Weszłam do autokaru i rozejrzałam się
krytycznie. Okej, może nie będzie tak najgorzej... Metraż nie
porażał swoją wielkością, ale grunt, że była kuchnia i
łazienka. Prysznic też był, więc przeżyję. Jedyne, co mnie
wkurzało, to to, że będziemy spać wszyscy razem. Ja, żeby usnąć,
potrzebuję całkowitej ciemności i ciszy. O ile to pierwsze, będę
miała zapewnione, to z tym drugim będzie kłopot. Niech mi tylko CC
spróbuje chrapać, a zamorduję. Stałam tak w naszej „sypialni”
i przyglądałam się pryczom. Było ich sześć. Wychodzi na to, że
gdy dziewczyny jechały w trasę, spały razem z chłopakami. Fajnie.
Integrowali się hihih.
-Chłopaki! Chodźcie tu!- wydarł się
stojący za mną Jinxx. W tym samym momencie poczułam, że ruszamy.
-Co jest?- wszyscy ścisnęli się koło
nas na metrze kwadratowym. Albo i mniej...
-Rozdzielamy łóżka. Ann, jako, że
jesteś pierwszy raz w trasie i jesteś dziewczyną, wybierasz
pierwsza.
-Na pewno chcę na dole! Jeszcze
spadnę, albo coś.- mruknęłam.
-No dobra. To może robimy tak, jak
mamy sypialnie w domu? Ann po prawej, nad nią Andy. Po lewej Ashley,
a nad nim CC. My z Jinxx'em tutaj.- Jake poklepał pryczę najbliżej
nas.
-Może być.- rzucił swoją torbę z
Batmanem na łóżko, Andy.
-To ustalone.- wyszczerzył się CC.
-A może jakieś porady, dla waszej
cudownej managerki?- spytałam.
-Przede wszystkim, na początku chodź
spokojnie. Minie trochę czasu, zanim przestawisz się na poruszanie,
po przemieszczającym się autokarze. To najważniejsza rzecz, reszta
wyjdzie potem.- poklepał mnie po ramieniu, Jinxx. Pokręciłam
zrezygnowana głową i opadłam na swoje łóżko. To będzie
najdziwniejszy miesiąc w moim życiu. Rozpakowałam swój bagaż
podręczny do szuflady pod łóżkiem i skierowałam się do
minikuchni, po wodę. Jonathan doradził mi, żebym na początku
łykała tabletki na chorobę lokomocyjną, zanim się nie
przyzwyczaję. Następnie dosiadłam się do chłopaków, którzy
teraz przeglądali jakieś papiery. Włączyłam jakiś kanał
muzyczny w tv i wyłączyłam się ze świata, skupiając na muzyce.
Po jakimś czasie poczułam, jak ktoś szturcha mnie w ramię.
Zamrugałam gwałtownie i skierowałam swój wzrok na Christian'a.
-Wiesz, że mówimy do ciebie od 5
minut?- spytał.
-Teraz już wiem. A co chcecie?
-Andy pytał, czy dobrze się czujesz.
-Na razie tak. Ashley jeszcze mnie dziś
nie zdenerwował, więc jest okej.- uśmiechnęłam się cwaniacko w
stronę basisty.
-Oszczędzaj siły skarbie. Czeka nas
miodowy miesiąc.- odpowiedział. Miodowy... na pewno. Oparłam głowę
wygodnie na kolanach CC'ego i zajęłam się telefonem. Chłopcy
gadali o piosenkach, które będą grać. Ej! O ile dobrze pamiętam,
mieli ustalić setlistę tydzień temu. Aaa, dobra. To nie jest mój
problem. Z nudów napisałam do dziewczyn. Każda z nich prosiła,
żebym pilnowała jej faceta. Czy ja wyglądam na niańkę? Już
wystarczy, że muszę obserwować Ash'a. Nawet zaczęłam pisać z
Lauren, dziewczyną Christian'a. Wprawdzie nie widziałyśmy się
nigdy twarzą w twarz, ale gadałyśmy parę razy przez kamerkę
internetową. Oczywiście wszystkie pytały, jak to jest ze mną i
Drew, ale spławiłam je. Jednocześnie próbowałam wyczuć, co robi
mi CC, który od dłuższego czasu bawił się moimi włosami.
-Coma? Co ty mi robisz?- spytałam w
końcu.
-Fryzurę, a co, nie mogę?- pochylił
głowę nade mną.
-Dopóki nie robisz mi dredów, to
możesz. I nie nachylaj się tak, bo łaskoczesz włosami.
-Masz łaskotki?
-Pewnie. Każdy je ma.- wzruszyłam
ramionami.
-Ej! A mi mówiłaś co innego!-
oburzył się Ashley.
-Bo ty jesteś naiwny jak dziecko i
lubię wciskać ci kity.
-No, ale weź. Powiedziałabyś w końcu
coś o sobie.- złapał się ostatniej deski ratunku.
