środa, 10 września 2014

Rozdział 15

Wtorek

Obudziłam się, nie za bardzo wiedząc gdzie jestem. Rozglądałam się niepewnie po pokoju i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, co ja tu robię. Spojrzałam na zegarek. 5.46. Super. Nakryłam głowę kocem i próbowałam jeszcze usnąć, niestety bez efektu. W końcu zrezygnowana, wstałam i wyszłam z pokoju, po drodze łapiąc jeszcze gumkę do włosów. Z racji tego, że dość mocno mi wypadają, zwykle chodzę w związanych włosach. Weszłam do kuchni i skierowałam się do czajnika, żeby zrobić sobie herbatki. Kilka minut zajęło mi namierzenie mojego kubka, który zabrałam ze swojego mieszkania i takich rzeczy, jak herbata czy cukier. Przy okazji zajrzałam do wszystkich szafek i stwierdziłam, że w tym domu nie istnieje takie coś, jak logika. No, ale co się dziwić. Mieszkają tu sami faceci. No i teraz już ja, ale jakoś nie mam ochoty im sprzątać. Co ja jestem? Usiadłam przy stole, głowę opierając na rękach i zaczęłam intensywnie myśleć. Tzn. udawałam, że myślę, a tak naprawdę wyłączyłam się ze świata. Ocknęłam się dopiero, gdy ktoś zawołał podniesionym głosem:
-O Boże.- to CC stał w progu i trzymał się za serce.
-Gorzej ci?- mruknęłam, unosząc brew.
-Wystraszyłaś mnie.- usprawiedliwił się, robiąc sobie kawy.
-Ej, ja wiem, że może o tej porze nie wyglądam jak ósmy cud świata, ale bez przesady.
-Eee tam, wyglądasz lepiej ode mnie. Po prostu nie spodziewałem się ciebie tutaj o tej godzinie. Czemu nie śpisz?- przyjrzałam się perkusiście. Miał jedno wielkie siano, zamiast włosów. Na jego korzyść przemawiało tylko to, że był bez koszulki. Jeśli oni codziennie tak od rana łażą, to chyba spodoba mi się wspólne mieszkanie.
-Wyspałam się już.- odpowiedziałam, zauważając, że CC wciąż czeka na odpowiedź. -Na którą macie być w studiu?
-Na 9, a ty?
-Na 8. Dobra, to może zrobię wam jakieś śniadanie czy coś.- wstałam kierując się do lodówki.
-Serio? To miłe z twojej strony.- uśmiechnął się Coma.
-Nie łudź się, że robię to z dobroci serca. Po prostu muszę się czymś zająć, bo inaczej znowu zachce mi się spać, a wtedy na bank spóźnię się do pracy. Tak poza tym, wiesz, że macie prawie pustą lodówkę?
-Taa. Dziś któryś z nas pojedzie po południu na zakupy.- podrapał się po głowie CC. Znalazłam kilka, jeszcze nie spleśniałych warzyw, więc postanowiłam zrobić kanapki. Poza tym, nie mogę zrobić nic bardziej skomplikowanego, bo przecież „nie umiem” gotować. Posmarowałam chleb, ułożyłam na półmiskach ser, szynkę i pokrojone warzywa i zrobiłam coś a la „szwedzki stół”. CC zaparzył jeszcze do dzbanka kawę, bo ja dalej nie ogarniam, ile się tego sypie. Ok. 7 pojawili się w kuchni Jake i Jinxx.
-Śniadanko!- wydarli się tak, że sąsiedzi na bank ich usłyszeli.
-Taa. Smacznego.- mruknęłam, wychodząc z kuchni. W drzwiach mało się nie zderzyłam z Ashley'em, ale ten przepuścił mnie bez słowa. Wow. On potrafi zachowywać się jak dżentelmen! Szybko dotarłam do sypialni i wskoczyłam pod prysznic. Po wytarciu się nałożyłam na twarz krem koloryzujący i korektor. Przejechałam jeszcze tylko tuszem rzęsy i makijaż miałam skończony. Ubrałam to, po czym zaczęłam szukać dokumentów, które były mi na dziś potrzebne. W końcu znalazłam je w jakimś kartonie. Jak wrócę, to muszę w końcu zrobić z tym porządek. Zarzuciłam torbę na ramię i zbiegłam na dół.
-Chłopaki. Ja lecę, widzimy się w pracy.- pomachałam im i wyszłam z domu. Wyjechałam moim autkiem z „garażu” i skierowałam się do studia.

