Z prędkością światła wyleciałam z
sypialni, zatrzaskując drzwi. Na korytarzu wpadłam na chłopaków.
-Ann? Co się stało? Czemu
krzyczałaś?- pytali jeden przez drugiego. Z całej siły wtuliłam
się w CC'ego, mówiąc, a raczej próbując powiedzieć:
-B-bo... U mn-nie...
-Ann. Przestań się trząść i
spokojnie powiedz, o co chodzi.- złapał mnie mocno za ramiona Jake.
-Tam coś jest!- krzyknęłam.
-Gdzie?
-No w pokoju! Coś dużego! I lata!
ZABIERZCIE TO STAMTĄD!!!!!- szarpałam za koszulkę gitarzysty.
-Dobra. Uspokój się. Zaraz zobaczymy.
CC, zabierz ją, bo zaraz zemdleje.- zarządził Jinxx. Christian
pociągnął mnie delikatnie na dół. Usiadł na kanapie, a sam
posadził mnie sobie na kolanach. Cały czas przytulałam go mocno.
-Hej, mała. Nie bój się.- głaskał
mnie po głowie. -Co właściwie się stało?
-Noo, weszłam do pokoju... Rzuciłam
torbę i coś usłyszałam. Następnie zapaliłam światło, a to
coś, co tam było... Podleciało w moją stronę.- próbowałam się
jakoś opanować. Po chwili usłyszeliśmy schodzących chłopaków.
-I co?- spytał CC.
-Nietoperz. Musiał wlecieć niechcący.
Ale już go wypuściliśmy.- wytłumaczył Jake.
-Jakim cudem nietoperz wleciał mi do
pokoju?- byłam w szoku.
-Czasem się tak zdarza. Nie martw się,
już drugi raz nie przyleci.
-Jak mam się nie martwić?! On leciał
w moją stronę! Chciał mi coś zrobić!!!- panikowałam.
-Wystraszył się, gdy zapaliłaś
światło i tyle.- wzruszył ramionami Jinxx.
-Wstrętny potwór.- wzdrygnęłam się.
-Ej! Co ty masz do tego zwierzaka?
Nietoperze są fajne!- zaoponował Andy.
-W każdym bądź razie, możesz iść
już spokojnie do siebie.
-O nie! Ja tam nie będę dziś spać!
Mowy nie ma! Nie zmrużyłabym oka!- założyłam ręce na piersi.
-Ooo, czyli to znaczy, że chcesz spać
ze mną?- ucieszył się Ashley.
-Chciałbyś Ash. Ann zostanie u mnie.-
zgasił jego entuzjazm Coma.
-Niby czemu u ciebie?- spytał basista.
-Bo ze mną będzie bardziej bezpieczna
niż z tobą.
-Czyżby?
-Okej. Ann zostanie dziś z CC'ym. On i
tak uśnie w ciągu 5 minut.- zauważył Jinxx.
-Dobra. Muszę iść do siebie po
ciuchy. Mógłby ktoś pójść ze mną?- byłam gotowa ich błagać.
-Ja pójdę.- ziewnął Jake. Szybko
poszliśmy na piętro. Przed moimi drzwiami, zatrzymałam się na
chwilę. Jake jednak nic z sobie tego nie zrobił i wręcz wepchnął
mnie do pokoju. Rozejrzałam się ostrożnie, po czym szybko złapałam
piżamę i błyskawicznie zamknęłam się w łazience. Umyłam się
i przebrałam, po czym wróciłam do Jake'a.
-Dziękuję Jake'uś.- dałam mu
buziaka i pociągnęłam na korytarz.
-Spoko. Śpij dobrze. Jakby coś, to
budź Christian'a, o ile ci się to uda.- mruknął, po czym zamknął
się u siebie. Skierowałam się do sypialni perkusisty. Akurat
wychodził z łazienki. Oczywiście był bez koszulki. Zauważyłam,
że żaden z nich nie śpi ubrany w tę część garderoby. Dlatego
tak bardzo polubiłam wspólne śniadanka hahah. Tylko Ashley i Andy
schodzili rano do kuchni, zwykle w pełni ubrani.
-Po której stronie chcesz spać?-
spytał CC, poprawiając poduszki.
