wtorek, 7 października 2014

Rozdział 29

 PIOSENKA NA DZIŚ (ZNOWU)
Gwałtownie usiadłam. Obudził mnie czyjś krzyk... Jeszcze zaspana, rozejrzałam się wokół siebie. To Ashley rzucał się na łóżku, coś wykrzykując. Momentalnie rozbudzona, zerwałam się ze swojego, podchodząc do niego.
-Ashley. Ashley!- potrząsałam go za ramiona.
-Nie... Proszę... Nie chcę! Nie.- jego głos co chwilę przeradzał się w krzyk. Spanikowana spojrzałam na chłopaków, ale musieli być naprawdę strasznie padnięci, bo w ogóle nie reagowali.
-Ciii. Spokojnie. Obudź się Ash, proszę.- mówiłam do niego błagalnym tonem, wciąż próbując go obudzić. Lekko klepałam jego twarz, ale to nic nie dawało. Był w głębokim śnie. A raczej koszmarze.
-Nie... Dlaczego. Błagam... Nie!- krzyknął, siadając gwałtownie.
-Już. Już dobrze. Spokojnie.- wciąż go trzymałam, teraz całego spoconego. Purdy spojrzał na mnie półprzytomnie, ze łzami w oczach.
-Ann.- szepnął.
-To tylko zły sen. Już wszystko w porządku.- powiedziałam cicho, delikatnie głaszcząc go po policzku. Przyciągnął mnie szybko do siebie, mocno się wtulając. Odwzajemniłam uścisk. Czułam na szyi jego przyspieszony oddech. Siedziałam z nim tak dłuższą chwilę, co jakiś czas szepcząc słowa otuchy. W końcu, po jakimś czasie delikatnie go od siebie odsunęłam. Mimo, że był bez koszulki, biło od niego gorąco.
-Zaśnij jeszcze.- chciałam odsunąć się bardziej, ale złapał mnie mocno w pasie.
-Nie zostawiaj mnie. Proszę!- spojrzał na mnie błagalnie. Miałam odmówić, ale w jego oczach dostrzegłam autentyczny strach. To całkowicie skruszyło mój opór. Westchnęłam głęboko i kiwnęłam głową. Ashley nie puszczając mnie, przesunął się bliżej ściany tourbusa. Następnie mocno mnie przyciągnął. Przykryłam nas jeszcze i położyłam obok niego. Prawie natychmiastowo, przytulił mnie. Ułożył się tak, że głowę miał schowaną w moich ramionach. Leżeliśmy teraz na boku, spleceni ze sobą. Głaskałam go powoli po włosach. Co jakiś czas, czułam łaskotanie jego rzęs na dekolcie, co znaczyło, że wciąż nie spał. Oplatał mnie mocno ramionami, co trochę utrudniało mi oddychanie. Po jakimś czasie wtulił się we mnie bardziej, jednocześnie poluzowując uścisk. Słyszałam jego miarowy oddech. Zasnął. Po chwili dołączyłam do niego...

Następny dzień.