-DOBRA! Tak naprawdę, to mam wszędzie
łaskotki, tylko trzeba umieć mnie łaskotać. Pasuje?
-Nie wierzę.- odparł obrażony
basista.
-Ja pierdzielę, raz na jakiś czas
zdobywam się na szczerość, a ty i tak myślisz, że ściemniam.-
westchnęłam. No nie dogodzisz... Resztę dnia spędziliśmy na
oglądaniu telewizji i gadaniu. Bardzo twórcze zajęcia. Wieczorem,
jako, że jestem kobietą, pierwsza wryłam się do łazienki.
Wzięłam jeszcze tabletki na sen, żeby się nie męczyć i usnęłam
na swoim łóżku.
Następny dzień, środa.
Obudziłam się, nie za bardzo
ogarniając, dlaczego leżę, a się ruszam. Dopiero po chwili
zrozumiałam, że jestem w busie. Wstałam z łóżka, mało się
przy tym nie zabijając i skierowałam się do łazienki. Ogarnęłam
się szybko i zaczęłam przekopywać szafkę Andy'ego w poszukiwaniu
jakiejś koszulki. Ubrałam się i poszłam do kuchni zrobić sobie
śniadanie. Niespecjalnie się wyspałam, więc opatuliłam się
kocem i wyłożyłam na kanapie. Leżałam tak z 10 minut, popijając
herbatę, gdy dołączył do mnie Jake.
-Czemu nie śpisz?- mruknął,
zakładając podkoszulek.
-Jakoś tak, a ty?
-Uderzyłem się ręką w łeb, nie
pytaj jak i to mnie obudziło.- ziewnął. Zrobił sobie kawy, po
czym usiadł na brzegu kanapy. Siedział tak z zawiasem na twarzy.
-Posuń się chudzielcu.- w pewnym
momencie popchnął mnie bliżej oparcia i wrył się pod mój kocyk.
-Ej! Ja byłam pierwsza. Spadaj, nie
zmieścimy się.- burknęłam.
-Jak nie ruszysz tyłka, to owszem. No
weź. Zimno mi.- spojrzał błagalnie.
-To wróć do łóżka.- założyłam
obrażona ręce na piersi.
-Ale wtedy będzie mi smutno. No eej.
Potrzebuję trochę czułości. Ella miała z nami jechać, to
przytulałbym się do niej.- miauknął.
-Jeszcze masz Jinxx'a.- mruknęłam,
ale zrobiłam mu trochę miejsca.
-Ostatnio mnie obślinił jak spaliśmy
razem.- powiedział Jake, wtulając się we mnie. Rękę umiejscowił
na moim brzuchu, a głowę wcisnął obok mojej, tak, że teraz
oprócz koca, dzieliłam z nim poduszkę.
-Nie za wygodnie ci?- spytałam,
unosząc brew.
-Jest w sam raz.- uśmiechnął się.
-Gorzej niż w przedszkolu.-
westchnęłam, zabierając się za naukę geografii. Po jakimś
czasie wstała reszta. Śmiać mi się chciało z ich min, gdy
zobaczyli mnie leżącą razem z Pitts'em.
-Co wy robicie?- spytał zaspany Andy.
-Ja się uczę, a Jake chyba zasnął.-
wzruszyłam ramionami.
-Przynajmniej kawę zostawił.- mruknął
Ashley zwijając mu kubek.
-Dobra. Budź go, bo nie mam gdzie
siąść.- powiedział Jinxx.
-E! Wstawaj śpiochu!- potrząsnęłam
gitarzystę za ramię.
-Nie mogłabyś tak delikatniej?-
mruknął Jake, próbując się podnieść.
-Nie. Już i tak masz farta. Zawsze
mogłam cię zrzucić na podłogę.- mruknęłam.
-Mała wredota.- dźgnął mnie w
żebro.
-Nie jestem mała!- warknęłam.
-Ale najmłodsza.
-A co ma jedno do drugiego? W ogóle, o
czym ta rozmowa. Za ile będziemy na miejscu?- spytałam.
-Koło 16.- poinformował mnie Andrew.
-Coo? Jeszcze 6 godzin?- miauknęłam
żałośnie.
-A co? Już się nudzi księżniczce?-
zakpił Ashley.
-A żebyś wiedział. Nie dostarczasz
mi żadnej rozrywki.- prychnęłam.
-Nie? To chodź do sypialni. Tam ci
pokażę co znaczy to słowo.- uśmiechnął się cwaniacko. Ha! Już
ja mu pokażę.
-Okej.- zgodziłam się. Mina basisty-
bezcenna.
-A-ale jak to?- wydukał.
-No co? Zgadzam się. Chyba, że jednak
nie masz w planach żadnej rozrywki i się poddajesz.- prowokowałam
go. Reszta zespołu przyglądała się nam w skupieniu.
-Dobra. Chodź.- wstał, kierując się
w stronę łóżek. Mam nadzieję, że nie będę tego żałować...
Poszłam za nim. Przepuścił mnie pierwszą i zamknął za nami
drzwi.
