Szłam twardo przed siebie, zaciskając
pięści. W końcu dotarłam do celu i odchrząknęłam:
-Ładnie to tak bawić się beze mnie?
-Kicia?! Co ty tu... robisz?- Drew
patrzył na mnie zszokowany. Dopiero po chwili ogarnął się i
próbował zepchnąć z siebie jakieś dwie dziewczyny. Oczywiście
blondynki...
-JA?! Co TY tutaj robisz? W dodatku z
jakimiś pustakami?! Przecież miałeś mieć sesję- podniosłam
głos.
-Ale skarbie, to wcale nie jest tak,
jak wygląda!- zaprzeczył.
-Jesteś świnią Drew!- warknęłam,
łapiąc jego drinka i wylewając mu na spodnie. -Nie dzwoń do
mnie!- odwróciłam się gwałtownie i ruszyłam w stronę wyjścia.
Po kilku krokach ten palant mnie dogonił i złapał mocno za rękę.
-Ann, proszę.- zaczął.
-Puść mnie! Jak mogłeś?! No jak?-
krzyknęłam.
-Ja?! To nie ja zacząłem! To ty
zabawiasz się za moimi plecami z tym całym Ashley'em! Jesteś
zwykłą szmatą!- krzyknął. Na te słowa strzeliłam mu z liścia.
-Ty suko! Rozcięłaś mi wargę!-
powiedział z niedowierzaniem i zamachnął się, żeby mi oddać.
Nie zdążył, bo został przyparty do ściany przez Purdy'ego.
Jednocześnie ktoś, przypuszczam, że CC, złapał mnie mocno w
pasie i odciągnął od tego idioty.
-Nie wiesz, że kobiet się nie bije?-
warknął do Drew, Ash, ściskając mu jedną dłonią kark.
-Puść go! Załatwię to sama!
Ręcznie.- warknęłam, próbując wyswobodzić się z uścisku
perkusisty.
-Bronisz jej, bo z nią sypiasz!-
rzucał się Drew, ale Ashley był silniejszy.
-To o to ci chodzi? Nie chciałam dać
się przelecieć, to znalazłeś sobie inne dupy!
-Ja też mam swoje potrzeby! Myślisz,
że jesteś jakimś cudem świata?!- Drew mówiąc to, wykrzywił się
z bólu. Albo to Ashley jest taki silny, albo on taką ciotą.
-Owszem! Tak właśnie myślę. W sumie
i tak miałam cię rzucić. Pomogłeś mi podjąć decyzję.-
uśmiechnęłam się mściwie, wyrywając się Christian'owi.
-Jak zwykle bawisz się innymi.-
wysyczał Fuller.
-Za to nie wciskam kitów o miłości.
Bo przecież jeszcze rano tak bardzo mnie kochałeś.- westchnęłam
teatralnie. Drew znów zaczął się rzucać, więc Ashley odkleił
jego zwłoki od ściany, jednak wciąż go trzymał.
-Trzeba było dać mi to, co chciałem.-
warknął.
-Teraz już na pewno tego nie
dostaniesz. Ashley puść go. Szkoda marnować na niego siły.-
powiedziałam spokojnie.
-Ostrzegaliśmy cię! Jeszcze raz
zbliżysz się do naszej siostry, a pożałujesz!- wysyczał Andy,
odciągając Ashley'a od tego debila. Wszyscy skierowaliśmy się w
stronę wyjścia. Zwolniłam trochę i gdy nie byłam już w zasięgu
rąk chłopaków, gwałtownie odwróciłam się i przybliżyłam do
Drew, waląc go pięścią w ryj. Chłopak przewrócił się.
-Masz za swoje. Teraz możemy iść.-
uśmiechnęłam się słodko do zespołu i wyszłam z klubu. Reszta
podążyła za mną. W momencie wszystkie dziewczyny zjawiły się u
mojego boku, przytulając mnie.
-Jest okej.- powiedziałam cicho, lekko
się uśmiechając.
-Annie, tak nam przykro.- zaczęła
Lauren.
-To nic nie warty śmieć.- powiedziała
Sammi.
-Nie przejmuj się nim.- wtrąciła
Ella.
-Znajdziesz sobie kogoś lepszego.-
dokończyła JuJu.
-Laski, kocham was.- wyszczerzyłam się
do dziewczyn, przytulając je.
-Ej! A my to co?- oburzył się Andy.
-Was też kocham. Jesteście najlepsi.
-Ale swoją drogą, nieźle mu
przyjebałaś.- zaśmiał się CC, mierzwiąc mi włosy.
-Nie wiedziałem, że masz tak mocny
prawy sierpowy.- powiedział z uznaniem Jinnx.
-Lewy mam jeszcze lepszy. Wtedy
musieliby brać tego idiotę do szpitala.- prychnęłam. -Sorry Jake.
Zepsułam ci urodziny.
-No coś ty! Poza tym, wieczór się
jeszcze nie skończył. Proponuję przenieść imprezę do jednego z
pokoi.- zarządził gitarzysta, popychając nas w stronę wind.
Pierwsze kroki w pokoju wszyscy
skierowali do barku, który dość szybko został przez nas
opróżniony. Andy dał mi trochę lodu, żeby jutro moja dłoń nie
wyglądała dziwnie. Niby regularnie ćwiczę, ale trochę czasu
minęło, od kiedy komuś przywaliłam... Ashley chyba widział, że
mnie nosi, bo słowem się nie odezwał kiedy piłam już kolejnego
drinka. Zresztą, sam też pił. Nie miałam ochoty mu zabraniać.