Obudziły mnie jakieś głosy.
-Co to w ogóle ma być?- syczał Jinxx, stojąc nade mną.
-Ciszej! Obudzisz ją!- warknął Ashley. Jego głos był jakiś zniekształcony. Po chwili przypomniałam sobie noc. Uchyliłam trochę powieki. Moja głowa znajdowała się na jego torsie. Westchnęłam, zamykając oczy z powrotem.
-Porozmawiamy sobie z tobą, jak wstanie.- powiedział zimno Andy.
-Chłopaki, zamknijcie ryje i dajcie mi spać!- burknęłam, poprawiając włosy wchodzące mi do ust. Słyszałam jeszcze ich oddalające się kroki, a po chwili głębokie westchnięcie basisty. Ułożyłam się wygodniej na łóżku.
-Ann, to trochę boli.- usłyszałam jego syknięcie. Uniosłam powoli powieki, próbując zrozumieć, o co mu chodzi. Oparłam się o materac, unosząc na łokciach. W tym momencie uświadomiłam sobie jedną rzecz. To nie był materac, tylko Ash. Ja. Na nim. LEŻĘ. Zlustrowałam nas wzrokiem. Górną częścią ciała, wyłożona byłam na Purdy'm. Biodra i reszta znajdowały się pomiędzy jego nogami.
-Wygodnie ci?- spytał basista. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się lekko.
-Owszem.- mruknęłam, próbując odgarnąć włosy z twarzy. Ashley trochę mi pomógł. Patrzyliśmy sobie jeszcze chwilę w oczy. On z rozbawieniem, a ja jeszcze zaspana. Analizowałam przez moment wszystkie za i przeciw, po czym z powrotem opadłam na jego ciało.
-Śpię dalej. Fajny z ciebie materac.- mruknęłam, układając się na nim. Purdy tylko się zaśmiał i zaczął mnie głaskać po głowie. Wpadłam w jakiś letarg. Nie spałam, ale nie można też powiedzieć, że normalnie kontaktowałam. Po jakimś czasie poczułam, że delikatnie się unoszę. Ashley obrócił mnie powoli i ułożył na łóżku, jednocześnie sam wstając. Przykrył mnie jeszcze i wyszedł. Leżałam tak dość długą chwilę, ale stwierdziłam, że mi niewygodnie i z bólem serca zwlokłam się z łóżka. Spięłam włosy i podeszłam do drzwi. Zatrzymały mnie jednak podniesione głosy z „dziennej” części busa. Chłopaki się kłócili.
-Wytłumacz nam, jak to się stało, że jeszcze wczoraj się nienawidziliście, a dziś śpicie ze sobą!- krzyczał Jinxx.
-Co to miało znaczyć? Zaciągnąłeś ją do łóżka? Próbujesz ją przelecieć, czy co, do cholery?- warknął Andy.
-Pojebało was już całkiem?!- krzyknął z niedowierzaniem Ashley.
-To co to było? Ostrzegałem cię, żebyś nie zabawiał się jej kosztem, bo ona taka nie jest.- mówił teraz zimnym tonem CC.
-Wiem, że nie! To zupełnie nie tak.- Purdy starał się opanować.
-A jak? Przecież nie jesteśmy ślepi. Ash, wy ze sobą spaliście!- Jake położył nacisk na ostatnie dwa słowa.
-Właśnie, spaliśmy! Po prostu, ja miałem... ona...- próbował wysłowić się basista. Czułam, że niespecjalnie chce im wszystko opowiedzieć, więc szybko do nich dołączyłam.
-Ona sama chciała.- dokończyłam jego słowa, przerywając mu. Spojrzał na mnie zszokowany.
-To znaczy? Nie rozumiem.- spytał zaskoczony Jinxx.
-To właśnie znaczy to, co powiedziałam. Chciałam z nim spać, to była moja decyzja, więc skończcie się po nim wydzierać.- powiedziałam stanowczo.
-Ale jak to? Niby czemu?- dopytywał Andy.
-Bo miałam taki kaprys. Z chęcią bym ci to wytłumaczyła, ale i tak nie zrozumiesz. Kobieca logika.- wzruszyłam beztrosko ramionami.
-Masz pojęcie jak to wyglądało?- spojrzał na mnie Jake.
-Chuj mnie to obchodzi. Spaliśmy sobie razem w jednym łóżku, a wam nic do tego. To tylko i wyłącznie sprawa pomiędzy mną, a Ashley'em.
-My się po prostu o ciebie martwimy.- zauważył CC.
-Wiem. To bardzo miłe, ale nie ma takiej potrzeby. Ostatecznie to Ash jest moim opiekunem, więc idąc tym tokiem myślenia, z nim byłam najbezpieczniejsza. A teraz skończcie już, bo czuję się jak na przesłuchaniu. Zarządzam koniec tematu.- uniosłam brew, kierując się z powrotem do sypialni, po ubranie na dziś. Po kilku sekundach dołączył do mnie Ashley, zamykając za sobą drzwi.
-Czemu powiedziałaś, że to był twój pomysł?- spytał.
-Tak bardzo chcesz im powiedzieć prawdę? Droga wolna. Poza tym, to była moja decyzja. Zawsze mogłam się nie zgodzić.- zauważyłam.
-Nie chcę im mówić, bo wtedy zaczną zadawać pytania.- westchnął.
-Więc przyjmijmy moją wersję. Tak będzie lepiej.
-Dziękuję. W nocy... bardzo mi pomogłaś. Nie chciałem być sam.- usiadł na swoim łóżku.
-Nie ma za co. Od kiedy masz koszmary?- spytałam.
-Od lat. Kiedyś były częściej. Dopiero niedawno ich ilość się zmniejszyła.
-Śnią ci się rodzice.- stwierdziłam. -Próbowałeś jakoś sobie poradzić z tymi snami?
-Skąd wiesz?- spytał zdziwiony.
-Nie ty jeden na tym świecie tak masz. Więc?
-Nad tym nie da się zapanować. Po prostu, kiedy mam nerwowe dni, albo jestem jakiś przygnębiony, wtedy mi się to zdarza. Ostatnio jakoś miałem spokój, aż do dziś.- zastanowiłam się nad jego słowami. Skąd ja to znam?
-Dobra. Wiem, że jak ma się TAKIE sny, to nie chce się być samemu. I nawet nie zaprzeczaj! Więc, następnym razem, jeśli bym się nie obudziła, to możesz do mnie przyjść i to zrobić.- powiedziałam.
-Czy w ten subtelny sposób zapraszasz mnie do swojego łóżka?- spytał niewinnie Ash.
-Taa, zawsze możesz ode mnie oberwać podczas snu.- zauważyłam.
-Dziś mnie nie uderzyłaś ani razu.
-Co??? Jak to? Niemożliwe, przecież ja zawsze biję przez sen.
-To znaczy, że zdarzył się cud. Wierz mi. Gdybyś mnie uderzyła, obudziłbym się.- spojrzał na mnie jak na małe dziecko.
-Okeej. Zrobiłam wyjątek. Dla ciebie. Świat się kończy...- pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Chyba powinienem zacząć się ciebie bać. Ostatnio zrobiłaś się stanowczo za łagodna.- powiedział cicho Purdy.
-Nie martw się. Niedługo wrócę do normy.- pocieszyłam go i skierowałam się do łazienki.

