Piątek.
Cały tydzień nie odzywałam się do
Ashley'a. On też unikał mnie jak ognia. Przez chwilę myślałam
nawet, że się dogadamy, ale jak zwykle się przeliczyłam. Z Drew w
końcu wyjaśniliśmy sobie wszystko. Spotykamy się codziennie,
całujemy itp., ale dalej nie jesteśmy oficjalnie razem. Podoba mi
się taki układ. Nie lubię zobowiązań. Mój dzień wyglądał
teraz tak, że rano jechałam do studia, potem na sesję, a wieczory
spędzałam z Drew. Padałam na twarz, ale nie mogłam z niczego
zrezygnować. Rozmawiałam też z Jonathan'em i obiecał, że da mi
kogoś do pomocy. Ja, już oficjalnie, obejmę stanowisko
tour-managerki, a w dokumentach będę występować jako drugi
manager zespołu. Dodatkowo muszę załatwić z Boris'em ograniczenie
ilości sesji zdjęciowych. Wyrobiłam już sobie jako taką pozycję
w modelingu, więc mogę zacząć wybrzydzać. Po trasie koncertowej
mam się skupić na nauce i pracy w wytwórni. Myślę, że jakoś
sobie poradzę. Grunt, że mam wsparcie wszystkich wokół.
Dzisiaj wieczorem, znów miałam się
spotkać z Drew, jednak odwołałam to. Musiałam się jakoś
przygotować na jutrzejszy koncert. Poza tym, ciągle bolała mnie
głowa. Umówiłam się więc, w końcu do okulisty. Wizyta mnie nie
usatysfakcjonowała. Pomijając już to, że nienawidzę chodzić do
lekarza. Okazało się, że mam jakąś dziwną reakcję na soczewki.
Podobno to z powodu zmiany klimatu. W tej części USA jest zupełnie
inne powietrze niż w Polsce. Weszłam wkurzona do domu i opadłam na
fotel w salonie. Była tam cała piątka.
-I jak wizyta?- spytał Jinxx.
-Zajebiście.- warknęłam.
-To znaczy? Coś nie tak?- zaniepokoił
się Andy. On stanowczo przesadza z tą troską.
-Tak. Nie. To znaczy dostałam jakieś
krople i niby to ma mi pomóc.- rzuciłam w chłopaków opakowaniem.
-To w czym problem?- uniósł brew
Jake.
-W tym, że za nic w świecie nie
zapuszczę sobie kropli do oczu.- podniosłam głos.
-Niby czemu nie?
-Bo mam jakąś fobię. Jak widzę tę
kroplę, która zaraz ma mi wpaść do oka, zaczynam odczuwać ból.-
mruknęłam. Cała piątka wybuchnęła śmiechem.
-Dzięki za zrozumienie.- zasłoniłam
głowę poduszką.
-Wytłumacz mi coś.- odezwał się
Ashley. Wow. On mówi! -Jak to jest, że na luzie zakładasz sobie
soczewki, co nie jest zbyt przyjemne, a nie umiesz sobie zakropić
oczu?!
-Skąd mam wiedzieć?! Jakbym znała
przyczynę mojej blokady, to już bym dawno się jej pozbyła. Nie ma
innej opcji: musicie mi pomóc.- spojrzałam na zespół
zdesperowana.
-Mamy to robić za ciebie?- upewniał
się CC.
-Tak!
-A jeśli nikogo nie będzie w pobliżu,
co wtedy?
-Wtedy oślepnę, umrę z bólu i
tyle.- wzruszyłam beztrosko ramionami.
-Dobra. Nie żartuj sobie, bo zaraz
Andy zejdzie ze strachu na zawał.- uspokoił moje głupie poczucie
humoru Jinxx. -Ile razy dziennie masz je stosować?
-Raz. A w miarę potrzeby, dwa.
-Dobra. To po prostu przyjdziesz do
któregoś z nas. Andy, oddychaj. Ona nie umiera.
-Wal się. Jesteście dziwni, wszyscy.-
mruknął obrażony wokalista. Przewróciłam tylko oczami. Pomogłam
jeszcze Christian'owi zrobić kolację, po czym wszyscy poszliśmy
spać. Jutro miał być koncert Black Veil Brides. Mój pierwszy
koncert jako managera...
