****************
Następny dzień, niedziela.
Spaliśmy prawie pół dnia. Pogoda nie
pomagała, sprawiając, że mimo tylu godzin snu, dalej chodziliśmy
jak jakieś zombie. W końcu z trudem ogarnęliśmy się i
pojechaliśmy do Donington Park na ostatni dzień Download Festival.
Dziś miał grać William Control. Oczywiście wcześniej musiałam
się pokłócić z chłopakami, którzy znów ubrali się, jakbyśmy
byli w Los Angeles. Andy od wczoraj lekko chrypiał, ale w ogóle się
tym nie przejął. Stwierdził, że ma teraz jeszcze bardziej
seksowny głos niż zwykle... Na takie coś nie miałam już niestety
żadnego argumentu.
Przywitaliśmy się wszyscy z Will'em
Francis'em. Szczerze? Jak można mieć tak na nazwisko? To już wolę
Control. Wczoraj okazało się, że mimo złego pierwszego wrażenia,
jakie na mnie wywarł, to fajny facet. Śmieje się prawie tak często
jak CC. Will udał się na backstage, a my szukaliśmy jakiegoś
wolnego miejsca z boku. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś
dziadek. Nie no, dobra, przesadziłam. Pewnie był w wieku mojej
mamy.
-No cześć młodzieży moja. Jak
leci?- przywitał się uśmiechnięty, po kolei przytulając się z
każdym z chłopaków.
-Dobrze. Czekamy na występ Control'a.
A ty o której występujesz?- spytał Ashley.
-Szczerze, to nawet nie wiem. A co to
za piękna dama?- podszedł do mnie, wyciągając dłoń. -Nazywam
się Sebastian Bach. A Pani?
-Anna.- uśmiechnęłam się lekko.
-To nasza managerka.- uściślił
Jinxx.
-I moja, nasza, nowa siostra.-
dopowiedział Andy.
-Trafili ci się bracia.- mrugnął do
mnie Bach. -A już miałem nadzieję, że Ashley znalazł sobie w
końcu, jakąś normalną, śliczną drugą połówkę.
-Porąbało cię! Nie wytrzymałbym z
tą wiedźmą jednego dnia.- oburzył się Purdy.
-Ranisz moje uczucia.- udawałam
smutek.
-Ashley! Trochę więcej kultury. Nie
można tak mówić o żadnej kobiecie!- strofował go Sebastian. -Nie
przejmuj się nim. On najpierw mówi, potem myśli.
-Zauważyłam.- uśmiechnęłam się
smutno. Lubię tego gościa. Zna mnie 5 minut, a już martwi się o
moje samopoczucie hahah.
-Przecież ona udaje! Ona nie ma uczuć,
więc jak może czuć smutek?- spytał retorycznie Ash, za co oberwał
w łeb od mężczyzny. Reszta zespołu pokładała się ze śmiechu.
-Przypominam ci, że za wczoraj masz u
mnie dług.- syknęłam jadowicie. -Idź mi po jakąś herbatę. Andy
wie gdzie ją znaleźć.
-Też wymyśliła.- burknął basista,
ale grzecznie poszedł jej poszukać.
-No sam pan widzi, muszę go trzymać
krótko, bo inaczej wszedłby mi na głowę.- uśmiechnęłam się
słodko do Bacha.
-Jaki pan? Jestem Kanadyjczykiem, a tam
też wszyscy mówimy sobie na ty. Mów mi Sebastian.- poklepał mnie
po ramieniu.
-Sorry. Niestety w moim kraju
obowiązują inne zasady, co jest według mnie głupie. No, ale muszę
się do nich stosować i potem mam problem z przestawieniem się.-
wytłumaczyłam.
-Zauważyłem, że masz inny akcent. W
dodatku troszkę mieszasz angielski z amerykańskim.
-Taak, wiem. Staram się jak mogę, ale
mi to nie idzie. Jestem Polką.
-Aah, przypomniało mi się coś.
Chłopaki, wypadł mi jeden gitarzysta koncertowy. Może któryś z
was, mógłby ze mną dziś zagrać?- zwrócił się do Jake'a i
Jinxx'a.
-Z nas dwóch, to chyba Jinxx ogarnia
więcej twoich piosenek.- zastanawiał się Jake.
-Ok. Nie ma problemu. Tylko załatw mi
jakąś gitarę, bo nie wziąłem swojej.- zgodził się Jinxx.
-Ja to załatwię!- wtrąciłam szybko.
-Zadzwonię do hotelu i poproszę, żeby dostarczyli, tylko powiedz
mi którą.
-Okej. Napiszę ci nazwę, bo jak
zwykle przekręcisz.- Jeremy wyciągnął telefon.
-Nie moja wina, że kompletnie nie znam
się na gitarach.- wystawiłam mu język.
-Grać jakoś umiesz, a nawet nie wiesz
na czym.- zaśmiał się.
