za szmaty jakiegoś kurdupla.
-Jak cię znam, to pewnie ktoś sławny. Z innymi się nie bujasz, Fuentes.- wyszczerzyłam się.
-To jest Kellin Quinn, a to Ann. Powiedziałbym jej nazwisko, ale ma za trudne.- Mike stojący obok, dopełnił prezentacji.
-Cześć.- uśmiechnął się do mnie sympatycznie Kellin.
-Sam jesteś za trudny Mike.- puściłam oczko nowemu koledze. -Co tu robicie?
-Mamy kilka wspólnych występów. Kellin na co dzień gra w Sleeping with Sirens, ale ostatnio nagraliśmy razem piosenkę i zrobiliśmy do tego teledysk.- wyjaśnił szybko Jaime.
-Ej! Znam twój zespół! Jesteście super.- ucieszyłam się. Wow ja znam jakiś inny młody zespół oprócz BVB i PTV.
-Naprawdę? To bardzo mi miło.- odpowiedział Quinn.
-Dobra, koniec pierdolenia. Mów! Jak to się stało, że pracujesz z chłopakami?- przerwał nam Tony.
-No zgadnij! Jonathan mnie wkopał.- westchnęłam.
-Jakie wkopał?! Przecież nas kochasz.- oburzył się Jinxx.
-Nie powiedziałam, że tak nie jest.- zauważyłam, tarmosząc go po włosach.
-Może tak łaskawie usiądziecie przy stole?- wtrącił Andy. Z racji tego, że stolik nie był za duży, zostałam pociągnięta na kolana Ashley'a. Usiadłam wygodniej, opierając się o jego plecy. Ash objął mnie w pasie, brodę kładąc mi na ramieniu. Juliet też tak siedziała. I Jake również... Wjebał się Jinxx'owi na kolana. Czy oni na pewno nie są bi? W ogóle, to chyba cała piątka powinna taka być.
-Same romanse dookoła.- mruknęłam pod nosem, patrząc na nich.
-A co? Chciałabyś spróbować z kobietą?- spytał cicho Purdy.
-Ty pewnie chciałbyś trójkącik.- uniosłam lekko kąciki ust.
-Jakbym miał mieć w łóżku dwie takie wiedźmy, jak ty, to dziękuję. Nie wytrzymałbym fizycznie.
-Coo?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wkurwia mnie ten cały Tony.- zmienił temat.
-Czym?
-Że próbuje się do ciebie dostawiać, mimo że jestem tu razem z tobą. I cały czas się gapi.- warknął, przyciągając mnie bliżej.
-Znaczy, że co? Musimy się bardziej postarać?- spytałam, nic nie kapując.
-Na to wychodzi. Czekaj, idę po drinki. Trzeba trochę rozkręcić towarzystwo.- podniósł mnie i posadził na krześle. Nie minęła minuta od jego zniknięcia, a przy mnie już pojawił się ten palant Adams.
-I jak się bawisz?- uśmiechnął się lekko.
-Dobrze. Z Ashley'em nie da się inaczej.- powiedziałam specjalnie. Przez twarz chłopaka przebiegł grymas złości.
-Naprawdę jesteś z nim szczęśliwa?- spytał.
-Owszem. Inaczej nie byłabym z nim.
-Gdzieś słyszałem takie coś, że udajecie, żeby wypromować zespół.- przyjrzał mi się uważnie.
-A Black Veil Brides nie jest już wypromowane?- spojrzałam na niego zimnym wzrokiem. Wytrzymał. Dobry jest. Zaraz spróbujemy to pogłębić.
-Czekaj, chodzą takie ploty?- wtrącił się CC.
-Noo, ktoś tam coś gadał.- niechętnie powiedział.
-Hahaha, no nie wierzę.- perkusista ryknął śmiechem. -Stary, najlepszym potwierdzeniem, że to plotka, jest to, że Ashley nigdy w życiu nie byłby w udawanym związku, bez możliwości bzykania.
-Ale zawsze mogło być tak, że mamy układ, że udajemy i się bzykamy.- puściłam mu oczko.
-Ann, kto jak kto, ale ty byś na to nie poszła. Za mądra na szczęście jesteś.- Coma dał mi buziaka.
-Na co za mądra?- wrócił do nas Purdy z drinkami.
Spojrzałam na resztę, byli już trochę wstawieni. CC wziął swój kieliszek. Wypiłam zawartość mojego.
-Tony usłyszał, że chodzą plotki, że udajecie. I stwierdziliśmy, że Ann jest za mądra, żeby się na to zgodzić. Okej. Ja idę do Mike'a.- CC skierował się do jednego z Fuentes'ów.