Kilka dni później. 21 sierpnia. Kansas City.

Dziś urodziny Jake'a. Na początku mieliśmy udawać, że o nich zapomnieliśmy, ale Jinxx mądrze zauważył, że gitarzysta nigdy nam w to nie uwierzy, bo w końcu mieliśmy wyciągnąć go do klubu. Dlatego rano, każdy z nas, po kolei złożył mu byle jakie życzenia.
-Noo, stary. Wszystkiego najlepszego. Dziadek już z ciebie. Wieczorem musimy to opić.- Andy poklepał Pitts'a po ramieniu. Bardziej wysilić to już się nie mógł... Przez cały dzień olewaliśmy święto naszego kochanego kolegi. Tylko Ella złożyła mu bardziej wylewne życzenia, żeby nie podpadło. Poinformowałam go jeszcze, że dziś nocujemy w hotelu, a na parterze tego budynku podobno jest niezły klub. „Łaskawie” stwierdziłam, że dziś możemy się napić. Jake'uś nie jarał się zbytnio tym pomysłem, ale zmieni zdanie jak zobaczy swoją narzeczoną... Resztę czasu pozostałego do koncertu poświęciliśmy na słodkie lenistwo. Musiałam przygotować żołądek do alkoholu. Już zawczasu wzięłam tabletki na kaca. Nie zamierzam jutro zdychać i rzygać gdzie popadnie. To ostatnie nadrobiłam już na początku trasy... Postanowiłam skorzystać z okazji i zadzwoniłam do Drew. Mam chyba jakiś dzień dobroci dla zwierząt.
-Hej skarbie!- wykrzyknął, odbierając.
-No cześć. Co tam u ciebie?- spytałam.
-Aaa właśnie jadę do Filadelfii. Mam tam sesję. Jakieś garnitury. A ty co robisz?
-Odpoczywam przed koncertem, a potem idziemy oblewać urodziny Jake'a.
-Tak? To złóż mu życzenia ode mnie.
-Mhm.- mruknęłam potakująco. Już mnie rwie...
-Dobra kicia. Ja muszę kończyć. Kocham cię. Pa.- powiedział. Kicia?! Kurwa, nienawidzę tego określenia.
-Ok. Pa.- rozłączyłam się. 30 sekund rozmowy, a mi już zdążyło skoczyć ciśnienie...

Parę godzin później.


