poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 32

Rozdział z dedykacją dla Kariny Szalonej, bo mnie rozjebałaś kobieto. Dzięki:P
****************
Następny dzień, niedziela.

Spaliśmy prawie pół dnia. Pogoda nie pomagała, sprawiając, że mimo tylu godzin snu, dalej chodziliśmy jak jakieś zombie. W końcu z trudem ogarnęliśmy się i pojechaliśmy do Donington Park na ostatni dzień Download Festival. Dziś miał grać William Control. Oczywiście wcześniej musiałam się pokłócić z chłopakami, którzy znów ubrali się, jakbyśmy byli w Los Angeles. Andy od wczoraj lekko chrypiał, ale w ogóle się tym nie przejął. Stwierdził, że ma teraz jeszcze bardziej seksowny głos niż zwykle... Na takie coś nie miałam już niestety żadnego argumentu.
Przywitaliśmy się wszyscy z Will'em Francis'em. Szczerze? Jak można mieć tak na nazwisko? To już wolę Control. Wczoraj okazało się, że mimo złego pierwszego wrażenia, jakie na mnie wywarł, to fajny facet. Śmieje się prawie tak często jak CC. Will udał się na backstage, a my szukaliśmy jakiegoś wolnego miejsca z boku. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś dziadek. Nie no, dobra, przesadziłam. Pewnie był w wieku mojej mamy.
-No cześć młodzieży moja. Jak leci?- przywitał się uśmiechnięty, po kolei przytulając się z każdym z chłopaków.
-Dobrze. Czekamy na występ Control'a. A ty o której występujesz?- spytał Ashley.
-Szczerze, to nawet nie wiem. A co to za piękna dama?- podszedł do mnie, wyciągając dłoń. -Nazywam się Sebastian Bach. A Pani?
-Anna.- uśmiechnęłam się lekko.
-To nasza managerka.- uściślił Jinxx.
-I moja, nasza, nowa siostra.- dopowiedział Andy.
-Trafili ci się bracia.- mrugnął do mnie Bach. -A już miałem nadzieję, że Ashley znalazł sobie w końcu, jakąś normalną, śliczną drugą połówkę.
-Porąbało cię! Nie wytrzymałbym z tą wiedźmą jednego dnia.- oburzył się Purdy.
-Ranisz moje uczucia.- udawałam smutek.
-Ashley! Trochę więcej kultury. Nie można tak mówić o żadnej kobiecie!- strofował go Sebastian. -Nie przejmuj się nim. On najpierw mówi, potem myśli.
-Zauważyłam.- uśmiechnęłam się smutno. Lubię tego gościa. Zna mnie 5 minut, a już martwi się o moje samopoczucie hahah.
-Przecież ona udaje! Ona nie ma uczuć, więc jak może czuć smutek?- spytał retorycznie Ash, za co oberwał w łeb od mężczyzny. Reszta zespołu pokładała się ze śmiechu.
-Przypominam ci, że za wczoraj masz u mnie dług.- syknęłam jadowicie. -Idź mi po jakąś herbatę. Andy wie gdzie ją znaleźć.
-Też wymyśliła.- burknął basista, ale grzecznie poszedł jej poszukać.
-No sam pan widzi, muszę go trzymać krótko, bo inaczej wszedłby mi na głowę.- uśmiechnęłam się słodko do Bacha.
-Jaki pan? Jestem Kanadyjczykiem, a tam też wszyscy mówimy sobie na ty. Mów mi Sebastian.- poklepał mnie po ramieniu.
-Sorry. Niestety w moim kraju obowiązują inne zasady, co jest według mnie głupie. No, ale muszę się do nich stosować i potem mam problem z przestawieniem się.- wytłumaczyłam.
-Zauważyłem, że masz inny akcent. W dodatku troszkę mieszasz angielski z amerykańskim.
-Taak, wiem. Staram się jak mogę, ale mi to nie idzie. Jestem Polką.
