Byliśmy teraz między wysokimi
drzewami. Zeszliśmy po drewnianych schodkach i moim oczom ukazało
się woda. Jesteśmy nad jakimś jeziorem. Stałam tak z uchylonymi
ustami, gdy poczułam mocne szarpnięcie. Ashley wciąż ciągnął
mnie za sobą, kierując się na plażę. Była to bardziej dzika
plaża. Widok był niesamowity. Rozglądałam się oczarowana. Purdy
w końcu puścił mój nadgarstek i usiadł na piasku.
-Przepraszam. Czemu nie powiedziałaś,
że robię ci krzywdę?- przejechał kciukiem po śladach, jakie
zostawił na moim ciele. Robiło się późno, ale jeszcze była dość
dobra widoczność.
-Nie czułam.- powiedziałam powoli.
-Kłamiesz.- stwierdził, puszczając
mnie. Z powrotem skierował swój wzrok na wodę. Nie miałam zamiaru
się odzywać, bo przecież mu to obiecałam.
-Jesteś jedyną osobą, której
pokazałem to miejsce. Zawsze, gdy mam dość, przychodzę tutaj.-
powiedział po kilku minutach. Spojrzałam na niego zaskoczona. Dalej
twardo nic nie mówiłam.
-Zastanawiałaś się kiedyś, czy
jesteś dobrym człowiekiem?- spytał. -Czemu nic nie mówisz?
-Bo chciałeś ciszy.- szepnęłam.
-Ale teraz chciałbym, żebyś
odpowiedziała mi na to pytanie.
-Zastanawiałam się. Raz.
-Tylko raz?- zdziwił się.
-Wnioski, do jakich doszłam, nie były
przyjemne.- przewróciłam oczami. -Dlaczego o to pytasz?
-Bo zrobiłem coś, co mi się niezbyt
podoba.- westchnął.
-Czyli?
-Rozmawiałem z moim wujem.
Pokłóciliśmy się trochę. Martwi się, że żyję jak żyję i
nie myślę o przyszłości.- powiedział. Analizowałam jego słowa.
-Powiedziałeś mu, że masz
dziewczynę?- spytałam, marszcząc brwi.
-Powiedziałem.
-A powiedziałeś mu, że to ściema?
-Nie. I o to właśnie chodzi. On się
tak strasznie ucieszył, gdy zobaczył gdzieś nasze zdjęcia, że
nie umiałem powiedzieć mu prawdy.
-Hmm, rozumiem.- powiedziałam.
-Serio???- zdziwił się.
-Nie chciałeś go rozczarować,
prawda? Nie chcesz, żeby się o ciebie martwił.- spojrzałam na
niego smutno.
-Tyle im zawdzięczam, całej mojej
rodzinie. Nie mieli pretensji, gdy się wyprowadziłem. Nie czepiali
się, gdy zakładałem kolejne zespoły. Godzili się z każdą moją
decyzją. Przymykali oko na wszystkie wybryki i kolejne panienki. Ale
widziałem w ich oczach smutek, to stwierdzenie, że nie tak zostałem
wychowany.- powiedział cicho.
-Cóż, jeśli to cię pocieszy, ja też
okłamałam swoją matkę.- zauważyłam.
-Jak to? Przecież wie, że udajemy.-
uniósł brew.
-Ale myśli, że to nie robi na mnie
żadnego wrażenia. Że kompletnie zlewam całą tą sytuację.-
zaśmiałam się gorzko.
-Ty też nie chciałaś, żeby się
martwiła. Może jednak masz jakieś uczucia, skoro się troszczysz?
-Nie wiem, czy je mam, czy nie. Po
prostu, nie jestem warta tego, żeby się o mnie martwiła. Nie
zasługuję na to.
-Niby czemu?
-Nie zrobiłam nic pożytecznego w
swoim życiu. Zawsze wpadałam w tarapaty, prowokowałam różne
sytuacje. Powinnam umrzeć, kiedy miałam ku temu okazję.-
mruknęłam.
-Ann, o czym ty mówisz?- popatrzył na
mnie uważnie.
-Mniejsza. Ty nie gadasz o sobie, ja
tym bardziej nie zamierzam.- odwróciłam wzrok. Nie chciałam mu się
zwierzać.
Siedzieliśmy tak z godzinę w ciszy,
ale było już późno, więc udaliśmy się w drogę powrotną.
Ashley trzymał mnie lekko za dłoń, żeby nie podpadło. Byliśmy
gdzieś tak w połowie drogi, gdy uświadomiłam sobie, że gdyby nie
to, że tak mnie wkurwia, nie miałabym problemu z udawaniem. Nie
rozumiem sama siebie. W sumie, byle do matury i końca tej chorej
umowy. Potem wrócę do tego, co było kiedyś. Zawsze najlepiej
wrócić do punktu wyjścia. A ja z każdym dniem upewniałam się,
że coś jest ze mną nie tak.
Doszliśmy do domu i na dzień dobry
powitały mnie jakieś śmiechy i wrzaski. Stanęłam w progu salonu
i mało się nie wywaliłam pod naporem ciał. Lauren i JuJu rzuciły
mi się na szyję.
-Hej. Nie wiedziałam, że
przyjedziecie.- uśmiechnęłam się, gdy już mnie puściły.
-Bo nagle wpadłyśmy na ten sam
pomysł. Ella i Sammi dotrą jutro. I zostaniemy na cały tydzień.-
zapiszczały.
-Aha. Fajnie.- kiwnęłam głową.
Ashley bez słowa wyminął nas i poszedł na górę.
-A temu co?- zmarszczyła brwi Juliet.
-Wieeesz, musi być w związku z taką
wiedźmą, jak ja. To męczy.- wyszczerzyłam się. Resztę wieczoru
spędziłyśmy razem.
Trzy dni później. Czwartek.
Cała zgraja pojechała na zakupy, a ja
siedziałam i kułam na jutrzejszy sprawdzian z matematyki. Jak mi
Jon zadzwoni z pretensjami, że nie pojechałam z nimi, to chyba mu
przypierdolę! Leżałam teraz na kanapie w salonie i oczywiście
myślałam o wszystkim, tylko nie o matmie. W pewnej chwili odezwał
się dzwonek od bramy. Wstałam z miną męczennicy i podeszłam do
drzwi. Gdy rozpoznałam osobę przed furtką, myślałam, że mam
zwidy. Taylor Momsen. Co ona tu robi? Szybko jej otworzyłam. Po
chwili stanęła w progu.
-Hej.
-Hej.- zaprosiłam ją do środka. -Co
cię do mnie sprowadza?
-Jesteś sama?- spytała, rozglądając
się.
-Owszem.- skierowałam się do kuchni,
gestem wskazując, żeby poszła za mną.
-Mam jeszcze kilka pomysłów
związanych z sesją i chciałabym je omówić.- wyjaśniła,
siadając przy stole.
-A czy to nie sprawa pomiędzy tobą, a
Boris'em?- uniosłam brew.
-No niby tak, ale przejrzałam twoje
zdjęcia i zauważyłam, że masz świetne spojrzenie. Takie...
-Złe?- dokończyłam.
-Noo, tak. I ja właśnie kogoś
takiego potrzebuję. Nie jakichś słodkich laleczek. Ty jesteś
rockową dziewczyną, więc tak się zastanawiałam, czy nie
zgodziłabyś się na kilka zdjęć, gdzie byłybyśmy tylko dwie.