Parę godzin później

Miałam już serdecznie dosyć tego dnia. Ciągle ktoś do mnie wydzwaniał, odnośnie premiery teledysku, musiałam umówić jakieś spotkanie z fanami, o którym w zasadzie nic nie wiem. W dodatku Jonathan truł mi dupę jakimiś pierdołami. Ja nie wiem, czy jemu się nudzi? Chłopakom chyba też coś nie szło, bo ich podniesione głosy słyszałam, aż u siebie, a jednak dzieli nas te paręnaście metrów. W pewnym momencie usłyszałam ogromny huk, a parę chwil później w moim biurze pojawił się zdenerwowany Andy.
-Kończysz już?- warknął w moją stronę.
-Za 10 minut, a co?- spytałam, ignorując jego zachowanie. Musiał się nieźle wkurzyć.
-Okej. Poczekam.- usiadł na kanapie, ale zaraz wstał i zaczął krążyć po pokoju.
-Po pierwsze: może mi powiesz, czego ode mnie chcesz? A po drugie: przestań tak chodzić w kółko, bo to denerwujące.- Biersack stanął w miejscu, po czym przesunął część rzeczy z mojego biurka i rozsiadł się na nim.
-Dziś ja robię zakupy, a ty jedziesz ze mną.
-A mogę odmówić?
-Nie.
-Niby dlaczego?
-Bo mam taki kaprys, a poza tym jesteś najmłodsza.
-Powiedz po prostu, że chłopaki wkręcili cię w zakupy, używając tego właśnie argumentu, a ty potrzebujesz towarzystwa.
-Dobra. Wygrałaś.- popatrzył na mnie zrezygnowany, -Ash miał rację.
-On? Niby w czym.
-Serio jesteś wiedźmą. Wszystko wiesz. To jak? Pojedziesz ze mną?
-Wszystkiego to nie wiem. Dobra, pojadę marudo.- westchnęłam.
-Ej! Wypraszam sobie! Nie jestem marudą! A poza tym, mieszkasz z nami, więc dzielimy się obowiązkami.
-Robiłam już dziś dla was śniadanie. Smakowało?
-Owszem. Ale to ty robiłaś?- zdziwił się wokalista.
-No, a niby kto?
-Ashley powiedział mi, że on.
-Zabiję go.- warknęłam.
-Nie możesz. Gdzie ja wytrzasnę dobrego basistę, który na dodatek umie śpiewać i robi mi chórki.
-On umie śpiewać?
-No jasne. Miał nawet zespół. „Stolen Hearts”. Nie wiedziałaś?
-Jakoś nigdy nie interesowało mnie jego życie. Dobra. Muszę to skończyć.- wzięłam do ręki dokumenty, które zostały mi do uzupełnienia. Andy zaglądał mi przez ramię, co mnie strasznie denerwowało, ale nie zwracałam mu uwagi. Muszę ćwiczyć cierpliwość. Przyda mi się, podczas mieszkania z Purdy'm...