-Gram na tym, co podaje mi Jake. I ja
nie umiem grać. Dla mnie osoba, która potrafi grać na gitarze, zna
nuty, umie wymyślić coś swojego, cokolwiek. A ja tego nie
potrafię- wzruszyłam ramionami.
-Mała, nie doceniasz się.- zauważył
Jake. Przewróciłam tylko oczami. Załatwiłam wszystko z obsługą
hotelową i skupiłam na występie Control'a. Po chwili przyszedł
Ashley, z dwoma plastikowymi kubkami herbaty.
-W końcu. Już miałam wysyłać za
tobą list gończy. Dzięki.- mruknęłam, biorąc od niego jeden
kubek. Rozsiedliśmy się na tym samym podwyższeniu, co wczoraj.
Podczas koncertu, zdążyliśmy pokłócić się tylko dwa razy. Za
to Sebastian miał niezły ubaw, słuchając naszej wymiany zdań.
-Oni tak zawsze?- spytał cicho.
-Niestety. To już jest nudne.-
westchnął CC. Spojrzałam tylko na niego ostrzegawczo.
Kombinowałam, jak zrobić basiście na złość. Doczekałam
momentu, kiedy upijał, gorącą jeszcze, herbatę i spytałam
słodkim głosikiem:
-Ashleeey? Kochasz mnie?- na to pytanie
Purdy z wrażenia oblał się napojem. Ryknęłam śmiechem.
-Popieprzyło cię?- warknął,
szukając chusteczek. Podałam mu jedną, jednocześnie wyciągając
dla siebie, żeby otrzeć łzy. Wciąż chichotałam.
-O co ci chodzi? To zwykłe pytanie
było.- udawałam niewiniątko.
-Ty jesteś walnięta. Nie. Nie kocham
cię. I nigdy nie pokocham, nawet w połowie tak, jak chłopaki.-
warknął.
-Ehh, muszę to jakoś przeżyć.-
westchnęłam teatralnie. Andy popukał się w czoło.
-Główka cie boli braciszku?- spytałam
cicho.
-Nie, nie. Wszystko okej. Nie... martw
się.- wychrypiał.
-Aa właśnie. Miałam wam wczoraj
powiedzieć. Sponsorzy dostali zdjęcia z Las Vegas. Jonathan
powiedział, że było gorąco.- burknęłam, patrząc oskarżycielsko
na Christian'a i Ashley'a.
-I co teraz?- spytał poważnym głosem
Andrew.
-Nie mam pojęcia. Jon powiedział, że
trochę im naściemniał i że ma pewien pomysł, ale szczegóły
poznamy, jak wrócimy.- odpowiedziałam.
-Masz jakieś przypuszczenia, co
wykombinował?- spojrzał na mnie lekko przestraszony Ash.
-Nie. Ale znam Jonathan'a na tyle
długo, że gdy on coś wymyśla, to trzeba się bać. Ten facet ma
nieograniczoną wyobraźnię.- westchnęłam.
-Czyli jesteśmy ugotowani.- podsumował
CC.
-Owszem. I to wszystko przez was,
geniusze.- burknął Jake. Nastrój zmienił się diametralnie.
Chłopcy byli zdenerwowani i smutni, a ja próbowałam nie myśleć.
Miałam tylko nadzieję, że Jon zlituje się i nie wymyśli czegoś
głupiego. Zrobię wszystko, żeby nie dopuścić do ich rozpadu.
Naprawdę wszystko...
Kilka godzin później.
Oglądałam występ Bacha i Jinxx'a.
Swoją drogą, nie wiedziałam, że ma takie fajne piosenki. Trochę
zalatuje starocią, ale lubię takie rzeczy. Ostatecznie moja matka
wychowała się na Rock'n'roll'u. Dlatego też razem z bratem w
dzieciństwie nasłuchałam się takiej muzyki. To jedyna rzecz, za
którą jestem jej wdzięczna. W niczym innym nie zabłysła. Ale co
się dziwić. Moja rodzina zawsze była popierdolona. Trzech wujków,
dwie ciotki, no i oczywiście dziadkowie. Niby taka kochająca się
rodzinka, co roku spotykająca się przy świątecznym stole, a dzień
później już darli między sobą koty. Fałszywość bije od nich
na kilometr. I to wieczne narzekanie, że jak ja się ubieram, że
farbuję włosy, że boksuję, że to czy tamto nie przystoi takiej
ładnej dziewczynce. Pierdolenie. Na szczęście mama się nigdy o to
nie czepiała. W sumie, wiedziała, że i tak zrobię po swojemu.
Więc po co miała się wysilać...
Po skończonym koncercie razem z
Bach'em i Control'em udaliśmy się do hotelowego baru. Nad ranem
mieliśmy lot, ale stwierdziliśmy, że nie kładziemy się spać,
dopiero w samolocie. Przez zmianę stref czasowych, w Ameryce
wylądujemy o 7 rano. To tak, jakbyśmy zaczynali dzień od nowa.