Sobota
Cały przedpołudnie chodziłam
poddenerwowana. Chyba z 10 razy sprawdzałam w komputerze, czy
wszystko na pewno jest załatwione. Przez cały ten czas CC i Andy
siedzieli ze mną w pokoju. Andy ćwiczył głos, a CC wpychał we
mnie ciastka, twierdząc, że koniecznie muszę przytyć. Jednak
udało mi się przełknąć tylko jedno. Byłam tak zestresowana, że
mój żołądek związał się w supeł. W końcu zaczęłam się
przygotowywać do koncertu. Ubrałam się w przygotowane wcześniej
przeze mnie ciuchy. Wyszłam z łazienki. Na mój widok, CC mało nie
udławił się ciastkiem.
-Chyba nie chcesz jechać TAK ubrana?-
spytał, patrząc przerażony.
-Niby czemu nie?- zlustrowałam swój
strój. Koszulka, dżinsy, trampki.
-Kobieto. Ty występujesz tam jako
członek naszej ekipy. Musisz wyglądać jak my. CHŁOPAKI!!!!-
wydarł się perkusista. W 10 sekund w moim pokoju pojawiła się
reszta zespołu.
-Co jest?- spytał zdyszany Jinxx.
-Mamy problem. Trzeba ją przebrać.
Ona nie może pojechać w tych ciuchach.- pokazał na mnie CC.
Założyłam obrażona ręce na piersi.
-Wiedziałem, że tak będzie.-
westchnął Jake. -Czekajcie chwilę.- wyszedł z pokoju, po czym
wrócił z torbą pełną ciuchów.
-To są nasze ubrania na trasę.
Właśnie przyszły z pralni. Wybierzcie jej coś.- kiwnął w moją
stronę gitarzysta. No heloł! Ja tu jestem!
-Dobra. Zajmę się nią. Ashley i
Andy, zostajecie. Wy możecie się dalej szykować.- Christian
machnął ręką w stronę gitarzystów.
-Ej! Czekaj. Przecież są jeszcze te
nowe ciuchy, które będziemy sprzedawać fanom! Można zrobić z
niej chodzącą reklamę.- zawołał Ash.
-Fakt. Leć coś poszukać, a my tu
ogarniemy.- popchnął Purdy'ego w stronę drzwi, Andy.
-Siadaj. Pomaluję cię.- pociągnął
mnie na krzesło Coma.
-Umiem sama!- warknęłam.
-Wiem, ale ja zrobię to szybciej.-
powiedział. Andy tymczasem przeglądał walające się na podłodze
podkoszulki. W końcu wcisnął mi do ręki jakieś ciuchy i kazał
je założyć. Gdy CC skończył się nade mną znęcać, skierowałam
się do łazienki. Ledwo poznałam się w lustrze. Moje oczy, były
teraz mocno obrysowane czarną kredką. Przejechałam jeszcze usta
pomadką. Włosy jak zwykle związałam w kucyka, którego teraz
dodatkowo owinęłam w koka na czubku głowy. Następnie ubrałam to,
co dał mi Andy. Wyszłam z pokoju. Na mój widok Andy i CC
uśmiechnęli się szeroko.
-W końcu wyglądasz jak nasz manager.
To przyniósł Ashley.- wokalista podał mi kurtkę. Była naprawdę
świetna. Założyłam buty i byłam gotowa.
-Nie tak prędko. Jeszcze to.- CC
przewiązał mi bandanę z ich logiem przez szlufkę. Wzięłam
jeszcze torbę i okulary przeciwsłoneczne, bo na razie panowała
wysoka temperatura. Na szczęście koncert miał się odbyć w jakimś
klubie. Inaczej chyba bym się roztopiła. Zbiegłam szybko po
schodach na dół, gdzie czekała reszta.
-I jak?- spytałam, wchodząc do
salonu. Chłopcy patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami.
-No, Ann. Wyglądasz świetnie.-
wyszczerzył się Jinxx.
-Dobra. Skoro młoda w końcu wygląda
jak człowiek, czy możemy łaskawie jechać?- zauważył Purdy, gdy
już skończył skanować mnie wzrokiem.
-Okej. Chodźcie.- zawołał Jake.
Spakowaliśmy się wszyscy do ich ośmiomiejscowego vana. Chłopcy
stwierdzili, że koncert ma się odbyć tylko 45 minut drogi stąd,
więc postanowili, że sami tam dojedziemy. Wcześniej podjechali
jeszcze pod studio, żeby zapakować sprzęt.
