sobota, 18 października 2014

Rozdział 35

Nie wiedziałam co robić, ale ostatecznie otworzyłam mu furtkę. Momentalnie moje serce przyspieszyło ze zdenerwowania. Czego on, do cholery, chce??? Po chwili zadzwonił dzwonek nad drzwiami. Wzięłam głęboki oddech i uchyliłam drzwi.
-Ann. Możemy porozmawiać?- powiedział przymilnie.
-Nie mam ochoty.- burknęłam.
-Proszę. Chcę ci wszystko wytłumaczyć.- niechętnie wpuściłam go do holu.
-Okej. Ale pospiesz się. Jestem zajęta.- odpowiedziałam chłodno.
-Chciałem cię przeprosić. Wtedy, w Kansas... Ja byłem pijany. Nie wiedziałem co robię. Poza tym, one mi się narzucały.
-Byłeś pijany? To ciekawe, bo szedłeś idealnie prosto.- zaśmiałam się.
-Annie, mi naprawdę na tobie zależy. Kocham cię.- powiedział błagalnie.
-Ale ja ciebie nie! Zdradziłeś mnie. A ja zdrady nie wybaczam! Nie kompromituj się dłużej i wyjdź.
-Nie! Chcę być z tobą! Daj mi jeszcze jedną szansę!- złapał mnie mocno za łokieć.
-Pierdol się! Nie chcę cię znać! Puść mnie!- próbowałam się wyszarpnąć.
-Zacznijmy wszystko od nowa.- nie dawał za wygraną.
-Nie słyszałeś, co powiedziała?! Puść ją!!- usłyszałam głos Ashley'a za sobą, a po chwili jego dłoń zacisnęła się ostrzegawczo na nadgarstku Drew. Drugą ręką delikatnie, ale stanowczo przyciągnął mnie do siebie. Wyrwałam się Fuller'owi i przysunęłam do boku basisty.
-Ooo proszę. Twój opiekun. A gdzie reszta ochroniarzy?- spytał z przekąsem, model.
-Nie twoja sprawa. A teraz, skoro ustaliliśmy, że Ann do ciebie nie wraca, opuść nasz dom.- warknął Purdy.
-Myślisz, że jak jesteś jej opiekunem, to możesz się wpieprzać?
-Nie jestem tylko jej opiekunem. Ale nie zamierzam ci się tłumaczyć. Jako najstarszy tutaj i właściciel tego domu, każę ci wypierdalać, zanim przestanę się hamować!- syknął wściekły basista.
-Ah tak. Może mi powiesz, że jesteś jej chłopakiem? Czytałem te brednie.- zaśmiał się Fuller.
-To nie brednie.- mruknęłam.
-Słucham?!?!- Andrew spojrzał na mnie zdziwiony.
-Od niedawna jesteśmy parą.- potwierdził Ash, mocniej mnie obejmując.
-Hahahah, nie wierzę. Przecież wy się nienawidzicie! Nigdy się na to nie nabiorę.- założył ręce na piersi, Drew.
-Nie?! To patrz na to!- powiedział zimno Ashley, chwytając mnie gwałtownie za podbródek i mocno całując w usta. Zszokowana, automatycznie oparłam ręce o jego klatkę piersiową. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na Drew. Stał z szeroko otwartą buzią.
-Widzisz, gdybyśmy nie byli ze sobą, po czymś takim na pewno bym oberwał. Kochanie, chcesz mnie uderzyć?- uśmiechnął się do mnie lekko, mój chłopak.
-Nie. Ale mam ochotę uderzyć jego.- wskazałam na modela. -Drew, proszę cię. Wyjdź stąd i daj mi święty spokój.
-Czyli jednak jechałaś na dwa fronty. A do mnie masz pretensje, o jakieś dwie panienki!
-Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie zdradziłam cię. Ale to już nie ma znaczenia. Wynoś się, zanim stracę cierpliwość.- warknęłam. W końcu Fuller mnie posłuchał. Obrzucił jeszcze naszą dwójkę wściekłym spojrzeniem i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą, opierając się o Ashley'a.
-Co za debil.- westchnęłam.
-Fakt. Ale już masz z nim spokój. Przepraszam za ten... no, całus.- spojrzał na mnie niepewnie.
-Właśnie uświadomiłam sobie, że jeśli mamy być przekonujący dla innych, musimy tak czasem zrobić.- odezwałam się po chwili. W sumie to było zwykłe cmoknięcie, tyle, że w usta.
-Dobrze, że jeszcze nam do łóżka nie każą razem iść.- mruknął basista. Spojrzałam na niego z rozbawieniem.
-Przecież ty lubisz takie rzeczy.
-Ale nie z przymusu. Nie zaciągnąłem żadnej siłą. Same chcą.- wzruszył ramionami ciągnąc mnie za nadgarstek do góry, po schodach.
-Dużo masz nauki?- spytał.
-Nie. A co?
-Bo gram na konsoli, a samemu do bani.
-Spoko. A jakie masz gry?
-Ej, mieszkasz z piątką facetów. Mamy gry z każdego rodzaju. Strzelanki, sportowe, wyścigi...
-Ooo wyścigi mogą być!- przerwałam mu.
-Mogłem się tego spodziewać, biorąc pod uwagę, że jesteś piratem drogowym.
-Wal się.- uśmiechnęłam się słodko, wchodząc do jego pokoju.
-Zobaczymy, czy jesteś we wszystkim taka dobra.- zaśmiał się, wkładając płytę.
Przez pierwsze dwa wyścigi przegrywałam. I to bardzo. Ashley się cieszył jak małe dziecko. Ale przecież do trzech razy sztuka. W końcu dopasowałam sterowanie w tej durnej grze do swoich potrzeb i tym razem ja go ograłam. Graliśmy tak dobre dwie godziny, aż w końcu uznaliśmy, że jest remis.
-Dobra, trzeba by wykombinować jakąś kolację.- zauważyłam.
-To wymyśl coś. Znasz ciekawe przepisy.- zaklaskał w dłonie ucieszony. Mówiłam już, że zachowuje się jak dziecko?
-Nie mam pomysłu. Może spaghetti?- spytałam powątpiewająco.
-W tym to akurat ja jestem mistrzem.- powiedział dumny z siebie.
-Ooo, czyli ty dziś gotujesz.- ucieszyłam się.
-Żartujesz? Ja jestem chory. Ale ewentualnie mogę ci trochę pomóc.
-O rany, dobra. Rusz się.- popchnęłam go w stronę kuchni. W sumie, jak się tak zastanowić, to wspólne gotowanie dobrze nam wychodzi. To chyba jedyna czynność, podczas której się nie kłócimy.
Po kolacji standardowo ja się uczyłam, a Ashley spał. Miał już tylko stan podgorączkowy, ale i tak ma wolne, więc niech się opierdala.