Cofamy się w czasie hahah. Wobec tego, czekała nas niezła
imprezka, aczkolwiek z minimalną ilością alkoholu, bo zaraz po
powrocie do domu, mamy spotkanie z Jonathan'em. Na samą myśl, robi
mi się niedobrze z nerwów. Ashley próbował narywać do jakiejś
laski. Bach dyskutował z gitarzystami na jakieś nudne tematy, a
Andy z Control'em siedzieli nad nową piosenką. Nudziło mi się z
CC'ym, więc kombinowaliśmy, co tu odwalić. W końcu
stwierdziliśmy, że idziemy się przejść. Kazałam jeszcze
chłopakom pilnować Ashley'a i poszliśmy. Chodziliśmy wokół
hotelu, robiąc zakłady dosłownie o wszystko. O to, czy następna
spotkana osoba to będzie kobieta czy facet itp. Christian kupił
gumy balonowe i zakładaliśmy się, kto zrobi większy balon. CC
wygrał, ale ja widząc, że przegrywam, przebiłam mu go tak, że
teraz miał gumę na całej twarzy, łącznie z włosami. Śmialiśmy
się z tego jak debile. Pomogłam mu to ściągnąć i spacerowaliśmy
dalej. Zaczęliśmy się ganiać. W pewnym momencie potknęłam się
o kamień i wywinęłam efektywnego orła na środku chodnika. CC
ryknął śmiechem. Ja też.
-Żyjesz?- podszedł do mnie,
wyciągając rękę.
-Chyba tak.- próbowałam się
podnieść. Nagle syknęłam z bólu.
-Co jest?- podtrzymał mnie.
-Zrobiłam sobie coś w kostkę. Ale
jak znam życie, to nic takiego.- uśmiechnęłam się, zaciskając
zęby. CC złapał mnie w pasie i powoli wracaliśmy do hotelu. Była
1 w nocy.
-Annie?- zaczął po chwili.
-No?
-Myślisz, że czeka nas bardzo sroga
kara, za tamten wypad do baru?
-Nie wiem. Ale nie martw się. Na pewno
Jon jakoś to odkręci.- pocieszyłam go.
-A jeśli nie?
-To ja się tym zajmę. Ja nie mam do
stracenia tyle, co wy.- uśmiechnęłam się lekko.
-Gdyby Ashley nie spotkał wtedy, tego
idioty, wszystko byłoby inaczej.- westchnął perkusista.
-Czemu ty go tak ciągle bronisz?-
zmarszczyłam brwi.
-Bo to mój przyjaciel. Jest dla mnie
jak brat. Nie chcę, żebyś miała o nim złe zdanie.
-Ale on tego chce. Ja naprawdę
rozumiem, że miał ciężkie dzieciństwo i w ogóle, ale bez
przesady. Każdy ma jakieś problemy.
-Jesteś pewna, że przeżyłaś w
życiu to, co on?- spoważniał CC. Hmm, w tym miejscu miałam niezłe
pole do popisu, ale musiałabym mu opowiedzieć całą moją
historię. Mowy nie ma...
-Czy wobec tego nie powinien być
właśnie sympatyczniejszy?- spytałam.
-Mówiłem ci już, że musi cię
poznać i zaufać.
-Jeśli do kwestii zaufania podchodzi
tak, jak ja, to nie ma szans.- oceniłam.
-Może po prostu bądź dla niego
milsza.- podpowiedział.
-Nie. Ja nie jestem miła.- mruknęłam,
wlokąc się do hotelu.
W końcu do niego dotarliśmy.
-Ej! Czemu kulejesz?- przyjrzał mi się
Andy.
-Bo zaliczyłam glebę.- wyjaśniłam.
-Jaka szkoda, że mnie to ominęło.-
westchnął Ashley.
-No widzisz.- usiadłam na krześle.
-Nie potrzebujesz lekarza?- upewniał
się Jinxx.
-No coś ty. To tylko zwykłe
naciągnięcie. Tak w ogóle, co robimy? Musimy tu siedzieć jeszcze
trzy godziny.- zauważyłam.
-Może zagramy w pokera?- zaproponował
Jake. Wszyscy się zgodzili, ale ja powiedziałam, że nie będę się
błaźnić i popatrzę. Znaleźliśmy jakiś stolik na uboczu, tak,
żeby nikt się nie czepiał. Zresztą obsługa wiedziała, że
chłopcy są zespołem. Za drobną opłatą na początku naszego
pobytu w hotelu, przymykali oko dosłownie na wszystko.
-Chodź tu.- zawołał mnie Purdy,
robiąc miejsce koło siebie. -Ucz się od mistrza, dziewczynko.
-Mistrza? Pożyjemy, zobaczymy.-
usiadłam koło niego tak, żeby widzieć jego karty. Faceci zaczęli
grać. Po półtorej godzinie, gdzie prawie zawsze wygrywał Ashley,
mieli dość.
-Kurwa. Szkoda, że nie graliśmy na
pieniądze.- zmarkotniał basista.
-Coś takiego. Ja myślałam, że
preferujesz tylko rozbieranego.- szepnęłam w jego stronę.