-Ale mnie teraz załatwiłaś.-
spojrzał na mnie zły.
-O co ci chodzi? Sam zacząłeś. A
skoro ustaliliśmy już, że tylko tak ci się powiedziało, to
wychodzę.- próbowałam się koło niego przecisnąć, ale złapał
mnie w pasie, blokując wyjście.
-Nie! Nie możesz, bo będą się ze
mnie nabijali do końca trasy.- odparł histerycznie.
-A co będę z tego mieć?- założyłam
ręce na piersi.
-Hmm... Postaram się być miły dla
Drew i nie będę rzucał aluzji, gdy go spotkam następnym razem,
może być?
-No dobra. Trzymam cię za słowo.
Przygotuj się psychicznie, bo to już za parę dni.- wyszczerzyłam
się.
-Co? Jak to?
-Tak to. Ma sesje w kilku miastach, w
których akurat my będziemy. Ale, skoro mamy tu trochę posiedzieć,
to co robimy? Bo jakoś wątpię, że zaczniemy sobie plotkować, jak
psiapsiółki.- usiadłam na swoim łóżku.
-Możemy zagrać w karty. Na przykład
w pokera. Co ty na to?
-W pokera? W tym akurat jestem słaba.-
powiedziałam smutno.
-Dobra, pokażę ci co i jak. To nasza
ulubiona gra, więc jak nie chcesz umrzeć z nudów w trasie to
musisz się nauczyć.- westchnął Ashley.
(Zdanie w trochę innym kontekście, ale można podpiąć)
-Znowu jesteśmy razem w łóżku, tym
razem u ciebie.- puścił mi oczko.
-Czy ty zawsze musisz gadać tylko o
jednym?- spytałam retorycznie.
-Inaczej chyba nie miałbym przezwiska
„Deviant”.- zauważył.
-Przejrzałam kilka waszych wywiadów.
I jestem w szoku, że czasem umiesz poruszyć jakiś inny temat
oprócz seksu.
-Jak znam życie, to tam gadałem o
muzyce. Dla mnie istnieją tylko te dwa tematy.
-Aha. Jasne. Bo ci uwierzę. Wiesz,
teraz jesteśmy sami, możesz przestać udawać.- uniosłam brew.
-Ja? To ty ciągle coś udajesz. Cały
czas zgrywasz twardą osobę. Taką... bezuczuciową. Twoja matka
twierdzi, że kiedyś taka nie byłaś.
-Moja matka? Ona nie ma o niczym
pojęcia. Żyje iluzją. Może i kiedyś byłam bardziej czuła itp.
ale to było w dzieciństwie. Zawsze różniłam się od innych
dzieci. Nie miałam w sobie za grosz empatii. Gdy pierwszy raz, chyba
jak miałam z 13 lat, próbowałam mamie uświadomić, że chyba nie
mam uczuć, to wydarła się na mnie, że co ja mówię. Nigdy nie
wysłuchała mnie do końca, zawsze błyskawicznie zmieniała temat.
Chyba, gdyby nie było takiego problemu, to umiałaby ze mną
porozmawiać na ten temat, prawda?- wyrzuciłam z siebie gwałtownie.
-To co się takiego stało, że jesteś
taka?- spytał poważnie Ashley.
-Nie mam pojęcia.- wzruszyłam
ramionami. -Kiedyś byłam obojętna na wszystko, jedna osoba
pracowała ze mną nad moją skrzywioną psychiką, coś nawet
osiągnęliśmy, ale potem spotkało mnie kilka przykrych rzeczy,
przez co na nowo zamknęłam w sobie tę szufladkę. Wolę nic nie
czuć, niż cierpieć.
-Ale życie nie składa się tylko ze
smutnych rzeczy.- zaprotestował.
-Cóż, mnie póki co, nic wesołego
nie spotkało. Skoro ty znasz wszystkie kolory życia, to czemu
jesteś taki?
-Może i znam, ale nie powiedziałem,
że mnie te wesołe rzeczy spotkały.- Ashley zamyślił się.
-Sam widzisz. Życie jest do bani.
-Ale ile ty masz lat, a ile ja? Dopiero
wchodzisz w dorosłość! Co zrobisz za 5, 10 lat?
-Myślę, że wtedy umrę.-
odpowiedziałam spokojnie.
-Śmierć nie jest wyjściem.
-Ale na dzień dzisiejszy, to najlepsza
opcja.
-A co z Drew?- dociekał Purdy.
-Nic. Pewnie jak każdy, znudzi mi się
po jakimś miesiącu. Może pociągnę to jeszcze kilka tygodni
dłużej, a potem zakomunikuję mu, że nie pasujemy do siebie.
-To po co w ogóle zaczynać?
-Bo o to prosił. Jeszcze do niedawna,
z każdym poznanym facetem, który na mnie leciał, łudziłam się,
że to to. Ale ja kompletnie nic nie czuję. Na początku, owszem
jest fajnie. Ale to zauroczenie szybko mi mija. Pozostaje szara
rzeczywistość.