-Ktoś ma niezłą wyobraźnię.- Ash z powrotem posadził mnie sobie na kolanach. Anthony zajął się rozmową z resztą ekipy, ale ciągle nam się przyglądał. Jego wzrok sprawiał, że wciąż zmieniałam pozycję, bo było mi niewygodnie. W pewnej chwili usłyszałam ciche warknięcie i poczułam mocny uścisk na biodrach. Próbowałam nie zwracać uwagi na Adams'a i skupić się na rozmowach, ale było za dużo tematów i robił się coraz większy bełkot. Chłopaki nie byli pijani, ale nieźle wstawieni. Założyłam nogę na nogę.
-Kurwa! Nie wierć się.- Ashley syknął mi zdesperowany do ucha, po czym oparł załamany głowę o moje ramię. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Przepraszam. Robię ci krzywdę?- spojrzałam na niego.
-Nie wiem, czy to krzywda.- westchnął, błądząc wzrokiem po wszystkim.
-To znaczy?- serio, nic nie rozumiem.
-Brak seksu, ty wiercąca mi się na kolanach. Brzmi znajomo?- spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Nigdy go takim nie widziałam. Dopiero po chwili dotarło do mnie wszystko. Znieruchomiałam.
-Eee, to to nie jest telefon?- spytałam niepewnie. Jezu! Podnieciłam Ashley'a! Ja pierdolę!
-No nie jest...
-O kurwa!- szepnęłam. -Muszę się napić.
-Stój!!! Nie waż mi się ruszać! CC!- Ash krzyknął do kumpla, żeby przyniósł nam więcej alkoholu. Powiedziałam, żeby załatwił całą butelkę. Nalałam nam do szklanek.
-To przez Tony'ego. Cały czas się patrzy. Ja nie wiem, czy on sprawdza, czy udajemy, czy co.- spojrzałam w tamtym kierunku. Wciąż się gapił.
-Tsaa. Zaraz mu udowodnimy. Napij się. Do dna. Będzie łatwiej.- Purdy podał mi drugą szklankę. Nie miałam pojęcia o czym on znów gada, ale posłusznie wszystko wypiłam. Ledwo odstawiłam szkło, a Ashley przyciągnął mnie do siebie, wpijając mi się w usta. Zaskoczona, odruchowo złapałam się go mocniej i zamknęłam oczy. Ash całował mnie chwilę dość lekko (w końcu to tylko na pokaz), po czym odsunął się trochę.
-Patrzy się?- spytał.
-Przestał.- spojrzałam w tamtą stronę.
-Okej. Ale nie ruszaj się. Najlepiej, to się przytul.- wtuliłam się w niego i tak siedzieliśmy. Ja pierdolę! Purdy mnie pocałował! Wiadomo, że to udawane no i bez języczka, ale kurwa! To nie był zwykły buziak. Z zamyślenia wyrwała mnie jego ręka na moim udzie. Spojrzałam na niego nieprzytomnie, ale rozmawiał właśnie z Kellin'em. Oceniłam na chłodno jego zachowanie. Głaskał mi odruchowo nogę, ale jednak bliżej kolana. Okej. Czyli to jeszcze mogę zaakceptować. Nalałam sobie trochę alkoholu.
-Tylko nie przesadź kociaku. To dopiero początek trasy. Pamiętasz zalecenia lekarza?- zauważył Ash.
-To już ostatni. Jestem zmęczona.- mruknęłam. Serio, nie miałam w ogóle siły. To się chyba nazywa jet lag.
-Zaraz pójdziemy do pokoju.- pocieszył mnie.
-Zmęczona, yhy, jasne. Pewnie ledwo zamkniesz drzwi, a się na ciebie rzuci.- zaśmiał się CC do Purdy'ego. Zboczeniec.
-Nie mam nic przeciwko. Okej, serio idziemy.- wyszczerzył się basista. Widziałam, że też był zmęczony. Szybko się pożegnaliśmy ze wszystkimi. Reszta BVB też pomału zbierała dupy. Obiecałam chłopakom z Pierce the Veil, że zadzwonię do nich i skierowaliśmy się z moim „chłopakiem” do windy. Po chwili znaleźliśmy się w pokoju.
-Idź pierwsza do łazienki, ja muszę zadzwonić.- puścił mnie. Zaczęłam przekopywać walizkę w poszukiwaniu piżamy. O dziwo, znalazłam tylko te najbardziej skąpe. Pewnie ten debil schował mi resztę. Byłam jednak zbyt padnięta, na kłótnie. Szybko wzięłam prysznic i wskoczyłam w koszulkę nocną. Umrę kiedyś ze wstydu. Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam z łazienki.