Godzinę później

Łaziliśmy po sklepie w tę i z powrotem, jak idioci. Dlaczego? Chłopcy zrobili listę z zakupami, tyle, że wszystko było w niej wymieszane. Przykład: marchewki, lakier do włosów, ziemniaki... Wspominałam już coś o braku logiki??? W końcu zmęczona, zbuntowałam się i stanęłam na środku sklepu. Andy nie zwracając na mnie uwagi, szedł dalej, rzucając pod nosem przekleństwami. W końcu łaskawie zauważył moją nieobecność i zawrócił wózkiem.
-Co jest młoda?- spytał.
-Mam już dość. Daj mi to!- wyrwałam mu listę z ręki i przejrzałam ją. -Dobra. Z działu warzyw i owoców mamy wszystko. Teraz jeszcze kosmetyki i słodycze. Porąbało was z tymi słodkościami?
-To nie my, tylko CC.- mruknął Andy wjeżdżając na odpowiedni dział. Spojrzałam jeszcze raz na listę. 3 paczki czipsów, 10 paczek żelek, 5 lizaków, 8 czekolad... Przerwałam w tym miejscu. Od samego czytania robi mi się niedobrze.
-Jak on to wszys...- zaczęłam mówić do Biersack'a, ale nagle się stracił. Rozejrzałam się. Stał z nosem przyklejonym do zamrażarek. Stanęłam obok niego. No tak. Lody z Batmanem.
-Bierzemy!!!!- wydarł się i zaczął wyciągać opakowania.
-Hej, hej, hej! Ogarnij się! Musimy wziąć jeszcze dużo rzeczy. Zanim dojdziemy do kasy, to te lody będą już pływać. Wrócimy po nie później.
-A jak je ktoś kupi? Nie mogę na to pozwolić.- panikował wokalista.
-Andy, 50 pudełek? Nie przesadzaj...
-Ale wszystko jest możliwe.- bronił się, stojąc z założonymi rękami i tupiąc nogą, jak małe dziecko.
-To specjalnie odwiedzę każdy sklep w Los Angeles, żeby je znaleźć. Chodź już!- szarpnęłam go za rękaw. Reszta zakupów minęła nam błyskawicznie. Andy tak bardzo chciał już iść po lody, że narzucił ogromne tempo. Znajdowaliśmy się teraz na dziale kosmetyków. Patrzyłam jak wybiera różne lakiery do włosów i wrzuca do wózka. 15 puszek. Nieźle.
-To wszystko na trasę.- wytłumaczył, widząc mój zdziwiony wzrok. W końcu wszystko z listy znalazło się w wózku. Stanęłam w kolejce do kasy, a Andy poleciał po swoje lody. Powiedziałam, że może kupić tylko 10 pudełek. Stałam znudzona w kolejce, stukając palcami o wózek, gdy usłyszałam za sobą jakieś głosy. Ignorowałam to, dopóki jeden z tych głosów nie odezwał się do mnie.
-Jak taka piękna dziewczyna udźwignie tak ciężkie zakupy?- odwróciłam się. Teraz przede mną stało jakichś dwóch idiotów uśmiechających się głupkowato.
-Ta piękna dziewczyna ma od tego ludzi.- uśmiechnęłam się wrednie.
-Taaak? A niby kogo? Jakoś nie widzę, żeby stał ktoś koło ciebie. Może potrzebujesz pomocy?- spytał koleś w dłuższych włosach. Chyba ich kojarzę, gdybym jeszcze miała pamięć do twarzy...
-Dam sobie radę, poza tym mój brat już idzie.- odpowiedziałam, zauważając zbliżającego się do nas Andy'ego.
-Dobra. Mam.- powiedział Andy, wrzucając lody na taśmę.
-Andy?- zawołali chórem te dwa buraki.
-Lee? Matt? Co wy tu robicie?- patrzył na nich z niedowierzaniem Biersack, po czym uścisnęli sobie ręce. Skąd oni się znają?
-Mamy spotkanie z wytwórnią. Ej, stary, o ile ja dobrze pamiętam, to ty nigdy nie miałeś młodszej siostry.- „Matt” patrzył to na niego, to na mnie z rozbawieniem.
-No, ej. Nie wstydź się mnie i powiedz, że jestem twoją siostrą.- popatrzyłam na wokalistę znacząco. Na szczęście załapał o co chodzi.
-Owszem. Mam młodszą siostrę. Właściwie to od niedawna jesteśmy rodzeństwem.- ci dwaj popatrzyli na siebie nic nie rozumiejąc. Andy kontynuował:
-To Ann, a to Lee i Matt. Grają w Bring Me The Horizon.- O KURWA!!!! To oni???? A ja ich nazwałam idiotami. W myślach, bo w myślach, ale zawsze...


