niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 44


Następny dzień.

Obudziło mnie słońce świecące mi prosto w twarz. Mruknęłam coś pod nosem i chciałam się obrócić na drugi bok. Jednak coś mi to uniemożliwiało. A raczej ktoś. Przetarłam ręką oczy i spojrzałam w bok. Ashley spał, obejmując mnie mocno w pasie. Matko, jaki on jest silny! Leżeliśmy w pozycji „na łyżeczki”. Próbowałam się jakoś wyswobodzić, ale nie dałam rady. Wpadłam na pomysł i zaczęłam go lekko podszczypywać, na tyle, żeby czuł, ale żeby go nie bolało. W końcu poluzował uścisk, dzięki czemu obróciłam się do niego twarzą. A raczej spotkałam oko w oko z jego klatą. Oparłam się o niego dłonią i próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie umiałam. Będę niewyspana, ale cóż. Bywa.
Po jakimś czasie wstałam z łóżka. Przyjrzałam się chłopakowi. Gdy spał był naprawdę... niezły. Zaśmiałam się do siebie. Ania, o czym ty myślisz? Przecież on cię nie znosi. Przykryłam go bardziej kołdrą. Szybko przebrałam się w łazience i postanowiłam zejść na dół na jedzonko. Napisałam basiście liścik i zjechałam na dół. W restauracji siedział już Tony. No kurwa! Zauważył mnie, bo natychmiast się rozpromienił, posyłając mi uwodzicielski uśmiech.
On myśli, że ja siądę koło niego?! No chyba nie! Na szczęście przy innym stoliku zauważyłam Mike'a Fuentes'a, więc zaczęłam się tam skradać.
-Zgadnij kto to?- zakryłam mu oczy.
-Hmm, taka mała, ruda wredotka?- zaśmiał się.
-Co wy wszyscy macie z tą małą? 170 cm to sporo, jak na dzisiejsze dziewczyny.- fochnęłam się, siadając obok.
-Bo jesteś naszym malutkim słoneczkiem. A teraz opowiadaj, jak ci się podoba w trasie?
-Dopiero ją zaczęliśmy. Ale poprzednia była całkiem spoko.- wzruszyłam ramionami.
-To ty już jesteś z chłopakami drugi raz?- zdziwił się.
-No. Pracujemy razem od czerwca.
-Okej. A jak to się stało, że jesteś z Ashley'em?- dociekał Mike.
-Tak wyszło. Najpierw się kłóciliśmy, potem został moim opiekunem na trasę, a potem coś do siebie poczuliśmy.- streściłam.
-Kurczę. Mam nadzieję, że Ash naprawdę cię kocha. Muszę mu powiedzieć, że jak cię skrzywdzi, to pożałuje, że żyje.
-Haahah ustaw się w kolejce.- wystawiłam mu język. -Poza tym, sorry, ale mnie nie da się nie kochać.
-Jest w tym trochę racji. Wiesz, gadaliśmy trochę w nocy z chłopakami. Znamy się z BVB i Purdy'm już jakiś czas. Wiemy, jaki on jest. I jeśli ktoś umiałby go okiełznać, to chyba tylko ty. Jesteś jedyną, tak młodą laską, która nie daje sobie w kaszę dmuchać.- uśmiechnął się do mnie z uznaniem. Co? Ja? Okiełznać Ash'a... To tak się w ogóle da?
-Przesadzasz.- powiedziałam cicho.
-Nie Ann. Uwierz ty w końcu w siebie. Jak na 18 lat, to jesteś cholernie twarda i ogarnięta. Nie jeden dwudziestokilkulatek by ci pozazdrościł.
-To dlatego, że jestem wiedźmą. One już tak mają.- odparłam szybko. Ja nie jestem ogarnięta. Po prostu lubię to, co robię i staram się wykonywać obowiązki jak najlepiej.
-Uparta jak zawsze.- pokręcił głową.
-Kurczę, uświadomiłam sobie, jakiego mam farta. Znam dobrze wasz zespół, znam Black Veil Brides... Niektóre laski oddałyby wszystko, żeby się zamienić.- zauważyłam.
-I jeszcze masz Purdy'ego za chłopaka, który też ma duże grono fanek. A ty dalej marudzisz.- zaśmiał się Fuentes.
-Dobra. Postaram się ograniczyć.- powiedziałam ugodowo, zamawiając śniadanie. Naleśniki.
-Ej, czemu ten koleś od was ciągle się tu gapi?- spytał po kilkunastu minutach mój towarzysz.
-Bo jest jakiś nienormalny. Za wszelką cenę chce się ze mną bliżej poznać. Kompletnie olewa obecność Ash'a przy mnie.
-Hmm, serio? Pogadaj z nim i z chłopakami.
-Taaak. Przy okazji.- machnęłam ręką, zabierając się za śniadanie.
-O, Ashley idzie.- Mike pomachał basiście.
-No hej. Smacznego. Co jesz dobrego?- Purdy mało nie wsadził nosa w mój talerz. -Naleśniczki! Mniam.
-Noo, z serem. Nie umiałam się zdecydować pomiędzy tymi, a z czekoladą i owocami.- zaśmiałam się.
-Ej! Teraz to ja mam problem! Ale ty jesteś.- westchnął Purdy, zamykając oczy i wodząc palcem po menu.
-Co ty robisz?- spytał go Mike.
-Wybieram losowo moje naleśniki.- mruknął.
-To ja mam lepszy pomysł.- chciałam uderzyć się ręką w czoło, ale ostatecznie się powstrzymałam. Bo przecież tak go „kocham”...
-Jaki?- Ash spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Ty zamówisz z owocami, a w międzyczasie zjesz mój z serem. Potem dasz mi swój.- pomachałam mu widelcem z kawałkiem śniadanka, przed nosem.
-Podoba mi się taka opcja.- złapał mnie za rękę i wsadził sobie widelec do buzi. Przewróciłam tylko oczami. Basista szybko złożył zamówienie, po czym rzucił się na biednego naleśnika. Mike przyglądał się temu wszystkiemu z głową opartą na ręce.
-Naprawdę jesteście słodcy.- stwierdził po chwili. Na te słowa Purdy mało co, nie wypluł tego, co miał w ustach. Ja tylko zacisnęłam szczękę.
-A co tam u ciebie?- szybko zmieniłam temat.
-Dobrze. Niedawno nagraliśmy teledysk z Kellin'em. Musisz go zobaczyć. To twoje klimaty. O której wyjeżdżacie?- spytał Fuentes.
-Przed obiadem.- posmutniałam.
-Okej. To wpadnijcie jeszcze do nas. Puścimy ci klip. Dobra miśki, ja spadam. Ktoś musi obudzić tych pijaków.- wyszczerzył się wstając.
-Ehh. Z chęcią zrobiłabym to za ciebie.- westchnęłam.
-Lepiej nie. Tony do dziś ma złe wspomnienia. Do potem.- perkusista Pierce the Veil opuścił nas.
-O co mu chodziło z tymi złymi wspomnieniami?- spytał Purdy, zabierając się za nową porcję naleśników.
-Raz się najebali w wynajętym domu. Jon kazał mi tam jechać. Obudziłam ich po kolei, ale z Tony'm było najgorzej. Więc trochę się zdenerwowałam i poszłam do kuchni. Wyjęłam z zamrażarki kostki lodu i wróciłam do niego. Leżał w dresach na łóżku. Złapałam za gumkę i odchyliłam lekko, po czym wysypałam lód na jego tyłek.- uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
-Jesteś walnięta. Ale szczerze, myślałem, że będzie gorzej.- puścił mi oczko.
-Świetnie. Ej! Jeden miał być mój!- oburzyłam się widząc w jakim tempie pochłania kolejnego naleśnika.
-Otwórz buzię.- wpakował mi widelec z ciastem do ust. Miałam się wściec, ale to było takie dobre...
-Rany. Kocham naleśniki. Jeszcze zapomniałam ci podziękować.
-Za co?- zmarszczył czoło.
-Za to, że wczoraj się mną... zająłeś. Dzięki tobie jakoś usnęłam.- spojrzałam na swoje dłonie.
-Powiedzmy, że jesteśmy kwita. A teraz jedz.- wepchnął mi kolejny kawałek.
-W ogóle co się stało, że nie masz na głowie tony lakieru?- uniosłam brew, patrząc na jego fryzurę.
-Byłem głodny i nie miałem czasu.- odpowiedział markotnie.
-Pff, a już liczyłam, że jednak posiadasz jakieś resztki mózgu i zrobiłeś to specjalnie.- załamałam się.
-Znowu zaczynasz?- zmrużył oczy.