Następny dzień, sobota.

Obudziłam się dość wcześnie, jak na mnie, bo o 7.30. Zwlokłam się z łóżka i ubrałam to, bo było mi cholernie gorąco. Związałam włosy i założyłam soczewki. Wczoraj próbowałam sobie zapuścić krople, ale oczywiście średnio mi to wyszło. Nie ma innej opcji, muszę poprosić Ashley'a. Doczłapałam się do kuchni i mało nie padłam na zawał, widząc tam siedzącego basistę, wśród masy papierów.
-Pojebało cię? O tej porze normalni ludzie śpią!- mruknęłam, robiąc sobie herbaty.
-Wena mnie naszła.- odpowiedział cicho.
-Na co?- przekopywałam lodówkę w poszukiwaniu czegoś na śniadanie. Dużego wyboru to tam nie było.
-Na nową piosenkę. Czasem piszemy razem z Andy'm. Musimy jechać na zakupy, bo zdechniemy z głodu.- zauważył.
-Nienawidzę zakupów.- załamałam się.
-Jak kobiety mogą tego nie lubić?- zdziwił się.
-Normalnie! Bardziej mnie dziwi, że faceci to lubią.- powiedziałam z przekąsem, wiedząc jak kocha łazić po sklepach.
-Jak zjesz, to pojedziemy moim autem.
-Ej! A czemu ja nie mogę prowadzić?- zaoponowałam, jedząc serek homogenizowany.
-Bo nie! Ja chcę żyć.- zaśmiał się gorzko, wciąż coś bazgrząc.
-Jakoś, jak wracaliśmy po koncercie, to jechałam spokojnie.
-I tak przez całą drogę się bałem. Nigdy nie wiadomo, kiedy ci coś odpierdoli.
-Spierdalaj. Skoro tak bardzo chcesz prowadzić, to wcześniej zrobisz coś dla mnie.
-Niby co?- uniósł brew.
-Zapuścisz mi krople.
-Hahahah serio? Dalej się nie nauczyłaś?- śmiał się ze mnie.
-Jak widać nie. Okej. Zjadłam. Za 3 minuty widzę cię u mnie w pokoju.- wstałam i poszłam do łazienki. Jak wyszłam, Ashley już siedział na łóżku, bawiąc się moim lekarstwem. Ułożyłam się obok niego, starając się nie zaciskać oczu. Purdy przyglądał mi się chwilę, śmiejąc pod nosem. W końcu przytrzymał moją powiekę. Nagle się odezwał:
-Ej, co tam jest na balkonie?
-Gdzie?- spojrzałam w tamtym kierunku. W tym momencie wpuścił mi kroplę do oka. Kurwa! Spojrzałam na niego zła, a on to wykorzystał, zapuszczając mi lekarstwo do drugiego oka.
-Już.- wyszczerzył się.
-Zabiję cię!- mruknęłam.
-No co? Było szybko? Było. I nie powiesz mi, że cię bolało.- kurde, no fakt.
-Mhm. Dziękuję.- powiedziałam, z powrotem siadając. W tym momencie zadzwoniła moja komórka. Jonathan.
-Czego?- burknęłam.
-Dlaczego nigdzie nie widzę waszych słodkich zdjęć?- naskoczył na mnie.
-Bo Ashley był chory? Zaraz jedziemy na zakupy, to na pewno jakieś dostaniesz.- warknęłam, dając na głośnomówiący.
-Mam nadzieję! Pamiętaj: macie wyglądać na szczęśliwie zakochanych. Nikt nie może mieć wątpliwości.
-Jon, powtarzasz się. Daj nam spokój i pozwól robić swoje. I nie dzwoń do mnie, jak mam wolne, bo tylko mnie wkurwiasz!- podniosłam głos.
-Ty swoim zachowaniem wkurwiasz mnie od dwóch lat!- zauważył.
-Serio? A co ja takiego robię?- zaśmiałam się.
-Mam ci przypomnieć wszystkie twoje wybryki? Aaa i zapomniałem ci ostatnio podziękować, za pocięte opony.- warknął.
-Popatrz, tak dobrze mnie znasz. Wiesz do czego jestem zdolna, gdy mnie ktoś prowokuje, a mimo to, dalej to robisz.- syknęłam.
-Mogłem ci jednak wtedy nie pomagać.- westchnął.
-Ale to zrobiłeś. Nara!- rozłączyłam się. Ashley patrzył na mnie podejrzliwie.
-O czym on mówił?- spytał.
-O mojej arcyciekawej przeszłości. Mówiłam wam, że nigdy nie byłam grzecznym dzieckiem. Powiedzmy, że dość szybko przeszłam okres buntu i dojrzewania.- wytłumaczyłam oschle.
-Może powiedziałabyś coś więcej?- zaproponował.
-Nie. Nie lubię mówić o sobie.- wstałam z łóżka, pakując torbę.
-Wiem. Pytanie tylko, czy kiedykolwiek zaufasz nam tak, żeby coś wyznać.- uniósł brew.
-Chciałabym, ale nie umiem.- odpowiedziałam cicho. Ash podszedł do mnie, unosząc lekko mój podbródek i patrząc mi smutno w oczy.
-Jesteś młoda. Nie rób tego błędu co ja, bo widzisz, jak to się kończy.
-Myślisz, że kiedyś będziemy potrafili przestać udawać?- szepnęłam.
-Nie mam pojęcia.- odszepnął. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. W jego spojrzeniu widziałam... zrozumienie? Mimo wszystkich różnic, jakie nas dzielą, w gruncie rzeczy jesteśmy do siebie podobni. Odsunęłam się od niego, zakładając torbę. Poszliśmy do garażu, wcześniej uruchamiając alarm. Spojrzałam niepewnie na jego samochód. Do czego to doszło, jedziemy SAMI jednym autem. Ashley włączył płytę Skid Row i skierowaliśmy się do galerii handlowej. Czekały nas większe zakupy.
W galerii skierowaliśmy się od razu na pierwsze piętro, omijając wszystkie butiki. Miałam wrażenie, że wszyscy się na nas gapią, więc automatycznie przybliżyłam się do basisty. Po chwili poczułam, jak łapie mnie za rękę. Zdziwiło mnie to, ale po sekundzie przypomniały mi się słowa Jon'a.
-Niezłe przedstawienie.- zaśmiałam się cicho.
