Następny dzień.
Obudziło mnie słońce świecące mi
prosto w twarz. Mruknęłam coś pod nosem i chciałam się obrócić
na drugi bok. Jednak coś mi to uniemożliwiało. A raczej ktoś.
Przetarłam ręką oczy i spojrzałam w bok. Ashley spał, obejmując
mnie mocno w pasie. Matko, jaki on jest silny! Leżeliśmy w pozycji
„na łyżeczki”. Próbowałam się jakoś wyswobodzić, ale nie
dałam rady. Wpadłam na pomysł i zaczęłam go lekko podszczypywać,
na tyle, żeby czuł, ale żeby go nie bolało. W końcu poluzował
uścisk, dzięki czemu obróciłam się do niego twarzą. A raczej
spotkałam oko w oko z jego klatą. Oparłam się o niego dłonią i
próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie umiałam. Będę niewyspana,
ale cóż. Bywa.
Po jakimś czasie wstałam z łóżka.
Przyjrzałam się chłopakowi. Gdy spał był naprawdę... niezły.
Zaśmiałam się do siebie. Ania, o czym ty myślisz? Przecież on
cię nie znosi. Przykryłam go bardziej kołdrą. Szybko przebrałam
się w łazience i postanowiłam zejść na dół na jedzonko.
Napisałam basiście liścik i zjechałam na dół. W restauracji
siedział już Tony. No kurwa! Zauważył mnie, bo natychmiast się
rozpromienił, posyłając mi uwodzicielski uśmiech.
On myśli, że
ja siądę koło niego?! No chyba nie! Na szczęście przy innym
stoliku zauważyłam Mike'a Fuentes'a, więc zaczęłam się tam
skradać.
-Zgadnij kto to?- zakryłam mu oczy.
-Hmm, taka mała, ruda wredotka?-
zaśmiał się.
-Co wy wszyscy macie z tą małą? 170
cm to sporo, jak na dzisiejsze dziewczyny.- fochnęłam się,
siadając obok.
-Bo jesteś naszym malutkim
słoneczkiem. A teraz opowiadaj, jak ci się podoba w trasie?
-Dopiero ją zaczęliśmy. Ale
poprzednia była całkiem spoko.- wzruszyłam ramionami.
-To ty już jesteś z chłopakami drugi
raz?- zdziwił się.
-No. Pracujemy razem od czerwca.
-Okej. A jak to się stało, że jesteś
z Ashley'em?- dociekał Mike.
-Tak wyszło. Najpierw się kłóciliśmy,
potem został moim opiekunem na trasę, a potem coś do siebie
poczuliśmy.- streściłam.
-Kurczę. Mam nadzieję, że Ash
naprawdę cię kocha. Muszę mu powiedzieć, że jak cię skrzywdzi,
to pożałuje, że żyje.
-Haahah ustaw się w kolejce.-
wystawiłam mu język. -Poza tym, sorry, ale mnie nie da się nie
kochać.
-Jest w tym trochę racji. Wiesz,
gadaliśmy trochę w nocy z chłopakami. Znamy się z BVB i Purdy'm
już jakiś czas. Wiemy, jaki on jest. I jeśli ktoś umiałby go
okiełznać, to chyba tylko ty. Jesteś jedyną, tak młodą laską,
która nie daje sobie w kaszę dmuchać.- uśmiechnął się do mnie
z uznaniem. Co? Ja? Okiełznać Ash'a... To tak się w ogóle da?
-Przesadzasz.- powiedziałam cicho.
-Nie Ann. Uwierz ty w końcu w siebie.
Jak na 18 lat, to jesteś cholernie twarda i ogarnięta. Nie jeden
dwudziestokilkulatek by ci pozazdrościł.
-To dlatego, że jestem wiedźmą. One
już tak mają.- odparłam szybko. Ja nie jestem ogarnięta. Po
prostu lubię to, co robię i staram się wykonywać obowiązki jak
najlepiej.
-Uparta jak zawsze.- pokręcił głową.
-Kurczę, uświadomiłam sobie, jakiego
mam farta. Znam dobrze wasz zespół, znam Black Veil Brides...
Niektóre laski oddałyby wszystko, żeby się zamienić.-
zauważyłam.
-I jeszcze masz Purdy'ego za chłopaka,
który też ma duże grono fanek. A ty dalej marudzisz.- zaśmiał
się Fuentes.
-Dobra. Postaram się ograniczyć.-
powiedziałam ugodowo, zamawiając śniadanie. Naleśniki.
-Ej, czemu ten koleś od was ciągle
się tu gapi?- spytał po kilkunastu minutach mój towarzysz.
-Bo jest jakiś nienormalny. Za wszelką
cenę chce się ze mną bliżej poznać. Kompletnie olewa obecność
Ash'a przy mnie.
-Hmm, serio? Pogadaj z nim i z
chłopakami.
-Taaak. Przy okazji.- machnęłam ręką,
zabierając się za śniadanie.
-O, Ashley idzie.- Mike pomachał
basiście.
-No hej. Smacznego. Co jesz dobrego?-
Purdy mało nie wsadził nosa w mój talerz. -Naleśniczki! Mniam.
-Noo, z serem. Nie umiałam się
zdecydować pomiędzy tymi, a z czekoladą i owocami.- zaśmiałam
się.
-Ej! Teraz to ja mam problem! Ale ty
jesteś.- westchnął Purdy, zamykając oczy i wodząc palcem po
menu.
-Co ty robisz?- spytał go Mike.
-Wybieram losowo moje naleśniki.-
mruknął.
-To ja mam lepszy pomysł.- chciałam
uderzyć się ręką w czoło, ale ostatecznie się powstrzymałam.
Bo przecież tak go „kocham”...
-Jaki?- Ash spojrzał na mnie
podejrzliwie.