-Aah, przypomniało mi się coś. Chłopaki, wypadł mi jeden gitarzysta koncertowy. Może któryś z was, mógłby ze mną dziś zagrać?- zwrócił się do Jake'a i Jinxx'a.
-Z nas dwóch, to chyba Jinxx ogarnia więcej twoich piosenek.- zastanawiał się Jake.
-Ok. Nie ma problemu. Tylko załatw mi jakąś gitarę, bo nie wziąłem swojej.- zgodził się Jinxx.
-Ja to załatwię!- wtrąciłam szybko. -Zadzwonię do hotelu i poproszę, żeby dostarczyli, tylko powiedz mi którą.
-Okej. Napiszę ci nazwę, bo jak zwykle przekręcisz.- Jeremy wyciągnął telefon.
-Nie moja wina, że kompletnie nie znam się na gitarach.- wystawiłam mu język.
-Grać jakoś umiesz, a nawet nie wiesz na czym.- zaśmiał się.
-Gram na tym, co podaje mi Jake. I ja nie umiem grać. Dla mnie osoba, która potrafi grać na gitarze, zna nuty, umie wymyślić coś swojego, cokolwiek. A ja tego nie potrafię- wzruszyłam ramionami.
-Mała, nie doceniasz się.- zauważył Jake. Przewróciłam tylko oczami. Załatwiłam wszystko z obsługą hotelową i skupiłam na występie Control'a. Po chwili przyszedł Ashley, z dwoma plastikowymi kubkami herbaty.
-W końcu. Już miałam wysyłać za tobą list gończy. Dzięki.- mruknęłam, biorąc od niego jeden kubek. Rozsiedliśmy się na tym samym podwyższeniu, co wczoraj. Podczas koncertu, zdążyliśmy pokłócić się tylko dwa razy. Za to Sebastian miał niezły ubaw, słuchając naszej wymiany zdań.
-Oni tak zawsze?- spytał cicho.
-Niestety. To już jest nudne.- westchnął CC. Spojrzałam tylko na niego ostrzegawczo. Kombinowałam, jak zrobić basiście na złość. Doczekałam momentu, kiedy upijał, gorącą jeszcze, herbatę i spytałam słodkim głosikiem:
-Ashleeey? Kochasz mnie?- na to pytanie Purdy z wrażenia oblał się napojem. Ryknęłam śmiechem.
-Popieprzyło cię?- warknął, szukając chusteczek. Podałam mu jedną, jednocześnie wyciągając dla siebie, żeby otrzeć łzy. Wciąż chichotałam.
-O co ci chodzi? To zwykłe pytanie było.- udawałam niewiniątko.
-Ty jesteś walnięta. Nie. Nie kocham cię. I nigdy nie pokocham, nawet w połowie tak, jak chłopaki.- warknął.
-Ehh, muszę to jakoś przeżyć.- westchnęłam teatralnie. Andy popukał się w czoło.
-Główka cie boli braciszku?- spytałam cicho.
-Nie, nie. Wszystko okej. Nie... martw się.- wychrypiał.
-Aa właśnie. Miałam wam wczoraj powiedzieć. Sponsorzy dostali zdjęcia z Las Vegas. Jonathan powiedział, że było gorąco.- burknęłam, patrząc oskarżycielsko na Christian'a i Ashley'a.
-I co teraz?- spytał poważnym głosem Andrew.
-Nie mam pojęcia. Jon powiedział, że trochę im naściemniał i że ma pewien pomysł, ale szczegóły poznamy, jak wrócimy.- odpowiedziałam.
-Masz jakieś przypuszczenia, co wykombinował?- spojrzał na mnie lekko przestraszony Ash.
-Nie. Ale znam Jonathan'a na tyle długo, że gdy on coś wymyśla, to trzeba się bać. Ten facet ma nieograniczoną wyobraźnię.- westchnęłam.
-Czyli jesteśmy ugotowani.- podsumował CC.
-Owszem. I to wszystko przez was, geniusze.- burknął Jake. Nastrój zmienił się diametralnie. Chłopcy byli zdenerwowani i smutni, a ja próbowałam nie myśleć. Miałam tylko nadzieję, że Jon zlituje się i nie wymyśli czegoś głupiego. Zrobię wszystko, żeby nie dopuścić do ich rozpadu. Naprawdę wszystko...