-Co ja poradzę, że lubię cię prowokować?- wzruszyłam niewinnie ramionami. W tym momencie Ash złapał mnie za podbródek i przyciągnął do siebie, po czym cmoknął.
-Ten idiota się gapi.- mruknął mi prosto w usta.
-Liczył, że się do niego dosiądę.- powiedziałam.
-Jeszcze czego! Nie waż mi się z nim nawet rozmawiać! On jest jakiś dziwny. Nie ufam mu.- Purdy zacisnął szczękę.
-Nie przesadzaj.- zbagatelizowałam jego słowa.
-Ann zrób dla mnie tę jedną rzecz i uważaj na siebie, okej? Nie zostawaj z nim sam na sam.- spojrzał na mnie poważnie, łapiąc za rękę.
-Myślisz, że nie umiem sobie poradzić?- uniosłam brew.
-Niee. Ale jesteśmy w trasie, a tu wszystko może się wydarzyć. Jak coś będzie nie halo, od razu idziesz do mnie, albo któregoś z chłopaków. Pamiętaj, że wciąż jesteś pod moją opieką.- dokończył śniadanie.
-Taak. Pamiętam. Ej, muszę się ciebie o coś zapytać. Ty odpowiesz szczerze.- zaczęłam.
-Noo?
-Czy ja dużo marudzę i narzekam?
-Hmm... Do Andy'ego jeszcze dużo ci brakuje. Raczej powiedziałbym, że szybko się irytujesz. No i jesteś wredna, ale to sama wiesz.
-Aha.- kiwnęłam tylko głową.
-A skąd takie pytanie?- zainteresował się.
-Zastanawiam się, czy już bardzo ze mną źle.- mruknęłam. Niespecjalnie chciałam się przyznawać, do tego co siedzi mi w głowie.
-Czemu nie pójdziesz do tego psychologa? On ci mógłby doradzić, jak radzić sobie z różnymi odczuciami.
-Nie chcę. Nie lubię się zwierzać, a jemu musiałabym powiedzieć o kilku sprawach.- schowałam twarz w dłoniach.
-Spójrz na mnie, kociaku.- Ash złapał moje dłonie i odciągnął od twarzy. Spojrzałam na niego niechętnie. -Mówił ci już ktoś, że za dużo myślisz?
-Zdarzyło się.
-To w końcu zmień to i idź na spontan. Nie masz się o co martwić. Nie odwalisz takich cyrków, jak ja.- „pocieszył” mnie.
-To pokaż mi, jak to się robi.- podpuściłam go.
-Hahaha może kiedyś. Nie urobisz mnie. Już i tak wysilam się, żeby być teraz dla ciebie miły.- odsunął się ode mnie.
-Łaskawca z ciebie.- zadrwiłam.
-Miło, że to doceniasz. Okej, idzie nasza banda.- uśmiechnął się sztucznie.
-No hej, gołąbeczki.- przywitali się z nami chłopcy. JuJu dała mi buziaka, siadając obok.
-Wyspaliście się?- spytałam, poruszając wymownie brwiami.
-Eeem, troszkę.- puściła mi oczko.
-Stary, tyle wypiłeś i jeszcze ci stanął?- zdziwił się Jake.
-Po alkoholu przecież to działa szybciej, nie?- popatrzyłam pytająco.
-Kociaku, widać, że po pijaku tego nie robiłaś. Działa szybciej, ale dużo krócej. Także, kobieta rzadko ma z tego jakąś przyjemność.- oświecił mnie Purdy.
-Ja miałam!- oburzyła się Juliet.
-Ashley, jak już ewentualnie zakończysz działalność muzyczną, to idź na nauczyciela WDŻ.- zaśmiałam się.
-Czego?- spytał.
-Wychowania do życia w rodzinie. Oświecisz tą biedną, niewinną młodzież.
-Aha. U nas to się chyba trochę inaczej nazywa.
-Ej, lepiej nie! Jeszcze ich za bardzo uświadomi.- pokręcił głową Jinxx.
-Terapia szokowa jest najlepsza.- prychnęłam.
-Mogę iść, ale tylko do żeńskiej szkoły.- uśmiechnął się zboczenie Ashley.
-Jesteście dziwni.- podsumował nas Andy.
-I mówi to chłopak chcący być Batmanem.- wtrąciła Juliet Simms.
-I ty przeciwko mnie?! Po takiej nocy?- oburzył się wokalista.
-No okej. Przepraszam. Nie fochaj się już.- przytuliła go lekko.
-Dobra. Dostaliśmy zaproszenie do pokoju PTV. To znaczy, generalnie to ja je dostałam, ale mogę was wziąć ze sobą. To jak?- zmieniłam temat.
-Spoko. Chętnie pogadam z nimi przed wyjazdem.- ucieszył się CC.
-To ruszcie dupy i jedzcie, bo niedługo wyjeżdżamy.- popędziłam ich.

