Wpadliśmy do kuchni razem z Ashley'em,
ratując nasze ciasta. Na szczęście, nie zdążyły się przypalić.
Tylko z jednego boku były troszkę ciemniejsze.
-Mówiłam ci, żebyś nastawił
budzik!- warknęłam.
-Myślałem, że ty to zrobiłaś!-
bronił się Ash.
-Myślenie ci nie wychodzi!!!
-A miałem nadzieję, że już doszli
ze sobą do ładu.- usłyszeliśmy za sobą głos Andy'ego.
Spojrzeliśmy po sobie. Ashley wyciągnął blachy, a ja talerzyki.
-Upiekliście ciasto?!?!- zdziwili się
chłopcy.
-No. Nawet dwa. Takie tam, na
powitanie.- uśmiechnął się delikatnie Purdy.
-Rany. Poczułem się teraz taki
kochany.- pociągnął nosem CC. Popatrzyłam na niego, jak na
idiotę.
-Nooo, mama też mi piecze ciasto, jak
wracam do domu.- Jinxx spojrzał tęsknie na wypiek. Czy oni się
wzruszyli?!?!
-Dobra. To siadajcie i jedzcie. Mam
nadzieję, że się nie otrujecie.- powiedziałam.
-Po was można się wszystkiego
spodziewać.- mruknął Jake, za co oberwał w żebra od Biersack'a.
Zaczęłam się śmiać.
-Andy, nie bij go. Powiedział przecież
prawdę.- westchnął Ash, siadając do stołu. Chuj z tym, że
ciasto było gorące. Zanim zdążyło wystygnąć, jedna blacha była
już pusta.
-Kurczę. Dobre. Naprawdę wam się
udało.- zauważył Andy, wcinając trzeci kawałek. Też bym chciała
jeść tyle, co on i być tak chuda.
-Czyli jest jedna rzecz wspólna, która
wam wychodzi.- uśmiechnął się Jeremy.
-Ashley, widziałem twojego tweet'a,
jaki to jesteś szczęśliwy w związku.- puścił mu oczko
Christian.
-Ohh, bo przecież mam taką cuuuudowną
dziewczynę.- basista wyszczerzył się, klepiąc mnie po głowie,
jak psa.
-Na twoim miejscu powstrzymałabym się
od takich gestów, gdy na stole leży nóż...- warknęłam.
-Psychopatka.
-Seksoholik.
-Akurat seks jest dużo fajniejszy, od
rzucania nożem.- pokazał mi język.
-Zawsze mogę ci coś obciąć i nie
będziesz już miał tej frajdy.- uniosłam brew.
-Nie zrobiłabyś tego.- spojrzał na
mnie uważnie.
-A chcesz się przekonać?
-Moment! Mam takie małe pytanie.-
wtrącił Andy. -Jakim cudem po czterech dniach we dwoje, wy dalej
się nie pozabijaliście?
-Mieliśmy inne rzeczy na głowie.-
powiedziałam sucho, nakładając sobie następny kawałek ciasta.
-Czyli?- dopytywał Jake.
-Odwiedzili nas Jeff i Danny.- mruknął
Purdy.
-I jeszcze Drew.- dopowiedziałam.
-CO?!?!- ryknęli chłopcy.
-Dobra, zacznijmy od Drew. Co ten
palant tu robił?- spojrzał wściekle Jinxx.
-Przyszedł błagać o wybaczenie.-
prychnęłam.
-I zrobiłaś to?- spytał CC.
-Nie! Przecież mam chłopaka. Nie mogę
do niego wrócić.- zauważyłam.
-A gdybyś nie musiała być w tym
związku, wybaczyłabyś mu?- Andy przyglądał mi się.
-Nie.- powiedziałam krótko.
-A Jeff i Worsnop co chcieli?- spytał
teraz Jake.
-Poznać moją nową panienkę.-
wytłumaczył smutno Ash. -Ciężko im było uwierzyć, że się
„zakochałem”.
-I co? Przekonaliście ich?-
zaciekawili się.
-Chyba. Ale uświadomiliśmy sobie, że
to będzie trudniejsze zadanie, niż myśleliśmy.- powiedział. Ja
się nie odzywałam. Jesteśmy „parą” dopiero kilka dni, a ja
już mam dość. To się nie uda. Najgorsze jednak jest to, co
powiedział Drew. Miał trochę racji. Wyglądało to tak, jakbym
pocieszyła się Purdy'm, skoro z nim mi nie wyszło. To co czułam,
nie było wcale przyjemne. Byłam zła. Na siebie.
Parę godzin później.
Leżałam u siebie na łóżku i
słuchałam muzyki. Musiałam się wyłączyć. Nie myśleć o niczym
konkretnym. W pewnym momencie drzwi od mojej sypialni uchyliły się
cicho. Po chwili wyłoniła się zza nich głowa Andy'ego. Bez słowa
podszedł i położył się obok. Kilka sekund później leżeliśmy
przytuleni. Ja nie wiem, czy on jest jakąś wróżką, że wie,
czego mi potrzeba? Lubiłam się przytulać. I to bardzo. Ale
starałam się to ukrywać. Nie chciałam być zależna od czego i
kogokolwiek. Westchnęłam głęboko, wdychając zapach wokalisty.
Pachniał jakimś ładnym perfumem i oczywiście papierosami. Nie
wiem, co on właściwie palił, ale o dziwo, ten zapach mnie nie
drażnił, jak każdy inny.
-Stęskniłem się za tobą, maskotko.-
uśmiechnął się do mnie lekko. Ostatnio, stwierdził, że jestem
jego maskotką-przytulanką. JuJu śmiała się, że jej zmienniczką,
kiedy ona nie może go przytulić. Andy, pomimo tego, że miał 22
lata, często zachowywał się jak małe dziecko. Uwielbiał się
tulić. Kiedy ja byłam zajęta, szedł do Ashley'a.
-Ja chyba też.- mruknęłam.
-Chyba?!?! Jakie chyba? Ty też się
stęskniłaś! Nie ma innej opcji. Za mną się nie stęsknić...-
prychnął.
-Dobrze, dobrze. Jak tam u rodziców?
-Fajnie. Mam spoko staruszków.
Obgadywaliśmy cię.
-Mnie?- zdziwiłam się.