Kilka godzin później.

Oglądałam występ Bacha i Jinxx'a. Swoją drogą, nie wiedziałam, że ma takie fajne piosenki. Trochę zalatuje starocią, ale lubię takie rzeczy. Ostatecznie moja matka wychowała się na Rock'n'roll'u. Dlatego też razem z bratem w dzieciństwie nasłuchałam się takiej muzyki. To jedyna rzecz, za którą jestem jej wdzięczna. W niczym innym nie zabłysła. Ale co się dziwić. Moja rodzina zawsze była popierdolona. Trzech wujków, dwie ciotki, no i oczywiście dziadkowie. Niby taka kochająca się rodzinka, co roku spotykająca się przy świątecznym stole, a dzień później już darli między sobą koty. Fałszywość bije od nich na kilometr. I to wieczne narzekanie, że jak ja się ubieram, że farbuję włosy, że boksuję, że to czy tamto nie przystoi takiej ładnej dziewczynce. Pierdolenie. Na szczęście mama się nigdy o to nie czepiała. W sumie, wiedziała, że i tak zrobię po swojemu. Więc po co miała się wysilać...

Po skończonym koncercie razem z Bach'em i Control'em udaliśmy się do hotelowego baru. Nad ranem mieliśmy lot, ale stwierdziliśmy, że nie kładziemy się spać, dopiero w samolocie. Przez zmianę stref czasowych, w Ameryce wylądujemy o 7 rano. To tak, jakbyśmy zaczynali dzień od nowa. Cofamy się w czasie hahah. Wobec tego, czekała nas niezła imprezka, aczkolwiek z minimalną ilością alkoholu, bo zaraz po powrocie do domu, mamy spotkanie z Jonathan'em. Na samą myśl, robi mi się niedobrze z nerwów. Ashley próbował narywać do jakiejś laski. Bach dyskutował z gitarzystami na jakieś nudne tematy, a Andy z Control'em siedzieli nad nową piosenką. Nudziło mi się z CC'ym, więc kombinowaliśmy, co tu odwalić. W końcu stwierdziliśmy, że idziemy się przejść. Kazałam jeszcze chłopakom pilnować Ashley'a i poszliśmy. Chodziliśmy wokół hotelu, robiąc zakłady dosłownie o wszystko. O to, czy następna spotkana osoba to będzie kobieta czy facet itp. Christian kupił gumy balonowe i zakładaliśmy się, kto zrobi większy balon. CC wygrał, ale ja widząc, że przegrywam, przebiłam mu go tak, że teraz miał gumę na całej twarzy, łącznie z włosami. Śmialiśmy się z tego jak debile. Pomogłam mu to ściągnąć i spacerowaliśmy dalej. Zaczęliśmy się ganiać. W pewnym momencie potknęłam się o kamień i wywinęłam efektywnego orła na środku chodnika. CC ryknął śmiechem. Ja też.
-Żyjesz?- podszedł do mnie, wyciągając rękę.
-Chyba tak.- próbowałam się podnieść. Nagle syknęłam z bólu.
-Co jest?- podtrzymał mnie.
-Zrobiłam sobie coś w kostkę. Ale jak znam życie, to nic takiego.- uśmiechnęłam się, zaciskając zęby. CC złapał mnie w pasie i powoli wracaliśmy do hotelu. Była 1 w nocy.
-Annie?- zaczął po chwili.
-No?
-Myślisz, że czeka nas bardzo sroga kara, za tamten wypad do baru?
-Nie wiem. Ale nie martw się. Na pewno Jon jakoś to odkręci.- pocieszyłam go.
-A jeśli nie?
-To ja się tym zajmę. Ja nie mam do stracenia tyle, co wy.- uśmiechnęłam się lekko.
-Gdyby Ashley nie spotkał wtedy, tego idioty, wszystko byłoby inaczej.- westchnął perkusista.
-Czemu ty go tak ciągle bronisz?- zmarszczyłam brwi.
-Bo to mój przyjaciel. Jest dla mnie jak brat. Nie chcę, żebyś miała o nim złe zdanie.
-Ale on tego chce. Ja naprawdę rozumiem, że miał ciężkie dzieciństwo i w ogóle, ale bez przesady. Każdy ma jakieś problemy.
-Jesteś pewna, że przeżyłaś w życiu to, co on?- spoważniał CC. Hmm, w tym miejscu miałam niezłe pole do popisu, ale musiałabym mu opowiedzieć całą moją historię. Mowy nie ma...
-Czy wobec tego nie powinien być właśnie sympatyczniejszy?- spytałam.
-Mówiłem ci już, że musi cię poznać i zaufać.
-Jeśli do kwestii zaufania podchodzi tak, jak ja, to nie ma szans.- oceniłam.
-Może po prostu bądź dla niego milsza.- podpowiedział.
-Nie. Ja nie jestem miła.- mruknęłam, wlokąc się do hotelu.