Godzinę później.

Siedzieliśmy sobie w pokoju Vic'a. Całe 12 osób. Ja dostałam honorowe miejsce na środku łóżka, z laptopem na kolanach. Puścili mi w końcu ten cały teledysk. Wariaci.
-No i jak? Ty jesteś szczera, to podziel się oceną.- Tony uśmiechnął się do mnie lekko.
-Haahaha. Chłopaki, jesteście zdrowo walnięci. Zajebiste to było. Napad! Kocham agresję. Ale Vic, ty przy swoim zespole to na anemika wyszedłeś. Weźcie, ten teledysk wywołuje wspomnienia.- zaśmiałam się.
-Taaak? Niby jakie?- zgrywał idiotę, Jaime.
-Może jej chodzi o to, jak wpadła na naszą kameralną imprezkę w czwórkę, a potem ty chciałeś robić striptiz i tańczyć na rurze?- podpowiedział Mike.
-I mówi to facet, który wsadzał mu za gacie jednodolarówki i klepał po tyłku.- wyszczerzył się Vic.
-No nieźle.- wymsknęło się Kellin'owi.

-Ja nie wiem, czy Jon robi to specjalnie, czy ja mam takiego farta, że trafiam na pokręcone zespoły.- zastanawiałam się głośno.
-Może jeszcze mi powiesz, że żałujesz?- uniósł brew Andy.
-Nie powiem. Przecież wiesz.- puściłam mu oczko. Resztę czasu spędziliśmy na rozmowach o pierdołach, po czym pożegnaliśmy się, bo wieczorem czekał nas koncert w Niemczech. Spakowaliśmy rzeczy i wróciliśmy do tour-busa.

Kilka godzin później.