Niech robi, co chce. Ostatecznie, po coś wydaliśmy majątek na ten
hotel. Wszyscy byli coraz bardziej pijani. Ja, o dziwo, jakoś się
jeszcze trzymałam. Nie wiem, czy to zasługa złości, jaką czułam,
wcześniej wziętych tabletek, czy może mam tak mocną głowę.
Patrzyłam, jak Andy próbuje latać, jak Batman. Chyba nie muszę
mówić, że mu to nie wyszło i po chwili zbieraliśmy jego zwłoki
z podłogi. Na szczęście nic sobie nie zrobił. Po wypiciu całego
alkoholu, udaliśmy się do następnego pokoju, po zapasy. To była
gruba impreza...
Następny dzień.
Perspektywa Ashley'a
Obudziłem się, nie bardzo orientując
się, gdzie jestem. Rozejrzałem się wokół. Widok był...
interesujący. Sammi i Lauren spały przytulone do siebie, tylko w
bieliźnie. Ja leżałem na CC'ym. Byłem bez koszulki i tylko w
jednej nogawce. Reszta spodni leżała obok mnie. Okej? Nie chcę
wiedzieć, co chciałem zrobić, zanim mnie ścięło. Wstałem
powoli i ubrałem spodnie. Nie chciało mi się rzygać, czyli jest
dobrze. Widocznie ze zmęczenia padłem szybciej, niż zwykle.
Opuściłem sypialnię w poszukiwaniu reszty. W pokoju obok, na łóżku
leżeli Jake, Juliet i Andy. Na podłodze znalazłem Ellę, a w
łazience, w wannie, Jinxx'a. Wszystko fajnie. A gdzie Ann?
Rozejrzałem się, ale nigdzie jej nie było. Kurwa! Przecież miałem
jej pilnować! A jak coś się jej stało??? Kurwa! Kurwa! Kurwa!
Zabiję tą gówniarę, jak tylko ją znajdę! Głupia smarkula!
Podleciałem do Jinxx'a, klepiąc go po policzku.
-Jinxx! Pobudka!- warknąłem.
-Czego chcesz?- mruknął.
-Gdzie jest młoda?!
-Skąd mam wiedzieć. Tu jej nie ma.-
wypiął się do mnie tyłkiem i spał dalej. Wkurwiony podleciałem
do Andy'ego, ale ten to kompletnie nie reagował. Ja pierdole! I co
teraz? Siadłem wkurwiony na łóżku. Myśl idioto! Myśl!A jak
spotkała Drew? I on coś jej zrobił? Nie no, dobra. Przesadziłem.
Prędzej ona mu coś zrobiła... Nagle mnie olśniło i uderzyłem
się otwartą dłonią w czoło. Przecież oprócz tych dwóch pokoi,
mamy wynajęte jeszcze cztery. Pewnie śpi w którymś z nich.
Zaglądałem do każdego po kolei, ale nigdzie jej nie było. Okej.
Zaczynam się martwić. Z duszą na ramieniu otworzyłem ostatnie
drzwi. Pusto. Kurwa! Gdzie ta mała znów polazła? Już miałem się
wracać i wszczynać alarm, ale dojrzałem uchylone drzwi na balkon.
Skierowałem się tam. Na podłodze, jak gdyby nigdy nic, siedziała
ruda i paliła fajki. Podszedłem do niej i wyrwałem jej papierosa.
-Pojebało cię? To niezdrowe.-
warknąłem, wyrzucając to gówno za balustradę.
-No i co z tego.- odpowiedziała
obojętnie, próbując odpalić następnego. Wyrwałem jej paczkę i
zapalniczkę z dłoni.
-Zawinęłaś Andy'emu?- poznałem
markę.
-Nic nie zawinęłam. Sam zostawił.-
wzruszyła ramionami, wciąż na mnie nie patrząc.
-Nie powinnaś się ubrać?-
zauważyłem. Miała na sobie tylko za dużą bluzę, która nie
sięgała nawet połowy uda.
-Ciepło mi. Jak ci się nie podobają
moje nogi, to nie patrz.
-Nie są takie złe. Chodziło mi
raczej o to, żebyś się nie pochorowała.- zlustrowałem jej gołe
nogi. Nie powiem, były niezłe. Ani grube, ani chude. W sam raz.
Odwróciłem wzrok.
-Złego diabli nie biorą.- mruknęła.
-Jakim cudem nie jesteś pijany?
-Sam nie wiem. Jakoś tak wyszło. A
ty? Widziałem, ile wczoraj wypiłaś. Powinnaś mieć niezłą
banię.
-Złość trawi mnie od środka dużo
bardziej niż alkohol.
-Dalej przejmujesz się tym dupkiem?-
usiadłem obok niej.
-I tak nic do niego nie czułam.-
machnęła ręką.
-To o co chodzi?- zaciekawiłem się.
-O to, że mnie się tak nie traktuje.
Okej, nie jestem święta, ani tym bardziej miła. Ale jak w ogóle
można kogoś zdradzić?
-Widocznie można. Ale mnie się o to
nie pytaj. Ja też tego nie rozumiem.
-Wiesz dlaczego nie masz dziewczyny?-
powiedziała nagle.
-Noo, dlaczego?- niech się wykaże.
-Bo jesteś za dobry.
-Co?!- zaśmiałem się.
-Gdzieś w środku jesteś dobrym,
wrażliwym facetem. Może i trochę zboczonym, ale to nic nie
zmienia. Udajesz takiego lowelasa, bo w ten sposób leci na ciebie
większość kobiet. Jednak, w pewnym momencie, one chcą księcia na
białym koniu, a kiedy ty próbujesz pokazać im się od tej strony,
nagle im się to nudzi i stwierdzają, że nie tego chcą. I szukają
kogoś innego. Dlatego ciągle udajesz. Nie chcesz się pokazać od
prawdziwej strony, bo z jakiegoś powodu straciłeś poczucie własnej
wartości.- popatrzyła na mnie, tymi wielkimi oczami. Byłem w
szoku.