-Ty zamówisz z owocami, a w
międzyczasie zjesz mój z serem. Potem dasz mi swój.- pomachałam
mu widelcem z kawałkiem śniadanka, przed nosem.
-Podoba mi się taka opcja.- złapał
mnie za rękę i wsadził sobie widelec do buzi. Przewróciłam tylko
oczami. Basista szybko złożył zamówienie, po czym rzucił się na
biednego naleśnika. Mike przyglądał się temu wszystkiemu z głową
opartą na ręce.
-Naprawdę jesteście słodcy.-
stwierdził po chwili. Na te słowa Purdy mało co, nie wypluł
tego, co miał w ustach. Ja tylko zacisnęłam szczękę.
-A co tam u ciebie?- szybko zmieniłam
temat.
-Dobrze. Niedawno nagraliśmy teledysk
z Kellin'em. Musisz go zobaczyć. To twoje klimaty. O której
wyjeżdżacie?- spytał Fuentes.
-Przed obiadem.- posmutniałam.
-Okej. To wpadnijcie jeszcze do nas.
Puścimy ci klip. Dobra miśki, ja spadam. Ktoś musi obudzić tych
pijaków.- wyszczerzył się wstając.
-Ehh. Z chęcią zrobiłabym to za
ciebie.- westchnęłam.
-Lepiej nie. Tony do dziś ma złe
wspomnienia. Do potem.- perkusista Pierce the Veil opuścił nas.
-O co mu chodziło z tymi złymi
wspomnieniami?- spytał Purdy, zabierając się za nową porcję
naleśników.
-Raz się najebali w wynajętym domu.
Jon kazał mi tam jechać. Obudziłam ich po kolei, ale z Tony'm było
najgorzej. Więc trochę się zdenerwowałam i poszłam do kuchni.
Wyjęłam z zamrażarki kostki lodu i wróciłam do niego. Leżał w
dresach na łóżku. Złapałam za gumkę i odchyliłam lekko, po
czym wysypałam lód na jego tyłek.- uśmiechnęłam się na samo
wspomnienie.
-Jesteś walnięta. Ale szczerze,
myślałem, że będzie gorzej.- puścił mi oczko.
-Świetnie. Ej! Jeden miał być mój!-
oburzyłam się widząc w jakim tempie pochłania kolejnego
naleśnika.
-Otwórz buzię.- wpakował mi widelec
z ciastem do ust. Miałam się wściec, ale to było takie dobre...
-Rany. Kocham naleśniki. Jeszcze
zapomniałam ci podziękować.
-Za co?- zmarszczył czoło.
-Za to, że wczoraj się mną...
zająłeś. Dzięki tobie jakoś usnęłam.- spojrzałam na swoje
dłonie.
-Powiedzmy, że jesteśmy kwita. A
teraz jedz.- wepchnął mi kolejny kawałek.
-W ogóle co się stało, że nie masz
na głowie tony lakieru?- uniosłam brew, patrząc na jego fryzurę.
-Byłem głodny i nie miałem czasu.-
odpowiedział markotnie.
-Pff, a już liczyłam, że jednak
posiadasz jakieś resztki mózgu i zrobiłeś to specjalnie.-
załamałam się.
-Co ja poradzę, że lubię cię
prowokować?- wzruszyłam niewinnie ramionami. W tym momencie Ash
złapał mnie za podbródek i przyciągnął do siebie, po czym
cmoknął.
-Ten idiota się gapi.- mruknął mi
prosto w usta.
-Liczył, że się do niego dosiądę.-
powiedziałam.
-Jeszcze czego! Nie waż mi się z nim
nawet rozmawiać! On jest jakiś dziwny. Nie ufam mu.- Purdy zacisnął
szczękę.
-Nie przesadzaj.- zbagatelizowałam
jego słowa.
-Ann zrób dla mnie tę jedną rzecz i
uważaj na siebie, okej? Nie zostawaj z nim sam na sam.- spojrzał na
mnie poważnie, łapiąc za rękę.
-Myślisz, że nie umiem sobie
poradzić?- uniosłam brew.
-Niee. Ale jesteśmy w trasie, a tu
wszystko może się wydarzyć. Jak coś będzie nie halo, od razu
idziesz do mnie, albo któregoś z chłopaków. Pamiętaj, że wciąż
jesteś pod moją opieką.- dokończył śniadanie.
-Taak. Pamiętam. Ej, muszę się
ciebie o coś zapytać. Ty odpowiesz szczerze.- zaczęłam.
-Noo?
-Czy ja dużo marudzę i narzekam?
-Hmm... Do Andy'ego jeszcze dużo ci
brakuje. Raczej powiedziałbym, że szybko się irytujesz. No i
jesteś wredna, ale to sama wiesz.
-Aha.- kiwnęłam tylko głową.
-A skąd takie pytanie?- zainteresował
się.
-Zastanawiam się, czy już bardzo ze
mną źle.- mruknęłam. Niespecjalnie chciałam się przyznawać, do
tego co siedzi mi w głowie.
-Czemu nie pójdziesz do tego
psychologa? On ci mógłby doradzić, jak radzić sobie z różnymi
odczuciami.
-Nie chcę. Nie lubię się zwierzać,
a jemu musiałabym powiedzieć o kilku sprawach.- schowałam twarz w
dłoniach.
-Spójrz na mnie, kociaku.- Ash złapał
moje dłonie i odciągnął od twarzy. Spojrzałam na niego
niechętnie. -Mówił ci już ktoś, że za dużo myślisz?
-Zdarzyło się.
-To w końcu zmień to i idź na
spontan. Nie masz się o co martwić. Nie odwalisz takich cyrków,
jak ja.- „pocieszył” mnie.
-To pokaż mi, jak to się robi.-
podpuściłam go.
-Hahaha może kiedyś. Nie urobisz
mnie. Już i tak wysilam się, żeby być teraz dla ciebie miły.-
odsunął się ode mnie.