-Kociaku, pamiętaj: jestem miłością twojego życia.- pokazał mi język.
-To znaczy, że powinnam się wpatrywać tylko w ciebie, zamiast patrzeć pod nogi?- uniosłam brew.
-Byłoby idealnie. Ale przecież nie chcesz się wywrócić. O fuck!- nagle gwałtownie skręcił w prawo, ciągnąc mnie za sobą. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Dopiero gdy za nami usłyszałam piski i nawoływania, zrozumiałam. Fanki. PurdyGirls. Dopadły nas w kilka chwil. Westchnęłam głęboko, patrząc niepewnie na Ashley'a.
-Możemy prosić o autograf?
-I zdjęcie?- błagały jedna przez drugą. Purdy oczywiście się zgodził, posyłając im swój firmowy uśmiech, który tak na nie działa.
-Ashley, to twoja dziewczyna?- spytała jakaś w zielonych włosach.
-Owszem.- mruknął, podpisując się na jednej z kartek.
-Kurczę, ale masz farta. Jesteście zakochani?- jedna z nich spojrzała na mnie.
-Oczywiście.- uśmiechnęłam się do niej lekko. -Może zrobię wam zdjęcie, co?- zaproponowałam. Niech się dziewczyny cieszą. Porobiłam im kilka fotek, mało nie wybuchając śmiechem, widząc lekko już wymuszony uśmiech Purdy'ego.
-A możemy wam zrobić razem zdjęcie? Prooooszę.- czarnowłosa dziewczyna, młodsza ode mnie, spojrzała z nadzieją. Popatrzyliśmy na siebie z Ash'em niepewnie. W końcu odpowiedzieliśmy chórem:
-Okej.- Ashley objął mnie w pasie, głowę opierając o moje ramię. Uśmiechnęłam się najszczerzej, jak umiałam, przytulając się do niego.
-Gotowe. Dziękuję.- wyszczerzyła się dziewczyna.
-Ale pamiętaj, ja też chcę dostać to zdjęcie. Widzimy się, mam nadzieję, na jakimś koncercie.- puścił jej oczko Ashley i pociągnął mnie za rękę.
-Powinni nam dać Oscara.- wybuchnął po chwili śmiechem.
-Przynajmniej Jonathan nie będzie narzekał, że nie mamy „słodkich zdjęć”. Myślisz, że to było wystarczająco słodkie?- spytałam.
-Ocenimy, jak je zobaczymy. Jeśli moja mina nie oddawała w tamtej chwili moich myśli, powinno być okej.- poprawił włosy.
-To będzie cięższe niż myślałam.- mruknęłam. Na szczęście w sklepie mógł mnie już puścić, bo jeździł wózkiem. Robiliśmy ogromne zapasy żywności, bo w poniedziałek miały wrócić nasze obżarciuchy.
Ashley na dłużej zatrzymał się przy kosmetykach i perfumach. Pomasowałam sobie skroń, stając koło niego.
-Który lepszy? Który ładniej pachnie?- pomachał mi jakimiś szamponami do włosów.
-Tak w ogóle, to ten jest damski, tylko w czarnej butelce. Poza tym, oba są do bani. Może i znasz się na zdrowej żywności, ale na pewno nie na kosmetykach. Z tych wszystkich, ten jest w miarę.- uderzyłam go inną butelką w pierś.
-A ty niby się na tym znasz?- niedowierzał.
-Słuchaj, to, że nie chce mi się jakoś wybitnie malować i układać włosy, nie znaczy, że się nie orientuję. Kiedyś chciałam być makijażystką.- mruknęłam.
-TY?!?!- wydarł się.
-Taaa. Wiesz, umiem się malować, ale jak mam do wyboru makijaż, albo 15 minut dłużej spania, zawsze wybiorę sen.- tłumaczyłam mu jak dziecku.
-Ty chyba powinnaś się urodzić facetem.- pokręcił głową.
-O! I tu się zgodzę. Zamieniłam się na mentalności z bratem. On jest jak baba.
-Masz brata?- zaciekawił się.
-Niestety.
-A powiesz coś więcej?- popatrzył prosząco.
-Jest 10 lat starszy i się nie znosimy. Ma żonę i dziecko.- powiedziałam obojętnie.
-Rany, czy ktoś w twojej rodzinie cię lubi?- spytał Ashley. Zatrzymałam się gwałtownie.
-Zdarzyło się.- odpowiedziałam powoli. -I chyba mój ojczym mnie lubi. A przynajmniej docenia.
-Ojczym? Eee, sory. Nie było pytania.- odpuścił.
-Nie dlaczego? Skoro już musisz wiedzieć, to ci powiem. Ojciec od nas odszedł, jak miałam kilka miesięcy. Stwierdził, że dzieci, to nie jest to, czego pragnie. Nie znam go- wzruszyłam ramionami.
-Jak można zostawić swoje dziecko?!- basista oburzył się. -Okej, można rozstać się z jego matką, ale własne dziecko??? Ja tak nigdy nie zrobię. Przecież dzieci są cudowne. I takie niewinne.
-Serio tak myślisz?- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Jasne. Jak już się spłodziło malucha, to trzeba za niego wziąć odpowiedzialność.
-Dziwnie to brzmi w ustach człowieka, dla którego liczy się tylko dobra zabawa.- mruknęłam.
-Kiedyś chciałbym założyć rodzinę. Ty nie?- spytał.
-Nie wiem. Ja nie potrafię miesiąc z facetem wytrzymać, a gdzie tam do małżeństwa, o dzieciach nie wspominając.- westchnęłam.
-Czyli nasz „związek” będzie dla ciebie czymś w rodzaju szkoły przetrwania, biorąc pod uwagę, że mamy się tak męczyć minimum 9 miesięcy.
-Zrób coś dla mnie i nie mów ile będziemy razem, bo robi mi się słabo.
-Dlatego, że tak się nie lubimy?- upewniał się.
-Nie. Dlatego, że mnie to przeraża.- sprecyzowałam, ciągnąc go do kasy. Zapłaciliśmy za zakupy i skierowaliśmy się na parking. W drodze powrotnej żadne się już nie odezwało.