-Z tobą chętnie. Z twoimi
„umiejętnościami” szybko pozbawiłbym cię ciuchów.- uniósł
brew.
-Rozebrać się mogę nawet bez grania
w karty.- mruknęłam do siebie, przypominając sobie zakład z
przeszłości.
-Naprawdę?- skupił na mnie swój
wzrok Ash.
-Ej! Przestań się patrzeć TYM
wzrokiem. Nie wyobrażaj sobie za dużo.- zaoponowałam, widząc jak
momentalnie zaświeciły mu się oczy.
-Nie marudź. Przez tą trasę nie
miałem ani jednej dupy. Przydałaby mi się jakaś rozrywka.
-Czy ty mi właśnie zaproponowałeś
to, co ja myślę?- upewniałam się.
-Nie no, bez przesady. Nie nadajesz się
na laskę na jedną noc. Nie jesteś taka. Chodziło mi raczej o to,
że nie powinny cię dziwić moje reakcje. Jestem tylko facetem.-
tłumaczył mi, jak dziecku.
-Aha. I to niby wyjaśnia twój
zboczony wzrok.
-Ja po prostu mam bujną wyobraźnię.-
wyszczerzył się.
-Czyli rozumiem, że jak już wrócimy
do LA, to nawet nie mam po co do ciebie dzwonić i gonić do roboty,
bo będziesz nadrabiał te wszystkie noce?- spytałam niewinnie.
-Fajnie by było, ale jak znam życie,
to Jon zamknie nas w studio na całe dnie.
-Nie tylko ciebie. Ja jeszcze zaczynam
szkołę.- burknęłam.
-Akurat ja bym się z tobą chętnie
zamienił.- wtrącił CC.
-Dobra. Rozumiem, że chcesz za mnie
zadania domowe robić.- uśmiechnęłam się.
-Eee, przedyskutujemy to jeszcze.-
puścił mi oczko. -Chyba musimy się już zbierać, co nie?
-Noo, niestety.- wstałam. Pożegnaliśmy
się z Bach'em i Control'em, po czym skierowaliśmy się do pokoi, po
walizki. Moja była w sumie najmniejsza, bo prawie wszystkie koszulki
brałam przecież od wokalisty. Pojechaliśmy na lotnisko.
W samolocie siedziałam tym razem obok
Jinxx'a. Nie minęło 5 minut od startu, a ten już spał wyłożony
na Jake'u, który też usnął w ekspresowym tempie. Odwróciłam się
za siebie. Pozostała trójka też spała, słodko wtulona w siebie.
Wzruszyłam ramionami i oparłam się wygodnie o Jeremy'ego i
zasnęłam. Obudziło mnie delikatne szturchanie w ramię. To Andy
próbował nas dobudzić.
-No ile można spać? Ludzie, musimy
wychodzić.- zauważył wokalista.
-Już? A kto nam zapiął pasy?-
przeciągnęłam się.
-No ja.- Andy'ś budził gitarzystów.
-Dzięki.- dałam mu buziaka w policzek
i zaspana skierowałam się do wyjścia. Tam wpadłam prosto na
Ashley'a.
-Zabijesz mnie kiedyś.- zauważył,
łapiąc mnie za ramiona.
-Sorry. To akurat nie było
specjalnie.- ziewnęłam.
-Widzę. Zaraz mnie połkniesz.
-No co ty, jeszcze bym niestrawności
dostała.- westchnęłam, wychodząc z samolotu. W Los Angeles
powitało nas wstające słońce.
-Może mi ktoś powiedzieć, czemu
napierdala mnie ręka?- spojrzał na wszystkich Jinxx.
-Pewnie na niej leżałam.-
powiedziałam.
-Ciebie boli ręka, a mnie całe ciało.
Zaś na mnie spałeś?- spytał Jake.
-Nie moja wina, że jesteś taki
wygodny.- zmierzwił mu włosy Ferguson.
-Słooodkie.- skomentowałam, patrząc
na nich półprzytomnie.
-Dobra, ruszcie się. Muszę wypić
jakiegoś energetyka.- popchnął nas na parking Christian. Czekał
tam już na nas van z kierowcą, który miał nas zawieźć prosto do
wytwórni. Zatrzymaliśmy jeszcze po drodze naszą prywatną
taksówkę, żeby zakupić sześciopak napojów energetycznych.
Musiałam być przytomna, podczas spotkania z Jonathan'em. Nigdy nie
wiadomo, co można się spodziewać po tym pracoholiku...
Weszliśmy do jego gabinetu w miarę
ogarnięci.
-Dzień dobry.- przywitał się z nami,
jak zwykle nienagannie ubrany, siedząc z założonymi rękami.
-Siema.- odburknął zespół.
-Na początek chciałem pogratulować
wam udanej trasy. Była prawie idealna.- zauważył.
-Do rzeczy Jonathan. Jesteśmy
zmęczeni.- zauważył Andy.
-Sponsorzy dostali kilka
nieodpowiednich zdjęć. Szefostwo się wkurwiło. I to mocno.