Chłopcy szaleli na scenie, a ja latałam między organizatorem, a ekipą, bo pojawiły się jakieś problemy. Nie wiedziałam tylko o co za bardzo chodzi, bo te sieroty nie znały angielskiego! Ja z niemieckiego to orientowałam się w kilku słowach. Reszta to wulgaryzmy... Byłam wściekła jak rzadko kiedy, ale w końcu doszliśmy do porozumienia. Jeszcze jakby tego było mało, znów doczepił się do mnie Tony. Stał koło mnie i dalej próbował umówić się na, tym razem, kawę.
-Tony, kiedy ty dasz mi święty spokój, co?- warknęłam.
-Jak się ze mną umówisz.- odparł bez mrugnięcia.
-Mam chłopaka.
-To znaczy, że nie możesz spotkać się z kolegą?
-Nie jesteś moim kolegą! Cały czas trujesz mi tylko dupę.- pomasowałam się po skroni.
-No widzisz?! Nawet nie dasz mi szansy. Jesteś okrutna!- powiedział z wyrzutem.
-Wcześnie się skapłeś!
-Marnujesz czas i młodość przy swoim „chłopaku”.- zauważył. Teraz już przesadził! Szybko złapałam go za szmaty i popchnęłam na ścianę, przypierając go do niej.
-Odwal się od niego, a zwłaszcza ode mnie! Nie mam ochoty się z tobą umawiać, więc przestań mi przeszkadzać i zajmij się robotą!!!- syknęłam lodowatym głosem, mordując go spojrzeniem. Przy okazji trochę go podduszałam. Raczej go to nie bolało, ale chyba przestał czuć się tak pewnie, bo patrzył na mnie lekko wystraszony. Nerwowo przełknął ślinę. W tym momencie do pokoju weszła reszta ekipy z zespołem na czele.
-Co tu się dzieje?!- zdziwili się chłopcy i Frank, szef ekipy.
-Twój pracownik za dużo sobie pozwala. Zamiast zająć się pracą, wybitnie próbuje mnie wkurwić!- warknęłam, puszczając go. Przy moim boku natychmiast stanął Ashley.
-Odczep się od Ann!- syknął, przyciągając mnie do siebie.
-Anthony, chyba musimy poważnie porozmawiać!- odciągnął go od nas Frank. Zostałam teraz sama z zespołem, bo reszta ekipy poszła pakować sprzęt.
-Co on od ciebie chciał?- warknął Ashley.
-Umówić się.- westchnęłam.
-Ann, o co ja cię prosiłem, co?- zdenerwował się basista.
-Byliście na scenie, to co miałam robić? Teraz powinien już sobie odpuścić.
-A jak nie?- spytał Jake.
-To przestanę być taka miła. Dobra. Skończyliście już?- zmieniłam temat.
-Taaak. Możemy iść do busa.- przeciągnął się Jinxx.
-Więc chodźmy. Mam już dość i chcę spać.- mruknął Andy. Skierowaliśmy się wszyscy do tour-busa.
Robiłam sobie kanapkę, czekając, aż ekipa spakuje wszystkie rzeczy. Do wyjazdu została nam jakaś godzina. W pewnym momencie usłyszałam jakiś huk, a potem wrzask.
-Kurwa, co znowu?!- rzuciłam nóż na stół i wyleciałam na zewnątrz. Na ziemi, przed wejściem do busa leżał nie kto inny, jak Ashley, drąc się w niebogłosy.
-Trzeba mu pomóc!- panikował Andy.
-Co się stało?- szybko do nich podeszłam.
-Ash spadł ze schodów.- machał rękami CC, próbując przekrzyczeć wrzaski basisty.
-Znooowu? Dobra! Jinxx, przy tylnym wejściu do klubu powinna być jeszcze karetka. Idź po nich! Ashley?- spytałam niepewnie, kucając przy leżącym na boku chłopaku.
-Booooli! Kurwa!- dalej krzyczał, zasłaniając rękami twarz.
-Hej, spokojnie. Zaraz przyjdzie lekarz.
-Zabierz ręce.- próbował odciągnąć mu dłonie Jake.
-Nie!!!! Zostawcie mnie! Nie dotykaj mnie! Boli!- przewróciłam oczami. Baba nie facet.
-Ashley, skarbie uspokój się. Wiem, że boli, ale musisz nam to pokazać.- starałam się jakoś nad nim zapanować. Nigdy nie byłam w tym dobra.
-Nie chcę! Puuuść.- Purdy miauknął do Jake'a.
-Zaraz będzie lepiej. No już. Spokojnie.- położyłam sobie jego głowę na kolanach, lekko głaszcząc go po włosach. Drugą ręką starałam się zabrać jego dłonie. Powoli, chyba przechodził mu atak paniki.
-Już jesteśmy!- Jinxx i CC podeszli do nas z lekarzem.
-Musi pan zabrać ręce.- przyglądał mu się lekarz.
-Ash, wszystko będzie dobrze, tylko odsuń dłonie.- powiedziałam do niego cicho. Po chwili w końcu to zrobił. Odetchnęłam ciężko. Nie było tak źle. Chłopcy posadzili go na schodach, gdzie doktorek szybko opatrzył mu twarz. Ja pierdolę, czytałam kiedyś, że Ashley miał już podobny wypadek. Ale serio? Drugi raz to samo? Co za sierota.
-Okej. Skończone.- lekarz zaczął pakować opatrunki, zostawiając mu jakąś maść, po czym wrócił do karetki.
-Chodź.- podciągnęłam go za ramię do góry, po czym skierowałam się do naszej „sypialni”. -Żyjesz?
-Tak. Tylko boli.- mruknął.
-Wiem. Możesz mi wytłumaczyć, jakim cudem zaliczyłeś glebę podobną do poprzedniej?- uniosłam rozbawiona brew.
-Wychodziłem z  busa i się potknąłem o jakiś kamień chyba.- uderzyłam się dłonią w czoło. Kamień na schodach...
-Ashley, muszę to przyznać. Ty i Andy jesteście... wyjątkowi.- ważyłam słowa, próbując powstrzymać się od śmiechu. Dwie łamagi.
-Taaak. Ej, czy ja dobrze słyszałem, że powiedziałaś do mnie „skarbie”?- wyszczerzył się, siadając na swoim łóżku.
-Nie wiem. Nie pamiętam.- serio, jakoś mi to umknęło.
-Ale za to ja pamiętam. Mogłabyś tak częściej, kociaku.- uniósł brew. Postanowiłam się nim trochę zabawić. Zrobiłam słodką minkę i podeszłam do niego powoli.
-Tak bardzo brakuje ci czułych słówek?- powiedziałam cicho, przejeżdżając palcem po jego dolnej wardze. Jednocześnie powstrzymywałam śmiech, bo miał zajebistą minę.
-Cóż, w końcu jesteśmy parą, tak? Mogłabyś się trochę bardziej postarać.- mruknął, kładąc jedną rękę na moim biodrze.
-No mogłabym. Ale nie jestem do końca przekonana, czy chcę.- naparłam na niego ciałem tak, że położył się na łóżku. Pochyliłam się nad nim, starając się być w miarę seksowna. Dawno nie flitowałam z chłopakiem, a już na pewno nie tak starym i... doświadczonym. Chyba jednak dał się nabrać, bo uśmiechnął się cwaniacko.
-Hmm jesteśmy sami, więc myślę, że mógłbym cię jakoś przekonać. To mogłoby być ciekawe przeżycie.
-A potrafiłbyś się wczuć? Niedawno stwierdziłeś, że widzisz tylko mój wiedźmowaty charakter.- droczyłam się z nim, wodząc palcami po klatce piersiowej.
-Na pewno doszlibyśmy do jakiegoś kompromisu.- złapał mnie mocno za rękę.
-Ale jest pewien problem. Jesteś trochę... sponiewierany, a ja nie jestem delikatna.
-Kociaku, jestem facetem. Potrafię wiele wytrzymać.- przybliżył się do mnie.
-Nie wątpię... Ale jednak zmieniłam zdanie. Nie podobasz mi się. Śpij.- dałam mu szybkiego całusa, gwałtownie się odsuwając i wstając.
-Wiedziałem, że to zrobisz. Nie dość, że wiedźma, to jeszcze tchórzysz.- prychnął, układając się wygodniej na materacu.
-Ja po prostu jestem wybredna.- zaśmiałam się, łapiąc piżamę.
-Nie wiesz, co tracisz. Drugi raz możesz nie mieć takiej okazji.
-I bardzo dobrze. Nie jestem jakąś pierwszą lepszą dupą, do zaspokajania twojej chcicy. Zaproponowałabym ci, żebyś poszedł na dziwki, ale ups! Nie możesz.- rozłożyłam bezradnie ręce.
-Ty za to jesteś oziębła. Dobra. Mam cię dość. Idę spać.- odwrócił się do mnie plecami, obrażony. Zachichotałam pod nosem i poszłam do łazienki, mijając CC'ego, który wszedł do naszego pokoju już umyty.
Początek trasy, a tu się dzieją takie rzeczy. Aż boję się pomyśleć, co będzie potem...
*******
Nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tego zdjęcia Christian'a :D W ogóle, czeeemu tak mi spadły wyświetlenia :O Miałam dziś nie dodawać, ale stwierdziłam, że zrobię Wam przyjemność :)
!!! 18 komentarzy=nowy !!!
P.S. Imperfecta, dziękuję za zdjęcie pana F. Kurczę, podoba mi się ^_^