-Łaskawca z ciebie.- zadrwiłam.
-Miło, że to doceniasz. Okej, idzie
nasza banda.- uśmiechnął się sztucznie.
-No hej, gołąbeczki.- przywitali się
z nami chłopcy. JuJu dała mi buziaka, siadając obok.
-Wyspaliście się?- spytałam,
poruszając wymownie brwiami.
-Eeem, troszkę.- puściła mi oczko.
-Stary, tyle wypiłeś i jeszcze ci
stanął?- zdziwił się Jake.
-Po alkoholu przecież to działa
szybciej, nie?- popatrzyłam pytająco.
-Kociaku, widać, że po pijaku tego
nie robiłaś. Działa szybciej, ale dużo krócej. Także, kobieta
rzadko ma z tego jakąś przyjemność.- oświecił mnie Purdy.
-Ja miałam!- oburzyła się Juliet.
-Ashley, jak już ewentualnie
zakończysz działalność muzyczną, to idź na nauczyciela WDŻ.-
zaśmiałam się.
-Czego?- spytał.
-Wychowania do życia w rodzinie.
Oświecisz tą biedną, niewinną młodzież.
-Aha. U nas to się chyba trochę
inaczej nazywa.
-Ej, lepiej nie! Jeszcze ich za bardzo
uświadomi.- pokręcił głową Jinxx.
-Terapia szokowa jest najlepsza.-
prychnęłam.
-Mogę iść, ale tylko do żeńskiej
szkoły.- uśmiechnął się zboczenie Ashley.
-Jesteście dziwni.- podsumował nas
Andy.
-I mówi to chłopak chcący być
Batmanem.- wtrąciła Juliet Simms.
-I ty przeciwko mnie?! Po takiej nocy?-
oburzył się wokalista.
-No okej. Przepraszam. Nie fochaj się
już.- przytuliła go lekko.
-Dobra. Dostaliśmy zaproszenie do
pokoju PTV. To znaczy, generalnie to ja je dostałam, ale mogę was
wziąć ze sobą. To jak?- zmieniłam temat.
-Spoko. Chętnie pogadam z nimi przed
wyjazdem.- ucieszył się CC.
-To ruszcie dupy i jedzcie, bo niedługo
wyjeżdżamy.- popędziłam ich.
Godzinę później.
Siedzieliśmy sobie w pokoju Vic'a.
Całe 12 osób. Ja dostałam honorowe miejsce na środku łóżka, z
laptopem na kolanach. Puścili mi w końcu ten cały teledysk.
Wariaci.
-No i jak? Ty jesteś szczera, to
podziel się oceną.- Tony uśmiechnął się do mnie lekko.
-Haahaha. Chłopaki, jesteście zdrowo
walnięci. Zajebiste to było. Napad! Kocham agresję. Ale Vic, ty
przy swoim zespole to na anemika wyszedłeś. Weźcie, ten teledysk
wywołuje wspomnienia.- zaśmiałam się.
-Taaak? Niby jakie?- zgrywał idiotę,
Jaime.
-Może jej chodzi o to, jak wpadła na
naszą kameralną imprezkę w czwórkę, a potem ty chciałeś robić
striptiz i tańczyć na rurze?- podpowiedział Mike.
-I mówi to facet, który wsadzał mu
za gacie jednodolarówki i klepał po tyłku.- wyszczerzył się Vic.
-Ja nie wiem, czy Jon robi to
specjalnie, czy ja mam takiego farta, że trafiam na pokręcone
zespoły.- zastanawiałam się głośno.
-Może jeszcze mi powiesz, że
żałujesz?- uniósł brew Andy.
-Nie powiem. Przecież wiesz.- puściłam
mu oczko. Resztę czasu spędziliśmy na rozmowach o pierdołach, po
czym pożegnaliśmy się, bo wieczorem czekał nas koncert w
Niemczech. Spakowaliśmy rzeczy i wróciliśmy do tour-busa.
Kilka godzin później.
Chłopcy szaleli na scenie, a ja
latałam między organizatorem, a ekipą, bo pojawiły się jakieś
problemy. Nie wiedziałam tylko o co za bardzo chodzi, bo te sieroty
nie znały angielskiego! Ja z niemieckiego to orientowałam się w
kilku słowach. Reszta to wulgaryzmy... Byłam wściekła jak rzadko
kiedy, ale w końcu doszliśmy do porozumienia. Jeszcze jakby tego
było mało, znów doczepił się do mnie Tony. Stał koło mnie i
dalej próbował umówić się na, tym razem, kawę.
-Tony, kiedy ty dasz mi święty
spokój, co?- warknęłam.
-Jak się ze mną umówisz.- odparł
bez mrugnięcia.
-Mam chłopaka.
-To znaczy, że nie możesz spotkać
się z kolegą?
-Nie jesteś moim kolegą! Cały czas
trujesz mi tylko dupę.- pomasowałam się po skroni.
-No widzisz?! Nawet nie dasz mi szansy.
Jesteś okrutna!- powiedział z wyrzutem.
-Wcześnie się skapłeś!
-Marnujesz czas i młodość przy swoim
„chłopaku”.- zauważył. Teraz już przesadził! Szybko złapałam
go za szmaty i popchnęłam na ścianę, przypierając go do niej.
-Odwal się od niego, a zwłaszcza ode
mnie! Nie mam ochoty się z tobą umawiać, więc przestań mi
przeszkadzać i zajmij się robotą!!!- syknęłam lodowatym głosem,
mordując go spojrzeniem. Przy okazji trochę go podduszałam. Raczej
go to nie bolało, ale chyba przestał czuć się tak pewnie, bo
patrzył na mnie lekko wystraszony. Nerwowo przełknął ślinę. W
tym momencie do pokoju weszła reszta ekipy z zespołem na czele.
-Co tu się dzieje?!- zdziwili się
chłopcy i Frank, szef ekipy.