Chcieli wam całkowicie odciąć kurek z forsą. Najbardziej jednak
wkurzyli się na ciebie, Ashley. Dlatego muszę postawić ci
ultimatum. Albo ogarniesz się podczas tras, albo możesz od razu
wyjść i nie wracać.- powiedział zimno. Purdy lekko pobladł.
Reszta też...
-Chwila! Nie tak się umawialiśmy.-
wstałam gwałtownie.
-Owszem. Mam ci przypomnieć, kto miał
nad nimi zapanować?- Jonathan także wstał.
-Nie możesz go wywalić! Wywal mnie,
ale nie jego. Poza tym, mówiłeś, że ich ugłaskałeś.
-Bo to zrobiłem. Ale to inna sprawa.
Ash, ja mówię poważnie. Musisz się trochę uspokoić. Inaczej nic
nie będę mógł zrobić. Chcieli cię wyrzucić, jak tylko
zobaczyli zdjęcia. Ale naściemniałem im pewną rzecz i to ich
trochę uspokoiło.
-Dobra. Nie będę się upijał podczas
trasy. Pasuje?- odezwał się Purdy.
-Oprócz tego, nie możesz już
imprezować w ten sposób z tymi wszystkimi kobietami. Od tej pory
będziesz wierny, jak pies, swojej dziewczynie.- tłumaczył
spokojnie Jonathan. Wszyscy patrzyliśmy na niego w szoku.
-Co?- wymsknęło się CC'emu.
-Jakiej znowu dziewczynie?!- spytał
Ashley. -Pojebało cię? Przecież ja nie mam dziewczyny! Mam mieć
jakąś laskę na dłużej niż jedną noc?
-To jest właśnie ten pomysł.
Powiedziałem im, że zakochałeś się w nowej dziewczynie. Będziesz
w udawanym związku z podstawioną laską.- rozłożył ręce Jon.
-Ashley ma mieć dziewczynę do
ustawek? Hahah dobre. To będzie świetne- wybuchnęłam śmiechem.
-Na twoim miejscu bym się tak nie
cieszył.- zgasił mój dobry humor, manager. -To ty nią będziesz...
*************
I co Wy na to? Proszę KAŻDEGO kto to przeczytał o szczerą opinię, czy się spodziewał, czy nie. a Karina okazała się jasnowidzem. Tylko o to proszę. Nie wiem, czy takie coś już było, ja miałam to w planach już w zeszłym roku i w końcu jest. Główny wątek. Ale nie myślcie sobie, że teraz będzie miłość od pierwszego spojrzenia, kwiatuszki, randeczki, oświadczyny itp. NIE. To nie moje klimaty. Poza tym, oni wciąż się nie lubią i szybko tego nie zmienię, bo lubię, jak się kłócą. I szczerze? Liczyłam, że wypełnicie limit dopiero jutro albo coś, a tak musiałam sprzęgać dupę i sprawdzić to wszystko... Eh, nie macie litości:P A tak wgl, to blog ma już dwa miesiące. Tyle zajęło mi rozpoczęcie głównej akcji. 32 rozdziały. I ponad 7000 wejść, za co jestem Wam OGROMNIE wdzięczna♥♥♥ No więc limit pozostaje, jestem ciekawa Waszych wrażeń i naprawdę, Wasze komentarze wywołują na mojej twarzy wielkiego banana. Dziękuję Wam.
13 komentarzy=next.
P.S. Sebastian Bach taki miły człowiek:D No i jeszcze zastanawiam się, co zrobić z życiem uczuciowym An, jak już zakończymy ten wątek...
fuck yeah jestem mistrzem!!! xDDDDD
OdpowiedzUsuńkocham Cie normalnie za ta dedykacje *.* nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy teraz xdDD
oplacalo sie czekac na taki rozdzialik ;*
no wiec do rzeczy: zabawy Ann z CC brzmialy zupelnie jak opis mnie i mojej przyjaciolki (z ta roznica ze CC jest facetem xd)
Sebastian spoko koles az go sobie ogarne jutro w necie
do Controla sie zaczelam przekonywac (wiec jest dobrze xd)
no i oczywiscie koncowa scena moim ulubionym kawalkiem *.*
tak wiec nie wiem ile razy jeszcze to napisze ale:
jestes moim mistrzem podziwiam Cie i zazdro talentu :*****
no i standardowo: weeeeny i czasu (duuuuuuzo czasu) na pisanie ;*
Ja z koleżanką to się "bawię" duuużo gorzej:D Dziękuję♥
UsuńDodawaj jak najszybciej kolejny rozdział bo chcę poznać reakcję Ani i Chłopaków :)
OdpowiedzUsuńTo teraz na prawdę mnie zaciekawiłaś oby tak dalej a obserwatorów będzie coraz więcej i więcej aż będziesz miała nas dość :*
Nigdy nie będę miała Was dość:D Dzięki♥
UsuńPrzepraszam że nie komentowałam ;-; tak smutno.Co?!Ann dziewczyną Ashleya?!No to sie porobiło.Twoje rozdziały są coraz ciekawsze.Bach i William tacy mili i fajni.Lubie ich od razu.I te wygłupy CC'ego i Ann.Ja tak miałam z przyjacielem i był XDDD.Czy Ashley sie ograniczy?Jak przyjmą wiadomość,że są parą?Jestem bardzo ciekawa i przepraszam za krótki komentarz.