-Tak. Przejęzyczyłem się i nazwałem
cię siostrą, a oni to podłapali. Mamcia stwierdziła, że musi w
takim razie cię poznać. I pogratulować, że jeszcze nas nie
zabiłaś.- wyszczerzył się.
-Wiesz, jak przez te kilka dni nie
zabiłam Ashley'a, to chyba już nic wam nie grozi.- powiedziałam.
-Właśnie. Opowiedz mi, co robiliście.
Byłem przygotowany na wszystko. Że w najlepszym razie zobaczę go
tylko owiniętego w plastry i bandaże, a tu takie zaskoczenie.
-Cóż... Najpierw był chory, więc
nie miał siły na kłótnie. A potem stwierdziliśmy, że bez was,
jako rozjemców nie damy sobie rady. Bardzo się pilnowaliśmy. Tego
co mówimy, robimy. To było trudne. Zawsze umiałam się
kontrolować, ale przy Purdy'm jest to dużo cięższe.- westchnęłam
kolejny raz.
-Wiem, że to trudne, ale pomożemy
wam. Jesteście przecież naszymi przyjaciółmi.- Andy dał mi
buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się lekko. Nagle drzwi się
gwałtownie otworzyły i wpadła reszta chłopaków.
-No wiesz co?! Wstydziłabyś się!
Jeszcze tygodnia ze sobą nie jesteśmy, a ty już mnie zdradzasz! I
to z moim najlepszym przyjacielem.- oburzył się Purdy.
-Widocznie on daje mi coś, czego nie
dostaję od ciebie.- wyszczerzyłam się.
-A ja tak o ciebie dbam. Robię za
twojego szofera i w ogóle.- udał smutek, włażąc z chłopakami na
moje łóżko.
-Wbrew mojej woli.- zauważyłam.
-Ja po prostu wiem, co jest dla ciebie
najlepsze, kociaku.- wtulił się w plecy Andy'ego. O mnie zaś oparł
się Jinxx. CC i Jake wyłożyli się nam na nogach. Nawet nie
wiedziałam, że mam takie duże łóżko. Leżeliśmy tak razem z
dwie godziny. Chłopcy opowiadali o swoich rodzinach i jak spędzili
wolne. Nawet nie wiem kiedy, usnęłam.
Następny dzień, poniedziałek.
Obudził mnie telefon. Sięgnęłam po
niego ręką i boleśnie się uderzyłam. Otworzyłam oczy. To, co
zobaczyłam, lekko mnie... przeraziło? W sumie sama nie wiem. Obok
mnie leżał rozwalony CC, a w jego klatkę piersiową wtulony był
Andy. Nasza przylepa hahah... Jake, który leżał na podłodze,
odebrał telefon. Mój telefon.
-Mhm?- mruknął. -Śpi. Kimkolwiek
jesteś, zadzwoń później.- rzucił słuchawkę i spał dalej.
Uniosłam się na łokciu, a przynajmniej próbowałam, bo byłam
zgniatana przez Ashley'a. Oplatał moje ciało nogami, a rękę,
którą też mnie zgniatał, miał wyłożoną na Andy'm. Gdzieś tam
koło basisty leżał Jinxx. Próbowałam wydostać się z łóżka,
ale szło mi to opornie. Zrzuciłam z siebie Purdy'ego, który teraz
przytulił Jinxx'a. W końcu jakoś znalazłam się na dywanie.
Spojrzałam na zegarek. Była 7 rano. Zabrałam telefon i wyszłam na
balkon. Dzwonił Boris, fotograf.
-Chciałeś czegoś?- spytałam
zachrypniętym głosem, gdy łaskawie odebrał.
-Przyjedź do studia. Jak najszybciej.
Jesteś potrzebna.- rozłączył się. Skierowałam się szybko do
łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Oczywiście, jak zwykle nie
zabrałam ze sobą ciuchów, ale chłopcy na szczęście spali.
Błyskawicznie się ubrałam. Nastawiłam chłopakom budzik, bo dziś
mieli być w wytwórni. Rzuciłam jeszcze biednemu Jake'owi poduszkę,
bo jak wstanie, to nie będzie umiał ruszyć głową. Napisałam im
krótki liścik i wyszłam z domu.
W rekordowym tempie znalazłam się w
studiu fotograficznym.
-Co jest tak ważnego, że budzisz mnie
bladym świtem?- warknęłam, podchodząc do siedzącego z jakimiś
ludźmi, Boris'a.
-Nagła sprawa. Potrzebujemy rudej
modelki. Poza tym, dzwoniłem o 7 i odebrał jakiś facet. Chyba twój
chłopak. Powiedział, że śpisz, więc pewnie był z tobą w łóżku,
skoro to wiedział.- uśmiechnął się dwuznacznie.
-Tak właściwie, to on spał na
podłodze. Ze mną w łóżku było 4 innych.- odpowiedziałam bez
mrugnięcia okiem. Boris popatrzył na mnie, jak na ducha. Usłyszałam
cichy śmiech. Spojrzałam w tamtym kierunku i zauważyłam jakąś
blondynkę. -Do rzeczy, bo mam jeszcze druga pracę.
-Tak, jak mówiłem. Potrzebujemy
jakiejś rudej, bo poprzedniczka zrezygnowała. Oprócz ciebie będzie
jeszcze brunetka, szatynka i blondynka.
-Szkoda, że jakiejś w zielonych
włosach nie wzięliście jeszcze.- mruknęłam.- Kto miał taki
„świetny” pomysł?
-Ja.- blondynka, która przedtem się
śmiała, teraz wstała, patrząc na mnie wyzywająco. Kojarzę ją,
ale oczywiście nie mam pamięci do twarzy.
-Gratuluję wyobraźni.- uniosłam
brew.
-W ogóle, poznajcie się. To Taylor
Momsen, pewnie ją kojarzysz, a to Anna Steeer... Seerrz...
-Po prostu Ann.- przerwałam Boris'owi.
-Nie poznałam cię bez makijażu.
-Widziałaś jakiś mój film?-
zainteresowała się.
-Niee. Znam twój zespół.-
sprostowałam.
-Naprawdę? Nie wyglądasz mi na taką,
która słucha tego typu muzyki.- zdziwiła się.