-Twój pracownik za dużo sobie
pozwala. Zamiast zająć się pracą, wybitnie próbuje mnie
wkurwić!- warknęłam, puszczając go. Przy moim boku natychmiast
stanął Ashley.
-Odczep się od Ann!- syknął,
przyciągając mnie do siebie.
-Anthony, chyba musimy poważnie
porozmawiać!- odciągnął go od nas Frank. Zostałam teraz sama z
zespołem, bo reszta ekipy poszła pakować sprzęt.
-Co on od ciebie chciał?- warknął
Ashley.
-Umówić się.- westchnęłam.
-Ann, o co ja cię prosiłem, co?-
zdenerwował się basista.
-Byliście na scenie, to co miałam
robić? Teraz powinien już sobie odpuścić.
-A jak nie?- spytał Jake.
-To przestanę być taka miła. Dobra.
Skończyliście już?- zmieniłam temat.
-Taaak. Możemy iść do busa.-
przeciągnął się Jinxx.
-Więc chodźmy. Mam już dość i chcę
spać.- mruknął Andy. Skierowaliśmy się wszyscy do tour-busa.
Robiłam sobie kanapkę, czekając, aż
ekipa spakuje wszystkie rzeczy. Do wyjazdu została nam jakaś
godzina. W pewnym momencie usłyszałam jakiś huk, a potem wrzask.
-Kurwa, co znowu?!- rzuciłam nóż na
stół i wyleciałam na zewnątrz. Na ziemi, przed wejściem do busa
leżał nie kto inny, jak Ashley, drąc się w niebogłosy.
-Trzeba mu pomóc!- panikował Andy.
-Co się stało?- szybko do nich
podeszłam.
-Ash spadł ze schodów.- machał
rękami CC, próbując przekrzyczeć wrzaski basisty.
-Znooowu? Dobra! Jinxx, przy tylnym
wejściu do klubu powinna być jeszcze karetka. Idź po nich!
Ashley?- spytałam niepewnie, kucając przy leżącym na boku
chłopaku.
-Booooli! Kurwa!- dalej krzyczał,
zasłaniając rękami twarz.
-Hej, spokojnie. Zaraz przyjdzie
lekarz.
-Zabierz ręce.- próbował odciągnąć
mu dłonie Jake.
-Nie!!!! Zostawcie mnie! Nie dotykaj
mnie! Boli!- przewróciłam oczami. Baba nie facet.
-Ashley, skarbie uspokój się. Wiem,
że boli, ale musisz nam to pokazać.- starałam się jakoś nad nim
zapanować. Nigdy nie byłam w tym dobra.
-Nie chcę! Puuuść.- Purdy miauknął
do Jake'a.
-Zaraz będzie lepiej. No już.
Spokojnie.- położyłam sobie jego głowę na kolanach, lekko
głaszcząc go po włosach. Drugą ręką starałam się zabrać jego
dłonie. Powoli, chyba przechodził mu atak paniki.
-Już jesteśmy!- Jinxx i CC podeszli
do nas z lekarzem.
-Musi pan zabrać ręce.- przyglądał
mu się lekarz.
-Ash, wszystko będzie dobrze, tylko
odsuń dłonie.- powiedziałam do niego cicho. Po chwili w końcu to
zrobił. Odetchnęłam ciężko. Nie było tak źle. Chłopcy
posadzili go na schodach, gdzie doktorek szybko opatrzył mu twarz.
Ja pierdolę, czytałam kiedyś, że Ashley miał już podobny
wypadek. Ale serio? Drugi raz to samo? Co za sierota.
-Okej. Skończone.- lekarz zaczął
pakować opatrunki, zostawiając mu jakąś maść, po czym wrócił
do karetki.
-Chodź.- podciągnęłam go za ramię
do góry, po czym skierowałam się do naszej „sypialni”.
-Żyjesz?
-Tak. Tylko boli.- mruknął.
-Wiem. Możesz mi wytłumaczyć, jakim
cudem zaliczyłeś glebę podobną do poprzedniej?- uniosłam
rozbawiona brew.
-Wychodziłem z busa i się potknąłem o jakiś
kamień chyba.- uderzyłam się dłonią w czoło. Kamień na schodach...
-Ashley, muszę to przyznać. Ty i Andy
jesteście... wyjątkowi.- ważyłam słowa, próbując powstrzymać
się od śmiechu. Dwie łamagi.
-Taaak. Ej, czy ja dobrze słyszałem,
że powiedziałaś do mnie „skarbie”?- wyszczerzył się,
siadając na swoim łóżku.
-Nie wiem. Nie pamiętam.- serio, jakoś
mi to umknęło.
-Ale za to ja pamiętam. Mogłabyś tak
częściej, kociaku.- uniósł brew. Postanowiłam się nim trochę
zabawić. Zrobiłam słodką minkę i podeszłam do niego powoli.
-Tak bardzo brakuje ci czułych
słówek?- powiedziałam cicho, przejeżdżając palcem po jego
dolnej wardze. Jednocześnie powstrzymywałam śmiech, bo miał
zajebistą minę.
-Cóż, w końcu jesteśmy parą, tak?
Mogłabyś się trochę bardziej postarać.- mruknął, kładąc jedną
rękę na moim biodrze.
-No mogłabym. Ale nie jestem do końca
przekonana, czy chcę.- naparłam na niego ciałem tak, że położył
się na łóżku. Pochyliłam się nad nim, starając się być w
miarę seksowna. Dawno nie flitowałam z chłopakiem, a już na pewno
nie tak starym i... doświadczonym. Chyba jednak dał się nabrać,
bo uśmiechnął się cwaniacko.
-Hmm jesteśmy sami, więc myślę, że
mógłbym cię jakoś przekonać. To mogłoby być ciekawe przeżycie.