Ash spojrzał na mnie nieprzytomnie, ale zaraz zlustrował mnie z góry na dół. Przyglądał mi się z uniesioną brwią. Olałam go i zaczęłam przekopywać walizkę w poszukiwaniu ciuchów na jutro. Po chwili chłopak zakończył rozmowę i bez słowa poszedł się myć. Zauważyłam, że gdzieś za oknem się błyska. Nie, błagam! Tylko nie burza! Próbowałam się opanować i układałam dalej ciuchy, ale w środku zaczynałam się bać. W pewnym momencie jednocześnie nastąpił błysk i głośny huk. Pisnęłam cicho, odruchowo robiąc krok w tył. Mało nie dostałam zawału, gdy wpadłam niechcący na półnagiego basistę.
-Hej! Spokojnie. Nie bój się. To tylko burza.- złapał mnie w pasie, zanim zdążyłam się wywalić. Szybko się do niego przytuliłam.
-Ale ja nie lubię. Ja się boję.- miauknęłam, mocniej się wtulając. Odwzajemnił uścisk.
-Nie masz czego. Jesteś bezpieczna.- pogłaskał mnie po plecach.
-To mnie nie przekonuje.- mruknęłam niewyraźnie.
-Aha. I zamierzasz tak ze mną stać, dopóki to się nie skończy?- słyszałam w jego głosie lekką kpinę. W tym momencie znów gdzieś uderzył piorun. Cała się spięłam.
-Tak!- odparłam histerycznie.
-Ty się naprawdę boisz.- zdziwił się, mocniej oplatając mnie ramionami. Nic nie odpowiedziałam. Po chwili poczułam, jak się unoszę.
-Co robisz?- spytałam.
-Cóż, nie chce mi się tyle stać. Dlatego się położymy.- ułożył mnie na materacu, po czym do mnie dołączył.
-Mamy razem spać?- byłam mocno zszokowana.
-Wolisz się trząść ze strachu? W samotności? Całą noc?- przyciągnął mnie do siebie. Przeanalizowałam jego słowa.
-Nie. Niespecjalnie.- powiedziałam cicho.
-No widzisz. Poza tym, przecież już raz spaliśmy razem.- wciągnął mnie na siebie tak, jak wtedy. Znów leżałam na nim. Z dolną połową ciała między jego nogami i głową na klatce piersiowej.
-Jestem za ciężka.- zauważyłam.
-Jak będzie mi za ciężko, to cię zrzucę. O to się nie martw.- prychnął Purdy. Podciągnęłam się odrobinę wyżej i ułożyłam ręce po bokach jego ciała.
-Żebyś ty zawsze był taki miły.- westchnęłam, lekko sztywniejąc na odgłos grzmotu.
-To byłoby za piękne, kociaku.- zaśmiał się, dłońmi sunąc po moich plecach, aż w końcu zatrzymał się na pośladkach.
-Czy ty mnie właśnie macasz?- spytałam retorycznie.
-Może troszkę. No weź, też chcę mieć coś od życia w tej trasie.- odezwał się prosząco. Zastanowiłam się, co robiłam z moimi kumplami, udając ich laskę. Okeeej...
-Ale masz być w miarę delikatny. Inaczej ci przywalę. Chciałabym jakoś usnąć.- uniosłam trochę głowę.
-Serio? Dobra. Raz w życiu się postaram.- puścił mi oczko, a ja opadłam z powrotem na jego ciało. Czułam, jak jedną ręką mocno oplatał moje ciało, a drugą głaskał lekko moje pośladki. W sumie, nie wiem, czy to były pośladki, czy raczej ich okolice. Mniejsza. Dobrze, że byliśmy przykryci, bo jakby wpadli chłopcy, to nie daliby nam żyć hahah. Chociaż, co ja mówię. Jakby nas w jednym łóżku znów zobaczyli to już byłaby afera. Leżałam tak, starając się nie myśleć o burzy i skupić na bliskości drugiego człowieka. Po pewnym czasie, zasnęłam.
******************
Trochę zaszalałam z tymi zdjęciami. Tak w ogóle rozdział dedykuję kochanej Purdy Girl, za te wszystkie boskie zdjęcia Wprowadziłam nowego bohatera, jak już pewnie zauważyliście:D Jak wam się podoba? I jestem superekstra szczęśliwa, dzięki Waszym komentarzom. Poprawiły mi humor, który zresztą dziś znów mi się zepsuł. Dziękuję^_^ Głupota ludzka czasem boli:(
P.S. Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego najfajniejsze zdjęcia ciuchów są z modelkami? Ehh, nikt nie myśli, że ja nie chcę oglądać jakichś bab...
!!! 18 komentarzy=nowy !!!