-Spieszyłam się. Poza tym, nie
oceniaj ludzi po wyglądzie, zwłaszcza mnie.- uśmiechnęłam się.
ZAWSZE się dziwili.
-Otóż to. Ann jest także managerką
jakiegoś metalowego zespołu.- szybko wyjaśnił Boris.
-Serio? Jakiego?- ucieszyła się. Ona
jest jakaś dziwna. Kompletnie zignorowała mój ton głosu. Może
jest tępa? Albo jest taka, jak ja...
-Black Veil Brides. Kojarzysz?
-Taaak, z takim wysokim chudzielcem na
wokalu? W zeszłym roku chyba grali na jednej ze scen Download'u. Też
tam występowałam.
-Owszem. W tym roku dostali zaproszenie
na główną.
-Kurczę. To musieli zrobić duży
postęp, skoro ich zaprosili.- uniosła brew.
-Na to wychodzi. Sorry, ale czy możemy
ustalić coś z ta sesją? Nie mam za dużo czasu.- poprosiłam.
-Jasne. To kiedy możemy ją zacząć?-
spytał Boris.
-Jeśli chodzi o mnie, to nawet zaraz.-
powiedziałam.
-Serio??? Nie musisz się jakoś
przygotować, czy coś?- Taylor spojrzała na mnie zszokowana.
-Eee, jak mi zamówicie coś do
jedzenia, to nic więcej nie potrzebuję.- tym razem ja się
zdziwiłam. To do sesji się jeszcze jakoś specjalnie przygotowuje?!
-Dobra. Amanda! Załatw jej śniadanie.
A ty idź się przebrać. Dziś zrobimy tylko próbę ustawienia.-
pogonił mnie fotograf. Skierowałam się do garderoby, gdzie czekały
na mnie jakieś czarne, seksowne ciuchy. Nawet w moim stylu. Szybko
je na siebie włożyłam, buty biorąc do ręki. Nie będę w nich
szła, bo się jeszcze wyjebię. A nie ma tu Drew, żeby mnie złapał,
jak kiedyś. NIE!!! Rany, jeszcze mi jego tu brakuje...
-Już.- westchnęłam, siadając na
kanapę i zakładając te pierdolone, czarne kozaczki. Ustawiłam się
szybko do zdjęć i zaczęłam pozować. Taylor stała obok fotografa
i uważnie się przyglądała. Co jakiś czas kierowała w moją
stronę uwagi. Cóż, to była jej sesja i jej koncepcja, więc
robiłam, co chciała. W pewnym momencie zadzwoniła moja komórka.
-Niech ktoś odbierze!- poprosiłam. Ja
tymczasem dalej pozowałam.
-Mówi, że jest twoim chłopakiem.-
podał mi telefon koleś od świateł. Przerwaliśmy na chwilę.
-Tak kochanie?- spytałam miłym
głosem.
-Kochanie?! Aaa, okej. Jonathan pyta
się za ile będziesz i czemu nie przyjechałaś z nami. Mówiłem
mu, że wezwał cię fotograf, ale kazał ci, cytuję „ruszyć ten
kościsty zad i przyjechać”.- powiedział Ash.
-Kościsty zad?!?! Możesz mu
przekazać, że ma w ryj.- burknęłam.
-Nie bierz tego do siebie. Jest tu
takich pięciu facetów, którzy uważają inaczej.- wręcz
widziałam, jak się szczerzy.
-Fajnie. Pospieszę się.
-Okej. Pa, kociaku.- rozłączył się.
Oddałam telefon facetowi.
-Właśnie. Widziałem na necie twoje
zdjęcia z tym chłopakiem i wyszłaś świetnie. Tylko on jakoś tak
staro wygląda i jak... metal?
-Bo ma 25 lat i jest basistą w moim
zespole, więc to zrozumiałe, że się tak ubiera.
-Czekaaj! To ty jesteś dziewczyną
Ashley'a Purdy'ego?!- wyszczerzyła się do mnie blondynka.
-No tak jakoś wyszło.- mruknęłam.
-Słyszałam, ze to kobieciarz. Nie
boisz się, że cię zdradzi?- uniosła brew.
-Hmm, on wie, że jeśli mnie zdradzi,
zabiję jego i ją.- puściłam jej oczko.
-Okej. Widzę, że nie jesteś z tych
naiwnych sierotek.- podsumowała. W odpowiedzi tylko się
uśmiechnęłam. Popędziłam ekipę i zrobiliśmy jeszcze kilka
fotek. Następnie pojechałam do wytwórni.
Parę godzin później.
Siedziałam na podłodze, odwalając
papierkową robotę, gdy drzwi od mojego biura otworzyły się z
hukiem.
-A tu jesteś.- ucieszył się CC.
-Coś chciałeś?- uśmiechnęłam się.
Jego dobry humor jest zaraźliwy.
-Idziemy z chłopakami na obiad i
bierzemy cię ze sobą.
-Spoko. Straciłam już wszystkie
siły.- westchnęłam, zbierając zwłoki z podłogi. Przełożyłam
przez ramię torbę i wystawiłam ręce do perkusisty, robiąc
maślane oczka.
-Ja chcę na rączki, ploooosę.
-Hmm. No dooobra.- westchnął
Christian, podchodząc i podnosząc mnie. Objęłam go mocno za
szyję, a on lekko podrzucił mnie, trzymając za uda. Zaczęłam się
śmiać. Czułam się jak małe dziecko. I to było fajne. Wyszliśmy
na korytarz, gdzie czekali już chłopcy.
-Te! Ty się nie pomyliłeś
przypadkiem?- uniósł brew Ashley.
-Sama chciała.- wzruszył ramionami
perkusista. Usłyszałam głos Jonathan'a i jeszcze jakiegoś
mężczyzny. Poznałam ten głos.
-O kurwa! Postaw mnie, szybko.-
zwróciłam się do Comy próbując wydostać się z jego objęć.
Zeskoczyłam na podłogę i podleciałam do Purdy'ego.
-Co jest?- zmarszczył brwi, łapiąc
mnie za łokieć. Nie odpowiedziałam, bo w tym momencie zza rogu
wyszedł Jon z tym facetem.
-Ooo, tu jesteście.- uśmiechnął się
nieszczerze. -Chłopcy, to pan Wilson. Przedstawiciel jednego z
waszych sponsorów. Z Ann się już znacie.