-Eem. Cześć.- uśmiechnęłam się.
-Ale wy nawet nie jesteście podobni!- zaprotestował Lee. On dalej nic nie kapował.
-No widzisz. Tak już bywa. Czekajcie, pogadamy za chwilę.- Andy popchnął mnie delikatnie w stronę kasy, bo teraz była nasza kolej. Szybko spakowaliśmy zakupy, Andy zapłacił i czekaliśmy cierpliwie na chłopaków.
-Wiesz, że teraz już zawsze będę cię przedstawiał jako młodszą siostrę?- szepnął do mnie Andy.
-Spoko. Tylko pamiętaj, że to ty jesteś adoptowany, a nie ja.- zaśmiałam się.
-Mam tylko nadzieję, że to nie dojdzie do moich rodziców.
-A co? Obraziliby się?
-Nie. Tylko już do końca zwątpiliby w to, że posiadam takie coś, jak mózg.- szybko się wyprostowaliśmy, bo podeszli do nas chłopcy.
-Rany, Andy. Żałujemy, że nie mamy więcej czasu, bo z chęcią spotkalibyśmy się z wami wszystkimi.- zasmucił się Lee.
-Ej, właśnie. Za parę tygodni mamy kilka koncertów w Stanach. Nie gramy na którymś razem?- wtrącił Matt.
-Szczerze? Nie mam pojęcia. Nie zapoznałem się jeszcze z listą miejsc. Właśnie, kiedy ją dostaniemy?- spojrzał na mnie Biersack.
-Jak będzie gotowa. A co do koncertu, to może spotkacie się na jakimś festiwalu.- wzruszyłam ramionami.
-A ty skąd to wiesz?- zaciekawił się Matt.
-Bo jest naszą managerką.- mruknął Andy.
-ASYSTENTKĄ managera.- uniosłam się.
-Serio? W życiu bym nie powiedział, że niańczysz Brides'ów. Swoją drogą, Andy, nieładnie tak, toż to czysty nepotyzm.- wyszczerzył się cwaniacko Lee.
-Wypraszam sobie. Ona nas nie niańczy. A poza tym, to nie ja załatwiłem jej tą fuchę.
-Dobra, dobra. Nie tłumacz się. My już spadamy. Miło było was spotkać. Do zobaczenia na festiwalu.- członkowie BMTH pożegnali się z nami i poszli w kierunku swojego auta. My też ruszyliśmy do auta wokalisty. Spakowaliśmy wszystkie zakupy. Delikatnie mówiąc, zaszaleliśmy. Bagażnik był pełny, siedzenia z tyłu też były zajęte przez torby. Droga powrotna minęła nam na słuchaniu płyt i darciu się w niebogłosy. Ledwo przekroczyliśmy próg domu, rzuciła się na nas reszta zespołu. Każdy chciał swoje zakupy. Jednak Andy przewidział to wcześniej i powiedział, że nic im nie da, dopóki nie wypakują wszystkiego. Ja tylko się zaśmiałam i poszłam do siebie.
Rzuciłam się na łóżko. Leżałam zadowolona z siebie, gdy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Mama.
-Mamo? Czemu dzwonisz o tej godzinie?- odebrałam.
-Bo chciałam trochę pogadać.
-Ale chwila, przecież u ciebie jest 23!
-Czyli jeszcze wcześnie. Jesteś w pracy?
-Nie. Dziś wyrobiłam się szybciej. Dopiero wróciłam z zakupów z Andy'm.
-I jak ci się tam mieszka?
-Na razie jest spoko.- gadałyśmy tak z pół godziny, gdy mama powiedziała coś, co mnie zaszokowało:
-Dobrze, a teraz jeśli możesz, poproś Ashley'a do telefonu.
-COO???
-No chciałam z nim też trochę pogadać.
-Chciałaś ot tak, sobie pogadać??? Z nim???
-Tak. To zawołasz go, czy nie?
-Okej, okej, poczekaj chwilę.- wstałam, otworzyłam drzwi, po czym wydarłam się na cały dom:
-Purdy, debilu, chodź tu!- w słuchawce usłyszałam „wyrażaj się!”.
-Wal się! Jak coś chcesz to sama rusz tyłek!- odkrzyknął z dołu.
-To nie ja chcę! Telefon do ciebie! No idziesz????- wydarłam się jeszcze głośniej, po czym z powrotem weszłam do pokoju. Za chwilę drzwi otworzyły się z hukiem.
-Czego kurw...- zatkałam Ashley'owi usta dłonią, pokazując mu kto dzwoni. Kiwnął tylko głową i zabrał telefon.