W końcu do niego dotarliśmy.
-Ej! Czemu kulejesz?- przyjrzał mi się Andy.
-Bo zaliczyłam glebę.- wyjaśniłam.
-Jaka szkoda, że mnie to ominęło.- westchnął Ashley.
-No widzisz.- usiadłam na krześle.
-Nie potrzebujesz lekarza?- upewniał się Jinxx.
-No coś ty. To tylko zwykłe naciągnięcie. Tak w ogóle, co robimy? Musimy tu siedzieć jeszcze trzy godziny.- zauważyłam.
-Może zagramy w pokera?- zaproponował Jake. Wszyscy się zgodzili, ale ja powiedziałam, że nie będę się błaźnić i popatrzę. Znaleźliśmy jakiś stolik na uboczu, tak, żeby nikt się nie czepiał. Zresztą obsługa wiedziała, że chłopcy są zespołem. Za drobną opłatą na początku naszego pobytu w hotelu, przymykali oko dosłownie na wszystko.
-Chodź tu.- zawołał mnie Purdy, robiąc miejsce koło siebie. -Ucz się od mistrza, dziewczynko.
-Mistrza? Pożyjemy, zobaczymy.- usiadłam koło niego tak, żeby widzieć jego karty. Faceci zaczęli grać. Po półtorej godzinie, gdzie prawie zawsze wygrywał Ashley, mieli dość.
-Kurwa. Szkoda, że nie graliśmy na pieniądze.- zmarkotniał basista.
-Coś takiego. Ja myślałam, że preferujesz tylko rozbieranego.- szepnęłam w jego stronę.
-Z tobą chętnie. Z twoimi „umiejętnościami” szybko pozbawiłbym cię ciuchów.- uniósł brew.
-Rozebrać się mogę nawet bez grania w karty.- mruknęłam do siebie, przypominając sobie zakład z przeszłości.
-Naprawdę?- skupił na mnie swój wzrok Ash.
-Ej! Przestań się patrzeć TYM wzrokiem. Nie wyobrażaj sobie za dużo.- zaoponowałam, widząc jak momentalnie zaświeciły mu się oczy.
-Nie marudź. Przez tą trasę nie miałem ani jednej dupy. Przydałaby mi się jakaś rozrywka.
-Czy ty mi właśnie zaproponowałeś to, co ja myślę?- upewniałam się.
-Nie no, bez przesady. Nie nadajesz się na laskę na jedną noc. Nie jesteś taka. Chodziło mi raczej o to, że nie powinny cię dziwić moje reakcje. Jestem tylko facetem.- tłumaczył mi, jak dziecku.
-Aha. I to niby wyjaśnia twój zboczony wzrok.
-Ja po prostu mam bujną wyobraźnię.- wyszczerzył się.
-Czyli rozumiem, że jak już wrócimy do LA, to nawet nie mam po co do ciebie dzwonić i gonić do roboty, bo będziesz nadrabiał te wszystkie noce?- spytałam niewinnie.
-Fajnie by było, ale jak znam życie, to Jon zamknie nas w studio na całe dnie.
-Nie tylko ciebie. Ja jeszcze zaczynam szkołę.- burknęłam.
-Akurat ja bym się z tobą chętnie zamienił.- wtrącił CC.
-Dobra. Rozumiem, że chcesz za mnie zadania domowe robić.- uśmiechnęłam się.
-Eee, przedyskutujemy to jeszcze.- puścił mi oczko. -Chyba musimy się już zbierać, co nie?
-Noo, niestety.- wstałam. Pożegnaliśmy się z Bach'em i Control'em, po czym skierowaliśmy się do pokoi, po walizki. Moja była w sumie najmniejsza, bo prawie wszystkie koszulki brałam przecież od wokalisty. Pojechaliśmy na lotnisko.

W samolocie siedziałam tym razem obok Jinxx'a. Nie minęło 5 minut od startu, a ten już spał wyłożony na Jake'u, który też usnął w ekspresowym tempie. Odwróciłam się za siebie. Pozostała trójka też spała, słodko wtulona w siebie. Wzruszyłam ramionami i oparłam się wygodnie o Jeremy'ego i zasnęłam. Obudziło mnie delikatne szturchanie w ramię. To Andy próbował nas dobudzić.
-No ile można spać? Ludzie, musimy wychodzić.- zauważył wokalista.
-Już? A kto nam zapiął pasy?- przeciągnęłam się.
-No ja.- Andy'ś budził gitarzystów.
-Dzięki.- dałam mu buziaka w policzek i zaspana skierowałam się do wyjścia. Tam wpadłam prosto na Ashley'a.
-Zabijesz mnie kiedyś.- zauważył, łapiąc mnie za ramiona.
-Sorry. To akurat nie było specjalnie.- ziewnęłam.
-Widzę. Zaraz mnie połkniesz.
-No co ty, jeszcze bym niestrawności dostała.- westchnęłam, wychodząc z samolotu. W Los Angeles powitało nas wstające słońce.
-Może mi ktoś powiedzieć, czemu napierdala mnie ręka?- spojrzał na wszystkich Jinxx.
-Pewnie na niej leżałam.- powiedziałam.
-Ciebie boli ręka, a mnie całe ciało. Zaś na mnie spałeś?- spytał Jake.
-Nie moja wina, że jesteś taki wygodny.- zmierzwił mu włosy Ferguson.
-Słooodkie.- skomentowałam, patrząc na nich półprzytomnie.
-Dobra, ruszcie się. Muszę wypić jakiegoś energetyka.- popchnął nas na parking Christian. Czekał tam już na nas van z kierowcą, który miał nas zawieźć prosto do wytwórni. Zatrzymaliśmy jeszcze po drodze naszą prywatną taksówkę, żeby zakupić sześciopak napojów energetycznych. Musiałam być przytomna, podczas spotkania z Jonathan'em. Nigdy nie wiadomo, co można się spodziewać po tym pracoholiku...