-Owszem. Słyszałem, że zostaliście
parą z panem Purdy'm. Gratuluję.- zmierzył nas uważnym
spojrzeniem, uśmiechając się lekko. Ashley natychmiast objął
mnie ramieniem.
-Dziękujemy.- uśmiechnął się,
całując mnie w skroń. Uśmiechnęłam się, udając ogromną
radość. Jezu, ale przedstawienie.
-Wybieracie się gdzieś?- uniósł
brew, Jonathan.
-Robimy sobie przerwę na obiad, bo
pracujemy od rana.- wyjaśnił Jinxx.
-Aha. Okej. Tylko wróćcie dzisiaj.-
zauważył.
-Jasne. To do widzenia.- powiedział
Jake. Pożegnaliśmy się z mężczyznami i poszliśmy. Ashley cały
czas mnie obejmował ramieniem.
-Ładnie razem wyglądacie.-
wyszczerzył się do nas Andy, gdy wyszliśmy na zewnątrz.
-Spierdalaj.- odpowiedzieliśmy chórem.
Wsiadłam do auta, mimo że Ashley chciał prowadzić.
-No chyba żartujesz, jeśli myślisz,
że dam ci swoje autko.- wyśmiałam go. Pomarudził trochę, ale
usiadł na miejscu pasażera. Z tyłu rozwalił się Andy. Włączyłam
jakąś płytę i z piskiem opon ruszyłam spod studia. Jechaliśmy
do naszej ulubionej restauracji. Ash zacisnął szczękę, patrząc
przez okno. Westchnęłam i zwolniłam, żeby już nie jęczał. On i
tak jeździ szybko, a mnie się czepia. Jechałam teraz z minimalnie
przekroczoną prędkością.
Po jakimś czasie dotarliśmy na
miejsce i zajęliśmy ich ulubiony stolik. Stwierdziliśmy, że
weźmiemy po pizzy i gadaliśmy, czekając na obsługę. Tzn. chłopcy
rozmawiali, a ja pisałam wiadomości na fejsie z kolegą z Polski.
Przy zamówieniu kelnerka nachalnie trzepotała rzęsami to w stronę
Andy'ego, to w Ashley'a. Jakaś niezdecydowana, biedactwo... Andy był
jednak zajęty rozmową z CC'ym, a Ash też robił coś na telefonie,
drugą ręką bawiąc się moim kucykiem. Jak nie molestuje swoich
włosów, to do moich się przyczepia... W pewnym momencie kelnerka
spytała go:
-Może jeszcze coś pan sobie życzy?-
szczerząc się przy tym, jak idiotka. Powinna wyhamować, bo jej
policzki trzasną. Spojrzałam na nią, ledwo powstrzymując śmiech.
-Nie, dziękuję. Chyba, ze ty coś
chcesz, kochanie?- popatrzył na mnie nieprzytomnie.
-Nie. Mam już wszystko.- uśmiechnęłam
się.
-Może jakiś deser?- laska nie
odpuszczała i uparcie wpatrywała się w basistę. Ten westchnął i
z wyzywającym uśmiechem spojrzał na nią, mówiąc:
-Na deser mamy już inne plany.- w tym
momencie nie wytrzymałam i zaczęłam się cicho śmiać. Ash
skierował na mnie swoje spojrzenie, oblizując usta. Następnie
wciąż nie spuszczając zboczonego wzroku, przygryzł wargę.
Pokręciłam tylko głową. Zawód kelnerki był ogromny.
-Misiaczku, jesteś niemożliwy.-
stwierdziłam.
-O co ci chodzi?- udawał niewiniątko.
Zajęłam się na powrót rozmową z kumplem. W sumie, współczułam
tej dziewczynie. Może gdyby miała blond włosy i nie była płaska,
jak decha, to Ash byłby bardziej sympatyczny. Westchnęłam głośno,
czytając wiadomość od kolegi. Jak on mnie czasami wkurwia.
-Co jest?- spytał Jake.
-Aaa, bo mam takiego kumpla, który
cały czas narzeka na swoje życie, a ma je całkiem niezłe. Wiecie, że nie idzie mu w szkole itp.-
wytłumaczyłam.
-Taaak, taki to potrafi zepsuć
człowiekowi humor.- podsumował CC.
-No więc napisałam mu swoje zdanie i żeby się nad tym zastanowił, a on na to, że w ogóle go nie rozumiem i pewnie też mam go gdzieś, jak nauczyciele i kumple.
-Przeczytasz?- poprosił Andy.
Przetłumaczyłam im wiadomość na angielski.
-No i bardzo dobrze mu napisałaś.
Próbujesz mu pokazać, że ma jaja.
-Chyba wydmuszki.- mruknęłam.
Momentalnie wszyscy się roześmiali. Spojrzałam na nich smutno.
-Noo, tak też się zdarza.- westchnął
Ash, uspokajając się. Zjedliśmy obiad i wróciliśmy z powrotem do
wytwórni.
Kilka godzin później.
Siedziałam na kanapie obok
gitarzystów, którzy leżeli przytuleni. Boże, czasem się
zastanawiam, z kim ja mieszkam...
(zawsze rozwala mnie ten napis:D)
Z góry zbiegł Ashley, wkurwiony,
jak rzadko kiedy. Chłopcy wspominali mi, że z kimś się przedtem
pokłócił przez telefon, ale teraz nosiło go tak, że aż strach
podejść.
-Wychodzę.- warknął.
-Chwila! Niby dokąd?- spytałam.
-Nie będę ci się tłumaczyć, nie
jestem dzieckiem.- syknął, zakładając bluzę.
-Ash, przecież tylko zapytała. To
takie dziwne, że się martwimy?- stwierdził Jinxx.
-Ona się nie martwi, tylko mnie
kontroluje.- prychnął.
-To w takim razie ja pytam. Gdzie
idziesz?- odezwał się Andy.
-Przejść się. Zanim kogoś zabiję.-
spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
-Co ja ci znowu takiego zrobiłam?-
rozłożyłam ręce.
-Na pewno chcesz wiedzieć? Dobra,
kurwa. Jeszcze mi brakowało, żebyś ty mi podniosła ciśnienie.-
skierował się do holu.