-Dopóki nie każesz mi trzymać węży,
pająków, albo innego cholerstwa, to nie mam nic przeciwko.-
wzruszyłam ramionami. Taylor opisywała mi po kolei wizję każdego
zdjęcia. Miały to być surowe fotki, na których najważniejsze
byłyby nasze twarze i mocno podkreślone oczy. Dlatego chciała,
żeby modelka miała wyraziste spojrzenie.
-Może umówimy się kiedyś na kawę,
co?- zaproponowała, gdy zbierała się do wyjścia.
-Hm, czemu nie. Ale ostatnio mam krucho
z czasem, bo mam jeszcze szkołę.- wyjaśniłam.
-To ile ty masz lat?- spojrzała na
mnie zdziwiona.
-18.
-Coś takiego! Jesteś tylko rok
młodsza ode mnie?! Ja byłam pewna, że masz co najmniej z 20.
-Nie przejmuj się, wszyscy mnie
starzeją.- westchnęłam. W tym momencie drzwi wejściowe otwarły
się z hukiem i do kuchni wpadli Brides'i z dziewczynami. Na nasz
widok gwałtownie wyhamowali.
-Eeeem. Cześć.- przywitał się CC.
-Cześć.- uśmiechnęła się Taylor.
Wszyscy się przedstawili. Do mnie zaś podszedł William Control.
-Will? A ty co tu robisz?- przytuliłam
go.
-Muszę coś załatwić w LA więc
postanowiłem was odwiedzić. Spotkałem chłopaków pod bramą.-
wyjaśnił. W tym momencie podszedł do nas Ashley.
-Mam dla ciebie prezent, kociaku.-
wyszczerzył się, podając mi torebkę.
-Prezent?- zajrzałam do środka. 4
główki czosnku. Zaczęłam się śmiać, jak wariatka.
-Piękny. Dziękuję.- wydukałam, gdy
już się jako tako opanowałam.
-Ah, to jest ten twój chłopak, o
którym tyle mi opowiadałaś?- spytała Taylor, pojawiając się
koło nas.
-Opowiadałaś o mnie? Ciekawe co...-
zaśmiał się Purdy, obejmując mnie ramieniem.
-Dobrze. Ja już muszę spadać. Jakby
co, mój numer masz. Zdzwonimy się. Pa.- przytuliła mnie i
pożegnała się ze wszystkimi. Odprowadziłam ją do drzwi. Po
chwili uświadomiłam sobie, że przecież Will nie zna prawdy o mnie
i Ash'u. Kurwa! Nie chce mi się udawać. Wróciłam do reszty, która
teraz rozłożyła się w salonie. Usiadłam na kanapie, obok mojego
chłopaka.
-Co chciałeś osiągnąć przez ten
czosnek?- spytałam cicho.
-Musiałem się upewnić, że to na
wiedźmy nie działa.- mruknął mi do ucha. Spojrzałam tylko na
niego, jak na idiotę.
-Wiecie, ja nie wnikam, o co chodzi z
tym waszym związkiem, ale patrząc na to, jak się zachowywaliście
wobec siebie dwa tygodnie temu, ciężko mi uwierzyć w to, co
widzę.- zaśmiał się Will. No mówiłam, że jest stanowczo za
inteligentny...
-Nie słyszałeś powiedzenia „kto
się czubi, ten się lubi”?- puściła mu oczko Sammi.
-Słyszałem. Ale i tak mam
wątpliwości. Aczkolwiek, wyglądacie całkiem przekonująco.-
spojrzał na nas Control.
Ashley tylko zacisnął szczękę. Ja
wybuchnęłam śmiechem.
-Ej! Może zróbmy jakiegoś grilla,
co? Zrobiłem zapasy.- zaklaskał w dłonie Jake. Wszyscy
podnieśliśmy się. Chłopcy poszli rozpalić ogień, ja z
dziewczynami skierowałam się do kuchni.
-I jak? Dajesz radę?- spytała mnie
Ella.
-Taaak. Na szczęście mam szkołę,
więc Jon musi ograniczać realizację swoich głupich pomysłów,
odnośnie mnie i Ash'a.- zaśmiałam się.
-Will wam nie uwierzył.- powiedziała
Lauren.
-Ale to inteligentny facet, nic nie
powie.- zauważyła Juliet. Przygotowałyśmy jedzenie i
skierowałyśmy się do ogrodu. Oczywiście nie muszę mówić, że
grill dalej nie był gotowy? Sześciu facetów i żaden nie umie tego
zrobić, bo zapomnieli kupić podpałkę. Uderzyłam się ręką w
czoło. W końcu jednak im się to udało i zaczęliśmy naszą małą
imprezkę.
Dwie godziny później.
Siedziałam i piłam piwo i kompletnie
się wyłączyłam. Jakoś nie umiałam się na niczym skupić.
Obserwowałam wszystkich, jak grają w piłkę. William został
sędzią, bo nie chciało mu się biegać. Ashley rzucił się na
schodek obok mnie.
-Czemu nie grasz?- spytał.
-Bo nie mam nastroju.- mruknęłam.
-Coś się stało? Masz dziwną minę.-
zauważył.
-Nieee. Po prostu nic mi się nie chce.
-Leń.- burknął, poprawiając włosy.
-Czy ty musisz tak ciągle męczyć te
swoje biedne włosy? Ciągle je poprawiasz.- uniosłam brew.
-Widocznie muszę. A mogę się pobawić
twoimi, proooszę?- zrobił proszącą minkę. Wzruszyłam ramionami.
Niech robi, co chce. Usiadł ucieszony schodek wyżej, zdejmując mi
gumkę.
-Woow. Nie wiedziałem, że są takie
długie.- złapał za jedno pasmo, rozprostowując je. Po chodzeniu
cały dzień w spiętych, teraz lekko mi się kręciły.
-Muszę je ściąć.- powiedziałam.
-Nie! Czemu nie chodzisz w
rozpuszczonych? Są zajebiste.
-Bo mi niewygodnie.
-Nie waż mi się z nimi cokolwiek
robić!- pociągnął mnie lekko za końcówki.
-Bo co mi zrobisz?- zaśmiałam się.
-Rzucę cię.- burknął.
-Ahaha nie mogę się już doczekać.
Zrobię to od razu, nie będę musiała się z tobą tyle męczyć.-
wstałam i skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z szuflady
nożyczki i przyłożyłam do włosów. Momentalnie coś, a raczej
ktoś objął mnie mocno ramionami, uniemożliwiając jakiekolwiek
ruch.
-Nawet nie próbuj!- syknął mi do
ucha Ashley.
-A co cię to obchodzi? To moje włosy.
-Ale ty jesteś moją dziewczyną,
czyli też mam coś do powiedzenia.
-Hahah chciałbyś. Trzeba było nie
mówić, że mnie rzucisz. Zachęciłeś mnie.- wyszczerzyłam się.
-Mogę cię rzucić i bez tego.-
odparł. Obróciłam się do niego przodem.
-Więc to zrób!- ucieszyłam się.
Nagle zostałam podniesiona. Ash ze mną na ramieniu skierował się
do salonu i rzucił mnie na kanapę.
-Ej! To się nie liczy!- oburzyłam
się.
-No co? Powiedziałem, że cię rzucę,
więc to zrobiłem. A liczyłaś na coś innego?- uśmiechnął się
niewinnie.