Weszliśmy do jego gabinetu w miarę ogarnięci.
-Dzień dobry.- przywitał się z nami, jak zwykle nienagannie ubrany, siedząc z założonymi rękami.
-Siema.- odburknął zespół.
-Na początek chciałem pogratulować wam udanej trasy. Była prawie idealna.- zauważył.
-Do rzeczy Jonathan. Jesteśmy zmęczeni.- zauważył Andy.
-Sponsorzy dostali kilka nieodpowiednich zdjęć. Szefostwo się wkurwiło. I to mocno. Chcieli wam całkowicie odciąć kurek z forsą. Najbardziej jednak wkurzyli się na ciebie, Ashley. Dlatego muszę postawić ci ultimatum. Albo ogarniesz się podczas tras, albo możesz od razu wyjść i nie wracać.- powiedział zimno. Purdy lekko pobladł. Reszta też...
-Chwila! Nie tak się umawialiśmy.- wstałam gwałtownie.
-Owszem. Mam ci przypomnieć, kto miał nad nimi zapanować?- Jonathan także wstał.
-Nie możesz go wywalić! Wywal mnie, ale nie jego. Poza tym, mówiłeś, że ich ugłaskałeś.
-Bo to zrobiłem. Ale to inna sprawa. Ash, ja mówię poważnie. Musisz się trochę uspokoić. Inaczej nic nie będę mógł zrobić. Chcieli cię wyrzucić, jak tylko zobaczyli zdjęcia. Ale naściemniałem im pewną rzecz i to ich trochę uspokoiło.
-Dobra. Nie będę się upijał podczas trasy. Pasuje?- odezwał się Purdy.
-Oprócz tego, nie możesz już imprezować w ten sposób z tymi wszystkimi kobietami. Od tej pory będziesz wierny, jak pies, swojej dziewczynie.- tłumaczył spokojnie Jonathan. Wszyscy patrzyliśmy na niego w szoku.
-Co?- wymsknęło się CC'emu.
-Jakiej znowu dziewczynie?!- spytał Ashley. -Pojebało cię? Przecież ja nie mam dziewczyny! Mam mieć jakąś laskę na dłużej niż jedną noc?
-To jest właśnie ten pomysł. Powiedziałem im, że zakochałeś się w nowej dziewczynie. Będziesz w udawanym związku z podstawioną laską.- rozłożył ręce Jon.
-Ashley ma mieć dziewczynę do ustawek? Hahah dobre. To będzie świetne- wybuchnęłam śmiechem.
-Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył.- zgasił mój dobry humor, manager. -To ty nią będziesz...
*************
I co Wy na to? Proszę KAŻDEGO kto to przeczytał o szczerą opinię, czy się spodziewał, czy nie. a Karina okazała się jasnowidzem. Tylko o to proszę. Nie wiem, czy takie coś już było, ja miałam to w planach już w zeszłym roku i w końcu jest. Główny wątek. Ale nie myślcie sobie, że teraz będzie miłość od pierwszego spojrzenia, kwiatuszki, randeczki, oświadczyny itp. NIE. To nie moje klimaty. Poza tym, oni wciąż się nie lubią i szybko tego nie zmienię, bo lubię, jak się kłócą. I szczerze? Liczyłam, że wypełnicie limit dopiero jutro albo coś, a tak musiałam sprzęgać dupę i sprawdzić to wszystko... Eh, nie macie litości:P A tak wgl, to blog ma już dwa miesiące. Tyle zajęło mi rozpoczęcie głównej akcji. 32 rozdziały. I ponad 7000 wejść, za co jestem Wam OGROMNIE wdzięczna♥♥♥ No więc limit pozostaje, jestem ciekawa Waszych wrażeń i naprawdę, Wasze komentarze wywołują na mojej twarzy wielkiego banana. Dziękuję Wam.
13 komentarzy=next.
P.S. Sebastian Bach taki miły człowiek:D No i jeszcze zastanawiam się, co zrobić z życiem uczuciowym An, jak już zakończymy ten wątek...

33 komentarze:

  1. fuck yeah jestem mistrzem!!! xDDDDD
    kocham Cie normalnie za ta dedykacje *.* nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy teraz xdDD
    oplacalo sie czekac na taki rozdzialik ;*
    no wiec do rzeczy: zabawy Ann z CC brzmialy zupelnie jak opis mnie i mojej przyjaciolki (z ta roznica ze CC jest facetem xd)
    Sebastian spoko koles az go sobie ogarne jutro w necie
    do Controla sie zaczelam przekonywac (wiec jest dobrze xd)
    no i oczywiscie koncowa scena moim ulubionym kawalkiem *.*
    tak wiec nie wiem ile razy jeszcze to napisze ale:
    jestes moim mistrzem podziwiam Cie i zazdro talentu :*****
    no i standardowo: weeeeny i czasu (duuuuuuzo czasu) na pisanie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z koleżanką to się "bawię" duuużo gorzej:D Dziękuję♥