-To może warto zrobić coś, żeby ta
szarość nabrała kolorów?
-Ale co? Ja nie mam o tym kompletnie
pojęcia. - mruknęłam.
-Może za łatwo się poddajesz?-
zauważył.
-Może. Ale to chyba dlatego, że nie
spotkałam takiego chłopaka, który byłby zdeterminowany, żeby mi
udowodnić, że się da. Każdy zarzucał mi brak zaufania. Tylko jak
ja mam mu zaufać, kiedy raptem, po tygodniu znajomości, wyznaje mi
miłość? Potem strasznie entuzjastycznie podchodzi do zdobywania
tego zaufania, a po krótkim czasie poddaje się. Rozstajemy się, a
po kilku tygodniach widzę go, „zakochanego” w innej.
-Spotykasz po prostu niedojrzałych
ludzi.
-A ty jesteś dojrzalszy?- spytałam z
powątpiewaniem.
-No niezbyt. Ale myślę, że jak
człowiek czegoś naprawdę chce, to zrobi wszystko, żeby to zdobyć.
-Czyli wychodzi na to, że oni jednak
mnie nie chcieli. Teraz skoro już wyciągnąłeś ze mnie rzeczy,
których nie zamierzałam nikomu mówić, może ty wytłumacz,
dlaczego nie masz dziewczyny?- próbowałam zejść z mojej osoby.
-Cóż... Sama zauważyłaś, że lubię
pić i lubię kobiety. Nie umiem się zdecydować na jedną. Poza
tym, która by to wytrzymała?
-Obydwoje dobrze wiemy, że pijesz nie
bez powodu. Nawet przy chłopakach dalej trochę pozujesz, na kogoś
innego. Podobno kiedyś byłeś inny. Nie mogę patrzeć z jakim
smutkiem chłopcy wspominają tamte czasy.
-Oni, mimo szczerych chęci, nie
rozumieją wszystkiego. Czułaś się kiedyś samotna i nierozumiana
przez świat?- spytał. Spojrzałam na swoje ręce, które teraz
kurczowo zaciskałam. Ta rozmowa stanowczo zmusza mnie do
zastanowienia się nad sobą.
-Myślę... że cały czas się tak
czuję.- odpowiedziałam powoli.
-Kiedyś dość mocno starałem się
pokazać siebie. Ale świat nie chciał się dostosować do mnie,
więc ja musiałem dostosować się do niego. Nie zawsze można
pokazać swoją prawdziwą twarz. Niektórzy ludzie wolą żyć w
błogiej nieświadomości.
-A Kina?- wymsknęło mi się, zanim
zdążyłam pomyśleć.
-Co?
-Eee... bo chłopaki mówili, że
miałeś dziewczynę. Ona cię akceptowała, takim jaki jesteś?
-Na początku owszem. Ale potem chciała
czegoś innego, a ja byłem zbyt uparty, żeby wypracować jakiś
kompromis.- byłam w szoku. Nie wkurzył się, normalnie mi
odpowiedział. Bez zgrywania się!
-Ale nie można przesadzać i dla dobra
związku poświęcić się.- zaprotestowałam.
-Wiesz, czasami jedna strona musi
trochę ustąpić. Myślę, że prawdziwy związek, to jeden wielki
kompromis. Skoro czegoś wymagasz, zacznij najpierw od siebie. Mimo
tego co było, nadal potrafię się przyjaźnić z Kiną. Ona była
ważną częścią mojego życia. Nie mogę tego, ot tak, wymazać.
Wciąż możemy do siebie zadzwonić, spotkać się, pozwierzać.
-Często chodzę na kompromisy, ale w
związku, nie umiałabym. Każdy zarzut odbieram, jako zamach na moją
wolność i niezależność.
-Kiedyś do tego dorośniesz i
znajdziesz kogoś, kto cię tego wszystkiego nauczy.- powiedział
Ashley.
-Generalnie wierzę w cuda, ale to
akurat niemożliwe.- zamyśliłam się. -Wiesz co? Chyba jednak wolę
się z tobą wykłócać o wszystko, niż rozmawiać o tak trudnych
rzeczach. Kłótnie przynajmniej dostarczają mi rozrywki.
-Taa. Ja też. To chyba niemożliwe,
żebyśmy się przyjaźnili. A propos rozrywki. Zacznijmy może w
końcu grać, co?- wskazał na karty. Następną godzinę spędziliśmy
na wgłębianiu mnie w tajniki pokera. Nie było tak źle, bo
pamiętałam jeszcze z dzieciństwa nazwy różnych układów kart
itp. W końcu do sypialni zaczęli dobijać się chłopcy.
-Ej! Żyjecie?- walił pięścią w
drzwi, CC.
-Co wy tam robicie tyle czasu?- darł
się Jinxx.
