czwartek, 25 września 2014

Rozdział 22

Piątek.

Cały tydzień nie odzywałam się do Ashley'a. On też unikał mnie jak ognia. Przez chwilę myślałam nawet, że się dogadamy, ale jak zwykle się przeliczyłam. Z Drew w końcu wyjaśniliśmy sobie wszystko. Spotykamy się codziennie, całujemy itp., ale dalej nie jesteśmy oficjalnie razem. Podoba mi się taki układ. Nie lubię zobowiązań. Mój dzień wyglądał teraz tak, że rano jechałam do studia, potem na sesję, a wieczory spędzałam z Drew. Padałam na twarz, ale nie mogłam z niczego zrezygnować. Rozmawiałam też z Jonathan'em i obiecał, że da mi kogoś do pomocy. Ja, już oficjalnie, obejmę stanowisko tour-managerki, a w dokumentach będę występować jako drugi manager zespołu. Dodatkowo muszę załatwić z Boris'em ograniczenie ilości sesji zdjęciowych. Wyrobiłam już sobie jako taką pozycję w modelingu, więc mogę zacząć wybrzydzać. Po trasie koncertowej mam się skupić na nauce i pracy w wytwórni. Myślę, że jakoś sobie poradzę. Grunt, że mam wsparcie wszystkich wokół.
Dzisiaj wieczorem, znów miałam się spotkać z Drew, jednak odwołałam to. Musiałam się jakoś przygotować na jutrzejszy koncert. Poza tym, ciągle bolała mnie głowa. Umówiłam się więc, w końcu do okulisty. Wizyta mnie nie usatysfakcjonowała. Pomijając już to, że nienawidzę chodzić do lekarza. Okazało się, że mam jakąś dziwną reakcję na soczewki. Podobno to z powodu zmiany klimatu. W tej części USA jest zupełnie inne powietrze niż w Polsce. Weszłam wkurzona do domu i opadłam na fotel w salonie. Była tam cała piątka.
-I jak wizyta?- spytał Jinxx.
-Zajebiście.- warknęłam.
-To znaczy? Coś nie tak?- zaniepokoił się Andy. On stanowczo przesadza z tą troską.
-Tak. Nie. To znaczy dostałam jakieś krople i niby to ma mi pomóc.- rzuciłam w chłopaków opakowaniem.
-To w czym problem?- uniósł brew Jake.
-W tym, że za nic w świecie nie zapuszczę sobie kropli do oczu.- podniosłam głos.
-Niby czemu nie?
-Bo mam jakąś fobię. Jak widzę tę kroplę, która zaraz ma mi wpaść do oka, zaczynam odczuwać ból.- mruknęłam. Cała piątka wybuchnęła śmiechem.
-Dzięki za zrozumienie.- zasłoniłam głowę poduszką.
-Wytłumacz mi coś.- odezwał się Ashley. Wow. On mówi! -Jak to jest, że na luzie zakładasz sobie soczewki, co nie jest zbyt przyjemne, a nie umiesz sobie zakropić oczu?!
-Skąd mam wiedzieć?! Jakbym znała przyczynę mojej blokady, to już bym dawno się jej pozbyła. Nie ma innej opcji: musicie mi pomóc.- spojrzałam na zespół zdesperowana.
-Mamy to robić za ciebie?- upewniał się CC.
-Tak!
-A jeśli nikogo nie będzie w pobliżu, co wtedy?
-Wtedy oślepnę, umrę z bólu i tyle.- wzruszyłam beztrosko ramionami.
-Dobra. Nie żartuj sobie, bo zaraz Andy zejdzie ze strachu na zawał.- uspokoił moje głupie poczucie humoru Jinxx. -Ile razy dziennie masz je stosować?
-Raz. A w miarę potrzeby, dwa.
-Dobra. To po prostu przyjdziesz do któregoś z nas. Andy, oddychaj. Ona nie umiera.
-Wal się. Jesteście dziwni, wszyscy.- mruknął obrażony wokalista. Przewróciłam tylko oczami. Pomogłam jeszcze Christian'owi zrobić kolację, po czym wszyscy poszliśmy spać. Jutro miał być koncert Black Veil Brides. Mój pierwszy koncert jako managera...