Na koncercie Andy powiedział fanom, że Jake mi dziś urodziny, więc wszyscy odśpiewali mu gromkie „Happy Birthday”. Część fanów i tak pamiętała, bo mieli przygotowane kartki z życzeniami. Pitts dostał nawet od nich kilka prezentów. Najczęściej były to słodycze i maskotki. Po występie pojechaliśmy do naszego hotelu. Każdy z nas miał osobno pokój. Tam szybko wystroiliśmy się na dalszą część wieczoru. To znaczy, przebraliśmy się w czyste ciuchy, bo żadne z nas nie brało w trasę jakichś elegantszych ubrań. Szybko się ubrałam, poprawiłam kucyka i byłam gotowa. O dziwo, byłam pierwsza, co nigdy mi się nie zdarzało. Po paru minutach pojawili się chłopaki i zjechaliśmy windą na parter, gdzie znajdował się klub. Zanim do niego doszliśmy, zdążyłam pokłócić się z basistą. Dzień jak co dzień. Skierowaliśmy się do naszej loży, gdzie czekał już prezent dla Jake'a- Ella. Z daleka dojrzałam już stojące dziewczyny reszty, zasłaniające swoim ciałem modelkę.
-Jake'uś!- wydarły się wszystkie trzy, to znaczy Sammi, Lauren i Juliet. Gitarzysta był tak skołowany, że nie zauważył swojej narzeczonej, która stanęła za nim i zasłoniła mu oczy.
-Ella?!- gwałtownie odwrócił się w stronę dziewczyny. Natychmiast rzucili się na siebie. Tymczasem reszta witała się ze swoimi dziewczynami. Jako, że ja i Ashley byliśmy tu sami, skierowaliśmy się do baru, po alkohol. Barmanka na widok Purdy'ego zaczęła nachalnie trzepotać rzęsami, ale on jakby tego nie widział. Cały czas był zamyślony. Przyglądałam mu się w milczeniu, ale nawet tego nie skomentował, co znaczyło, że dzieje się coś dziwnego. Zabraliśmy drinki, ustaliliśmy szczegóły z wniesieniem tortu, który zamówiłam wcześniej i wróciliśmy do reszty. Nawet nie zauważyli naszego przyjścia, bo wciąż się obściskiwali. Opadłam na kanapę obok Lauren.