41 komentarzy:

  1. Jak mi miło dziękuję bardzo <3 Jak już mówiłam uwielbiam wysyłać ich zdjęcia więc do mnie to żaden problem. Jestem zawsze do usług.
    Aczkolwiek nie mam nastroju do pisania. Ale dla Ciebie wszystko
    Rozdział jak zwykle mi się podobał.
    Gdy jest burza to zawsze przykrywam głowę poduszką, chociaż to nic nie daje :-P
    ''Ja na przykład nie chciałbym być dzieckiem poczętym w trasie'' zawsze by było co wspominać ale to tylko moje zdanie :D
    ''Podnieciłam Ashley'a!'' niedługo poczuję się jak w erotyku, ale to chyba dobrze (jestem bardzo zboczona)
    Abrocket nazwę tak mojego syna a co mi tam.
    Widzę, że znów został podniesiony limit.
    Kończę już nie chcę Cię zanudzać.
    Jeszcze raz dziękuję <3




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się nie przelewać tutaj mojego zboczenia, bo rozdział byłby, ekhem, no. Lepiej nie. Abrocket ahahah. Ja już się dziwię, jak można chłopcu dać na imię Ashley, bo to damskie imię, ale ok. Ty mnie nigdy nie zanudzasz! Dziękuję♥

      Usuń
  2. mmmmm dziecko poczęte w trasie XD Słodka końcówka <3 rozdział jak zawsze cudowny (od niedawna zaczęłam czytać tw bloga ale w ciągu 1 dnia przeczytałam cały aż do 42 i prawdopodobnie teraz dostane 1 z ang ale ciii) Czekam na kolejny rozdzialik i życzę weny <3 /Nat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nauczycielka spyta, czemu się nie nauczyłaś, to możesz zwalić na mnie:D Dziękuję:)

      Usuń
  3. Wiesz co, zabije cie za to, ze sie skonczylo w tym momencie ;-;
    ALE AWWWW *0* ANN PODNIECA ASHA *0* ON JA MACA W LOZKU PO CZTERECH LITERACH *0* ONI SPIA W JEDNYM LOZKU! *0* CHCE WIECEJ *0*
    Dobra koncze bo mi odpierdala xD
    Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czo? Wolałabyś końcówkę trzymającą w napięciu? Skończyła się akcja, to skończył się rozdział:P Dziękuję:)