Sobota

Cały przedpołudnie chodziłam poddenerwowana. Chyba z 10 razy sprawdzałam w komputerze, czy wszystko na pewno jest załatwione. Przez cały ten czas CC i Andy siedzieli ze mną w pokoju. Andy ćwiczył głos, a CC wpychał we mnie ciastka, twierdząc, że koniecznie muszę przytyć. Jednak udało mi się przełknąć tylko jedno. Byłam tak zestresowana, że mój żołądek związał się w supeł. W końcu zaczęłam się przygotowywać do koncertu. Ubrałam się w przygotowane wcześniej przeze mnie ciuchy. Wyszłam z łazienki. Na mój widok, CC mało nie udławił się ciastkiem.
-Chyba nie chcesz jechać TAK ubrana?- spytał, patrząc przerażony.
-Niby czemu nie?- zlustrowałam swój strój. Koszulka, dżinsy, trampki.
-Kobieto. Ty występujesz tam jako członek naszej ekipy. Musisz wyglądać jak my. CHŁOPAKI!!!!- wydarł się perkusista. W 10 sekund w moim pokoju pojawiła się reszta zespołu.
-Co jest?- spytał zdyszany Jinxx.
-Mamy problem. Trzeba ją przebrać. Ona nie może pojechać w tych ciuchach.- pokazał na mnie CC. Założyłam obrażona ręce na piersi.
-Wiedziałem, że tak będzie.- westchnął Jake. -Czekajcie chwilę.- wyszedł z pokoju, po czym wrócił z torbą pełną ciuchów.
-To są nasze ubrania na trasę. Właśnie przyszły z pralni. Wybierzcie jej coś.- kiwnął w moją stronę gitarzysta. No heloł! Ja tu jestem!
-Dobra. Zajmę się nią. Ashley i Andy, zostajecie. Wy możecie się dalej szykować.- Christian machnął ręką w stronę gitarzystów.
-Ej! Czekaj. Przecież są jeszcze te nowe ciuchy, które będziemy sprzedawać fanom! Można zrobić z niej chodzącą reklamę.- zawołał Ash.
-Fakt. Leć coś poszukać, a my tu ogarniemy.- popchnął Purdy'ego w stronę drzwi, Andy.
-Siadaj. Pomaluję cię.- pociągnął mnie na krzesło Coma.
-Umiem sama!- warknęłam.
-Wiem, ale ja zrobię to szybciej.- powiedział. Andy tymczasem przeglądał walające się na podłodze podkoszulki. W końcu wcisnął mi do ręki jakieś ciuchy i kazał je założyć. Gdy CC skończył się nade mną znęcać, skierowałam się do łazienki. Ledwo poznałam się w lustrze. Moje oczy, były teraz mocno obrysowane czarną kredką. Przejechałam jeszcze usta pomadką. Włosy jak zwykle związałam w kucyka, którego teraz dodatkowo owinęłam w koka na czubku głowy. Następnie ubrałam to, co dał mi Andy. Wyszłam z pokoju. Na mój widok Andy i CC uśmiechnęli się szeroko.
-W końcu wyglądasz jak nasz manager. To przyniósł Ashley.- wokalista podał mi kurtkę. Była naprawdę świetna. Założyłam buty i byłam gotowa.
-Nie tak prędko. Jeszcze to.- CC przewiązał mi bandanę z ich logiem przez szlufkę. Wzięłam jeszcze torbę i okulary przeciwsłoneczne, bo na razie panowała wysoka temperatura. Na szczęście koncert miał się odbyć w jakimś klubie. Inaczej chyba bym się roztopiła. Zbiegłam szybko po schodach na dół, gdzie czekała reszta.
-I jak?- spytałam, wchodząc do salonu. Chłopcy patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami.
-No, Ann. Wyglądasz świetnie.- wyszczerzył się Jinxx.
-Dobra. Skoro młoda w końcu wygląda jak człowiek, czy możemy łaskawie jechać?- zauważył Purdy, gdy już skończył skanować mnie wzrokiem.
-Okej. Chodźcie.- zawołał Jake. Spakowaliśmy się wszyscy do ich ośmiomiejscowego vana. Chłopcy stwierdzili, że koncert ma się odbyć tylko 45 minut drogi stąd, więc postanowili, że sami tam dojedziemy. Wcześniej podjechali jeszcze pod studio, żeby zapakować sprzęt.