Kilka godzin później

Po raz drugi już dzisiaj brałam prysznic. Było cholernie gorąco. Ashley już chyba wyzdrowiał, bo zrobił się prawie tak wkurwiający, jak zwykle. Włączył sobie teraz na cały regulator jakąś płytę i coś robił. Nie zamierzałam mu przerywać, bo jeszcze byśmy się o coś znów pokłócili. Wychodząc z łazienki w samej bieliźnie usłyszałam dzwonek od domofonu. Słabo, bo słabo, ale zawsze. Wkurwiona zarzuciłam na siebie króciutki szlafrok, ledwo sięgający do połowy uda i poszłam otworzyć. Purdy nie usłyszał na bank. Przed furtką stało jakichś dwóch kolesi. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam im. Po chwili pojawili się w drzwiach.
-Eeem? Jest może Ashley?- zapytał jeden z nich, mierząc mnie z góry na dół zboczonym spojrzeniem. Cholera, czemu nie założyłam czegoś innego?
-Zależy kto pyta.- uniosłam brew.
-Ja jestem Danny, a to Jeff. Jesteśmy jego kolegami, a ty?- powiedział przymilnym tonem koleś w krótszych włosach.
-Jego dziewczyną. Ej! Już cię gdzieś widziałam!- skierowałam się do Jeff'a, wpuszczając ich do środka.
-Jestem gitarzystą Bacha.- wyjaśnił.
-Aha. Dobrze, to może poczekajcie w salonie, a ja zawołam Ashley'a.- wskazałam ręką pokój.
-Swojego chłopaka.- dopowiedział Danny. O co mu chodzi?
-Taak.- poszłam na górę. Wparowałam szybko do pokoju basisty.
-Co jest, kurwa?- podskoczył wystraszony, po czym zlustrował mnie wzrokiem.
-Jacyś dwaj kolesie: Danny i Jeff, siedzą w salonie. Podobno twoi koledzy.
-CO?!?! Co oni tu robią, do cholery?- pisnął Ashley.
-Skąd mam wiedzieć. Patrzyli się na mnie, jakbym była jakimś obiektem muzealnym. Idź do nich.- popchnęłam go w stronę drzwi.
-Czekaj! Chwila!!! Ty nic nie rozumiesz. Oni przyszli do ciebie.- zatrzymał się.
-Że co? O czym ty pierdolisz?- zdziwiłam się.
-Dowiedzieli się, że mam nową laskę i przyszli cię zobaczyć i ocenić. Musisz tam zejść ze mną.
-No chyba cię pojebało! Nigdzie nie pójdę. W dupie mam, że to jacyś twoi kumple. Co ja jestem?- warknęłam.
-Musisz to zrobić. Jak cię zobaczyli, to pewnie nie wierzą, że jesteś moją dziewczyną. Wyglądasz inaczej niż poprzedniczki.- wytłumaczył szybko, widząc moje mordercze spojrzenie.
-Ja pierdolę... Nie wierzę. Ty dalej masz gorączkę, czy jak? Nie chcę!- założyłam obrażona, ręce na piersi.
-I tak musimy udawać. Powiedzmy, że to taki... trening. A teraz idź się przebrać. Błagam, powiedz, że masz coś w miarę seksownego w swojej szafie.- powiedział prosząco.
-Słucham??? A co ci się nie podoba w moich ciuchach?- podniosłam głos.
-Nic. Po prostu, oni dobrze mnie znają i wiedzą, jaki typ dziewczyn mnie kręci. A ty się ubierasz zupełnie inaczej. Najlepiej by było, jakbyś znalazła coś w tym stylu.- wskazał na mój szlafrok.
-Moment. Czy ja dobrze rozumiem, że im mniej mam na sobie, tym bardziej jestem w „twoim typie”- uniosłam brew.
-Owszem. No widzisz, jaka ty jesteś mądra. Zrób to dla mnie i mi pomóż. MUSIMY wypaść wiarygodnie. Poza tym, ja ci pomogłem pozbyć się Drew.- zauważył.
-Sama też bym dała sobie radę. Dobra, kurwa. Idź do nich, a ja spróbuję coś znaleźć.- machnęłam ręką, wychodząc na korytarz.
-Postaraj się.- poprosił i zszedł na dół. Ja go naprawdę zabiję, zanim wrócą chłopcy. 
***************
PIEPRZONY BLOGGER nie chce współpracować:( Niesprawdzany, bo ekstra dla Was się spieszyłam. Dedykuję ten rozdział Imperfekcie, za te rozmowy, plany, dyskusje i pomysły odnośnie BVB (i wspólne nabijanie się z Ashley'a♥). I mieliście "moment" parki. Dobra, wiem, że kijowy, ale większa namiętność nie pasuje. I proszę mi tu ładnie pisać, jak Wam się podobało, jak emocje itp!!! Wgl, ludzie! Weekend, a Wy macie problem z machnięciem komentarza, seeerio? Dobra, wiem, że nie zawsze się da, ale no proszę Was. Jak to mówi mój kumpel "szanujmy się":D Znowu dowiedzieliście się małego szczególiku o Ann. Aaa i część osób chciała, żeby Ashley przywalił Drew. Cóż, myślę, że mój pomysł z uświadomieniem go, taki najgorszy to nie był... Następny CHYBA w poniedziałek. Na koniec jeszcze jedno zdjęcie z Jeff'em.
!!! 14 komentarzy=nowy !!!