-A potrafiłbyś się wczuć? Niedawno
stwierdziłeś, że widzisz tylko mój wiedźmowaty charakter.-
droczyłam się z nim, wodząc palcami po klatce piersiowej.
-Na pewno doszlibyśmy do jakiegoś
kompromisu.- złapał mnie mocno za rękę.
-Ale jest pewien problem. Jesteś
trochę... sponiewierany, a ja nie jestem delikatna.
-Kociaku, jestem facetem. Potrafię
wiele wytrzymać.- przybliżył się do mnie.
-Nie wątpię... Ale jednak zmieniłam
zdanie. Nie podobasz mi się. Śpij.- dałam mu szybkiego całusa,
gwałtownie się odsuwając i wstając.
-Wiedziałem, że to zrobisz. Nie dość,
że wiedźma, to jeszcze tchórzysz.- prychnął, układając się
wygodniej na materacu.
-Ja po prostu jestem wybredna.-
zaśmiałam się, łapiąc piżamę.
-Nie wiesz, co tracisz. Drugi raz możesz
nie mieć takiej okazji.
-I bardzo dobrze. Nie jestem jakąś
pierwszą lepszą dupą, do zaspokajania twojej chcicy.
Zaproponowałabym ci, żebyś poszedł na dziwki, ale ups! Nie
możesz.- rozłożyłam bezradnie ręce.
-Ty za to jesteś oziębła. Dobra. Mam
cię dość. Idę spać.- odwrócił się do mnie plecami, obrażony.
Zachichotałam pod nosem i poszłam do łazienki, mijając CC'ego,
który wszedł do naszego pokoju już umyty.
Początek trasy, a tu się dzieją takie rzeczy. Aż boję się pomyśleć, co będzie potem...
Początek trasy, a tu się dzieją takie rzeczy. Aż boję się pomyśleć, co będzie potem...
*******
Nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tego zdjęcia Christian'a :D W ogóle, czeeemu tak mi spadły wyświetlenia :O Miałam dziś nie dodawać, ale stwierdziłam, że zrobię Wam przyjemność :)
!!! 18 komentarzy=nowy !!!
P.S. Imperfecta, dziękuję za zdjęcie pana F. Kurczę, podoba mi się ^_^
Yay <3 Dziękuję za rozdział bo nie mogłam się doczekać ^^ Hah..Końcowa scena Ash'a i Ann haha xDD Takich akcji częściej xDD ^^ <3 Proosze ;3
OdpowiedzUsuńZobaczymy:)
UsuńBoooooosz *0*
OdpowiedzUsuńRozpieszczasz mnie kobieto *0*
Zajebisty rozdzial, a to jebniecie Asha spowodowalo, ze ja jeblam z lozka XD
Czekam na next :*
Dobrze, że żyjesz:P
Usuń"-Poza tym, sorry, ale mnie nie da się nie kochać." ta skromność :D
OdpowiedzUsuńCC w tym czepku taki uroczy, haha *-*
Dobra Ash łamaga nie potrafi chodzić po schodach. Znów mnie rozbawiłaś, dziękuję! Chociaż przyznam, że trochę dramatu w tym było, bo zastanawiałam się na początku o co może chodzić. Obstawiałam, że Ashley bije się z Tony'm i wywraca go gdzieś w jakieś kartony czy coś i z tego taki hałas. Jezu, moja wyobraźnia jest strasznie agresywna.
No i to jedzenie naleśników takie asdfghjkl *-*
Oni nawet jak się sprzeczają to są cudowni, jak ja ich kocham! Wszystkich!
Haha, dobra ten komentarz taki trochę chaotyczny i bez sensu ale jest ;)
Życzę weny, czasu, dużo komentarzy, słoneczka i dobrego humorku :) Czekam <3
Ahaha w kartony^_^ Dziękuję♥
UsuńZajebisty :D
OdpowiedzUsuńAsh i Ann ^^ wreszcie coś między nimi zaczyna się dziać :D
Do następnego :**
No nie można się wiecznie nienawidzić, prawda? :D
Usuń:D
UsuńNie zdziwiła bym się jak by Ashowi podstawił nogę ten pedał który przystawiał się do Ani...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zawsze super kocham...;)
Dziękuję:)
UsuńCholera naleśniki, mmm kocham naleśniki <333 te rozmowy Ash'a i Ann mnie rozbrajają :D Ash taka niezdara, nie ma to jak wyjebać się na schodach :) Tony w końcu otrzymał porządne ostrzeżenie, ale wątpię żeby sobie odpuścił, a szkoda bo wkurza ludzi :( Ogólnie rozdział znowu super, zajebisty, ekstra itd więc dziękuję, pozdrawiam i to następnego /Topazek
OdpowiedzUsuńNie może być idealnie bo byłoby nudno:D
UsuńAnia komplementuje Asha, świat się kończy.
OdpowiedzUsuńDoczekałam się Mike'a. I to w jakiej miłej wersji :)
Ten nowy "kolega" nadal jest idiotą. Zdecydowanie wolę oryginał, nawet z tym głupim uśmieszkiem i gwiazdorzeniem.
Eh, oni tworzę genialną parę, nawet na niby :D "kociaku", "skarbie" ;>
Ashley specjalista, znowu xD Ta wizja już na zawsze zostanie w mojej głowie...
Przypomniałaś mi o tym teledysku i teraz szczerzę się do komputera jeszcze bardziej. Już wiem, co dzisiaj będę słuchać.
Ehhh w ogóle taka impreza z PTV i/lub BVB...*_* marzenia. Może rzucenie się pod ten tour-bus nie jest takim najgorszym pomysłem xDD
Jeeju, jaki panikarz z basisty. Serio gorzej niż baba. Jednak coś w tym jest...Conchita itp (nie wiem jak to się pisze)
Jak ja lubię jak Ann się nad nim znęca...<3
Naoglądałam się dzisiaj MBTM, więc zacytuję Korę "kocham, kocham, kocham" ♥
PS: Hm, podoba się zdjęcie czy ogólnie pan F.? :D
Specjalista^_^ To rzucimy się grupowo, jak już będą przejeżdżać koło mnie. Conchitą to on jest, jak ma foty z zarostem na pyszczku. Dziękuję♥
UsuńHej hej ^___^.