Po dotarciu na miejsce, skierowałam się do organizatorów koncertu, a chłopcy udali się do swojej garderoby. Dostałam swoją wejściówkę i takie same identyfikatory dla zespołu. Oprowadzono mnie jeszcze po sali, w której chłopaki mieli grać. Przed nimi miał jeszcze wystąpić jakiś zespół. Podpisałam wszystkie dokumenty i protokoły. Ustaliliśmy jeszcze, że po koncercie Brides'i poświęcą trochę czasu na autografy i zdjęcia, a ekipa od organizatorów pomoże im z powrotem spakować sprzęt. Po jakimś czasie wszystko było załatwione, więc udałam się do garderoby chłopaków, po drodze mijając jeszcze jakąś grupkę dziewczyn. Na mój widok natychmiast zamilkły i obserwowały mnie uważnie. Po ich ciuchach poznałam, że to fanki. W pewnym momencie, jedna z nich mnie zawołała:
-Przepraszam...
-Tak?- odwróciłam się.
-Ty jesteś z ekipy Black Veil Brides?- spytała jakaś w czarnych włosach.
-Owszem. Chcecie coś konkretnego? Bo trochę się spieszę.
-Nie. Nic. Tak tylko...
-Okej.- kiwnęłam głową, po czym weszłam do pokoju chłopaków.
-Co tak długo?- spytał Andy.
-Musiałam porozmawiać z organizatorami. Po drodze zaczepiły mnie jeszcze wasze fanki. Wiedzą, że jestem z ekipy. Ciekawe skąd?- uniosłam brew.
-Noo, może coś tam wspomniałem w wywiadzie...- podrapał się po głowie wokalista.
-Uduszę cię.- mruknęłam. Jakoś nie chciałam być rozpoznawalna. Ceniłam sobie prywatność, niezależność, a teraz obcy ludzie wiedzą kim jestem.
-Och, no musiałem im wspomnieć, że z nami mieszkasz. Inaczej dziennikarze od razu zaczęliby wymyślać jakieś historie, że któryś z nas zdradza swoją dziewczynę, albo... jeszcze coś gorszego.- próbował jakoś wybrnąć z ostatniego zdania, Andy. I tak wiedziałam, co miał na myśli. Obca laska, mieszkająca z pięcioma facetami... Pewnie jakaś puszczalska, żeby nie nazwać tego dosadniej. Za chwilę miał się zacząć pierwszy koncert. Wyszliśmy więc z chłopakami, żeby udać się na wyznaczone przez organizatorów miejsca. Oczywiście któryś z nich musiał coś odjebać. Tym kimś był CC, który porwał mnie na barana i zaczął biegać w kółko. Śmiałam się z tego, dopóki o mały włos nie przywaliłam w baner reklamowy. Fani patrzyli się na nas dziwnie, dopóki nie rozpoznali CC'ego. Natychmiast rzucili się w naszą stronę, więc Coma zaczął uciekać, ze mną na plecach, do góry po schodach. Znaleźliśmy się teraz na jakimś prowizorycznym piętrze, skąd mieliśmy widok na całą scenę i fanów. Zespół supportujący Black Veil Brides był całkiem niezły. W końcu chłopcy zostawili mnie samą, a sami poszli się przygotować do występu. Po jakichś 5 minutach wyszli na scenę przy ogłuszającym pisku i rozpoczęli show. Na początku ich zachowanie na scenie mnie bawiło, ale szybko poddałam się nastrojowi, jaki chcieli wywołać. Andy właściwie cały czas biegał i skakał po scenie. Reszta też co chwilę się przemieszczała. Ashley śpiewał w kilku piosenkach razem z Andy'm jako wokal wspomagający. Właściwie oni wszyscy śpiewali. Przy „Fallen Angels” straciłam kontakt z rzeczywistością. Matko, ta solówka chłopaków. Za to, o ile przy poprzednich piosenkach, jakoś się trzymałam, tak przy „Ritual” umarłam. W życiu nie przeżywałam tak żadnego koncertu. Chyba właśnie zakochałam się w Black Veil Brides... Chryste, przy tej piosence mało się nie poryczałam, jednocześnie szczerząc się jak idiotka. Chyba naprawdę jestem bipolarna. Chłopaki tymczasem kontynuowali swój występ. Andy zdzierał gardło, gitarzyści machali głowami na prawo i lewo, nawet CC szalał tak, że miałam wrażenie, że za chwilę zacznie chodzić razem z perkusją... Wpatrywałam się w nich jak zaczarowana. Po według mnie, chwili, ktoś złapał mnie za łokieć. Koleś od organizatorów. To znak, że koncert już się kończy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Ta moja „chwila” trwała 45 minut! Byłam w szoku. Niepocieszona zbiegłam po schodach, udając się za kulisy. Weszłam do garderoby, gdzie po chwili pojawił się zziajany zespół. Ogarnęli się szybko, po czym posadzili mnie na stole i pochylili się nade mną z minami psychopatów. Powinnam się bać?