-Pani Margaret! Jak miło panią słyszeć.- uśmiechnął się do słuchawki, po czym rozwalił się na moim łóżku. Przyglądałam się temu wszystkiemu z uniesionymi brwiami. On ma lepszy kontakt z moją matką, ode mnie... Westchnęłam zrezygnowana i zaczęłam rozpakowywać resztę rzeczy. Następnie zeszłam do kuchni, zrobić sobie herbaty. Pośmiałam się trochę z CC'ym, po czym wróciłam do pokoju. Ashley dalej tam był i nawijał przez telefon. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 16. Czyli w Polsce będzie 1 w nocy. Napisałam basiście na kartce, żeby kończyli i uświadomiłam mu, która tam jest godzina. W końcu pożegnali się.
-Wreszcie!- wyrwałam Ash'owi telefon. -Pogadaliście sobie od serca, to teraz wyjazd.
-Ale mi się tu podoba.- zaprotestował.
-Super. Ale teraz chcę trochę odpocząć. A przy tobie się nie da.- próbowałam zrzucić go z łóżka.
-Dobra. Idę. I tak sama do mnie przyjdziesz.- wyszczerzył się, po czym wypadł na korytarz, unikając uderzenia poduszką. Idiota. Nagle, coś mi się przypomniało, więc wyleciałam za nim. Popchnęłam go na jego łóżko, po czym zaczęłam okładać poduszkami.
-Ej! Za co to? Zniszczysz mi fryzurę.
-Za to, że okłamałeś Andy'ego, że to ty robiłeś śniadanie!
-Czepiasz się. Poza tym, ono wcale nie było jakieś wybitne, więc nic na tym nie straciłaś.- wystawił mi język.
-Następnym razem zrobię wszystkim, oprócz ciebie!- zamachnęłam się silnie poduszką, co było błędem, bo Ashley złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Następnie przeturlał tak, że teraz on na mnie leżał. Próbowałam się wyrwać, ale skutecznie blokował moje ruchy. W końcu zmęczona zrezygnowałam. Patrzyliśmy sobie teraz w oczy. Ja na na niego z nienawiścią, on z rozbawieniem.
-I co teraz zrobisz, hm?- mruknął do mnie.
-Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cię nie znoszę.
-Myślisz, że mnie to rusza?- zbliżał się coraz bardziej.
-Wiem, że ciebie nic nie rusza. Jesteś największym egoistą, jakiego znam.
-I mówi to dziewczyna, która nie ma uczuć.- szepnął mi do ucha, łaskocząc mnie włosami. Ponownie na mnie spojrzał, jednak jego wzrok był teraz inny. Widziałam go takiego tylko wtedy, w klubie. To nie wróży nic dobrego... Chciałam go jakoś odepchnąć, ale moje ciało kompletnie mnie słuchało. Nasze twarze dzieliły teraz milimetry. Czułam jego ciepły oddech.
-Mówiłem ci, że sama przyjdziesz do mojego łóżka.- wyszeptał prosto w moje usta i pochylił głowę jeszcze niżej...
 *****************
1. Macie Ann i Ashley'a razem w łóżku:D Spodziewaliście się tego?
2. Matt i Lee z dedykacją dla Whiteblood. Tak mało ich wspólnych ładnych zdjęć:(
3. Wciąż nie mam weny, za to mam gówniany humor. Super.
4. Kończy się już czas ankiety.
5. I takie małe pytanie? Dlaczego komentuje tak mało osób (którym bardzo dziękuję)??? Po wejściach wiem, że jednak jest Was trochę więcej. Daję rozdziały co dwa dni. Może ktoś jeszcze nie zdążył przeczytać? Może mam dodawać rzadziej? Chyba mam prawo być trochę zirytowana. Nad każdym rozdziałem siedzę kilka ładnych godzin, więc chyba możecie poświęcić te dwie minuty, na napisanie głupiego "przeczytałem, fajne/do bani". Bo nie wiem, czy może chcecie, żeby coś zmieniła, czy macie jakiś własny pomysł, czy coś, bo nie wyrażacie własnych opinii.
6. Dobra, nie będę się wkurwiać, bo już całkiem stracę wenę i wgl nie będzie rozdziałów wtedy.
7. Znacie jakieś fajne zespoły? Może być inny gatunek, bo słucham wszystkiego. Sama znam ich z tysiąc, ale szukam czegoś nowego. Wiadomo, że takie zespoły jak SWS, All Time Low, BMTH, BFMV i inne dość popularne, odpadają.
8. Okej, idę kogoś zabić. Może wtedy mi się coś polepszy. 
9. I na koniec jeszcze jedna piosenka, zna ktoś wgl ten, nieistniejący już zespół? W miejscu gdzie kręcono teledysk, odbywały się kiedyś fajne koncerty metalowe, no, ale oczywiście musieli zamknąć ten lokal i teraz zostały same miejscówy idealne dla plastików. A ja, jednak plastikiem nie jestem... Do bani ten świat:(