Po dotarciu na miejsce, skierowałam
się do organizatorów koncertu, a chłopcy udali się do swojej
garderoby. Dostałam swoją wejściówkę i takie same identyfikatory
dla zespołu. Oprowadzono mnie jeszcze po sali, w której chłopaki
mieli grać. Przed nimi miał jeszcze wystąpić jakiś zespół.
Podpisałam wszystkie dokumenty i protokoły. Ustaliliśmy jeszcze,
że po koncercie Brides'i poświęcą trochę czasu na autografy i
zdjęcia, a ekipa od organizatorów pomoże im z powrotem spakować
sprzęt. Po jakimś czasie wszystko było załatwione, więc udałam
się do garderoby chłopaków, po drodze mijając jeszcze jakąś
grupkę dziewczyn. Na mój widok natychmiast zamilkły i obserwowały
mnie uważnie. Po ich ciuchach poznałam, że to fanki. W pewnym
momencie, jedna z nich mnie zawołała:
-Przepraszam...
-Tak?- odwróciłam się.
-Ty jesteś z ekipy Black Veil Brides?-
spytała jakaś w czarnych włosach.
-Owszem. Chcecie coś konkretnego? Bo
trochę się spieszę.
-Nie. Nic. Tak tylko...
-Okej.- kiwnęłam głową, po czym
weszłam do pokoju chłopaków.
-Co tak długo?- spytał Andy.
-Musiałam porozmawiać z
organizatorami. Po drodze zaczepiły mnie jeszcze wasze fanki.
Wiedzą, że jestem z ekipy. Ciekawe skąd?- uniosłam brew.
-Noo, może coś tam wspomniałem w
wywiadzie...- podrapał się po głowie wokalista.
-Uduszę cię.- mruknęłam. Jakoś nie
chciałam być rozpoznawalna. Ceniłam sobie prywatność,
niezależność, a teraz obcy ludzie wiedzą kim jestem.
-Och, no musiałem im wspomnieć, że z
nami mieszkasz. Inaczej dziennikarze od razu zaczęliby wymyślać
jakieś historie, że któryś z nas zdradza swoją dziewczynę,
albo... jeszcze coś gorszego.- próbował jakoś wybrnąć z
ostatniego zdania, Andy. I tak wiedziałam, co miał na myśli. Obca
laska, mieszkająca z pięcioma facetami... Pewnie jakaś
puszczalska, żeby nie nazwać tego dosadniej. Za chwilę miał się
zacząć pierwszy koncert. Wyszliśmy więc z chłopakami, żeby udać
się na wyznaczone przez organizatorów miejsca. Oczywiście któryś
z nich musiał coś odjebać. Tym kimś był CC, który porwał mnie
na barana i zaczął biegać w kółko. Śmiałam się z tego, dopóki
o mały włos nie przywaliłam w baner reklamowy. Fani patrzyli się
na nas dziwnie, dopóki nie rozpoznali CC'ego. Natychmiast rzucili
się w naszą stronę, więc Coma zaczął uciekać, ze mną na
plecach, do góry po schodach. Znaleźliśmy się teraz na jakimś
prowizorycznym piętrze, skąd mieliśmy widok na całą scenę i
fanów. Zespół supportujący Black Veil Brides był całkiem
niezły. W końcu chłopcy zostawili mnie samą, a sami poszli się
przygotować do występu. Po jakichś 5 minutach wyszli na scenę
przy ogłuszającym pisku i rozpoczęli show. Na początku ich
zachowanie na scenie mnie bawiło, ale szybko poddałam się
nastrojowi, jaki chcieli wywołać. Andy właściwie cały czas
biegał i skakał po scenie. Reszta też co chwilę się
przemieszczała. Ashley śpiewał w kilku piosenkach razem z Andy'm
jako wokal wspomagający. Właściwie oni wszyscy śpiewali. Przy
„Fallen Angels” straciłam kontakt z rzeczywistością. Matko, ta
solówka chłopaków. Za to, o ile przy poprzednich piosenkach, jakoś
się trzymałam, tak przy „Ritual” umarłam. W życiu nie
przeżywałam tak żadnego koncertu. Chyba właśnie zakochałam się
w Black Veil Brides... Chryste, przy tej piosence mało się nie
poryczałam, jednocześnie szczerząc się jak idiotka. Chyba
naprawdę jestem bipolarna. Chłopaki tymczasem kontynuowali swój
występ. Andy zdzierał gardło, gitarzyści machali głowami na
prawo i lewo, nawet CC szalał tak, że miałam wrażenie, że za
chwilę zacznie chodzić razem z perkusją... Wpatrywałam się w
nich jak zaczarowana. Po według mnie, chwili, ktoś złapał mnie za
łokieć. Koleś od organizatorów. To znak, że koncert już się
kończy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Ta moja „chwila”
trwała 45 minut! Byłam w szoku. Niepocieszona zbiegłam po
schodach, udając się za kulisy. Weszłam do garderoby, gdzie po
chwili pojawił się zziajany zespół. Ogarnęli się szybko, po
czym posadzili mnie na stole i pochylili się nade mną z minami
psychopatów. Powinnam się bać?