-Coś jest nie tak.- zauważył CC.
-I to bardzo nie tak. A jak pójdzie do
baru?- zastanawiał się Jake.
-Kurwa mać! Ashley, czekaj!-
krzyknęłam, wstając z kanapy. Jednak basista trzasnął drzwiami
wyjściowymi.
-Co robisz?- spytał mnie, Andy.
-Zgadnij! Nie dam się tak łatwo!
Jeszcze mnie debil popamięta.- syknęłam, zawiązując trampki.
Wybiegłam za nim.
-Ashley!!!- wydarłam się. Wyleciałam
na ulicę i rozejrzałam się. Zmrużyłam oczy i dojrzałam go, jak
szedł chodnikiem z rękami w kieszeniach. Był już daleko, ale nie
zamierzałam odpuszczać. Rozpoczęłam dziki bieg za nim. Po 20
metrach stwierdziłam, że czas znów wrócić do biegania. Jednak
zacisnęłam zęby i przyspieszyłam. Dogoniłam go po chwili i
złapałam mocno za ramię.
-Czego, kurwa?!- warknął, odwracając
się.
-Ashley, proszę cię.- wystękałam.
Właściwie, co ja mam mu powiedzieć?
-Zostaw mnie Ann. Wyżyję się tylko
na tobie. Chcę być sam.- burknął.
-Purdy, do cholery, ty nie możesz być
sam, bo wtedy masz dziwne pomysły!
-Chciałaś powiedzieć, że głupie,
co nie? Śmiało. Powiedz, że jestem głupim chujem.
-Co?! Nie! Ja... Nie przepadam za tobą,
ale nigdy tak o tobie nie pomyślałam.- westchnęłam.
-Muszę pomyśleć. W ciszy i
samotności.- spojrzał na mnie zły. Okej, zaś ma wahanie nastroju.
Przed chwilą bezradny, a teraz znów wściekły.
-Obiecuję, że się nie odezwę ani
słowem, ale pozwól mi iść z tobą.- powiedziałam prosząco. Ja
pierdolę, jak ja się muszę poniżać, żeby ratować go przed
własną głupotą. Ash chwilę mi się przyglądał, po czym złapał
mnie mocno za nadgarstek i pociągnął za sobą. Szliśmy tak z 25
minut. Nie miałam kompletnie pojęcia, gdzie jesteśmy. W dodatku,
miałam wrażenie, że ręka zaraz mi odpadnie. Ashley był silny i
robił mi krzywdę, ale zaciskałam zęby, żeby nie wydać żadnego
dźwięku. Po chwili doszliśmy na miejsce. Otworzyłam szeroko oczy.
*************
Tu macie taniec chłopaków. Cały wywiad trwał jakąś godzinę i jeśli będziecie mieć zły humor i chwilę czasu, proponuję obejrzeć. Nawet nie musicie znać angielskiego. Ich mimika w zupełności wystarczy:D Albo jeszcze znajdę inny fragment i znów wrzucę. Ciasto przetrwało!:D:D I na życzenie: Taylor Momsen (wiem, miało być TPR). Dałam Wam link do wdzianka Ann. Jakby Ash zobaczył ją w takim wydaniu, dostałby zawału (albo erekcji). Coś ciężko idzie wykonywanie limitu, ale cóż.
I z tego miejsca chciałabym złożyć najszczersze życzenia urodzinowe pewnej czytelniczce, aktywnej komentatorce i bloggerce piszącej cudowne opowiadanie, która będzie miała swoje święto 25 października. Trochę wyprzedzam, ale trudno. Niech się sama ujawni:P No więc kochanie: dużo zdrowia, szczęścia, miłości, własnego Oliver'a, deszczu, mało nauki i ogólnie spełnienia marzeń♥♥♥
To tak, nie mam pojęcia, kiedy dodam next, bo teraz przede mną trochę smutno-wesołe dni. Nie będę Wam tu opisywać moich problemów, liczę tylko, że zrozumiecie. Jeśli jakoś udźwignę wszystko, postaram się wrzucić, jak tylko będzie spełniony limit. I jeszcze na koniec coś (zdjęcie), na miłe rozpoczęcie weekendu huehue.
!!! 14 komentarzy=next !!!
Em...Nie umiem pisać komentarzy xD
OdpowiedzUsuńAle ten rozdział jest zajebisty <3
W ogóle przeczytałam tą historię o 2 w nocy...Sie troche nie wyspałam xD
No po prostu kocham tego bloga i ciebie <3 Ale spokojnie, jestem hetero xD Tylko mam nadzieję, że next bedzie szybko, bo nie wytrzymam i znowu przeczytam wszystko od początku ;-; xD
Ja ostatnio próbowałam przeczytać moje wypociny. Spasowałam po 6 rozdziale, dlatego szacun:D Czuję się kochana♥ Next na bank będzie na początku przyszłego tygodnia. Postaram się jak najszybciej. Dzięki za komentarz♥
UsuńHah, spoczko ^^
UsuńBo ja jestem tak psychiczna osoba,ze jak mi sie spodoba jakies opowiadanie, to moge je czytac od nowa caly czas xD A co do nastepnego rozdzialu...No coz, poczekam :c
Świetny jak zawsze :D nie umiem pisać komentarzy szczegulnie długich. Więc przepraszam /zuzia
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj! Dziękuję♥
UsuńJesteś cudowna! ♥♥♥ Naprawdę. Kurde, kocham Cię! ♥
OdpowiedzUsuńTe życzenia takie aww, nawet nie wiem co powiedzieć. Skąd wy wszyscy wiecie kiedy mam urodziny? haha.
Dziękuję, jesteś kochana! :) <3
Co do rozdziału, to strasznie mi się podoba, ale nie wiem co napisać. Zabrakło mi słów. Dosłownie, hahah.
Dobra, może po kolei.
Ciasto przetrwało. Tyle wygrać! :D No i ten moment jak chłopcy się wzruszyli wypiekiem Ash'a i Ani. I jak spali wszyscy razem w łóżku rudej... no asdfghjkl brak słów x2. Tak słodko, tak miło, brakowało mi tego, poprawiłaś mi humor! Znowu! :) ^^
Momsen? Jezu zabijcie mnie, ale... nie poznałam jej na tym zdjęciu O:
Sesja w tym czarnym stroju... to ciekawe do czego jest ta sesja, haha :D Ale jak zobaczyłam ten strój to od razu pomyślałam: "Szkoda, że Ashley jej teraz nie widzi".