Ashley, z braku miejsca usiadł koło mnie. Przypatrywałam się chwile naszym zakochanym parkom, po czym westchnęłam:
-Zaraz się porzygam.
-Jeszcze nic nie wypiłaś, a chcesz rzygać? Poczekaj chociaż do północy.- zaśmiał się wrednie Ashley.
-Nie o to mi chodziło. Ile czasu można wymieniać ślinę?- spytałam.
-Jak trafisz na odpowiednią osobę, to długo.- zauważył.
-Oh dobra. EJ!- krzyknęłam do reszty, na co niechętnie oderwali się od siebie 
-Weźcie pod uwagę, że ja i ten tutaj jesteśmy sami, więc ograniczcie trochę swój popęd. Będziecie mieli na to cały jutrzejszy dzień. W końcu po coś wynajęłam nam osobne pokoje.- uśmiechnęłam się chamsko, próbując mojego drinka.
-Skoro tak bardzo zazdrościcie- Ella wskazała na mnie i basistę. -Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście też zajęli się sobą.- wyszczerzyła się. Mało się nie oplułam alkoholem, gdy doszło do mnie, co miała na myśli. Ashley za to zakrztusił się i teraz Andy walił go po plecach.
-Zwariowałaś?- wykrztusił, gdy odzyskał oddech. Ja w tym czasie rechotałam na cały głos.
-Podrzuciłam wam tylko taki pomysł, żebyście się nie nudzili.- Cole wzruszyła niewinnie ramionami.
-Kochana, nie zapominaj, że ja się z kimś spotykam.
-O raaany. Dałabyś już sobie z nim spokój.- zauważyła JuJu.
-A może się w nim zakochałam?- spytałam niewinnie. Chłopcy wytrzeszczyli w zdziwieniu oczy.
-Jasne. Nie rób sobie jaj. To już szybciej uwierzę w to, że zakochałaś się w na przykład, nie wiem, moim mężu niż w Drew.- zgasiła mnie Sammi.
-Ej! Co cię tak dziwi? Ja jestem sto razy lepszy od tego pajaca.- oburzył się Jinxx.
-Nawet tysiąc razy, misiu. Nie o to mi chodziło.- uspokoiła go.
-Dobra. Zejdźcie w końcu ze mnie. Za niedługo znów będę sama. Pasuje?- warknęłam wkurzona.
-I złamiesz kolejnemu biedakowi serce.- westchnął teatralnie Ashley.
-Lepiej być z kimś miesiąc, niż rzucać go po jednej nocy.- odgryzłam się.
-Ja przynajmniej nie daję im zbędnej nadziei.
-Tak? Ja przynajmniej staram się coś poczuć, a nie zarywam do wszystkiego co się rusza, żeby mieć darmowy seks.- wysyczałam. -Stać cię na dziwki, więc po co bawisz się tymi laskami?
-Dobra. Ludzie, błagam was. Nie dziś.- warknął Andy.
-No fakt. Sorry.- mruknęłam w stronę Purdy'ego.
-Ja też przepraszam.- powiedział cicho. Wszyscy przy stole odetchnęli z ulgą. Pewnie mają już nas dość...
Piliśmy już trzecią kolejkę, gdy dziewczyny zarządziły tańce. Ja od razu odpadłam, bo jakoś nie miałam na nic siły. Ash próbował zarywać do jakiegoś plastika, ale z niewiadomych dla mnie przyczyn, olał ją i wrócił do nas. Ten człowiek mnie zadziwia. Chyba naprawdę jest chory... Usiadł naprzeciwko mnie. Byliśmy sami, bo reszta szalała na parkiecie.
-Podryw ci się nie udał?- spytałam z udawaną troską.
-Powiedzmy, że nie mam nastroju. A czemu ty do nikogo nie zarywasz?- spojrzał na mnie.
-Bo spotykam się z Drew.
-Przecież i tak nic do niego nie czujesz, więc czemu się nie zabawisz z kimś innym?
-Bo to podchodziłoby pod zdradę, a nigdy nikogo nie zdradziłam i nie mam zamiaru tego robić.
-Serio? Nigdy nie jechałaś na dwa fronty? Dlaczego?- zaciekawił się.
-Powiedzmy, że wierzę w karmę. Wszystko co zrobisz, dobre, czy złe, kiedyś do ciebie wróci.- zaśmiałam się. -A ty ile razy zdradziłeś kobietę?
-Nigdy.- mruknął.
-Naprawdę? Więc dlaczego dziwi cię moje podejście do życia?
-Bo masz dość... dziwne poglądy, jeśli chodzi o związki. Poza tym, rzadko spotyka się tak młode, uczciwe dziewczyny. Większość lasek w twoim wieku zdradza na potęgę.- zauważył. Miał trochę racji.
-Możliwe. Ale już dawno ustaliliśmy, że ja nie jestem taka, jak „większość”. Rany, muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie na jutro, kiedy oni będą spędzać „romantyczne chwile”.- kiwnęłam w stronę naszych przyjaciół.
-Nie jestem pewien, czy będą w stanie. Zdążyli już trochę wypić.
-Właśnie! Co się stało, że jeszcze nie jesteś pijany?- zaciekawiłam się.
-Ktoś musi cię pilnować.- wyszczerzył się. -Poza tym, nie chwal dnia przed zachodem słońca.
-Pocieszające. Skoro ty dziś robisz za niańkę, to znaczy, że ja mogę pić za ciebie?
-Jesteś niepełnoletnia. Kto ci kupi alkohol?
-Oprócz ciebie, jest tu pełno ludzi. Na pewno ktoś się zgodzi.
-Taak? W takim razie, skorzystam w końcu z tego, że mam nad tobą władzę i zabraniam ci więcej pić.- wyszczerzył się chamsko.
-Ciekawe, jak uda ci się to zrobić.- powiedziałam. W tym momencie wróciła do nas reszta. Chwilę później, obsługa przyniosła tort. Jake zdmuchnął świeczki, wszyscy złożyli mu bardziej konkretne życzenia, wznieśliśmy toast. Siedzieliśmy tak razem z godzinę, gdy stwierdziłam, że muszę iść do łazienki. Poszła ze mną Sammi. Wracając, skierowałyśmy się jeszcze do baru, zamówić kolejne drinki. W pewnym momencie przyjrzałam się kilkorgu ludziom w klubie.
-Powiedz mi, że mam zwidy.- powiedziałam grobowym głosem, wskazując ręką przed siebie.
-O mój Boże.- Sam wytrzeszczyła oczy.
-Doll, czy ty widzisz to co ja, czy mam przestać pić?- spytałam powoli.
-Widzę. Kurwa mać! Co to w ogóle ma być?- niedowierzała.
-Idź po któregoś z chłopaków. Potrzebny będzie ochroniarz.- powiedziałam, poprawiając rękawy koszuli.
-Do obrony ciebie?- spytała, wstając z barowego krzesełka.
-Zwariowałaś? Raczej przede mną...- zaczęłam iść do wcześniej upatrzonego miejsca.
*********************
Dobra kurwa, była umowa, więc wrzucam. Dwa rozdziały jednego dnia. Chyba mnie pojebało. (miałam oduczać się przeklinać...) I serio, nie możecie tak zawsze? Dla każdego to tylko chwila, jeden wyraz, a dla mnie powód do szczerzenia się przez pół dnia, jak debilka. No i jedna osoba zgadła, że ktoś miał koszmar. Przeczytałam Wasze komentarze i odnośnie teledysku, już kiedyś coś pisałam, że boję się, żeby tylko im reżyser nie zjebał koncepcji. Wykrakałam kurwa. Tak się nastawiłam, a tu dupa. Już pomijając to, że on nic nie przedstawia, to, do cholery, ich tam jest pięciu a nie tylko Andy i trochę Ash (który ma tam ADHD). JA wiem, że Andyś jest przystojny i wgl, ale sorry, ja kocham całą piątkę. A gdybym miała poznać ich przez ten teledysk, to dalej nie wiedziałabym, jak wygląda taki Jinxx, bo widziałam tylko ich włosy. No kurwa, nie! I nawet Andy wg mnie wyszedł niekorzystnie. Jakiś taki zmęczony. Już lepsze by to wyszło, jakby nakręcili sceny z ich koncertu. Więcej ekspresji i wgl. Taka fajna piosenka (ktoś pisał, że woli Faithless, ja też) a tak zepsuli. Jest mi smutno i liczę, że następny już powali mnie na kolana, zakocham się itp. DOBRA. Wyrzuciłam to z siebie. I tak czytałam te komentarze i powiem tak: ANN NIE JEST W CIĄŻY. Sorry, ojcem musiałby być Drew (idę zwymiotować). Ona jest dziewicą:D Wgl znów zrobiłam Wam supersweet scenkę z Anką i Ash'em (rzygam tęczą). Znowu wylądowali razem w łóżku. (też tak chcę) Ania jest za dobra. Miała być wiedźmą. Zauważyłam, że część z Was im kibicuje. No cóż, na razie się nie lubią, mimo wszystko. Zobaczymy, jak to będzie potem. W sumie, nie wiem, jak się skończy ta historia, bo moja podświadomość stanowczo sprzeciwia się niektórym moim pomysłom. I pół nocy szukałam jakichś zajebiaszczych zdjęć BVB na tym głupim, tnącym się tumblrze, pościągałam ich w chuj dużo, a dalej nie miałam co wrzucić na bloga. Załamka. Jeszcze co do naszej "parki", kiedyś będą musieli być szczerzy i przestać udawać. Nie wiem, kiedy to nastąpi, ale stopniowo dowiecie się wszystkiego o An. Pomysłów mam mnóstwo, wszystko w swoim czasie. Zaś się rozpisałam. Chyba nie umiem inaczej. Okej. Idę się oduczać przeklinać , bo to brzydki nawyk. Buziaki, kocham Was. Black♥♥♥ AAA no i standardowo, kto zgadnie, co znów się stało?:D 