-A ty? Dlaczego udajesz? Czego się
boisz?- spytałem.
-Nie wiem. Czasami... Czasami
chciałabym się zmienić, ale nie potrafię. Już nie...
-Jesteśmy obydwoje zjebani.-
westchnąłem.
-Fakt.- zaśmiała się. Ta jedna rzecz
nas łączy.
-Dobra. Ubieraj się. Idziemy na
śniadanie, bo jeśli mamy czekać, aż reszta wstanie, to miną
wieki.- zauważyłem, wstając.
-Nie jestem głodna.- zaprotestowała.
-Ja też nie. Ale coś musimy zjeść.-
pociągnąłem ją za rękę do góry. Nagle syknęła. Zmarszczyłem
brwi. Po chwili zaczaiłem i złapałem jej prawą dłoń. Kostki
lekko spuchnięte i obtarte. No tak, bliskie spotkanie z ryjem Drew.
-Jak już będziesz gotowa, to ci to
opatrzę.- skierowałem się do swojej sypialni. Poszedłem od razu
pod prysznic.
Perspektywa Ann
Szybko się umyłam i przebrałam w
świeże ciuchy. Zrobiłam sobie trochę mocniejszy makijaż, żeby
zakryć cienie i wory pod oczami. Ja pierdolę, jeszcze nie
skończyłam osiemnastu lat, a już robią mi się wory. Jak tak
dalej pójdzie, to za dwadzieścia lat w ogóle nie będzie mi widać
oczu. Wyszłam z łazienki, ale tego ćwoka dalej nie było.
Wzruszyłam więc ramionami i skierowałam się do jego pokoju.
Słyszałam, że jeszcze jest w łazience, więc wyłożyłam się
wygodnie na jego łóżku. Po chwili wrócił do sypialni, zapinając
po drodze guziki w koszuli. Musiał mieć w tym wprawę, bo szło mu
to błyskawicznie. Albo miał takie duże dziurki. Wniosek: ma wprawę
w dziurkach. Dobra. Kurwa. O czym ja w ogóle myślę? Zboczenie
basisty jest zaraźliwe. Zaczęłam się śmiać sama z siebie.
Ashley spojrzał na mnie dziwnie.
-Gorzej ci?- spytał.
-Owszem. A co? Wolisz, żebym płakała?
-Nie wiem co byłoby gorsze. Chodź-
mruknął i wróciliśmy do łazienki. Tam rzucił we mnie jakąś
maścią i kazał wsmarować w moją dłoń.
Wyszliśmy z pokoju i zjechaliśmy
windą na parter, do restauracji. Zajęliśmy jeden ze stolików.
-Kurwa!- szepnął basista,
sztywniejąc.
-Co jest?- zmarszczyłam czoło.
-Moja była „koleżanka”. W dodatku
towarzyszy jej Drew.- mruknął. Na sam dźwięk tego imienia
zacisnęłam dłoń w pięść. Spojrzałam przelotnie w ich stronę.
-To ta sama, co wczoraj siedziała mu
na kolanach i namiętnie całowała.- prychnęłam.
-Wyluzuj. Jeśli to cię pocieszy, to w
łóżku była daremna.- puścił mi oczko basista.
-Hmm, noo, nawet pocieszyło.- uniosłam
brew. Po chwili wybuchnęłam śmiechem.
-Co tym razem?- westchnął
zrezygnowany.
-Bo teraz Drew już na bank będzie
uważał, że z tobą sypiam. No bo przecież jemy razem śniadanie.
-Ja pierdolę... Tylko idiota może
wymyślić coś takiego. Ej! Czy ja wczoraj dobrze zrozumiałem, że
nie dałaś mu się przelecieć?- zaciekawił się Ash.
-Nie jestem tobą, żeby po paru
godzinach znajomości lądować z kimś w łóżku.- wyszczerzyłam
się.
-No i dobrze. Poza tym, zauważ, że
znamy się już dwa miesiące, a jakoś nic między nami nie było i
nie ma.- prychnął.
-Nie wiem, czy mam to traktować jako
komplement...- mruknęłam.
-Można powiedzieć, że tobie
poświęciłem więcej swojego cennego czasu, niż innym.
-Ależ mnie zaszczyt kopnął.- w tym
momencie kelner przyniósł nasze zamówienia. Zjedliśmy w ciszy,
czasem wspominając coś o pracy.
-Swoją drogą, ładnie go urządziłaś.-
kiwnął głową w kierunku modela. -Makijażystka będzie miała
przy nim trochę roboty.
-Powinien się cieszyć, że to tylko
podbite oko. Zawsze mogłam złamać mu nos, albo szczękę.-
przyjrzałam się Drew. Po pewnym czasie dołączyła do nas reszta
ekipy. Wyglądali koszmarnie.
-Może mi ktoś wytłumaczyć, czemu
boli mnie całe ciało?- mruknął Andy, siadając.
-Może próbowałeś fruwać?-
uśmiechnęłam się niewinnie. Resztę dnia spędziliśmy na
opieprzaniu się.