-Otwórzcie, albo wyważymy drzwi!-
śmiał się Jake. Jak na zawołanie spojrzeliśmy po sobie z
Ashley'em i rzuciliśmy się chować karty. Poprawiliśmy łóżka i
jak gdyby nigdy nic, wpuściliśmy resztę towarzystwa. Zmierzyli
pokój i nas podejrzanym spojrzeniem.
-Co tu się działo?- spytał Andy,
mrużąc oczy.
-Nic.- odpowiedzieliśmy chórem.
-Czyżby? Co robiliście sami przez
półtorej godziny?- dociekał CC.
-Oddawaliśmy się rozrywce.-
odpowiedziałam bez mrugnięcia okiem.
-I nie uszkodziliście się nawzajem?
Nie słyszeliśmy, żebyście się chociaż kłócili.- zdziwił się
Jake.
-Noo to chyba powinieneś się cieszyć,
nie? Jestem cały i zdrowy i gotowy na dzisiejszy koncert.-
odpowiedział znudzony Ash. W tym momencie Andy przybliżył się do
mnie i zaczął obwąchiwać.
-Co ty robisz?!- odepchnęłam go od
siebie.
-Nie pachniesz nim.- wskazał na
basistę. -Czyli się nie obściskiwaliście.
-My?! Hahah, dobre.- wybuchnęłam
śmiechem.
-Wychodzę, zanim zarażę się waszą
głupotą.- Purdy machnął ręką.
-Taaak, ja też.- pokręciłam z
niedowierzaniem głową i poszłam w ślady Ashley'a. Mielibyśmy się
obściskiwać... To już chyba w ogóle musiałabym mieć zaćmienie
umysłu. Usiadłam przy stoliku i kombinowałam, co by tu robić. Po
chwili naprzeciwko usiadł Ashley, z talerzem kanapek. Skorzystałam,
że robił coś na telefonie i zwinęłam mu jedną.
-Ej! To moje!- wrzasnął z pełnymi
ustami.
-Było twoje. Teraz już moje.-
zaczęłam jeść.
-Spadaj! Sama sobie zrób! Ja muszę
się dożywić przed pracą!
-A ja to niby nie?
-Taak? A co ty takiego będziesz robić,
co? To ja latam po scenie z gitarą! I jeszcze robię chórki!
-Trochę pochodzić i pośpiewać, to
każdy głupi potrafi! Ja odwalam pracę umysłową! To jest dużo
gorsze.- warknęłam na niego.
-Hahah nie rozśmieszaj mnie! Jak znam
życie, to zamiast pracować, będziesz podziwiać mnie na scenie!-
zaśmiał się ironicznie.
-Ciebie? Chyba cię porąbało. Nie
kręcą mnie metroseksualni faceci. Albo i aseksualni.
-Ja aseksualny?! Ja?!?!- wydarł się.
-A niby który normalny facet lubi
Hello Kitty?! Szkoda, że się cały na różowo nie ubierasz.-
dokończyłam kanapkę.
-Chłopaki zabierzcie tę wariatkę ode
mnie, bo zaraz jej coś zrobię!- basista aż wstał z krzesła.
-Wariatkę? Osz ty! Zaraz zobaczysz,
jak wygląda prawdziwa wariatka!- zerwałam się na równe nogi,
łapiąc przy okazji nóż leżący na stole. Zamachnęłam się i
rzuciłam nim w ścianę, tuż obok Ash'a. Kiedyś się tego
uczyłam... Purdy mało nie padł na zawał.
-Pojebało cię?! Rzuciłaś we mnie
nożem! Tobie już zupełnie odwaliło!- krzyknął na mnie.
-Nazwij mnie jeszcze raz wariatką, a
następnym razem lepiej wyceluję!- usiadłam obrażona na kanapie.
Dotarł do mnie głos Jinxx'a.
-Trzeba ich było jednak zostawić w
tej sypialni...
Parę godzin później
W końcu byliśmy na miejscu. Nigdy w
życiu nie byłam tak szczęśliwa, mogąc się przejść po ziemi,
jak dziś. Jestem w trasie dopiero dobę, a już mam dość. Udałam
się do właściciela klubu. Ta część trasy miała się odbywać
głównie w lokalach. Mój pierwszy koncert plenerowy odbędzie się
dopiero w Anglii na Downloadzie. Załatwiłam wszystkie formalności
i teraz pozostało mi tylko czekać na rozpoczęcie koncertu. Szef
tej całej imprezy zapraszał jeszcze zespół na przyszły rok, ale
powiedziałam mu, żeby takie rzeczy załatwiał, jak już będę z
powrotem w wytwórni, albo żeby dzwonił do Jon'a. Nie wiadomo, czy
dożyję powrotu do Los Angeles... Gadałam z ludźmi z obsługi, a
chłopcy tymczasem weszli bocznym wejściem do garderoby. Zauważyłam,
że zaczynają się zbierać fani, więc asekuracyjnie czmychnęłam
do pokoju Brides'ów. Żeby mnie tylko nikt nie poznał! Założyłam
kaptur na głowę i skradałam się przy ścianie do wyjścia na
backstage. W końcu wparowałam do chłopaków.