O właśnie! Purdy! Powiedz mi Purdy, co Ty odwalasz? D: >_<
Ta końcówka jest wspaniała, strasznie mi się podoba. Sama nie wiem czemu, ale no... jest zajebista.
APELUJE O KOMENTARZE!!! Ponieważ chcę wiedzieć co jest dalej jak najszybciej :((
Wydaje mi się, że nie rozpisałam się tak bardzo, ale pewnie jak to dodam to będzie litania na pół strony. Dobra, bo zapomnę jeszcze. Wpadłam ostatnio na kilka pomysłów, no i chciałam zapytać, czy mogłabym pożyczyć Ann do jednego epizodu? Tak o. Jakby gościnnie. Byłby to dla mnie zaszczyt ♥
Okej, bo piszę już pierdoły nie związane z tym rozdziałem i to jest bez sensu. Życzę Ci dużo weny, czasu, komentarzy, inspirujących filmików z youtube, fajnych zdjęć chłopców (hihi Andy taki model... czemu jest taki fajny >_<), luźnych lekcji, mniej nauki, dobrego humoru i dużo słoneczka! ♥☼
Czekam na następny :) ^^
Dlatego właśnie dałam takie zdjęcie Tay. Purdy siedzi obok mnie i stwierdził, że nie będzie mi się już nigdy wyzewnętrzniał, bo nie podoba mu się kierunek, jaki obiera jego postać:P Fochnął się... (marzenia). A co do pożyczania, czy Ty wiesz, że ostatnio wpadłam na podobny pomysł:O???? Żeby w pewien sposób "połączyć" opowiadania. I oczywiście, że możesz ją pożyczyć, to raczej zaszczyt dla mnie:D Jakby co, pisz mi na gg. Dziękuję bardzo♥
UsuńUwielbiam Twoje "zaś" :D
OdpowiedzUsuńA Ann to zdecydowanie jedna z najlepszym bohaterek, z jakimi się spotkałam (bo Twoja, huehue).
W ogóle to ją podziwiam, bo nie dość, że ogarnia 5 facetów, to ma jeszcze tyle na głowie...Kolejny raz wychodzi na to, że tylko ja jestem takim leniem :D
Wkurwiony Ash to fajny Ash...robi się coraz ciekawiej. Chcę już wiedzieć o co poszło, gdzie ją zaprowadził i w ogóle. Oczekiwanie na dalszy ciąg jest takie trudne :c Ale z drugiej strony ekscytujące XD
Filmik znam (wow, chociaż tyle. Tak duże zaległości :c). Geniusze!
"Mine, bitches" mnie rozwaliło...hahaha :D
Nie moge się doczekać kosiarki <3
Pozdrawiam, weeeny dużo, żeby wychodziło Ci wszystko jak chcesz i żeby te nadchodzące dni były wyłącznie wesołe :)
Taaak, mam więcej takich hasełek, w końcu wychowałam się na Śląsku:D Ja też jestem leniem, na jej miejscu już dawno bym ich zabiła, albo coś. Chociaż nie. Nie chciałoby mi się. Zdecydowanie potrzebna mi wizyta u Specjalisty hyhyhy. Tylko, czy ona coś da? Kosiarka-już niedługo^_^ Mam stanowczo za dużo głupich pomysłów. Dziękuję bardzo♥
Usuńblogger mnie nie kocha i nie dodaje moich komentarzy >,<
OdpowiedzUsuńwięc tak w skórcie bo piszę już to któryś raz:
rozdzialik przezajebisty <3
związek Anki i Asha kwitnie xD (i niech tak dalej będzie)
tekst Anki o tym, że ma 4 facetów w łóżku mnie rozwalił (przy okazji te ich przytulasy na łóżku musiałyby przezabawnie wyglądać *.* xDD)
co do zakończenia:
miałam nadzieję, że ona pójdzie za Ashem.... myślę, że on tego potrzebuje xd
(czyżby szykowało się nowe zwierzanie się? ^^)
noo dobra nie umiem pisać komentarzy ale kij z tym wystarczy, że wiesz, że mi się podoba Twoje opowiadanie
aaaaa no i weny i szybko wstawiaj następny, bo mnie zeżre to ciągłe oczekiwanie xD
no i oczywiście mam nadzieję, że poradzisz sobie z tym, z czym tam masz problem <3
i żebyś miała tylko szczęśliwe dni :*
Blogger chyba nikogo już nie kocha:( A z tymi facetami w łóżku, to jest dobre:D Ona powiedziała prawdę, a fotograf już miał skojarzenia. Zboczeńcy everywhere:D Dziękuję♥
UsuńRozdział jak zawsze cudowny i oby tak dalej bo z każdym nowym postem ta historia coraz bardziej mnie wciąga :)
OdpowiedzUsuńDziękuję♥
UsuńMoja kochana<3 Ale mi się podobał ten rozdział, tak bardzo mi się podobał, ale to tak mega mi się podobał really :) Jejku, Taylor!<3 Szkoda, że jej rola była taka mała, ale zawsze coś :D W ogóle strasznie bym chciała podziękować za taki wyczerpujący komentarz u mnie yhyhy :D
OdpowiedzUsuńA TAK W OGÓLE TO LUDZIE! LUDZIE! KOMENTOWAĆ TAKIEGO ZAJEBISTEGO BLOGA! <3 A tak na marginesie chciałam Ci powiedzieć, że dzięki mnie przybyło Ci trzech czytelników z mojej szkoły ahaha :* Jezu, ale mi się podoba ten strój Ann do sesji! No, no fakt, faktem. Ashley by ruchał :D A przy okazji! <3 Wiem, że już prosiłam, ale proszę jeszcze raz na moje życzenie wciśnij tutaj gdzieś Radke ahah <3 Hmm...naszła mnie ochota na upieczenie ciasta...ciekawe czemu :3 Tak, więc jutro wbijam do przyjaciółki (Purdy Girl) i robimy karpatkę :D
"-Tak właściwie, to on spał na podłodze. Ze mną w łóżku było 4 innych.- odpowiedziałam bez mrugnięcia okiem." - ahahahahha sikam. Ach te skojarzenia :*
Fajnie, że chłopaki znowu wrócili:) Tak, ostatni na Wf-ie też sobie zrobiłam z kolegi osiołka yhyhyhy :D Hmmm..ciekawe co jest, znowu Ash'owi..;/ Aleeee znów taka końcówka trzymająca w napięciu heh.