      Usuń
  4. Hej ^__^
    Kobieto, jesteś genialna! Ten rozdział jest... Określenie zajebisty chyba najbardziej oddaje Twoją świetną robotę. Prawie przykleiłam się do monitora, czytając. Nie często potrafię się aż tak wciągnąć w czytanie.I Ty śmiesz twierdzić, że rozdziały z trasy są nudne?
    Tia, Purdy Girl ma sporo zdjęć, hahah xD. Czasami też się przyczyniam do powiększenia tej kolekcji, jak tylko uda mi się znaleźć coś, czego Ona jeszcze nie widziała. ;)
    No dobra, mniejsza o szczegóły, przejdźmy do konkretów *zaciera ręce*.
    Miły Jon to coś, co się praktycznie nie zdarza. Tym bardziej pogłębia się moje wrażenie sprzed kilku rozdziałów. Może to głupie, ale wydaje mi się, że ten facet ma coś za uszami. Wie coś więcej od nich, albo coś kombinuje. W każdym razie, mam przeczucie, że nie ma czystej karty i tyle. Chętnie to z Tobą przedyskutuję, jeśli masz ochotę ;)
    Aem, to przedstawienie w jego biurze też mnie się podoba. Uwielbiam tę bandę, jak w realu, tak i jako Twoich bohaterów literackich. Tekst Pudry'ego jest tak dla niego typowy i tak oderwany od kontekstu, że padłam ze śmiechu. Ogólnie dużo się śmiałam, więc dziękuję za ciut lepszy humorek. U made my day! <3 No i ta akcja między Ash'em i Ann. Chyba się już do tego teatrzyku przyzwyczaili. I lubią wkurzać Jonathan'a, rzecz jasna :D
    Trasaaa! *__*
    Andy i Juliet to taka urocza parka <3. I obsesja tego głupka na punkcie Batmana. Awwww *__*
    Coś mnie się wydaje, że nie polubię Adams'a. Ba, ja już go nie toleruję. Nosz następny natręt się znalazł! I, przeskakując kilka wątków, do których wrócę, skąd on wie o tym, że udają? W sensie, gdzie o tym usłyszał? Podsłuchał kogoś? Ktoś ma za długi język? Jestem tak podminowana, że wszystko mnie irytuje i najchętniej odstrzeliłabym zbędne elementy otoczenia...
    Dobra, wracając do momentu, w którym przerwałam... Nieźle im to udawanie wychodzi. Wczuli się w swoje role. Ogólnie rozczula mnie to, jak czytam, że chłopcy tak się troszczą o Annie. Chociaż jakaś odmiana od szarej rzeczywistości, cieplej się człowiekowi na sercu robi. Chyba, że ja po prostu jestem na takie szczególiki nadwrażliwa...
    Podobają mi się stroje, jakie dobierasz Rudej. Przyznaję, ciężko jest znaleźć fajny ciuch bez modelki, Trochę szkoda... Ale cóż, i tak sobie radzisz :D
    Te teksty i akcje przy śniadanku mnie kompletnie rozłożyły na łopatki. Ktoś z zewnątrz na pewno widzi to jako czystą, rodzinną prawie że sielankę. Tak trzymać ^__^.
    Ej, Młoda się już do tego udawania przyzwyczaiła :D. W sensie, może sobie do basisty czuć, co chce, ale do jego obecności, zachowań i tego całego teatrzyku przywykła :D. W sensie... Ugh, brakuje mi słów! Będzie tracić cierpliwość, ale to jej wejdzie w nawyk :P. Fajnie, fajnie ^__^.
    Ta rozmowa o pokojach xD. Coś czuję, że ten rozdział będę czytała jeszcze kilka razy, tak na poprawę humoru. Te teksty są mistrzowskie, tak bardzo do nich pasujące. I Dziewczyny ich nieźle zgasiły :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, nie zmieściłam się w jednym -_-
      Ehkem, za co się kochają? Mało nie spadłam z krzesła jak to czytałam. Podziwiam Cię za to, że umiesz pisać takie ciekawe scenki, które mi w ogóle by na myśl nie przyszły. No i niemożliwe, czyżby jedyny i niepowtarzalny Deviant się zawstydził? Ja chcę wiedzieć, czemu! Ciekawość mnie kiedyś zabije, serio.
      Co do baru i incydentów z nim związanych...
      Znajomi Anki są do tyłu z informacjami. Nieźle do tyłu. Te reakcje, hahah, ja nie mogę... No i znów gra aktorska na poziomie mistrzowskim. Chociaż, co mnie się wydaje, że oni się coraz mniej do tego zmuszają.No i tę scenkę przy stole przeczytałam raz, przetarłam oczy, uszczypnęłam się, i przeczytałam ponownie.
      Nie dziwi mnie to, że Jinxx i Jake coś odpierdalają, co dziwne, przeszłam już z tym do porządku dziennego. Ale akcja pomiędzy Ann i Purdy'm. Oszkurwa. Brak sł.ów. Świetnie napisane. I ogólnie bardzo mi się podoba ta idea. Buziaki, siedzenie na kolankach, przytulanie, mizianie... Ktoś poważniej ode mnie podchodzący do życia może rzygać tęczą, ale ja tylko się będę uśmiechała pod nosem, bo uwielbiam takie scenki.
      No i tu wychodzi, jak bardzo Ash'owi doskwiera brak seksu. I jak działa na niego Ruda. Myryryry, normalnie odjazd :D ^__^.
      Hahah, no i back to the hotel room. Ash ma wszystko wykalkulowane. I ta burza... Biedna Anka, ja bym nie wyrobiła z takim strachem przed tym żywiołem.
      I ta końcówka, na którą nie mogę znaleźć słów... Po prostu bajka.
      Dobra, kończę już te moje bezsensowne wywodu, bo pewnie i tak nie chce się tego nikomu czytać.
      Apel do czytelników: CZYTAM = KOMENTUJĘ!
      Pozdrawiam cieplutko, Weny i czasu życzę. <3