-I jak ci się podobało? Tylko szczerze, jak na spowiedzi!- pogroził mi palcem Jinxx.
-Byliście zajebiści, niesamowici, fenomenalni, cudowni...- zaczęłam wyliczać używając wszystkich znajomych przymiotników. Chyba spodobała im się moja odpowiedź, bo momentalnie się wyszczerzyli.
-Jest tylko jedne minus.- powiedziałam i zauważyłam zaniepokojone miny chłopców. Muszę ich trochę postresować.
-No jaki?- spytał bezbarwnym głosem, CC. Zaśmiałam się w duchu, mówiąc:
-DLACZEGO TAKI KRÓTKI?!?!?!?!?!
-Jezu, musisz tak robić?- oparł się o mnie Andy. -Krótki, bo tak zawsze trwają koncerty.
-A ty ile byś chciała?- popatrzył na mnie Jake.
-Tak ze 3 godziny minimum.- odpowiedziałam szybko.
-Hahah, nie mamy tyle piosenek, żeby grać tyle godzin.
-Dobra, chłopaki. Chodźcie, fani czekają.- poruszał znacząco brwiami, Jinxx. Chłopcy wyszli z garderoby, a ja chwilę po nich. To co zobaczyłam, zaszokowało mnie. Ja wiedziałam, że oni mają dużo fanów. Ale to, jak ci ludzie się zachowywali, to jakaś masakra. Andy podszedł do jakiejś grupy, ale za sekundę musiał się cofnąć z pomocą ochroniarzy, bo zostałby bez koszulki. Patrzyłam na to wszystko z szeroko otwartymi oczami. Okeeej. Chyba już mnie nic nie zaskoczy w życiu... Obserwowałam, jak każdy z chłopaków robi sobie zdjęcia z fanami. Wcześniej myślałam, że największą gwiazdą jest Andy, ale to chyba tylko media przedstawiają go jako lidera. Wszyscy byli po równo obdzieleni fanami. Nawet Jake się uśmiechał, a robi to dość rzadko, w porównaniu z resztą. Nagle usłyszałam krzyk:
-Ruda, chodź tu!- to był Ashley. Podeszłam do niego i grupy ludzi.
-Co się stało?- spytałam.
-Markery mi się wypisały.- mruknął. Westchnęłam i podałam mu dwa nowe. Już miałam odchodzić, ale któraś z dziewczyn tam stojących, spytała czy mieszkamy razem.
-Niestety tak.- odpowiedziałam, patrząc na Purdy'ego, który tylko zacisnął zęby.
-Czemu niestety?- dopytywały. -Ja to bym chciała mieszkać z całym zespołem.
-Hmm, może to wydaje się teraz fajne, ale na dłuższą metę jest męczące.- powiedziałam powoli.
-Zgadzam się, ta tutaj ma okropny charakter.- wtrącił Ash, wskazując na mnie.
-Nie słuchajcie go. On tylko żartuje. Chłopcy są cudowni, ale przy wspólnym mieszkaniu wychodzą różnice wynikające z tego, że ja jestem innej płci.
-Jesteśmy cudowni?- prychnął Purdy, przerywając podpisywanie kartek.
-Tak Ashley.- uśmiechnęłam się do niego ciepło, chwytając delikatnie jego ramię. Rany, jak ja się muszę poświęcać... Tak kłamać obcym ludziom.
-Lubicie się?- spytała jakaś, na oko, szesnastolatka. Kurwa, też wymyśliła.
-Oczywiście, inaczej bym z nimi nie mieszkała. Są dla mnie jak bracia.- wyszczerzyłam się, jednocześnie zaciskając mocno palce na ramieniu basisty.
-Właśnie. Ann należy do naszej rodziny i nie wyobrażamy sobie życia bez niej.- Ashley pogłaskał mnie po głowie, jak małe dziecko. Spojrzałam na niego ostrzegawczo, na co tylko się cwaniacko uśmiechnął.
-Dobrze. To ja was zostawię.- pożegnałam się szybko i skierowałam w stronę pracowników klubu, którzy teraz pakowali sprzęt. Za chwilę dołączyli do mnie gitarzyści.
-Annie, możesz poprowadzić? Ja jestem padnięty.- spytał Jake.
-No okej.- wyjęłam z torby klucze od auta, które przedtem dali mi chłopcy na przechowanie. Zmęczenie biło od całej piątki na kilometr. Ja tymczasem, byłam nienaturalnie pobudzona koncertem. Wszyscy spakowaliśmy się do auta. Ashley jeszcze coś tam marudził pod nosem, ale CC go uciszył. Pewnie się bał, że znowu będę szaleć na drodze. Usiadłam za kierownicą, a koło mnie zajął miejsce Jinxx. Ruszyłam powoli spod klubu i udałam się w kierunku domu. Nie miałam zamiaru jechać za szybko, bo raz, że mi się nie chciało, a dwa, to dawno nie jeździłam tak dużym autem i trochę się bałam. No, ale przecież im tego nie powiem...