-Owszem.- wstałam i pobiegłam z
powrotem do kuchni. Uwielbiam robić mu na złość. Złapałam
nożyczki, ale usłyszałam kroki, więc schowałam je za siebie.
-Oddawaj je, smarkulo.- Ashley spojrzał
na mnie groźnie, próbując mi je wyrwać.
-Spadaj!- prychnęłam, cofając się.
Nagle natrafiłam na przeszkodę, jaką był stół. -Kurwa!
-I co teraz zrobisz, hm? Jesteś w
pułapce.- Purdy oparł dłonie o blat, po bokach mojego ciała.
-I tak nie dam ci nożyczek.-
spojrzałam wyzywająco. W tej samej sekundzie poczułam, jak się
unoszę. Zostałam posadzona na stole. Ręce z nożyczkami cały czas
chowałam za sobą. Ashley przewidując, że mogę chcieć zrobić mu
krzywdę, stanął między moimi nogami, dłońmi sięgając mi za
plecy.
-Wiesz, że jestem silniejszy.- mruknął
przysuwając się.
-Ale ja jestem sprytniejsza. I jestem
kobietą, a kobietom przecież nie wolno nic zrobić.
-Uwierz mi, znam milion sposobów na
kobiety. Jesteś bez szans.- szepnął. Nasze twarze dzieliły teraz
milimetry. W tym momencie do kuchni wpadli CC z Will'em.
-Eee, przeszkadzamy?- spytał niepewnie
William. Jego mina wyraża ogromne zdziwienie.
-Jak chcecie dzieci robić, to u góry
macie dwie sypialnie.- mruknął CC, przeciskając się do lodówki.
-Dzieci?! Porąbało cię?- spytałam
retorycznie.
-Nie chcesz mieć ze mną dzieci,
kociaku?- uniósł brew basista, wciąż nie zmieniając pozycji.
Jedynie oparł dłoń, o moje ramię.
-Nie zastanawiałam się. Poza tym,
jestem za młoda.- zauważyłam.
-Wyobraź to sobie: ty, ja i nasze małe
Purdziątka.- westchnął udając rozmarzenie.
-To byłaby katastrofa, patrząc na
wasze charaktery.- zaśmiał się Andy, który pojawił się w progu
z JuJu i Sammi. -Na szczęście te dzieci miałyby jeszcze normalnych
wujków i ciocie.
-Ej! Nasze dzieci będą cudowne!-
zaprotestowałam. Chwila! Czy ja właśnie powiedziałam, że planuję
dzieci z Purdy'm?!?!?! Kurwa mać!
-No widzisz! Nie znacie się i tyle.-
Ashley wyszczerzył się, odsuwając się ode mnie. Zeszłam ze
stołu. Ten idiota wykorzystał chwilę nieuwagi i wyrwał mi
nożyczki. Spojrzałam na niego wściekła. Następnie wróciłam do
ogrodu. To była dziwna sytuacja...
Następny dzień, piątek.
Dziś z Ashley'em mieliśmy dzień
kłótni. Zdążyliśmy już się posprzeczać 5 razy, a do końca
dnia jeszcze trochę. Prosto ze szkoły przyjechałam do wytwórni.
Zespół od rana wytrwale pracował nad nową płytą. Póki co, nie
mieli jeszcze zrobionej żadnej piosenki. Najpierw Andy musiał
skończyć tekst. Pomagał mu w tym Purdy. Jonathan miał dziś ważne
sprawy do załatwienia w Nowym Jorku, więc ja go zastępowałam.
Teraz jestem szefem wszystkich szefów hahah. Jon, jak na takiego
managera i producenta miał pod sobą sporo ludzi. Dlatego, gdy
osiągnę już pełnoletność, całkowicie przestanie być managerem
BVB. Zostanę nim ja. Oczywiście dalej będzie mnie nadzorował, bo
muszę się jeszcze wiele nauczyć, ale będzie robił to ze
stanowiska producenta muzycznego. Póki co jestem tour-managerką.
Nie chciałam mówić Jonathan'owi, że ja na jego miejscu nie
dawałabym mi tyle władzy nad chłopakami. Patrząc na moje wahania
nastrojów i agresywne usposobienie, to może się kiedyś dla nich
źle skończyć. Siedziałam w gabinecie Jon'a, gdy zadzwoniła moja
komórka. To Emily, laska od wszystkiego.
-Słucham?- mruknęłam, przeglądając
plik dokumentów.
-Ann? Czekają tu pewne osoby do
chłopców, ale oni nie odbierają telefonów. Mogłabyś tu przyjść
na chwilę?- spytała niepewnie.
-Jasne. Zaraz będę.- rozłączyłam
się i wstałam. Ktoś do chłopaków? W ogóle, gdzie oni są?
Przecież mieli pisać u siebie w pokoju. Skierowałam się do
głównego wejścia wytwórni. W tej części był oficjalny
sekretariat. My z chłopakami wchodziliśmy zwykle od strony studia
nagraniowego, tam miałam swoje biuro, a chłopcy miejsce pracy.
Druga część budynku, ta oficjalna, to wytwórnia. Tu pracował
Jonathan i inne szychy. Zeszłam do sekretariatu.
-Emily?- spojrzałam na blondynkę
siedzącą przy komputerze.
-Państwo czekają.- wskazała mi na
trójkę ludzi. Podeszłam do nich z lekkim uśmiechem, chociaż
wcale się nie cieszyłam. Nie znoszę ludzi.
-Dzień dobry.- powiedziałam i
zamarłam. Przede mną stało małżeństwo w średnim wieku i...
Chuck. Kuzyn Ashley'a. Czyli to... Kurwa!
-Dzień dobry. Jestem wujem Ashley'a
Purdy'ego. A to moja żona i syn. Chcieliśmy zrobić mu
niespodziankę.- uśmiechnął się do mnie barczysty mężczyzna.
-Eeem. A ja jestem jego dziewczyną.-
wydusiłam, siląc się na „szczery” uśmiech. -Anna, miło mi.
-Oh! To ty jesteś tą cudowną
istotą?- ucieszyła się jego ciotka. -Jestem Lisa, mów mi jak
chcesz, może być ciociu.
-Ee, czy cudowną, to nie wiem.-
zaśmiałam się. Boże!
-Wyglądasz dużo ładniej niż na
zdjęciach. Ja mam na imię Patrick. I też zwracaj się, jak ci
pasuje. A ten tutaj, to Chuck.- zmrużyłam oczy i spojrzałam
wyzywająco w stronę tego idioty. Tylko zacisnął szczękę.
-Cóż. Mamo, to ja pojadę pozałatwiać
swoje sprawy, a potem wrócę, dobrze? To pa!- Chuck zmył się,
zanim jego rodzice zdążyli otworzyć usta.
-Hm, chłopcy powinni być u siebie,
ale nie odbierają telefonu. Zaprowadzę państwa do Ashley'a.-
skierowałam się na schody. Przeszliśmy do drugiej części
budynku. Weszłam do ich pokoju, ale nikogo nie zastałam. Poszłam
więc do studia nagraniowego. Może coś wymyślili.
-Ann, kochanie musimy się lepiej
poznać. Koniecznie! Chciałabym się czegoś o tobie dowiedzieć.-
uśmiechnęła się lekko ciotka Ash'a.
-Mam 18 lat, jestem fotomodelką i
tour-managerką Black Veil Brides. Jestem Polką.- powiedziałam.