Parę godzin później
Siedzieliśmy wszyscy w pokoju Andy'ego
i JuJu i graliśmy w karty. Tzn. grali wszyscy oprócz mnie,
Christian'a i Sammi. Leżeliśmy sobie we trójkę na łóżku,
oglądając film. W pewnym momencie za oknem zaczęło się
ściemniać. Chwilę później uderzył grzmot. To było tak
niespodziewane, że aż podskoczyłam na łóżku. Błagam, tylko nie
burza! Nie teraz!
-Hej. Wystraszyłaś się?- spytała
mnie Sam, obejmując ramieniem.
-Tak trochę. Nie przepadam za burzą.-
mruknęłam, patrząc zdenerwowana w okno. Niebo przecięła
błyskawica, a mi momentalnie przyspieszył puls. Coma to zauważył.
-Nie bój się. Tu jesteś bezpieczna.
-Chodzi o to, że ja nie boję się
burzy tylko u siebie w domu, w Polsce. Wszędzie indziej czuję się
niepewnie. Powiedzmy, że mam niemiłe wspomnienia.- wtuliłam się w
perkusistę. Niemiłe... Raczej traumatyczne. Burza przypomina mi
chwile, które na zawsze chciałabym wymazać z mojej pamięci.
Właściwie to, co się stało, to nie wina tego zjawiska pogodowego.
Ale, jako, że było tłem wydarzeń, teraz kojarzy mi się tylko z
najgorszymi chwilami w moim życiu. Jedna chwila, która wpłynęła
na całe moje życie. Zmieniła wszystko. Nie chcę o tym myśleć,
nie chcę tego pamiętać, ale niestety. Za każdym razem, gdy w
oddali usłyszę grzmot, wszystko na powrót staje mi przed oczami.
Nie myśl o tym. Po prostu zajmij się czymś! Hah, żeby to
było takie łatwe. Powiedz im. Oni zrozumieją. Nie.
To za wcześnie. Jeszcze nie jestem gotowa. Nigdy nie
będziesz gotowa. Nieprawda.
Muszę tylko sobie z tym poradzić. Sama. I tak ci się to
nie uda. Ej, czy to nie dziwne,
że gadam w myślach sama ze sobą?! Westchnęłam głęboko,
opierając się wygodniej o CC'ego. Burza nie miała chyba w planach
zbliżać się do tego miasta. I całe szczęście. Inaczej
musiałabym się wszystkim tłumaczyć, dlaczego tak strasznie się
boję...
Wieczorem
pożegnaliśmy się z dziewczynami. One wracały do domów, a my
jechaliśmy do kolejnego miasta.
Tydzień później.
Skończyliśmy trasę w Ameryce.
Chryste, nigdy w życiu nie byłam tak padnięta, jak w ostatnich
dniach. Jednak to nie koniec. Teraz czeka nas ostatni przystanek:
Download Festival w Anglii... Opuściliśmy nasz tourbus i udaliśmy
się na lotnisko. Oczywiście, kiedy mam okazję być pierwszy raz w
Wielkiej Brytanii, to musi być brzydka pogoda. Końcówka sierpnia,
a tam od tygodnia leje i jest 13 stopni. To w ogóle możliwe jest?
Ubrałam się cieplej do samolotu. Jeszcze wcześniej zaliczyliśmy
sklep z ciuchami. Dobrze, że mieli już ubrania na jesień. Przed
nami 10 godzin lotu, a ja muszę siedzieć pomiędzy Ashley'em, a
Andy'm. Jeśli jakimś cudem to przeżyję i nie uszkodzę przy
okazji któregoś z nich, osobiście sobie pogratuluję. Mam
nadzieję, że uda mi się zasnąć.
Staliśmy, czekając na odprawę.
Oczywiście, moi geniusze musieli porobić sobie słodkie zdjęcia,
żeby mieć co wrzucić na twitter'a. Ja pierdolę, to ja, jak raz na
tydzień wrzucę jakiś post, to jest cud, a ci jeszcze zdjęcia
robią. Ale przynajmniej będę miała się z czego ponabijać.
Patrzyłam z uniesioną brwią, jak Biersack wykłóca się z CC'ym,
bo ten jak zwykle szturchnął go w nieodpowiednim momencie. Zawsze
tak jest. Rozłożyłam się z westchnieniem na podłodze, opierając
o ścianę. Żeby nie było, jakieś wolne krzesła by się znalazły,
ale ja zawsze siedzę na podłodze. Obok mnie wyłożył się Jinxx.
Patrzyliśmy teraz na te cztery, uparte osiołki, które jak zwykle
się wykłócały.
-Wiesz o co tym razem im chodzi?-
spytał się Ferguson.
-Nie mam pojęcia, ale jak znam życie,
to ustalają kto zrobił najlepsze zdjęcie.- oparłam głowę na
ręce.
-Taaak, to możliwe.- westchnął
gitarzysta, obserwując gestykulującego Andy'ego. -Patrz, ten tam,
jest najmłodszy, najchudszy, a wykłóca się za trzech.
-Ale jest też najwyższy.- zauważyłam.
-Myślisz, że upierdliwy charakter
jest zależny od wzrostu?- spojrzał na mnie.
-Sama nie wiem. Ty masz tyle samo
wzrostu, co Purdy, a nie denerwujesz mnie nawet w 1/4 tak, jak on.
-To ja już nie wiem, od czego to
zależy. Dobra, teraz nasza kolej. Chodź.- Jeremy wstał, ciągnąc
mnie za sobą. Ustawiliśmy się w kolejce, wcześniej zdając bagaż.
Przeszliśmy do samolotu, szukając swoich miejsc. Ashley od razu
dorwał stewardessę.
-Macie tu coś na uspokojenie?- spytał.
-Oczywiście. Podać panu?
-Nie. Pytam tylko wcześniej.- usiadł
na swoim fotelu.