34 komentarze:

  1. O matko..od czego tu zacząć.
    Po kolei - idealna piosenka.
    Może Drew nie oberwał (:c), ale chyba w końcu dotarło, że powinien dać sobie spokój. Czyli mam rozumieć, że nie muszę się bać, że gdzieś tu nagle wyskoczy?
    To jest niesamowite, jak dobrze się rozumieją, kiedy się nie kłócą :) Jednak wspólne problemy łączą niemal tak samo, jak wspólny wróg.
    Czy tylko ja jednak nie wyobrażam sobie Ashley'a w roli ojca? o_O Znaczy jakoś wyobrażam, ale to przerażająca wizja xD
    Znów Ann się musi poświęcać. Ciekawa jestem czy wypadną wystarczająco wiarygodnie :) I świetnie, że coraz więcej się o niej dowiadujemy.

    I... dziękuję! Za rozdziały, za rozmowy, za banan na ryjku. I za zrycie mi mózgu całkowicie. Cóż...nabijania się z Asha nigdy za mało (nie żebym nadal wyobrażała go sobie w roli seksuologa...o_O)

    Coś jeszcze miałam napisać, ale zapomniałam co :c Dobra, to chyba tyle.
    Weeeeny dużo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty sama wiesz, ile się naszukałam odpowiedniej piosenki:D Drew=terapia szokowa:) Pojawić, może się pojawi, ale już nie będzie chciał wracać. Ja się boję tego ich porozumienia... Ash jako ojciec? To już łatwiej mi go sobie wyobrazić, jako tego seksuologa prowadzącego terapię "tej" pary^_^ Dziękuję♥♥♥

      Usuń
  2. " -Co jest, kurwa?- podskoczył wystraszony, po czym zlustrował mnie wzrokiem. " Hahaha jeju dlaczego on się jej tak boi? Tylko weszła do jego pokoju, haha :DD.
    Zdążyłam jeszcze dziś skomentować, juhu.

    No nie mogę, znowu Ash taki uroczy aghrosji <3
    Ale dobra... jak wrócą chłopaki, to nasza niespodziankowa para roku nadrobi wszystkie stracone kłótnie, jestem tego pewna, haha.
    No i podłączam się do pytania Imperfecty, Nie muszę się bać, że znów nagle, tak z dupy, bez powodu wyjdzie gdzieś tu Drew i popsuje wszystko? :O.
    Nie lubię go i niech już spierdala noooo :((((((((((((((((((((((((((((((((((
    Teraz rozważam, co ubierze Ann. No nie wiem w jakim stopniu poświęci się dla Ash'a, ale znowu narobiłaś ciekawości dlatego czuj się zobowiązana, że musisz dodać szybko. Jak dla mnie to możesz nawet teraz! <3 :D
    Dobra bo trochę jestem zmęczona i nie wiem co tutaj jeszcze napisać... więc przepraszam.