Wróciliśmy do domu cali i zdrowi. Nie spowodowałam żadnej kraksy, Ashley się nie darł, czyli jest dobrze. Po przekroczeniu progu, wszyscy zgodnie udaliśmy się do kuchni. Nikomu nie chciało się już gotować, poza tym było późno, więc zadowoliliśmy się zwykłymi kanapkami.
-Kurde, patrzcie.- zawołał w pewnym momencie Jinxx. -Mam dziurę w koszulce.
-Zahaczyłeś o coś, czy któraś z fanek tak cię urządziła?- spytał Jake.
-Nie mam pojęcia.
-Właśnie. Widziałam jak ochroniarze musieli cię ratować, Andy.- uśmiechnęłam się.
-Nie przesadzaj, po prostu trochę poniosło dziewczyny.- wzruszył ramionami.
-Taa, trochę. Czekaj! Ty to lubisz!- wytknęłam mu, zaskoczona. W odpowiedzi wokalista tylko się delikatnie uśmiechnął.
-Ciekawe co na to Juliet.- uniosłam brew.
-Nic. Wie, że to tylko fanki.
-No tak. Pewnie ona też ma branie wśród chłopaków chodzących na jej koncerty.
-Ufam jej. Poza tym, jej muzykę słuchają raczej dziewczyny niż faceci.- powiedział zadowolony z siebie.
-Naprawdę? A ostatnio widziałam na zdjęciach, jak podpisywała się jakiemuś kolesiowi. Swoją drogą niezły był.- zauważyłam, śmiejąc się w duchu. Andy ze złości tylko zacisnął zęby, ale nic nie skomentował. Zjedliśmy kolację, po czym poprosiłam chłopców, żeby któryś zapuścił mi te cholerne krople do oczu. Padło na Jinxx'a. Przeszliśmy do salonu, gdzie położyłam się na kanapie. Kiedy Jeremy się nade mną pochylił, roześmiałam się.
-Z czego się śmiejesz?- spytał, odsuwając się.
-Bo jak pochylasz się nade mną w tym makijażu i ze skupieniem na twarzy, to to wygląda, jakbyś chciał mi coś zrobić.
-Hahah. Tak, zamierzam cię zjeść, ale najpierw muszę cię odpowiednio do tego przygotować.- pomachał mi kroplami przed oczami. -To jak? Gotowa?
-No dobra. Ale zrób to szybko i bezboleśnie, okej?
-Postaram się.- przytrzymał mi powiekę. -Ej! Ale może nie zaciskaj oczu, co? Jak mam ci to zrobić?
-No, ale co ja poradzę, że się boję!- zaprotestowałam. W końcu, jakoś mu się udało zapuścić te krople. No przyjemne to nie było. Leżałam jeszcze przez chwilę, po czym udałam się powoli do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i rzuciłam torbę na podłogę. Obok siebie usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał. Zapaliłam światło i wrzasnęłam...
*************************
Nie wiem, o co kaman, ale jakoś mało wyświetleń miał poprzedni rozdział... Dzisiejszy musi być nudny, żeby następny był ciekawszy. Czy ktoś tutaj wgl lubi Drew? An i Ash, taka "przyjaźń" między nimi. Dziękuję, za komentarze:) Next w sobotę, bądź niedzielę. Wszystko będzie zależeć, od komentarzy, no i liczby wyświetleń, bo te ostatnie pokazują, że jeszcze trochę osób nie przeczytało ostatniego. I jako, że dziś mam crusha na Jinxx'a, to oprócz gifu (gifa?), wrzucam jeszcze zdjęcie<3 Żeby nie było, jest tam jeszcze Jake. Fotka byłaby idealna, gdyby nie wjebał się niechcący Ashley...