OdpowiedzUsuńLiczy się, że wgl napisałaś:) Dzięki♥
UsuńJak usłyszałam o Bachu to myślałam, że się posikam ze śmiechu XD Ale w sumie całkiem spoko gościu. Dlaczego Ty chcesz kończyć TEN wątek??! Niech sobie chwile poudawają, powkuwiają się nawzajem, ale niech na końcu będą razem!!! Już nie mogę się doczekać jak będą musieli okazywać sobie uczucia publicznie, hehe ;P
OdpowiedzUsuńWeeeny duuuuużo i czasu (jak wyżej)
EM.
Źle mnie zrozumiałaś:) Nie chcę już kończyć tego wątku, bo dopiero go zaczęłam i to na nim chcę się skupić w tym opowiadaniu, bo to było główne założenie, ale zastanawiam się już co zrobić z nimi dalej, tzn z Anią Dzięki♥
UsuńJapierdole!!! Jeblam jeblam jeblam...leze i nie wstaje na serio!:o Kurwa,a jednak uwielbiam Jonathana!<3 jest chujem,ale od czasu do czasu jak cos odwali to jprdl! Ahahhahahahhaah wyobrazam sobie miny calego towarzystwa,a zwlaszcza Ann i Asha....boze ta biedna dziewczyna chyba padnie na zawal.!:D nie no sikam..Nie jestem w stanie na prawde nic wiecej napisac loooool :D laska pisz kurwa pisz!:* kc misiu*.*
OdpowiedzUsuńwww.rebelyellbvb.bloqspot.com
Jon=moje alter ego:D Ja jej strasznie współczuję. Sama bym się na to nigdy nie zgodziła. Dzięki słońce♥
UsuńJa też uwielbiam jak ta dwójka się kłóci, połączenie ich w parę brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że prędzej czy później Ashley otworzy się przed Ann i powie jej całą prawdę o sobie a ona wreszcie zmieni o nim zdanie.
Proszę niech nie będzie na razie żadnych słodkich scen pomiędzy nimi.Nie, że nie chcę żeby oni byli razem. Ale podoba mi się tak jak jest teraz.
''Nie marudź. Przez tą trasę nie miałem ani jednej dupy. Przydałaby mi się jakaś rozrywka'' jaki szczery uwielbiam takie momenty mogę się wtedy pośmiać.
Ann oczywiście miała pecha musiała przewrócić się na chodniku dobrze, że nic sobie nie złamała.
Uwielbiam śmiech CC'ego :D
No i na koniec znów się powtórzę dużo weny życzę.
Blog jest świetny znalazłam go przez przypadek i nie żałuję. Nigdy nie lubiłam takich opowiadań ale Ty to zmieniłaś i za to Ci Dziękuję.
Pooooozdrawiam :-)
~Purdy Girl
Nie martw się. Przez te 30 rozdziałów chyba dałam się Wam poznać jako osoba, nielubiąca słodkich scenek. Poza tym, staram się pisać dość realistycznie, a gdyby oni się teraz w sobie zakochali, to byłby prawdziwy cud:D To ja dziękuję♥ CC mój miszcz:P
UsuńO kur** !! Zabiję za to że przerywasz w tym miejscu!! hehe, żartowałam ;P no ja po prostu kocham tego bloga XD
OdpowiedzUsuńK.
Groźby są karalne:P Dziękuję♥
Usuńomg
OdpowiedzUsuńszczękę z podłogi zbieram
szok i niedowierzanie
Dopiero będzie się działo!
Akurat nagłe love forever to ostatnie, czego możemy się spodziewać (na szczęście). Lubię ich relacje - mieszaniny szczerości z kłótniami (z większą ilością tego drugiego :D). Ale z drugiej strony jakoś Anka nie ma szczęścia do ludzi spoza zespołu (tak, nadal hejt na Drew).
Po raz kolejny umiliłaś mi marny dzień! <3 Tylko jak ja mam się teraz na nauce skupić...
No właśnie i nie wiem, co zrobić z tym jej pechem do ludzi:( An póki co, jest niezdolna do głębszych uczuć i najpierw musi dojrzeć. Dopiero potem będę kombinować z miłością:D Hmm, włącz sobie BVB i kuj;) Dziękuję♥
UsuńWitam ^_^
OdpowiedzUsuń"Ashleeey? Kochasz mnie?"- hahah, rozjebałaś system xD. I to warczenie w odpowiedzi... Uwielbiam takie momenty *___*. Tylko z tym, że nigdy jej nie pokocha itd (tak, jestem leniwa, nie chce mi się szukać dalszej części cytatu) to bym się nie zgodziła. Na pewno nie od razu, ale mam wrażenie, że Purdy zacznie się do niej przekonywać. Powolutku, malutkimi kroczkami, ale sukcesywnie do celu.