-Stary, jakby tabletki miały mi
pomagać na tolerowanie ciebie, to już dawno bym je brała.-
spojrzałam na niego zła.
-Kurwa! Ale teraz zjebałem!- uderzył
się ręką w czoło. -Mogłem się jej zapytać, czy mają czosnek.
Podobno wy, wiedźmy, tego nie lubicie.
-To przesąd ze średniowiecza. Na nas
nic nie działa. Dlatego od razu mówię, bądź grzeczny, albo
zamienię cię w żabę.- syknęłam.
-To poczekaj, tylko zadzwonię do
koleżanek i uprzedzę, że jak znajdą jakąś na wycieraczce, to
mają ją pocałować.- wyszczerzył się. Zdjęłam czapkę i
założyłam słuchawki. To będzie naprawdę ciężki lot...
10 godzin później.
Obudziłam się cała zesztywniała.
Rozejrzałam się wokół. Na moim ramieniu wyłożył się Andy.
Ashley też spał, z otwartą buzią hahah. Spojrzałam na zegarek.
Za chwilę powinniśmy lądować, więc postanowiłam obudzić
chłopaków. Poklepałam ich lekko po klatkach piersiowych. Po chwili
się ocknęli. Ja tymczasem weszłam w ustawienia telefonu,
zmieniając strefę czasową. Ooo proszę, w Anglii jest teraz 15.
Będziemy mieć obiad na śniadanie. Po wylądowaniu wyszliśmy z
samolotu. Odebraliśmy bagaże i czekaliśmy na transport, który
miał nas odebrać spod lotniska. Jonathan zarezerwował nam hotel w
Birmingham. Otuliłam się cieplej kurtką. Zimno w pizdu i leje.
Świetnie po prostu.
****************************
Moje zboczenie level up. Jestem wkurwiona, bo blogger nie chce ze mną współpracować. I tak, Ann wyjebała Drew:D:D:D Kto się cieszy? Jeśli coś jest chaotyczne, albo nie pasuje, to sorry, ale rozdział zaraz po scenie z Fuller'em nie chciał się pisać i improwizowałam:( A z tym podsumowaniem Ash'a przez An to już w ogóle po bandzie pojechałam. I chciałam podziękować dziewczynie, która podpisała się jako Dominika, za piękny komentarz pod rozdziałem 28. Nawet nie wiesz, jak miło mi się zrobiło. Może tak częściej napiszesz takie komplementy?:D Teraz sprawa komentarzy. Pod ostatnim nie dałam limitu, bo nie. I prośba do niektórych: jedna osoba naprawdę nie musi mi pisać kilku komentarzy (nawet z różnymi podpisami). Ja po prostu chcę wiedzieć, że ktoś to czyta. Że nie dodaję tego na próżno. Piszę dla siebie, ale wrzucam dla Was. Chciałabym dalej dodawać rozdziały co 2-3 dni. Jeśli ilość komentarzy (z konkretną treścią) będzie się zgadzać, będę wrzucać w tym terminie. Częściej niestety nie dam rady, bo ja też mam swoje obowiązki i życie... A jeśli znacząco przekroczycie limit, będzie mi bardzo miło. Jeśli macie jakiś pomysł, albo chcecie zobaczyć kogoś w tym opowiadaniu, śmiało piszcie, jestem otwarta na propozycje, a każdy pomysł przedłuży bloga. Chociaż i tak wciąż nie jesteśmy w głównym wątku... Kumpela mi policzyła, że jest ok 40 osób, które skomentowały choć raz. Dodajmy do tego tych, co dalej tego nie zrobili. Więc myślę, że limit 13 komentarzy to przy tym śmieszna liczba.
!!! 13 komentarzy = za dwa dni nowy !!!
Jakby ktoś nie umiał liczyć, to podpowiem, brakuje jeszcze komentarzy^_^
Hejka :-)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że się nie doczekam wreszcie Ann wyjebała Drew wiedziałam, że to skończony idiota ale żeby chcieć uderzyć kobietę.Choć podejrzewam, że to nie będzie jego koniec w tym opowiadaniu,
Burza jak ja jej nie lubię.
''Gdzieś w środku jesteś dobrym, wrażliwym facetem. Może i trochę zboczonym, ale to nic nie zmienia. Udajesz takiego lowelasa, bo w ten sposób leci na ciebie większość kobiet. Jednak, w pewnym momencie, one chcą księcia na białym koniu, a kiedy ty próbujesz pokazać im się od tej strony, nagle im się to nudzi i stwierdzają, że nie tego chcą. I szukają kogoś innego. Dlatego ciągle udajesz. Nie chcesz się pokazać od prawdziwej strony, bo z jakiegoś powodu straciłeś poczucie własnej wartości'' Ann w tym momencie zabrzmiała jak prawdziwy psycholog.
I moje pytanie do Ciebie:
Nie myślałaś o tym żeby zająć się pisaniem na poważnie domniemam, że to Twoje hobby nie mówię tu od razu o napisaniu wielotomowej książki, ale może jakaś gazeta?