-A tobie co?- uniósł brew Andy,
przerywając malowanie się.
-Ukrywam się.- usiadłam na stole.
-Przed kim?- popatrzył na mnie, jak na
idiotkę Ashley.
-Przed waszymi fanami. Jakoś nie mam
ochoty znów z nimi gadać.
-Ale czemu? Przecież nic ci nie
zrobili.- zauważył Jinxx.
-Hmm... No może dlatego, że jestem
introwertyczką??? Poza tym, gapią się na mnie, jakbym to ja im coś
zrobiła. A przynajmniej większość.
-Jesteś przewrażliwiona.
-Może. Ale nie chcę znów im
ściemniać, jak to bardzo lubię Ashley'a.
-To nie ściemniaj, tylko tak poczuj.-
zaśmiał się basista.
-Prędzej piekło zamarznie, niż cię
polubię. I to działa w dwie strony. Jak tak bardzo kochasz swoich
fanów, to sam się wczuwaj.- mruknęłam.
-Fanki.- powiedział.
-Co?- nie rozumiałam.
-Kocham swoje fanki. PurdyGirls.
-Hahahah.- wybuchnęłam śmiechem. -No
nie wierzę! To brzmi jakbyś był guru w jakiejś sekcie.
-No co? One mnie kochają, a ja je.
-Nie wątpię. A uświadom mnie
jeszcze... Są tam jakieś inne dziewczyny niż blondynki?- spytałam.
-Są. Nie uwierzysz, ale widziałem
nawet rude.- odparł z przekąsem.
-Pieprzone zdrajczynie.- mruknęłam
pod nosem.
-Dobra. Ja wiem, że wy się kochacie i
żyć nie umiecie bez waszych słodkich rozmów, ale musimy iść.-
przerwał na Jake. Każdy z chłopaków przytulił mnie jeszcze, a
Ash poczochrał po włosach mówiąc:
-Tylko mi się tam, z zazdrości o
mnie, nie rzuć na te biedne fanki.
-Oczywiście. Postaram się.-
przytaknęłam mu. W końcu wyszli, a ja udałam się na swoje
miejsce, które zapewnił mi właściciel. Jednak czasem dobrze być
managerem. Dzięki temu miałam idealny widok na szalejących
chłopaków. Po koncercie i autografach wróciliśmy do autokaru.
Jechaliśmy do kolejnego miasta. Wszyscy byli padnięci, więc
błyskawicznie położyliśmy się spać. Pierwszy koncert za nami...
****************************
Notka będzie długa, ale dacie radę:D Ten rozdział, jak i teledysk dedykuję Calley Purdy Motionless, bo pod wpływem jej opowiadania mam fazę na Ricky'ego Horror'a. ON jest taki cudowny, a w tym teledysku taki omnomnomomnm♥♥♥♥♥♥. Inna sprawa, że wygląda tam, jakby pierwszy raz w życiu miał łopatę w rękach:D I teraz prośba do ludziów: jeśli ktoś posiada tą piosenkę (nie teledysk), którą słucham CIĄGLE, w dobrej jakości i rozmiarze nieprzekraczającym 4 Mb, niech zrobi dobry uczynek i wyśle mi na maila andziulek9512@gmail.com bo ja znajduję na necie jakieś hardkorowe wersje po 7Mb. A muszę oszczędzać pamięć w telefonie:D I tak samo, jeśli ktoś posiada jakieś piękne vs. ulubione zdjęcie BVB, może mi wysłać, bo mam ich niedobór, a nie chce mi się przekopywać neta. Zamiast podziwiać ich fotki przez 2 godziny, wolę napisać rozdział:P I tu muszę się Wam pochwalić: mianowicie w kopiach roboczych W KOŃCU dotarłam do głównej akcji. Lepiej późno niż wcale... A co do rozdziału, to co powiecie na wzajemne wynurzenia Anki i Ashley'a? Ash, tak mądrze się wypowiadał, jak nie on normalnie. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła jakiejś ich kłótni. Pewne dwie dziewczyny, które tutaj komentują, zauważyły ostatnio, że lubię kłótnie, bijatyki i agresywne dziewczyny:D Taaak, wiem, jestem dziwna. Byście widzieli moją reakcję, jak ktoś u mnie w rodzinie się kłóci. Normalnie siadam z kubkiem herbaty, podziwiam i chłonę te emocje. Lepsze niż kino i jeszcze za darmo. I tak, wiem, że nikt nie lubi Drew. Przez Was, ja też już go nie trawię. Ale na szczęście, już coraz bliżej jego końca tutaj. Tzn. końca, jako faceta Ann. W ogóle, jako, że w rozdziale dużo Purdy'ego, to wrzucę jeszcze jedno zdjęcie. AAA i jeszcze jedno pytanie mam, orientuje się ktoś z Was, czy CC dalej pali? Bo pamiętam jakiś stary wywiad z nim, gdzie jarał szluga, ale potem już nigdzie tego nie widziałam, nawet na żadnym zdjęciu.