65 komentarzy:

  1. Yay <3 Dziękuję za rozdział bo nie mogłam się doczekać ^^ Hah..Końcowa scena Ash'a i Ann haha xDD Takich akcji częściej xDD ^^ <3 Proosze ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooooosz *0*
    Rozpieszczasz mnie kobieto *0*
    Zajebisty rozdzial, a to jebniecie Asha spowodowalo, ze ja jeblam z lozka XD
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. "-Poza tym, sorry, ale mnie nie da się nie kochać." ta skromność :D
    CC w tym czepku taki uroczy, haha *-*
    Dobra Ash łamaga nie potrafi chodzić po schodach. Znów mnie rozbawiłaś, dziękuję! Chociaż przyznam, że trochę dramatu w tym było, bo zastanawiałam się na początku o co może chodzić. Obstawiałam, że Ashley bije się z Tony'm i wywraca go gdzieś w jakieś kartony czy coś i z tego taki hałas. Jezu, moja wyobraźnia jest strasznie agresywna.
    No i to jedzenie naleśników takie asdfghjkl *-*
    Oni nawet jak się sprzeczają to są cudowni, jak ja ich kocham! Wszystkich!
    Haha, dobra ten komentarz taki trochę chaotyczny i bez sensu ale jest ;)
    Życzę weny, czasu, dużo komentarzy, słoneczka i dobrego humorku :) Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty :D
    Ash i Ann ^^ wreszcie coś między nimi zaczyna się dziać :D
    Do następnego :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zdziwiła bym się jak by Ashowi podstawił nogę ten pedał który przystawiał się do Ani...
    Opowiadanie jak zawsze super kocham...;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera naleśniki, mmm kocham naleśniki <333 te rozmowy Ash'a i Ann mnie rozbrajają :D Ash taka niezdara, nie ma to jak wyjebać się na schodach :) Tony w końcu otrzymał porządne ostrzeżenie, ale wątpię żeby sobie odpuścił, a szkoda bo wkurza ludzi :( Ogólnie rozdział znowu super, zajebisty, ekstra itd więc dziękuję, pozdrawiam i to następnego /Topazek

    OdpowiedzUsuń
  7. Ania komplementuje Asha, świat się kończy.
    Doczekałam się Mike'a. I to w jakiej miłej wersji :)
    Ten nowy "kolega" nadal jest idiotą. Zdecydowanie wolę oryginał, nawet z tym głupim uśmieszkiem i gwiazdorzeniem.
    Eh, oni tworzę genialną parę, nawet na niby :D "kociaku", "skarbie" ;>
    Ashley specjalista, znowu xD Ta wizja już na zawsze zostanie w mojej głowie...
    Przypomniałaś mi o tym teledysku i teraz szczerzę się do komputera jeszcze bardziej. Już wiem, co dzisiaj będę słuchać.
    Ehhh w ogóle taka impreza z PTV i/lub BVB...*_* marzenia. Może rzucenie się pod ten tour-bus nie jest takim najgorszym pomysłem xDD
    Jeeju, jaki panikarz z basisty. Serio gorzej niż baba. Jednak coś w tym jest...Conchita itp (nie wiem jak to się pisze)
    Jak ja lubię jak Ann się nad nim znęca...<3

    Naoglądałam się dzisiaj MBTM, więc zacytuję Korę "kocham, kocham, kocham" ♥

    PS: Hm, podoba się zdjęcie czy ogólnie pan F.? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalista^_^ To rzucimy się grupowo, jak już będą przejeżdżać koło mnie. Conchitą to on jest, jak ma foty z zarostem na pyszczku. Dziękuję♥