Pozdrawiam :-)
~Purdy Girl
I dobrze podejrzewasz. Kiedyś chciałam być psycholożką:D Owszem, myślałam. Jednak wolałabym mieć bardziej "bezpieczny" zawód. Mam taki problem, że ciężko mi idzie pisanie czegoś pod dyktando. Ale nie mówię nie, jeśli kiedyś będę mieć wenę i chwilę czasu, to może zgłoszę się w formie wolontariatu, na jakiś portal informacyjny. ♥♥♥
UsuńRozdział jak zwykle super,no i pozostaje tylko czekać na kolejny,dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńHah dziękuję♥♥♥
Usuńtak tak tak!!! Ann przywaliła Drew i go rzuciła *.* kocham Cię za to <3
OdpowiedzUsuńaa to podsumowanie było takie piękne i Ash nie zaprzeczał czyli musi być w tym jakaś prawda xDD
w sumie stwierdzam, że podoba mi się, że na Twoim blogu główna bohaterka nie dobiera się do żadnego z zespołu, bo to oryginalne i wgl niespodziewane w sumie xD
chociaż w sumie chciałabym, żeby zakochała się w Ashu *.*
co do Twojego zboczenia zawodowego to jest genialne i od dzisiaj dzięki Tobie będę inaczej patrzyła na koszule..... xD
weeeny :*
PS
a tak btw zamierzasz wkręcić w to opowiadanie jakiś inny zespół?
Oglądałam jego Videochat i mnie tak z tą koszulą... natchnęło:D To mówisz, że kibicujesz Ashley'owi i Ann? Okej. A co do zespołów, to chodzi mi o takie wątki epizodyczne, żeby wcisnąć coś pomiędzy poszczególnymi akcjami, które mam w planach. Poza tym, Ann pracuje w takiej branży, że może poznawać gwiazdy. Np BMTH już się pojawili i pojawią się znów. Dlatego, jeśli jest ktoś, kogo chciałabyś tu zobaczyć, albo masz jakąś wizję, śmiało pisz, a ja, o ile będzie się dało, opiszę ją i tu wstawię. Dziękuję♥♥♥
Usuńteż oglądałam jego Videochat on tam jak baba wygląda xD ale szczegóły
Usuńno to skoro już proponujesz *.*
to nie pogniewałabym się jakbyś wcisnęła tu gdzieś The Pretty Reckless
taaa kibicuję Ann i Ashleyowi ale teraz wykminiłam, że mogłabyś go w sumie spiknąć z Taylor Momsen *.*
dobra nieważne bo moja wyobraźnia zaczyna pracować xDDD
On prawie zawsze jak baba wygląda:D Pokombinujemy coś z Taylor. Ty mi tu o związku Tay z Ash'em, a ja tu zastanawiam się co zrobić z życiem uczuciowym tej mojej Anki:P Póki co, mam wobec niej plany, ale nie ma tam miłości, a wiem, że połowa osób czytająca tego bloga życzyłaby sobie w końcu, kiedyś, jakieś momenty...
Usuńhahaha no w sumie racja xD
Usuńco ja poradzę, że myślę o Ashu? *.* xd
ja Cię podziwiam za to, że jeszcze w sumie nie było takich scen a szczególnie za to, że nie spiknęłaś Anki z żadnym z BVB *o*
to chyba pierwszy blog jaki znalazłam z tak zajebistym opowiadaniem, którego autor nie próbuje w jak najszybszym czasie odbębnić scenę łóżkową z (najczęściej) Andym lub Ashem, potem szpital, bo główna bohaterka się tnie, zdrada, pogodzenie się i happy end
seeeeerio jesteś wielka xD <3
Bo ja jestem indywidualistką:D A tak serio, nie umiem się zdecydować, na kogoś z BVB, więc nie mogę jej z żadnym spiknąć. Poza tym, każdy tutaj ma laskę, a ja serio nie chcę rozbijać związków, bo to takie oklepane. Tylko biedny Ash został, ale ja nie wiem, czy oni do siebie by pasowali...
UsuńHah...Myszo znowu zaskakujący rozdział :>
OdpowiedzUsuńSorki że nie skomentowałam , ale nie miałam
czasu. No wiem wiem to jedne z najgorszych słów
króre mogłaś ode mnie usłyszeć ale cóż taka prawda =<
Nauka jest równie ważna....yyyyyy......
Dobra piepsze bezsensu ....
Okej a teraz to co myśle
NO NA RESZCIE !!! O TAK BABY MASZ WPIERDOL !!!
no nareszcie już nie mogłam znieść tego całego Dewa
No bo ile można ?! WPIERDOL ZŁOTKO =P
No Myszuńku :* życze weny i czekam na dreszcz emocji...=*
Miałam zrobić z tego większą akcję, ale wyszłoby, że Ann jest jakaś niezrównoważona:D:D:D
UsuńI huj !!! Ja jestem nie zrównoważona i żyje !!!!
UsuńA do tego moje friend też ŻYJĄ !!!! <3 <3 <3
Ja też jestem niezrównoważona, no ale nie będę młodzieży deprawować:P
UsuńZacznijmy od: Hej, kocham Cię, nie ma Drew. :D <3
OdpowiedzUsuńAle mam zaciesz, nawet sobie tego nie wyobrażasz.
No i po raz kolejny uwielbiam Ashley'a i jego teksty, haha :D
Tak sobie myślę, że mogłabym pisać coś w stylu "no nie! kolejny limit! jak to?! Dlaczego?!", ale to bez sensu bo wbrew pozorom, przy ostatnim limicie, komentarze skoczyły tak, że czytałam dwa rozdziały jednego dnia *_*
Wracając...