    No to ogólnie rozdział cudowny ♥
    Życzę dużo weny, czasu, komentarzy i wszystkiego czego potrzebujesz! Trzymaj się tam i miłej nocy. ♥♥ :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszka z psychopatką:D Drew już nie będzie zarywał. Teraz to wróg nr 1:) Zaprojektuję strój Ann, to w następnym znowu wrzucę linka do zdjęcia:D Dziękuję♥♥♥

      Usuń
  3. aaaaa kocham Cię!!! <3
    ten rozdział jest mega!
    udawanie pary *.* kurde nie wiedziałam, że Ann jest taka ugodowa xD
    jestem baaaaaaaaaaaardzo ciekawa co wymyśli z tymi ciuchami i wgl całej tej rozmowy jestem ciekawa xDD
    i te poważne rozmowy *.* wreszcie zdarza im się normalnie porozmawiać
    Ash jest mimo wszystko słodkim ochroniarzem xD
    weeeny <3
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3
    (dzisiaj się ogarnąć nie mogłam i ciągle sprawdzałam Twój blog czy przypadkiem nie dodałaś rozdziału xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Cię kocham:D No wiesz, podpisali umowę, to Ann musi się zgadzać:) Rozmowa będzie fajna. Chyba. Tzn nie będzie jakaś super odkrywcza, ani nic, ale mi się podoba. Psychofanka:P Dziękuję♥♥♥
      P.S. Ash wgl jest słodki, jak nie udziela idiotycznych wywiadów i nie poprawia ciągle tych włosów.

      Usuń
  4. Ann i Ash tworzyliby taką idealną parę. W sensie nie bez kłótni, ale zawsze razem. Mimo wszystko *-* Szkoda, że nie darzą się jeszcze większym uczuciem, ale tylko czekam na jakieś postępy ^^ uwielbiam te ich momenty i szczere rozmowy. Dziwne, ale wydaje mi się, ze Ann najbardziej otwiera się właśnie przy nim, a on najlepiej ją rozumie <3 no i to, jak pozbył się Drew i ją pocałował. Myślałam, ze gdy tylko Fuller wyjdzie, Purdyemu sie dostanie, a tu taka niespodzianka *-* jestem ciekawa, jak dalej będzie wyglądać ich zwiazek i przekonywanie innych co do jego prawdziwości (o ile takie słowo istnieje) <3 czekam na nexta, pisz szybko, CZYTAM, FAJNE, KROPKA . świetny rozdział. Życzę dużo weny, czasu i dobrej pogody! ;D
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, takie piękne komentarze dzisiaj♥. Nic nie jest jeszcze stracone, żeby ta parą kiedyś byli. Ale sama nie wiem. Będą postępy:) Myślę, że oboje mają podobne przeżycia. Jak w tytule "Let's help each other" :D Ja tam używam takiego słowa;) Dziękuję, Słoneczka nigdy dość♥♥♥

      Usuń
  5. Rozdział fauny i ciekawie mnie do kąd się posuną by im uwierzono i jak Ann się ubieże :)
    Standardowo went życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. This kiss...This kiss! <3 Jejku takie to urocze *.* Dobrze, ze Ashley akurat w taki sposób, kulturalnie wyprosił Drew, chociaz w mordę mu też mógł dać :D Strasznie lubię takiego władczego i groźnego Purdy'ego <3 Ann zaczyna się chyba pomalutku,pomalutku,pomalutku, bardzo, bardzo, bardzo pomalutku otwierać :) Widać ze miała ciężką przeszłość i grzeczna nie była....hmmm skąd ja to znam yhyhy :D :D :D Jezu tak w ogóle nie ma chyba drugiej tak skomplikowanej pary. Niby sie nienawidzą, czasami zachowują się jak przyjaciele loool xD Będzie beka jeżeli oni dalej będą się tak zachowywać, a chłopaki wròcą, przeciez wyslą ich do psychiatryka Ahaha :D Taaa...też miałam zaciesz jak Ann wpadła do pokoju...Biedny Ash, on kiedyś na zawał przy niej padnie :P W, ogóle ciekawi mnie co ta laska wymyśli z tą stylizacją..hehe...Ja bym chyba go za coś takiego zabiła,ale mniejsza :D Aaaa...zapomniałabym! Ash taki kochany, chciałby założyć rodzinę...awwww, Ta a ja podobnie jak Ann sie do tego nie nadaje yhyhyh :D Dobra uciekam bo niedziela -.- A niedziela = zadania A zadania = zgon :3
    Buzi misiaku i zycze weny <3 kc!
    http://rebelyellbvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buzi buzi:D Zanim Ania się otworzy, to jeszcze chwila. Ciężka przeszłość, taaa...:D Nad stylizacją dzisiaj usiądę. Dasz radę skarbie. Dziękuję♥♥♥

      Usuń
  7. Rany! Ash I Ania tacy przekonujacy ;D życzę weny!!!
    Sosik :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hello ^^
    Humor poprawił mi się diametralnie.
    Kolejny rozdział można zaliczyć do udanych.
    Udawanie pary wychodzi im całkiem dobrze, zaskoczył mnie ten fakt, że jeszcze się nie pozabijali.
    Te wspólne gotowanie, zakupy, spędzanie ze sobą czasu rozczula mnie jakby w jakiś sposób, aczkolwiek Ashley zawsze mnie rozczula, ale nie mówmy tu o mnie.
    ''Kociaku, pamiętaj: jestem miłością twojego życia'' ten tekst zostanie mi w głowie do końca życia.
    Nie na widzę kropli wszelkiego rodzaju tym bardziej kropli do oczu dla mnie to złooo tym bardziej że ja mam bardzo wrażliwe oczy i jak coś kwitnie to oczy mam całe załzawione.
    Po cichu myślę, że Ann otworzy się właśnie przed Ashley'em i to jemu pierwszemu powie cała prawdę osobie.
    Oboje mają bardzo ''ciężkie'' charakterki co nie zmienia faktu, że nie pasują do siebie.
    Czy Ann ma w swojej szafie coś seksownego?
    Możliwe, że znajdzie jakąś mega krótką sukienkę i gdy w tej kreacji zobaczy ją jej ''chłopak'' i jego koledzy to szczęka im opadnie.
    To dobrze, że chłopaki już wracają nudzi mi się bez ich odpałów.
    Dziwię się, że czytasz jeszcze te moje komentarze.
    No i znów się powtórzę no ale mówi się trudno, bardo weny Tobie życzę.
    Czekam na kolejny <3
    ~Purdy Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, krople, najgorsze lekarstwo na świecie. Ahaha, lubię Twoje komentarze:D Dziękuję♥♥♥