      Usuń
  2. Dodawaj jak najszybciej kolejny rozdział bo chcę poznać reakcję Ani i Chłopaków :)
    To teraz na prawdę mnie zaciekawiłaś oby tak dalej a obserwatorów będzie coraz więcej i więcej aż będziesz miała nas dość :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam że nie komentowałam ;-; tak smutno.Co?!Ann dziewczyną Ashleya?!No to sie porobiło.Twoje rozdziały są coraz ciekawsze.Bach i William tacy mili i fajni.Lubie ich od razu.I te wygłupy CC'ego i Ann.Ja tak miałam z przyjacielem i był XDDD.Czy Ashley sie ograniczy?Jak przyjmą wiadomość,że są parą?Jestem bardzo ciekawa i przepraszam za krótki komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak usłyszałam o Bachu to myślałam, że się posikam ze śmiechu XD Ale w sumie całkiem spoko gościu. Dlaczego Ty chcesz kończyć TEN wątek??! Niech sobie chwile poudawają, powkuwiają się nawzajem, ale niech na końcu będą razem!!! Już nie mogę się doczekać jak będą musieli okazywać sobie uczucia publicznie, hehe ;P
    Weeeny duuuuużo i czasu (jak wyżej)
    EM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle mnie zrozumiałaś:) Nie chcę już kończyć tego wątku, bo dopiero go zaczęłam i to na nim chcę się skupić w tym opowiadaniu, bo to było główne założenie, ale zastanawiam się już co zrobić z nimi dalej, tzn z Anią Dzięki♥

      Usuń
  5. Japierdole!!! Jeblam jeblam jeblam...leze i nie wstaje na serio!:o Kurwa,a jednak uwielbiam Jonathana!<3 jest chujem,ale od czasu do czasu jak cos odwali to jprdl! Ahahhahahahhaah wyobrazam sobie miny calego towarzystwa,a zwlaszcza Ann i Asha....boze ta biedna dziewczyna chyba padnie na zawal.!:D nie no sikam..Nie jestem w stanie na prawde nic wiecej napisac loooool :D laska pisz kurwa pisz!:* kc misiu*.*
    www.rebelyellbvb.bloqspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jon=moje alter ego:D Ja jej strasznie współczuję. Sama bym się na to nigdy nie zgodziła. Dzięki słońce♥

      Usuń
  6. Ja też uwielbiam jak ta dwójka się kłóci, połączenie ich w parę brzmi bardzo ciekawie.
    Mam nadzieję, że prędzej czy później Ashley otworzy się przed Ann i powie jej całą prawdę o sobie a ona wreszcie zmieni o nim zdanie.
    Proszę niech nie będzie na razie żadnych słodkich scen pomiędzy nimi.Nie, że nie chcę żeby oni byli razem. Ale podoba mi się tak jak jest teraz.
    ''Nie marudź. Przez tą trasę nie miałem ani jednej dupy. Przydałaby mi się jakaś rozrywka'' jaki szczery uwielbiam takie momenty mogę się wtedy pośmiać.
    Ann oczywiście miała pecha musiała przewrócić się na chodniku dobrze, że nic sobie nie złamała.
    Uwielbiam śmiech CC'ego :D
    No i na koniec znów się powtórzę dużo weny życzę.
    Blog jest świetny znalazłam go przez przypadek i nie żałuję. Nigdy nie lubiłam takich opowiadań ale Ty to zmieniłaś i za to Ci Dziękuję.
    Pooooozdrawiam :-)
    ~Purdy Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się. Przez te 30 rozdziałów chyba dałam się Wam poznać jako osoba, nielubiąca słodkich scenek. Poza tym, staram się pisać dość realistycznie, a gdyby oni się teraz w sobie zakochali, to byłby prawdziwy cud:D To ja dziękuję♥ CC mój miszcz:P

      Usuń
  7. O kur** !! Zabiję za to że przerywasz w tym miejscu!! hehe, żartowałam ;P no ja po prostu kocham tego bloga XD
    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. omg
    szczękę z podłogi zbieram
    szok i niedowierzanie
    Dopiero będzie się działo!
    Akurat nagłe love forever to ostatnie, czego możemy się spodziewać (na szczęście). Lubię ich relacje - mieszaniny szczerości z kłótniami (z większą ilością tego drugiego :D). Ale z drugiej strony jakoś Anka nie ma szczęścia do ludzi spoza zespołu (tak, nadal hejt na Drew).

    Po raz kolejny umiliłaś mi marny dzień! <3 Tylko jak ja mam się teraz na nauce skupić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i nie wiem, co zrobić z tym jej pechem do ludzi:( An póki co, jest niezdolna do głębszych uczuć i najpierw musi dojrzeć. Dopiero potem będę kombinować z miłością:D Hmm, włącz sobie BVB i kuj;) Dziękuję♥