-I jak ci się podobało? Tylko
szczerze, jak na spowiedzi!- pogroził mi palcem Jinxx.
-Byliście zajebiści, niesamowici,
fenomenalni, cudowni...- zaczęłam wyliczać używając wszystkich
znajomych przymiotników. Chyba spodobała im się moja odpowiedź,
bo momentalnie się wyszczerzyli.
-Jest tylko jedne minus.- powiedziałam
i zauważyłam zaniepokojone miny chłopców. Muszę ich trochę
postresować.
-No jaki?- spytał bezbarwnym głosem,
CC. Zaśmiałam się w duchu, mówiąc:
-DLACZEGO TAKI KRÓTKI?!?!?!?!?!
-Jezu, musisz tak robić?- oparł się
o mnie Andy. -Krótki, bo tak zawsze trwają koncerty.
-A ty ile byś chciała?- popatrzył na
mnie Jake.
-Tak ze 3 godziny minimum.-
odpowiedziałam szybko.
-Hahah, nie mamy tyle piosenek, żeby
grać tyle godzin.
-Dobra, chłopaki. Chodźcie, fani
czekają.- poruszał znacząco brwiami, Jinxx. Chłopcy wyszli z
garderoby, a ja chwilę po nich. To co zobaczyłam, zaszokowało
mnie. Ja wiedziałam, że oni mają dużo fanów. Ale to, jak ci
ludzie się zachowywali, to jakaś masakra. Andy podszedł do jakiejś
grupy, ale za sekundę musiał się cofnąć z pomocą ochroniarzy,
bo zostałby bez koszulki. Patrzyłam na to wszystko z szeroko
otwartymi oczami. Okeeej. Chyba już mnie nic nie zaskoczy w życiu...
Obserwowałam, jak każdy z chłopaków robi sobie zdjęcia z
fanami. Wcześniej myślałam, że największą gwiazdą jest Andy,
ale to chyba tylko media przedstawiają go jako lidera. Wszyscy byli
po równo obdzieleni fanami. Nawet Jake się uśmiechał, a robi to
dość rzadko, w porównaniu z resztą. Nagle usłyszałam krzyk:
-Ruda, chodź tu!- to był Ashley.
Podeszłam do niego i grupy ludzi.
-Co się stało?- spytałam.
-Markery mi się wypisały.- mruknął.
Westchnęłam i podałam mu dwa nowe. Już miałam odchodzić, ale
któraś z dziewczyn tam stojących, spytała czy mieszkamy razem.
-Niestety tak.- odpowiedziałam,
patrząc na Purdy'ego, który tylko zacisnął zęby.
-Czemu niestety?- dopytywały. -Ja to
bym chciała mieszkać z całym zespołem.
-Hmm, może to wydaje się teraz fajne,
ale na dłuższą metę jest męczące.- powiedziałam powoli.
-Zgadzam się, ta tutaj ma okropny
charakter.- wtrącił Ash, wskazując na mnie.
-Nie słuchajcie go. On tylko żartuje.
Chłopcy są cudowni, ale przy wspólnym mieszkaniu wychodzą różnice
wynikające z tego, że ja jestem innej płci.
-Jesteśmy cudowni?- prychnął Purdy,
przerywając podpisywanie kartek.
-Tak Ashley.- uśmiechnęłam się do
niego ciepło, chwytając delikatnie jego ramię. Rany, jak ja się
muszę poświęcać... Tak kłamać obcym ludziom.
-Lubicie się?- spytała jakaś, na
oko, szesnastolatka. Kurwa, też wymyśliła.
-Oczywiście, inaczej bym z nimi nie
mieszkała. Są dla mnie jak bracia.- wyszczerzyłam się,
jednocześnie zaciskając mocno palce na ramieniu basisty.