Dobra misia pisać mi tutaj nexta!<3 Kc!
http://rebelyellbvb.blogspot.com/
Tay jeszcze się pojawi. Jaka reklama, dziękuję♥ Co do Radke: zanim miałam cały pomysł na bloga, wiedziałam, że będzie występował tu Ronald. No nie ma innej opcji, jest kumplem Andy'ego. Więc poczekaj cierpliwie, jeszcze trochę akcji i się pojawi. Na razie skupiam się na innych rzeczach. Rany, Wy się wszystkie tu znacie:O??? Kółko wzajemnej adoracji:P Karpatkaaa:( Ash ma PMS... Dziękuję bardzo♥
UsuńKłótnia na wstępie - to takie słodkie, tęskniłam za tym ogromnie <3.
OdpowiedzUsuńBrides'y, jakie stęsknione miśki, i władowali się jej do łóżka, no prawie. Takie słodziaki :D. chciałabym z nimi spędzić chociażby jeden dzień, byłoby zjawiskowo.
Ann i jej "byłam w łóżku z 4 facetami" - znokautowałaś mnie. Wyję na głos i płaczę. Mój ulubiony cytat z tego rozdziału :D.
I Ash na końcu, hmmm? Myślę, i nie wiem co się stało. Ale dobrze, że ann poszła z nim. Tylko co się stało?
Czekam na nawsa!!!!
PS. Czasami też miewam takie pesymistyczne dni, które przechodzą. Trzymaj się :*
http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
I zapomniałam z wrażenia o Taylor. Kocham ją i jej głos <3
UsuńAnn szczera do bólu... To akurat ma po mnie:P Jak wyżej: Ashley ma chyba PMS:D A co do pesymistycznych dni, to ja mam takie zawsze. Po prostu czasem zdarzają się problemy, które trzeba przeczekać. Dziękuję♥
UsuńTakie miłe rozpoczęcie weekendu, po ciężkim tygodniu w szkole.
OdpowiedzUsuńCiasto się nie spaliło jakie szczęście :D
Leżeć w łóżku z pięcioma facetami marzenie, chyba każdej dziewczyny, moje na pewno.
Gdyby Ashley zobaczył Ann w tych ciuchach to zbierał by chyba szczękę z podłogi.
''Na deser mamy już inne plany'' uwielbiam takie teksty, więc przez to jestem uważana za bardzo zboczoną osobę.
Gif z Ashleye'm mogłabym patrzeć godzinami taki słodziak (musiałam to napisać) nawet z tym poharatanym nosem.
''Hmm, on wie, że jeśli mnie zdradzi, zabiję jego i ją'' mówię dokładnie tak samo, choć najpierw zabiła bym ją a potem jego, nie wiem dlaczego.
Jestem ciekawa dlaczego Ash na końcu się wkurzył, z pewnością miał jakiś poważny powód.
Kobieto co Ty robisz, że masz takie świetne pomysły. Szacunek.
Niestety każdy z nas ma jakieś problemy, jedni mają małe a drudzy duże problemy.Ja niestety zaliczam się do drugiego przypadku. Więc mam nadzieję, że uda Ci się je rozwiązać.
No cóż to koniec jak na dziś, czekam na nexta.
Mam udowodnić, że nie jestem automatem bardzo cieszę się z tego powodu.
Pozdrawiam najlepiej jak potrafię <3
~Purdy Girl
No słodziaaak . Ja sama się siebie boję, a wyobraźni to już wgl. Taaak, obie zaliczamy się do takiej problematycznej grupy. Cóż, przede mną dość niemiły weekend i nie mam głowy do pisania, sprawdzania itp. Wolałabym, żeby mój nastrój nie miał wpływu na jakość rozdziału, więc się wstrzymam. W przyszłym tygodniu już wszystko będzie normalnie. I czo ten Blogger:o?! Nienawidzę tego tekstu o automatach, więc pierwsze co, jak zakładałam bloga, to wyłączyłam to cholerstwo. Nie mam pojęcia co się znów dzieje:( Dziękuję bardzo i również pozdrawiam cieplutko (bo zimno)♥
UsuńStrasznie zimno zmarzłam na przystanku autobusowym i w drodze do domu moje ręce były sine. Mam nadzieję, że uda się Tobie napisać ten sprawdzian trzymam kciuki. Ja też chciałabym, żeby moje zachowanie nie wpływało na wiele różnych sytuacji ale tak niestety nie jest.
Usuń~Purdy Girl
No hej. Rozdział genialny, chciałqbym spróbować tego ciasta Ani, bo co do Ashley'a to, mam pewne wątpliwości;-; xd. Chłopcy się rozczulili, to takie urocze. No i to, jak przytulali się na kanapie, uwielbiam takie sceny :3. Tekst Ann o spaniu z 4 narazXDDDDD O iten strój *.* Purdy,dostałby erekcji i zszedł na xawał jednoczesniexdd. Swoją drogą. Ciekawe,co go ugryzło i gdzie zaprowadził Ann.No więc czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńJa bym się jednak wstrzymała z próbowaniem, bo ta dwójka to wybuchowa mieszanka. Dziwię się, że nie spalili domu. Ashley... Cóż, który facet nie chciałby zejść z tego świata w tak pięknych okolicznościach. Dziękuję♥
UsuńYay! Jestem. tyle się tu działo ^^ Fuck yes! Już się bałam, że te biedne jajka poszły na daremno... uff ♥ ej, ja też słucham TPR, a na początku nie ogarnęłam, że to Tay :o tylko tak właśnie jakoś znajomo wyglądała... chyba wolę ją z tym "dramatycznym" makijażem i zabójczym spojrzeniem :D Oj tam, Ann przesadza. Nie było tak źle z tym Ashem. Poza tym Ann, stara! Ogar. On ma seksowny tyłek (czyt. on może wszystko) hah (:
OdpowiedzUsuńCzemu kiedyś byłam pierwsza, a teraz ledwo co nadążam, ehh. Jakby co, to UWIELBIAM CIĘ I ZAWSZE CZYTAM, ale po prostu czasem trochę później, bo zazwyczaj jestem na bloggerze tylko w weekend a w tygodniu tylko na 5 minut, żeby wrzucić rozdział bfvliuerfviuev nienawidzę szkoły, ugh...