-Obojętne.- wzruszyłam ramionami.
-Dobra, to śpisz po prawej. Jest dalej
od okna.- wyszczerzył się. Położyliśmy się, zachowując
odpowiednią odległość. Jakoś nie przepadam, za dotykiem drugiej
osoby, gdy próbuję zasnąć. Z resztą, podobno w nocy biję ludzi,
gdy ktoś chce się przytulić. Ułożyłam się wygodnie na brzuchu
i spojrzałam na perkusistę.
-Czemu się śmiejesz?- spytałam.
-Zastanawiam się, czy powiedzieć
Lauren, że z tobą spałem.
-Hm, to zależy, jakby to przyjęła.-
zauważyłam.
-Mam nadzieję, że byłaby trochę
zazdrosna.
-Żebyś tylko nie przesadził. Ja chcę
żyć.- zauważyłam.
-No, ale ukrywać też tego nie mogę.
Dobra, powiem jej jak było. W sumie, to Jinxx zadecydował, że
możesz ze mną spać. Jakby co, będzie na niego.- wyszczerzył się
Coma.
-Powiedz jej, że chciałeś mnie
chronić przed Deviantem. To ją powinno przekonać.- zaśmiałam
się.
-Wasze kłótnie są już nudne. A
słyszałem, że Drew podobno jest o niego zazdrosny...
-Taa. Widział nas dwa razy, gdy
byliśmy blisko siebie i coś sobie ubzdurał.- westchnęłam.
-Jak macie nie być blisko siebie,
skoro razem pracujecie i mieszkacie.- zauważył CC.
-Otóż to. To już bardziej powinien
być zazdrosny, no nie wiem... O ciebie, bo dziś z tobą śpię,
albo o Jake'a, bo spędzamy wspólnie dużo czasu.
-Jak ci idzie nauka z naszym
gitarzystą?
-Całkiem nieźle. Umiem już kilka
waszych piosenek. Ale raczej nie będę gitarzystką. To nie dla
mnie.
-A co jest dla ciebie?- zainteresował
się.
-Sama nie wiem. Mam kilka zawodów,
które mnie ciekawią. Ale do tego potrzeba studiów.
-A wracając jeszcze do Ash'a. Przyznaj
się, to ty pomogłaś mu, gdy wrócił narąbany?- spytał z
zaciekawieniem CC.
-Ja nic o tym nie wiem. Dobra, późno
już. Dobranoc.- chciałam jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
-Dobranoc młoda.- zaśmiał się lekko
CC, kręcąc głową. Cholera. Domyślił się. Super! Poprawiłam
poduszkę i po jakimś czasie zasnęłam.
Następny dzień, niedziela
Obudziło mnie chrapanie. Spojrzałam
wściekła na Christian'a, który spał w najlepsze, wydając z
siebie dźwięki podobne do traktora. Walnęłam go z łokcia w
żebro, ale wcale go to nie ruszyło. Aah, zapomniałam, że jego
trudno dobudzić. Westchnęłam ciężko i wstałam z łóżka.
Następnie skierowałam się do swojego pokoju, gdzie umyłam się i
przebrałam. W dzień już nie bałam się tam wejść. Następnie,
jak zwykle związałam włosy i zbiegłam po schodach do kuchni.
Niestety, nie była pusta. Siedział tam już Ashley, pijąc kawę.
Wyminęłam go bez słowa i zaczęłam przygotowywać sobie kanapkę.
Usiadłam naprzeciwko niego i zaczęłam jeść. Było świetnie,
dopóki się nie odezwał:
-Masz już listę koncertów?- spytał.
Dobra, na tematy zawodowe jeszcze mogę z nim gadać.
-Wstępnie mam. Ale dostaniecie ją
dopiero jutro, bo musiałam dopisać jeszcze Anglię.-
odpowiedziałam.
-Do dupy. Zawsze Download Festival był
w czerwcu, a teraz nagle wymyślili sobie wrzesień. Mam nadzieję,
że nie będzie lać.- mruknął niezadowolony.
-Ej, fakt. Przecież to Wielka
Brytania. Trzeba będzie spakować jakieś konkretne ciuchy. Ile razy
już tam graliście?- spytałam.