EDIT: Ejejej, a widzieliście ten filmik? Andy czyta jakieś fanfiction o sobie:D:D Czaicie, jakby któryś z nich, miał czytać to, co ja piszę??? Hahaha padłam. Inna sprawa, że Biersack powinien nagrywać ebooki z lekturami. Kurde, taki "Potop" na przykład... Sama bym słuchała (ma 3 części, więc to byłoby moje kilkadziesiąt godzin sam na sam z Biersack'iem♥
 

35 komentarzy:

  1. Kocham cię wiesz to :)
    A co do końcówki to podejżewam że zobaczyła swojego faceta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebista końcówka :)
    P.K

    OdpowiedzUsuń
  3. *O* TAK SZYBKO NO NIE WIERZE D: Kocham Cię, normalniee. A tam, nie przejmuj się przeklinaniem. Też chciałam się tego oduczyć, ale również jakoś nie wychodzi, haha :D
    Dobra no to co do rozdziału. Przyzam, że też brałam pod uwagę jakiś koszmar, ale bardziej coś w stylu Biersack'a śniącym na przykład o śmierci batman'a, ale żeby Ash się tak panicznie bał? No i jeszcze Ann zgodziła się z nim spać? Co za dobroć z jej strony, mogłabym powiedzieć, że się tego nie spodziewałam, ale w sumie skoro pomagała mu kiedy się nachlał to jak widać wszystkiego można się po niej spodziewać, haha. No i tak jeszcze rozkminiam, co mogła zobaczyć Ann i obstawiam dwie rzeczy (ale bardziej tą pierwszą).
    Opcja A - Ann zobaczyła Drew obściskującego się z jakąś laską i idzie mu przywalić.
    Opcja B - Ash postanowił się napić,a ruda boi się że wyleci z zespołu i jest zła że miał się powstrzymywać, więc idzie mu przywalić.
    Ale na pewno skończy się jakąś bójką :D

    Ebook z Andy'm? To byłoby coś D: A gdyby tak ebook z Ash'em? *_*
    Dobra to życzę dużo weny i komentarzy! <3.
    Czekam na następny 3:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anka mnie coraz bardziej zaskakuje. Jakby mnie Ashley obudził, to jeszcze by w ryj zarobił. Śmierć Batmana hahaha

      Usuń
  4. Ludzie pamiętajcie o limicie :)
    Lila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słonko, jak już piszesz komentarz, to może coś adekwatnie do rozdziału, co?:) A tak poza tym, w notce nie wspomniałam nic o limicie, ale miło, że wzięłaś to sobie do serca:D