-Właśnie. Ann należy do naszej
rodziny i nie wyobrażamy sobie życia bez niej.- Ashley pogłaskał
mnie po głowie, jak małe dziecko. Spojrzałam na niego
ostrzegawczo, na co tylko się cwaniacko uśmiechnął.
-Dobrze. To ja was zostawię.-
pożegnałam się szybko i skierowałam w stronę pracowników klubu,
którzy teraz pakowali sprzęt. Za chwilę dołączyli do mnie
gitarzyści.
-Annie, możesz poprowadzić? Ja jestem
padnięty.- spytał Jake.
-No okej.- wyjęłam z torby klucze od
auta, które przedtem dali mi chłopcy na przechowanie. Zmęczenie
biło od całej piątki na kilometr. Ja tymczasem, byłam
nienaturalnie pobudzona koncertem. Wszyscy spakowaliśmy się do
auta. Ashley jeszcze coś tam marudził pod nosem, ale CC go uciszył.
Pewnie się bał, że znowu będę szaleć na drodze. Usiadłam za
kierownicą, a koło mnie zajął miejsce Jinxx. Ruszyłam powoli
spod klubu i udałam się w kierunku domu. Nie miałam zamiaru jechać
za szybko, bo raz, że mi się nie chciało, a dwa, to dawno nie
jeździłam tak dużym autem i trochę się bałam. No, ale przecież
im tego nie powiem...
Wróciliśmy do domu cali i zdrowi. Nie
spowodowałam żadnej kraksy, Ashley się nie darł, czyli jest
dobrze. Po przekroczeniu progu, wszyscy zgodnie udaliśmy się do
kuchni. Nikomu nie chciało się już gotować, poza tym było późno,
więc zadowoliliśmy się zwykłymi kanapkami.
-Kurde, patrzcie.- zawołał w pewnym
momencie Jinxx. -Mam dziurę w koszulce.
-Zahaczyłeś o coś, czy któraś z
fanek tak cię urządziła?- spytał Jake.
-Nie mam pojęcia.
-Właśnie. Widziałam jak ochroniarze
musieli cię ratować, Andy.- uśmiechnęłam się.
-Nie przesadzaj, po prostu trochę
poniosło dziewczyny.- wzruszył ramionami.
-Taa, trochę. Czekaj! Ty to lubisz!-
wytknęłam mu, zaskoczona. W odpowiedzi wokalista tylko się
delikatnie uśmiechnął.
-Ciekawe co na to Juliet.- uniosłam
brew.
-Nic. Wie, że to tylko fanki.
-No tak. Pewnie ona też ma branie
wśród chłopaków chodzących na jej koncerty.
-Ufam jej. Poza tym, jej muzykę
słuchają raczej dziewczyny niż faceci.- powiedział zadowolony z
siebie.
-Naprawdę? A ostatnio widziałam na
zdjęciach, jak podpisywała się jakiemuś kolesiowi. Swoją drogą
niezły był.- zauważyłam, śmiejąc się w duchu. Andy ze złości
tylko zacisnął zęby, ale nic nie skomentował. Zjedliśmy kolację,
po czym poprosiłam chłopców, żeby któryś zapuścił mi te
cholerne krople do oczu. Padło na Jinxx'a. Przeszliśmy do salonu,
gdzie położyłam się na kanapie. Kiedy Jeremy się nade mną
pochylił, roześmiałam się.
-Z czego się śmiejesz?- spytał,
odsuwając się.
-Bo jak pochylasz się nade mną w tym
makijażu i ze skupieniem na twarzy, to to wygląda, jakbyś chciał
mi coś zrobić.
-Hahah. Tak, zamierzam cię zjeść,
ale najpierw muszę cię odpowiednio do tego przygotować.- pomachał
mi kroplami przed oczami. -To jak? Gotowa?
-No dobra. Ale zrób to szybko i
bezboleśnie, okej?
-Postaram się.- przytrzymał mi
powiekę. -Ej! Ale może nie zaciskaj oczu, co? Jak mam ci to zrobić?
-No, ale co ja poradzę, że się
boję!- zaprotestowałam. W końcu, jakoś mu się udało zapuścić
te krople. No przyjemne to nie było. Leżałam jeszcze przez chwilę,
po czym udałam się powoli do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i
rzuciłam torbę na podłogę. Obok siebie usłyszałam jakiś dziwny
dźwięk. Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał. Zapaliłam
światło i wrzasnęłam...