Ogólnie trochę wystraszyłam się tej wywrotki na chodniku... Ale Ann to twarda dziewucha jest, kostka jej nie straszna ;)
Ten poker to też jest mistrzostwo świata, jak dla mnie.
I pomysł Jon'a na ratowanie skóry chłopakom...
Kurwa, jesteś moim geniuszem po prostu. Fakt faktem, przeszło mi takie rozwiązanie przez myśl, ale szybko je odrzuciłam. Dlaczego? Bo ja nie potrafiłabym opisać tej relacji. Ale Ty dasz radę, na 1000%. A ja jestem bardzo, bardzo ciekawa, jak to zrobisz.
Mam wrażenie, że teraz się posypią iskry i to będzie istny ogień *___*
Ogólnie to czytałam ten rozdział i się rozmarzyłam...
Strasznie chciałabym poznać chłopaków osobiście. Baju, baju... Ale pomarzyć sobie mogę, prawda?
Ogólnie wydaje mi się, że zauważyłam kilka literówek. Ale nie przejmuj się tym, poprawiałaś rozdział na szybko, zdarza się ;). Zazwyczaj piszesz bezbłędnie, a te "fanty" z dziś nie przeszkadzają w czytaniu wcale.
+ Będę to powtarzać w kółko, ale no cóż... Do znudzenia: gratulacje talentu. Podziwiam Cię też za wytrwałość i trud, jaki wnosisz w tę historię. Z własnego doświadczenia wiem, że takich rzeczy nie pisze się ot tak. Więc wielki, wielki szacunek :)
Cóż mi pozostało? Chyba napisałam wszystko, co miałam w planach...
Pozostaje mi życzyć dalszych sukcesów. Wena, jak widać, nie odpuszcza, i trzymam kciuki, aby nie odpuściła nigdy.|
W sumie wypadałoby się już pożegnać, ale że ja to ja, jeszcze raz wtrącę apel do "człowieków": CZYTASZ= KOMENTUJESZ. Doceńcie pracę autorki...
Koniec marudzenia, czas wrócić do szarej rzeczywistości.
Pozdrawiam <3
~Nikt
Aleee się rozpisałaś hahah. To pomarzymy razem:D Największy problem i tak mam zawsze z przecinkami i odmianami ich nazwisk:( Jeszcze co do przekonywania, to Ash musi sobie po prostu uświadomić, ile ona dla nich wszystkich robi i jeszcze zrobi w następnych rozdziałach. Bo póki co, ma zupełnie inne zdanie na ten temat. Cóż... Facet. Dziękuję♥
UsuńHahaha końcówka mistrz!!! Wyobraziłam sobie ich miny, i nie mogę :D, dobre posunięcie naprawdę! Czytając, kiedy Jon doszedł do udawanej dziewczyny, byłam pewna, że Ash dostanie jakąś cizie, I Ann stanie się zazdrosna... ale nie!!! I to na plus!! Bo tego sie nie spodziewałam. Ona Jonathana rozpłaszczy na ścianie i będą naleśniki! :D
OdpowiedzUsuń"Ashley, kochasz mnie?" - oplułam monitor xD. Ogólnie, uwielbiam rozmowy między Ann i Ash'em, są nieziemskie. Andy genialny brat, szkoda że nie mam takiego, tylko dwóch młodszych, których muszę pilnować. :) CC wspaniały przyjaciel <3.
Ann jest ostrą babką, w sumie to się nie dziwie. Kiedy pracuje się z samymi facetami, trzeba pokazać, że my baby potrafimy więcej niż tylko gotować :P.
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!
Z tą cizią, to byłoby fajne, ale chyba nie ogarnęłabym jeszcze jednego bohatera:D Andy to ideał brata, mój to W OGÓLE nie jest taki:( CC to CC:) Ann gdy jest twarda (czyli prawie zawsze) jest w tym przypadku podobna do mnie. Tylko ja jestem jeszcze twardsza, tak, że dużo ludzi się mnie boi:P Dziękuję♥
UsuńOczywiście zgadzam się z komentarzami powyżej, rozdział świetny, z resztą jak zawsze ;3 A tak swoją drogą to ciekawe dlaczego Ashley się aż opluł gdy Ann go zapytała czy ją kocha? A później tak szybko odpowiedział, że "nie, nie.. " XD no zobaczymy jak to się dalej potoczy, bo wiesz, że im kibicuje, no i chyba nie tylko ja wnioskując po komentarzach ;P
OdpowiedzUsuńA.