      Usuń
  8. Hej hej ^___^.
    Dzisiaj postaram się krótko i treściwie.
    Zdjęcia rozkładają na łopatki, co już pewnie wiesz. Jak nie mam humoru to patrzę na to zdjęcie Comy i jeszcze jedno, gdzie ma na głowie kompletny bajzel i w to wczepioną różową kokardkę ^_^.
    Argh, miało być bez dygresji -_-.
    Wstać rano przytulona do Ashley'a- marzenie. Jeszcze mając na względzie to, co się działo wieczorem...
    I czy mi się wydaje, czy Ann zaczyna akceptować prawdę oczywistą (tzn. że basista naprawdę dobrze wygląda xD).
    Śniadanko- mmmm, pyszotka. Właśnie zrobiłaś mi ochotę na naleśniki. Tony'emu najchętniej bym coś zrobiła, ale on mobilizuje Rudą i Purdy'ego do działania :D. No i taka sama słodycz, dzielą się śniadankiem *__*. Wiem, że to raczej nie jest z sympatii, tylko żeby spróbować obydwu wersji, ale zawsze coś, prawda? No i chyba wracamy do mini- momentów szczerości. Ash'owi naprawdę tak ciężko jest znieść młodą czy tylko się zgrywa?
    No i ta rozmowa po dołączeniu reszty ekipy- epic! Nie będę się rozdrabniać nad poszczególnymi tekstami. Tylko ogólnie- nieźle się przy tym uśmiałam, dziękuję. Ukojenie po całym dniu nerwów.
    Matko, te wspomnienia Ann z PTV i BVB... Ile ja bym dała, żeby móc to zobaczyć tak w pełni oczami wyobraźni... Komedia stulecia :D
    huh, no i na koncercie znów ten palant- mam nadzieję, że teraz to się już odczepi. Opiekuńczy Ashley- like it ^__^. To jest tak dla dobra teatrzyku czy on się serio chociaż troszkę o nią martwi?
    Co do kolejnej scenki- chyba już wiem, który rozdział pisałaś po ukazaniu się fotek z Vegas :p. Czytałam to i przed oczami miałam buźkę Ash'a z tych live' ów- taką poodzieraną. Swoją drogą, myślałam, że to ja jestem wybitnie uzdolniona w dziedzinie robienia sobie krzywdy. Widocznie są lepsi ode mnie.
    Co do opisywanej sytuacji- każdy facet jak go coś boli albo jest chory to umiera. I to opanowanie Młodej- ładnie ogarnęła sytuację. No i taka „czuła” akcja, mniejsza o to, że w celu uspokojenia tego panikarza... „Skarbie”, „kociaku”- myryryry, zaczyna się robić ciekawie... ^___^.
    I ta końcówka- szczęka mi opadła. Geniusz! Przyjemnie się to czytało, ja chcę więcej takich akcji! I Purdy dostał buziaka bez publiki= bez konieczności. Roztopię się za chwilkę *___*. Chciałabym przeczytać to całe zajście (od momentu upadku) z perspektywy basisty. Ale wszystkiego w życiu mieć nie można ;).
    Czekam na dalsze atrakcje z trasy.
    Pozdrawiam serdecznie, życzę Weny i czasu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, z tą kokardką wysłała mi ostatnio Purdy Girl :D Czy basista dobrze wygląda, hmm. To jest pojęcie względne:P Ash się o nią martwi, bo mu się instynkt włączył, że niby facet ma bronić kobiety. I NIE, to jeszcze nie ten rozdział z dygresją o Vegas... Tu los pokarał Ash'a, a nie Ann:D Ale na pewno zauważysz, gdy już to wrzucę:D Dziękuję♥

      Usuń
  9. Ja wiedziałam,że z Tonym jest coś nie tak.Ja to wiedziałam,ja to przeczuwałam huh.Striptiz w wykonaniu PTV?Chciałabym to zobaczyć :).I jeszcze jedno jak można się potknąć o kamień,który leży na schodach w busie no ?A na koniec flirt Ash-An,An-Ash.Jak ja kocham te momenty ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha :D uwielbiam zdjecie CC! Rozdział był super :)) zrobilas mi ogromna ochotę na nalesniki (to moje ulubione danie) ;)
    Sosik :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tony na stos!
    Akcja z naleśnikami, miodzio :D
    Geniusz Ash, roztrzaskał sobie twarz hahah, w pierwszej chwili myślałam, że on tłucze Tony'ego , tak rekreacyjnie.
    Ann flirtowała z Ashe'em :O. Oh <3
    Lubię to zdj CC :D.

    Czekam na następny! <3
    http://heartoffire-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rekreacyjnie:D Hahah dobre. Dziękuje:)

      Usuń
    2. A tu ciapa sobie twarz rozwaliła :D. Faceci są tacy delikatni :)

      Usuń
  12. Dzisiaj znów nie potrafię napisać sensownego komentarza, ale się postaram.
    Rozmarzyłam się na samym początku, takie scenki mnie rozczulają.Jak ja bym chciała żeby Ashley mnie przytulił, mam nadzieję, że kiedyś to się uda.
    Naleśniki jak ja je kocham.
    Ta dwójka jednak umie udawać, że są razem. To wspólne jedzenie śniadania, miód na me serce.
    Jednak Ashley bardzo martwi się o swoją ''dziewczynę''.
    Kolejny idiota w życiu Ann najpierw Drew a teraz Tony, dziewczyna ma pecha do facetów.
    Przeraziłam się tym wypadkiem, czytam ten wywiad w którym on o nim opowiadał i przyznam, że nie wyglądało to za kolorowo. Aczkolwiek bardzo słodko wyglądał z tym poharatanym noskiem <3 <3
    Zdjęcie perkusisty wymiata :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Wpadłam na pomysł, że jak nam się z Ash'em nie uda, to może CC? Jego chyba łatwiej urobić i wgl:D Co Ty na to? Ja kiedyś też czytałam jakiś wywiad na ten temat, ale to było daaawno i już nic z tego nie pamiętam:( Dziękuję♥