25 komentarzy:

  1. Jezu... co ona tam zobaczyła?!
    Drewa nie lubie, chyba jak wszyscy XD może to wynika z tego, że kibicujemy Ashleyowi i Ann? ;3 A więc jak zwykle nie mogę się doczekać następnego. Co do wyświetleń to się nie przejmuj, po prostu niektórzy nie mają czasu w tygodniu, ale za to mogą ponadrabiać w weekend.
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ashley i An? Przeeecież oni się nie lubią :P Też przesyłam buziaczki, a następnym razem, jeśli oczywiście możesz, podpisz się:D

      Usuń
  2. Witaj kochana <3,Po pierwsze chciałam przeprosić ze nie skomentowalam poprzedniego rozdzialu,ale nie miałam kiedy. Teraz wchodze i bam dwa rozdzialy, to komentuje nowszy :D Wiec tak jezu, nienawidzę Drewa, no mam ochote zabic! Zrób z nim cos! Coraz bardziej zakochuje się w Ashu, on jest taki...no...takie po prostu <3 Jezu ciekawe co ta An tam zobaczyła yhyhhy...Tez mam lęk przed zakrapianiem oczu ahahhahah:P Jezu ile ja bym oddala za ich koncert. Na następnym będę na sto porcent, juz zaczynam zbierać kasę :D Dobra nie rozpisuje się więcej bo pisze ten rozdzial w bibliotece na żywej lekcji historii, ale ok.:)
    Pozdrawiam i życzę wenyyyy <3
    www.rebelyellbvb.bloqspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię Ashleyowi nowe fanki:D Taaak, zakrapianie oczu, znam ten ból... Buziaki <3

      Usuń
  3. kurde noooo i teraz czekanie na to kogo zobaczyła O.O
    błagaaaaaaaaaaaaaaaam dodaj nexta szybciej <3
    nwet nie wiesz jak mi życie ratujesz dodając rozdziały xDDDDDDD
    pozdro <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne rzeczy o sobie słyszałam, ale, że komuś życie ratuję, to tego jeszcze nie było:D Dziękuję<3

      Usuń
  4. Zgadzam się z poprzedniczką :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka zgoda na tym blogu:) Podpisz się następnym razem, proszę:D Dziękuję<3

      Usuń
  5. przeczytałam dosłownie wszystkie rozdziały przez ostatnie dwa dni i powiem Ci jedno: chcę więcej!
    piszesz genialnie i zazdroszczę Ci talentu
    czekam na następny rozdział z niecierpliwością
    ~XOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szacun, że przeczytałaś, mi by się nie chciało :D Nie ma czego zazdrościć, naprawdę:) Dziękuję<3

      Usuń
  6. Jak fajnie opisałaś ten koncert. Aż mnie ochota naszła, żeby na jakiś pójść.
    Chociaż pół godziny temu oglądałam nagrania z koncertów BVB i kompletnie mi się odechciało od tych wszystkich pisków fanek.
    Ten gif jest lekko przerażający...
    Ok, a tak na temat dla odmiany - kolejny świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kto tam był?Przystojny Andrew wampir?(przepraszam naczytałam się strasznych historii).A może czekał na nią Ashley,albo Drew.Nie wiem czemu ale Drew mnie irytuje.Jest zbyt pewny siebie.No a Ash jest taaki uurooczy *.* Ja coś czuję że on tylko stwarza pozory nie lubienia jej.Byłaby śliczna para.Kiedy nowy,bo się nie mogę doczekać?Duuuuużoooo weny i pisaj szybko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się staram, żeby Ashley był dupkiem, a ty mi z uroczością wyjeżdżasz:D I mogę ci zdradzić sekret, w jej pokoju nie czeka ani Drew, ani Ash:P Next w weekend<3