      Usuń
  9. Muszę powiedzieć, w sumie napisać jedno: ten rozdział jest kurewsko dobry!!
    Żałuje jedynie, że Drew nie dostał po mordzie :D. Ale był pocałunek, delikatny, ale był. Aż mi się dziób cieszy :). I zakupy, rozmowy - takie słodkie. Bardzo fajnie, ale czekam na powrót wrednej części ich związku w sumie, tak można to teraz nazwać :P.
    Jeff i Danny przyszli na obchód, no nie mogę haha. sobie to wyobraziłam :D. Mogła im odpowiedzieć: lupę a może miarę chcecie? Albo wiem, mogła zrobić im pokaz z każdej strony... ale chociaż może jak się przebierze tak będzie :P. I będzie kolejny pokazowy buziak? Albo siadanie na kolanach Asha? Albo... ok, już kończę bo za bardzo puszczają wodze fantazji :).

    Ash i jego wypowiedź o dzieciach, ahhh.

    Tradycyjnie, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wredna część oczywiście, że będzie. Chłopaki przyszli ocenić:D Fakt, wyobraźnia Cię ponosi. Ashley, jakby jakimś cudem dowiedział się, co ja o nim wymyślam, to by mnie wyśmiał, albo miałby reakcję co najmniej taką, jaką miał w ostatnim wywiadzie na temat Andley'a:D Dziękuję♥

      Usuń
    2. Co do Andleya facet ma rację. Nie chciałabym, aby ktoś robił że mnie homo :P.
      Już któryś dzień skrobię opowiadanie o nim. I gdyby to przeczytał, to by chyba śmiałby się do rozpuku. Takie rzeczy chodzą mi po głowie że ho ho. :D Może CC tłumaczy mu twojego bloga haha :D

      Usuń
    3. Patrząc na to, jaką CC miał minę, jak musiał czytać 50 twarzy Greya, to wątpię, że on szuka takich rzeczy na necie:D Rany, słyszałam dzisiaj dwa razy premierę Goodbye Agony i już mam 4 ulubioną piosenkę z ich nowej płyty...

      Usuń
    4. Nie dziwie się mu, nie czytałam 50 twarzy greya, wolę ambitniejsze książki :P.
      O tak piosenka genialna, chcę już całą płytę :D

      Usuń
    5. Podobno Grey jest fajny. Ale ja osobiście, zamiast czytać o seksie, to wolałabym to jednak przeżywać:D Jeszcze tylko tydzień...

      Usuń
  10. No kurwa zabiję tego blogera!!! Od kilku godzin nie mogę dodać komentarza i prubuję go już napisać setny raz grrr.... ;P
    No ten "sposób" na uświadamienie Drewa to taki nie najgorszy Ci powiem ;P Błagam więcej takich scen publicznie, przytulanki, mizianie, całowanie, te sprawy ;333 a wogóle to przy tych jego kolegach to mają wypaść wiarygodnie (if you know what i mean XD) PIERDOLIĆ ANGIELSKI!! !!
    Ciekawa jestem jak się ubierze, hehe ;3
    EM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje problemy z komentarzami pomaga, jak je wcześniej kopiuję. Blogger wtedy "cudownie" się naprawia... Czy wypadną wiarygodnie to nie wiem, już nie pamiętam zbytnio co tam naskrobałam:D Postaram się napisać kilka takich scenek:) Dzięki♥

      Usuń
  11. aaaaaaaa!!!! To CC czytał Greya publicznie, a ja o tym nie wiem? ?! Dawać mi tu linka, kurewki jedne XDD
    Co do rozdziału to jak zwykle nie mam pomyslu, nie chce mi się pod każdym pisać jak to bardzo Cię kocham, nie moge doczekać sie następnego i kocham Twojego bloga, bo pewnie już wszyscy rzygaja tą tęczą i wgl ;3333 wiedz tylko, że czytam, czytam i CZEKAM Z WYTĘSKNIENIEM taaa... ta mania sprawdzania po kilka razy dziennie...
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyjesz w średniowieczu:P https://www.youtube.com/watch?v=9QBRxRTnJ10 łap. i radzę się skupić na minach Comy, a nie wyjątkowo na Andy'm. CC wymiata^_^ (w końcu mój miszcz). I BŁAGAM, NAPISZ MI POTEM SWOJĄ REAKCJĘ:D:D:D:D Brakuje jeszcze kilku komentarzy, więc tak szybko nie dodam. Dzięki♥