Gdyby się okazało, że to jednak nie był Drew, który zdradza Ann to byłabym tak zła i rozczarowana, że nie wiem. Wreszcie się go pozbyłaś... i to z jaką klasą. Dostał w mordę. Cieszy mnie to. :D:D
Jestem strasznie agresywna i chyba powinnam to jakoś ogarnąć, ale co mi tam. Dobra no to jeszcze pragnę tu zauważyć, że teraz będzie więcej miejsca i czasu dla Ashley'a. Jakoś tak zwróciłam uwagę na ich ostatnie relacje, statystycznie patrząc to się coraz lepiej dogadują (mój mądry bełkot, żeby się wykazać). Przypomina mi to trochę relacje z moim sporo starszym kuzynem. - Przy innych dogadywanie i kłótnie, a sam na sam szczere i dość normalne rozmowy. No i za to znowu Cię uwielbiam. BURZA - kolejny powód do zakochania się w tym opowiadaniu na nowo. Jejku, burza jest chyba moim ulubionym zjawiskiem pogodowym, a ostatnio nie ma takiej porządnej :----(. Rozpacz.
Dobra bo czuję, że ten komentarz jest bezsensowny i że się trochę rozpisałam. Życzę dużo weny, słoneczka bo wychodzi na to, że wolisz je od deszczowych dni i dużo tych komentarzy! <3 Czekam na następny :) *-*
Z klasą:D:D Hihih dziękuję♥ Agresja jest spoko:D Głupotę innych jakoś trzeba tłamsić... Ja lubię burzę, jak siedzę sobie bezpieczna w domciu z piorunochronem. I tak, kocham słońce. Ja chyba żyję na baterie słoneczne (dlatego klimat w LA tak mi pasuje). I Twój komentarz ani trochę nie jest bezsensowny♥♥♥
UsuńCześć ^_^
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do tego pajaca... Coś mnie się zdaje, że to nie jest jego definitywny koniec... Ale i tak mam zaciesza, bo Anka mu przyplaszczyła :3 Dziękuję, spełniłaś moje marzenie *___*
Wywód psychologiczny Anki podsumowujący Ash'a.. Genialny, naprawdę.
Ogólnie akcja BARDZO BARDZO mi się podoba :3
Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale nie mogę zebrać myśli. Ogólnie, jestem rozdziałem zachwycona. Trzymam kciuki ^__^
Pozdrawiam, oby Wena została z Tobą na zawsze.
~Nikt
Wiem, że jeszcze co najmniej raz się pojawi, ale obędzie się już bez rękoczynów. Noo chyba, że mi się to spodoba, to jeszcze go gdzieś wcisnę:D Dziękuję, że mimo to napisałaś♥♥♥
UsuńJezu..Dzisiaj mam wenę więc się przygotuj yhyhy:D A więc tak : Kocham Cię kocham cię kocham cię! :* To z Drew było tak cholernie, bardzo cholernie genialne, że ja pierdole<3 Wreszcie, wreszcie Drew poszedł w cholerę<3 Jezu Ann jest taka genialna, uwielbiam ją<3 A ash...ymmmm...Ash Ash Ash! Jak przygwoździł tego kretyna do ściany to takie kochane. Stanął w obronie młodej, która swoją drogą by sobie genialnie poradziła no,ale ok XD Ogółem chłopcy są tacy słodcy jak ją tak bronią i w ogóle. Fajnie, fajnie :D Boże, co ja bym oddała za taką imprezę :D I Andy, Andy, Andy! No idento ja! Ostatnio miałam taką samą sytuacją identiko!!! Ahahaha, tylko ja chciałam udawać kobietę kota :D Purdy i jego teksty!<3 Ach jak mnie ciekawi dlaczego Ann się tak boi tej burzy...Co się mogło stać? Kolejna zagadka:) A tak na marginesie gorąco Ci chciałam podziękować za te blogi, jeżeli masz jeszcze jakieś i chwilę czasu i chęci to wysyłaj, wysyłaj, nie obrażę się :* Ale wracając :D Chciałam Ci teraz coś powiedzieć :) Na prawdę jesteś niesamowitą dziewczyną!:) W każdym bądź razie piszesz niesamowicie. Bardzo Ci zazdroszczę, stylu i charakteru pisania :) Masz swój pomysł i go dobrze przekazujesz. Czasami mam tak bardzo przejebany dzień, a wchodzę tutaj i jest momentalnie sto razy lepszy :) Codziennie pilnuje nowego rozdziału i bardzo bym Ci chciała podziękować, że moje wypociny też czytasz i komentujesz yhyhy :D Tak więc pozdrawiam, kocham cię <3, ale to już wiesz :D I weeeny misiu *.*
OdpowiedzUsuńwww.rebelyellbvb.bloqspot.com
Ashley tak właściwie, to chyba bronił Drew, przed An:D Ale mi posłodziłaś♥ I ty też dobrze piszesz. Lata wprawy, dużo czytania i tyle. Jak będziesz w moim wieku, (jestem na bank starsza, ale i tak nie powiem ile mam) to będziesz pisać jeszcze lepiej. No i ja też cię kocham. Dziękuję♥♥♥
UsuńMożna rzec, że trafiłam z Drew. Dobrze, jednego kretyna mniej :P. W sumie to do końca miałam nadzieję, że okaże się być gejem. Nie wiem, to by było chyba bardziej tragiczne :P."Wniosek: ma wprawę w dziurkach." ryję się na głos :D. Uwielbiam koszule, mam do nich słabość. One wręcz krzyczą, a raczej ich guziki "rozepnij mnie!".
OdpowiedzUsuńHm... Ann skrywa jakąś mroczną tajemnicę. Cóż to może być? Wiem jedno, że ona i Ash mogą być dla siebie wzajemnie jak lekarstwo. Zresztą, kto się czubi ten się lubi :P.
Za dwa dni? To brzmi jak wieczność :D
Miło, że mój komentarz sprawił Ci radość :).