Next w piątek, albo sobotę. Sama nie wiem kiedy, bo październik to zawsze u mnie ciężki miesiąc z powodów rodzinnych. Nie mam za bardzo czasu na pisanie, ale staram się spiąć i regularnie wrzucać kolejne części. Buziaki, Black Ann vel Carotka.
P.S. Czy ktoś jeszcze nie umie się doczekać nowego teledysku BVB?:D
"-Oszczędzaj siły skarbie. Czeka nas miodowy miesiąc", albo to mnie też strasznie rozbawiło "-A tobie co?- uniósł brew Andy, przerywając malowanie się.
OdpowiedzUsuń-Ukrywam się.- usiadłam na stole." XD
Hahahahahah jezu Ash moim mentorem :D "-Kocham swoje fanki. PurdyGirls.
-Hahahah.- wybuchnęłam śmiechem. -No nie wierzę! To brzmi jakbyś był guru w jakiejś sekcie." sekta Ashley'a to musi być coś :D. No zauważyłam, że lubisz bijatyki, ale przyznam Ci, że ja też więc nie jesteś sama, hihi. Co do zwierzeń Ash'a i Ani to właśnie fajnie to wyglądało. Jak starzy znajomi, a za chwile kłótnia o kanapki, haha. No jezu zawsze się śmieję przy Twoich rozdziałach.
Ejejej teraz październik, właśnie! Ja mam 25 października urodziny więc w ramach prezentu możesz dodawać rozdziały codziennie, heheh jak w raju! <3
Dobra życzę dużo weny i czekam na next 3: <3
Jakby ludzie nadążali z komentowaniem, to mogłabym dodawać codziennie:P Ja nie mam z tym problemu hihihi. Dziękuję ♥
UsuńTo oni umieją normalnie ze sobą rozmawiać? jestem w szoku.
OdpowiedzUsuń,,Hahahah.- wybuchnęłam śmiechem. -No nie wierzę! To brzmi jakbyś był guru w jakiejś sekcie'' w takiej sekcie to znalazłabym się bardzo chętnie <3 (mój podpis mówi sam za siebie).Ja również nie mogę się doczekać tego teledysku mam nadzieję,że nie będę musiała długo czekać.
~Purdy Girl
Zdarza im się:P Ale nie martw się, nie staną się nagle przyjaciółmi:D Sekta, mamy to samo zdanie... Co do teledysku, to wg mnie powinien być na dniach, bo kręcili go chyba z dwa dni temu, a zwykle, jak jakiś zespół daje cynka, to tydzień później już jest opublikowany.
UsuńKochana zajebisty rozdział ale to jak zawsze :-)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna a to celowanie nożem przypomniało mi o ulubionej książce ,,Niezgodna"
A wogóle ja odliczam dni do wydania albumu i chce już zobaczyć ten jebanie zajebisty teledysk !!!!!!!
Książki nie czytałam, bo nie mam na to czasu:( Już tylko 26 dni do nowego albumu♥
UsuńBoże...Purdy Purdy Purdy!!! Jak ja go uwielbiam to mnie aż przeraża!!!<3 Czyli oni jednak umieją ze sobą rozmawiać i to szczerze! :o robią postepy, robią !!! Wyobrazam sobie ta Ann kryjąca się przed fanami ahahhah..dobre :D dooobra nie mam dzisiaj weny wiec się nie rozpisuje misiu <3 ale kocham i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńwww.rebelyellbvb.bloqspot.com
Też Cię kocham♥ To ich pierwsza normalna rozmowa, odkąd się znają, czyli 1,5 miesiąca. W takim tempie, za 10 lat będą przyjaciółmi:D
UsuńTen rozdział jest perfekcyjny.
OdpowiedzUsuńI kurcze, uwielbiam Twoje podejście i Twój dystans. Można się uśmiać momentami, ale kiedy trzeba, robi się poważnie.
PS: Dla mnie październik to początek koszmaru, ale damy radę :D
PS2: Ja się chyba boję tego ich teledysku...
I pomyśleć, że najpierw miałam lecieć w dramę z tym opowiadaniem. Ale stwierdziłam, że zrobię tragikomedię:D Podejrzewam, że mój październik nie będzie wyglądać tak, jak Twój, aczkolwiek Cię wspieram. Ja pod koniec miesiąca idę na różnego rodzaju kursy:(
UsuńP.S. Też się boję, ale tego, że mieli jakiegoś durnego reżysera, który wszystko zmaścił... Już na widok jednej sesji zdjęciowej mało zawału nie dostałam, nawet moja matka pojechała wtedy po ich fotkach "Tacy przystojni faceci, a wyglądają, jakby mieli z 20 lat więcej"
"-Pieprzone zdrajczynie.- mruknęłam pod nosem." haha :D jej. Rozdział taki fajny ^^ I dobrze, że nie dałaś żadnej kłótni podczas tej szczerej rozmowy. Ona pokazała takie prawdziwe, czułe oblicza Asha i Ann *-* jakoś tak poważnie wszystko mówili i nawet się nie śmiali :o haha, Andy jak taki szczeniaczek (:
OdpowiedzUsuńMnie bardziej od Drew denerwuje Jon. Ten to ma talent. Tylko gdzieś widzę jego imię, to już zaciskam pięści :D
To pewnie przez ten niedobór kłótni w Twoim opowiadaniu, domagasz się ich w naszych, haha (:
Czekam na nexta CZYTAM, CZYTAM FAJNE KROPKA .