To z głupoty pytania było:D Ja sama nie wiem, z kim ją zwiążę. Najwyżej znów zrobię ankietę hahah. Dzięki♥
UsuńSuper!!!!!! Kocham :D błagam wstaw nowy jutro :)
OdpowiedzUsuńAhahaha jakie wymagania:D najpierw muszę skończyć inny, bo mi się zapas kończy. Zobaczymy... Ale następny jest nuudny. I proszę, podpisz się następnym razem, bo chcę wiedzieć komu dziękuję za komentarze. Dzięki♥
UsuńNowy ma być jutro? Jakie jutro? Rozdział ma być dzisiaj!! ! Właśnie dodaję 13 komentarz ( o ile umiem liczyć ;)) Kochana, błagam, spraw aby oni byli razem!!
OdpowiedzUsuńps. czekam na rozdział <3
Mały fufek
Słoneczko, ja dziś już dodałam:) I bardzo się cieszę, że limit spełniony, ale zaznaczyłam ostatnio, że chcę dodawać co dwa dni. Niestety, nie jestem maszyną i nie mam czasu na ciągłe pisanie:( W dodatku utknęłam na jednym z dalszych i dupa. Cóż, wezmę Twoje zdanie pod uwagę, ale póki co, razem, że razem, nie będą, bo najpierw muszę ich zaprzyjaźnić. Dzięki♥
UsuńKendidjfbcnsjdb Jon mnie denerwuje, ale jest mega przystojnym Jaredem, więc w połowie mu wybaczam, ehh. Ja też, gdy przeczytałam "Ashley, kochasz mnie? " myślałam, ze wypluje herbatę na monitor. Yay. Purdy taki dorosly z tym tłumaczeniem. I jeszcze to podsumowanie "Jestem tylko facetem" a koncowka... O, stara. No to nieźle sie zrobi. Już sie nie mogę doczekać tego wszystkiego (tych kłótni, godzenia sie, kłótni, szczerych rozmów, kłótni... ) Yay. A będą miec razem pokój? :O życzę dużo weny, czasu i snow o Ashu. Ale mi sie zrymowało (: CZEKAM NA NEXTA FAJNE, CZYTAM, KROPKA. dodawaj szybko
OdpowiedzUsuńXoxo
Dlatego gra go Jared:D I tak, będą mieć razem pokój hotelowy:) Ale i tak zawsze mają po 3 osoby, więc macanek nie będzie hahha. Eej, ostatnio mi się śnił:D Poetka^_^ Dodam, dodam. Może jutro. Zobaczę, jak się wyrobię. Dziękuję♥♥♥
UsuńO nie. końcówka mnie zabiła XD
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc tego się nie spodziewałam, ale zapowiada się mega ciekawie
Już wyobrażam sobie ich ''piękną miłość'' (czyt. może się nie pozabijają) xDD
No i Sebastian Bach...jezu, kiedyś go strasznie lubiłam.
Miałam też napisać, jak bardzo irytuje mnie Jonathan, ale zdjęcie które dodałaś jest takie perf...;;
Przepraszam również, że tak rzadko komentuje, ale ostatnio nie mam czasu w spokoju pooddychać, a co tu mówić o czytaniu kilkunastu blogów ;;. Jednak kiedy już wchodzę na bloggera i nadrabiam rozdziały zawsze staram się zostawić komentarz :3
No cóż, czekam na następny i życzę Ci dużo, duużo weny. xxxx
Oj tam, nie przepraszaj:D Taaak, to będzie "piękna miłość"... Dzięki♥
Usuńjeju, kocham Cię, umarłam, cudowne x.x ♥
OdpowiedzUsuńawgrdsinh nie wiem co tu napisać bo jestem w zbyt dużym szoku, haha.
Jon taki wredny, ale lubię go za to co wymyśla :D
Teoretycznie Ann powiedziała "Zrobię wszystko, żeby nie dopuścić do ich rozpadu. Naprawdę wszystko..." więc teraz się nie będzie raczej wykręcała z pomysłu pracoholika Jonathan'a, tym bardziej, że to jedyne wyjście 3: ... chyba i oby ♥
Mam nadzieję, że Ash ma wykupione ubezpieczenie zdrowotne, bo jak będzie denerwował rudą to może się to dla niego źle skończyć, hahah :DD
Te ich kłótnie taki aww, ale takie ich urocze scenki też są fajne i po raz kolejny nie mogę się zdecydować czego chce :--( xd.
Dobra, czekam na następy i życzę dużo weny, pomysłów, herbatek, czasu, no i czego tam jeszcze będziesz potrzebować! :) ♥
ej ps. też tak masz, że jak czytasz komentarze które ludzie Ci wystawiają to masz banana od ucha do ucha czy tylko ja tak mam? ;_;
Nie będzie mogła się wykręcić:D Z tymi komentarzami, to chyba ma tak każdy. No ja na bank^_^ Bo wtedy wiem, że ktoś przeczytał i to ze zrozumieniem, skoro jest np w stanie wymienić jakiś fragment rozdziału. To mnie cholernie motywuje, tylko czasu brak. Dziękuję♥♥♥
UsuńNie no, ogarnęłam twoje rozdziały (nareszcie XD) i jestem delikatnie zdziwiona ile wątków walnęłaś przez 8 rozdziałów. :D
OdpowiedzUsuń/aoiyuno