      Usuń
    2. Nie będę się odnosić do całego komentarza:P Owszem, możemy podyskutować na te tematy na hangout'cie:D Zajarzyłam, o co chodziło Ci z tym udawaniem. Lubię Twoje komentarze! Dziękuję♥

      Usuń
  5. jprdl *.* kuźwa *.*
    sory ale ten rozdział jest zajebisty *.*
    normalnie wyszedł poza skalę oceniania xd
    (tak wiem moja zboczoność się odzywa, ale jestem spragniona erotyka)
    Ashley ma chcice xDD będzie ciekawie xD
    ta końcówka była świetna (w sumie spodziewałam się, że skończą razem w jednym łóżku ^^)
    a tego Tonego (czy jak się palant zwie) to lubię bo gna Ankę i Asha do roboty xd
    no więc dodawaj szybko następnego, bo chcę więcej *.*
    weny, czasu, zajebistego humoru <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do erotyka to jeszcze co najmniej drugie tyle rozdziałów:P Dziękuję:)

      Usuń
    2. doszłaś już do tego z kim będzie Ann? *.*

      Usuń
    3. Do tego z kim będzie następnym, to mam dwie opcje i kombinuję nad lepszą. Aczkolwiek, nie jest powiedziane, że z tą osobą skończę jej historię.

      Usuń
  6. Kobieto, kocham to opowiadanie!

    Moim numerem jeden jest:
    " -Eee, to to nie jest telefon?- spytałam niepewnie. Jezu! Podnieciłam Ashley'a! Ja pierdolę!
    -No nie jest..." - wyłam na głos, i do tego się popłakałam.

    Ann i Ash w tym rozdziale są tacy oh i ah, pasują kurde do siebie jak nic!

    A ten Anthony jest jakiś taki.... To szpieg jakiś czy coś? Mam złe przeczucia co do niego... mam nadzieję, ze on coś Ann nie będzie chciał zrobić.

    Ann boi się burzy? Oh, ale Purdy znalazł sposób, Ann niech się przyzna że chodziło o mizianko. Nie wiem jak ona, ale ja bym tak nie usnęła, mam straszne łaskotki :).

    Czekam na następny <3
    http://heartoffire-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahah, to z tym podniecaniem było chore:D Dziękuję:)

      Usuń
  7. Świetny ten rozdział ;)
    Ciekawie mnie co będzie rano u An i Asha się działo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam ten rozdział i praktycznie cały czas banan na twarzy :D kurdupel Kellin hahaah padłam :) fajnie że wplotłaś tu sws i ptv ponieważ ich również bardzo lubię i ubolewam że nie będzie mnie na ich wspólnym koncercie w Berlinie ;-; wracając to opowiadania, uwielbiam jak Ann jest nazywana wiedźmą, to do niej tak pasuje :D tylko wkurza mnie ten cały Anthony ale Ann i Ash się tak łatwo nie dadzą :D świetna robota :) pozdrawiam i do następnego /Topazek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kellin ma 172 cm. Co to jest u faceta, przy 170 Ann:D Staram się właśnie wrzucać epizody z innymi zespołami. Po to An ma taką, a nie inną fuchę. Dziękuję:)

      Usuń
  9. Kocham Cię za ten rozdział! <3 Strasznie poprawił mi humor :)
    "-Kurwa! Nie wierć się.- Ashley syknął mi zdesperowany do ucha, po czym oparł załamany głowę o moje ramię. Nie wiedziałam o co mu chodzi." Kurde, już wtedy podejrzewałam o co chodzi... i dobrze podejrzewałam :D
    Jezu jak ryknęłam śmiechem wtedy to nawet sobie nie wyobrażasz. Ja rozumiem sytuacje Purdy'ego i niby nie ma się co dziwić, ale tak mi to humor poprawiło, haha :D
    W ogóle to spanie wspólne... Ann taka ugodowa, pozwala na małe conieco, ale wydaje mi się że w następnym rozdziale już od początku będą kłótnie, bo przecież będzie musiała nadrobić ten "miły" dzień, haha :D