Otworzyłam drzwi od innego pokoju. Była tam cała piątka, która
teraz się kłóciła, aż iskry leciały. Odchrząknęłam, ale to
nic nie dało.
-Ashley?- spytałam delikatnie.
-Co?!- burknął, coś pisząc.
-Masz gości.- powstrzymywałam się od
warknięcia. Purdy odwrócił się.
-Ciocia?! Wujek?!- spojrzał na nich
zszokowany.
-Cześć skarbie.- przytulili się.
-Co wy tu robicie?- spytał.
-Mieliśmy coś do załatwienia i
postanowiliśmy wpaść. Chcieliśmy poznać twoją nową wybrankę.-
wytłumaczył jego wujek. Spojrzeliśmy z Ashley'em po sobie. Czyli,
mamy znów udawać. To będzie koszmar...
**********
Słuchał ktoś płyty? I jak wrażenia?
Dobrze. Teraz zmiana tematu. Jestem wkurwiona. Bardzo. Cieszę się, że pod ogłoszeniem odezwało się kilkanaście osób więcej niż zwykle. A teraz może mi ktoś, do kurwy, wytłumaczyć, jaki macie problem z normalnym komentowaniem rozdziałów? I niech nikt mi nie pierdoli, że szkoła, że coś tam, bo komentuje mi stale z 12 osób. Wszystkie się uczą, mają swoje życie, a niektórzy piszą jeszcze swojego bloga! Skoro masz czas, żeby przeczytać naprawdę długi rozdział (sorry, 6-7 stron), to ta minuta więcej na komentarz Cię nie zbawi! No kurwa! Ten limit jest malutki, w porównaniu do ilości osób czytających. I błagam, nie róbcie ze mnie idiotki, głupio się tłumacząc, albo dodając po kilka komentarzy, wylogowując się z kont. Jestem starsza od większości tutaj, więc darujcie sobie. Ja mam naukę, kursy, rodzinę, znajomych, obowiązki, często mam pracę dorywczą, a przy tym wszystkim staram się dla Was(!) dodawać jak najszybciej. Jak tak bardzo chcecie, zacznę wrzucać rozdziały, jak większość bloggerek, czyli z 2-3 strony raz na miesiąc. Ostatnio wyliczyłam, że gdybym dodawała raz w tygodniu, to teraz bylibyśmy na około 15 rozdziale. Serio. Mam w dupie Wasze tłumaczenia. Tym bardziej, że nie wymagam długich komentarzy. Wystarczy jeden wyraz.
Druga sprawa: przeczytałam te wszystkie propozycje. I postanowiłam się do tego odnieść. Nie mam pojęcia kim jest taki typ, jak Ben Bruce. Wiem tyle, co wyczytałam w necie. Dlatego też, nie sądzę, że zwiążę z nim Ann, bo jakbyście nie zauważyli, moje opowiadanie bazuje na realnych wydarzeniach. Kreując charakter np. takiego Andy'ego posiłkowałam się wywiadami z nim. To nie jest do końca moja wyobraźnia. Wszystko, co się dzieje wokół nich, już się kiedyś wydarzyło. Dlatego też opcja z Bruce'm raczej nie wypali, bo nie mam pojęcia jaki on jest. I teraz takie pytanie: ile razy proponowałam Wam, że jak macie kogoś, kogo chcecie tu zobaczyć, to możecie pisać, a spróbuję go tu wsadzić na epizod??? Z trzy? Cztery? Więc dlaczego, cholera, nie napisaliście wtedy tego gościa? Nagle pojawia się z 8 komentarzy, że Ann ma być z Ben'em. Ja chyba naprawdę jestem jakaś tępa, albo już stara, bo kompletnie nie czaję Waszego toku myślenia. Reszta opcji mi się podoba, nawet przeżyję tego Sykes'a:P (niektórzy wiedzą, o co kaman.) Siedziałam dziś parę godzin na wykładach w Wodzisławiu i było tak zajebiście ciekawie, że miałam czas na przemyślenie całej koncepcji. Wszystko sobie poukładałam i wiem już, jak zakończę tą historię. Dziwię się, że nikt nie zaproponował Jake'a czy Jinxx'a...
Więc teraz uprzedzam: albo ruszycie dupy i docenicie, że udostępniam Wam opowiadanie, albo załatwimy to inaczej. Ja piszę to dla siebie. Przeszło mi przez głowę usunięcie wszystkiego. Ale to byłoby nie fair, wobec stałych komentatorek. Dlatego też, jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, zablokuję bloga i udostępnię go tylko wybranym przeze mnie osobom. Ja nie mam jakiegoś parcia na nie wiadomo co. Piszę dla siebie. Mogę to robić do szuflady. Nie ma problemu. Publikuję dla Was. Jakby ktoś nie wiedział, jest taka opcja na Bloggerze, że pewne opowiadania mogą czytać tylko zaproszeni goście, mający konto. Ogłoszenie w ciągu 2 dni skomentowały bodajże 24 osoby. Dodajmy do tego 3 dziewczyny, które napisały mi na priv. Plus Ci co nie skomentowali, ale wiem, że czytają. To mnóstwo osób. A Wy macie problem dać kilkanaście komentarzy. Naprawdę. Jestem załamana. Możecie mówić, że jestem pierdolnięta, hejtować itd. ale szczerze? W dupie to mam. Kurwa ludzie! Szanujmy się. Ja komentuję wszystko, co czytam, a przynajmniej staram się opuszczać jak najmniej rozdziałów. Skoro ja potrafię, to Wam korona z główki nie spadnie. Tym bardziej, że rozdział nie pisze się sam w godzinkę. Poświęcam na to w chuj czasu, bo staram się jakoś przekazać moją wizję, która zwykle opornie układa się w wyrazy. Powtarzam jeszcze raz: albo się ogarniecie i przestaniecie mnie wkurwiać (a uprzedzam, ostatnio jestem nerwowa), albo przestaniecie to czytać. I kropka kurwa! Miałam nie przeklinać, ale mnie nerwica z kurwicą bierze. Na przyszłość jak Wam coś proponuję, albo proszę, to to róbcie. Tymczasem mam wrażenie, że większość tutaj ma mnie w dupie i totalnie olewa. I tak rzeczywiście jest. Przemyślcie to. Black xxx.
P.S. Dla chcących erotyka. O ile wcześniej się nie wkurwię i nie usunę bloga, będzie. Ale cierpliwości, bo nie zamierzam zaczynać nowego związku Ann od seksu. Litości. To ma być realne opowiadanie. A Ann jest za inteligentna żeby puścić się na pierwszej randce, tracąc przy tym dziewictwo. I jeszcze chciałam wtrącić, że bardzo podobało mi się ostatnie zdanie z komentarza Dominiki F. o tym mentorze itp. Rozwaliłaś mnie tym kobieto:)
Zwiększam limit. I dodam następny, jak przestanę się wkurwiać. Chyba potrzebuję terapii u specjalisty...
!!! 15 komentarzy=next !!!
Masz rację ci dodtych komentarzy :) Szkida że nie weźmiesz ( jakby ci jest z asking akexandri )
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty. /zuzia
Już wiem, kto to, ale to trochę za mało. Dziękuję.
Usuń:) /zuzia
UsuńZajebisty!!!!! I znowu to powtarzam że masz ogromny talent więc ani mi się waż zawieszać bloga czy coś, bo jak nie to cię znajdę i zadźgam tempą łyżką :D
OdpowiedzUsuńŻeczywiście szkoda że nie będzie z Benem :/
( zna ktoś może z was jakiś blog o nim? ?)