-Na Download? Raz. W zeszłym roku. I
było zajebiście gorąco. To dość prestiżowy festiwal. Co roku
zapraszają naprawdę popularne zespoły.- rozmarzył się basista.
-Czekaj. W telefonie mam rozpiskę, kto
będzie w tym roku.- zaczęłam szperać w telefonie. Ashley
przesiadł się obok mnie. Znalazłam odpowiednie zdjęcie i razem
czytaliśmy linijka po linijce, listę wykonawców.
-Eh, z naszego dnia, oprócz BMTH, to
nic ciekawego nie ma.- burknął Ash.
-Twierdzisz, że Trivium i Metallica są
nudne?- zdziwiłam się.
-Nie. Chodziło mi raczej o to, że nie
spotkamy nikogo znajomego. Wszyscy występują w niedzielę. Coś
takiego! Będzie Sebastian Bach! I Will Control. Okeej. Zostajemy do
końca festiwalu.- wyszczerzył się.
-Co? Czemu niby? I o kim ty do mnie
mówisz, w ogóle?- spytałam.
-Nie znasz Sebastiana Bacha?! Dziecko,
na jakim ty świecie żyjesz? A co do William'a, to nasz kumpel, ale
bardziej trzyma się z Andy'm. Niedługo poznasz go lepiej.
-Nie mów na mnie „dziecko”! I
czemu mam go poznać lepiej? Poza tym, Jonathan zgodzi się, żebyśmy
zostali do końca?
-Jeśli nie mamy w niedzielę żadnego
koncertu, a nie mamy, to pozwoli. A William będzie występował
gościnnie na naszej płycie. Andy się ucieszy.
-A macie już setlistę?- spytałam.
-Nie. Myślę, że dziś, albo jutro
nad nią siądziemy. Ale pewnie to i tak nic nie da, bo podczas
koncertu zmienimy zdanie.- wzruszył ramionami Purdy.
-A to podobno kobiety ciągle zmieniają
zdanie.- westchnęłam.
-Bo tak jest.
-No ja jakoś tak nie robię.-
zaoponowałam.
-Bo ty nie jesteś kobietą tylko
wiedźmą.- wyszczerzył się. W odpowiedzi tylko pokręciłam głową.
-Podobno dogadałaś się z... Drew.-
powiedział powoli.
-Owszem. Ale i tak masz przerąbane, że
mu powiedziałeś.- odparłam oschle.
-Ej! Dałaś mi w twarz i wrzuciłaś
do basenu. Jeszcze za mało?
-Tak!
-Mówiłem ci, że sam się prosił.
Poza tym, nie zrobiliśmy nic złego.
-To trzeba mu to było powiedzieć od
razu!
-Nie mogłem przegapić jego miny.
Znalazłaś sobie nieodpowiedniego faceta. On traktuje cię jak
własność.- zauważył.
-Po pierwsze: to moja sprawa, ślubu z
nim nie biorę. Po drugie: znasz lepszego kandydata?- spytałam.
-Eee... Nie. Ale od razu cię
uprzedzam: lepiej dla niego, żeby mnie więcej nie podpuszczał.-
syknął.
-Z tobą to gorzej niż z dzieckiem.
-No wyobraź sobie, że to tak, jak z
tobą. W dodatku muszę ściemniać obcym ludziom, że cię lubię.
-I jeszcze przez miesiąc będziemy
razem przez całą dobę. Chyba pójdę do apteki po coś na
uspokojenie.- mruknęłam.
-Lepiej od razu wykupmy sobie wizyty u
psychiatry po trasie.- prychnął. Na tym zakończyliśmy naszą
arcyciekawą rozmowę. Każde zajęło się swoim telefonem. I w
takiej właśnie sytuacji zastała nas reszta chłopaków, wchodząc
kilkanaście minut później do kuchni.
-Em? Dobrze się czujecie?- spytała na
powitanie Jake. Popatrzyliśmy na niego, jak na idiotę.
-O co ci chodzi?- odpowiedział
pytaniem basista.
-Noo, siedzicie obok siebie. W ciszy.
Nie kłócicie się, anie nie bijecie.- zauważył Jinxx.