    Kurde, powinnam to jakoś po kolei pisać, a nie tak z dupy, bez ładu i składu :--(
    W ogóle irytuje mnie strasznie Tony... taka trochę kolejna wersja Drew, haha :D
    I w ogóle jak zobaczyłam to ubranie rudej to się rozmarzyłam :D *-* Aż sama zachciałam takie kupić, co Ty robisz z ludźmi, haha.
    Ale w sensie, nie te skąpe piżamy, tylko ten cały czarny zestaw, żebyś mnie źle nie zrozumiała, hahah.
    Kurde 2. Mam teraz taki dobry humor przez Ciebie, że sama się do siebie uśmiecham... zasadniczo do laptopa ale ćśś.

    Ej no i jeszcze jak zobaczyłam zdjęcie z Kellin'em. Pierwsze takie: WTF CO TU ROBI QUINN?! a później znowu zaciesz, że tyle tu wspaniałych postaci :D
    I jeszcze to: "Vic przyciągnął za szmaty jakiegoś kurdupla." :DD

    Dobra bo chyba się rozpisałam i coś za wesoło mi nagle, więc czuję, że ktoś mi zaraz spierdoli ten fajny humor :')
    Życzę weny, czasu, pomysłów, komentarzy, słoneczka, dobrego humoru (może Ty sama zacznij czytać swoje opowiadanie, to Ci się od razu polepszy ^^), no i czego jeszcze tam potrzebujesz! Trzymaj się, czekam na kolejny <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, moja pierwsza myśl, to że właśnie te piżamki chciałaś:D Jak doszłam do Twojego wyjaśnienia, to zaczęłam się śmiać jak idiotka. Prawie dziecko przez to obudziłam:D A uśpienie go zajęło mi jednak trochę czasu:P. Serio, próbowałam czytać swoje wypociny, ale stanęłam na 15 rozdziale i dupa. Nie umiem przebrnąć przez to wszystko. Dziękuję♥

      Usuń
  10. Rozdział jak zwykle świetny.. Poza tym.. Dziękuję za poprawę humoru rozdziałem akurat wtedy gdy coś się popsuło w Moim życiu.. Koocham Twoje opowiadania.. Pisz dalej <3 c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że troszkę Ci lepiej. Mi ciągle coś się pierdoli, tak na poważnie, więc znam ten ból. Dziękuję:)

      Usuń
    2. No u mnie to samo.. A Twoje rozdziały serio są świetne.. Pisz dalej <3

      Usuń
  11. ptv :O gdy ich tu zobaczyłam moja mina bezcenna :D super rozdział mogłam sie już doczekać praktycznie sprawdzałam co 2 godziny czy jest już nowy rozdział ,a potem mi weszło w nawyk i wchodzę tu tak bez powodu ! :D nie mogę się doczekać kolejnych ,bo naprawdę świetnie piszesz i w praktycznie w każdym rozdziale sie coś dzieje ! do następnego ;)
    ~ Nat .

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaa kocham tę piosenkę <3
    Jonathan taki miły :o Wcześniej Ann, teraz on...to podejrzane. Nawet Ash jakiś milszy. Wow.
    Nowy kolega...huehue. Coś czuję, że się nie polubimy ;> Ale cholera, on tak bardzo pasuje do tej roli...:D
    Eh...Andy i Juliet wywołują zbiorowe "awww" :) W sumie nasza "parka" podobnie. W tych rzadkich chwilach, kiedy nie udają i się nie kłócą.
    Czy Ty wiesz jak ja jej zazdroszczę w tym momencie? Teoretycznie fikcyjnej postaci. Gorzej ze mną już całkiem xD No ale radocha, bo PTV. Hamuję fangirling do wiadomo kogo, bądź dumna.
    Czytam "Kellin" a mój mózg przetwarza to na "Kellic". Znowu. Nie wnikam. (Hmm to chyba nie powinno być upublicznione, ale who cares:D)
    "I Jake również... Wjebał się Jinxx'owi na kolana. Czy oni na pewno nie są bi?" Wspominałam już, że niszczysz mój mózg? -,-
    Omg. To TEN moment!! "Eee, to to nie jest telefon?" I po tym zdaniu wybuchłam śmiechem, znowu. Askdhfsjfd :D
    Serio ona w alkoholizm wpadnie przy nich.
    Coraz bardziej podoba mi się te ich udawanie..huehue. Widać, że oni też coraz lepiej odnajdują się w swojej roli. Tym lepiej.
    Z jednej strony współczuję jej tej burzy, bo to nic przyjemnego, szczególnie jeśli ktoś się boi. Ale z drugiej mając takiego pocieszyciela...:D
    Ogólnie to rozdział zajebisty i ani mi się waż marudzić na przyszłość :P
    I uwielbiam to, że wstawiasz tyle zdjęć <3