Nawet nie wiesz jak bardzo doceniam to że piszesz dla nas, że dodajesz rozdziały średnio co drugi dzień że starasz się a nie robisz na odpierdol :)
Dziękuję.
UsuńBlog jak zawsze cudny a co do przekazu to przynajmniej część czytających powinna się ogarnąć i napisać słowo lub dwa to przecież nie boli ;)
OdpowiedzUsuńNo mnie nie boli na pewno:) Dziękuję.
UsuńRozdział jak zwykle cudowny. Szkoda mi się zrobiło Asha, w sukie myśle,że każdy czytelnik wie co czuje, on jak iAnia. Strasznie mi się podobała ta scena z włosami, to było takie no...aww. Coś mi się zdaje,że oni jefnak bd razem. Kto się czubi ten się lubi :3 Przepraszam,że kròtko. Ja nie umieć pisac komentarzy :-: Weny i do nastęonegi
OdpowiedzUsuńPs. Jesli już zablokujesz bloga, mogłabyś mnie dodać do listy "wybranych"?. Strasznie chce wiedziec co bd dalej :)
Zobaczymy. I nie liczy się długość, tylko chęci. Postaraj się komentować w miarę regularnie, a na pewno będziesz na liście:) Dziękuję.
UsuńHejuuuu ^^
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzialik, a ta scena z wlosami no po prostu awwwwww *--* A i jak Ania i Ashley beda razem to ja dedne normalnie ze szczescia xD
A i...Jakbys zablokowala bloga to prosze, dodaj mnie do tych wybranych :c
Co do listy, patrz komentarz wyżej. Dziękuję.
UsuńCześć . Masz świetnego bloga ! Kiedy w piątek ktoś mi podesłał linka do Twojego bloga , pomyślałam że znowu jakiś nudny blog o niczym , a jednak jestem pozytywnie zaskoczona ! Jak zaczęłam czytać to nie mogłam skończyć (zaczęłam od 1 rozdziału ) czytałam do 2 w nocy i jeszcze troszkę w sobotę . Meeega się w to wciągnęłam i czekam na więcej ♥
OdpowiedzUsuńNat.
Miło mi bardzo:). Ja sama nie umiem przebrnąć przez tego bloga. Jestem ciekawa, kto był taki miły i to polecił. Dziękuję.
UsuńOd 3 dni czytam twojego bloga i w koncu udalo się do konca :D masz fajny sposob pisania...tak przyjemnie i gladko sie czyta ❤ + zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://death-march.blogspot.com/?m=1
UsuńTo bardzo miłe. Dziękuję.
UsuńP.S. Wrzuć tego linka do spamu, bo nie chce mi się szukać po komentarzach:)
Siemka skarbie :* Hmm to ja sobie napisałam na kartce to co chciałabym tutaj napisać :D A więc po pierwsze i najważniejsze odniosę się tutaj teraz głownie do twoich "wiernych czytelników"
OdpowiedzUsuńUWAGA PROSZĘ TO PRZECZYTAĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
KURWA LUDZIE! OGARNIJCIE WRESZCIE DUPY I ZACZNIJCIE KOMENTOWAĆ TEGO BLOGA! NIE DOŚĆ, ŻE MACIE GO ZA FREE TO JESZCZE NIE CHCE SIĘ WAM WYSTUKAĆ PARU WYRAZÓW? NO JPRDL! NORMALNIE TRACĘ WIARĘ W LUDZKOŚĆ -.- WY SOBIE NAWET NIE ZDAJECIE SPRAWY Z TEGO JAKA DZIEWCZYNA JEST DLA WAS DOBRA! JAK NA TAKIEGO BLOGA I NA TYLE ROZDZIAŁÓW I TAK WAM CHOLERNIE ZANIŻA LIMIT! NAWET JA TAKA DOBRA NIE JESTEM BO WYSOKO CENIĘ SOBIE SWOJĄ PRACĘ! ONA MA 38 ROZDZIAŁ I LIMIT 15 KOMENTARZY, A JA 9 ROZDZIAŁ I LIMIT 13 KOMENTARZY WIĘC NA PRAWDĘ ZACZNIJCIE JĄ DOCENIAĆ! PONADTO SPEŁNIA WASZE PROŚBY DOTYCZĄCE EPIZODÓW I NO KURWA! JA NAWET JAK CZYTAM ROZDZIAŁ WIECZOREM I NIE MAM OPCJI GO SKOMENTOWAĆ NA TELEFONIE O 1 W NOCY, ROBIĘ TO NA DRUGI DZIEŃ!!! CHOLERA NO, TAKIEGO BLOGA AŻ JEST CHĘĆ KOMENTOWAĆ! JAK NIE SKOMENTUJE JEDNEGO ROZDZIAŁU TO PRZEŻYWAM TO GORZEJ NIŻ OKRES, A WY NAWET DURNEGO "CZEKAM NA NEXTA!" NIE UMIECIE WYSTUKAĆ? BOŻE, NO Z SKRAJNOŚCI W SKRAJNOŚĆ. W SKLEPIE ZA TAKI FANFICTION MUSIELIBYŚCIE ZAPŁACIĆ Z 50 ZŁTAK WIĘC OGAR I KOMENTOWAĆ DO CHOLERY! BO TO CO ROBI WIĘKSZOŚĆ OSÓB TO MEGA ŚWIŃSTWO. DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ! Amen
Ahahahahahahahahah, boże mój komentarz był za długi i nie chciał się dodać!:3 Tak więc przepraszam za spam, ale muszę go podzielić na dwie części, także tutaj PART 2
OdpowiedzUsuń......Jezu jak przeczytałam notkę pod rozdziałem to aż się krew we mnie zagotowała -.- Ta, już widzę jakie polecą na mnie hejty, ale również mam to w dupie! Dla ciebie warto :* Znam twój ból bo mam to samo. Tak jak wcześniej napisałam, jesteś według mnie za dobra kochana <3 :/ Lenistwo zaczyna się rozprzestrzeniać na bloggerze :3 Zwiększaj limity i miej to w dupie. Zawsze będziesz mieć więcej czasu na pisanie i zrobisz nowy zapas :) Ale dobra, druga sprawa to tak kilka miłych słów ode mnie :)
U mnie w szkole już chyba dziesięć osób czyta to opowiadania, bądź zaczyna ;) Taa,, połowa dostała, też ode mnie dzisiaj zjebę, że ma komentować bo inaczej ja osobiście się z nimi policzę :D Jesteś naprawdę rewelacyjną pisarką i jestem Ci naprawdę wdzięczna, że dzielisz się z nami tak cudownym opowiadaniem, bo wcale nie masz do tego obowiązku także kocham całym sercem *.* Po drugie mam do ciebie wielką prośbę :* Komentuje tutaj pewna dziewczyna która się podpisuje "KiciaSex" (taaa...wyobraźnia karoliny)no więc czy mogłabyś na moje życzenie jaj zadedykować jakiś rozdział, w którym będzie trochę słodkości z Ash'em i Ann? Jest mi jej strasznie szkoda bo jest moją najlepszą przyjaciółką, a ostatnimi czasy ma okropne kłopoty z skórą twarzy :( Taaaa,,, dermatolog jej przepisał maść na, którą jedna na tysiąc osób ma uczulenie xD Ona jest tą jedną :3 W efekcie czego nawet ludziom się na oczy nie pokazuję bo powiem szczerze, że jak sama do niej przyszłam to się przestraszyłam, ale mniejsza :D No i tak jej chciałam zrobić malutką przyjemność z racji tego, że jest PurdyGirl i twoją oddaną fanką :* Następna sprawa, tutaj to już odniesienie fo bloga :D
Jest moja Momsen <3 Awwww....kocham ciebie tak cholernie, bardzo <3 w ogóle zaczęłam,dzięki tobie słuchać William Control i mega mi się podoba, także dziękować bardzo :* Kurdę, Ann i Purdy tak do siebie pasują no...W ogóle prezent Ash'a rozwalił system! Ahahahahah. Ty byś nie chciała mnie widzieć jak czytałam scenkę w kuchni. Ja nie wiem co mi się dzieje. Jakieś kurde skakanie po krześle, piszczenie i chuj wie jakie to jeszcze dźwięki były, normalnie masakra :3 Tak, tak PURDZIĄTKA!!!! <3 O boże, ale zaciesz, ahahah takie kochane *.* i taaaa...na pewno...normalni wujowie i ciocie..yhmmm...biedne te dzieci, od małego wychowywane w domu idiotów :3 A Will, w ogóle Will, lubię faceta, wpadł w moje gusta, że tak powiem :D Aaaa...sorki, że w ogóle tak dzisiaj zagmatwanie pisze, ale coś mam ostatnio jakieś takie dni...hmmm, może to nadmiar kofeiny,a albo coś :D Tam...tam..tam to tyle misiaku :*
Kc kc kc kc kc kc kc kc kc kc..... Weny skarbie i czekam na następny rozdział *.*
No i zostawiam linka do siebie :D
http://rebelyellbvb.blogspot.com/
http://unbroken-bmth.blogspot.com/
Eeej, wypisz mi te osoby, co im poleciłaś:P Ja zespołu Willa nie słucham wcale. Co do dedykacji, to pomyślimy. Może masz ADHD?:D Do Ann nikt nie pasuje:(. Dziękuję.