xoxo ✌
Rozgryzłaś mnie z tymi kłótniami, cholera.:P Jon jest postacią niejednoznaczną, aczkolwiek miewa różne głupie pomysły, które niedługo Wam przedstawię;)
UsuńŻeby Ash spał z Ann? ... :D
UsuńHahahah nie:D Spanie w jakim sensie? :P Kurde, w ten sposób na to nie popatrzyłam. Jonathan jest świnią zdolną do wszystkiego np. wywalenie Ash'a, groźby, śledzenie.
UsuńHej hej ^^
OdpowiedzUsuńEkhem, znów się biorę dzień później za komentowanie _>_
Wybacz, ale się do tego nie nadaję.
Także ten... O czym to ja...?
A! Już wiem!
To, jak za nim poszła... Genialne! :D Czytając ten tekst, cały czas miałam banana na twarzy.
Świetnie piszesz, bardzo mi się podobają Twoje pomysły.
Też bym sobie tak chciała pojechać w trasę z Chłopakami... ~Purdy Girl, jedziemy? ^^
Podsumowując, gratulacje sukcesów, życzę czasu na pisanie i Weny przede wszystkim. Dodawaj często rozdziały, błagaaaaaaaaam!
Pozdrawiam,
~Nikt
To jadę z Wami. Znajdę sobie nowego faceta w Hollywood♥ A jak nie, to mnie niech Purdy przygarnie. Będę mu psy wyprowadzać. I przecież dodaję CZĘSTO:P:P:P
UsuńTyyyy! My do Purdy'ego wbijamy, to Cię zabierzemy... Tylko ostrzegam, że ja już zadarłam z ~Purdy Girl i za karę będę spać na wycieraczce bez wycieraczki xD.
UsuńJa czytam dużo, więc raz dziennie to i tak byłoby za mało xD
Ale i tak szacun, że są 2/3 na tydzień.
~Nikt
Nie od dziś wiadomo, że nasz basista lubi kobiety, to na pewno się ucieszy, jak znajdzie trzy laski na wycieraczce. Widziałam na zdjęciach z jego "koleżankami", że ma duże łóżko:P Zmieścimy się na bank wszystkie. I tak wrzucam co drugi dzień. Musiałabym nie mieć żadnego innego życia, żeby dodawać codziennie nowy... :P
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=koqJaf8qj-Y tutaj ładnie widać łóżeczko Pana Basisty :3
UsuńJedyny minus, że nagranie jest z 2010 roku, czyli "troszkę" stare...
~Nikt
Teraz pewnie ma większe;) Mnie zawsze rozwala z tego filmiku jego mina, jak żuje gumę i z takim skupieniem czyta te wiadomości... Takie to niepodobne do niego:D
UsuńJa się nawet nie mogłam skupić na tym, co mówi, bo patrzyłam na ten jego zdarty nosek :X.
UsuńMówisz, że się tam zmieścimy? xD ^_^
~Nikt
Mam miarę w oczach odziedziczoną genetycznie:P Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Powiem więcej, zmieściłoby się tam więcej osób, ale nie jestem pewna, czy tego chcę. Noo chyba, że to byłby ktoś z BVB.
UsuńHahah,teraz to mnie rozwaliłaś.
UsuńTak się śmieję, że spadłam z krzesła :P
~Nikt
I pomyśl sobie, że ja tak prawie zawsze rzucam tekstami, bez wcześniejszego przemyślenia...
UsuńJak fajnie ^^
Usuń~Nikt
Co ja widzę takie planowanie beze mnie.
Usuń~Purdy Girl
Cichaj, Ty na pewno pojedziesz :P
Usuń<3
~Nikt
No ja z pewnością pojadę,chociaż nie wiem jak przeżyje lot samolotem <3 <3
Usuń~Purdy Girl
Zajebisty. :D Nie wiem co jeszcze napisać, więc jak zwykle życzę weny. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję♥
UsuńJeju, jeju, jeju, jejuuui!!!!! Dziękuję bardzo za dedykację ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ja się strasznie z tego cieszę ♥ Kocham cię strasznie! :*
Rozdział! Cudo! Kocham tą szczerą rozmowę Ann i Ash'a *_* I jeszcze z tą sektą Purdy'ego :D Czyli jestem w sekcie *______* Jestem w niebie XD Po prostu kocham to opo! Zakochana jestem ;D Lecę czytać dalej XD