      Usuń
  5. Tak bardzo awww!
    Zaczęłam się szczerzyć jak głupia, widząc nowy rozdział. Uczyniłaś ten dzień mniej okropnym, dziękuję :)
    Jesteś mistrzynią dramatycznych końcówek!
    Co do teledysku to w zgadzam się 100%. Filmiku nie widziałam jeszcze, ale zaraz to nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: chyba jednak nie chciałabym takiego e-booka. Przecież ja kompletnie nie mogłabym się skupić na treści :D

      Usuń
    2. Dziękuję♥ Ja bym tego ebooka tak z trzy razy słuchała. Raz: jarając się głosem Andy'ego. Drugi raz: słuchając treści. Trzeci raz: analizując tą treść:D:D:D

      Usuń
  6. Scena Ann&Ash była taka słodka, że się rozpłynęłam <3.
    A co do końcówki, to pewnie coś Drew odwala :D całuje się z dziewczyną, albo facetem xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z facetem?! Ej, nawet mi do głowy nie przyszło. W sumie, nie byłoby to takie głupie, Drew jest jakiś dziwny... Dziękuję.

      Usuń
  7. Ludzie jeszcze tylko 6 komci :*
    Erza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz wyżej. Liczyłam na komentarze odnośnie treści. Rozdział chyba będzie jutro, bo dziś nie zdążę. Dopiero wieczorem wrócę do domu.

      Usuń
  8. Tego się nie spodziewałam,końcówki nie zgaduje,ale całość genialna!

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku *.* ta scena z Ann i Ashem *.*
    zakochałam się kurde *o*
    czytałam ją już z 10 razy i nadal mam zaciesz na ryju xDD
    co do reszty rozdziału: czm takie krótki???? ;c
    a końcówka? hm... Drew z jakąś laską albo ten cały kuzyn Asha
    (nie chcę, żeby Ash znowu coś odjebał.... ;/)
    weny i czasu na pisanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa co do filmiku który załączyłaś to:
      głos Andiego jest tak cudowny, że nawet najgorsze lektury szkolne byłyby cudowne *.*

      Usuń
    2. 5 stron to mało?:D Dziękuję, czas się przyda bardzo.

      Usuń
    3. nooo jakoś strasznie szybko się czytało xD
      poza tym mogłabyś od razu walnąć 20 stron *.*
      nie pogniewałabym się xDD

      Usuń
    4. Ale masz wymagania:D Ja bym chętnie tyle naraz wrzuciła, tylko na nexta musielibyście czekać dwa tygodnie:P Jesteś pewna, że tak chciałabyś?

      Usuń
    5. no dobra.... to jednak wrzucaj co dwa dni, ale krótsze xDDD <3

      Usuń
  10. Na początek napiszę: ha ha udało nam się zdobyć odpowiednią ilość komentarzy odnośnie tego rozdziału :-P
    Nie wpadłabym bym na pomysł, że to Ashley jednak pozory potrafią mylić chociaż bardo dobrze rozumiem jego postawę w pewnym sensie też jestem taka.
    Tak jak Ty z chęcią wylądowałabym z nim w łóżku (takie moje marzenie) <3 <3 <3
    Zdziwiło mnie to że Ashley nie ''zaopiekował'' się tym blond pustakiem (zawsze tak określam takie osoby).
    Wydaje mi się, że mogą być to fotoreporterzy którzy szukają wiadomo czego.
    Nie mam pojęcia czego mam Ci życzyć, wena jak widać cię nie opuszcza i miejmy nadzieję, że będzie tak do końca(uprzedzam nie liczę na szybki koniec)
    No i z nie cierpliwością czekam na kolejny <3
    I jeszcze malutka prośba dla czytających, komentujcie nie chodzi już o ilość komentarzy żeby wstawić nowy rozdział tylko po to aby docenić pracę autorki.
    ~Purdy Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc, że jeszcze nie zaczęła się główna akcja, to jeszcze trochę tu postów zamieszczę:D Dziękuję za wsparcie♥

      Usuń
  11. Przepraszam ale ten blog mi się bardzo podoba i czytam go od nowa :*
    Lila

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra ja też przepraszam po prostu nie mogę się doczekać kolejnej części :(
    Mam nadzieję że to będzie Drew i da mu po pysku ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahaha Biersack czytający potop. Już to widzę >.<
    No nie! Jak to nie jest w ciąży?! A ja tu już sie zastanawiałam nad imieniem dziecka, no. :|... :D
    Jej ta scenka z Ashem taka cudowna. Fajnie, że go nie odtrąciła ani nie wyśmiała przy chłopakach. Ann się zmienia i to na lepsze! Zdecydowanie wolę ją, gdy jest pół wiedźmą niż wiedźmą na maxa (: CZEKAM NA NEXTA
    xoxo ✌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy w życiu nie uwierzę, że chciałabyś, żeby Ann była z Drew w ciąży:P Ann dorasta^_^ Czuję się teraz jak matka:D Dziękuję♥