      Usuń
  12. Kurwa, rozjebie bloggera! Miałam napisany piękny komentarz tuż po tym, jak dodałaś rozdział. Dość długi, no i o niczym nie zapomniałam. Dzisiaj ~Purdy Girl pyta się, czy komentowałam rozdział, bo ona jakoś nie widziała. Wchodzę, patrzę, a tu kuźwa nie ma! Myślałam, że mne rozsadzi od środka... Tak więc wybacz, że komentuję tak późno. Po prostu byłam przekonana, że mój komentarz się dodał...
    Tak w ogóle, to zapomniałam się przywitać. Nosz kompletny brak kultury! Tak więc cześć ^_^.
    Ugh, jak ja nie trawię tego Lalusia... Aż czekałam, kiedy któreś z nich sypnie mu plaskacza w twarz. Chociaż, jakby się zastanowić, ten sposób na przedstawienie temu frajerowi swoich racji jest o niebo lepszy. Ash dał Rudej całusa, jakie to urocze *___*. Bardzo mi się podobało, jak załatwił sprawę z Drew. Aż do teraz mi się morda cieszy ;).
    Co dalej...? A! Już wiem. Purdy w kuchni. Jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić. Z drugiej strony, jakbym ja tak miała z nim coś ugotować... Marzenie :D. Co tam jeszcze było po drodze? Chyba gra na konsoli. (Wybacz moją fatalną pamięć). To jest absolutnie idealny moment, jak dla mnie. Robią RAZEM coś, z czego oboje czerpią przyjemność i się nie pozabijali. Bomba po prostu ;).
    No i Ashley taki pracuś, od wczesnych godzin porannych walczy z Weną, ubierając myśli w słowa, czy też nuty. No świetnie, jestem na tak ;-). Chciałabym go zobaczyć tak na żywo, skupionego na pracy i w pełni jej oddanego. Ale nierealne marzenia odstawmy na bok, nie o tym mowa.
    Zakupy. Hmmmm... Atak fanek przyprawił mnie o napad śmiechu, seryjnie xD. I to zdanie, teraz nie dokońca pamiętam, ale w każdym razie chodziło o jego minę na zdjęciu z Ann. Że jeśli nie odzwierciedlała jego myśli w tym momencie, powinno być dobrze. MISTRZOSTWO! :D
    I te momenty częściowego otwarcia się Ann. Mam wrażenie, że maciupeńkimi kroczkami zbliżają się do celu, oboje. Że powoli, powolutku, kawałek po kawałku, otworzą się przed sobą wzajemnie. Myślę, że chociaż Andy jest bliższy sercu Młodej, ona zdecyduje się powierzyć swoją przeszłość basiście. Jak dla mnie to byłoby idealne... Tylko tu trzebaby było uważać, żeby nie przesadzić z cukrem w tej scenie, bo żyganie tęczą murowane... Mniejsza o to, to tylko takie moje przemyślenia, nie musisz się nawet nimi przejmować.
    No i moment kulminacyjny- koledzy Ash'a. Myślę, że w następnym rozdziale będzie się działo i to nieźle. Jestem bardzo ciekawa zarówno rozmowy, jak i stroju, który wybierze Ruda. Po pristu umieram na brak informacji. Ciekawość mnie zżera. Nakarm jej głoda, dodaj coś nowego... ;-).
    Hmmm, chyba napisałam wszystko, o czym myślałam. Najwyżej napiszę jeszcze coś, jak mi się przypomni.
    Stały apel do czytelników:Człowieki, CZYTAM= KOMENTUJĘ, kuźwa! Szanujmy pracę Autorki, doceńmy jej wysiłek. Kilka słów i podpis nie zabiorą Wam nie wiadomo ile czasu, a Black Ann raz że się uśmiechnie, a dwa, że doda rozdział ;).
    Kończę już. Pozostaje mi pogratulować świetnwj roboty. No i oczywiście życzę Weny i czasu, bo tego nigdy za wiele ;-).
    Pozdrawiam <3
    ~ Nikt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joł! Bardzo "maleńkimi kroczkami":) Ale już bliżej, niż dalej do tego momentu. Właśnie kombinuję, jak tego nie przesłodzić. Ja chyba oficjalnie przestaję marzyć o BVB i Purdy'm. Ostatnio miałam piękny sen, który niestety zamienił się w koszmar:( So sad. I rozumiem, blogger nie kocha mojego bloga. Ale ma pecha, bo ja się łatwo nie poddaję:D I dodam, jak będzie 14 kom, od różnych ludziów:) Dziękuję za wyczerpujący komentarz♥

      Usuń
  13. Kicia, przepraszam Cię słonko, że dopiero teraz komentuję, ale kuźwa no ja pierdole tyle nauki (nie żebym się uczyła XD) . Awww. te sceny z Ashem <3 wogule taki słodziak, że dał jej pospać, a potem ten buziak <3333 "KOCHANIE, chcesz mnie uderzyć? " Banan na ryju do końca dnia gwarantowany XD a później za rączkę ją ciągnie na górę, hehe ;P
    Ale pred tym się pyta, czy ma naukę, taki opiekun się znalazł, odpowiedzialny i wogule. Boże, a te teksty o dzieciach. On jest chyba jednak bardziej dojrzały niż im się wszystkim wydaje ( a nie pamietacie jak zajął się Rudą gdy była chora? ;3) oczka jej nawet zakropił, tak żeby nie bolało <3 obiadki razem gotują <3 jestem ciekawa jak się będą zachwywać jak chlopaki wrócą ;D a tak wogule to chcemy perspektywe Ashleya! ;P
    Pa.
    bk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam, tylko nie kicia:D reszta może być hahaha. (mam złe skojarzenia). I mam dobrą wiadomość: w następnym jest perspektywa Ash'a:) Dzięki♥

      Usuń
  14. A więc dodaję 14 kom (o ile umiem liczyć, mój mózg mi naczyna nawalać i wypomina mi te nieprsspane noce spędzone na czytaniu ff ;*) Mam nadzieję że załapie się na nowy przed północą? <3
    Anonimek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seeerio? Nogi mi z dupy wychodzą:( Nie macie serca...

      Usuń
  15. Zajebiste! Pisz dalej, masz talent, nie zmarnuj go :-) *Anonim*

    OdpowiedzUsuń