UsuńP.S. Wrzuć tego drugiego linka do spamu. Nie wiem czy wpadnę, bo raczej nie czytam o BMTH, (tylko dwa blogi) ale się postaram.
Dziś uśmiałam się czytając rozdział. mój brat liczył mi ile razy się zaśmiałam. Dzięki Tobie kolejny raz poprawił mi się humor.
OdpowiedzUsuń''Uwierz mi, znam milion sposobów na kobiety'' nie śmiem wątpić w jego zdolności.
Mam nadzieję, że Will uwierzył w to, że ta dwójka jest razem.
''Jak chcecie dzieci robić, to u góry macie dwie sypialnie'' jak dla mnie to jest tekst w ich stylu.
''Wyobraź to sobie: ty, ja i nasze małe Purdziątka'' Ashley i bycie ojcem brzmi to bardzo ciekawie.
''Ej! Nasze dzieci będą cudowne'' z ich charakterami na pewno były by wyjątkowe.
Przesłuchałam płytę tylko raz, czekałam na piosenkę Drag Me To The Grave bo to ulubiona piosenka Ashley'a, mogę stwierdzić że płyta mi się podoba, ale to tylko moje skromne zdanie. Jest to pierwszy album Black Veil Brides na który czekałam.
I teraz prośba dla wszystkich leniwych osób które czytają bloga, ale go nie komentują. Weźcie się do jasnej cholery ogarnijcie i zacznijcie komentować, nikt nie karze wam pisać nie wiadomo jak długich komentarzy, pisząc komentarze dziękujemy w pewien sposób autorce, która się dla nas poświęca i regularnie wrzuca posty, na pewno nie byliście by zadowoleni z jednego rozdziału na miesiąc.
No i mogę Tobie życzyć duuużo weny <3
O to mi chodzi, poprawiać ludziom humor. Opinia Will'a się nie liczy:) Dziękuję Skarbie♥
Usuńwięc tak wchodzę na Twojego bloga i zaczynam piszczeć, bo dodałaś *.*
OdpowiedzUsuń(oczywiście jestem tępa, bo jak wczoraj sprawdzałam, to go nie zauważyłam >,<)
dobra a teraz do rzeczy: jak już (chyba) mówiłam, Anka była bardzo miła, że poszła z Ashem, ta sytuacja nad jeziorem nie wiem ale mam wrażenie, że oni potrzebowali takiego odpoczynku od wszystkiego, szczególnie Ash
dalej: ta scena z nożyczkami -> KOCHAM!! xDD
to było takie... ach i och xD
nie umiem się wysławiać, więc sorcia ;c
ale teraz się zastanawiam jak będzie szło im udawanie przy rodzinie Ashleya :)
a więc rozdział: trzy razy TAK i dziękuję <3
oki co do płyty.......
szczerze mówiąc rozczarowałam się ;c
podoba mi się mniej niż połowa płyty no ale spróbuję jeszcze raz przesłuchać i ocenić
ogólnie na razie jest na ostatnim miejscu w porównaniu do ich innych płyt, no ale cóż ;c
Kocham Twoje opowiadanie, więc proszę, nie zawieszaj go <3 <3 <3
(aczkolwiek rozumiem Twój wkurw bo też kiedyś bloga prowadziłam)
weny, czasu i wgl wszystkiego co tam potrzebujesz :*
PS
LUDZIE KURNA USZANUJCIE JEJ PRACĘ!!! -,-
Za pierwszym razem mi też płyta nie podeszła. A teraz ją kocham. I nie jesteś tępa! Dziękuję.
UsuńSpodziewałam się jakiegoś zaskakującego widoku po nim. I miałam rację :). I jak zmartwił się, że zrobił jej krzywdę, to było słodkie. „Czy jestem dobrym człowiekiem? – przemyślenie takiego pytania jest bardzo ważne w życiu. Ja nad tym myślę, dość często, powinnam zostać filozofem :D. No i pokazałaś nam Asha takie uczuciowego, aż mi serce ścisnęło. Ogólnie to jestem człowiekiem, który cholernie się wzrusza.
OdpowiedzUsuńHmm, Ann postarzają, mnie natomiast odmłodnieją. Mam 23 lata, dają mi 17 w makijażu! Kremy przeciwzmarszczkowe na mnie nie zarobią :D.
I Will takiii fajny :D.
Walka o włosy. I prawie pocałunek, wiem, wiem, nie byłoby go. Ale miałam cholerną nadzieję, aż serce mi stanęło.
I wujostwo przyszło na inspekcję. Będzie ciekawie :).
Czekam na następny! <3
PS. Doskonale cię rozumiem, sama pracuję w weekendy, zajęcia na uczelni mam do 17 od rana i w ostatnim czasie robię badania do pracy mgr i wiem, że czas jest na wagę złota. I skoro już się znajdzie chwilkę, i się poświęca pisaniu to oczekuje się miłych słów za to. „Świetny rozdział, czekam na następny” – 10 sekund roboty, to taka filozofia :).
A z tym mentorem to było spontanicznie. Bo… dużo jest opowiadań o tym: spotykają się, zakochują, całują, seks i ślub. To by była odskocznia :P.
CHWILA!!! Czy ja dobrze zrozumiałam, że masz 23 lata?:O Fuck yeah! Nie jestem tu najstarsza! Dlatego, że jestem troszkę starsza od większości bloggerek ff (zwłaszcza BVB), nie chciałam robić cukierkowego opowiadania. To ma być realistyczna historia, która mogłaby się wydarzyć. Dlatego też, Ann na początku nie była wielką fanką zespołu. I nie podniecała się na ich widok:) Dziękuję.