-Ćwiczymy przed trasą.- odparłam.
-Co ćwiczycie?- popatrzył na nas
dziwnie CC.
-Tolerowanie obecności drugiej osoby.-
burknął Ash. Andy uniósł brwi w zdziwieniu, ale nic się nie
odezwał.
-A, przypomniało mi się. Dzwonił Jon
i kazał nam dziś jeszcze wpaść do wytwórni.- powiedział Jinxx.
-Po co? I czemu nie zadzwonił do
mnie?- zdziwiłam się.
-Nie mam pojęcia na obydwa pytania.
Ale i tak musimy tam pojechać, zostawić sprzęt.
-Dobra. Musimy się z tym szybko
uwinąć, bo nie mam czasu.- poprawiłam kucyka.
-A co będziesz robić?- odezwał się
w końcu Andy.
-Pewnie ma randkę z tym pajacem.-
mruknął Purdy.
-To nie jest randka i nie nazywaj go
tak! Umówiliśmy się na miasto.- wzruszyłam ramionami.
-Spotykasz się z nim codziennie i
twierdzisz, że to nie randki?- burknął wokalista. A temu co?
-Nie sądzę, że randka powinna
wyglądać tak, jak nasze spotkania. Dobra. Idę się uczyć.-
wstałam od stołu i skierowałam się do siebie.
Parę godzin później
Uczyłam się polskiego, gdy przyszedł
do mnie Jake.
-Młoda, zbieramy się.
-Okej. Tylko skończę to czytać.-
wskazałam na książkę. Jake walnął się na łóżku obok mnie i
zaczął czytać mi przez ramię. A raczej próbował czytać, bo nic
z tego nie kumał.
-O ja pierdole.- szepnął. -Co to w
ogóle jest?- wyrwał mi książkę, oglądając ją ze zmarszczonymi
brwiami.
-Mój ojczysty język, Pitts!-
warknęłam, próbując odzyskać swoją własność.
-Ale tego nawet nie da się czytać,
nie wspominając o mówieniu!- zaoponował.
-To wcale nie jest takie trudne, jak
się wydaje. Dobra, chodźmy.- wstałam i skierowałam się na
korytarz. Jake poszedł za mną. Na dole czekaliśmy jeszcze chwilę
na resztę, po czym skierowaliśmy się do samochodów. Tym razem
jechali ze mną Andy i Jake. Reszta jechała vanem ze sprzętem,
który prowadził Jinxx.
Po jakimś czasie dojechaliśmy na
miejsce. Chłopcy wypakowywali sprzęt, a ja skierowałam się od
razu do biura Jon'a.
-Hej. Co jest takiego ważnego, że
ściągasz nas tu w niedzielę?- burknęłam, wchodząc do jego
gabinetu.
-Mam kilka spraw. Ale to, jak przyjdzie
reszta. Tu masz rozpiskę miejscowości. I lista hoteli. Załatwiłem
wam kilka nocy w normalnych warunkach. Pamiętasz, o czym
rozmawialiśmy ostatnio?- spojrzał na mnie pytająco.
-Jak mogłabym zapomnieć.- syknęłam,
przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę u niego w domu.
-To świetnie. Dla własnego dobra nie
nawal.- ostrzegł mnie, jednocześnie przybierając miły wyraz
twarzy, bo zespół właśnie do nas dołączył.
-Cześć chłopaki. Siadajcie. Omówimy
kilka rzeczy.
-Na początek mamy sprawę. Chcemy
zostać na Downloadzie do końca.- szybko wtrącił Ashley.
-Tak? A to z jakiej racji?- spytał
Jonathan.
-W niedzielę będzie tam Control.
Chcemy się spotkać. Poza tym, wtedy będziemy mieć już wolne.-
wytłumaczył Andy.
-Hmm. Ann, masz coś przeciwko?-
skierował się teraz do mnie, Jon.
-Nie.- mruknęłam. Było mi to
obojętne. Jeden dzień w tą, czy w tamtą...
-Dobrze. Możecie zostać. Wobec tego,
cały sierpień spędzicie w trasie. Po powrocie, przychodzicie do
studia, dalej tworzyć, a w październiku znowu wyruszacie. Tym razem
na dłużej, bo macie koncerty także w Europie. Jakieś pytania?