OdpowiedzUsuńDzisiaj postaram się krótko i treściwie.
Zdjęcia rozkładają na łopatki, co już pewnie wiesz. Jak nie mam humoru to patrzę na to zdjęcie Comy i jeszcze jedno, gdzie ma na głowie kompletny bajzel i w to wczepioną różową kokardkę ^_^.
Argh, miało być bez dygresji -_-.
Wstać rano przytulona do Ashley'a- marzenie. Jeszcze mając na względzie to, co się działo wieczorem...
I czy mi się wydaje, czy Ann zaczyna akceptować prawdę oczywistą (tzn. że basista naprawdę dobrze wygląda xD).
Śniadanko- mmmm, pyszotka. Właśnie zrobiłaś mi ochotę na naleśniki. Tony'emu najchętniej bym coś zrobiła, ale on mobilizuje Rudą i Purdy'ego do działania :D. No i taka sama słodycz, dzielą się śniadankiem *__*. Wiem, że to raczej nie jest z sympatii, tylko żeby spróbować obydwu wersji, ale zawsze coś, prawda? No i chyba wracamy do mini- momentów szczerości. Ash'owi naprawdę tak ciężko jest znieść młodą czy tylko się zgrywa?
No i ta rozmowa po dołączeniu reszty ekipy- epic! Nie będę się rozdrabniać nad poszczególnymi tekstami. Tylko ogólnie- nieźle się przy tym uśmiałam, dziękuję. Ukojenie po całym dniu nerwów.
Matko, te wspomnienia Ann z PTV i BVB... Ile ja bym dała, żeby móc to zobaczyć tak w pełni oczami wyobraźni... Komedia stulecia :D
huh, no i na koncercie znów ten palant- mam nadzieję, że teraz to się już odczepi. Opiekuńczy Ashley- like it ^__^. To jest tak dla dobra teatrzyku czy on się serio chociaż troszkę o nią martwi?
Co do kolejnej scenki- chyba już wiem, który rozdział pisałaś po ukazaniu się fotek z Vegas :p. Czytałam to i przed oczami miałam buźkę Ash'a z tych live' ów- taką poodzieraną. Swoją drogą, myślałam, że to ja jestem wybitnie uzdolniona w dziedzinie robienia sobie krzywdy. Widocznie są lepsi ode mnie.
Co do opisywanej sytuacji- każdy facet jak go coś boli albo jest chory to umiera. I to opanowanie Młodej- ładnie ogarnęła sytuację. No i taka „czuła” akcja, mniejsza o to, że w celu uspokojenia tego panikarza... „Skarbie”, „kociaku”- myryryry, zaczyna się robić ciekawie... ^___^.
I ta końcówka- szczęka mi opadła. Geniusz! Przyjemnie się to czytało, ja chcę więcej takich akcji! I Purdy dostał buziaka bez publiki= bez konieczności. Roztopię się za chwilkę *___*. Chciałabym przeczytać to całe zajście (od momentu upadku) z perspektywy basisty. Ale wszystkiego w życiu mieć nie można ;).
Czekam na dalsze atrakcje z trasy.
Pozdrawiam serdecznie, życzę Weny i czasu <3
A tak, z tą kokardką wysłała mi ostatnio Purdy Girl :D Czy basista dobrze wygląda, hmm. To jest pojęcie względne:P Ash się o nią martwi, bo mu się instynkt włączył, że niby facet ma bronić kobiety. I NIE, to jeszcze nie ten rozdział z dygresją o Vegas... Tu los pokarał Ash'a, a nie Ann:D Ale na pewno zauważysz, gdy już to wrzucę:D Dziękuję♥
UsuńJa wiedziałam,że z Tonym jest coś nie tak.Ja to wiedziałam,ja to przeczuwałam huh.Striptiz w wykonaniu PTV?Chciałabym to zobaczyć :).I jeszcze jedno jak można się potknąć o kamień,który leży na schodach w busie no ?A na koniec flirt Ash-An,An-Ash.Jak ja kocham te momenty ♥
OdpowiedzUsuńTak potrafi tylko Ashley:D
UsuńHaha :D uwielbiam zdjecie CC! Rozdział był super :)) zrobilas mi ogromna ochotę na nalesniki (to moje ulubione danie) ;)
OdpowiedzUsuńSosik :)
Ja, taka niedobra:P Dziękuję:)
UsuńTony na stos!
OdpowiedzUsuńAkcja z naleśnikami, miodzio :D
Geniusz Ash, roztrzaskał sobie twarz hahah, w pierwszej chwili myślałam, że on tłucze Tony'ego , tak rekreacyjnie.
Ann flirtowała z Ashe'em :O. Oh <3
Lubię to zdj CC :D.
Czekam na następny! <3
http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
Rekreacyjnie:D Hahah dobre. Dziękuje:)
UsuńA tu ciapa sobie twarz rozwaliła :D. Faceci są tacy delikatni :)
UsuńDzisiaj znów nie potrafię napisać sensownego komentarza, ale się postaram.
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się na samym początku, takie scenki mnie rozczulają.Jak ja bym chciała żeby Ashley mnie przytulił, mam nadzieję, że kiedyś to się uda.
Naleśniki jak ja je kocham.
Ta dwójka jednak umie udawać, że są razem. To wspólne jedzenie śniadania, miód na me serce.
Jednak Ashley bardzo martwi się o swoją ''dziewczynę''.
Kolejny idiota w życiu Ann najpierw Drew a teraz Tony, dziewczyna ma pecha do facetów.