10. Domyślcie się sami, kiedy dodam next. No, o ile mnie nie zamkną w jakimś psychiatryku, albo w więzieniu za morderstwo.

24 komentarze:

  1. Pierwszy komentarz! Fuck yeah! XD
    Właśnie skończyłam czytać wszystko i muszę przyznać, że jesteś świetna! *__* Uwielbiam te kłótnie z Ann i Ash'em XD Proszę cię, niech oni się pocałują *,* Myślę, że jednak coś iskrzy między nimi ;D Od dzisiaj jestem stałą czytelniczką i będę komentować tak często jak będę umiała ;3
    Więc do zobaczenia w następnym ;*
    Duużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałaś wszystko?!?!?! Szacun, że Ci się chciało... :) Między nimi zawsze chyba będzie coś iskrzyć, aczkolwiek, nie nastawiałabym się na jakieś romanse :P Za dużo zdradzić nie mogę niestety. Fajnie, że czytasz <3 Dziękuję.

      Usuń
  2. jezu *.*
    mam ochotę cię zabić za przerwanie w takim momencie *.*
    nigdy nie komentowałam u ciebie a stanowczo na to zasługujesz
    masz talent!!! podziwiam i zazdroszczę :)))
    błagam nie dodawaj rzadziej rozdziałów, bo mnie cholera jasna trafi

    co do fajnych zespołów to wszystkie coś w sobie mają ;p
    moje ulubione: BVB (no ale yo chyba wiadome xd), BMTH, The Pretty Reckless, Three Days Grace, Within Temptation, Paramore, We Are The Fallen, Escape The Fate, Nightwish, June Divided, Nickelback
    może coś ci się się spodoba, jak nie znasz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mnie zabijesz, to kto będzie pisał to dalej? :P Za to, że nie komentowałaś, czuj się ochrzaniona! I liczę na poprawę ;) Jaki talent... Ja po prostu mam zrytą psychikę. Dzięki za wypisanie zespołów. W sumie, nie znam tylko dwóch, ale na pewno nadrobię braki :)

      Usuń
    2. hm.... w sumie o tym nie pomyślałam.... to cię nie zabiję ale przyjdę i cię nastraszę moim jednorożcem :3
      czuję się ochrzaniona i przepraszam ;c i jasne że się poprawię xDD
      a zrytą psychikę to każdy chyba ma :*

      Usuń
  3. Cholera. Miałam być pierwsza! No więc tak: CZYTAM, FAJNE kropka . AAAA! Ash z Ann w tym łóżku jej (: ej, dlaczego, gdy on rozmawiał z mamą Ann, to miałam wrażenie, że tym razem to ona go sobie próbuje odbić .___. DZIĘKUJĘ za Matta i Lee AAAAA taki miałam zaciesz jej. Gdybym ja ich gdzieś zobaczyła, to chyba bym nie wiem. Porwała obu i do bagażnika razem z zakupami *-* Andy taki brat kochany, A CC... no nie wiem. Na początku myślałam, że jednak rezygnujesz z Ash'a i będzie coś z nim, ale SORRY... już wiem, jak bardzo się myliłam po tej "łóżkowej scenie" >.< No to czekam na rozwinięcie i jeszcze raz dziękuję za dedyk. Ja też za niedługo mam coś dla Ciebie, ale ymm... no z resztą - zobaczysz (: CZYTAM< ZAJEBISTE KROPKA .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ashley ojczymem Ann? O kur... Niee, tego to nawet ja bym nie strawiła:D Nigdzie nie powiedziałam, ze zdecydowałam się na Ashley'a albo CC'ego :P Scena łóżkowa to nic takiego, uwierz. Powtórzę to, co napisałam u Ciebie. Ann chyba zostanie starą panną:/ Co do TDG, to też uważam, ze jest całkiem fajne:P Nawet Adam <3 A to wszystko wina takiej jednej, która mi go tak przedstawia, że... aaa, dobra. Nie będę się wyzewnętrzniać:P

      Usuń
  4. + zgadzam się z tą na górze. TDG też jest całkiem fajne (moje myśli: "tak bardzo ich kocham, ale nie chcę, żeby było, że mam jakąś obsesję, więc napiszę "całkiem fajne"") (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twojego bloga. *_____*
    Rozdział świetny jak wszystkie poprzednie.
    Dużo weny życzę. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu stwierdzam zgon bo gościnnie Matt i Lee D: <3
    No to tak.. myślę, że ten rozdział mi poprawił humor (jak każdy, hee), bo można było się pośmiać (jak zawsze, hih). Ann i Ashley w łóżku! Ja wiedziałam! Wiedziałam, że to się tak skończy! Bo ten no.. " kto się czubi ten się lubi" i tak dalej :D. No i czytam,fajne. Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny i lepszego humoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jakby nie było, Ashley już dawno jej obiecał, że zaciągnie ja do łóżka:D Obietnica dotrzymana hahaahah. Dziękuję<3 Ty nawet nie wiesz, jak ja się śmieję, gdy to piszę...