      Usuń
    2. No jasne możemy spróbować co nam szkodzi :D

      Usuń
    3. Czy ja dobrze zrozumiałam, że jakby Ann nie mogła być z Ashleyem to przekonałaby się do CC? <3
      Buziaczki ;)))))

      Usuń
    4. Masz na myśli te komentarze? To było o mnie, Purdy Girl i naszym realnym spotkaniu z Ashley'em:D Rozkminiamy co zrobić, żeby nam załatwił wizy^_^ Wgl czeemu się nie podpisałaś?

      Usuń
    5. Zapomniałaaaaaaaaaaaam, haha- moje czytanie ze zrozumieniem XD
      Em.

      Usuń
    6. Zdarza się:D A co do An, to nic nie jest jeszcze przesądzone;)

      Usuń
  13. Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! <3 Wróciłam! Cieszysz się c'nie? :D Tak, tak wiem :* W ogóle chciałabym Ci się w tym arcy długim komentarzu też do poprzednich rozdziałów, ale za chuja nie wiem jak mi to wyjdzie bo połowy nie pamiętam yhyhy :D Ale zacznijmy od początku i od tego :)
    Zdjęcie Tony'ego. Padłam pierwszy raz dzisiejszego dnia :) Jak on jej z takim ryjem przy śniadaniu wyskoczył to, aż dziwne, że apetytu nie straciła.:D Ach i potem to cudowne śniadanie . "Ale wy jesteście słodcy" - wyobrażam sobie ich minę, boże :D Ashley nauczycielem WDŻ! Oooo...chodziłabym na takie lekcje :D I znowu Tony, tak wkurwia mnie bardzo. Jak nie Drew to Tony no pierdole. Ale u mnie sytuacja się powtarza...znowu :3 Ben'a też zastąpi pewna osoba :D Biersack i Purdy ciotami roku! :D Ta, powiem Ci szczerze, że na przykładzie moich kumpli dobrze to znam. Ja zaliczyłam upadek na kość ogonową z metra i nie wypuściłam ani jednej łzy, jedynie wiązankę przekleństw, a oni potrafią jebnąć sobą ( z własnej głupoty) o drzwi windy i do szpitala od razu bo jeszcze wstrząsu mózgu dostaną. Jakby to już dawno nie nastąpiło :3 Ach, sorki, ale to jedyne miejsce gdzie mogę sobie ich po obgadywać bez konsekwencji :D Co do zdjęcia Christiana mogę to ująć tylko tak - HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH A no i jakbym mogłam zapomnieć o cudownym budziku Ann :D Ja wpadłam raz na gorszą rzecz, także spodziewałam się czegoś lepszego,ale to tak na marginesie. Tak czy owak rozdział jak zwykle zajebisty! Taaa...chyba nie zdążę się odnieść do tych pozostałych rozdziałów, ale chciałam Ci podsunąć taki jeden pomysł :) Z racji tego, że ja nie mam go zbytnio jak u siebie wykorzystać.A mianowicie chodzi o to. Tylko pomyśl. Purdy i Ann (albo sama Ann) poproszeni na wywiad na żywo opowiadający o ich "cudownym" związku :D Przemyśl to yhyhy :D Dobra laska buziaki kc bardzo! I dużo weeeny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cieszę się, cieszę:D JA na WDŻ też bym wtedy chodziła. (kij z tym, że mam taką wiedzę, że sama mogłabym tego uczyć) Podejrzewam, że nasze historie i wątki często będą się powtarzać. Ej, my chyba jesteśmy jakoś mentalnie powiązane:O Co do wywiadu, to serio, już o tym myślałam, dałam nawet wątek ze Stars'em, ale póki co, nie ma gdzie tego wcisnąć. Wieeesz, nie mogę tu wsadzić połowy rzeczy, które mi do głowy przychodzą, bo nie chcę deprawować młodzieży nieletniej, m.in Ciebie:P Dziękuję♥

      Usuń
    2. Ojoj mnie się już chyba nie da bardziej zdeprawować, niestety :P Uwierz mi, że ja też się w cholerę ograniczam bo w przeciwnym wypadku blogger prawdopodobnie przestałby ze mną współpracować i usunął bloga ze względu na nieodpowiednią treść :3 Ach, to nasze powiązanie mentalne :*

      Usuń
    3. W ogóle zapraszam na 11 rozdział :3
      http://rebelyellbvb.blogspot.com/

      Usuń
  14. Heyy świetny rozdział ,szczerze mówiąc wkurza mnie ten Tony !!!! Ann powinna go wywalić na zbity pysk i przynajmniej ciśnienie by mi nie skakało -_- o jejku biedny Ash :( w sumie zamiast mu współczuć, cały czas lałam :D mmm naleśniki ale mi smaka narobiłaś ! czekam na więcej !
    ~Nat .