-Jedno. Kiedy będziemy mieć jakieś
wolne?- burknął Jake.
-Po śmierci.- uśmiechnął się
szyderczo Jon. Super, tyle czasu w trasie. Ciekawe, kiedy zdążę
się przygotować do matury.
-Co z moją szkołą?- spytałam
zdenerwowana.
-Musisz uczyć się w trasie. Jak
wrócicie, we wrześniu przydzielę ci asystenta. Jest jeszcze jedna
sprawa. Dotyczy właśnie ciebie.- zaczął powoli Jon.
-Mnie? O co chodzi?- zaciekawiłam się.
-O to, że jesteś niepełnoletnia. Ja
tam z wami nie będę, więc przygotowałem oświadczenie przekazania
sprawowania opieki. Musicie je tylko podpisać.
-Dobra, dawaj je.- przewróciłam
oczami.
-Chwila! Kto w takim razie zostaje
opiekunem Ann? Jinxx?- spytał CC.
-Nie. Wybrałem inną osobę.-
odpowiedział Jon, jednocześnie podając mi pismo. W miejscu
nazwiska opiekuna widniał...
-Ashley?- wykrzyknęłam.
-To Ashley.- powiedział jednocześnie
Jon. Wszystkim opadła szczęka.
-Jaja sobie robisz?- spytałam
równocześnie z Purdy'm.
-Nie.- odparł Jon.
-Ale ja się nie zgadzam.- warknęłam.
-Ja też nie!- szybko dodał basista.
-Nie obchodzi mnie to! Tak postanowiłem
i macie się do tego zastosować.
-Gówno mnie obchodzi, co postanowiłeś!
Nie chcę, żeby on się mną „opiekował”. On nawet o siebie nie
umie zadbać!- krzyczałam.
(tak bardzo dorosły)
-A ja nie zamierzam być niańką! Tym
bardziej niańczyć tą wiedźmę! Pojebało cię do reszty
Jonathan!!- machał rękami wściekły Purdy.
-Dość! Obydwoje się zapominacie!
Powiedziałem już raz, mam w dupie wasze zdanie! To ja jestem
szefem. Wydałem polecenie, a wy macie się do niego zastosować!
-Ty zwariowałeś! Przecież to się
nie uda!- wydarłam się.
-To się postaraj, żeby się udało.
Poza tym, zauważ, że wyświadczyłem ci w pewnym stopniu
przysługę!- warknął ciszej Jon. Pokręciłam tylko z
niedowierzaniem głową i wybiegłam z pokoju, głośno trzaskając
drzwiami. To jakaś farsa. Ashley ma być moim opiekunem. Szłam
korytarzem przed siebie, aż doszłam do okien. Oparłam się o
parapet i schowałam twarz w dłoniach. Jak on mógł mi to zrobić?
Przecież dobrze wie, jak bardzo nie lubię się z Purdy'm. Muszę to
jakoś odkręcić. Usiadłam na podłodze, próbując ochłonąć.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedział Jon. Wyświadczył
mi przysługę... Ja pierdole! On w ten sposób stara się ułatwić
mi kontrolowanie basisty! Mam go pilnować, żeby nie robił afer, a
mam to robić dyskretnie. Jaki jest najlepszy sposób na przebywanie
przez większość czasu ze znienawidzoną osobą, nie wzbudzając
podejrzeń? Zostać jego podopieczną. Kurwa mać. Nie mam wyjścia.
Muszę się zgodzić. Westchnęłam głęboko, po czym wstałam i
skierowałam się z powrotem do gabinetu Jonathan'a. Wlokłam się,
jak najbardziej się dało, ale w końcu dotarłam do drzwi.
Otworzyłam je i weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzyli.
Spojrzałam przelotnie na Ashley'a i spytałam bezbarwnym głosem:
-To gdzie mam podpisać?
-Zgadzasz się?- zdziwił się Ash.
Reszta także przesyłała między sobą pytające spojrzenia.
-Tak. To tylko papier. A ja nie
zamierzam odstawiać jakichś cyrków podczas trasy.- wzruszyłam
ramionami. Zadowolony z siebie Jonathan, podsunął mi świstek.