    Tak na koniec to uratowałaś mi ten wieczór tym rozdziałem...Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wroniasty wymiata. CHWILA! Czego Ty tak dokładnie jej zazdrościsz? Że ma takie układy z Ash'em, czy czego? W następnym postarałam się bardziej pokazać M.F. Taaak, spoilery everywhere:D Dziękuję♥

      Usuń
    2. Gorzej jak oglądając mecz zacznę go bez powodów wyzywać :P
      Nieee, bardziej kontaktów z zespołami :D
      Ojejku ♥♥♥ Kocham Twoje spoilery. I rozdziały. I niespodzianki. Eh dobra, bo się za słodko zrobi XD

      Usuń
  13. Przepraszam nie potrafie pisac komentarzy a rozdział jak zwykle super Ash i Ann razem w łóżku i ta scena w barze poprostu skisłam czekam na next>>>Noele

    OdpowiedzUsuń
  14. Te twoje rozdziały są coraz lepsze! Kobieto jak ty to robisz? Ta końcowa scenka taka AWW *.* przeurocza.Nie no siedzę z takim wielkim uśmiechem na twarzy.Dziękuje ci za nowy rozdział i niewyobrażalną poprawę humoru.Rozdział czytałam łącznie 8 razy od wczoraj.No jest zajebisty! Za nic nie mogę się doczekać następnego.Życzę miłego dnia i dobrego humorku.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ash macający An.An,która nie ma nic przeciwko.Jak mocno ona się w łeb uwaliła?A może jej alkochol zaszkodził hmm.I jeszcze ten kawałek: Za co ty kochasz Ashley'a?- spytał. Kurwa! Zabiję go! No zamorduję gołymi rękami! Dobra. Oddychaj. Nie będę się denerwować. Ale postanowiłam być szczera. Za co lubię i toleruję Purdy'ego?
    -Hmm, za serce, które wkłada w swoją pracę. Za to, jakim jest zdolnym basistą. Za codzienne kłótnie, bo to moja ulubiona rozrywka. Za to, że się o mnie troszczy. Za szereg jego pasji i za wnętrze. Poza tym, jest w końcu przystojny i nie da się go nie kochać.- próbowałam rozładować atmosferę, bo zrobiło się poważnie. Z tym wnętrzem trochę naciągałam, bo nie wiem, jaki jest naprawdę. Na pewno inny niż pokazuje mi na co dzień. Ale czy lepszy? Spojrzałam niepewnie na chłopaka. Przyglądał się swoim dłoniom, jednak po chwili uniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego oczach tak jakby niedowierzanie. I trochę... wstyd? Czyżby Ashley Abrocket Purdy się zawstydził?! Seerio?- Normalnie miód i cukierki.Nie lubię Tony'ego nie mam pojęcia dlaczego ale mam ochotę go pieprznąć i to tak mocno.Nie daje mi spokoju czemu Jon był taki szczęśliwy ?Jak sie czegoś naćpal to mógłby mi trochę odpalić huh.

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski!!! Ta scena pokazowy Ann i Asha swieeetna :D I jakie to było miłe z jego strony, ze ją przytulił :))) Nie moge sie doczekać następnego rozdziału!
    Sosik :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kobieto, rzygam tęczą przez Ciebie :o
    Dziękuję Ci ogromnie, naprawdę.
    Może i dla Ciebie to wypociny, ale twój blog sprawia...Że wreszcie się uśmiecham. Moje życie od dawna nie ma sensu, nie mam przyjaciół...Całe noce mogę przepłakać.
    Powiem jedno : DZIĘKUJĘ
    ////Black Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest więcej takich osób z problemami:) To raczej ja dziękuję za miły komentarz:)

      Usuń
  18. Hej, przepraszam że tak późno ale miałam mały kłopot z dodaniem komentarza. Rozdział jak zawsze zajebisty a jak zawsze nieumiem pisać komentarzy :/ czekam na następny :D weny i dobrego humoru :***

    OdpowiedzUsuń