*************************
Nie wiem, o co kaman, ale jakoś mało wyświetleń miał poprzedni rozdział... Dzisiejszy musi być nudny, żeby następny był ciekawszy. Czy ktoś tutaj wgl lubi Drew? An i Ash, taka "przyjaźń" między nimi. Dziękuję, za komentarze:) Next w sobotę, bądź niedzielę. Wszystko będzie zależeć, od komentarzy, no i liczby wyświetleń, bo te ostatnie pokazują, że jeszcze trochę osób nie przeczytało ostatniego. I jako, że dziś mam crusha na Jinxx'a, to oprócz gifu (gifa?), wrzucam jeszcze zdjęcie<3 Żeby nie było, jest tam jeszcze Jake. Fotka byłaby idealna, gdyby nie wjebał się niechcący Ashley...
Jezu... co ona tam zobaczyła?!
OdpowiedzUsuńDrewa nie lubie, chyba jak wszyscy XD może to wynika z tego, że kibicujemy Ashleyowi i Ann? ;3 A więc jak zwykle nie mogę się doczekać następnego. Co do wyświetleń to się nie przejmuj, po prostu niektórzy nie mają czasu w tygodniu, ale za to mogą ponadrabiać w weekend.
Buziaczki ;**
Ashley i An? Przeeecież oni się nie lubią :P Też przesyłam buziaczki, a następnym razem, jeśli oczywiście możesz, podpisz się:D
UsuńWitaj kochana <3,Po pierwsze chciałam przeprosić ze nie skomentowalam poprzedniego rozdzialu,ale nie miałam kiedy. Teraz wchodze i bam dwa rozdzialy, to komentuje nowszy :D Wiec tak jezu, nienawidzę Drewa, no mam ochote zabic! Zrób z nim cos! Coraz bardziej zakochuje się w Ashu, on jest taki...no...takie po prostu <3 Jezu ciekawe co ta An tam zobaczyła yhyhhy...Tez mam lęk przed zakrapianiem oczu ahahhahah:P Jezu ile ja bym oddala za ich koncert. Na następnym będę na sto porcent, juz zaczynam zbierać kasę :D Dobra nie rozpisuje się więcej bo pisze ten rozdzial w bibliotece na żywej lekcji historii, ale ok.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wenyyyy <3
www.rebelyellbvb.bloqspot.com
Robię Ashleyowi nowe fanki:D Taaak, zakrapianie oczu, znam ten ból... Buziaki <3
Usuńkurde noooo i teraz czekanie na to kogo zobaczyła O.O
OdpowiedzUsuńbłagaaaaaaaaaaaaaaaam dodaj nexta szybciej <3
nwet nie wiesz jak mi życie ratujesz dodając rozdziały xDDDDDDD
pozdro <3
Różne rzeczy o sobie słyszałam, ale, że komuś życie ratuję, to tego jeszcze nie było:D Dziękuję<3
UsuńZgadzam się z poprzedniczką :-)
OdpowiedzUsuńTaka zgoda na tym blogu:) Podpisz się następnym razem, proszę:D Dziękuję<3
Usuńprzeczytałam dosłownie wszystkie rozdziały przez ostatnie dwa dni i powiem Ci jedno: chcę więcej!
OdpowiedzUsuńpiszesz genialnie i zazdroszczę Ci talentu
czekam na następny rozdział z niecierpliwością
~XOXO
Szacun, że przeczytałaś, mi by się nie chciało :D Nie ma czego zazdrościć, naprawdę:) Dziękuję<3
UsuńJak fajnie opisałaś ten koncert. Aż mnie ochota naszła, żeby na jakiś pójść.
OdpowiedzUsuńChociaż pół godziny temu oglądałam nagrania z koncertów BVB i kompletnie mi się odechciało od tych wszystkich pisków fanek.
Ten gif jest lekko przerażający...