      Usuń
  9. Witam ^_^
    "Ashleeey? Kochasz mnie?"- hahah, rozjebałaś system xD. I to warczenie w odpowiedzi... Uwielbiam takie momenty *___*. Tylko z tym, że nigdy jej nie pokocha itd (tak, jestem leniwa, nie chce mi się szukać dalszej części cytatu) to bym się nie zgodziła. Na pewno nie od razu, ale mam wrażenie, że Purdy zacznie się do niej przekonywać. Powolutku, malutkimi kroczkami, ale sukcesywnie do celu.
    Ogólnie trochę wystraszyłam się tej wywrotki na chodniku... Ale Ann to twarda dziewucha jest, kostka jej nie straszna ;)
    Ten poker to też jest mistrzostwo świata, jak dla mnie.
    I pomysł Jon'a na ratowanie skóry chłopakom...
    Kurwa, jesteś moim geniuszem po prostu. Fakt faktem, przeszło mi takie rozwiązanie przez myśl, ale szybko je odrzuciłam. Dlaczego? Bo ja nie potrafiłabym opisać tej relacji. Ale Ty dasz radę, na 1000%. A ja jestem bardzo, bardzo ciekawa, jak to zrobisz.
    Mam wrażenie, że teraz się posypią iskry i to będzie istny ogień *___*
    Ogólnie to czytałam ten rozdział i się rozmarzyłam...
    Strasznie chciałabym poznać chłopaków osobiście. Baju, baju... Ale pomarzyć sobie mogę, prawda?
    Ogólnie wydaje mi się, że zauważyłam kilka literówek. Ale nie przejmuj się tym, poprawiałaś rozdział na szybko, zdarza się ;). Zazwyczaj piszesz bezbłędnie, a te "fanty" z dziś nie przeszkadzają w czytaniu wcale.
    + Będę to powtarzać w kółko, ale no cóż... Do znudzenia: gratulacje talentu. Podziwiam Cię też za wytrwałość i trud, jaki wnosisz w tę historię. Z własnego doświadczenia wiem, że takich rzeczy nie pisze się ot tak. Więc wielki, wielki szacunek :)
    Cóż mi pozostało? Chyba napisałam wszystko, co miałam w planach...
    Pozostaje mi życzyć dalszych sukcesów. Wena, jak widać, nie odpuszcza, i trzymam kciuki, aby nie odpuściła nigdy.|
    W sumie wypadałoby się już pożegnać, ale że ja to ja, jeszcze raz wtrącę apel do "człowieków": CZYTASZ= KOMENTUJESZ. Doceńcie pracę autorki...
    Koniec marudzenia, czas wrócić do szarej rzeczywistości.
    Pozdrawiam <3
    ~Nikt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleee się rozpisałaś hahah. To pomarzymy razem:D Największy problem i tak mam zawsze z przecinkami i odmianami ich nazwisk:( Jeszcze co do przekonywania, to Ash musi sobie po prostu uświadomić, ile ona dla nich wszystkich robi i jeszcze zrobi w następnych rozdziałach. Bo póki co, ma zupełnie inne zdanie na ten temat. Cóż... Facet. Dziękuję♥

      Usuń
  10. Hahaha końcówka mistrz!!! Wyobraziłam sobie ich miny, i nie mogę :D, dobre posunięcie naprawdę! Czytając, kiedy Jon doszedł do udawanej dziewczyny, byłam pewna, że Ash dostanie jakąś cizie, I Ann stanie się zazdrosna... ale nie!!! I to na plus!! Bo tego sie nie spodziewałam. Ona Jonathana rozpłaszczy na ścianie i będą naleśniki! :D

    "Ashley, kochasz mnie?" - oplułam monitor xD. Ogólnie, uwielbiam rozmowy między Ann i Ash'em, są nieziemskie. Andy genialny brat, szkoda że nie mam takiego, tylko dwóch młodszych, których muszę pilnować. :) CC wspaniały przyjaciel <3.

    Ann jest ostrą babką, w sumie to się nie dziwie. Kiedy pracuje się z samymi facetami, trzeba pokazać, że my baby potrafimy więcej niż tylko gotować :P.

    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą cizią, to byłoby fajne, ale chyba nie ogarnęłabym jeszcze jednego bohatera:D Andy to ideał brata, mój to W OGÓLE nie jest taki:( CC to CC:) Ann gdy jest twarda (czyli prawie zawsze) jest w tym przypadku podobna do mnie. Tylko ja jestem jeszcze twardsza, tak, że dużo ludzi się mnie boi:P Dziękuję♥

      Usuń
  11. Oczywiście zgadzam się z komentarzami powyżej, rozdział świetny, z resztą jak zawsze ;3 A tak swoją drogą to ciekawe dlaczego Ashley się aż opluł gdy Ann go zapytała czy ją kocha? A później tak szybko odpowiedział, że "nie, nie.. " XD no zobaczymy jak to się dalej potoczy, bo wiesz, że im kibicuje, no i chyba nie tylko ja wnioskując po komentarzach ;P
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z głupoty pytania było:D Ja sama nie wiem, z kim ją zwiążę. Najwyżej znów zrobię ankietę hahah. Dzięki♥

      Usuń
  12. Super!!!!!! Kocham :D błagam wstaw nowy jutro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaha jakie wymagania:D najpierw muszę skończyć inny, bo mi się zapas kończy. Zobaczymy... Ale następny jest nuudny. I proszę, podpisz się następnym razem, bo chcę wiedzieć komu dziękuję za komentarze. Dzięki♥