UsuńW sumie to kończę w grudniu :P. To dobrze, że nie cukierkowo, w końcu znamy inne realia :)
UsuńJa mam w sobie wewnętrzny bunt przeciwko pisaniu niektórych rzeczy. Czytać mogę:D Taaak grudzień. Nienawidzę mieć w tym miesiącu urodzin. Za zimno mi wtedy:(
UsuńRozdział boski! Nie mogłam z tej scenki z nozyczkami ;P
OdpowiedzUsuńSosik
A dziękuję:D I czekam wciąż, na wiesz co:P
UsuńNo i po co się tak od razu denerwować, przecież my Cię tytaj wszyscy kochamy i szanujemy <3 Ty mój słodziaku jeden XDD
OdpowiedzUsuńCiekawe czy wypadną PRZEKONUJĄCO przed tą rodzną Asha. Ale to z włosami to na prawdę było słodkie, swoją drogą ciekawa jestem co pomyślał CC gdy wszedł do kuchni Hahaha XD
Em.
Chciałabym żebyście okazali mi tą miłość w ilościach komentarzy. CC'ego nikt nie ogarnie. Nie da się... Dziękuję.
UsuńHej ^_^
OdpowiedzUsuńZaznaczam, że komentarz pisałam już wczoraj wieczorem, ale blogger jest pieprzonym sukinkotem i się wyłącza w połowie pisania. A ja byłam tak wkuta, że nie byłam w stanie pisać tego raz jeszcze.
Co do komentarzy, przyznaję Ci pełną słuszność. Co w sumie potwierdza się ładnie pod tym postem- nie upłynęły jeszcze 24 godziny, a ja piszę w sumie już 11 komentarz. Więc apel do człowieków, do znudzenia: CZYTAM = KOMENTUJĘ.. Szanujmy się wzajemnie, doceńmy pracę autorki, ta minutka Was nie zbawi. Serio, serio.
Zdjęcia znów są epickie, zbieram szczękę z podłogi. W szczególności po tym ostatnim, którego nie miałam przyjemności oglądać wcześniej..
No dobra, dość dygresji, czas na konkrety.
Sama idea zaprowadzenia Ann w takie miejsce wymiata. Lokalizacja idealna, no i do tego to jest jego samotnia, jego kawałek raju, jego prywatny skrawek Ziemi. I pokazał go Rudej. *___*
Szczerze mówiąc, tą scenką doprowadziłaś mnie do łez. Ta zmiana w zachowaniu Ash'a, w jego całej postawie, mnie skruszyła. Na początku płonący gniewem, a potem, jak się zorientował w sytuacji, złagodniał, aż wreszcie okazał... troskę? Nie wiem, jak to można inaczej określić... Po prostu przejął się tym, i, nie wiedzieć czemu, mnie to ujęło. No i w dodatku mamy znów taki mini- momencik szczerości. Powoli, powolutku, systematycznie, małymi kroczkami zbliżamy się do celu. Chyba... W każdym bądź razie, świetne uczucie *___*.
I dziewczyny przyjechały ^_^. No i fajnie, że Młoda dostała propozycję sesji :D
Ciekawa jestem, co Control wykmini o tum ich związku (nawiasem mówiąc, nie wiem czemu, ale osobiście nie toleruję tego kolesia). Nie za bardzo chce mi się wierzyć, że nabierze się na to przedstawienie na 100%.
Jeszcze o czymś zapomniałam! Prezent Purdy'ego jest genialny. Fajnie, że mają zbliżone poczucie humoru i nie oberwał w ryjek.
Z tym rozpalaniem grilla to wszyscy to znamy i przerabiamy. Ja np. jak byłam na obozie w Krakowie to w 10 podpalali pół godziny, as mieli podpałkę i dodatkowo butelkę denaturatu..
Ogólnie z tą mini- imprezką to fajna koncepcja. I jakie ciekawe sytuacje z tego wynikły. Świetne teksty, bardzo w ich stylu. Siedziałam i po prostu kwiczałam ze śmiechu, jak sobie to wyobraziłam. Mryryry, więcej takich scenek poproszę ^_^.
No i ten urwany wątek, który nie będzie mi dawał spokoju... Jak przebiegnie to spotkanie?
Przepraszam, nie mam weny do pisania, więc to tak tylko w skrócie.
Liczę na szybką aktualizację, chociaż wiem, że Artysty w procesie twórczym nie należy pospieszać.
Także ten.... Ja chyba na dzisiaj kończę, nic więcej raczej nie mam do napisania.
Weny i czasu życzę, zaprzyjaźnij się z nimi w te chłodne, jesienne wieczory.
Pozdrawiam, trzymaj się ciepło. <3
~Nikt
P.S. jak ten sukinkot każe mi jeszcze raz udowodnić, że nie jestem robotem, to się naprawdę zirytuję.
Usuń~Nikt
+ poprawka, mój komentarz jest 14 :D
Usuń~Nikt
Ahaha:D Control im nie wierzy, bo ma już swoje lata i nie jest głupi, ale jest ich kumplem. Dlatego też będzie siedzieć cicho, bo jest ciekawy, jak to się rozwinie:) I owszem, pomalutku, zbliżamy się do kolejnych scen szczerości. Jeszcze ich co prawda nie opisałam, ale już bliżej niż dalej. Blogger to menda. Dziękuję♥
UsuńOh Yeah!! Kicia, jak ja lubie Cię wkurwiać, i dodawać ostatni komentarz z limitu buhahahaha XD rozdział cudny, ale to chyba nie wymaga komentarza, ale powkurwiać to Cię mogę ;D
OdpowiedzUsuńps Będzie dzisiaj nowy, tak w ramach nagrody? plooose... <3
Nie ma opcji na dziś, bo muszę go sprawdzić, dobrać zdjęcia itp, a padam na ryj. Poza tym, jaka nagroda? To ja raczej powinnam taką dostać, że jeszcze mnie szlag nie trafił. I błagam, nie mów na mnie Kicia, bo mam złe wspomnienia. Dziękuję.
UsuńZabijcie mnie ludzie błagam.Przeepraszam że tak późno dodaje komentarza ale hm...no nie miałam wcześniej jak.Rozdział jak zwykle SUPERMEGAZAJEFAJNY! Ta scena na dzikiej plaży taka poważna i urocza.Taka AWW *.* To fajnie,że oni sobie czasem z Ann pogadają tak szczerze i od serca.Taka rozmowa dużo daje co zapewne sama wiesz.Potem ta scena z nożyczkami <3 OMG jakie to było takie WOW i w ogóle OCH i ACH! Dzieci takie małe i takie sweet byłyby przeurocze *.* Oby takich kłótni było więcej.Znaczy tych takich pozytywnych.Ale czy mi sie zdaje czy między Ashleyem a Ann zaczyna sie coś dziać? Dobra nie wnikam.I znowu jest wątek z Taylor. Jej *.* Tylko nie wiem czemu ale wydaje mi sie taka troche...inna.Dobrze przejdźmy dalej.A jeszcze do dzieci.Miałyby ,,świetne" charaktery xd I co tam dalej? Aha już wiem! Ciekawe czy Purdy i Ann wypadną na tyle dobrze, że rodzina Ashleya uwierzy w ich związek.A teraz przepraszam ale z powodu braku weny zakończę ten nader nudny i bezsensowny komentarz.Przepraszam za to, że nie pod wszystkimi rozdziałami pojawia sie mój komentarz.Postaram się wpisywać na czas i bardziej...miło,inteligentnie? Bardzo jesteś na mnie zła? Życzę duużo weny.I duuużo spokoju.I duuużo cierpliwości.