      Usuń
  14. Witajże!
    Co do ebooka... Nie skupiłabym się na tekście, serio. Jakiekolwiek ich wywiady, filmiki, teasery itp oglądam dwa razy, bo za pierwszym słyszę tylko tony ich głosów... :3
    co do tego, kto krzyczał... Zastanowiłam się jeszcze raz przed przeczytaniem rozdziału i przypomniał mi się filmik Jake'a z instagrama, gdzie uciekł im krab... Ten skrzek CC'ego był epicki xD
    Pytanie do autorki: dlaczego nie wspomniałaś o limicie? Już Ci przeszło z tą zasadą? XD
    A odnośnie rozdziału: genialny. Gratuluję talentu, naprawdę. Ile zajmuje Ci mniej-więcej napisanie jednego rozdziału?
    Ash i Ann w jednym łóżku... Czytałam to rano, poprawiłaś mi humor na cały dzień, dziękuję ;).
    Bardzo podoba mi się rozwój akcji. Mam nadzieję, że nie urwiesz opowiadania i dociągniesz je do samego końca (nie, żebym za tym końcem tęskniła... Pisz jak najwięcej ^_^).
    Błagam, wykop tego lalusia jak najszybciej, bo działa mi na nerwy...
    Kurde... Czy oni zawsze muszą wpakować się w kłopoty? Po cichu liczyłam na to, że z braku innego towarzystwa Purdy zaopiekuje się Anką na imprezie... A tu bam!
    Huh, jak zwykle zapomniałam, co mam pisać...
    Wena Cię nie opuszcza i oby tak dalej!
    Pozdrawiam.
    ~ Nikt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo na ten rozdział nie dałam limitu. Ale ogółem będzie. Dowiesz się jutro więcej. Też chciałabym do końca wytrwać. Ile piszę rozdział? Hmm, to zależy, czy mam czas i znajduję odpowiednie słowa. Generalnie jest mi o tyle łatwiej, że mam zaplanowaną całą fabułę od A do Z. Ostatnio się zapętliłam i męczyłam 4 dni. Jak miałam dużo czasu, to jeden dzień. Teraz te 6 stron zajmuje mi dwa dni. Nie wiem, jak to będzie za miesiąc, bo mam coraz więcej obowiązków, a potem dojdą mi kursy:( Póki co, mam zapas kilku rozdziałów i piszę w każdej wolnej chwili. ♥

      Usuń
  15. Tak bardzo zajebisty rozdział Awwww...scenka z Ashem i Ann i to jak spali i jak chłopcy myśleli, że spali, spali no zajebiście po prostu !<3 Ahaha Ash taki tatulek ;p Nie pozwala pić...tsaa....jasne...musiałabym nie znać Ann :D Końcówka, końcówka, końcówka aaaaa!!!<3 Tak cholernie czekam na następny, tak cholernie mnie ciekawi, kto to jest i komu Ann przypierdoli ahaha :D Dobra, sorki misiu, ale nie mam weny i humoru dzisiaj ;/ Mam nowy zjebany tablo-telefon, którym kompletnie nie umiem się posługiwać, dwa sprawdziany jutro, a nawet do książki nie zajrzałam, pokłóciłam się z chłopakiem i ogółem uhhh....szkoda gadać -.- Buziaki i pozdrawiam kc <3
    www.rebelyellbvb.bloqspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę! A co do chłopaka, to na pewno jego wina, bo tak jest zawsze. Wszystko na facetów:D Buziaki♥

      Usuń
    2. Aaaaa no chyba kurwa nie! Popierdolony tabletotelefon uhhhhh nie no zwariuje xd Dobra jeszcze raz misiu mam wielka prozbe! Mozesz mi podac adresy blogow ktore czytasz i ktore ja tez komentowalam o ile zauwazylas gdzies moje te komy. Uhhh wszystkie moje blogi mialam zapisane na starym, rozwalonym juz telefonie i nie mam nic!!! Szczegolnie mi zalezy ma blogu w ktorym Andy jest takim chujem ale kazdy bedzie dla mnie zbawieniem!!!<3 pierdolona technologia -.-

      Usuń
    3. Ahahaha podaj maila, to jak znajdę jakiś to ci wyśle adresy :P

      Usuń
  16. Kocham cię za The Kill <3 :***************** i za całą resztę też :P

    OdpowiedzUsuń