      Usuń
  13. Nowy ma być jutro? Jakie jutro? Rozdział ma być dzisiaj!! ! Właśnie dodaję 13 komentarz ( o ile umiem liczyć ;)) Kochana, błagam, spraw aby oni byli razem!!
    ps. czekam na rozdział <3
    Mały fufek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoneczko, ja dziś już dodałam:) I bardzo się cieszę, że limit spełniony, ale zaznaczyłam ostatnio, że chcę dodawać co dwa dni. Niestety, nie jestem maszyną i nie mam czasu na ciągłe pisanie:( W dodatku utknęłam na jednym z dalszych i dupa. Cóż, wezmę Twoje zdanie pod uwagę, ale póki co, razem, że razem, nie będą, bo najpierw muszę ich zaprzyjaźnić. Dzięki♥

      Usuń
  14. Kendidjfbcnsjdb Jon mnie denerwuje, ale jest mega przystojnym Jaredem, więc w połowie mu wybaczam, ehh. Ja też, gdy przeczytałam "Ashley, kochasz mnie? " myślałam, ze wypluje herbatę na monitor. Yay. Purdy taki dorosly z tym tłumaczeniem. I jeszcze to podsumowanie "Jestem tylko facetem" a koncowka... O, stara. No to nieźle sie zrobi. Już sie nie mogę doczekać tego wszystkiego (tych kłótni, godzenia sie, kłótni, szczerych rozmów, kłótni... ) Yay. A będą miec razem pokój? :O życzę dużo weny, czasu i snow o Ashu. Ale mi sie zrymowało (: CZEKAM NA NEXTA FAJNE, CZYTAM, KROPKA. dodawaj szybko
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego gra go Jared:D I tak, będą mieć razem pokój hotelowy:) Ale i tak zawsze mają po 3 osoby, więc macanek nie będzie hahha. Eej, ostatnio mi się śnił:D Poetka^_^ Dodam, dodam. Może jutro. Zobaczę, jak się wyrobię. Dziękuję♥♥♥

      Usuń
  15. O nie. końcówka mnie zabiła XD
    Szczerze mówiąc tego się nie spodziewałam, ale zapowiada się mega ciekawie
    Już wyobrażam sobie ich ''piękną miłość'' (czyt. może się nie pozabijają) xDD
    No i Sebastian Bach...jezu, kiedyś go strasznie lubiłam.
    Miałam też napisać, jak bardzo irytuje mnie Jonathan, ale zdjęcie które dodałaś jest takie perf...;;
    Przepraszam również, że tak rzadko komentuje, ale ostatnio nie mam czasu w spokoju pooddychać, a co tu mówić o czytaniu kilkunastu blogów ;;. Jednak kiedy już wchodzę na bloggera i nadrabiam rozdziały zawsze staram się zostawić komentarz :3
    No cóż, czekam na następny i życzę Ci dużo, duużo weny. xxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie przepraszaj:D Taaak, to będzie "piękna miłość"... Dzięki♥

      Usuń
  16. jeju, kocham Cię, umarłam, cudowne x.x ♥
    awgrdsinh nie wiem co tu napisać bo jestem w zbyt dużym szoku, haha.
    Jon taki wredny, ale lubię go za to co wymyśla :D
    Teoretycznie Ann powiedziała "Zrobię wszystko, żeby nie dopuścić do ich rozpadu. Naprawdę wszystko..." więc teraz się nie będzie raczej wykręcała z pomysłu pracoholika Jonathan'a, tym bardziej, że to jedyne wyjście 3: ... chyba i oby ♥
    Mam nadzieję, że Ash ma wykupione ubezpieczenie zdrowotne, bo jak będzie denerwował rudą to może się to dla niego źle skończyć, hahah :DD
    Te ich kłótnie taki aww, ale takie ich urocze scenki też są fajne i po raz kolejny nie mogę się zdecydować czego chce :--( xd.
    Dobra, czekam na następy i życzę dużo weny, pomysłów, herbatek, czasu, no i czego tam jeszcze będziesz potrzebować! :) ♥

    ej ps. też tak masz, że jak czytasz komentarze które ludzie Ci wystawiają to masz banana od ucha do ucha czy tylko ja tak mam? ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie mogła się wykręcić:D Z tymi komentarzami, to chyba ma tak każdy. No ja na bank^_^ Bo wtedy wiem, że ktoś przeczytał i to ze zrozumieniem, skoro jest np w stanie wymienić jakiś fragment rozdziału. To mnie cholernie motywuje, tylko czasu brak. Dziękuję♥♥♥

      Usuń
  17. Nie no, ogarnęłam twoje rozdziały (nareszcie XD) i jestem delikatnie zdziwiona ile wątków walnęłaś przez 8 rozdziałów. :D
    /aoiyuno

    OdpowiedzUsuń