      Usuń
  7. Czytam wszystko,świetnie piszesz i nie dodawaj rzadziej
    I zabije Cię za przerwanie w takim momencie,jak oni się nie pocałują to nie wiem skoczę z dywanu czy coś.
    Pisz szybko i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rób sobie krzywdy, bo ktoś mi musi to komentować! :( Staram się zawsze zakończyć z przytupem. Niedosyt musi być, co nie... Co do pisania, to ja już jestem na bodajże 23 rozdziale, także wiesz. Dziękuję :)

      Usuń
  8. Zajebiste! Teżbym tak chciała, żeby być sobie normalnie w kuchni a tu któryś z chłopaków wchodzi bez koszulki *-* Akcja łóżkowa świetna. Ja chce więcej! Czekam.
    P.s. Wybacz, że komentuje tak co drugi rozdział, ale mam mały zament ze szkołami (tak niestety ja muszę chodzić do dwóch :( ) więc chyba rozumiesz. Postaram się już komentować na bierząco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chciała mieć z nimi wspólną kuchnię:D Można pomarzyć :( I oczywiście, że rozumiem, że masz szkoły. Po prostu jak przeczytasz rozdział, to zostaw po sobie malutki ślad, żebym wiedziała, że już nadrobiłaś :)

      Usuń
  9. Czo tam się wyrabia :D:D
    Pytasz czy się spodziewaliśmy - ja już nawet nie próbuję przewidywać, co dalej, bo i tak ciągle nas czymś zaskakujesz :)
    Małą ilością komentarzy aż tak się nie przejmuj. Ludzie to lenie, a niektórzy jak nie mogą nic ciekawego wymyślić, to nie piszą nic. (Tak, ja też, ale pracuję nad tym:D)

    Życzę lepszego humoru, cierpliwości i spokoju :) Jak kogoś zabijesz i Cię zamkną, to kto będzie nam takie cudeńka pisać? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah jeszcze wiele intrygujących sytuacji przed nami:D Nie jesteśmy nawet w głównej akcji, a tyle już tego było. Dziękuję<3 Póki co, jestem w domu, policja jeszcze nie pukała do drzwi, także jest nadzieja, że jutro dodam następny:P

      Usuń
  10. Wystarczy, że się wkurwisz i od razu więcej komentarzy :P No co mam powiedzieć, fajnie jest, pisz rano, wieczorem meczyk i masz dzieć :P
    https://www.youtube.com/watch?v=PE5f561Y1x4
    Nie wiem czy to znasz, a to jedna z moich grandżowych perełek, których nikt nie zna, bo nie są Nirvaną ;//
    /aoiyuno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zespół kojarzę, ale nie tą piosenkę:D Wyrażaj się:P A dobra z resztą. Hah, mecz, wykończą mnie ci faceci psychicznie i potem nie będę mieć siły na pisanie. Mam nadzieję, że nie będzie już nigdy więcej powtórki z wczoraj, bo inaczej osobiście znajdę Matt'a i mu przypierniczę. Dowie się, co znaczy polska gościnność, kurwa. Nienawidzę facetów...

      Usuń
  11. Rozdział jak zawsze świetny! Pisz i nie dodawaj rzadziej bo chce dalsze te 'ważne' historię poznać. c; I jak mogłaś przerwać w takim momencie? ;o Przędzej ja cię zabiję niż ty kogoś. ;3 Pisz szybciutko nowy i weny!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam wszystko od początku dziś i hmm może nawet dojde do konca. Nie wiem jak potem wstane do szkoły. Po pierwsze cuuudne opowiadanie. Wkręciłam się od pewnego czasu w BVB i mam wrażenie, że tak już zostanie. Twoje piękne opowiadanie urozmaica mi nocne słuchanie deszczu. Po drugie jjejuu kocham to opowiadanie ♡

    OdpowiedzUsuń