Szybko złożyłam na nim swój podpis. Ashley jeszcze chwilę się
namyślał, ale ostatecznie też to zrobił. Spojrzałam ostatni raz
wściekła na Jon'a i bez słowa wyszłam. Czekałam na resztę przy
samochodzie. Po chwili wyszli z budynku.
-Nie wierzę, że się zgodziłaś.-
wybuchnął Purdy.
-Nikt nie kazał zgadzać się tobie.-
syknęłam i wsiadłam do auta. Czekałam aż chłopcy do mnie
dołączą i ruszyłam gwałtownie. Przez całą drogę nie odezwałam
się ani słowem. Musiałam się skupić, żeby nie przekroczyć za
bardzo prędkości, będąc razem z Andy'm i Jake'iem. Zatrzymałam
się przed domem, ale nie wysiadałam.
-A ty nie idziesz?- spytał wokalista.
-Nie. Jestem umówiona przecież.-
odparłam, siląc się na spokojny ton.
-Okej. Tylko nie przesadź na drodze.-
mruknął do mnie Jake. Jak on dobrze mnie zna... Kiwnęłam tylko
głową i z piskiem opon wyjechałam na ulicę.
Zaciskałam ręce na kierownicy,
nabierając prędkości. Próbowałam się jakoś opanować, ale
nerwy brały górę. Jakoś dojechałam do miejsca spotkania z Drew.
Chłopak czekał już na mnie.
-Hej. Chodźmy się przejść.- dał mi
buziaka i ruszyliśmy, trzymając się za ręce, przed siebie.
-Stało się coś?- spytał, lekko
dotykając mojego policzka.
-Problemy w pracy. Nie chcę teraz o
tym mówić. Ale to ty miałeś jakąś sprawę.- powiedziałam.
-No tak. Bo za tydzień wyjeżdżasz w
trasę, prawda?- zaczął. Przytaknęłam.
-Ja też mam sesje w kilku miejscach i
zastanawiam się, czy jeśli byłbym niedaleko ciebie, moglibyśmy
się spotkać?
-Hm. To zależy od ilości pracy, jaka
mnie czeka. Jeśli będę mieć chwilę czasu, to czemu nie.-
uśmiechnęłam się. Drew odwzajemnił gest, a następnie
przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Spędziliśmy tak dobrą
godzinę. W końcu, postanowiłam się zbierać do domu, bo jutro
czekała na mnie praca. Fuller niechętnie mnie puścił i
odprowadził do samochodu. Nagle, w połowie drogi zatrzymał się.
-Coś nie tak?- spojrzałam na niego.
-Tak. To znaczy nie. Ohh. Po prostu mam
do ciebie jeszcze jedno pytanie.- zaczął.
-Pytanie? Jakie?- spytałam.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
********************************
Z dedykacją dla It's like I'm sleepwalking, gdyż ponieważ, jako jedyna dobrze kombinowała z "gościem w sypialni":D I tak, Ashley został opiekunem Ann. Cieszycie się? W ogóle, ten rozdział powinnam zadedykować jeszcze CC'emu (mój mistrz<3), za to, że upił Ashley'a tak, że ten zaczął rapować:):):) Szkoda, że tego nie widziałam... Miałam dodać jutro, ale będę litościwa. Next w poniedziałek, albo wtorek. Wszystko zależy od liczby komentarzy, bo po coś się jednak produkuję, co nie? I dziękuję wszystkim, którzy skomentowali poprzedni, to nieźle motywuje<3 I znów proszę, aby anonimki się podpisywały. Fajnie wiedzieć, kto jest taki kochany i poświęca swój czas, żeby coś tu naskrobać. Miałam coś jeszcze napisać, ale jak zwykle zapomniałam. I na koniec gif, który świetnie oddaje moją minę, gdy czytam już skończony rozdział. Moja wyobraźnia mnie przeraża...P.S. Taak, wiem, że Drew wszystkich wkurwia. Ale pocieszę Was, w kopiach roboczych doszłam do etapu, w którym go wypierdalam:D Jak ktoś ma jakieś szalone pomysły, życzenia (oprócz pornosa:P) na fabułę po trasie koncertowej (która niedługo się zacznie), to może śmiało pisać. Zobaczę, co da się zrobić. Buziaki, Black...