Nie powiedziałabym, że mroczną. Z każdym rozdziałem, sami zaczniecie się domyślać, o co chodzi.:) Poza tym, Ania pewnego pięknego dnia, powie wszystko chłopcom. Co do tego lekarstwa, patrz- nagłówek bloga. Miało się to odnosić do całego BVB, ale chyba bardziej pasuje do tej dwójki. Z piątku na sobotę siadam i obrabiam nowy rozdział, żeby pojawił się po północy. O ile będą komentarze, oczywiście. Dziękuję♥♥♥
UsuńTak! Za mało mu ten ryj w sumie obiła.
OdpowiedzUsuńTa trasa to nie tylko trening cierpliwości, ale i przyspieszony kurs psychologii :)
Siedzę i myślę, co sensownego napisać, ale jakoś mi nie wychodzi, więc lepiej dam sobie spokój. Okropna czytelniczka ze mnie :c
Ale pamiętaj, że nawet jeśli wyrażanie opinii w słowach mi nie idzie, to nadal kocham tego bloga, nadal szczerzę się do ekranu i nadal uważam, że jesteś wspaniałą autorką.
Jeej dziękuję♥ No miała go mocniej skrzywdzić, ale wtedy musiałabym zorganizować komisariat, szpital, dziennikarzy i w ogóle. Od afer, to niech Ash będzie:D I tak się cięszę, że mimo to napisałaś♥♥♥
UsuńOjeju jakie cudo,cudeńko *.* Od razu ma wstępie przepraszam za brak komentarzy ale miałam pewne problemy i tak wyszło.
OdpowiedzUsuńPierwszy wątek-nie ma Drew!Mam go serdecznie dosyć od samego początku.Ja osobiście nienawidzę takiej pewności siebie u mężczyzn.On z tym swoim ,,ja" był po prostu aż chamski.Nienawidziłam go szczerze całym swoim malutkim serduszkiem.Biedna Ann została źle potraktowana.Nie zasłużyła na coś takiego.
Drugi wątek-Ta jej reakcja.
Przywaliła mu.Yeah!To było super.Chodziłam na boks i dalej co nieco umiem ale tej pewności siebie to jej zazdroszczę.Odwróciła sie przywaliła i odeszła.Oby tak dalej
Trzeci wątek-to słodkie jak chłopcy jej tak bronią przed Drew.Ashley taki tam bohater trzymał go.No właśnie.Czy on ma tyle siły czy Drew to taki mięczak?Bałam sie że i on mu przywali ale widać grzecznie słucha Ann i nie naraża sie na przykre sytuacje.Andy na co dzień jest tu taki czuły i delikatny ale myśle że jakby sie wkurzył to też by przywalił Drew.Kocham przemoc <3 i boje sie własnej psychiki.
Czwarty wątek-Impreza
Było grubo.Tyle wypili i tak skończyli.A myślałam że zapowiada sie kac morderca.
Wątek piąty-są takie kochane dla Ann.Wspierają ją pocieszają.Jak prawdziwe przyjaciółki.
Wątek szósty-Ash!
Jeju on sie martwi o młodą.To było słodkie jak jej bronił.Na prawdę.I ta szczera poranna rozmowa.Czyżby go rozgryzła?Nie zaprzeczył.Coraz lepiej idą mu relacje z Ann a między nimi rodzi się przyjaźń.Jest dla niej jak...wujek...Dum dum dum.Wujek Ashley farme miał ia ia ooo.A na tej farmie dziwki trzymał ia ia ooo.Przepraszam już sie uspokajam. Przepraszam nie dam rady napisać więcej bo usne.Dobranocka i erotycznych ;*
Wujek Ashley... :O Szczerze, nie chciałabym takiego wujka:D Jeszcze by mnie zdemoralizował. (jakbym już nie była). Też kocham przemoc. Ooo trenowałaś boks? Ja zawsze chciałam i może w końcu się zapiszę. I mam taką "malutką" prośbę. Mogłabyś mi napisać kilka takich profesjonalnych zwrotów, tzn. jak jesteś na treningu i trener każe ci daną rzecz zrobić? Opisałam właśnie jeden taki trening, ale jak dla mnie wyszedł gówniany. Jak coś, to pisz mi tu andziulek9512@gmail.com. I dziękuję♥♥♥
UsuńZajebiście ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję♥
UsuńBrawo, kawał niezłej roboty pisarskiej.
OdpowiedzUsuńTajemniczy gość
Buhahahah dobry joke:D I dobry podpis.
UsuńJestę, jestę i czytam z bananem na twarzy. Haha FUCK YESSSS rzuciła tego idiotę. Ash, mistrzu, droga wolna :D Ja się strasznie cieszę, że już ten Drew więcej nie będzie denerwował. Ale go załatwiła! Haha. I jeszcze ten spokój i tajemnicze milczenie Purdyego podczas trzymania tego kretyna, no CUDO ♥ Yaay! Ale Ann przejrzała Asha, no! Tak fajnie, że się nie zdenerwował ani nic (: i kolejny urywek z przeszłości Rudej, no! Weź w końcu zdradź, o co chodzi, bo ja tu myślę!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, przepraszam, że tak późno. Mało czasu :| ale jestem. CZYTAM, FAJNE KROPKA CZEKAM amen, kurwa
♥ xoxo✌
Serio, Ash chyba bronił Drew przed Anką... Sprawdziłam w mojej ściądze i wcześniej, jak w listopadzie (u nich) to się chyba nie dowiecie, o co kaman. Ale i tak się domyślicie^_^. I czy ja dobrze kapuję, że ty jesteś za paringiem Ash'a z Ann? I weź mnie, kurwa, nie przepraszaj:O Doobra, idę sprawdzać kolejny, bo za godzinę muszę dodać. KROPKA.
Usuń