Przeraziłam się tym wypadkiem, czytam ten wywiad w którym on o nim opowiadał i przyznam, że nie wyglądało to za kolorowo. Aczkolwiek bardzo słodko wyglądał z tym poharatanym noskiem <3 <3
Zdjęcie perkusisty wymiata :-P
Ej! Wpadłam na pomysł, że jak nam się z Ash'em nie uda, to może CC? Jego chyba łatwiej urobić i wgl:D Co Ty na to? Ja kiedyś też czytałam jakiś wywiad na ten temat, ale to było daaawno i już nic z tego nie pamiętam:( Dziękuję♥
UsuńNo jasne możemy spróbować co nam szkodzi :D
UsuńCzy ja dobrze zrozumiałam, że jakby Ann nie mogła być z Ashleyem to przekonałaby się do CC? <3
UsuńBuziaczki ;)))))
Masz na myśli te komentarze? To było o mnie, Purdy Girl i naszym realnym spotkaniu z Ashley'em:D Rozkminiamy co zrobić, żeby nam załatwił wizy^_^ Wgl czeemu się nie podpisałaś?
UsuńZapomniałaaaaaaaaaaaam, haha- moje czytanie ze zrozumieniem XD
UsuńEm.
Zdarza się:D A co do An, to nic nie jest jeszcze przesądzone;)
UsuńJeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! <3 Wróciłam! Cieszysz się c'nie? :D Tak, tak wiem :* W ogóle chciałabym Ci się w tym arcy długim komentarzu też do poprzednich rozdziałów, ale za chuja nie wiem jak mi to wyjdzie bo połowy nie pamiętam yhyhy :D Ale zacznijmy od początku i od tego :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie Tony'ego. Padłam pierwszy raz dzisiejszego dnia :) Jak on jej z takim ryjem przy śniadaniu wyskoczył to, aż dziwne, że apetytu nie straciła.:D Ach i potem to cudowne śniadanie . "Ale wy jesteście słodcy" - wyobrażam sobie ich minę, boże :D Ashley nauczycielem WDŻ! Oooo...chodziłabym na takie lekcje :D I znowu Tony, tak wkurwia mnie bardzo. Jak nie Drew to Tony no pierdole. Ale u mnie sytuacja się powtarza...znowu :3 Ben'a też zastąpi pewna osoba :D Biersack i Purdy ciotami roku! :D Ta, powiem Ci szczerze, że na przykładzie moich kumpli dobrze to znam. Ja zaliczyłam upadek na kość ogonową z metra i nie wypuściłam ani jednej łzy, jedynie wiązankę przekleństw, a oni potrafią jebnąć sobą ( z własnej głupoty) o drzwi windy i do szpitala od razu bo jeszcze wstrząsu mózgu dostaną. Jakby to już dawno nie nastąpiło :3 Ach, sorki, ale to jedyne miejsce gdzie mogę sobie ich po obgadywać bez konsekwencji :D Co do zdjęcia Christiana mogę to ująć tylko tak - HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH A no i jakbym mogłam zapomnieć o cudownym budziku Ann :D Ja wpadłam raz na gorszą rzecz, także spodziewałam się czegoś lepszego,ale to tak na marginesie. Tak czy owak rozdział jak zwykle zajebisty! Taaa...chyba nie zdążę się odnieść do tych pozostałych rozdziałów, ale chciałam Ci podsunąć taki jeden pomysł :) Z racji tego, że ja nie mam go zbytnio jak u siebie wykorzystać.A mianowicie chodzi o to. Tylko pomyśl. Purdy i Ann (albo sama Ann) poproszeni na wywiad na żywo opowiadający o ich "cudownym" związku :D Przemyśl to yhyhy :D Dobra laska buziaki kc bardzo! I dużo weeeny! <3
No cieszę się, cieszę:D JA na WDŻ też bym wtedy chodziła. (kij z tym, że mam taką wiedzę, że sama mogłabym tego uczyć) Podejrzewam, że nasze historie i wątki często będą się powtarzać. Ej, my chyba jesteśmy jakoś mentalnie powiązane:O Co do wywiadu, to serio, już o tym myślałam, dałam nawet wątek ze Stars'em, ale póki co, nie ma gdzie tego wcisnąć. Wieeesz, nie mogę tu wsadzić połowy rzeczy, które mi do głowy przychodzą, bo nie chcę deprawować młodzieży nieletniej, m.in Ciebie:P Dziękuję♥
UsuńOjoj mnie się już chyba nie da bardziej zdeprawować, niestety :P Uwierz mi, że ja też się w cholerę ograniczam bo w przeciwnym wypadku blogger prawdopodobnie przestałby ze mną współpracować i usunął bloga ze względu na nieodpowiednią treść :3 Ach, to nasze powiązanie mentalne :*
UsuńW ogóle zapraszam na 11 rozdział :3
Usuńhttp://rebelyellbvb.blogspot.com/
Heyy świetny rozdział ,szczerze mówiąc wkurza mnie ten Tony !!!! Ann powinna go wywalić na zbity pysk i przynajmniej ciśnienie by mi nie skakało -_- o jejku biedny Ash :( w sumie zamiast mu współczuć, cały czas lałam :D mmm naleśniki ale mi smaka narobiłaś ! czekam na więcej !
OdpowiedzUsuń~Nat .
Ty mu współczułaś "inaczej" :D
UsuńAnn tak seksownie mrrr podnieca asha napewno <3
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze świetny xd
życzę weny i pozdrawiam <3 -ola
Hahah dziękuję:)
UsuńNie no super! Ja chce jeszcze!
OdpowiedzUsuńNie ma to jak wyjechać na sile z rodzicami w góry zajmować się trójka bachorów, nie mieć wi-fi i hodzić godzinami po górach nie? Kto chce się ze mną zamienić?
A wracając do rozdziału to super, wróciłam do domu i od razu przeczytałam te 2 zaległe posty i powiem Ci że mnie zadziwiasz!