OdpowiedzUsuńP.S. Taka mała prośba do wszystkich czytelniczek.Prosze postarajcie sie komentować.W miare możliwości oczywiście.Wiem ile dla blogerki znaczy jeden komentarz.Nawet krótki.Uwielbiam cie za twój styl pisania.I szczerze podziwiam.Pozazdrościć takiego talentu.Jeszcze raz przepraszam.Buziulki papatki cmokaski :* i do następnego
blogger taki zły usuwa mi komentarze ;-; ale ewentualnie wylogowuje mnie.Ostatnio nawet stwierdził, że robotem jestem.Postaram się pisać dłuższe komentarze.
·Melody·
Między nimi zawsze dzieje się coś z podtekstem:D A nad Tay się nie zastanawiaj, nie znam jej za bardzo to opisuję byleby pasowało do idei bloga. Nie musisz mi pisać jakichś twórczych komentarzy, po prostu zostaw po sobie znak. Tylko tego chcę. Dziękuję.
Usuńwiem że nie komentowałam wcześniej, ale dopiero niedawno trafiłam tutaj i jestem bardzo zadowolona i szanuję twoją pracę. Uważam, że ten blog jest świetny i jako autorka masz prawo do zażądania nawet krótkich komentarzy. Przepraszam, że się wcześniej nie udzielałam, ale czytałam wszystkie rozdziały i tak mnie wciągnęły że zamiast komentować czytałam kolejny i kolejny, więc przepraszam poprawię się i mam nadzieję że inni również. Jeszcze raz przepraszam/ Topazek
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję:) I dziękuję.
UsuńUgh, czekałam na to cały wieczór wczoraj, a mój genialny internet zniknął. Tak długo bez czytania Twojego bloga...;__;
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy lepszy początek, czy ich tradycyjne sprzeczki. Cały rozdział jest jdfhjfhlad (ja i poprawne konstruowanie zdań...)
Wyobraziłam sobie ich dzieci O_o Takie małe kopie biegające...Nie wiem czy to bardziej przerażające, czy urocze :D
Nie wierzę aż, że to piszę, ale..uwielbiam Asha tutaj. Bo Ann to wiadomo :D
Czekałam na ten opiernicz i...wow. Nieźle. Miejmy nadzieję, że przyniesie to pozytywny efekt. Naprawdę jesteś jedną z najlepszych blogerek, czas to docenić.
(terapia u specjalisty...nie nic)
Dałaś radę:D Masz świetną wyobraźnię. Ja ich dzieci W OGÓLE nie widzę:) W opierniczaniu jestem dobra. I tak się powstrzymałam trochę... Dziękuję bardzo, za te wszystkie miłe słowa♥
UsuńTerapia... Przydałaby mi się naprawdę, ale tylko u TEGO specjalisty. Ciekawa jestem, jakby mnie zdiagnozował... ^_^
Szczerze super rozdział i ogólnie blog. Świetnie piszesz i oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńCzytałam na konsoli i nie mogłam skomentować a teraz wchodzę żeby to nadrobić i pierwsza myśl: "O KURWA ILE KOMENTARZY D:" Czy to oznacza nowy rozdział jeszcze dziś? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńHahahah jezu coś mi odwala, wybacz. Dobra, teraz tak profesjonalnie...
Rozdział mi się podoba... podoba to mało powiedziane, jest zajebisty! ❤
I znowu to ubolewanie, dlaczego ja nie mam takiej wyobraźni i nie potrafię tak fajnie pisać ughh ;_;
Ash a Ann na stole i rozmowa o dzieciach? Gdybym nie czytała wcześniejszych rozdziałów to powiedziałabym, że planują założyć rodzinę, hehe. A może założą kiedyś ( ͡° ͜ʖ ͡°) hihi
Dobra co ja robie w ogóle, nie zwracaj uwagi, mam dziś jakiś dobry humor, a duszę się od samego rana, więc nie wiem czemu mi tak wesoło.
Ej tak sobie w ogóle myślę... a gdyby Ann była z Will'em? No bo czemu nie? Ale jak zniesiesz nawet tego Sykes'a to rozumiem, że w tym opowiadaniu wszystko jest możliwe, haha :D.
Ale nie, dobra, chwila, moment, co ja piszę?! Ann musi być z Ashley'em :'( Ash ma tu sporo zwolenników więc no :--(
No i co do Momsen... mam jakieś dziwne przeczucia do tej sesji, że coś z nią będzie nie tak, ale to zostawię dla siebie i zobaczę później czy miałam debilne pomysły czy racje.
Okej bo nie wiem co tu jeszcze miałam napisać :/
Życzę weny, czasu, słoneczka, dobrego humoru, zdrowia, komentarzy, obserwatorów, snów z naszymi wspaniałymi chłopcami, no i czego jeszcze tam chcesz. Trzymaj się, czekam na następny! :) ❤❤ ☼ ☺
Jak nie masz takiej wyobraźni?! Jaja sobie robisz? Co do rodziny, to szczerze współczułabym ich potencjalnym dzieciom. Matka psychopatka i ojciec zboczeniec... Patologia:D Owszem, wszystko jest możliwe:P Co do snów, to... Boże! Nie chcesz wiedzieć jakie ja mam z nimi sny. Dziękuję♥
UsuńP.S. Będzie dzisiaj...
Rozdział jest cudowny!:*(zresztą jak wcześniejsze) Błagam nie usuwaj bloga i nie rób listy specialnej bo nie mam konta i nie mogłabym czytać:( CZEKAM NA NASTĘPNY:P >>> Noele
OdpowiedzUsuńWciąż się nad tym zastanawiam. Ale dziękuję.
UsuńP.S. Następny będzie za parę godzin.
Przepraszam że nie komentowałam ale dobiero niedawno koleżanka poleciła mi twojego bloga >>>Noele
OdpowiedzUsuńZnalazłam twojego bloga nie dawno,ale bardzo mi się spodobał.Przeczytałam te 30 kilka rozdziałów w bardzo krótkim ( jak na mnie ) czasie.Wybacz więc,że nie komentowałam poprzednich rozdziałów.A z tym komentowaniem masz rację sama kiedyś pisałam i wiem jak bardzo wkurwiające to jest,ale wracając do bloga i ciebie : masz bardzo fajny styl pisania,wszystkie rozdziały czyta się szybko i lekko,są ciekawe,interesujące.Przeczytałam już kilkanaście blogów o BVB i chyba kilkaset ogólnie,ale twój na pewno zaliczę do TOP 10.Nie można zarzucić ci tego co większości piszących czyli przewidywalnej aż do bólu fabuły.A tak już kończąc dzięki wieelkie za tego bloga i w ogóle. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty *u* Boska ta scenka w kuchni :3 To było takie urocze awwww...Błagam nie blokuj ani usówaj bloga. Jest wiele osób które kochają go pomimo tego.że nie komentujà...(przepraszam za bledy pisze na telefonie -,-)Zycze weny no i nie moge sie doczekac na eeotyk ...ja taki zboczuch
OdpowiedzUsuńMy nightmare