      Usuń
  8. W końcu udało mi się nadrobić wszystkie rozdziały i to chyba czas, żeby pozostawić po sobie jakiś ślad
    Kiedy czytałam opis koncertu to aż sama miałam ochotę na jakiś iść, a najlepiej to na bvb ;;
    No i wkurza mnie Drew...Ashley, zrób z nim coś XD
    A ta końcówka...siedze od kilku minut i zastanawiam sie kto to mógł być, ale nie wpadł mi do głowy żaden sensowny pomysł ;;
    Cóż, czekam na następny i życzę Ci dużo, dużo weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na koncercie BVB to chybabym padła ze szczęścia. Kto jest w pokoju? Dowiesz się jutro:D I tak nikt nie zgadnie. Dziękuję ślicznie<3

      Usuń
  9. Przeczytałam komentarz Melody i mało nie zakrztusiłam sie herbatą. Naczytało się dzieciątko erotyków (do czego była częściowo zmuszana przeze mnie) i teraz tak ma xD
    Cóż, nie mogłam skomentować, bo internetów brak.
    ALE WIEDZ, ŻE KROPEK CI TYLE WSTAWIĘ, ŻE PADNIESZ!
    .....................................................................................................................................................................
    Co do rozdziału: Zadam to pytanie po raz dziewiąty: Kogo ona tam zobaczyła? Andyego molestującego koty? Ashleya liżącego porn bas? Jakea, który kąpie się w ketchupie?
    Podoba mi się opis koncertu i tego, że nie podeszłaś do meetingu w sposób, w jaki zwykle podchodzą inni. Chodzi mi o to całe "fanko, będziesz moją żoną, kocham cię, bla, bla bla, ble." Dalej.. Jinxx pochylający się w ten sposób faktycznie mógłby przerażać xD
    No okey... Drew. Drew Drew Drew... Co z tym pedałem? Tak, ja tez go nie lubię XD
    Dużo, dużo weny! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deprawujesz innych:P Też bym chciała erotyka, ale fabuła nie pozwala. Kropki są zajebiste. I nie zobaczyła nikogo z wyżej wymienionych. Takie scenki to by jej wgl nie zdziwiły:D Drew w końcu się straci. Idiota wszystko psuje. Dziękuję<3

      Usuń
  10. Mam wrażenie, że zobaczyła jakieś zwierzątko. No nie wiem, szczura czy coś (?). Rozdział świetny. A może to faktycznie byl Jake kąpiący się w ketchupie, haha. Dobra nie ja obstawiam nadal swoje :C. Andy lubi jak fanki mu rozszarpują koszulki no kto by pomyślał, łuu :D
    Wszystko mi się podoba i znowu zostawiasz tą niepewność na koniec rozdziału. Uduszę Cię kiedyś za to :D. Dobra to czekam na następny i życzę dużo weny i czasu! <3 :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Dobrze kombinujesz! Zobaczysz jutro:P Ta niepewność, to mi tak sama wychodzi. Jakbym miała dokończyć tą scenkę, to musiałabym dodać z pół rozdziału:D Dziękuję<3

      Usuń
  11. Uff, nareszcie znalazłam czas aby przeczytać! ;)
    /aoiyuno

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham cie pod każdym względem :* rozdział extra
    A wracając ja też nie umiem sb zakropić oczu
    Zamurowało mnie jak przeczytałam co Ash powiedział
    o Ann .
    Wiem że późno czytam no ale wiesz szkoła itp.
    Ale z niecierpliwością czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie wyznania<3<3<3 Krople do oczu, moja reakcja, taka jak An. Co do słów Ashley'a, wiesz, muszą grać pod publikę. Więc nie sugeruj się tak tym:) Dziękuję<3

      Usuń
  13. Nina Jankowska26 marca 2016 13:31

    Strasznie mi się podoba! Ten rozdział wcale nie był nudny, bo trzeba było opisać ten koncert. I to zdziwirnie Ann jak zobaczyła fanów. Jestem ciekawa co sie dalej stanie z Drew i Ann. I Ashley'em oczywiście.

    OdpowiedzUsuń