Ciekawe, czemu Ash był zły i o co się pokłócił i z kim? Tyle pytań! haha rozwala mnie, gdy tak muszą na siłę grać parę, a wszyscy im w to wierzą (chyba >.<)
Życzę Ci dużo słońca, zero deszczu (tak, wiem. tak trudno się domyślić) dużo uśmiechania się, Asha w snach i weny i czasu i no.. co sobie tam jeszcze chcesz ♥♥ Przepraszam, że tak beznadziejnie, późno i nie wiem co jeszcze :( CZYTAM = FAJNE KROPKA .
czekam na nexta wstawiaj szybko xoxo
Rozumiem. Wiem, że każdy tutaj ma jakieś szkoły, naukę, kursy itp. Granie pary to się zacznie, jak pojadą w trasę:D O taaak, słoneczko! Ostatnio jak śnił mi się Ash, to chciał mnie zabić... I nie jest beznadziejnie! Dziękuję♥
Usuńhttp://demoniczna-melancholia.blogspot.com/ zapraszam 1 rozdział :) blogger mnie nie kocha ;-;.
OdpowiedzUsuńWitam ^_^
OdpowiedzUsuńBlogger mnie nie kocha, miałam napisany piękny komentarz i się sukinkot wyłączył!
Tak to jest, jak rozdział czyta się od razu po dodaniu, a komentuje się dwa dni później...
I jeszcze chciałabym z tego miejsca przeprosić za tak niewyobrażalną ilość literówek w moim komentarzu pod poprzednim rozdziałem. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, mogę tylko prosić o łagodny wymiar kary... ;-)
Jeszcze coś, zanim przejdę do treści: zdjęcia i gify z chłopakami, jakie tutaj wrzucasz, są zabójcze. Chwała Ci za to! :D
także ten...
Ciasto się nie spaliło ^_^. Głodomorki będą miały co jeść :D. I nie dziwię im się, że wpieprzali gorące. Jakby mi ktoś taki prezent na powitanie wyćwiczył (co jest nierealne, nie oszukujmy się) to też bym tak zrobiła xD. I chłopcy się wzruszyli *___*
Sesja przytulania jest genialnie napisana :D. Gratuluję, jak dla mnie majstersztyk. I Ann obudziła się z przyklejonym do niej Ashley'em ^__^. Tak właściwie, to wyobraziłam sobie, jak ten cały rozgardiasz mógł wyglądać i ryknęłam śmiechem :D.
"Tak właściwie, to on spał na podłodze. Ze mną w łóżku było 4 innych.". PADŁAAAM! Epicki tekst. I wypowiedziany bez mrugnięcia okiem, ot tak xD. Podziwiam, że fotograf przetrwał tę informację.
Strój Młodej do sesji... Jak to zobaczyłam, to czekałam tylko, kiedy wpadnie tam Ashley... Oj, działoby się xD
Co do tego tekstu o zdradzie, to omówiłyśmy sobie go szczegółowo z ~Purdy Girl. :3
Opcja zagarnięcia CC'ego jako prywatnego środka transportu to jest coś. Niby taka chudzinka, ale siłę w rękach chłopak ma ;-)...
Ojjj, gorąco.Parę sekund i Jon musiałby się tłumaczyć sponsorom, dlaczego Ruda jest w objęciach perkusisty, skoro jest z basistą.... To by był ogień i to konkretny.
Szopka z udawaniem pary bardzo ładnie im wychodzi. Wydaje mi się, że zwłaszcza Purdy dość szybko reaguje, a w jego zachowaniach wobec Ann nie widać tej sztuczności. I to, jak nazywa ją "kociakiem". Myryrry ^__^
Czytając o zachowaniu kelnerki rąbnęłam faceplama, i to takiego solidnego. No ale cóż, są ludzie, i są parapety...
Te teksty Ash'a... Idealnie pasują do sytuacji :D
A jak zobaczyłam gifa, to stwierdziłam, że odświeżę sobie pamięć i oglądałam tego live'a po raz nie wiem który xD.
Co tak wkurwiło Ashley'a? Gdzie zabrał "swoją ukochaną"? Do swojego domu? (tak, wiem, mało realistyczne. Ale Jak tyle czasu szli, to mogli ładny kawałek ujść....)
Mam nadzieję, że uporasz się z problemami. Trzymam kciuki i w pełni rozumiem.
Wiem, jestem monotonna, powtarzam się, ale kutwa, ludzie, no szanujmy się nawzajem! CZYTAM = KOMENTUJĘ! Autorka wkłada w to tyle pracy, a Wam się nie chce kilku słów napisać? Blogger nie gryzie, ewentualnie wkurwia ;-). Pytając się po milion razy, czy aby na pewno nie jesteś robotem.
Pozostaje mi życzyć Drogiej Autorce Weny i czasu. Trzymaj się ciepło w te chłodne dni ;-)
Pozdrawiam <3
~Nikt
Nie zwróciłam uwagi na literówki. Z chęcią poznam pogląd Twój i Purdy Girl:) Miał być blog o BVB, a przeważa Ashley... I dziękuję bardzo za wszystko♥♥♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, Kicia sorry nie umiem liczyć XD Ty moja mordko prześliczna, ja głupia czekam, Bo NIC NIE WIEDZIAŁAM O JEBANYM LIMICIE!!! Przyznaj się nie było go na początku XD
OdpowiedzUsuńBuhahahaha ;3333
Był Słonko:D
UsuńGADAJ KIEDY ROZDZIAL BO WEZME TLUCZEK ;-;
UsuńDo 22 powinien być
UsuńSuper piszesz :D Serio, zazdroszczę talentu.
OdpowiedzUsuńTylko proszę, niech Ann i Ash będą razem :( Plose *-*
Tylko wstawiaj mi już ten rozdział nowy bo się doczekać nie mogę :/
~NieChceMiSieZakladacKonta