Do następnego!
Bachorki są spoko:D Zadziwiam?? Niby czym:o
UsuńJestem tak bardzo beznadziejna, wiem. Przepraszam. cholernie. spieprzyłam. Wszystko nadrobiłam, żeby było jasne. Najlepsze teksty według mnie? "Purdy mało nie wsadził nosa w mój talerz. -Naleśniczki! Mniam" Nie wiem czemu, ale gdy to sobie wyobraziłam, zaczęłam się śmiać (; "-Stary, tyle wypiłeś i jeszcze ci stanął?" mężczyźni się tak świetnie rozumieją, no! I te wszystkie cudne momenty Rudej i Asha mojego mistrza. To słodkie, gdy tak ją broni. I jeszcze, że się tak razem obudzili pięknie, no! Oni są słodcy i niech się tak nie denerwują, gdy ktoś im to mówi. prawda.
OdpowiedzUsuńWcześniej Andrew, a teraz denerwuje mnie Tony. Ty musisz ciągle dodawać jakąś denerwującą postać, no (: Ale wybaczam za to, że Ann i Ash się tak kroczkami ciągle do siebie zbliżają i za to "skarbie" no i EJ! Purdy nie jest stary, Ann! Yay. Ale go wrobiła w tej sypialni, no!
Czytam, Czekam, KROPKA. życzę weny, czasu, słońca, fajnych snów, zero irytujących ludzi, wszystkiego fajnego i bvb :)
Trzymaj się. Jeszcze raz przepraszam xoxo ♥ ✌
TY ŻYJESZ! :D Nie przepraszaj:P
UsuńJest naprawdę, naprawdę bosko i genialnie. Ashley drący się jak baba ahahahahXD
OdpowiedzUsuńPurdy mało nie wsadził nosa w mój talerz. -Naleśniczki! Mniam" XDDD
Okej zapraszam do mnie http://psychedelic-dance.blogspot.com/
Jej dziękuję :)
UsuńCzyżbym nie skomentowała?! Przeraża mnie moja głupota.Rozdział idealny jak zwykle.Bardzo miło poczytać tak na poprawę humoru.No dobrze kończę komentarz.Przepraszam,że krótki.Miłej nocy kochana :*
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńBoooże XD To zdjęcie CC'ego jest najlepsze XD Biedny, głupi Ash znowu się uszkodził ;(( I jeszcze to "skarbie" *.* Tony sobie zasłużył, szkoda, że nie dostał w ryj od Ann bo by było śmieszniej XD Te ich udawanie coraz bardziej mi się podoba :3 Takie z nich słodziaki się zrobiły i jeszcze to macanie po tyłku w poprzednim rozdziale :D Ja chcę czegoś takiego więcej i na pewno nie tylko ja :*
OdpowiedzUsuńNie porzucam bloga! PIERDOLĘ TO! PISZĘ DALEJ! <3 Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie :3
Czekam na kolejny rozdział i baaaardzo dużo weny kochana siąsiadko :D ♥♥♥
MASZ SZCZĘŚCIE! Już myślałam, że będę musiała Cię znaleźć i ręcznie do tego nakłonić:P To ja dalej shippuję wiesz kogo. Dziękuję:)
UsuńJedź do Wodzisławia i nakłaniaj, ja chętnie posłucham :D ♥
UsuńBędę tam w czwartek:P Ej, ale ja jestem agresywna, jeszcze Ci coś zrobię:D
UsuńNie zrobisz :D Wystarczy mi, że muszę się bić ze starszym bratem XD Gdzie będziesz? Bardzo chętnie cię poznam :3
UsuńMam kursy zawodowe koło osiedla 1 maja bodajże. Wiesz, ja jestem już starą dupą, jakby nie patrzeć:P Tak, też biłam się z bratem. A raczej ja jego, bo on się śmiał ze mnie.
UsuńCzekaj muszę zobaczyć, gdzie to jest XDDD To ja jestem jeszcze młodą bez inteligencji XD
UsuńTeraz ze mnie też się śmieje, ale wcześniej to lala się krew XD
Wilchwy. Przedział wiekowy moich koleżanek to tak 10-35 lat, więc wiesz:D
UsuńNo tak! Już pamiętam, działkę tam mam XDDD To nie aż tak dużo, ja mam tylko 15/16 lat, więc się mieszczę :D
UsuńO widzisz:D to jak coś, to pisz mi na hangout, bo teraz spadam się wykłócać z jedną sierotą:(
UsuńHahaha :D Nie ma problemu :*
UsuńNo i zgadzam się z Calley ;****** Więcej takich scen!!
OdpowiedzUsuńEjej, a kiedy nowy rozdział, mam nadzieję, że dzisiaj? XD
A.
Buźki, kochana <3
UsuńA.
Rozdział jutro, bo dopiero weszłam do domu. Poza tym, muszę napisać inny, gdyż ponieważ jestem do tyłu:( Buziaki<3
UsuńRozdział jak zwykle świetny :D
OdpowiedzUsuńHah, Ania i Ashley tacy słodcy, jak to popsujesz to cię normalnie zatłuke .__.
////Black Rose
To zabij mnie od razu:D
UsuńVixen... KOCHAM CIĘ KOBIETO !!! XD
OdpowiedzUsuńTwój blog jest genialny !!! Nienawidzę czytać książek.. naprawdę nienawidzę.... A od twojego bloga nie mogę się oderwać ! Czytam w domu z rana, w szkole na przerwach i jak wrócę do domu.. Zakochałam się w tym co piszesz :D <3 ! Dodawaj więcej i częściej bo niedługo dojdę do ostatniego rozdziału i co ja będę czytać? :( Jesteś świetna !
Czytam to znowu =-= i tak w koło nie wiem czemu ale dalej mnie to bawi
OdpowiedzUsuń