    OdpowiedzUsuń
  15. Ann tak seksownie mrrr podnieca asha napewno <3
    rozdział jak zawsze świetny xd
    życzę weny i pozdrawiam <3 -ola

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie no super! Ja chce jeszcze!
    Nie ma to jak wyjechać na sile z rodzicami w góry zajmować się trójka bachorów, nie mieć wi-fi i hodzić godzinami po górach nie? Kto chce się ze mną zamienić?
    A wracając do rozdziału to super, wróciłam do domu i od razu przeczytałam te 2 zaległe posty i powiem Ci że mnie zadziwiasz!
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem tak bardzo beznadziejna, wiem. Przepraszam. cholernie. spieprzyłam. Wszystko nadrobiłam, żeby było jasne. Najlepsze teksty według mnie? "Purdy mało nie wsadził nosa w mój talerz. -Naleśniczki! Mniam" Nie wiem czemu, ale gdy to sobie wyobraziłam, zaczęłam się śmiać (; "-Stary, tyle wypiłeś i jeszcze ci stanął?" mężczyźni się tak świetnie rozumieją, no! I te wszystkie cudne momenty Rudej i Asha mojego mistrza. To słodkie, gdy tak ją broni. I jeszcze, że się tak razem obudzili pięknie, no! Oni są słodcy i niech się tak nie denerwują, gdy ktoś im to mówi. prawda.
    Wcześniej Andrew, a teraz denerwuje mnie Tony. Ty musisz ciągle dodawać jakąś denerwującą postać, no (: Ale wybaczam za to, że Ann i Ash się tak kroczkami ciągle do siebie zbliżają i za to "skarbie" no i EJ! Purdy nie jest stary, Ann! Yay. Ale go wrobiła w tej sypialni, no!
    Czytam, Czekam, KROPKA. życzę weny, czasu, słońca, fajnych snów, zero irytujących ludzi, wszystkiego fajnego i bvb :)
    Trzymaj się. Jeszcze raz przepraszam xoxo ♥ ✌

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest naprawdę, naprawdę bosko i genialnie. Ashley drący się jak baba ahahahahXD
    Purdy mało nie wsadził nosa w mój talerz. -Naleśniczki! Mniam" XDDD
    Okej zapraszam do mnie http://psychedelic-dance.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Czyżbym nie skomentowała?! Przeraża mnie moja głupota.Rozdział idealny jak zwykle.Bardzo miło poczytać tak na poprawę humoru.No dobrze kończę komentarz.Przepraszam,że krótki.Miłej nocy kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Boooże XD To zdjęcie CC'ego jest najlepsze XD Biedny, głupi Ash znowu się uszkodził ;(( I jeszcze to "skarbie" *.* Tony sobie zasłużył, szkoda, że nie dostał w ryj od Ann bo by było śmieszniej XD Te ich udawanie coraz bardziej mi się podoba :3 Takie z nich słodziaki się zrobiły i jeszcze to macanie po tyłku w poprzednim rozdziale :D Ja chcę czegoś takiego więcej i na pewno nie tylko ja :*
    Nie porzucam bloga! PIERDOLĘ TO! PISZĘ DALEJ! <3 Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie :3
    Czekam na kolejny rozdział i baaaardzo dużo weny kochana siąsiadko :D ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MASZ SZCZĘŚCIE! Już myślałam, że będę musiała Cię znaleźć i ręcznie do tego nakłonić:P To ja dalej shippuję wiesz kogo. Dziękuję:)

      Usuń
    2. Jedź do Wodzisławia i nakłaniaj, ja chętnie posłucham :D ♥

      Usuń
    3. Będę tam w czwartek:P Ej, ale ja jestem agresywna, jeszcze Ci coś zrobię:D

      Usuń
    4. Nie zrobisz :D Wystarczy mi, że muszę się bić ze starszym bratem XD Gdzie będziesz? Bardzo chętnie cię poznam :3

      Usuń
    5. Mam kursy zawodowe koło osiedla 1 maja bodajże. Wiesz, ja jestem już starą dupą, jakby nie patrzeć:P Tak, też biłam się z bratem. A raczej ja jego, bo on się śmiał ze mnie.

      Usuń
    6. Czekaj muszę zobaczyć, gdzie to jest XDDD To ja jestem jeszcze młodą bez inteligencji XD
      Teraz ze mnie też się śmieje, ale wcześniej to lala się krew XD

      Usuń
    7. Wilchwy. Przedział wiekowy moich koleżanek to tak 10-35 lat, więc wiesz:D

      Usuń
    8. No tak! Już pamiętam, działkę tam mam XDDD To nie aż tak dużo, ja mam tylko 15/16 lat, więc się mieszczę :D

      Usuń
    9. O widzisz:D to jak coś, to pisz mi na hangout, bo teraz spadam się wykłócać z jedną sierotą:(

      Usuń
  21. No i zgadzam się z Calley ;****** Więcej takich scen!!
    Ejej, a kiedy nowy rozdział, mam nadzieję, że dzisiaj? XD
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buźki, kochana <3
      A.

      Usuń
    2. Rozdział jutro, bo dopiero weszłam do domu. Poza tym, muszę napisać inny, gdyż ponieważ jestem do tyłu:( Buziaki<3

      Usuń
  22. Rozdział jak zwykle świetny :D
    Hah, Ania i Ashley tacy słodcy, jak to popsujesz to cię normalnie zatłuke .__.
    ////Black Rose

    OdpowiedzUsuń
  23. Vixen... KOCHAM CIĘ KOBIETO !!! XD
    Twój blog jest genialny !!! Nienawidzę czytać książek.. naprawdę nienawidzę.... A od twojego bloga nie mogę się oderwać ! Czytam w domu z rana, w szkole na przerwach i jak wrócę do domu.. Zakochałam się w tym co piszesz :D <3 ! Dodawaj więcej i częściej bo niedługo dojdę do ostatniego rozdziału i co ja będę czytać? :( Jesteś świetna !

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam to znowu =-= i tak w koło nie wiem czemu ale dalej mnie to bawi

    OdpowiedzUsuń