Ok, a tak na temat dla odmiany - kolejny świetny rozdział :)
Hahha, bardzo dla odmiany:D Dziękuję<3
UsuńKto tam był?Przystojny Andrew wampir?(przepraszam naczytałam się strasznych historii).A może czekał na nią Ashley,albo Drew.Nie wiem czemu ale Drew mnie irytuje.Jest zbyt pewny siebie.No a Ash jest taaki uurooczy *.* Ja coś czuję że on tylko stwarza pozory nie lubienia jej.Byłaby śliczna para.Kiedy nowy,bo się nie mogę doczekać?Duuuuużoooo weny i pisaj szybko <3
OdpowiedzUsuńJa się staram, żeby Ashley był dupkiem, a ty mi z uroczością wyjeżdżasz:D I mogę ci zdradzić sekret, w jej pokoju nie czeka ani Drew, ani Ash:P Next w weekend<3
UsuńW końcu udało mi się nadrobić wszystkie rozdziały i to chyba czas, żeby pozostawić po sobie jakiś ślad
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam opis koncertu to aż sama miałam ochotę na jakiś iść, a najlepiej to na bvb ;;
No i wkurza mnie Drew...Ashley, zrób z nim coś XD
A ta końcówka...siedze od kilku minut i zastanawiam sie kto to mógł być, ale nie wpadł mi do głowy żaden sensowny pomysł ;;
Cóż, czekam na następny i życzę Ci dużo, dużo weny xx
Ja na koncercie BVB to chybabym padła ze szczęścia. Kto jest w pokoju? Dowiesz się jutro:D I tak nikt nie zgadnie. Dziękuję ślicznie<3
UsuńPrzeczytałam komentarz Melody i mało nie zakrztusiłam sie herbatą. Naczytało się dzieciątko erotyków (do czego była częściowo zmuszana przeze mnie) i teraz tak ma xD
OdpowiedzUsuńCóż, nie mogłam skomentować, bo internetów brak.
ALE WIEDZ, ŻE KROPEK CI TYLE WSTAWIĘ, ŻE PADNIESZ!
.....................................................................................................................................................................
Co do rozdziału: Zadam to pytanie po raz dziewiąty: Kogo ona tam zobaczyła? Andyego molestującego koty? Ashleya liżącego porn bas? Jakea, który kąpie się w ketchupie?
Podoba mi się opis koncertu i tego, że nie podeszłaś do meetingu w sposób, w jaki zwykle podchodzą inni. Chodzi mi o to całe "fanko, będziesz moją żoną, kocham cię, bla, bla bla, ble." Dalej.. Jinxx pochylający się w ten sposób faktycznie mógłby przerażać xD
No okey... Drew. Drew Drew Drew... Co z tym pedałem? Tak, ja tez go nie lubię XD
Dużo, dużo weny! Czekam na następny!
Deprawujesz innych:P Też bym chciała erotyka, ale fabuła nie pozwala. Kropki są zajebiste. I nie zobaczyła nikogo z wyżej wymienionych. Takie scenki to by jej wgl nie zdziwiły:D Drew w końcu się straci. Idiota wszystko psuje. Dziękuję<3
UsuńMam wrażenie, że zobaczyła jakieś zwierzątko. No nie wiem, szczura czy coś (?). Rozdział świetny. A może to faktycznie byl Jake kąpiący się w ketchupie, haha. Dobra nie ja obstawiam nadal swoje :C. Andy lubi jak fanki mu rozszarpują koszulki no kto by pomyślał, łuu :D
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba i znowu zostawiasz tą niepewność na koniec rozdziału. Uduszę Cię kiedyś za to :D. Dobra to czekam na następny i życzę dużo weny i czasu! <3 :3
Ej! Dobrze kombinujesz! Zobaczysz jutro:P Ta niepewność, to mi tak sama wychodzi. Jakbym miała dokończyć tą scenkę, to musiałabym dodać z pół rozdziału:D Dziękuję<3
UsuńUff, nareszcie znalazłam czas aby przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuń/aoiyuno
Masz szczęście :P
UsuńKocham cie pod każdym względem :* rozdział extra
OdpowiedzUsuńA wracając ja też nie umiem sb zakropić oczu
Zamurowało mnie jak przeczytałam co Ash powiedział
o Ann .
Wiem że późno czytam no ale wiesz szkoła itp.
Ale z niecierpliwością czekam na next :*
Jakie wyznania<3<3<3 Krople do oczu, moja reakcja, taka jak An. Co do słów Ashley'a, wiesz, muszą grać pod publikę. Więc nie sugeruj się tak tym:) Dziękuję<3
UsuńStrasznie mi się podoba! Ten rozdział wcale nie był nudny, bo trzeba było opisać ten koncert. I to zdziwirnie Ann jak zobaczyła fanów. Jestem ciekawa co sie dalej stanie z Drew i Ann. I Ashley'em oczywiście.
OdpowiedzUsuń