"Christian pociągnął mnie delikatnie na dół. Usiadł na kanapie, a sam posadził mnie sobie na kolanach. Cały czas przytulałam go mocno.", "-Chciałbyś Ash. Ann zostanie u mnie.- zgasił jego entuzjazm Coma.", "Spojrzałam wściekła na Christian'a, który spał w najlepsze, wydając z siebie dźwięki podobne do traktora" CC *-* <3
OdpowiedzUsuńJoh kjdfbjimvbwfnvin jak on mnie wkurwia, no! I jeszcze ten Drew. Gdybyś tylko widziała mój uśmiech, gdy przeczytałam, że w roboczych już go wywaliłaś buahahaha :D
OGARNĘŁAM, ŻE DO OSTATNIEGO NIE DODAŁ SIĘ MÓJ KOMENTARZ I JESTEM ZDENERWOWANA RAZY 2, cholera.
TAK, mam zaciesz, że Ash został opiekunem Ann... mam wrażenie, że ona jakoś ostatnio dziwnie się zachowuje :| nie wiem czemu, ehh
DODAWAJ NEXTA! Czytam, fajne. KROPKA. .
Ona się dziwnie zachowuje? To znaczy? Bo wiesz, ja nie panuję nad tym, co piszę i jestem ciekawa co masz na myśli. DOPIERO DODAŁAM NEXTA:P:P:P:P Dziękuję<3
UsuńWydaje mi się, że cieszy się z czegoś itp, a za moment jest zła i znowu wszystkim docina :| ehh No i co, że dopiero dodałaś? Dodaj kolejnego ^^ :D xoxo
UsuńAaa, o to. Ona ciągle udaje kogoś, kim nie jest. Stopniowo wprowadzę jej prawdziwy charakter. Chyba. Generalnie, gdy się śmieje i pomaga innym, to jest sobą. Ma wahania nastrojów, ale specjalnie przesadza, bo nie chce być lubiana. To trochę skomplikowane i wyszedłby mi esej:P. Jak coś, to musiałybyśmy się na maila przerzucić. Nowy dodam, jak bd komentarze hihi. Ty lepiej sama dodaj, a nie mnie molestujesz:D
OdpowiedzUsuńMoże jest w ciąży XD (W sensie Ann z jej dziwnym humorem tak jak zauważyła Whiteblood). Jeju nie wierzę, dostałam dedykacje haha :D Ale mam teraz zaciesz, nawet sobie nie wyobrażasz. I w ogóle ten rozdział jakiś taki wesoły. Wreszcie moment z opiekunem... no ta ich reakcja była w sumie do przewidzenia - przecież tak się uwielbiają :D. Ten gif..................................................... uwierz, że mam tak samo jak czytam Twoje rozdziały <3 :3
OdpowiedzUsuńDobra to czekam na rozdział i również jestem za tym, żebyś już dodała nexta, haha :D. Miłej nocy i weny dużo! <3
An i Ash- najlepsi przyjaciele ever:D Ciąża? Chyba urojona hahah:P Nie no, Ann po prostu jest walnięta i ma zrytą psychę;) Dziękuję<3
UsuńJezu, taki słodki CC <3 Jak ja się cieszę, że to Ash jest jej opiekunem, no bo ja cały czas im kibicuje <3 oni muszą być razem!! A Drewa wyrzuć już teraz, najlepiej niech coś zjebie i wtedy Ash mu przywali w obronie Ann, i wszyscy szczęśliwi XD i taki mały happy endzik XD
OdpowiedzUsuńAnn z tą swoją zrytą psychiką? Mam nadzieję, że Ash szybko pozna jaka jest na prawdę i może podczas trasy się do siebie zbliżą? ;3
I TAK! DAWAJ NEXTAAA!! !!!!!!
ps nie mam pomysłu na podpis, nowe postanowienie: założyć konto na blogerze ;P
Nic nie muszą:P Drew już został wyjebany, przeze mnie. Nie da rady nic przyspieszyć... Hmm, czy zbliżą się podczas trasy. Nie chyba, aczkolwiek, odbędą kilka, szczerych do bólu, rozmów:P Jak założysz, to daj znać. Dziękuję<3
UsuńOooooo :3 uwielbiam gif z Ashem :D Ania nie może sie zgodzić :)
OdpowiedzUsuńAaa! Nie podpisalam sie :D
UsuńSosik :)
Ej! W sumie, to ja już nie pamiętam czy ona się zgadza:O Trochę do przodu jestem. Dziękuję<3
UsuńJezusie ahahahhahahah sikam..."-No w pokoju! Coś dużego! I lata! ZABIERZCIE TO STAMTĄD!!!!!- szarpałam za koszulkę gitarzysty." Ja obstawiałam, że Ashley będzie się tam z jakąś dupą ruchał...o nie...boże...zaczynam się siebie bać.! Konwersacja z Comą = genialne <3 Już nie wspominam o podpisaniu umowy ahahahahahaha... Tak bardzo kocham to opowiadanie*.* Jezusie wywalasz tego ciula awwww...<3 Wiedziałam, że zmądrzejesz :D. I błagam niech ona powie NIE, błagam niech powie NIE, trzy razy na NIE!!!
OdpowiedzUsuńA i dziękuję, że komentujesz moje bloga :***
Aaaa...pozdrawiam i życzę weny kochana <3
PS. Jeżeli dobije do 7 komentarzy rozdział 4 pojawi się 1 października, buziaki;)
www.rebelyellbvb.bloqspot.com
Dobra. To, że się z kimś Ash miałby pieprzyć- rozumiem. Ale u Anki w pokoju?! Blee. Coma to mój miszczu i guru:D Przeecież ileś tam rozdziałów temu gadałam, że wypierdolę Drew na zbity ryj:P Tak btw. Ej! Ja zawsze używam określenia ciul! Albo paciulok. Hahah wujek mnie zdemoralizował. Co do komentarzy, wychodzę z założenia, że coś za coś:P Wbiję. Dziękuję<3
UsuńCO? NIE! Żadną jego dziewczyną.
OdpowiedzUsuńCzy ja wspominałam, że ich wszystkich uwielbiam? No, może poza Drew. Poszczułabym tym nietoperkiem.
Najlepszy argument dlaczego Ashley ma być opiekunem - bo tak :D Łohohoh będzie się działo.
Czekam na moment aż ten pseudo-model zniknie.
(Jestem za opcją, by rozdział był jak najszybciej. Huehue)
Przed moim blokiem czasem latają małe Batmany, może któregoś wytresuję:P Jon miał kaprys i już:D Dziękuję<3
UsuńMyślałam że tym ''zwierzątkiem'' będzie pająk.Drew to idiota sądzę tak jak większość.Jestem ciekawa kiedy Ann wyjawi chłopakom prawdę o sobie.
OdpowiedzUsuń~Purdy Girl
Też jestem ciekawa, kiedy to nastąpi, ale myślę, że stopniowo będę wyjaśniać jej całą historię:) Dziękuję<3
UsuńBłagam, niech ona się nie zgadza...
OdpowiedzUsuńNiech chłopcy zrobią z tym lalusiem porządek.
Bardzo mi się podoba Twój styl pisania. Piszesz tak lekko, zwyczajnie, naturalnie. Nie ma w tym żadnej sztywności czy coś, bardzo to doceniam. Koncepcje też masz świetne.
Gratuluję talentu, dziękuję za tak częste aktualizacje historii. Pozdrawiam, życzę Weny ;)
~Nikt
Jeej, dziękuję bardzo<3 Z tymi nowymi rozdziałami, to tak, że jak dużo osób pisze komentarze, to ja spinam tyłek, siadam i piszę nowy, a Wam wrzucam kolejny:) Mnie też denerwują blogi, gdzie nowy rozdział jest raz na 1,5 miesiąca, bo tracę wątek i muszę sobie wszystko przypominać znowu:D Dzięki jeszcze raz<3
UsuńZajebiste :D kochamm to opowiadanie . Proszę dodaj szybko następny rozdział
OdpowiedzUsuńA dziękuję<3 Jutro powinien być (czyli, że dziś po północy):P
Usuń